- Co pani robi??? - Ja tylko wysypuję pani rzeczy z torebki. - ???!!????#€&!!@%#!!!?? - Ależ spokojnie, przeciez za chwilę powrzucam z powrotem. - Aaa to w porządku.
W liceum za czasów mojego męża, pomnik Kopernika pomalowali tak że wyglądał jak supermen. Moja klasa była pod tym względem nudna :P O nawet fote znalazłam: http://obrazky.pl/313-kopernik-superman
U nas się robiło kebaby z piórników. Nie zdarzały się takie bezczelne przypadki żeby komuś wygrzebywać rzeczy z plecaka. Pamiętam też gdy chłopakowi z klasy podrzucili gaśnice albo papier toaletowy, rozwinięty. Z takich najbardziej głupich występków pamiętam chowanie się do szkolnych szafek kiedy do klasy przychodziła babcia kolegi wziąć dla niego zeszyty do przepisania. Zrobiliśmy to (bo ja też się chowałam) gdyż była to bardzo dziwna kobieta, powiedziałabym nawet że miała trochę fioła. Ale unikaliśmy jej nie tylko dlatego: nikt nie chciał pożyczać zeszytów bo chłopak nie chciał się uczyć, wszystko olewał i nie było pewności że zeszyty odda, "kiblował" jakoś z 4 raz i tamtego roku też nie zdał. Dziwna to była rodzina.... Nigdy wcześniej nie spotkałam się z sytuacją że 21 latek chodzi do drugiej liceum a na przerwach odwiedza go babcia żeby przynieść mu do picia ciepłą herbatę do kanapek albo sweterek.
@Katarzyna :-) miło słyszeć @MonikaN - dało się słyszeć w rozmowach telefonicznych. To pomaga jednak w trudnych dość sprawach :-)
Wizytę mam przełożoną o tydzień z racji pilnych operacji pani profesor. Godzina bardziej dostosowana do moich możliwości dojazdowych. Dzieci spokojnie zostaną w szkole i przedszkolu a ja z mężem pojadę na badania bez konieczności noclegu. Ach... dodatkowy czas na cud - jakby tak się miał ewentualnie zdarzyć to ma jeszcze chwilę ;-)
Mama jedzie właśnie do Czestochowy, sąsiedzi do Rzymu, ja obstawiam Gietrzwałd :-) będzie dobrze - tak jak ma być.
Poszlam po najstarsza do szkoly, wychodzimy z szatni, a pan dozorca do mlodszej "ale wyjmij ta raczke na wierzch, tak nie mozna chodzic, przewrocisz sie". Odpowiedzialam panu, ze na pewno bardzo by chciala wyjac, ale jest zagipsowana od szyi do pasa. Mina tego pana bezbledna
Miło ze strony pana dozorcy ze sie martwi dzis na moich oczach uczennica 6 klasy przydzwoniła w drzwi twarza.Oj sie krew polała....ale o godz 11.35 juz higienistki w naszej szkole nie uswiadczysz.Pani z sekretariatu z apteczki w wyciagała gaziki i lecieli z młoda do łazienki bo lało sie jak z kranu.W waszych szkołach też higienistka jest "niewidzialna"?
Higienistka może tylko zaprowadzić do lekarza, przynajmniej u nas. Ze sprawdzaniem włosów też nie jest łatwo, jeżeli rodzice nie wyrażają zgody, to nie ma szans. W mojej szkole był jesienią taki przypadek, dziecko miało wszy, matki to nie obchodziło.
Powiem wam że ja w podstawówce byłam nie znośna oby moje dzieci nie poszły w moje ślady. -Poprawialiśmy ocenyw dzienniku. - robiliśmy pułapki dla nauczycieli np zaklejaliśmy wejscie taśmą samoprzylepną. - Cholawliśmy dziennik. - księdzu na oparciu krzesła malowałam trupią czachę jak się oparł to potem chodził z takąna plecach. - raz przywiązałam do ławki zakonnika jego własnym sznurem stał obok. - portretowi Mickiewicza dorabiałyśmy gluta. - chłopaki raz przynieśli plakat gołych babeczek i schowali za.szfkami. jak to znalazłyśmy zawinęłyśm w mapę tak żebyprzy odwijaniu plakat się pojawił. - kłódkami spinałam plecaki nielubiących sie kolegów. - zszywałyśmy piórniki. - dopakowywałyśmy do plecaków niespodzianki. - perfumowałyśmy chłopakom ubrania babciowymi perfumami. I wiele innych....
@Ewasz ja wlasnie nie wyrazilam zgody na sprawdzanie glow. Sama to robie, corki maja dlugie wlosy, a w przedszkolu pani pielegniarka nie zachowywala zasad higieny (kilkoro dzieci sprawdza jedno po drugim, bez rekawiczek, rak nie myla), wiec teraz w szkole z automatu sie nie zgodzilam, choc pani jest inna.
Ja się nie godze na spr głów, od kiedy pielęgniarka wyzwala mi dziecko, że ma brudna głowę. Córka była po zabiegu wycięcia zamienia, z opatrunkiem jeszcze na głowie, więc siłą rzeczy włosów kilka dni nie mogła myć. Pani, szukając wszy, nie zauważyła opatrunku:-(
Nasza pielęgniarka może i spawdzala głowy ale jak zmierzyła i zwazyla mi dziecko to razem z pediatrą nieźle się usmialismy.Nie wiem czy pomyliła dzieci czy jak ale ciśnienie u 6latka rzedu 80/145 czy 134 cm wzrostu (mój aktualnie ma 113 więc w grudniu miał mniej ) bmi 1,8 no takie głupoty że głowa mała.Bilans na nowo zrobił pediatra od podstaw,a ona ten bilans jeszcze zgubiła mimo że miała tam zaznaczone przez pediatrę na czerwono że dziecko ma niemiarowosc zatokowa i w razie dziwnego zachowania dziecka wzywać pogotowie.No takich kartek to powinna w szczególności pilnować.Miesiac temu na nowo pediatra wypisywać z grudniowa data bilans.Po za tym ta pani jest baaaaardzo leciwa i na emeryturze dorabia .Może i się czepiać jej ale wkurzyla mnie tym że nie kontroluje dokumentacji medycznej.Ja chce mieć pewność że moje dziecko będzie miało opiekę medyczną gdy mu się coś stanie czy serce znów zwolni a zdarza mu się to raz na kilka MSC.Poki co na szczęście w domu.
Komentarz
No bo wyobraźmy sobie sytuację na przykład taką:
- Co pani robi???
- Ja tylko wysypuję pani rzeczy z torebki.
- ???!!????#€&!!@%#!!!??
- Ależ spokojnie, przeciez za chwilę powrzucam z powrotem.
- Aaa to w porządku.
!!!
O nawet fote znalazłam:
http://obrazky.pl/313-kopernik-superman
Z takich najbardziej głupich występków pamiętam chowanie się do szkolnych szafek kiedy do klasy przychodziła babcia kolegi wziąć dla niego zeszyty do przepisania. Zrobiliśmy to (bo ja też się chowałam) gdyż była to bardzo dziwna kobieta, powiedziałabym nawet że miała trochę fioła. Ale unikaliśmy jej nie tylko dlatego: nikt nie chciał pożyczać zeszytów bo chłopak nie chciał się uczyć, wszystko olewał i nie było pewności że zeszyty odda, "kiblował" jakoś z 4 raz i tamtego roku też nie zdał. Dziwna to była rodzina.... Nigdy wcześniej nie spotkałam się z sytuacją że 21 latek chodzi do drugiej liceum a na przerwach odwiedza go babcia żeby przynieść mu do picia ciepłą herbatę do kanapek albo sweterek.
@MonikaN - dało się słyszeć w rozmowach telefonicznych. To pomaga jednak w trudnych dość sprawach :-)
Wizytę mam przełożoną o tydzień z racji pilnych operacji pani profesor. Godzina bardziej dostosowana do moich możliwości dojazdowych. Dzieci spokojnie zostaną w szkole i przedszkolu a ja z mężem pojadę na badania bez konieczności noclegu.
Ach... dodatkowy czas na cud - jakby tak się miał ewentualnie zdarzyć to ma jeszcze chwilę ;-)
Mama jedzie właśnie do Czestochowy, sąsiedzi do Rzymu, ja obstawiam Gietrzwałd :-) będzie dobrze - tak jak ma być.
Niestety gdzies ktos pozmienial przepisy i teraz jest jak jest.
-Poprawialiśmy ocenyw dzienniku.
- robiliśmy pułapki dla nauczycieli np zaklejaliśmy wejscie taśmą samoprzylepną.
- Cholawliśmy dziennik.
- księdzu na oparciu krzesła malowałam trupią czachę jak się oparł to potem chodził z takąna plecach.
- raz przywiązałam do ławki zakonnika jego własnym sznurem stał obok.
- portretowi Mickiewicza dorabiałyśmy gluta.
- chłopaki raz przynieśli plakat gołych babeczek i schowali za.szfkami. jak to znalazłyśmy zawinęłyśm w mapę tak żebyprzy odwijaniu plakat się pojawił.
- kłódkami spinałam plecaki nielubiących sie kolegów.
- zszywałyśmy piórniki.
- dopakowywałyśmy do plecaków niespodzianki.
- perfumowałyśmy chłopakom ubrania babciowymi perfumami.
I wiele innych....
) ) =D>
http://kobieta.wp.pl/oddalam-dziecko-bogu-5997560155796097a