Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Rossmann krytykuje program 500+

179111213

Komentarz

  • @Hope, zdecydowanie, rozleniwienie w obowiązkach domowych, to zdecydowanie z czasów studiowania i pracowania. 

    Podziękowali 1Hope
  • edytowano października 2016
    Jeszcze jednego się nauczyłam. 

    Odkąd pracuję zyskałam prestiż Człowieka Społecznie Użytecznego, który nawet jak siedzi kilka godzin na dzień i pachnie - po miesiącu dostaje "uczciwie zarobione pieniądze". 

    Nie to co te "roszczeniowe pasożyty społeczne co to w domu własnym siedzą" i nawet na 15 minut nie usiądą... tylko jadą na pełnych obrotach z opinią darmozjada
  • Acha.
    Jeszcze rozumiem głęboki sens często słyszanego twierdzenia "siedzieć w pracy po 12 godzin i zarabiać pieniądze :smiley:

    Ale taka moja praca.
    Siedzę w CH i pachnę, a gdy już wstanę to za ciężkie pieniądze charuję.

    Nie to co w domu ;)
    Podziękowali 1Odrobinka
  • A przepraszam, kto ma wychowywać dzieci? Kiedy matka ma przekazywać mu te rzekome wartości? W weekendy? Wychowywanie dzieci to arcywazna sprawa, nie można tego zrobić z doskoku, w biegu.
    Trzeba mieć czas na bycie z dzieckiem, na kształtowanie jego charakteru, na uczenie go pracowitości, sumienności, trzeba mądrze kochać, wymagać itd.
    Do tego potrzebny jest ogrom czasu.
    Zajmowanie się dziećmi w domu to bardzo ciężka praca, która przyniesie efekty dopiero w przyszłości. 
    Podziękowali 2jan_u Odrobinka
  • Z tą samodzielnością dzieci to akurat nie jestem pewna. To jest coś w co lubią rodzice pracujący wierzyć. Ale czy dziecko siedzące do popołudnia na świetlicy jest samodzielniejsze od takiego, które może za dnia wrócić samo do domu, potem zrobić matce zakupy, wynieść śmieci, pójść na rower itp. póki widno. Jeśli rodzic stawia na samodzielność dziecka to matka w domu tego nie ograniczy a czasem nawet dopilnuje by wdrożyło się do prac domowych a nie przebimbało przed komputerem. Jest jedna niezaprzeczalna zaleta pracy - pieniądze. I jak trzeba to trzeba. 
  • Samodzielność zależy też od tego gdzie się mieszka, łatwiej mi jest wysłać dzieciaka po mleko do kawy jeśli idąc do sklepu nie musi przechodzić przez ulicę, niż mojej koleżance, która ma do sklepu kawał drogi. Ale nikt nie idzie do pracy w celu usamodzielnienia dziecka, bo równie dobrze można iść pod sklep pić piwo i dziecko jest też zdane na siebie. Idzie się dla kasy (min. emerytury), dla rozwijania swoich kompetencji służbowych, z powołania/zamiłowania, żeby uciec od dzieci i jeszcze bo jest czasem presja społeczna. 
    Podziękowali 3Skatarzyna asiao Odrobinka
  • Czasem też dla towarzystwa czyli klasyczne "iść między ludzi nie siedzieć w domu".
  • z automatu to nie...
    długo moglabym wyliczać, co dziś zrobił w domu i wokół domu mój mąż, który jest jest jedyny pracujacy zarobkowo, a jutro zrobi jeszcze więcej, a teraz właśnie pojechał by córki przywieźc z kursu rysunku z miasteczka nie bardzo odległego, ale gdyby nie tatuś niedoscigłego! 
  • No nie upieram się przy piwie, może być to fitness z lunchem lub lunch z fitnessem. Jak byłam ostatnio na balu w sobotę, to jedna babeczka, sympatyczna skądinąd, opisywała znajome "żony niepracujące", które mają już duże dzieci a czas wolny spędzają na "dbaniu o siebie". Taka żona nie gotuje mężowi, nie sprząta, tylko chodzi na zabiegi upiększające, na gimnastykę i wrzuca zdjęcia na fejsa. Czyli jednak są na świecie pojedyncze osoby, które nie pracują zawodowo choćby mogły   :p 
  • edytowano października 2016
    Te badania przytoczone przez Joanna36 dotyczą dzieci w wieku 0-2 lata. To mocno zmienia przekaz tekstu..
    Na jednym ze szkoleń miałam przytaczane fragmenty badań, które mówiły coś wręcz przeciwnego, przy czym dotyczyły dzieci starszych

  • edytowano października 2016
    W takim razie przynajmniej rozjaśnia sens "siedzenia" z dzieckiem do lat 2.
  • No to była czyjaś - nie moja - ocena sytuacji, taki mąż pewno je w firmie. Chodziło mi o to, że osoba mająca interesująca/ważną pracę uważa, że ktoś nie pracujący to pustak. Ja dostałam "dyspensę" od pracy (a raczej od bycia pustakiem z powodu nie pracowania) bo ta pani uznała, że mam małe dzieci. To mnie usprawiedliwia. No i to, że nie wrzucam zdjęć na fejsa ;) Jest coś takiego jak korzyść komparatywna: wg mnie ja z moimi dziećmi teraz w domu a pani Marzena na kasie w Tesco to lepsze rozwiązanie niż ja na kasie w Tesco a pani Marzena z moimi dziećmi. Choć w drugim przypadku mamy aż 2 osoby zatrudnione. Za pensję z Tesco nie uzyskam tych samych efektów edukacyjnych i wychowawczych co "będąc w domu". Poza tym liczba miejsc prac też jest ograniczona, czy powinnam wysiudać jakąś osobę z jej miejsca pracy, dać córkę do przedszkola (zatrudnić 1/10 przedszkolanki, 1/20 pani kucharki i 1/50sprzątaczki) a osoba wysiudana będzie bezrobotna - jaki to daje zysk społeczeństwu? Jasne, fajnie by było kreować miejsca pracy ale jakoś się nie chcą w takich małych miasteczkach Polski wykreować i ludzie jeżdżą 100km do Warszawy w te i we wte codziennie. Za kilka lat będę wolała iść do pracy bo korzyści się zmienią, będę wolała tą kasę w Tesco i za to zapłacić za sprzątanie niż samej sprzątać bo kiepsko sprzątam i ciągle się dziwię, że to takie tymczasowe działanie.
  • czemu kasa sie przewija? bo to prosta aplikacja i łatwy wakat, coś jak praca w burger king 20 lat temu, zawsze przyjmowali nowych, mało kto awansował, mało kto dłużej pracował. Moje pierwsze doświadczenie z kawałkiem etatu ten kiedyś BK, stąd nawiązanie.

    mam 42 lata, dyplpom wyzszej uczeni nigdy nie odebrany i zero pracy wzawodzie jesli nie ilczyć domowj, cóż jak nie kasa? z kasą choć mam doświadczenie, kiedyś w tym b.K.
  • edytowano października 2016
    nie, ja sie czuję pewnie w domu! długofalowo mogłabym gdybać godzinami,
    jednakowoz, gdybym potrzebowała NAGLE I SZYBKO nie wykluczam niczego.
  • ale @Tola dlaczego twierdzisz, że trzeba czuć się niepewnie, żeby pracować na kasie? Kobieta pracująca na kasie, ma wszystkie te wszystkie "benefity":
    potyka się z ludźmi, doszkala umiejętności, maa wytchnienie od prac domowych, a jak jest w ciąży to pewnie jej mąż z uwagi na stan robi,coraz więcej a dziadkowie zajmują się wnuczką wtedy kiedy gdzieś wychodzi...

    Czyli co jednak nie w każdej pracy można poszerzać horyzonty, których kobieta pracująca w domu nie ma?
    Może my wszystkie jesteśmy gorsze bo nie jesteśmy wykładowcami, lekarzami, ani prawnikami. Kurczę, ale niektóre z nas są, lipa.
    Podziękowali 1E.milia
  • pewnie, ze przerysowane! 
    i dzieci obydwojga rodziców pracujacych i matki nie pracującej poza domem i nawet obydwojga rodziców tylko w domu -moga wyrosnąć na ludzi i tego im życzymy!

    ps. bardzo lubiłam kasę, dużo bardziej niż zawijanie hamburgerów ;) i umiałam sprzedac bułkę z siedmioma kotletami w środku! 
    Podziękowali 2Wela Hope
  • A argument o samodzielności dzieci jak mama jest w pracy mnie powalił. Chodziłam do koleżanek po lekcjach, które same w domu czekały na rodziców do 16. Z tego co pamiętam rodzice próbowali wszystkich możliwych sposobów inwigilacji, na ile było to skuteczne w wieku nastoletnim chyba nie trzeba pisać.

    Mnie mama nie musiała inwigilować, była w domu znała mnie nie pytając wiedziała gdzie jestem i co robię. Ja doskonale wiedziałam co mogę a co nie.
  • Ale po dzisiejszym dniu (1000 zmienionych pieluch, latanie ze szmatą z dzieckiem i ciągłe noszenie buczącego dziecka) przekonałyście mnie! Jestem stworzona do wyższych celów! Powinnam poszerzać horyzonty i rozwijać kompetencje, których to latanie za dziećmi mi nie daje. Nie po to 7 lat studiowałam, żeby siedzieć w domu, zamiast pić kawę w pracy :P
    Podziękowali 2E.milia Megan
  • Bagata powiedział(a):
    A mi się wydaje, że to wszystko nie jest jakieś bardzo śmieszne.

    Tzn.zgadzam się, że jak dzieci są małe i jest ich więcej to praca obydwojga rodziców na pełny etat jest jakąś paranoją, oraz że jak matka ma iść na kasę do supermarketu a dzieci do żłobka to bez sensu, a także że matka niepracująca zawodowo może wspaniale i twórczo wychowywać dzieci ale...

    Jest coś szlachetnego w etosie pracy! Praca zawodowa to nie tylko zarobek, to także coś co dajemy z siebie społeczeństwu. Na miarę naszych talentów i możliwości. Po to się kształcimy, żeby naszą wiedzą i umiejętnościami służyć innym. Tak to widzę. Dlatego utożsamianie ambicji zawodowych z karierowiczostwem i zaślepieniem mamoną bardzo mi się nie podoba, podobnie jak obśmiewanie wartości akademickiego wykształcenia. 


    Cały czas mówię właśnie o tym i tylko o tym. Ja wróciłam do pracy gdy dziewczynki moje miały ponad roczek - dlatego, że zarabiam pisaniem i mogę pisać w domu, w redakcji pokazując się od czasu do czasu. Gdybym miała pracę na pełny etat w firmie, poczekałabym, dopóki pójdą do przedszkola. Ale już siedzenie cały dzień w domu, gdy dzieci chodzą do szkoły, uważam za bezproduktywne. Owszem, przy dzieciach znajdzie się zawsze coś jeszcze do sprzątniecia, do wyprania, ugotowania, ale spokojnie wtedy kobieta może pogodzć do z pracą.
  • To teraz @Coralgol przyznaj się co to za redakcja  :D

    "Ale już siedzenie cały dzień w domu, gdy dzieci chodzą do szkoły, uważam za bezproduktywne. Owszem, przy dzieciach znajdzie się zawsze coś jeszcze do sprzątniecia, do wyprania, ugotowania, ale spokojnie wtedy kobieta może pogodzć do z pracą." -> skąd wiesz? Masz dzieci w szkole? 
    Ja nie mam więc pytam :)
  • Nie jest przerysowane, bo właśnie była sąsiadka z piętra, która w jednym małym (express czy jakoś) Tesco była kierowniczką "czegoś tam" po zamknięciu tego sklepu jest na kasie w dużym, akurat mam go pod domem. To jest praca dostępna od zaraz. Pracy szukają obie bratowe męża, jedna dojeżdża  60km codziennie pociągiem do innego miasta a wolałaby coś odpowiedniego bliżej, bo ma małe dzieci. Druga można powiedzieć nie znalazła tzn. teraz gdzieś jest zatrudniona ale jest w ciąży. W małych miastach z "upadłym" przemysłem praca jest - w sklepach, urzędach itp. ale nisko płatna i ludzie się o nią biją. Na ogłoszeniach w dodatku jak byk "młodą - do 30stki".  Sortowanie odzieży używanej to jeszcze drugi rodzaj pracy dostępnej. Ale to jest ciężka  praca, stoi się na nogach 8 godzin i przerzuca szmaty. Sklepy upadają po roku, może  jak kończą się dotacje z UPu, niezmienne są mięsne, kwiaciarnie, fryzjerzy i Second Handy (chociaż tylko jedna sieć SH nie upada, reszta zamyka się szybko), i supermarkety. Kilka barów mlecznych, 2 sklepy ze zdrową żywnością, banki (praca w banku takase jak mówią kobiety - stresu dużo, pieniądze małe). Dwa szpitale. Jedna z sąsiadek pracuje w szpitalu w barze a inna  jest anestezjologiem. Anestezjologiem już nie będę, w barze więcej kasjerek nie potrzeba. Szału nie ma. Ja tu nie widzę nic inspirującego dla dzieci. 
    Podziękowali 1asiao
  • @Tola
    "Jak dobrze pamiętam, próbowałas mnie w innym wątku przekonać, że można się rozwijać w call center" i co w związku z tym?

  • @Tola nie pisałam nic o prostym przełożeniu, podałam tylko przykład, dlaczego nie ma prostego przełożenia mama w  pracy = bardziej samodzielne dziecko.
    Ale fajnie, że wiesz czego bym chciała, wiesz kim jestem, a kim nie.
    Trochę pudło :P 

    Z resztą ja nie twierdzę, że trzeba "siedzieć" w domu z dziećmi, ale że kobieta, która z nimi jest nie traci w stosunku do tej, która pracuje na etacie. 
    Przeciwnie, w domu można bardziej poszerzyć horyzonty. 


    Podziękowali 1Katia
  • Architekt moze regulować sobie sam czas pracy, ciekawe :) @Tola ja myślę, ze ten przykład pracy za kasa pada tez dlatego, ze jest nieangazujacy - tutaj pisze dużo mam kilkorga dzieci, zaangażowanych w wychowanie - dolozenie do tego pracy, której sie nie zostawia (fizycznie i psychicznie) po 16 to za dużo na jedną głowę, takie moje zdanie, ale doświadczenia nie mam. Zreszta jak Joanna36 pisze, w mniejszych miejscowościach konkretna prace ciężko znalezc, a stworzyć sobie samemu stanowisko - to znowu ogromne zaangażowanie i głowa zostawiona gdzies poza domem
  • @Hope, nie mam, ale moja siostra ma i inne kobiety w moim otoczeniu.

    @Tola - można łączyć, natomiast prawda jest taka, że częścią tej pracy zajmuję się po prostu w nocy, jak już dzieci śpią i też muszę się do nich odrywać. Ale daję radę i no też 2-3 razy w tygodniu jednak w redakcji być muszę.
  • Zależy też, o której chodzą spać - mój najmłodszy przeważnie około 23. O tej porze padam już na pysk.
  • edytowano października 2016
    Co do kwestii mężów-ojców:

    ja właśnie uważam, że o wiele lepszym rozwiązaniem jest, gdy obydwoje rodzice mają pracę w rozsądnych wymiarach i dzielą się obowiązkami domowymi, niż gdy kobieta siedzi w domu, a mąż żeby utrzymać rodzine musi spędzać długie nadgodziny w pracy (niestety, z 1 pensji często trudno utrzymać całą rodzinę, chyba że ktoś ma super stanowisko) i prawie nie widuje dzieci i żony.

  • Mama_asia, moje znacznie wcześniej, koło 21. ALe moje są małe. No i też wyrobiłam sobie niekoniecznie dobry nawyk odsypiania czasem w dzień, gdy ojciec jest z dziewczynkami.
  • @Coralgol to ostatnie akurat uważam za dobry nawyk. Naprawdę siesta to nic strasznego.
  • Juz widzę te tłumy ojców i matek pracujących zgodnie ze swoimi nawzajem własnymi grafikami i tych szefów bedacych pełnymi zrozumienia i pracującymi za nich calymi dniami w godzinach kiedy oni muszą być w domu z dziećmi! 
    Podziękowali 1tymka
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.