Nie wiem w jaki sposób nagle jakość lekcji religii by wzrosła tylko poprzez zmianę miejsca nauczania. Jak w LO jest tyle nauki to na dodatkową religię do salek też by nikt nie chodził. Mnie akurat mało zależy na liczbie pseudo katolików w kościele aczkolwiek niczego złego tam nie usłyszą, wręcz przeciwnie. Myślę że nie ma odpowiedniego programu nauczania religii. Choć po zmianie katechetki moje dzieci lubią chodzić na te lekcje.
No ale ci ludzie chyba serio w to wierzą skoro za tym idą niechciane decyzję. Bo idą. I oni się czują zmuszeni. Ja też tego nie rozumiem bo sama nie byłam wierząca przez część życia i doprawdy nie przypominam sobie żebym sie czula do czegokolwiek zmuszona... Robiłam tak jak mi sumienie mówiło. Żyłam w zgodzie ze sobą i żadnych strrrrasznych reperkusji nie odczułam nigdy...
Bo byłaś w pewnej większości. Trudno, byś czuła reperkusje. Znam sytuacje, że osoby walczące o etykę w szkole były przedmiotem drwin i komentarzy - ze strony księdza katechety na przykład.
Trudno, by niewierzący zobowiązał się, że będzie wychowywał potomstwo w swojej wierze, skoro nie ma takowej. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, by wychowywał w wierze małżonka i tego dziecka. Przecież jako katolicy wierzymy, że wiara jest łaską, a nie jakimś produktem wychowania.
Można w kwestii zaproponować kompromis. Lekcje religii zostają w szkole, ale obowiązkowo - jako zajęcia dodatkowe - na pierwszej lub ostatniej godzinie i muszą być finansowane przez Kościół.
Nie mam z tym problemu żeby Kościół nie płacił za lekcje religii. Za lekcje etyki to kto płaci? Poza tym np u nas w LO religię mieli też prawosławni i też Cerkiew za to nie płaciła. Zresztą dla mnie finansowanie szkół jest do dupy. Tak jak wlasciwie cała budżetówka. Ale to już inny temat.
Dzisiaj w radiu mówili, że babcie są nim zachwycone , świetny materiał na zięcia Prowadzący, dyplomatycznie zapytał , ciekawe czy znają co oznacza gej ciężki materiał zrobić z niego zięcia
No pisałam kilka stron wcześniej, że On może się podobać, bo wiadomo , że geje mają maniery i zazwyczaj świetnie się ubierają, ale nie sądzilam, że babcie będą targetem
Chyba problem nie w tym, że geje mają, tylko że wielu heteroseksualnych nie ma. Inna sprawa, że nie każda babcia to przysłowiowy "moher".
Co za różnica czy ksiądz/katecheta uczy w szkole czy robiłby to w salce przykościelnej? Czytając wypowiedzi, że w salce byłaby lepsza formacja, to chyba musiałaby zadziałać jakaś magia miejsca.
Religia byłaby wtedy normalnym przedmiotem dodatkowym, nie wciskanym w plan lekcji. Nie byłaby zapchajdziurą, na której między 3 a 4 lekcją spisuje się zadania domowe ani sztucznym środkiem do podniesienia średniej ocen. Chodziliby zainteresowani.
Skoro pozaszkolna religijna logistyka jest aż tak trudna, że religia poza szkołą to taka przeszkoda, to jak w ogóle dajecie radę z przygotowywaniami dzieci do I komunii, bierzmowania? Nie wspominając o roratach, rekolekcjach itd.
Co za różnica czy ksiądz/katecheta uczy w szkole czy robiłby to w salce przykościelnej? Czytając wypowiedzi, że w salce byłaby lepsza formacja, to chyba musiałaby zadziałać jakaś magia miejsca.
Miałam religię w salkach. Dzieci z jednej parafii chodziły do jednej szkoły i religia nie kolidowała z planem. Można było samemu iść w czasie gdy rodzice byli w pracy. Teraz dzieci chodzą do różnych szkół, do tego dochodzi zmianowość i raczej bycie na świetlicy niż powrót do pustego domu. U mnie w parafii spotkania przygotowujące do sakramentów są od godz. 19, by chętni mogli przyjść. Ilu katechetów i salek (kilka grup w jednym wieku) musiałoby być, by ogarnąć wszystkie dzieci i młodzież?
Mój rocznik miał lekcje na popołudnia. Nie przypominam sobie żeby moja siostra -młodsza ode mnie o 8 lat miała szkole na godziny popołudniowe czy nawet w ok południa. Moje dziecko nie tozpoczynali w ogóle lekcji w godzinach południowych czy popołudniowych. Zajecia po za szkolne była za moich czasów szkolnych, szkolnych lat mojej siostry a i mojego dziecka. Podobnie z praca rodziców. Pracowali jak i pracują dziś.
Takie to trochę pieprzenie ze dziś się nie da. Da się, skoro daje się radę organizować pietdylion zajęć pozaszkolnych to da się te 2 godz tez zorganizować. Chyba ze się nie chce.
My np. nie mamy szans, żeby chodzić na religię po lekcjach w naszej parafii. Chodzenie na religie w parafii, do której przynalezy szkoła to tylko komplikowanie sobie zycia i tak samo sztuczny twór jak prowadzone przez te same katechetki i księzy lub siostry zajecia w szkole. Nasza szkoła zreszta tez nie jest rejonowa, wiec takich dzieci byłoby dużo, a szkoły ponadpodstawowe są juz zupełnie poza rejonizacją. Pomijam, że akurat moje dzieci maja dośc dużo zajeć po szkole, bo to zupełnie inna sprawa.
Skoro pozaszkolna religijna logistyka jest aż tak trudna, że religia poza szkołą to taka przeszkoda, to jak w ogóle dajecie radę z przygotowywaniami dzieci do I komunii, bierzmowania? Nie wspominając o roratach, rekolekcjach itd.
Nie widzisz różnicy logistycznej pomiędzy zorganizowaniem religii co tydzień dla grup wiekowych od przedszkola do matury, a spotkaniami tylko dla określonej grupy dzieci przygotowujących się do komunii czy bierzmowania?
Myślę, że przy usunięciu lekcji religii z planu zajęć wiele osób zwyczajnie z nich zrezygnuje i zorganizowanie grup wiekowych dla chętnych nie będzie trudne.
A właściwie po co zajęcia z religii dla przedszkolaków? Czy do nauki podstawowych modlitw, śpiewania piosenek religijnych albo kolorowania obrazków potrzebne są dziecku lekcje?
I zdumiewające, że ewentualne pozalekcyjne zajęcia z religii miałyby przegrać w konkurencji z innymi zajęciami dodatkowymi Albo wiara słaba, albo rzeczywiście takie lekcje niezbyt potrzebne.
Wyobraź sobie @Paprotka, że katolicy w Polsce to ponad 90% i wszyscy płacą podatki.
Co prawda ja nie Paprotka, ale... a skąd takie dane?
Ktoś prowadzi rzetelne statystyki na ten temat? Nie, to tylko powtarzane slogany-a jakoś KK boi się dokładnego policzenia swych wiernych i wyznawców religii rzymskokatolickiej Ciekawe, dlaczego...
Ale to raczej nie liczba katolików w Polsce tylko % uczniów uczęszczających na religię.
W świetle danych zebranych z diecezji przez Komisję Wychowania KEP w 2015 r. uczestnictwo w lekcjach religii wynosiło 91,5% uczniów szkół podstawowych, w gimnazjach 90,8%, w liceach ogólnokształcących 84,8 %, w technikach i liceach zawodowych 84,6%, a w szkołach zawodowych 89,5%.
Z kolei wedle badań ISKK za 2017 r. 76,3% uczniów ze szkół ponadpodstawowych deklarowało uczestnictwo w lekcjach religii (w tym 78% dziewcząt i 74,7% chłopców). Na wsi uczestnictwo w lekcjach religii w szkołach ponadpodstawowych deklarowało 84% a w miastach powyżej 500 tys. mieszkańców – 67%. Co ciekawe, 28% spośród uczniów szkół ponadpodstawowych, określających się jako niewierzący, deklarowało uczestnictwo w lekcjach religii.
Wyobraź sobie @Paprotka, że katolicy w Polsce to ponad 90% i wszyscy płacą podatki.
Co prawda ja nie Paprotka, ale... a skąd takie dane?
Ktoś prowadzi rzetelne statystyki na ten temat? Nie, to tylko powtarzane slogany-a jakoś KK boi się dokładnego policzenia swych wiernych i wyznawców religii rzymskokatolickiej Ciekawe, dlaczego...
Skoro tylu mamy katolików to jakby trendem niemieckim pojsc i z odpisów podatkowych by oni utrzymywali to Kościół może być spokojny o fundusze.
Ahhhhh ta troska o to by lekcja religii była na wysokim poziomie jest tu niesamowita ;-) pomyslcie gdybyśmy sie tak martwiły o dajmy na to poziom lekcji z fizyki .... Swoją droga u mnie w LO to lekcjach fizyki ( nie religii) przepisywano zadania domowe itd
@joachm1 W ogóle nie czytasz, co piszemy. Nikt nie pisze, żeby wywalać z przestrzeni publicznej, tylko o tym, że religia w szkole nie jest nauczana tak jak powinna.
I stawiam dolary przeciwko orzechom, że wyprowadzona ze szkół wcale nie będzie nauczana lepiej - bo niby dlaczego miało by się na lepsze zmienić? Należy mieć przy tym na uwadze, że zabraknie katechetów, bo osoby świeckie będą sobie musiały innej pracy poszukać.
Komentarz
Jak w LO jest tyle nauki to na dodatkową religię do salek też by nikt nie chodził. Mnie akurat mało zależy na liczbie pseudo katolików w kościele aczkolwiek niczego złego tam nie usłyszą, wręcz przeciwnie.
Myślę że nie ma odpowiedniego programu nauczania religii. Choć po zmianie katechetki moje dzieci lubią chodzić na te lekcje.
Niekoniecznie związany z religią
noi to, co Anawim napisał o wymiarze społecznym
Czy ateista moze krzywoprzysięgać religijnie?
wszystko jedno, przysiega nieprawdę
1. jesli bierze ślub jako niewierzący, to nie
(największy kłopot miałem z udokumentowaniem, że jestem niewierzący)
2. od kiedy to zasady nie dopuszczają wyjątków, czasami b. szeroko ?
Przecież jako katolicy wierzymy, że wiara jest łaską, a nie jakimś produktem wychowania.
Inna sprawa, że nie każda babcia to przysłowiowy "moher".
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/nowe-tasmy-kaczynskiego-gazeta-wyborcza-publikuje-kolejne-rozmowy/ctv030p
Skoro pozaszkolna religijna logistyka jest aż tak trudna, że religia poza szkołą to taka przeszkoda, to jak w ogóle dajecie radę z przygotowywaniami dzieci do I komunii, bierzmowania? Nie wspominając o roratach, rekolekcjach itd.
Nie przypominam sobie żeby moja siostra -młodsza ode mnie o 8 lat miała szkole na godziny popołudniowe czy nawet w ok południa.
Moje dziecko nie tozpoczynali w ogóle lekcji w godzinach południowych czy popołudniowych.
Zajecia po za szkolne była za moich czasów szkolnych, szkolnych lat mojej siostry a i mojego dziecka.
Podobnie z praca rodziców.
Pracowali jak i pracują dziś.
Takie to trochę pieprzenie ze dziś się nie da.
Da się, skoro daje się radę organizować pietdylion zajęć pozaszkolnych to da się te 2 godz tez zorganizować.
Chyba ze się nie chce.
A właściwie po co zajęcia z religii dla przedszkolaków? Czy do nauki podstawowych modlitw, śpiewania piosenek religijnych albo kolorowania obrazków potrzebne są dziecku lekcje?
I zdumiewające, że ewentualne pozalekcyjne zajęcia z religii miałyby przegrać w konkurencji z innymi zajęciami dodatkowymi Albo wiara słaba, albo rzeczywiście takie lekcje niezbyt potrzebne.
a skąd takie dane?
Ktoś prowadzi rzetelne statystyki na ten temat?
Nie, to tylko powtarzane slogany-a jakoś KK boi się dokładnego policzenia swych wiernych i wyznawców religii rzymskokatolickiej
Ciekawe, dlaczego...
W świetle danych zebranych z diecezji przez Komisję Wychowania KEP w 2015 r. uczestnictwo w lekcjach religii wynosiło 91,5% uczniów szkół podstawowych, w gimnazjach 90,8%, w liceach ogólnokształcących 84,8 %, w technikach i liceach zawodowych 84,6%, a w szkołach zawodowych 89,5%.
Z kolei wedle badań ISKK za 2017 r. 76,3% uczniów ze szkół ponadpodstawowych deklarowało uczestnictwo w lekcjach religii (w tym 78% dziewcząt i 74,7% chłopców). Na wsi uczestnictwo w lekcjach religii w szkołach ponadpodstawowych deklarowało 84% a w miastach powyżej 500 tys. mieszkańców – 67%. Co ciekawe, 28% spośród uczniów szkół ponadpodstawowych, określających się jako niewierzący, deklarowało uczestnictwo w lekcjach religii.
pomyslcie gdybyśmy sie tak martwiły o dajmy na to poziom lekcji z fizyki .... Swoją droga u mnie w LO to lekcjach fizyki ( nie religii) przepisywano zadania domowe itd
I stawiam dolary przeciwko orzechom, że wyprowadzona ze szkół wcale nie będzie nauczana lepiej - bo niby dlaczego miało by się na lepsze zmienić?
Należy mieć przy tym na uwadze, że zabraknie katechetów, bo osoby świeckie będą sobie musiały innej pracy poszukać.
Przecież zrobiono reformę i jest wdrażana w życie, ale jak widzę znowu się to nie podoba.
Jakże to jest typowe dla Polaków.
Nota bene - od wychowywania dziecka są rodzice, a nie szkoła.