Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Rodzicielstwo przez zabawę

13567

Komentarz

  • Ja nie umiałabym odnaleźć się np. w teatrzykach. Nie umiem też opowiadać bajek. Nie umiem wymyślać zabaw plastycznych, kompletna noga ze mnie. Lubię położyć się że wszystkimi i czytać. Albo grać w planszówki. Można powiedzieć, że jestem beztalenciem jeśli chodzi o wymyślanie zabaw dzieciom. Dobrze, że same wymyślają różne super rzeczy. Lubię z nimi po prostu być, przytulać się, gadać.
  • @Malgorzata
    piłem to Twojego i Kredki śmiechu, że ludzie piszą książki o tym, co ludzie "instynktownie" robią od pokoleń. No nie robili i nie robią.

    Obecnie w społeczności nie ma oparcia. Uważam, że w wychowanie trzeba inwestować zdecydowanie więcej, niż kiedyś, dla osiągnięcia porównywalnego rezultatu.

  • Często lapalam doła, czułam się gorsza jak patrzyłam na kreatywność mojej sąsiadki. Tu pisanie na mące, tu zabawa z lodem, tu znowu coś, i znowu i znowu......
    Ale już się wyleczyłam. Zobaczyłam, że dzieciom nie potrzeba tyle bodźców i atrakcji, że nie trzeba stale wypełniać im czasu. Że potrafią bez mojej pomocy sami wymyślać świetne zabawy, robić sobie gry planszowe.
  • ale przepraszam, że się uczepię, w jakim wieku były te dzieci, co się nauczyły pedałować w tydzień?
  • edytowano lipca 2016
    A. na biegowym jeździł jak miał rok i 10 miesięcy, więc chyba na zwykłym bym go i w miesiąc nie nauczyła. To żadna epidemia nowoczesności, tylko sprzęt dla młodszych dzieci.

    U nas jeździć na normalnym rowerze uczył mąż (mnie uczył tata, więc uważam, że to męska sprawa ;) ), zwykle w jedno popołudnie sprawa była opanowana (w wieku 5lat).
  • edytowano lipca 2016
    Rowerek biegowy to fantastyczny wynalazek.
    Ostatnio np. chodzimy sobie na spacerek na działkę do mojej mamy. 4 km w jedną stronę. Dzięki rowerkowi biegowemu najmłodszy osobnik bez problemu daje radę i śmiga za najstarszymi aż miło. Na piechotę 8 km dla malucha? Chyba szybko by mi się odechcialo tych wypraw.
    Nasze dzieciaki każde po kolei były zachwycone tym rowerkiem.
    I same chętnie przesiadaly się na zwykły.
    Bez potu i łez.
    Ale co kto woli.
  • edytowano lipca 2016
    Nie cierpię jakichkolwiek poradników dot wychowywania dzieci.
    Zawsze powstaje we mnie bunt co mi ktoś będzie mówił co mam robić z własnymi dziećmi, przecież ja wiem najlepiej.
    Fakt że jestem po pedagogice i to mi dało dużą wiedzę teoretyczną a jeszcze wiekszą praktyczną.
    Mam taką zasadę aby starać zrozumieć jak w danej chwili myśli dziecko, ale nie zapominają o tym co jest moim celem względem małego.
    Tzn Witek mając 5-6lat kilkadziesiąt razy dziennie rzucał po schodach różne przedmioty, to widziałam że on obserwuje spadające przedmioty,( kiedyś mi powiedział , że jak coś spada to najpierw powoli a potem coraz szybciej), ale z racji na bezpieczeństwo musieliśmy ściśle ustalić reguły tych doświadczeń.
    Druga moja zasada wynika z lenistwa, wszystko co dzieci potrafią zrobić same powinny robić samodzielnie a ja nie powinnam się pchać tam gdzie nie jestem potrzebna.

    A trzecia zasada to robimy rzeczy które wszyscy lubimy, nie udaję że uwielbiam piłkę nożną i chcę chodzić na mecze,tylko odsyłam z tym do kogoś innego kto właśnie lubi taką aktywność a sama robie w ramach wspólnie spędzonego czasu to co każdy z nas lubi. Co nie znaczy że nie poświęcam dzieciom czasu na rzeczy które mnie nużą.

    Podziękowali 1Katia
  • @Malgorzata
    Podziękuj!!!
    Cieszę sie, ze Ty-mama wielo (megawielo :)) ) to napisałaś!
  • Co do zabaw - było przekazywanie wiedzy tajemnej - pomiędzy dziećmi. O ile pod blokiem mam całą ferajnę, to na podwarszawskiej wsi siedzą te dzieciaki skitrane po domach. Moja mama uczyła moich synów jakiejś tam gry z obijaniem piłki o ścianę, której nie uczyła jej przecież babcia, tylko starsze dzieci we wsi. Bawienie się z dziećmi nie jest złe, jeśli rodzic też przy tym ma frajdę, jakby moi lubili układać lego to bym z nimi też pobudowała bo tak w kółko samej budować to smutno ;) Myślę, że jak mała będzie lubiła rysować, to porysujemy razem bo ja lubię. Rowerek biegowy dostaliśmy od kogoś i jeszcze nie wiem czy wpływa na łatwiejszą naukę jazdy, chłopców nauczyli jeżdzić dziadkowie i wujkowie męża jak zostali na weekend u dziadków. Co do poradników - czytałam wypowiedź jakiegoś specjalisty, który opisał jakie porady dawał z biegiem czasu "więcej uwagi dzieciom" , "jeszcze więcej uwagi", a na koniec : "mniej uwagi jednak" :). Ogólnie rzecz biorąc, jak dziecko jest 10 godzin w żłobku to może taka książka, że warto pobyć z dzieckiem, coś tam komuś przestawi w głowie, nie wiem.
  • Ale to typowe podejscie: jak ja nie potrzebuje, to inni tez maja niepotrzebowac! A ludzie rozne ksiazki i poradniki czytaja, jedni o wychowaniu, inni jak sie ubrac, a jeszcze inni jak sie odzywiac. Albo biegac. Co, bulwa, nie wiesz jak biegac?? Jak ziemnioka ugotowac??? Matka cie nie nauczyla?
    Co ludzie zrobia z ta wiedza, to inna sprawa, przelozenia 1:1 na rzeczywistosc i tak nigdy nie bedzie, ale mozna dostac Jakis ciekawy impuls. Nie, zebym akurat poradniki czytala, ale chetnie slucham ludzi, ktorzy dziela sie pomyslami jak w danej sytuacji mozna zareagowac, jak naklonic dziecko do jakiegos dzialania. Nie dlatego, ze nie wiem jak sie zachowac wzgledem dziecka, tylko dlatego, ze moze ktos ma lepszy pomysl, ktos za mnie juz wyprobowal co dziala, a co nie.
  • @Malgorzata, zawsze szokowało mnie Twoje jeżdżenie na rowerze z czwórka dzieci - dwoje na fotelikach i dwoje w przyczepce. A to były duże dzieci co poniektóre, same dałyby radę na rowerze. :bz

    Ja tam wolę, by moje dzieci pedałowały albo biegły na rowerku obok mnie (nie mówię o maleństwach, bo te w foteliku rowerowym oczywiście). Powolutku - racja, bocznymi drogami, ale samodzielnie.

  • No i max do 4 lat wszystkie moje dzieci potrafiły jeździć na zwykłym rowerze. Bez łez i potu - nauka zajmowała ok 5 minut. Wiec, jak widzę ok 4 latka w przyczepce to oczy ze zdumienia przecieram.
  • Ale co kto lubi.
  • Moje dzieci nie potrzebują animowania. Same się sobą zajmują. Same robią teatrzyki. Klara sama się nauczyła czytać po polsku. Francuskie czytanie też opanowała i czyta pozostałym dzieciom. Mnie moje dzieci potrzebują tylko do opieki, do łagodzenia konfliktów i do wygadania się. Same malują, lepia i grają ze sobą, tarzają się po podłodze itp. Chadzam na plac zabaw jak chcę odpocząć. Biorę sobie nitkę i szydełko albo książki do czytania. Dzieci same się bawią. Ja nic wtedy nie muszę.
    Mają obowiązki, z których są rozliczane, oczywiście na poziomie ich możliwości.
    Moją naczelną zasadą w wychowaniu od pierwszego dziecka było to, ze wychowuje się do dorosłego życia, nie do bycia dzieckiem i do przeżycia fajnego dzieciństwa.
    Daje moim dzieciom przestrzeń i robię swoje.
    Mam takie obserwacje że dzieci uczą się przez przykład przede wszystkim. Czytają jeśli ja czytam nie im, tylko sobie, sprzątają po sobie, jeśli ja sprzatam, choć tu je trzeba pilnować. Zwykle odwoluję się wtedy do swojego przykładu. Kary stosuję. Np stanie w kącie, ale wolę zrozumieć czemu któreś jest rozdraznione. Często wynika to ze zmęczenia, upału, głodu czy pragnienia itp.
    Nie czytam książek o wychowaniu.
    Nie mam pretensji do rodziców bo dobrze mnie wychowali.
    Nie da się uniknąć błędów w wychowaniu, bawet po milionie kursów i lektur. Nawet się ich dzięki temu mniej nie popełnia. Najwyżej inne.

    Podziękowali 1Katia
  • @Monira - podziękuj!
  • @Elunia bo ja te porady zwykle od mlodszych dostaje, a nawet (o zgrozo!) od bezdzietnych ;) Nie, zebym cos do starszych ludzi miala, ale czesto nie maja takiej wyobrazni, pomyslowosci jak mlodsze osoby, uwazaja wlasnie, ze jesli u nich cos zadzialalo, to u wszystkich to dzialac musi.
  • Ja na przyklad przezywam ogromny stres jadac z dziecmi na wycieczke rowerowa, wiec wogole nie jezdze ! Jezdzi mąż! O!
    i najlepiej by bylo jakby dzieci swoje zainteresowania i talenty realizowały w wieku kiedy same moga dojechac i przyjechac z zajęć
  • @Malgorzata, ale skoro ludzie kupuja, to znaczy, ze potrzebuja/ chca/ whatever. Dla jednych to rzeczy oczywiste, dla innych nie, a jeszcze inni czytaja ze zwyklej ciekawosci.
  • @asiao to podejscie jest mi bardzo bliskie: puszczam syna tylko tam, gdzie sam jest w stanie dojsc na nogach. Trzy kilo nerwow zaoszczedzone ;)
  • Nie znam takiej mieszanki ;)
    Ale tez nie rozumiem, dlaczego akurat w tej dziedzinie przekaz ustny mialby stac wyzej od slowa pisanego :))
  • @Malgorzata, bo ludzi nie interesuje twój problem i dlaczego szukasz rady, tylko są gotowi powiedzieć ci, że oni są lepsi, bo takiego problemu nie mają i kropka - w dużym uproszczeniu, ale tak todziała.
    Np. nie umiemy całkiem pozbyć się pieluchy u czterolatka, szukamy rozwiązań, zewsząd słychać tylko: a nasz Jaś, to miał rok i bez pampersa, a nasza Zuzia dwa.
    Dziękuję, nasza Zosia czy Wojtek też nie byli kłopotliwi.
  • Myślę, że od czasów Jean-Jacques Rousseau, który wszystkie swoje dzieci oddał do sierocińca nie znając nawet ich imion, a sam był pedagogiem, warto mieć sceptyczny stosunek do poradników. Mogą pomagać ale mogą też prowadzić na manowce. To forum też jest rodzajem poradnika. W kwestiach technicznych, można nie mieć wiedzy, dokształcać się, co ugotować z buraka i jak nauczyć dziecko wymawiać "sz" gdy nie radzi sobie samo. Ale po pierwsze trzeba wierzyć Bogu, że z Nim "damy radę". A mam pytanie czy już powstała część "Marsjanie i Wenusjanki rozwodzą się" ;)?
    Podziękowali 1Katia
  • Ja mam Panią Natalię i lubię słuchać jej rad. To nie znaczy że je mam bezkrytycznie przyjmować i zgadzać się z nimi. Każdy kto radzi myśli że sprzedaje pomocną wiedzę. Ale pewne rzeczy mi uświadomiła i dała do przemyślenia. Internet mi takiej wiedzy nie daje. Ogólnie też się o rady nie pytam. Zwlaszcza dotyczące wychowania dzieci.
  • Malgorzata - jak pisałam, co kto lubi:) Zauważ tylko, że wożenie dużych dzieci (bo żeby z czwórką jechać to jedno przypuszczalnie ma ok 5 lat) w fotelikach, przyczepkach może być różnie odbierane.

    Rower to dla nas podstawowy środek komunikacji - jeździmy codziennie dużo, bo innego wyjścia nie mamy. Różne dystanse w terenie trudnym (szkody górnicze, a więc góry-doliny). Tempo dobre - nie przeszkadza mi czekanie na maluchów.
    A w tłumie rowerki biegowe bardzo się sprawdzają u nas. :bz Zastępują spacerówkę od 2 roku życia. Takie rozwiązanie jest idealne dla naszej rodziny i świetnie się sprawdza.

    Kocham rowerki biegowe bardziej niż wszystkie inne gadżety dla dzieci. :x
  • @Skatarzyna ale jeśli tak mówią to może sugerują że nie mają takich doświadczeń?
  • @Skatarzyna widze, ze mamy podobne doswiadczenia. Sprobuj sie w internecie dowiedziec jaka spacerowke kupic dla czterolatka, to sie dowiesz, ze wszystkie dzieci chodza same na spacery jak maja roczek :O)
  • Zależy, jakie kto ma doświadczenia i jakie środowisko. Mnie się w głowie nie mieści, żeby dopiero z książek dowiadywać sie, że można z dziecmi tarzać sie, gilgotać i mocować. Na mój rozum to przecież jakoś"samo się" robi, jak mnie do dziecka ciągnie i czuję, że zwyczajnie sama też mam ochotę trochę się odstresować, powygłupiać, zdystansować od życia. Dlatego tak mnie bawi widok poradników o tym, a nie poradników jakichkolwiek. Ale widzę, że w jakimś innym świecie żyję. Nie miałam pojęcia, że takie zabawy nie są naturalne dla tylu osób
  • No moje chodzą jak mają 3 lata. Bo nastepne w wózku jeździ
  • To jak coś odbierane przez randomowego przechodnia najmniej mnie interesuje. O ile nie jest przekroczona granica dobrego wychowania i dziecko np. nie wjeżdża mu na nogę oczywiście. Podoba mi się słowo "randomowy" :).
  • Ale @jukaa jak można mieć doświadczenia w temacie w którym się nie ma doświadczeń? To tak jak ze wspomnianą wyżej spacerówką. Nie mam pojęcia jaką kupić czterolatkowi bo nigdy żaden czterolatek u mnie nie używał.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.