Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Orgowe pogadanki o wszystkim.

18384868889136

Komentarz

  • Co za brednie z tym niewymaganiem od rodziców. To że rodzic i dziecko są dorośli i dziecko ma swoją rodzine nie jest równoznaczne z brakiem relacji.... To normalne, że dziadkowie odwiedzają wnuki, dzwonią, interesują się ich rozwojem itp. i wnuki odwiedzają dziadków. Normalne, że się tego oczekuje. Dziwna sytuacja jest odwrotna. 
    Dziadkowie nie mają obowiązku pomagać w opiece etatowo, wiadomo pracują, są chorzy itp. ale na jakiś czas zostać z wnukami...

    W przyszłości będę chciała pomagać swoim dzieciom w tej opiece i z chęcią będę zostawać z wnukami raz na jakiś czas, bo wiem jak to jest tej możliwości nie mieć. Dziwi mnie podejście typu mam nadzieje, że dzieci mnie o to nie będą prosiły, a kogo mają prosić? Obcą sąsiadkę?

    Płacenie dziadkom jest mocno kontrowersyjne!

    @aga---p myślę, że powinnaś porozmawiać z mamą, że ty i dzieci chcielibyście, żeby częściej was odwiedzała np. raz w tyg. i powiedzieć, że jest Ci przykro w związku z tym, że bratu pomaga cały czas, może poznasz jej punkt widzenia, może chodzi o to, że oni są na miejscu.



  • @milamama2+3 w mojej wypowiedzi nie chodzilo o to ze nie będę chciała pomagać swoim dzieciom - odnioslam sie bardziej do tego co opisala aga, ze chciałaby pomocy 2razy w tygodniu regularnie, tak jak się no wynajmuje osobę do pomocy do opieki nad dziecmi tudzież pani do sprzątania. Wiadomo i to podkreslilam ze zawsze będę im pomogac jesli sytuacja tego będzie wymagała ale dwa razy w tyg na stale nie. Poza tym sytuacje są różne, różne rodziny i troche to inaczej u każdego wygląda. Ja mam 7 dzieci i teraz jak np mam do każdego wpasc raz wtyg nawet żeby się zobaczyć z wnukami to ja juz zycia nie mam :-) mysle ze w moim przypadku relacje rodzinne możemy budować zdecydowanie w rzadszych spotkaniach :-)

    to tak pokrótce, przygotowania do chrzcin mnie zajmują :-)

    Podziękowali 3E.milia Ona64 babka4
  • edytowano listopada 2016
    @Agnieszka82 ja się nie odnosiłam do Twojej wypowiedzi (zrozumiałam co napisałaś) tylko do ogólnego zdziwienia, że od swoich rodziców oczekuje się relacji z wnukami, wsparcia itp. i z tego powodu jest się "roszczeniowym, niesamodzielnym i niedorosłym".

    To ja się dziwię, że ktoś się dziwi ;) 

    Każdy niech robi jak chce, spotyka się, nie spotyka, raz w tygodniu, miesiącu, roku, wogóle, pomaga, nie pomaga. Różne są rodziny i relacje w nich, różne patologie. Swoją drogą jak się ma dużo dzieci i wnuków zawsze można zorganizować wspólny obiad rodzinny ze wspólnym gotowaniem itp. nie trzeba się meldować raz w tygodniu u każdego z dzieci, chociaż raz na jakiś czas by wypadało. Chodzi o więzy rodzinne, relacje, zainteresowanie.

    Ja będę z pewnością pomagać i będę się starała być jak dzieci i wnuki mnie będą potrzebować, chciałabym być oparciem dla swoich dzieci i jest to dla mnie naturalne. 

    A też jak rodzic w trudniejszych chwilach jak może i stan zdrowia mu pozwala nawet dwa razy w tygodniu przez jakiś czas przyjedzie i pomoże z opieką nad dziećmi to nie trzeba mu odrazu płacić - bez przesady, chyba że w ramach pomocy bo jest w trudnej sytuacji itp. Za opiękę nad rodzicami na starość też opłaty od nich żądać? 

    Znam tabuny babć opiekujące się wnuczkiem, które jak by usłyszały o opłatach to by się obraziły, moja rodzice by powiedzieli, żebym coś dzieciom raczej kupiła.




  • edytowano listopada 2016

    @milamama2+3 akurat o pieniądzach to ja pisałam :-) tez chodzilo mi o to porównanie opiekunki do babci, jej pracy za ktoś sie placu do takiej samej pracy jaka wykonuje babcia - ze jesli juz chcemy żeby to mama przyjezdzala a no zlecs jej się taka samą prace jak opiekunce to co szkodzi jej zapłacić? I tak jak pisze chodzi mi o regularna prace, w której my wymagamy aby cos bylo zrobione, itp. Ja nie uważam ze to nic zdrożnego, bo rodzice czasami kokosów nie zarabiają i jak chca sobie dorobić to czemu nie u własnych dzieci? Tym bardziej ze są babcie takie które spokojnie za pieniadze sie najmuje do opieki nad dziecmi i im to jakos nie przeszkadza.

    ja to chyba mam zryty beret bo nie rozumiem jakos tej definicji " pomoże nam przy dzieciach" - bo wiadomo ze jak przyjeda rodzice wpasc na obiad, jakies spotkanie rodzinne to wiadomo, ze ibposiedza z wnukami i poczytają im coś albo jak maja sile to poganiają sie z wnuczkami po chalupie :-) ale nie umiem sobie wyobrazić żeby dzwonić do teściowej - mamo możesz dwa razy w tyg do nas przyjezdzac pomoc nam przy dzieciach? Brzmi to dla mnie jakos tak ze sami sobie nie radzimy i szukamy pomocy, a przeciez to nasze dzieci są, nasza rodzina i nikt nie ma obowiązku nam pomagać pz rodziny. Albo może ja się czepiam nazewnictwa a to chodzi o jedno i to samo tylko każdy inaczej to nazywa :-)

    bo to tez trzeba pomyśleć czy mi chodzi i budowanie relacji z rodzicami i ich relacje z wnukami, czy o pomoc bo nie dajemy rady w ciazach - tak mi się wydaje i tak ja to rozumiem - relacje możemy budować tez na odległość i miec więź z rodzicami, o, teraz nam się to fajnie podkładalo ze rodzice mego męża są daleko ale co tydzień przy niedzieli dzwonimy do siebie i przy okazji wnuki pogadają z nimi i relacja jest. Pomocy juz na pewno nie maja jak udzielić osobiście ale to akurat ogarniamy sami. A juz inna para kaloszy czy ja się czuje przez nich kochana i zaopiekowana - bo tutaj w tych najgłębszych relacjach osobistych może nie być najlepiej, chociaż u nas nie jest zle. Ale rozumiem ze może być u kogoś z tym zle i wtedy to sie na wszystkie sfery rzuca zwłaszcza jak się jest w ciąży i chciałoby sie miec wiez z mama zwłaszcza.


    Edit: Dopisek

    Podziękowali 3Ona64 malagala kasha
  • edytowano listopada 2016
    moim zdaniem tym się różni babcia od opiekunki, że jest to osoba bliska, rodzina, która z wnukiem ma relacje, której na wnuczku/wnukach zależy, chce się z nim spotykać i przebywać z własnej nieprzymuszonej woli bo ją to cieszy i płacenie za takie relacje (przebywanie z własnym wnuczkiem) jest..... słabe i dziwne.... ,a opiekunka - obca osoba, którą więzy nie łączą z dzieckiem, której zależy na zarobku i nie przychodzi zajmować się dzieckiem bo się stęskniła, bo jej zależy, bo kocha dziecko, bo chce z nim przebywać itp.(oczywiście zdarza się, że lubi swoją pracę) - jakieś zaburzone porównanie, mylenie pojęć dla mnie. Nie zapłacisz opiekunce - nie przyjdzie, nie zapłacisz babci - też więcej nie przyjdzie bo nie płacisz? A jak rodzina jest w trudnej sytuacji, mają kilkoro dzieci i ich nie stać na zapłatę, to dziadków wnuki nie mają bo nie płacą? 

    oczywiście jak się tak umówili rodzice z dziadkami i wszystkim to odpowiada to nic nie szkodzi ale popilnowanie wnuka nie powinno być odrazu zdeterminowane kasą.

    relacje na odległość...? z kim? z telefonem? 

    poza tym babcia?dziadek też ma jakieś obowiązki względem swoich wnuków, nie jest tak, że wychowała dzieci i z dalszym pokoleniem - już wnuków nic.

    Idąc tym tropem to może dzieci też podliczyć za opiekę, bo to też praca i po 18 r.ż wystawić rachunek.

  • @milamama2+3 czyli idąc tym tropem ja nie mam z Toba relacji bo w większości rozmiawiamy przez telefon tylko mam relacje z telefonem :-)

    ja osobiście nie uważam ze moi teściowie maja jakies obowiazki wobec swoich wnuków a na pewno nie musza wychowywac moich dzieci a swoich wnuków i pomagać mi co najmniej raz w tygodniu bo to ich powinność - ich spotkania z nami i ich wnukami maja wypływać z miłości i chęci przebywania z nimi, zreszta to nspisalas - jesli babcia z własnej woli xhce z wnuczkami pobyć to super.

    ech ale tu pisax można kilometrowe posty.

    Podziękowali 1Ona64
  • Nie pisze tez o tym ze za spotykanie sie z wnukami trzeba dziadkom płacić - dla mnie to tez jest chore i niezrozumiale - ja pisze caly czas o czym innym ale widac nie umiem tego na papier przełożyć.
  • Zgadzam się w 100%, że dziadkowie nie mają obowiązku wychowywać naszych dzieci, a pomoc to już zależy od samych dziadków - czy chcą, a normalni dziadkowie, jeśli nie ma u nich jakiś problemów i jeżeli mogą to raczej zawsze chcą :) 






    Podziękowali 2mamababcia apolonia
  • Milamama widzisz, różnimy się w podstawach.
    Agnieszka i ja uważamy,że właśnie dziadkowie nie mają OBOWIĄZKU POMOCY przy wnukach.To jest tylko i wyłącznie ich  dobra wola,ich wybór i chwała im za to jeśli chcą aktywnie uczestniczyć w wychowywaniu wnuków.Ale jeśli nie-rozumiem.
    Mieli już swoje dzieci,mieli obowiązki i brzydko to ujmując, zapracowali ciężko na miłość i wdzięczność swoich dzieci.
    Chcą pomagać przy wnukach-super,nie chcą-nie mam prawa ich do tego zmuszać.
    Zakładając rodzinę czy jak ktoś woli -nową komórkę społeczną - wchodzę w dorosłość,odcinam pępowinę.
    Teraz to ja i mąż jesteśmy tą  stroną ,która musi tak wszystko zorganizować, żeby grało.A dziadkowie są zawsze mile widzianymi gośćmi.
    A miłości też nie mogę wymagać.Umiem kochać -to kocham,a skoro rodzice nie potrafią to siłą ich do tego nie zmusisz.Trzeba się zadowolić tylko (chociaż dla mnie to aż) miłością męża i dzieci.


    Podziękowali 2Agnieszka82 hipolit
  • A co do relacji to myślę, że dzieciom potrzebne jest coś więcej niż telefon, rozmowy przez telefon to tylko dodatek. Ta duma dziecka, jak na występ w przedszkolu na dzień dziadka i babci czy na pasowanie ucznia przyjdą i są dumni i te smutne dzieci, do których nikt nie przyszedł, a one przygotowały występ, te noce spędzone u babci, która gotuje to co sobie dzieci zażyczą, ta babcia, która przyjechała i przywiozła sto pierogów własnoręcznie zrobionych i ciasto, te wigilie u dziadków itp. 

    Ja narzekam często, a właśnie sobie uświadomiłam jakie mam szczęście, że mam takich rodziców i dziadków. Dwie moje babcie przyjeżdżały raz w tygodniu do nas i mówiły jak to się za prawnukami stęskniły przez tydzień..., babcia męża jak ją się samą na chwilę zostawiło to wszystko wyprasowała, cały dom posprzątała i jeszcze chwasty z trawy powyrywała, teściowa to samo, tata dziś popołudniu przywiózł obiad, ciasto i paczki dla dzieci, ciasta piecze dla nas cyklicznie (dzieci tylko składają zamówienia: sernik, szarlotka...), dziadkowie zabierają dzieci na wakacje, do kina, muzeum, na spacery. 

    Jest i dziadek, który średnio się interesuje ale to działa w dwie strony i dzieci też nim tracą zainteresowanie.

    Obym była też taką babcią jak są w mojej rodzinie i mnie na starość nie pokręciło i obym nie była egoistką, która myśli tylko o sobie.
    Podziękowali 2apolonia Milagro
  • Człowieczeństwo między innymi polega na tym, że chcemy i umiemy sobie pomagać wzajemnie. Bliźniemu swemu. A komu, jak nie najbliższym bliźnim?
  • Milamama fajnie, że to zauważyłaś ,bo tak, masz ogromne szczęście.

    Skatarzyna a jeśli ktoś nie umie/nie chce pomagać swoim wnukom/dzieciom to co zmusisz go?
    Albo powiesz dzieciom-wasi dziadkowie was nie kochają,bo nie chcą do was
    przyjeżdżać?
    Trudno jest schować swoje żale do kieszeni i zaakceptować rodzica takiego jakim jest,
    ale jeśli chcę ,żeby moje dzieci miały poczucie, że dziadkowie istnieją w ich życiu to o relacje czy kontakt muszę dbać ja.

    Podziękowali 1hipolit
  • a potem się babcia,dziadek na starość dziwi, że wnuki nie przyjadą i mają ich głęboko albo w domu starców umieszczą - brak relacji, zbierają co zasiali
    Podziękowali 2babka4 apolonia
  • Nie rozumiem, po co mialabym mówić dzieciom takie rzeczy?
    Wiedzą, że to Dziadkom trzeba pomagać. Nie przyjeżdżają, bo nie mogą. Tyle. Realacje są jakie są. 
    Ostatnio córki same były u mojej mamy i niepredko sie tam znów wybiorą, bo choć Babcia je bardzo kocha, to: 
    -mamoo? a babcia zawsze taka była, czy tak jej się porobiło na starość?
    -zawsze, odkad pamietam!
    -oj, to chyba nie miałaś lekkiego dzieciństwa... ;)
  • Skatarzyna no więc patrzysz na to tak jak ja : babcia kocha jak umie ale jest jaka jest i taka ją akceptujemy  ;)
    Podziękowali 2babka4 mamababcia
  • No ale jesli dziadkowie mieszkają daleko i nie mogą być na codzień ze swoimi wnukami i uczestniczyć w ich zyciu to co, nie mogą mieć relacji z nimi i to znaczy ze nie kochają wnuków? I ze wtedy raz w roku spotkania rodzinne nie wystarcza żeby wnukow kochać? Nie generalizujmy ze jak dziadkowie nie są na codzień ze swoimi wnukami to juz dobrej relacji z nimi nie mają.


    Podziękowali 3antonina Ona64 hipolit
  • edytowano listopada 2016
    @kasha pomoc rodzica swojemu dorosłemu dziecku, tworzącemu odrębną komórkę jak jest przeciążone przy wnukach (jeżeli może zdrowotnie itp.) nie ma nic wspólnego z samodzielnością czy nieodciętą pępowiną. Obcemu człowiekowi się pomaga, a co dopiero dziecku w opiece nad wnukami, które się kocha.

    a jak dziadkowie mieszkają daleko - to jak mają ochotę to przyjeżdżają i wnuki odwiedzają i odwrotnie, jeżeli chcą oczywiście. Ludzie za granicą mieszkają i się widują - nie żyjemy w czasach kiedy podróż konna trwała tydzień. A jak często - to sprawa potrzeb. 

    Kiedyś rodziny żyły wielopokoleniowo i sobie wzajemnie pomagano, najpierw dziadkowie w opiece nad dziećmi, potem wnuki opiekowały się starszymi dziadkami i nikt się nie dziwił, pranie się robiło na tarkach, w piecu trzeba było napalić itp. itd. i to było naturalne, a teraz te niektóre babcie jakieś wyemancypowane się zrobiły, a większości z nich matki wychowywały ich dzieci.  

    Podziękowali 1apolonia
  • jak sie nie widza to chyba trudno o relacji mowic. tesknia kochaja no ale.. tak mi sie wydaje..
    Podziękowali 1Milamama
  • Ja jako matka i corka tez uważam ze przede wszystkim zamiast mi pomagac to moim obowiązkiem jest pomoc teściom i rodzicom w miare możliwości - ja jestem w pełni sil, mąż mój tez, możemy sobie sami zorganizować pomoc na codzień nie ujmując tym samym w relacjach miedzy nami i tesciami/rodzicami. Na starość wiadomo ze trzeba będzie się nimi zaopiekować i to bez względu na to czy oni chcieli nam pomagać czy woleli zyc swoim życiem. I tak chce nauczyć swoje dzieci - ze my kiedy dorosbiemy chcemy sobie zyc po swojemu, realizować swoje pasje, skorzystać na wyjazdach razem a nie być ciągle w pogotowiu bo może któres z dzieci będzie przeciążone rodzicielstwem i trzeba będzie im pomoc na codzień - po to maja wspolmalzonkow aby miedzy sobą rozwiązywać trudności życiowe, czy zmęczenie tudzież trudności codzienne w ciąży - i żeby byla jasność - nie chodzi mi tutaj o trudności ciążowe typu 9msc leżenia w domu albo w szpitalu bo to jasna sprawa ze się wzajemnie w takich trudnoaciach życiowych pomaga, albo kiedy w ogóle któryś z członków rodziny jest chory czy w szpitalu. I nie umniejsza to mojej czy mojego męża relacji z naszymi dziecmi/wnukami bo to jasne ze chcemy sie z nimi widywać i być obecnymi w ich zyciu. Tutaj mam wrażenie sie jakos zatarlo i dlatego nie możemy się dogadać, bo niektórzy uważają ze pomaganie swoim doroslym dzieciom i wnukom = dobra relacja z nimi ja natomiast uważam ze dobra relacje można miec z dziadkami nie oczekując od nich żadnej pomocy w trudnościach codziennych.
    Podziękowali 4antonina kasha Ona64 hipolit
  • O relacji na odległość mogę powiedzieć z 2 stron: jako dziecko miałam babcię mieszkającą 300 km od nas,mieszkającą na wsi,bez telefonu.Spotykałyśmy się tylko w wakacje jak podrosłam, to jezdziłam do niej też na ferie zimowe.Dzięki niej wiem co to jest miłość,troska i serdeczność.Bo tak to chyba jest,że jeśli się kocha to się kocha,tęskni,czeka a przy spotkaniu chce się dać jak najwięcej,żeby starczyło też na czas rozłąki.

    Druga relacja na odległość :moich dzieci z moja mamą i moimi teściami,no moja i mojego męża z nimi.
    Widujemy się kilka razy do roku,telefonujemy do nich.Relacja jest poprawna,jest miło,zawsze jest o czym porozmawiać.Bez fajerwerków ale jakoś jest ;)

  • jak moje dzieci będą samodzielne też mam w planach podróżować, realizować swoje pasje itp. a to nie przekreśla tego, że będę chciała pomagać swoim dzieciom jak będą tego potrzebowały (w końcu na tych wycieczkach nie będę cały czas, chyba że na podróż dookoła świata się zdecyduję ;) i to bez względu na to czy mają mężów, tworzą samodzielną komórkę itp. i myślę, że będzie mi to poprostu sprawiało radość i będzie to potrzebą serca :) :) :) A plany i pasje realizuję i teraz przy dzieciach.

    Jak córka zadzwoni się wyżalić czy poprosi o pomoc - pomogę i kasy za to brać też nie będę. Chcę, żeby moje dzieci miały świadomość, że zawsze mogą na mnie liczyć.

    Wtrącania się w małżeństwa i nadgorliwości też nie popieram ;) 

    Bardzo bym chciała wychować swoje dzieci tak, żeby też wzajemnie mogły na siebie liczyć i się wspierały, a nie zamknęły się tylko w swojej komórce społecznej ;) określenie komórki społecznej bardzo mi się spodobało :dizzy: 

    a jak ktoś sobie doskonale radzi sam, nie oczekuje pomocy, zadawala się spotkaniami raz w roku i wszyscy są szczęśliwi - dziadkowie, dzieci i wnuki - co mi do tego, ja preferuję inne relacje w rodzinie - wszystko.






  • mogę liczyć na moich rodziców zawsze. Wiem o tym ale staram się żeby ich kontakt z wnuczka był przyjemnością. Czyli oddaje ka do nich wtedy kiedy bardzo tego chcą. Oczywiście wtedy mam czas dla siebie, mogę pogotować jakieś specjalne potrawy, gruntownie posprzątać. Jak mo cos wypada to podpytuje się czy by im pasowało, jak im nie pasuje (bo tak wynika z rozmowy) to nawet się nie pytam. Wymyślam cos innego. I robię tak bo wiem ze rzucili by wszytko żeby pomoc, a póki nie ma noża na gardle to nie ma takiej potrzeby. I ja tez im pomagam. Często dla nich gotuje bo moja mama jest słaba kucharka. Wiec ja robię cos dobrego, albo jakieś ciasto to tata zabiera
  • moja 7-letnia córka marzy o zabawkowej maszynie do szycia. Ma może ktos taką i może polecić co kupić?
  • Taaak, moja corka takowa dostala w zeszlym roku, szybko sie zepsula. Nie warto zupelnie, bo radosc jest chwilke, a potem smutek i zawiedzenie, ze to badziew byl.
  • A dlaczego nie? Inicjatywa fajna, 19 lat temu córka moja byla :) synm już nie zrobili bo 2 dni lezalam tylko wcześnie 3 z córką a 2 raz y w tyg pr,ychodzil fotograf
    Natomiast w dzienniku lokalnym tylko nazwiska zarejestrowanych urodzonych w urzędzie stanu cywilnego , tylko trojaczki fotografują i pierwszego noworodka 01stycznia ma fortkę 
    Podziękowali 1MAFJa
  • edytowano listopada 2016
    .
  • edytowano listopada 2016
    Wybiórczej bym nie dała, bo nawet z takiego powodu bym jej nie kupiła ani innych do kupienia nie zachęcała. 
    U nas akurat z lokalnej gazety robią,jednak na moje cztery porody tylko raz się załapałyśmy,raczej mi to obojętne. 
    Dla mnie te zdjęcia nie mają większej wartości,ale niektórzy w rodzinie bardzo się cieszyli.
  • Ktos mi podpowie jak usztywnic robotki szydelkowe na choinke? 
    Slyszalam o wodzie z cukrem, ale nie wiem jak, a moze inne sposoby? Poki co mam plaskie wytwory, ale i trojwymiarowe sa w planach.
    Bede wdzieczna za wszelkie rady.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.