Tola salki były przy kościołach czasem... często były wynajmowane od prywatnych osób (często za media i Bog zapłać). Nowsze parafie ich nie mają bo po 1990 już ich nie budowano. Obecnie stare salki przy parafiach albo służą wspólnotom parafialnym za miejsca spotkań albo zostały przebudowane na np. garaże, magazyny, mieszkania rezydentów, kościelnych czy sióstr pomagających w parafiach. Są też budynki w których po transformacji i przebudowach zrobiono katolickie szkoły i przedszkola (np. szkoła moich synów) - nas w miasteczku przy dwóch parafiach z czterech funkcjonujących przed wprowadzeniem religii do szkół. I co z tymi placówkami teraz niby proponujesz. Generalnie nigdzie te salki od trzydziestu lat nie stoją i nie czekają- dodatkowao dopieszczane technicznie pod obecny standard roszczeniowych rodziców bo to byłby skandał przy piecu kaflowym przecież, oj Uwaga by zajechała ze swą świtą jazgotków.
Szkoda, że nie ma turlającej się emotki. Kiedyś tak było...też argument merytoryczny dokładnie taki sam jak: kiedyś ludzie rodzinami dziesięcio i więcej osobowymi żyli w jednej izbie, na glinianym klepisku a woda nocą w wiadrze zamarzała . Nie ma jakoś głosów entuzjastycznych aby do tego standardu teraz wracać.
Owszem do matury chodziłam do salek. Dla podstawówki klas najmłodszych parafia u nas wynajmowała pokój w jakimś prawie rozpadającym sie drewniaku z piecem kaflowym w domu jakiejś staruszki ale zlokalizowanym naprzeciwko szkoły, uczyła katechetka świecka. Potem do 2 technikum religia była w baraku budowlanym na placu budowanej właśnie nowej parafii. Warunki całkowicie niedopuszczalne dziś dla ludzi zwłaszcza nieletnich, w zimę zimno, jakiś piecyk na butlę gazową, brak dostępu do wody, wychodek drewniany na placu obok. Potem oddano ogromny budynek parafialny z kilkunastoma salkami (dla 20 tysięcznego osiedla bardzo silnie wówczas dzieciatego). Warunki już do matury było dobre. W chwili wprowadzenia religii do szkół budynek nowy pełen salek stał pusty przez kilka miesięcy do ferii zimowych. Wówczas proboszcz czy kuria (nie wiem) postanowił oddać go za koszt mediów w użytkowanie znajdującej się po drugiej stronie drogi szkole publicznej - zdecydowanie za małej na rozwijające się osiedle, gdzie nauka była na dwie i pół zmiany. Rozwiązało to im problem lokalowy do czasu wybudowania przez miasto nowego budynku kompleksu szkoły integracyjnej i wiem, że po ich wyprowadzce zostały jakieś kolosalne problemy z brakiem zapłaty za grzanie. Po wyprowadzce tamtej szkodły w czerwcu (chyba 1995 lub 6 roku) od września powstała w szkoła katolicka diecezjalna, która jest tam do dnia dzisiejszego. Budynki rozbudowano, dostosowano itp. A i z jakiegoś dziwnego kręgu ludzi pochodzę widocznie bo w podstawówce na religię chodzili w zasadzie wszyscy ( za wyjątkiem kilku osób ze szkoły co należeli do Świadków Jehowy) a w technikum do matury z religii podchodziło znacznie więcej niż pół klasy. Bierzmowanie też mieli praktycznie wszyscy... dziwaczne miasteczko widać...
Ja wiem, że zdania nie zmienisz i sobie przy nim trwaj.. ale chcę tylko uzmysłowić, że w wielu miejscach byłby to problem tzn. odzysk salek. bezkosztowao w obecnych realiach finansowych nie ma nic...
A obecnemu społeczeństwu i tak się nie dogodzi... jak nie złe warunki to dowozy, jak nie dowozy to organizacja dnia, godziny pracy czy coś tam innego... Obowiązku uczestniczenia w szkolnych katechezach jakoś i tak nie ma . I naprawdę uważasz, że ci co posyłają by dziecko nie było szykanowane niby to będą mieli tyle odwagi by nie posyłać do salek... przecież rówieśnicy i tak będą o tym wiedzieć i jeszcze biedaczynę dziecinę wyśmieją... Być wielce pokrzywdzonym i glośno jazgotać w necie czy w anonimowych niby ankietach to każdy może ale jak coś i "wypada" udac się do kancelarii parafialnej bo np. pogrzeb, ś to powiedzenie czegoś prost w twarz już nie przejdzie...
Pewnie argumenty związane z osobistym wymiarem religijności na rzecz wyciągniecia religii ze szkoł są prawidłowe. Uczęszczanie na religię w szkole to często fikcja, która nie ma przełożenia na jednostkowe zachowania czy wybory konkretnego ucznia.
Ale religia to też fenomen społeczny. To, że religia jest obecna w szkołach oddziałuje na bardziej ogólnym poziomie na świadomość społeczną. Dlatego ja jestem przeciwnikiem wyciągania tejże, to nie jest w interesie katolików.
Punkt pierwszy załatwia dodatkowa formacja przy parafii w związku z przystępowaniem do sakramentów. Punktu drugiego się nie załatwi.
I naprawdę uważasz, że ci co posyłają by dziecko nie było szykanowane niby to będą mieli tyle odwagi by nie posyłać do salek... przecież rówieśnicy i tak będą o tym wiedzieć i jeszcze biedaczynę dziecinę wyśmieją...
Ja uważam ze tak, na pewno ostaliby się najwięksi konformiści, ale jednak byłaby to duża różnica, bo odbywałoby się to poza szkoła. Dzieci chodzą na różne zajęcia pozalekcyjne.
Malgorzata - wcale nie dziwi mnie ze kwestionujesz istnienie czegoś tylko dlatego ze o tym nie słyszałaś wcale. A przyjmujesz do wiadomości ze doświadczenia mogą być bardzo różne w zależności od szkoły? Ile znasz dzieci które nie chodzą na religie, ilu rodziców takich dzieci? Jak pisałam, my osobiście nie mamy złych doświadczeń, ale znam bardzo wiele takich nieciekawych historii, które nieraz miały finał i w kuratorium, niestety po części dlatego ze dyrekcja nie ma kontroli nad księdzem który prowadzi lekcje w jej szkole.
ci, którzy uczestniczą w zajęciach religi, są dla nich ważne, nadal by uczestniczyli. Zas ci, którzy uczestniczą na zasadzie „nie ma gdzie w tym czasie siedzieć” przestaliby uczestniczyć. Skorzystaliby ci pierwsi. Przeciwnicy usunięcia religi ze szkół często argumentują ze wtedy doszłoby już do całkowitego zlaicyzowania młodych ludzi. Religia nie jest przedmiotem obowiązkowym, i póki takim nie jest, młodzież a często sami rodzice maja wybór. Całkiem spora rzesza nie zgadza się na uczestnictwo dziecka w tych zajęciach bo uważają ze szkolna religia jest typowa zapchaj dziura i nic nie wnosi. Katechizują dziecko „na własna rękę”.
W naszej szkole podstawowej do klasy komunijnej (3 klasa) nie było problemu żeby ułożyć plan w taki sposób, ze religia była na pierwszej nadz ost lekcji. W 3 klasie już sie nie dało być może na zasadzie -może się przekona, może pośle dziecko do komunii. w szkole nie było szykan ze strony dzieciaków, częściej rodzice ubolewali ze „biedne dziecko, będzie mu w tym dniu smutno, i potem kiedy dzieci będą się chwaliły prezentami to już będzie szkoda dziecka”- to tez pokazuje podejście całkiem spirek rzeszy dorosłych do sakramentów. Raz tylko, w ok okolokomunijnej dzieci same ubolewali ze moje dziecko nie dostanie roweru, tabletka czy kompa. Moje dziecko nie musiało iść do komuni żeby powyższe dostać wiec dzieci były trochę zaskoczone, ze można mieć takie „prezenty” nie będąc w komuni. Wiem natomiast, ze w innych szkołach (dzieci znajomych czy z rodziny) tak miło nie miały. Dzieci bardzo często powtarzają to co w domu się mówi. Wiec jeśli takie dziecko pluje jadem na inne dziecko tzn ze gdzieś to musiało usłyszeć.
Moje nie dostają prezentów na I Komunię i co? Poza rózańcami i książeczką do modlitwy. Nie wynajmujemy Też restauracji na przyjęcie z okazji I komunii.Też mam mówić że są szykanowane z tego powodu? Przecież podejście ludzi do różnych rzeczy jest rozmaite. Dla mnie to nie jest powód wycofywania religii ze szkół. Szwajcaria jest krajem mocno laickim i głównie protestanckim a religia była w szkole. Cześć dzieci nie uczestniczyła i nikt się nie burzył. Muzułmanie nie mieli religii ale chyba dlatego że nie chcieli. Nie wiem o co takie halo w Polsce. Chyba dlatego że to Polska.
Myślę, że to jest bardziej problem z dorosłymi (sąsiadka obgada, ksiądz potępi), niż z dziećmi, które dokazują sobie z tysięcy powodów, ale zwykle w ramach zabawy.
Odrobinka, Twoje nie dostają. Jednak cała rzesza rodzin organizując komunie dziecku robi to z pompa, a same dzieci oczekują na prezenty a potem się licytują które dziecko dostało bardziej wypasiony znam szkolne przygotowanie -szkolna religia- mojej siostrzenicy. Karta na podpisy po obowiązkowym uczestnictwie we mszy. co samo w sobie jest głupie, bo dla kogoś komu zależy na sakramencie,pieczątka-potwierdzenie uczestnictwa we mszy nie jest potrzebne. Natomiast powoduje problem jeśli z jakichś przyczyn nie można być na mszy w tymże kościele. Obowiązkowe uczestnictwo w próbach, czy spotkaniach na których nie ma mowy o ważności saksranebtu od strony duchowej tylko zwykle organizacyjne jak np info o zakazie robienia zdjęć itp. Bierzmowanie- podobna karta z pieczęcią uczestnictwa, z tym ze tutaj trzeba zbierać je przez chyba dwa albo i trzy lata. To jest dla mnie wręcz śmieszne, żenujące. I nie jest to wina tylko rodzica który dla sw spokoju, bo co ludzie powiedzą dopuszcza dziecko do komuni, jest to tez wina Kościoła, bo tym sposobem idą w ilość nie w jakość. I podobnie jest z religia, gdyby wrócić do salek to jakościowo by się poprawiło natomiadt ilościowo mogłoby się pogorszyć. A tego Kościół by nie chciał. Jest w szkole, to jest większe prawdopodobieństwo ze więcej przystąpi do sakramentów, co z tego ze będą one „odbębnione” i po nich już tylko od wielkiego dzwonu.
A jaki jest główny argument? Że są nieobowiązkowe? Czy że nauczyciel religii dostaje pensję?
Problematyczne jest również to, ze jako zajęcia nieobowiązkowe, lekcje są wciskane pomiędzy inne przedmioty. Często w takich godzinach, w których jie funkcjonuje jeszcze świetlica czy biblioteka/czytelnia.
A jaki jest główny argument? Że są nieobowiązkowe? Czy że nauczyciel religii dostaje pensję?
Problematyczne jest również to, ze jako zajęcia nieobowiązkowe, lekcje są wciskane pomiędzy inne przedmioty. Często w takich godzinach, w których jie funkcjonuje jeszcze świetlica czy biblioteka/czytelnia.
To samo dotyczy WDŻ. Też jest między innymi lekcjami. Tak samo w Swiss moje dzieci szły na religię a reszta zostawala w klasie i miała zajęcia z wychowawcą.
Nie mam problemu bo moje dzieci nie idą do I komunii w ramach szkoły tylko indywidualnie a na religię i tak chodzą. A opinie mamusiek z klasy mam tam gdzie plecy zmieniają nazwę
A jaki jest główny argument? Że są nieobowiązkowe? Czy że nauczyciel religii dostaje pensję?
Problematyczne jest również to, ze jako zajęcia nieobowiązkowe, lekcje są wciskane pomiędzy inne przedmioty. Często w takich godzinach, w których jie funkcjonuje jeszcze świetlica czy biblioteka/czytelnia.
To samo dotyczy WDŻ. Też jest między innymi lekcjami. Tak samo w Swiss moje dzieci szły na religię a reszta zostawala w klasie i miała zajęcia z wychowawcą.
Owszem. Tez jest wciskane pomiędzy inne przedmioty. I to tez powinno być zmienione. Mieszam wszystkie nieobowiązkowe powinny być po godzinach. Dla chętnych.
To ciekawe - u nas przygotowania do sakramentu odbywają się w parafii - nie w szkole - choć katecheta ( z tego co słyszę) wspiera te przygotowania ( podkreślam słowo wspiera)
Nie słyszałam takiej bzdury. Owszem trzeba przyjąć inne sakramenty żeby móc wziąć ślub w Kościele ale to jest niezależne od uczestniczenia w lekcjach religii.
Komentarz
A i z jakiegoś dziwnego kręgu ludzi pochodzę widocznie bo w podstawówce na religię chodzili w zasadzie wszyscy ( za wyjątkiem kilku osób ze szkoły co należeli do Świadków Jehowy) a w technikum do matury z religii podchodziło znacznie więcej niż pół klasy. Bierzmowanie też mieli praktycznie wszyscy... dziwaczne miasteczko widać...
A obecnemu społeczeństwu i tak się nie dogodzi... jak nie złe warunki to dowozy, jak nie dowozy to organizacja dnia, godziny pracy czy coś tam innego...
Obowiązku uczestniczenia w szkolnych katechezach jakoś i tak nie ma .
I naprawdę uważasz, że ci co posyłają by dziecko nie było szykanowane niby to będą mieli tyle odwagi by nie posyłać do salek... przecież rówieśnicy i tak będą o tym wiedzieć i jeszcze biedaczynę dziecinę wyśmieją... Być wielce pokrzywdzonym i glośno jazgotać w necie czy w anonimowych niby ankietach to każdy może ale jak coś i "wypada" udac się do kancelarii parafialnej bo np. pogrzeb, ś to powiedzenie czegoś prost w twarz już nie przejdzie...
Ale religia to też fenomen społeczny. To, że religia jest obecna w szkołach oddziałuje na bardziej ogólnym poziomie na świadomość społeczną. Dlatego ja jestem przeciwnikiem wyciągania tejże, to nie jest w interesie katolików.
Punkt pierwszy załatwia dodatkowa formacja przy parafii w związku z przystępowaniem do sakramentów. Punktu drugiego się nie załatwi.
Malgorzata - wcale nie dziwi mnie ze kwestionujesz istnienie czegoś tylko dlatego ze o tym nie słyszałaś wcale. A przyjmujesz do wiadomości ze doświadczenia mogą być bardzo różne w zależności od szkoły? Ile znasz dzieci które nie chodzą na religie, ilu rodziców takich dzieci?
Jak pisałam, my osobiście nie mamy złych doświadczeń, ale znam bardzo wiele takich nieciekawych historii, które nieraz miały finał i w kuratorium, niestety po części dlatego ze dyrekcja nie ma kontroli nad księdzem który prowadzi lekcje w jej szkole.
Zas ci, którzy uczestniczą na zasadzie „nie ma gdzie w tym czasie siedzieć” przestaliby uczestniczyć.
Skorzystaliby ci pierwsi.
Przeciwnicy usunięcia religi ze szkół często argumentują ze wtedy doszłoby już do całkowitego zlaicyzowania młodych ludzi.
Religia nie jest przedmiotem obowiązkowym, i póki takim nie jest, młodzież a często sami rodzice maja wybór. Całkiem spora rzesza nie zgadza się na uczestnictwo dziecka w tych zajęciach bo uważają ze szkolna religia jest typowa zapchaj dziura i nic nie wnosi. Katechizują dziecko „na własna rękę”.
W naszej szkole podstawowej do klasy komunijnej (3 klasa) nie było problemu żeby ułożyć plan w taki sposób, ze religia była na pierwszej nadz ost lekcji.
W 3 klasie już sie nie dało być może na zasadzie -może się przekona, może pośle dziecko do komunii.
w szkole nie było szykan ze strony dzieciaków, częściej rodzice ubolewali ze „biedne dziecko, będzie mu w tym dniu smutno, i potem kiedy dzieci będą się chwaliły prezentami to już będzie szkoda dziecka”- to tez pokazuje podejście całkiem spirek rzeszy dorosłych do sakramentów.
Raz tylko, w ok okolokomunijnej dzieci same ubolewali ze moje dziecko nie dostanie roweru, tabletka czy kompa. Moje dziecko nie musiało iść do komuni żeby powyższe dostać wiec dzieci były trochę zaskoczone, ze można mieć takie „prezenty” nie będąc w komuni.
Wiem natomiast, ze w innych szkołach (dzieci znajomych czy z rodziny) tak miło nie miały.
Dzieci bardzo często powtarzają to co w domu się mówi. Wiec jeśli takie dziecko pluje jadem na inne dziecko tzn ze gdzieś to musiało usłyszeć.
Dla mnie to nie jest powód wycofywania religii ze szkół.
Szwajcaria jest krajem mocno laickim i głównie protestanckim a religia była w szkole. Cześć dzieci nie uczestniczyła i nikt się nie burzył. Muzułmanie nie mieli religii ale chyba dlatego że nie chcieli.
Nie wiem o co takie halo w Polsce.
Chyba dlatego że to Polska.
Jednak cała rzesza rodzin organizując komunie dziecku robi to z pompa, a same dzieci oczekują na prezenty a potem się licytują które dziecko dostało bardziej wypasiony
znam szkolne przygotowanie -szkolna religia- mojej siostrzenicy.
Karta na podpisy po obowiązkowym uczestnictwie we mszy. co samo w sobie jest głupie, bo dla kogoś komu zależy na sakramencie,pieczątka-potwierdzenie uczestnictwa we mszy nie jest potrzebne. Natomiast powoduje problem jeśli z jakichś przyczyn nie można być na mszy w tymże kościele.
Obowiązkowe uczestnictwo w próbach, czy spotkaniach na których nie ma mowy o ważności saksranebtu od strony duchowej tylko zwykle organizacyjne jak np info o zakazie robienia zdjęć itp.
Bierzmowanie- podobna karta z pieczęcią uczestnictwa, z tym ze tutaj trzeba zbierać je przez chyba dwa albo i trzy lata.
To jest dla mnie wręcz śmieszne, żenujące.
I nie jest to wina tylko rodzica który dla sw spokoju, bo co ludzie powiedzą dopuszcza dziecko do komuni, jest to tez wina Kościoła, bo tym sposobem idą w ilość nie w jakość.
I podobnie jest z religia, gdyby wrócić do salek to jakościowo by się poprawiło natomiadt ilościowo mogłoby się pogorszyć. A tego Kościół by nie chciał.
Jest w szkole, to jest większe prawdopodobieństwo ze więcej przystąpi do sakramentów, co z tego ze będą one „odbębnione” i po nich już tylko od wielkiego dzwonu.
A opinie mamusiek z klasy mam tam gdzie plecy zmieniają nazwę
Mieszam wszystkie nieobowiązkowe powinny być po godzinach. Dla chętnych.
och jaki swiat byłby piekny...gdyby te indoktrynacje religijne powywalać z przestrzeni publicznej...
Wolność i ...cudna równość wszystkiego...brak ograniczeń i ...
ogólnie raj na ziemi