A wiecie co. Ja to się normalnie boje. Nie o dziecko w szkole, tylko o męża w pracy. Jak sobie pomyślę, że to mogło się stać na jego dyżurze, w jego szkole. To się trzęsę ze strachu. Powołanie nie ma tu nic do rzeczy. Pensja nie ma tu nic do rzeczy. Społeczeństwo już wydało wyrok skazujący, za nauczycielem (pewnie jeszcze tylko przez chwilę nauczycielem...) do końca życia będzie się ten smród ciągnął, choć po prostu jest ofiarą przypadku.
Do tej pory storny kuratoriów z ogłoszeniami bily rekordy. Wróżę,.że po tych wydarzeniach serwery im padną.
Jak najbardziej jestem za nauką, ja mam wiele braków w zawodzie i po prostu to ogranicza moje pomysły, bo obawiam się jak będzie z realizacją. No i na razie mam super wsparcie merytoryczne ojca. Po średniej szkole i dziś potrzeba 3 lat KRUSU, a po podstawowej 5 lat. http://www.kowr.gov.pl/ukur/rolnik-indywidualny-kwalifikacje-rolnicze Chyba największy problem obecnie jest w zakupie gospodarstwa, bo władza chce odsiać takich rolników jak ja (czyli wychowanym przy gospodarstwie i dziedziczących je). W ogóle kształciłam się w zawodzie budowlanym i tu mamy ostrzejsze przepisy w sprawie uprawnień niż zagranica, więc obcokrajowiec ma łatwiej niż Polak. Chory system.
"kwalifikacje rolnicze oraz co najmniej od 5 lat zamieszkała w gminie, na obszarze której jest położona jedna z nieruchomości rolnych wchodzących w skład gospodarstwa rolnego i prowadząca przez ten okres osobiście to gospodarstwo." Zwróć uwagę na 5 lat zamieszkiwania i prowadzącą przez ten okres czyli 5 lat gospodarstwo samodzielnie. To co teraz może zrobić ktoś bez wykształcenia, działki nie kupi bo dalej nie jest rolnikiem a rolnikiem nie może być bo nie ma działki rolnej żeby prowadzić osobiście gospodarstwo i koło się zamyka
Pieprzona nagonka na nauczycieli, teraz oparta na odbijaniu piłeczki w temacie pedofilii, dotknęła naszą rodzinę. Rzygać mi się chce. kopie nas ta 'dobra prawa' strona.
W ramach udowadniania, że nie tylko księża, a na pewno nie w znacznym stopniu, prawicowe media zaczęły krucjatę pokazująca, ile tych pedofilow jest wśród nauczycieli. Nie wspominają, że owszem, więcej statystycznie niż wśród duchownych, ale top tej listy to nie jest. Można łatwo znaleźć w necie dane na ten temat. Jednak jazda po nauczycielach jest teraz bardzo modna w niektórych kręgach, c'nie? W każdym razie, ta durna przepychanka sprawiła, że najpierw dostaliśmy cegła w twarz z lewej strony, teraz z prawej. Mój Mąż, nauczyciel, facet, pracujący w SP, współpracował z księdzem w ramach jednego z przedsięwzięć. Najgorsze kombo, nie polecam.
Przykro mi Dorota Teraz bedzie kolejna odslona rodzicielskich pretensji,jak nauczyciele będą robic tylko to,do czego ich zobowiązują przepisy. Jesli w ogóle się na to zdecydują
Trzeba też powiedzieć otwarcie że są sytuacje , w których dziewczynki prowokują. Znam dwa przypadki z przed kilku lat. Młody ksiądz jak tylko wchodził na religię , dziewczynki nastolatki robiły show , ostentacyjnie się rozbierały tak że zostawały w topach na ramiączkach krótkich że cały brzuch widać, dekolty że stanik widać, albo spadające z ramienia, krótkie spódniczki , Ksiądz sobie z tym poradził , spytał najbardziej prowokującą kiedy na dietę przechodzi. Młody wfista wychowawca klasy w podobnej sytuacji prosił o interwencję psychologa szkolnego. Ale wiadomo że wystarczyłoby że któryś z nich by popatrzył gdzie nie trzeba, albo przpadkowo przechodząc otarł się o goły brzuch i afera gotowa. Bo biedne dzieci. Nie jest łatwo bo dzieci nie zdają sobie sprawy jakie są konsekwencje takiego zachowania a potem jak się trafi prawdziwy zboczeniec to jest dramat.
Prawda. Bywa i tak. Jeszcze kilka lat temu byla plaga molestowań rodzicielskich-oskarżeń najczęściej ojców przy sprawach rozwodowych/ustalaniu kontaktow z dzieckiem
Mieszkam na terenie zalewowym. Z jednej strony rzeka, z drugiej kanał. Przy takiej wysokości wody nie ma -dla nas- zagrożenia. Odbywa się normalny ruch na ścieżkach rowerowych itp.
Chyba chodzi o to, ze dzieci byly duza grupa i jak to z mlodymi - zawsze jest ryzyko, ze ktores sie potknie czy sie poszturchaja, jedno drugie popchnie i wpadna. A wyjsc z tego latwo by nie bylo.
Chyba chodzi o to, ze dzieci byly duza grupa i jak to z mlodymi - zawsze jest ryzyko, ze ktores sie potknie czy sie poszturchaja, jedno drugie popchnie i wpadna. A wyjsc z tego latwo by nie bylo.
Rozumiem. Nauczyciel chyba głupcem aż takim nie jest żeby narażać. Tu zagrożenia woda nie ma. A takie wyskoki jak szturchanie, popychanie może mieć miejsce podczas spaceru grupy po chodniku, przy jezdni pełnej samochodów.
Mnie się wydaje, że Ojejuju chodziło głównie o tę falę powodziową, co nadciąga. Ja tam w 1997 uciekałam pędem w krzaki na górce, jak fala przyszła od Tyńca, a myśmy z grupą na praktykach botanicznych byli w okolicach Dębnik. Tam asfalt od rzeki był dużo wyżej, niż na tym zdjęciu z Kazimierza. Nie polecam doświadczenia, jak "na oczach" rzeka wzbiera i cię goni.
@Ojejuju a powiedziałaś im coś czy poprzestałaś na cichym oburzeniu?
W takich sytuacjach, gdy Ty widzisz zagrożenie, a ktoś ewidentnie nie, może warto potrenować miłe zwracanie uwagi? Np. z uśmiechem, „przepraszam, może panie nie słyszały, ale nadciąga fala powodziowa, łatwo o nieszczęście, w radiu mówili, żeby nie chodzić tak blisko wody”.
I zagadnąć skąd wycieczka, życzyć miłego dnia... bo ludzie często nie widzą zagrożenia i nie chodzi o to, żeby się ludziom ciągle wtrącać w życie, ale jak jest duża grupa dzieci i czujesz, że coś jest nie tak, albo ktoś niedoinformowany, to może jednak warto się odezwać? Tylko właśnie miło, bez spięcia, wtedy ludzie też przyjmują taką uwagę nie jako atak, tylko życzliwość.
Oczywiście nie było mnie tam i nie wiem, jaką dokładnie miałaś sytuację, nie odbierz tego jako pouczania
@Ojejuju rozumiem, stąd moje ostatnie zdanie, łatwo się mądrzyć z daleka, nie widząc sytuacji Mój wpis był raczej natury ogólnej, zainspirowany tylko Twoimi.
Ja w ogóle uważam, że nie ma co wydziwiać na młodzież, że się nie interesuje polityką, czy że mało wie o polskiej historii ostatnich dziesięcioleci.
Pamiętam, pojawił się kiedyś w telewizji taki program publicystyczny Wojciecha Klaty, System 09. Było tam kilka odcinków, każdy poświęcony innemu zagadnieniu związanemu ze współczesną Polską. Oglądałam go z wypiekami na twarzy, bo po raz pierwszy zrozumiałam, o czym w domu rozmawiali moi rodzice, skąd się wzięli politycy, których twarze i nazwiska znałam z telewizji, ktoś mi wreszcie pokazał jakiś kontekst. To było dla mnie jak odkrycie Ameryki, mimo że w domu dużo się rozmawiało o zmianach ustrojowych i polityce. Spytałam potem mojego ojca, dlaczego dopiero teraz się o tym dowiaduję. Spojrzał na mnie zdziwiony, bo był przekonany, że ja to wszystko wiem. A ja dotąd słyszałam różne strzępki informacji, których nie umiałam poskładać w całość. To jak czytanie skomplikowanego kryminału od środka, nic się nie rozumie.
Czy są jakieś odgórne zasady odnośnie oceniania uczniów? W klasie Zosi trzeba było przynieś słoiczek wypełniony woda a na wierzchu na gaziku nasiono grochu. Moja Zosia dostała 5 ale jej koleżanka 3 bo jej nasionko nie wykiełkowało i tu mi szczeka opadła...można tak?
Komentarz
https://www.rp.pl/Ubezpieczenia-i-odszkodowania/305189959-Wypadek-dziecka-w-szkole-i-poza-terenem-szkoly---co-powinni-wiedziec-rodzice.html?fbclid=IwAR0YoTaJsBjSorKGma375QcLjAI78RWewxUqjhqICX5K6hOIqui6IKnRVTQ
Do tej pory storny kuratoriów z ogłoszeniami bily rekordy. Wróżę,.że po tych wydarzeniach serwery im padną.
https://zatrzymania.blogspot.com/2019/05/pytam-zatrzymania.html?fbclid=IwAR3Ps9V0J89M7I3pIaAyrWSNo7PctctQIL1kk1gd7XAU9iGhJI1d-FXOIdU&m=1
W każdym razie, ta durna przepychanka sprawiła, że najpierw dostaliśmy cegła w twarz z lewej strony, teraz z prawej.
Mój Mąż, nauczyciel, facet, pracujący w SP, współpracował z księdzem w ramach jednego z przedsięwzięć. Najgorsze kombo, nie polecam.
Teraz bedzie kolejna odslona rodzicielskich pretensji,jak nauczyciele będą robic tylko to,do czego ich zobowiązują przepisy.
Jesli w ogóle się na to zdecydują
Znam dwa przypadki z przed kilku lat.
Młody ksiądz jak tylko wchodził na religię , dziewczynki nastolatki robiły show , ostentacyjnie się rozbierały tak że zostawały w topach na ramiączkach krótkich że cały brzuch widać, dekolty że stanik widać, albo spadające z ramienia, krótkie spódniczki ,
Ksiądz sobie z tym poradził , spytał najbardziej prowokującą kiedy na dietę przechodzi.
Młody wfista wychowawca klasy w podobnej sytuacji prosił o interwencję psychologa szkolnego.
Ale wiadomo że wystarczyłoby że któryś z nich by popatrzył gdzie nie trzeba, albo przpadkowo przechodząc otarł się o goły brzuch i afera gotowa. Bo biedne dzieci.
Nie jest łatwo bo dzieci nie zdają sobie sprawy jakie są konsekwencje takiego zachowania a potem jak się trafi prawdziwy zboczeniec to jest dramat.
Jeszcze kilka lat temu byla plaga molestowań rodzicielskich-oskarżeń najczęściej ojców przy sprawach rozwodowych/ustalaniu kontaktow z dzieckiem
Ja np. nie wiedziałam że to niebezpieczne
Przy takiej wysokości wody nie ma -dla nas- zagrożenia.
Odbywa się normalny ruch na ścieżkach rowerowych itp.
Nauczyciel chyba głupcem aż takim nie jest żeby narażać. Tu zagrożenia woda nie ma.
A takie wyskoki jak szturchanie, popychanie może mieć miejsce podczas spaceru grupy po chodniku, przy jezdni pełnej samochodów.
Ja tam w 1997 uciekałam pędem w krzaki na górce, jak fala przyszła od Tyńca, a myśmy z grupą na praktykach botanicznych byli w okolicach Dębnik. Tam asfalt od rzeki był dużo wyżej, niż na tym zdjęciu z Kazimierza.
Nie polecam doświadczenia, jak "na oczach" rzeka wzbiera i cię goni.
to było wtedy
W takich sytuacjach, gdy Ty widzisz zagrożenie, a ktoś ewidentnie nie, może warto potrenować miłe zwracanie uwagi? Np. z uśmiechem, „przepraszam, może panie nie słyszały, ale nadciąga fala powodziowa, łatwo o nieszczęście, w radiu mówili, żeby nie chodzić tak blisko wody”.
I zagadnąć skąd wycieczka, życzyć miłego dnia... bo ludzie często nie widzą zagrożenia i nie chodzi o to, żeby się ludziom ciągle wtrącać w życie, ale jak jest duża grupa dzieci i czujesz, że coś jest nie tak, albo ktoś niedoinformowany, to może jednak warto się odezwać? Tylko właśnie miło, bez spięcia, wtedy ludzie też przyjmują taką uwagę nie jako atak, tylko życzliwość.
Oczywiście nie było mnie tam i nie wiem, jaką dokładnie miałaś sytuację, nie odbierz tego jako pouczania
Pamiętam, pojawił się kiedyś w telewizji taki program publicystyczny Wojciecha Klaty, System 09. Było tam kilka odcinków, każdy poświęcony innemu zagadnieniu związanemu ze współczesną Polską. Oglądałam go z wypiekami na twarzy, bo po raz pierwszy zrozumiałam, o czym w domu rozmawiali moi rodzice, skąd się wzięli politycy, których twarze i nazwiska znałam z telewizji, ktoś mi wreszcie pokazał jakiś kontekst. To było dla mnie jak odkrycie Ameryki, mimo że w domu dużo się rozmawiało o zmianach ustrojowych i polityce. Spytałam potem mojego ojca, dlaczego dopiero teraz się o tym dowiaduję. Spojrzał na mnie zdziwiony, bo był przekonany, że ja to wszystko wiem. A ja dotąd słyszałam różne strzępki informacji, których nie umiałam poskładać w całość. To jak czytanie skomplikowanego kryminału od środka, nic się nie rozumie.