A sprawcy alarmów bombowych nadal nie zidentyfikowani. Podobnie jak nauczycielka masturbująca się na lekcji oraz ta,co dzieciom 16letnim na koloniach,do snu czytała pornograficzne książeczki...
Moja też nie chce płakać i nie dość, że nie narzeka to jeszcze sobie chwali.
Ma czas na fryzjera,kosmetyczkę,na swoją pasję,na udzielanie korepetycji ,
a do tego stać ją na wyjazd dwa razy w roku na egzotyczne wakacje.
Do tego żona kolegi, która jako nauczyciel nauczania początkowego,w podmiejskiej podstawówce i na "gołym" etacie (18 godzin tygodniowo) zarabia ponad 3 tysie ,a z nadgodzinami jeszcze lepiej ,też wcale smutna nie jest.
Brat z Bratową też nie płaczą. Ale oni starsi, choć Brat nie aż tak długo w zawodzie jak jego żona. No jakoś go wciągnęła. Nawet w jednym zespole szkół pracują i nie narzekają. Pewnie, bo na prowincji.
Eluniu: 1 podwójne rady i wywiadówki. 2 wbrew pozorom, niechęć dyrektorów do łączonych etatów i problemy z ułożeniem planu. Dyrektorzy wcale nie chcą się między sobą dogadywać, nie wiem, skąd masz te wieści 3 czas i pieniądze poświęcone na podwójne , a nawet potrójne dojazdy 4 brak identyfikacji z którąkolwiek ze szkół, bo trudno się identyfikować, gdy w danym miejscu przebywa się mało czasu (to akurat działa na niekorzyść uczniów).
1,3 i 4 dotyczy tez pracujacych w innych zawodach. Tez maja podwojne obowiazki w 2 czy 3 firmach, dojezdzaja inie musza sie identyfikowac...
Pkt 2 tez szefa niekoniecznie interesuje ze masz gdzies inna prace i martw sie sama zeby to dograc.
Ok, masz prawo do swojego zdania. Elunia pytała, więc odpowiedziałam. Wywiadówki i podwójne wychowawstwa to ciężka robota (miliony procedur i dokumentów), ale oczywiście, wiem - inni mają gorzej, a nauczyciele najlepiej i biorą pieniądze za nic. co do punktu 2 - Elunia gdzieś napisała, że dyrektorzy się tak świetnie z sobą dogadują, otóż oznajmiam po prostu, że tak nie jest.
Ale te podwójne rady chyba w ramach godzin pozatablicowych? Argument o dojazdach mnie upewnił, że nauczyciele są jacyś inni.Macie jeszcze zniżki na leg.nauczycielską?
Wszystko zawsze w ramach 40 godzin pracy. Nie ma zniżek, chyba, że na pociągi II klasy lub SKM , na żadne inne bilety nie. Nie wchodzą w to autobusy, tramwaje, itp.
I dla mnie osobiście największą wadą łączenia etatów jest to, że nauczyciel w żadnej ze szkół nie jest w pełni dyspozycyjny i dla ucznia. Nie czuje się częścią środowiska i społeczności szkolnej. Jeśli zależy mu na rzetelnym pełnieniu swej funkcji, to jest to wielki problem. Ale to wie ktoś, kto w taki sposób pracował i robił to w szkole, która naprawdę jest specyficznym środowiskiem. W jej ścianach dzieciaki spędzają czasem więcej czasu niż w domu.
no ale jak w ramach 40 godzin to ja w ogóle nie rozumiem... Tak jak pisałam znajoma nauczycielka co ma 18h etat (czyli 40) cieszy się, że zwykle jej max 30 wychodzi.
Kurka ludzie pracują po 9 , 10, 11h Czasem ciężko znaleźc prace gdzie byłby respektowany czas pracy...
I dla mnie osobiście największą wadą łączenia etatów jest to, że nauczyciel w żadnej ze szkół nie jest w pełni dyspozycyjny i dla ucznia. Nie czuje się częścią środowiska i społeczności szkolnej. Jeśli zależy mu na rzetelnym pełnieniu swej funkcji, to jest to wielki problem. Ale to wie ktoś, kto w taki sposób pracował i robił to w szkole, która naprawdę jest specyficznym środowiskiem. W jej ścianach dzieciaki spędzają czasem więcej czasu niż w domu.
To faktycznie moze byc różnica, pozostałe punkty- minusy, które wymieniłaś w zasadzie są tożsame w innych zawodach, o których pisała Elunia.
Byłam nauczycielką wystarczająco długo, by wiedzieć i widzieć, jak wygląda ta praca. Też na łączonych etatach - dojeżdżałam maluchem:) A po pracy jeszcze do nocy miałam korki albo pracę inną w firmach jako (lektor). Też dojeżdżałam. Pracowałam jako polonista i anglista więc naprawdę gorszą mnie Wasze jęczenia. Uwielbiałam tę pracę. Nie rozśmieszajcie mnie pisząc, że to ponad siły. To znaczy tylko tyle, że warto byłoby każdego nauczyciela zatrudnić wpierw w innym miejscu. Tylko utwierdzam się w tym, jak zdemoralizowane jest to często środowisko.
Na szczęście znam tez wspaniałych nauczycieli - ale UWAGA oni nie strajkowali. Co za zbieg okoliczności.
dr Mazan z UKSW już kilka lat temu mówił, że wg badań (niestety nie mam źródła) ponad 50% nauczycieli jest sfrustrowanych i toksycznie wypalonych i powinno zostać natychmiast odsuniętych od pracy z dziećmi .
Taaa nie ma, ale są na pociąg. To wszystko o czym piszesz to nie są jakieś większe upierdliwości niż w zawodach, które wymieniłam. Pytałam się dlaczego nauczyciel ma trudniej niż w wymienionych zawodach. Muzyk np.nie może zostawić instrumenetu bo potrzebuje w drugiej pracy, a fizjoterapeuta musi mieć więcej fartuchów itp.itd. Tak tajemniczo i ironicznie piszecie o nieznajomości przez nas specyfiki pracy nauczyciela w kilku szkołach, a tu argumenty o radach i dojazdach. Żenujące.
no ale jak w ramach 40 godzin to ja w ogóle nie rozumiem... Tak jak pisałam znajoma nauczycielka co ma 18h etat (czyli 40) cieszy się, że zwykle jej max 30 wychodzi.
Kurka ludzie pracują po 9 , 10, 11h Czasem ciężko znaleźc prace gdzie byłby respektowany czas pracy...
Widzisz - Ty masz takich znajomych, a ja innych. I sama należę do grupy nauczycieli, którzy pracują co najmniej 50 godzin w tygodniu. Był czas, że zaczęłam to zapisywać, żeby się upewnić. I nie wynika to ze złej organizacji, tylko z wielu obowiązków i z tego, że wykonuję je uczciwie-jak większość moich koleżanek.
Ale wiem też, że są osoby, którym szkoła służy jako miejsce, gdzie jest ZUS i długie wakacje. Znam kilka osób (zazwyczaj facetów), którzy wychodzą ze szkoły równo z dzwonkiem, a przychodzą lekko spóźnieni. Zresztą - nie będę bronic wszystkich, bo wiem, że Wy jako rodzice macie różne doświadczenia ze szkołą i nauczycielami i macie prawo do swojego zdania. Ogólnie to jest jednak mega przykro, gdy do jednego gara wrzuca się wszystkich - to jest po protu niesprawiedliwe i krzywdzące.
Piszę w tym momencie o sobie i koleżankach z mojej szkoły, które harują jak woły robocze i wielokrotnie poświęcają więcej czasu obcym dzieciom niż ich rodzice.
Taaa nie ma, ale są na pociąg. To wszystko o czym piszesz to nie są jakieś większe upierdliwości niż w zawodach, które wymieniłam. Pytałam się dlaczego nauczyciel ma trudniej niż w wymienionych zawodach. Muzyk np.nie może zostawić instrumenetu bo potrzebuje w drugiej pracy, a fizjoterapeuta musi mieć więcej fartuchów itp.itd. Tak tajemniczo i ironicznie piszecie o nieznajomości przez nas specyfiki pracy nauczyciela w kilku szkołach, a tu argumenty o radach i dojazdach. Żenujące.
Dla Ciebie żenujące, a dla osoby, która ma się przemieszczać i zdążyć na lekcję z małoletnimi problem. I co komu po zniżce na pociąg, gdy pracuje w 3 wsiach, gdzie pociąg nie dojeżdża?
Elunia, chciałaś argumentów,a w gruncie rzeczy w chamski i niegrzeczny sposób obśmiewasz te, które przytoczyłam. Dla osób, które codziennie borykają się z jeżdżeniem w 3 różne miejsca i mają dwa wychowawstwa jest to problem.
Ja nigdy w życiu nie deprecjonowałam czyichś zawodów, obowiązków i trudności, na które ktoś się skarży w swojej robocie. Nigdy. Nigdy też nie wyrażałam się z pogardą o matkach, które pozostają z dziećmi w domu i nie podejmują pracy zawodowej.Natomiast tutaj niemal codziennie czytam krzywdzące i przykre słowa pod adresem nauczycieli. I biorę to osobiście, bo jednak wiem, jak pracuję i wiem, z czym łączy się dziś ten zawód.
Nie siedzę w środowisku nauczycielskim, ale np. w naszej gminie są 4 szkoły. Mała gmina i małe szkoły. Wszystkie są w odległości gora 10-20 min dojazdu miedzy sobą fakt ,że raczej konieczny jest samochod, ale u nas w ogóle nie ma innej komunikacji poza indywidualną. W mieście dojazdy do różnych szkol wcale nie muszą być prostsze. W sumie jedynie argument o tym, ze nauczyciel się nie identyfikuje ze szkola może być istotny, ale to chyba zależy od indywidualnego charakteru głównie.
jak mi wytłumaczyła nauczycielka nauczyciel ma 18 h tablicowych ale etat jest 40 (przy 18 tablicowych), więc jeśli bierze 24 czy 30 tablicowych to analogicznie ma więcej wszystkiego a nie nadal 40.
masz określoną stawkę za 18+22 więc jeśli pracujesz 24 tablicowe i proporcjonalnie resztę jak wyliczyłam to masz proporcjonalnie więcej wg stawki ustalonej .
masz określoną stawkę za 18+22 więc jeśli pracujesz 24 tablicowe i proporcjonalnie resztę jak wyliczyłam to masz proporcjonalnie więcej wg stawki ustalonej .
To prawda, mam parę groszy więcej, bo te kilka godzin wychodzących poza etat 18 h, to nadgodziny. Ale to nadal nie jest kwota, o której mówi się w mediach, ba - to nawet nie jest 2/3 tej kwoty. I na pewno nie otrzymuję zapłaty za 53 h.
jak mi wytłumaczyła nauczycielka nauczyciel ma 18 h tablicowych ale etat jest 40 (przy 18 tablicowych), więc jeśli bierze 24 czy 30 tablicowych to analogicznie ma więcej wszystkiego a nie nadal 40.
I nie wierz we wszystko, co mówi Ci koleżanka nauczycielka. Nadal obowiązuje mnie 40-godzinny tydzień pracy.
Porównać pracę nauczyciela i w innym zawodzie najbardziej obiektywnie mogą ci, którzy w obu pracowali , np @andora . Osobiście myślę , że plusy i minusy mogą się równoważyć, a mam wrażenie, że wśród nauczycieli jest relatywnie więcej narzekajacych niż gdzie indziej. A w kazdym razie więcej takich, którzy się straszliwie poświęcają dla dobra ludzkości. Mnie raczej to irytuje , a nie przekonanie że nauczyciele powszechnie leżą do góry D. I biorą pieniądze za nic. Bywa różnie, a sami się wrzucacie do jednego worka z leniami, formuując durne socjalistyczne postulaty o równej podwyżce dla każdego i broniąc przed urynkowieniem zawodu
A gdzie Ty widzisz tych narzekających? Bo ja nie narzekam, póki mi ktoś nie zacznie wmawiać, jak mało robię za wieeeeelkie pieniądze. Jeszcze mi się nie zdarzyło, bym sama z siebie zaczęła narzekać. Odpowiadam najwyżej na pytania i zaczepki. Ty pewnie też byś odpowiedziała, gdyby ktoś Ci zatekścił, że nic nie robisz, a masz tak dobrze.
Eeee, znów mnie wolacie. Jestem, walacjuje się jeszcze, troszkę się już nudzę więc chętnie wracam do pracy i nadal jestem szczęśliwa jak norka.ze zmieniłam pracę. W tym roku znów etat id nadgodziny. W sumie 31 godzin. (Inne pensum psychologa). Dodatkowo pracuje też w korpo. Prowadzę assesmenty i coaching. Kończę też w tym semestrze studia z matmy (podyplomowe). I mimo to mam więcej czasu niż jak pracowałam w korpo.
A kasy z samego etatu nauczyciela nieporównywalnie mniej ale a) jest czas żeby dorobić, b) nikt mnie nie oszukał, wiedziałam ile będę zarabiać więc nie narzekam
jak mi wytłumaczyła nauczycielka nauczyciel ma 18 h tablicowych ale etat jest 40 (przy 18 tablicowych), więc jeśli bierze 24 czy 30 tablicowych to analogicznie ma więcej wszystkiego a nie nadal 40.
I nie wierz we wszystko, co mówi Ci koleżanka nauczycielka. Nadal obowiązuje mnie 40-godzinny tydzień pracy.
Czyli jak masz wiecej tablicowych to ci sie zmniejsza liczba godzin nietablicowyvh proporcjonalniE, no sorry ale w takie bajki to nie wierze.
Zaczyna mnie przerażać pogarda jaką do siebie nawzajem pałamy. Naprawdę mnie to przeraża. Karta Nauczyciela powinna być zniesiona ALE nie zostanie zlikwidowana ponieważ jest narzędziem upokarzania i dzielenia nauczycieli. Łatwo jest mówić o 18 godzinach lekcyjnych pensum (pomijając pensum 20,22,25,26,30 godzin zegarowych) oraz o pracy do 40 godzin tygodniowo. A dlaczego stawkę godzinową oblicza się według wzoru: PENSJA / (PENSUM x 4,16)? Według tego wzoru płaci się TYLKO za czas spędzony "przy tablicy" więc skąd oczekiwanie realizacji jakiś zadań pracowych? Wiem, że nauczyciele mogą podejmować dodatkową pracę. Mogą udzielać korepetycji. I mogą to robić legalnie (płacąc podatki). Oczywiście nie wszyscy. My z przedszkoli mamy trochę trudniej - system zmianowy w godzinach 7 - 17 więc dodatkowa praca tylko w godzinach 18 - 6 rano. Lub w weekendy. Właściwie żyjemy w wolnym kraju i jeśli ktoś chce pracować 24 h na dobę to droga wolna, nawet jeśli nie jest nauczycielem. Nie musimy mieć rodzin. Może nawet nie powinniśmy. Mamy misję. I nawet nie wiemy ile za to zapłacimy. Coraz więcej z nas zapłaci najwyższą cenę.
Komentarz
1 podwójne rady i wywiadówki.
2 wbrew pozorom, niechęć dyrektorów do łączonych etatów i problemy z ułożeniem planu. Dyrektorzy wcale nie chcą się między sobą dogadywać, nie wiem, skąd masz te wieści
3 czas i pieniądze poświęcone na podwójne , a nawet potrójne dojazdy
4 brak identyfikacji z którąkolwiek ze szkół, bo trudno się identyfikować, gdy w danym miejscu przebywa się mało czasu (to akurat działa na niekorzyść uczniów).
Pkt 2 tez szefa niekoniecznie interesuje ze masz gdzies inna prace i martw sie sama zeby to dograc.
co do punktu 2 - Elunia gdzieś napisała, że dyrektorzy się tak świetnie z sobą dogadują, otóż oznajmiam po prostu, że tak nie jest.
Nie ma zniżek, chyba, że na pociągi II klasy lub SKM , na żadne inne bilety nie. Nie wchodzą w to autobusy, tramwaje, itp.
Na szczęście znam tez wspaniałych nauczycieli - ale UWAGA oni nie strajkowali. Co za zbieg okoliczności.
Ale wiem też, że są osoby, którym szkoła służy jako miejsce, gdzie jest ZUS i długie wakacje. Znam kilka osób (zazwyczaj facetów), którzy wychodzą ze szkoły równo z dzwonkiem, a przychodzą lekko spóźnieni.
Zresztą - nie będę bronic wszystkich, bo wiem, że Wy jako rodzice macie różne doświadczenia ze szkołą i nauczycielami i macie prawo do swojego zdania. Ogólnie to jest jednak mega przykro, gdy do jednego gara wrzuca się wszystkich - to jest po protu niesprawiedliwe i krzywdzące.
Piszę w tym momencie o sobie i koleżankach z mojej szkoły, które harują jak woły robocze i wielokrotnie poświęcają więcej czasu obcym dzieciom niż ich rodzice.
Elunia, chciałaś argumentów,a w gruncie rzeczy w chamski i niegrzeczny sposób obśmiewasz te, które przytoczyłam. Dla osób, które codziennie borykają się z jeżdżeniem w 3 różne miejsca i mają dwa wychowawstwa jest to problem.
Ja nigdy w życiu nie deprecjonowałam czyichś zawodów, obowiązków i trudności, na które ktoś się skarży w swojej robocie. Nigdy. Nigdy też nie wyrażałam się z pogardą o matkach, które pozostają z dziećmi w domu i nie podejmują pracy zawodowej.Natomiast tutaj niemal codziennie czytam krzywdzące i przykre słowa pod adresem nauczycieli. I biorę to osobiście, bo jednak wiem, jak pracuję i wiem, z czym łączy się dziś ten zawód.
18+22 =40 etat
Za to kolezanka 25 lat w zawodzie i wie co mowi.
Karta Nauczyciela powinna być zniesiona ALE nie zostanie zlikwidowana ponieważ jest narzędziem upokarzania i dzielenia nauczycieli. Łatwo jest mówić o 18 godzinach lekcyjnych pensum (pomijając pensum 20,22,25,26,30 godzin zegarowych) oraz o pracy do 40 godzin tygodniowo. A dlaczego stawkę godzinową oblicza się według wzoru: PENSJA / (PENSUM x 4,16)? Według tego wzoru płaci się TYLKO za czas spędzony "przy tablicy" więc skąd oczekiwanie realizacji jakiś zadań pracowych?
Wiem, że nauczyciele mogą podejmować dodatkową pracę. Mogą udzielać korepetycji. I mogą to robić legalnie (płacąc podatki). Oczywiście nie wszyscy. My z przedszkoli mamy trochę trudniej - system zmianowy w godzinach 7 - 17 więc dodatkowa praca tylko w godzinach 18 - 6 rano. Lub w weekendy. Właściwie żyjemy w wolnym kraju i jeśli ktoś chce pracować 24 h na dobę to droga wolna, nawet jeśli nie jest nauczycielem.
Nie musimy mieć rodzin. Może nawet nie powinniśmy. Mamy misję. I nawet nie wiemy ile za to zapłacimy. Coraz więcej z nas zapłaci najwyższą cenę.