Wpadła min w ręce "Cukiernia pod Amorem". Lekko się czyta, ale nie wiem, czy będzie mi się chciało wyjść poza 1 tom. Nie czytam zwykle takich książek. Taka sensacja dla dorosłych, który wyrośli z Pana Samochodzika;)
Ja mam do pazdziernika zakaz na wszystkie o tematyce wojennej, II w.św. pod kluczem, tak ze zglebiam nadal Jezycjade Przeczytalam Dziecko piatku, Nutrie i Nerwusa, Corke Robrojka, Język Trolli, Kalamburke zaczelam ale nie moge zmęczyć tej Gizeli...wiec przeskoczylam na Żabę.
Ja przeczytała wszystkie tomy Cukierni pod Amorem - i czekam na kolejne Może i lekkie ale dobrze się to czyta w przerwach między ambitniejszymi pozycjami
Kończę pięciogsiąg Wiedźmina. Ostatnie dwa tomy to męka (nudy), ale ciekawość pcha. Zdanie o autorze spadło jeszcze niżej. W kolejce upadek zachodu, Z Bożej łaski Jadwiga Król, kolejne tomy Kacpera Ryxa. Dobrze, że wakacje się zbliżają , bo jeszcze audiobooki rozgrzebane, aktualnie Hubal.
A jak ktos chce duzo tomów to polecam Karen Kingsbury- sagę o rodzinie Baksterów. Chyba blisko 20 tomów. Czytałam wszystkie, bardzo wciągająca lektura. Niestety nie mam pid reką, wiec nie jestem w stanie wymienic wszystkich tytułów- pierwszy tom to "Ocalenie"
Wpadła min w ręce "Cukiernia pod Amorem". Lekko się czyta, ale nie wiem, czy będzie mi się chciało wyjść poza 1 tom. Nie czytam zwykle takich książek. Taka sensacja dla dorosłych, który wyrośli z Pana Samochodzika;)
No właśnie pisałam, że ja nie czytam powieści. Zwłaszcza lekkich. Ale znalazłam dwa pierwsze tomy (plus dużo innych rzeczy, ale to nie na wątek książkowy) i zaczęłam czytać. Fajna, napisana nienajgorszą polszczyzną, w sam raz na podróż, na wakacje. Może uwstecznienia umysłowego nie dostanę;)
@asia-ch, to moja ukochana autorka. Tez zaczynalam od "Dziecka pokuty". Potem "Ogrod Leoty", "Purpurowa nić", "Chata w dolinie" (ta podobala mi sie najbardziej, chyba nigdy nue czytalam nic piękniejszego o miłości; chyba to jest to, co teraz czytasz, tylko wznowiona pod innym tytułem). "Potęga nadziei". Jednak przy calej mojej fascynacji ksiazkami tej autorki jakos nie mialam do tej pory checi siegnac po jej powiesci historyczne.
A tak zapytam, @Monika73 , a Ty fanem Gombrowicza jesteś, czy umiarkowanie?
.............................................. Skończyłam książkę o Hannie Chrzanowskiej, pióra Pawła Zuchniewicza. Bardzo polecam! Szczególnie osobom związanym ze światem medycznym (jak macie studentki/ ów - podeślijcie im), ale warto, żeby każdy poznał tę postać. Już Błogosławiona. k.
Jak mowa o biografiach "geniusz i obsesja" o Marii Skłodowskiej Curie i tytul adekwatny do jej zycia Ja sie czepilam "Dobrej Nowiny o Sexie i Małżeństwie" Westa
Seksedukacja - Dietrich von Hildebrand, William A. Marra fragment SEKS JEST PRZYPORZĄDKOWANY MIŁOŚCI OBLUBIEŃCZEJ Seks tak głęboko jest związany i przyporządkowany tej miłości, którą chcemy nazywać miłością oblubieńczą (w odróżnieniu od miłości rodzicielskiej, synowskiej czy przyjaźni), że gdy tylko oddzielimy go od tej miłości, natychmiast stajemy się ślepi na jego prawdziwą naturę.
Nie uda nam się zrozumieć natury seksu, jeżeli oddzielimy go od wewnętrznego powiązania z miłością małżeńską z jej specyficznym odcieniem bycia zakochanym. Seks nie jest formą miłości małżeńskiej – jak uważa wielu tych, którzy znajdują się pod wpływem mitologii freudowskiej. To miłość stanowi formę seksu, to ona daje nam klucz do zrozumienia jego najgłębszej natury. Prawdziwa natura seksu uwidacznia się natychmiast, gdy tylko ktoś się zakocha – w prawdziwym i autentycznym tego słowa znaczeniu. Dążąc do cielesnego zespolenia z ukochaną osobą, człowiek taki zaczyna wyraźnie pojmować, na czym polega unikalna intymność tej sfery. Przez sam fakt, że nade wszystko pożąda ostatecznego zjednoczenia z osobą ukochaną w akcie małżeńskim, jednoznacznie poświadcza i uznaje intymność i wyjątkowość, które przynależą do sfery seksualnej. Rozumie także wyłączność tego wzajemnego ofiarowania się sobie oraz jego wiążący, nieodwołalny charakter. By jednak w pełni ujawnić swoją naturę, seks wymaga nie tylko miłości oblubieńczej, lecz również wyraźnej i głośno wyrażonej woli ukonstytuowania nieodwołalnego zjednoczenia z osobą kochaną, tzn. zgody – aktu, poprzez który konstytuuje się małżeństwo. Duszą aktu seksualnego jest sprawiane przezeń osobowe zjednoczenie z osobą ukochaną. Akt małżeński stanowi wyraz tego zjednoczenia lub, lepiej, jest aktem, który doprowadza do spełnienia tego ostatecznego zespolenia.
Powinno to być oczywiste dla każdego, kto kiedykolwiek doświadczył prawdziwej miłości oblubieńczej. Jednak nawet ten, który nie doświadczył jeszcze tej wielkiej i głębokiej miłości, może uświadamiać sobie głębię i tajemnicę zarówno seksu jak miłości oblubieńczej i w ten sposób zdobyć prawdziwy i autentyczny pogląd na istotę pożycia seksualnego. Wciąż pamiętam rozmowę, jaką około pięćdziesięciu lat temu odbyłem z młodym człowiekiem, który studiował ze mną na uniwersytecie monachijskim. Rozmawialiśmy o stosunkach przedmałżeńskich. Nigdy nie zapomnę, jak gwałtownie odrzucił takie korzystanie z seksu: “Czy uważasz, że jestem głupcem, który zrujnuje sobie wspaniałe doświadczenie nocy poślubnej, gdy tajemnica kobiecości zostanie ujawniona przede mną po raz pierwszy w kobiecie, którą kocham? Czy sądzisz, że nie wiem, że zniszczyłbym pełnię i szczęście tego doświadczenia z tą jedyną, którą naprawdę ukochałem, bawiąc się nim teraz i traktując je jak zabawkę?” Nie był to człowiek religijny; nie podchodził do spraw płci od strony w pierwszym rzędzie etycznej. Jego słowa stanowiły jedynie skutek zrozumienia tajemnicy pożycia seksualnego, które jest wyrazem ostatecznej miłości i jako takie może stać się źródłem prawdziwego szczęścia. To, że coś może zostać nadużyte bądź wypaczone, w żaden sposób nie zmienia prawdziwego znaczenia i istoty tego czegoś. Tak więc fakt, że do działalności umysłowej wielu ludzi przyciąga możliwość zademonstrowania własnej zręczności intelektualnej i, w rezultacie, zaspokojenie własnej próżności, nie jest żadnym dowodem przeciwko temu, że właściwą misją intelektu jest poznawanie prawdy. Podobnie tendencja do izolowania seksu nie zaprzecza jego autentycznemu znaczeniu i przeznaczeniu.
Fakt, że pożądanie seksualne często powstaje bez związku z miłością małżeńską oraz to, że seks, nawet oddzielony od miłości, może wywoływać u ludzi ogromną fascynację, nie jest żadnym argumentem przeciwko jego wewnętrznemu powiązaniu z miłością oblubieńczą. W skutek grzechu pierworodnego seks może stać się czystą aktualizacją pożądania, wówczas jednak prezentuje swój zupełnie inny aspekt. Jak dotąd badaliśmy prawdziwą naturę seksu, jego głębię, intymność i zasadnicze powiązanie z miłością małżeńską; wyjątkowe zespolenie, któremu towarzyszy wzajemne ofiarowanie małżonków i które urzeczywistnia akt małżeński – jednym słowem tajemnicę seksu. Na takim tle w całej pełni ujawnia swą obrzydliwość tzw. szkolna edukacja seksualna.
No to ja sie pochwale, ze umordowałam w koncu Kalamburkę. Potrzebowalam do tego Lodow jak dawniej o smaku waniliowym z wiśniami, bo o suchym pysku mi coś nie szło. Wg mnie to najnudniejsza część calej Jezycjady.
Komentarz
W kolejce upadek zachodu, Z Bożej łaski Jadwiga Król, kolejne tomy Kacpera Ryxa.
Dobrze, że wakacje się zbliżają , bo jeszcze audiobooki rozgrzebane, aktualnie Hubal.
"Dziecko pokuty" to była pierwsza książka tej autorki, ktora wpadla mi ręce.
Bardzo podobała mi się "Potega Miłości"
Ale innych tej autorki już nie mogłam
Lekka, ale nieźle napisana. Dobra na podróż, na wakacje, dla zabicia czasu.
Ale jak ktoś takie lubi, rozumiem.
Może uwstecznienia umysłowego nie dostanę;)
..............................................
Skończyłam książkę o Hannie Chrzanowskiej, pióra Pawła Zuchniewicza.
Bardzo polecam!
Szczególnie osobom związanym ze światem medycznym (jak macie studentki/ ów - podeślijcie im), ale warto, żeby każdy poznał tę postać.
Już Błogosławiona.
k.
fragment SEKS JEST PRZYPORZĄDKOWANY MIŁOŚCI OBLUBIEŃCZEJ
Seks tak głęboko jest związany i przyporządkowany tej miłości, którą chcemy nazywać miłością oblubieńczą (w odróżnieniu od miłości rodzicielskiej, synowskiej czy przyjaźni), że gdy tylko oddzielimy go od tej miłości, natychmiast stajemy się ślepi na jego prawdziwą naturę.
Nie uda nam się zrozumieć natury seksu, jeżeli oddzielimy go od wewnętrznego powiązania z miłością małżeńską z jej specyficznym odcieniem bycia zakochanym. Seks nie jest formą miłości małżeńskiej – jak uważa wielu tych, którzy znajdują się pod wpływem mitologii freudowskiej. To miłość stanowi formę seksu, to ona daje nam klucz do zrozumienia jego najgłębszej natury. Prawdziwa natura seksu uwidacznia się natychmiast, gdy tylko ktoś się zakocha – w prawdziwym i autentycznym tego słowa znaczeniu. Dążąc do cielesnego zespolenia z ukochaną osobą, człowiek taki zaczyna wyraźnie pojmować, na czym polega unikalna intymność tej sfery. Przez sam fakt, że nade wszystko pożąda ostatecznego zjednoczenia z osobą ukochaną w akcie małżeńskim, jednoznacznie poświadcza i uznaje intymność i wyjątkowość, które przynależą do sfery seksualnej. Rozumie także wyłączność tego wzajemnego ofiarowania się sobie oraz jego wiążący, nieodwołalny charakter. By jednak w pełni ujawnić swoją naturę, seks wymaga nie tylko miłości oblubieńczej, lecz również wyraźnej i głośno wyrażonej woli ukonstytuowania nieodwołalnego zjednoczenia z osobą kochaną, tzn. zgody – aktu, poprzez który konstytuuje się małżeństwo. Duszą aktu seksualnego jest sprawiane przezeń osobowe zjednoczenie z osobą ukochaną. Akt małżeński stanowi wyraz tego zjednoczenia lub, lepiej, jest aktem, który doprowadza do spełnienia tego ostatecznego zespolenia.
Powinno to być oczywiste dla każdego, kto kiedykolwiek doświadczył prawdziwej miłości oblubieńczej. Jednak nawet ten, który nie doświadczył jeszcze tej wielkiej i głębokiej miłości, może uświadamiać sobie głębię i tajemnicę zarówno seksu jak miłości oblubieńczej i w ten sposób zdobyć prawdziwy i autentyczny pogląd na istotę pożycia seksualnego. Wciąż pamiętam rozmowę, jaką około pięćdziesięciu lat temu odbyłem z młodym człowiekiem, który studiował ze mną na uniwersytecie monachijskim. Rozmawialiśmy o stosunkach przedmałżeńskich. Nigdy nie zapomnę, jak gwałtownie odrzucił takie korzystanie z seksu: “Czy uważasz, że jestem głupcem, który zrujnuje sobie wspaniałe doświadczenie nocy poślubnej, gdy tajemnica kobiecości zostanie ujawniona przede mną po raz pierwszy w kobiecie, którą kocham? Czy sądzisz, że nie wiem, że zniszczyłbym pełnię i szczęście tego doświadczenia z tą jedyną, którą naprawdę ukochałem, bawiąc się nim teraz i traktując je jak zabawkę?” Nie był to człowiek religijny; nie podchodził do spraw płci od strony w pierwszym rzędzie etycznej. Jego słowa stanowiły jedynie skutek zrozumienia tajemnicy pożycia seksualnego, które jest wyrazem ostatecznej miłości i jako takie może stać się źródłem prawdziwego szczęścia. To, że coś może zostać nadużyte bądź wypaczone, w żaden sposób nie zmienia prawdziwego znaczenia i istoty tego czegoś. Tak więc fakt, że do działalności umysłowej wielu ludzi przyciąga możliwość zademonstrowania własnej zręczności intelektualnej i, w rezultacie, zaspokojenie własnej próżności, nie jest żadnym dowodem przeciwko temu, że właściwą misją intelektu jest poznawanie prawdy. Podobnie tendencja do izolowania seksu nie zaprzecza jego autentycznemu znaczeniu i przeznaczeniu.
Fakt, że pożądanie seksualne często powstaje bez związku z miłością małżeńską oraz to, że seks, nawet oddzielony od miłości, może wywoływać u ludzi ogromną fascynację, nie jest żadnym argumentem przeciwko jego wewnętrznemu powiązaniu z miłością oblubieńczą. W skutek grzechu pierworodnego seks może stać się czystą aktualizacją pożądania, wówczas jednak prezentuje swój zupełnie inny aspekt. Jak dotąd badaliśmy prawdziwą naturę seksu, jego głębię, intymność i zasadnicze powiązanie z miłością małżeńską; wyjątkowe zespolenie, któremu towarzyszy wzajemne ofiarowanie małżonków i które urzeczywistnia akt małżeński – jednym słowem tajemnicę seksu. Na takim tle w całej pełni ujawnia swą obrzydliwość tzw. szkolna edukacja seksualna.