Jednak celem małżeństwa jest być razem i mieć dzieci, a nie jeżdżenie na wakacje czy inwestowanie we własne pasje. Warto by małżonkowie to rozważyli, jeśli nie mają żadnych przeszkód, by przyjąć kolejne dziecko poza pragnieniem rozwijania hobby.
Jednak celem małżeństwa jest być razem i mieć dzieci, a nie jeżdżenie na wakacje czy inwestowanie we własne pasje. Warto by małżonkowie to rozważyli, jeśli nie mają żadnych przeszkód, by przyjąć kolejne dziecko poza pragnieniem rozwijania hobby.
Czyli jednak oceniasz, nawet nie jeśli wprost i prosto z mostu.
Jednak celem małżeństwa jest być razem i mieć dzieci, a nie jeżdżenie na wakacje czy inwestowanie we własne pasje. Warto by małżonkowie to rozważyli, jeśli nie mają żadnych przeszkód, by przyjąć kolejne dziecko poza pragnieniem rozwijania hobby.
Czyli jednak oceniasz, nawet nie jeśli wprost i prosto z mostu.
Proszę, napisz, gdzie kogoś oceniłam?
Napisałam jakie są cele małżeństwa wg nauki KK. Każdy może sobie sam rozważyć, czy te cele spełnia.
Serio, mam mnóstwo znajomych małżeństw i bardzo się staram nie rozkminiać tego, kto ile ma dzieci i dlaczego tak mało lub tak dużo, bo też nie lubię tego w odniesieniu do mnie samej. Nikt, kto patrzy z zewnątrz nie zna sytuacji danego małżeństwa tak dobrze jak ono samo i jak Bóg, czasami wręcz nie ma prawa znać, dlatego nikt poza tym małżeństwem i Bogiem nie ma prawa ich oceniać.
Natomiast jeśli ktoś by do mnie przyszedł z pytaniem (np. takim jakie zadała Paprotka), co ma w danej sytuacji robić, żeby postąpić zgodnie z nauką KK, to starałabym się podać mu te kryteria, które KK podaje i zachęcałabym go do ich rozważenia - dokładnie tak jak napisałam powyżej.
Taaa, sprowadźmy dyskusję do poziomu: "psze pani,a ona się wozi" tudzież "ale powiedz mi jaki jest dzieckometraż kwadratowy usprawiedliwiający wstrzymanie się od prokreacji"... Jak się człowiek dokopie do swoich pragnień (nie zachcianek), to naprawdę życie jest pełniejsze! Ograniczenia nie znikają, ale przybywa mocy do ich pokonywania! Dla innych samo ofiarowanie pragnienia, którego nie można spełnić jest drogą.
Jakby ktoś z Wawy i okolic chciał pogłębiać swoje umiejętności rozeznawania woli Bożej to gorąco polecam ignacjańskie rekolekcje radiowe, niedługo ruszają na falach radia Warszawa. Są też do odsłuchania w necie.
Warto się zapisać i korzystać nie tylko z konferencji i wprowadzeń do medytacji, ale także z rozmów indywidualnych (raz w tygodniu na Rakowieckiej). Dotychczas zawsze jedna konferencja była poświęcona rozeznawaniu wg św.Ignacego.
Jednak celem małżeństwa jest być razem i mieć dzieci, a nie jeżdżenie na wakacje czy inwestowanie we własne pasje. Warto by małżonkowie to rozważyli, jeśli nie mają żadnych przeszkód, by przyjąć kolejne dziecko poza pragnieniem rozwijania hobby.
-------------------------------
W tym caly ambaras zeby dwoje chcialo lub nie chcialo na raz
Inaczej ktos jeden skonczy na prochach predzej czy pozniej
No i byc razem miec dzieci, nie jezdzic na wakacje, nie szukac zainteresowan To prawie tak samo straszne jak tylko jesc, pic i bawic sie
Przeciez wiele osob mowi glosno, ze dobrze byc wielodzietnym a kontruja ci co maja wazne powody by juz nie powiekszac rodziny I tak ogladalnosc strony rosnie
Jak ktos ma zlamana noge, to nie oburza sie, ze inni tancza, bo wie, ze za kilka tygodni zdejma gips i ruszy w tany. Ale jak ma noge amputowana, a wielkie pragnienie tanczenia i wspaniale poczucie rytmu, to wtedy zal...
A wg mnie powody, dla których ktoś nie ma dzieci, ma jedno, lub wiele są tak osobistą sprawą, że wszelkie próby ich oceniania są nadużyciem. Powody unikania poczęcia są bardzo subiektywne, bo dla każdego co innego jest ważne inne ma zasoby i uwarunkowania. Wg mnie np wiek 35+, małe mieszkanie, kiepskie zarobki, pragnienie realizacji też na gruncie zawodowym, zwykłe zmęczenie to są bardzo ważne powody by dzieci więcej nie mieć niż się ma i nic wszystkim do tego. Życie jest wystarczająco trudne, są choroby, rozstania, bankructwa, wypadki itp itd wystarczy je starać się pokonać, a nie na siłę szukać umartwienia. @Ojejuju jeśli masz mnie na myśli pisząc o tym uwieraniu to pomyłka, gdyby Bóg chciał za 2 miesiące byłabym wielodzietna.
@Skatarzyna w sensie Mąż Ci nakazuje rodzić i wychowywać dzieci zamiast hodować kóz?
Takie pytania można zadawać w kółko aż się dojdzie do tego, że wybierasz to, o czym uważasz, że Ci da największe zadowolenie; choćby to miało być robienie tego, co się uważa za wolę Bożą we własnym życiu - a co da zbawienie
Anawim.... Jakbyś był kobietą to byś rozumiał, że mimo radosnego oczekiwania na maleństwo i mimo instynktu macierzyńskiego ciąża i poród to nic przyjemnego a potem wrzaski i pieluchy non stop też do radości nie należy......
Dla mnie znacznie trudniejszy jest czas, gdy tłumaczę, powtarzam, a jak grochem o ścianę. Chaos i hałas! Mówią: tak mamo i robią swoje! Albo jeszcze gorzej- foch z przytupem.
No, czyli jak zwykle. Napisac, ze fajnie byc wielodzietnym rowna sie obrazic wszystkich malodzietnych. Ja sie naprawde zastanawiam, po co Wy sie meczycie piszac tu. Zostawcie sekciarzy w ich matriksie, przeciez wszedzie wokol pelno normalnych, rozsadnych ludzi. Przeciez co nam, dzieciorobom zostaje poza poczuciem wyzszosci, nie? Smrod i ubostwo i wakacje za 500 plus, albo zerowanie na pensji meza, co tez wszak jest naganne. Dajcie nam spokoj, po prostu. Przepraszam, ale zmeczona juz jestem.
Anawim.... Jakbyś był kobietą to byś rozumiał, że mimo radosnego oczekiwania na maleństwo i mimo instynktu macierzyńskiego ciąża i poród to nic przyjemnego a potem wrzaski i pieluchy non stop też do radości nie należy......
Aga, no ale jednak decydujesz się na kolejne dzieci, chyba nie z masochizmu? Btw, nie trzeba być kobietą, żeby rozumieć, że ciąża, poród i wychowanie to nie leżenie przed tv i odpoczywanie...
Ja tam @Skatarzynę rozumiem. Mam dokładnie te same odczucia. Nie, nie rodzimy z masochizmu, ale też nie dlatego, że dzieci dają nam zadowolenie. To należy rozpatrywać w innych kategoriach.
Komentarz
Warto by małżonkowie to rozważyli, jeśli nie mają żadnych przeszkód, by przyjąć kolejne dziecko poza pragnieniem rozwijania hobby.
To strasznie trudne!
Ja np bym chciała mieć etap rodzenia za sobą....
I na razie taka nasza decyzja...
Z wielu nieegoistycznych powodów
ale nie wiem co będzie.....
Napisałam jakie są cele małżeństwa wg nauki KK. Każdy może sobie sam rozważyć, czy te cele spełnia.
Serio, mam mnóstwo znajomych małżeństw i bardzo się staram nie rozkminiać tego, kto ile ma dzieci i dlaczego tak mało lub tak dużo, bo też nie lubię tego w odniesieniu do mnie samej. Nikt, kto patrzy z zewnątrz nie zna sytuacji danego małżeństwa tak dobrze jak ono samo i jak Bóg, czasami wręcz nie ma prawa znać, dlatego nikt poza tym małżeństwem i Bogiem nie ma prawa ich oceniać.
Natomiast jeśli ktoś by do mnie przyszedł z pytaniem (np. takim jakie zadała Paprotka), co ma w danej sytuacji robić, żeby postąpić zgodnie z nauką KK, to starałabym się podać mu te kryteria, które KK podaje i zachęcałabym go do ich rozważenia - dokładnie tak jak napisałam powyżej.
Ty masz cierpliwość anielską.
Można powiedzieć, że przypominając do ograniczeniu do 50 km/h w terenie zabudowanym ocenia się kierowców, którzy jadą za szybko. Tylko czy ma to sens?
Taaa, sprowadźmy dyskusję do poziomu: "psze pani,a ona się wozi" tudzież "ale powiedz mi jaki jest dzieckometraż kwadratowy usprawiedliwiający wstrzymanie się od prokreacji"... Jak się człowiek dokopie do swoich pragnień (nie zachcianek), to naprawdę życie jest pełniejsze! Ograniczenia nie znikają, ale przybywa mocy do ich pokonywania! Dla innych samo ofiarowanie pragnienia, którego nie można spełnić jest drogą.
Jakby ktoś z Wawy i okolic chciał pogłębiać swoje umiejętności rozeznawania woli Bożej to gorąco polecam ignacjańskie rekolekcje radiowe, niedługo ruszają na falach radia Warszawa. Są też do odsłuchania w necie.
Warto się zapisać i korzystać nie tylko z konferencji i wprowadzeń do medytacji, ale także z rozmów indywidualnych (raz w tygodniu na Rakowieckiej). Dotychczas zawsze jedna konferencja była poświęcona rozeznawaniu wg św.Ignacego.
http://wzch.org.pl/rekolekcje-radiowe
I tak ogladalnosc strony rosnie
@Ojejuju jeśli masz mnie na myśli pisząc o tym uwieraniu to pomyłka, gdyby Bóg chciał za 2 miesiące byłabym wielodzietna.
to dlaczego lub po co rodzisz i wychowujesz dzieci zamiast hodować kozy?
w sensie Mąż Ci nakazuje rodzić i wychowywać dzieci zamiast hodować kóz?
Takie pytania można zadawać w kółko aż się dojdzie do tego, że wybierasz to, o czym uważasz, że Ci da największe zadowolenie; choćby to miało być robienie tego, co się uważa za wolę Bożą we własnym życiu - a co da zbawienie
Jakbyś był kobietą to byś rozumiał, że mimo radosnego oczekiwania na maleństwo i mimo instynktu macierzyńskiego ciąża i poród to nic przyjemnego a potem wrzaski i pieluchy non stop też do radości nie należy......
Albo jeszcze gorzej- foch z przytupem.
Przepraszam, ale zmeczona juz jestem.