Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Rodzicielstwo przez zabawę

12467

Komentarz

  • @Maciejka, oglądałaś tego easywalkera june? Jest do 30 kg - mój chudy 10 latek by się załapał.
  • To już wolę książkę Zabawy z niemowlakami.
  • @Elunia nam 30-latka, bezdzietna, z kilkuletnim doswiadczeniem w pracy dala mase swietnych pomyslow (jedne przejelismy, inne nie). Nie szkodzi, ze nauczyla sie tego z ksiazek, miala Jakis zasob wiedzy i probowala to dopasowac do rzeczywistosci. Wiele rozwiazan, a nie tylko to jedne "przeciez u nas tak sie robilo".
  • Biegowy jest w domu u nas, dostaliśmy to mamy. Będzie czas na naukę na rowerze z pedałami to wierzę, że dziadek Kazik, wujek Janusz i Andrzej znowu staną na wysokości zadania :) Pozdrowienia dla dziadka Kazika :-h Nauka jazdy w miejscach bez przechodniów i samochodów.
  • @Monira zakupilam wlasnie wczoraj (ale przez Internet, wiec jeszcze nie mam) wozek nuna Pepp. Wg opinii amerykanskich rodzicow ;) powinien byc ok.
  • W ISNARze na wykładach u księdza Szymczaka było o tym, żeby dzieci nie gilgotać ;-)
    Nie pamiętam już dlaczego, ale wg niego, to bardzo ważne było.
  • może miał takie doświadcznie jak i ja - dla mnie łaskotki/gilgotki to tortura i upokorzenie, nie raz się posikałam próbując wyzwolić, nie zrobiłabym tego nikomu!
    Podziękowali 1Katia
  • Chodzi o łaskotanie? A "idzie rak nieborak" ("lezie pezie po stodole" wersja wschodnia) też jest niebezpieczny?
  • @Joanna36 - bardziej chodzi o naruszanie nietykalności cielesnej.
  • No takie na siłę rzeczy to są głupie. Zabawa ma być fajna dla wszystkich uczestników.
  • @Elunia, tak, ale o zasade chodzi, bo pewnie by tez z nastolatka dalaby rade ;) Doswiadczenie czasem blokuje na inne rozwiazania, no bo jak to, ze nie dziala, skoro sama doswiadczylam, z wlasnymi dziecmi, ze dziala! Dlatego z takiej perspektywy wiedza ksiazkowa wcale nie musi byc gorsza, a moze byc lepsza, bo na tacy masz podane kilka rozwiazan, ktore dopasujesz do siebie i swojej sytuacji.
  • A jednak skądś własne doświadczenia mam.
    I o ile zabawy paluszkowe lubię, tak typowych łaskotek nie i już.
  • Chore, nie chore, mam kolezanke, ktora nie chodzi z dziecmi na badania okresowe tylko i wylacznie z tego powodu, ze nie chce, zeby jej ktos dzieci macal bez powodu. Oczywiscie poza tym dba o dzieci i jesli potrzebuje, to do lekarza z nimi idzie.
  • Chore jest, że ludzie się w tym doszukują podtekstów.

    a bo to z chorego kraju przyszło...
  • No jeszcze są geny męża, a i tak jest genowe przetasowanie, dzieci to nie klony. U mnie dwóch jest prawdziwych daltonistów (po moim tacie gen) i dodatkowo jak mąż nie lubią rysować, a wcale nie rysują źle. No ale jak nie lubią to trudno. Cieszę się, że nikt się nie boi pająków, można jechać pod namiot itp. ja czasem ludziom zazdroszczę jakiś fajnych patentów w ich rodzinach ale często się okazuje, że nie wszystko złoto co się świeci.
  • Na rowerze nauczę, rolki dam i niech się samo uczy (5-latka świetnie jeździ, reszta patrzy na ten wynalazek niechętnie), ale jak ja się cieszę, że mogę wykupić indywidualne lekcje pływania i radować oczy, jak mi dzieci się uczą pływać, beze mnie moczącej się w basenie :)
  • W nienormalnym kraju, w którym żyję, dzięki Bogu dzieci są dotykane, by np korygować postawę, w naszym przypadku przy pływaniu.
  • Nie, nie ma problemu, po to sa wlasnie badania okresowe. Nie dlatego, ze cos dolega, tylko zeby sprawdzic rozwoj dziecka i wykryc ewentualne wady.
    Jej dzieci, jej prawo nie dac dzieci bez powodu macac.
  • @Elunia - ja nie umiem pływać i nie chcę umieć, bo to wiązało by się z wejściem do głębszej wody niż do kolan.
  • Basen z instruktorem, ja pływam byle jak, sama powinnam się poduczyć.
  • @Tola - jak dostaję ze szkoły pismo, że badania okresowe będą i żeby zaznaczyć, czy zgadzam się na badanie beze mnie czy ze mną, i widzę, że nie ma opcji, że wo ogóle się nie zgadzam, to piszę przez środek karki: 'Consent refused'.
    Mam powody, bo zyję w kraju nienormalnym.
  • @Malgorzata
    w książce nie ma ani kreowania dziecięcych zabaw, ani gadżeciarstwa.

    Jest propozycja nawiązywania bliskich relacji z dziećmi poprzez wydzielony czas na zabawę, w której dorosły podąża za dzieckiem. Rodzic nie po to niespontanicznie podchodzi do tej zabawy, by nią zarządzać, ale by dziecku dać przestrzeń budowania pewności siebie. Niespontaniczność rodzica polega na tym, że hamuje swoje dążenia, by robić po swojemu, bo przecież wie lepiej, w co i jak należy się bawić.
    Podziękowali 1Katia
  • Na kanwie tej książki zastanowiło mnie coś zupełnie innego. Czy uważacie, że mężczyźni powinni umieć przewijać niemowlaki, bawić się z nimi, nakarmić itd.?
  • Anawim - ale czy dzieci tak się nie bawią, jak je samym sobie zostawimy? Życie mi pokazuje, że tak. A i pewności siebie się uczą, i to jak! Aż w całym domu słychać...
    Podziękowali 1Katia
  • nie rozumiem pytania.
  • Jeli mezczyzna jest ojcem dziecka to powinien. Ksiadz nie musi ;)
    Podziękowali 1Katia
  • edytowano lipca 2016
    nie wyobrażam sobie, żeby ojciec nie umiał nakarmić lub przewinąć dziecka.
    W razie nieobecności matki ma umrzeć z głodu i chodzić zasrane przepraszam????
  • Dobrze też jest jak mężczyzna potrafi zawiązać sznurowadła.. Z tą pewnością siebie to nie wiem czy dzieciom jej brakuje, większość znanych mi dzieci uważa, że świat powstał po to by im dogadzać. Pewność powinna dotyczyć rzeczy, które robi się prawidłowo. Zamiast ćwiczyć pewność, powinno się ćwiczyć tą rzecz. Jak się uczyły sznurować buty to płakały bo były tak pewne siebie, że jak im nie szło to czuły się upokorzone i zbite z tropu. Żal było patrzeć, powiedziałam, że, znając życie, po 10 minutach ćwiczenia non stop będą umiały zawiązywać i tak było. Satysfakcja płynie z realnych osiągnięć a nie z fantazji o własnej wielkości.
  • edytowano lipca 2016
    @Malgorzata
    nie rozumiem, co Ty nawijasz. Facet pokazuje metodę nawiązywania relacji z dziećmi i kształtowania wybranych postaw poprzez zabawę. Dla mnie odkrywcze, bo przez lata wolałem sie otaczać książkami, niż ludźmi; a rodzina wymaga trochę innej postawy.

    Moi rodzice nie nawiązywali ze mną jakiś relacji, bo latałem cały dzień po podwórku; moje dzieci na podwórko nie pójdą, bo nikogo tam nie ma i nie będzie przez kolejne 2 pokolenia. Muszę świadomie dobierać towarzystwo dla nich i co najmniej określić miejsce zabawy + angażować się w relacje + kontrolować poglądy rodziców tych dzieci, bo świat się zjebał i nie ma innych dzieci do zabawy; można co najwyżej razem tablet oglądać. A jak dzieci są, to rodzice jakiś totalny odlot.
  • edytowano lipca 2016
    Pytałem o to, czy faceci mają sobie radzić w kwestii przewijania, bo autor jest genderystą, i m.in. nie widzi nic zdrożonego w tym, by chłopcy też bawili się lalkami czy w dom. ;)
    Mnie to zawsze raziło i bałem się, że jakiś przetrącony dzieciak wyjdzie. A po tej książce się zastanowiłem, że przecież teraz i tak musiałem się nauczyć być w miarę delikatny i czuły, by obsłużyć maleństwa. Ot, taki kij w mrowisko.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.