Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Strajk nauczycieli

18687899192122

Komentarz

  • edytowano maja 2019
    Malgorzata powiedział(a):
    Ojejuju powiedział(a):
    Odnośnie tego co napisała Aniela, że zawodu można się nauczyć także poza szkołą - samego zawodu owszem można, ale nie zdobędzie się uprawnień do jego wykonywania, a bez uprawnień to sobie może co najwyżej swój własny warsztat rzemieślniczy założyć - jeśli ma pieniądze  - bo nikt go nie zatrudni na etat.



    A te uprawnienia to dają studia ???


    Dobre.
    Serio.
    A kto ci pisze o studiach ja piszę o zawodowkach technikach itp ,ale wpierw trzeba mieć wykształcenie podstawowe/,gimnazjum 
    A Aniela pisała że nie trzeba żadnej szkoly wysrarczy umiem nic więcej nie potrzebne

  • Ależ ja się zgadzam, że osoby z zaświadczeniami powinni nie mieć wstępu na niektóre kierunki, jak pisałaś. Nauczyciel z dysortografią to porażka. Lata temu była w tv reklama "pełnosprawni w pracy" o nauczycielce bez rąk. No nie powierzyłabym małego dziecka, bez przesady. Ale osoba z dys może być inżynierem a niedosłysząca księgową. Ale do tego wszystkiego trzeba SP + matury a te powinny być tak skonstruowane, żeby ewentualne braki nie przekreślały innych talentów czy aspiracji.

    Pisałaś coś w stylu, że studia nie są dla każdego, a ja uważam że dla każdego kto jest dobry w danej dziedzinie. Tylko żeby dojść do tego etapu trzeba pokonać bariery w postaci testów, egzaminów, matury z rzeczy, z którymi w przyszłości nie będziesz mieć nic wspólnego i wykazać się umiejętnościami, które nie będą potrzebne (np zw ze zdrowym wzrokiem czy słuchem).
  • Dokładnie stokrotne podziękuj @OlaOdPawla ;
  • Malgorzata powiedział(


    A skąd taki wniosek , że tylko łatwiejsze życie ktoś ma z racji pełnej sprawności???


    Z obserwacji? Czlowiek sprawny ma życie łatwiejsze niż niesprawny - nie rozumiem z czym tu dyskutować? Szczerze mówiąc nie rozumiem tez takiego podejścia, ze miałabym żałować komuś jakiś ulatwien, w kwestii moich dzieci zawsze poodchodzę do różnych spraw tak, ze to czy inni maja jakieś 15 minut dłużej na egzaminie to nie znaczy , ze oni nie maja dobrze napisać o czasie - jesli nie są w stanie to może właśnie do czegoś się jednak nie powinni pchać? Ale inna sprawa z dzieckiem, które NAPRAWDĘ  ma problem  jemu te 15 minut moze faktycznie pomoc. Do tego z doświadczenia - lekcje rozwalają w większości przypadków dzieci bez żadnych orzeczen - wiem, bo u nas w szkole jest tylko jedno, a niektórzy nauczyciele i tak sobie nie radzą z rozwydrzonym towarzystwem. Całkiem normalnym. 
    Podziękowali 3nowa Polly beatak
  • edytowano maja 2019
    OlaOdPawla powiedział(a):
    Ależ ja się zgadzam, że osoby z zaświadczeniami powinni nie mieć wstępu na niektóre kierunki, jak pisałaś. Nauczyciel z dysortografią to porażka. Lata temu była w tv reklama "pełnosprawni w pracy" o nauczycielce bez rąk. No nie powierzyłabym małego dziecka, bez przesady. Ale osoba z dys może być inżynierem a niedosłysząca księgową. Ale do tego wszystkiego trzeba SP + matury a te powinny być tak skonstruowane, żeby ewentualne braki nie przekreślały innych talentów czy aspiracji.

    Pisałaś coś w stylu, że studia nie są dla każdego, a ja uważam że dla każdego kto jest dobry w danej dziedzinie. Tylko żeby dojść do tego etapu trzeba pokonać bariery w postaci testów, egzaminów, matury z rzeczy, z którymi w przyszłości nie będziesz mieć nic wspólnego i wykazać się umiejętnościami, które nie będą potrzebne (np zw ze zdrowym wzrokiem czy słuchem).
    Ok pytanie skoro w podstawówce i LO było cały czas wyrównywanie szans takiego dziecka to zakladasz ze potem na studiach sobie poradzi bez tego wyrównywania ? Do czerwca poradzi sobie w systemie z wyrównywaniem szans (bo w LO) i dłuższy czas na maturze  a od października poradzi sobie w systemie bez wyrównywania szans ( np dłuższego czasu na egzaminach) bo już studia ?  Czy to jest logiczne ?
  • Eleonora powiedział(a):
    Coś się zmieniło w rolnictwie ?- na mnie ojciec przepisał z 8 lat temu, a ja bez uprawnień. Ale są trudności z udziałem w różnych programach typu "młody rolnik" itp.
    Informatyk za to nie potrzebuje żadnych uprawnień, studiów, nie ma izby zawodowej, to najbardziej mi znany wolny zawód. I dlatego tak szybko się rozwija.
    Przepisac  mozna niby gospodarstwo ale bez uprawnień praktycznie legalnie nic nie zrobisz . Nie zalozysz RHD czyli nic nie sprzedasz , kiedyś nie trzeba bylo nic a z roku na rok coraz więcej wymagaja zezwoleń kursów uprawnień ,itp kawaler oprócz tych uprawnień ze szkoły ma już kurs jeden skończony , żeby mieć dodatkowe uprawnienia czyliv moze robić opryski , itd
  • A pytanie teoretyczne bo na prawdę nie wiem czy na studiach sa WSZYSTKIE przedmioty z liceum podstawowki plus jakieś dodatkowe kierunkowe?
  • Czy tylko same bardziej związane z zawodem
  • Malgorzata powiedział(a):


    A skąd taki wniosek , że tylko łatwiejsze życie ktoś ma z racji pełnej sprawności???



    Dzieci/dorośli niepełnosprawni naprawdę mają trudniej we wszystkim właśnie z racji niepełnosprawności. Aż głupio pisać takie frazesy. Mój syn z problemami w samodzielnym chodzeniu np. potrzebuje asysty w skorzystaniu z toalety poza domem. Jego zdrowy rówieśnik jest w stanie zrobić kupę bez asysty. Fakt ten nie wyklucza (a przynajmniej nie powinien) wykluczać nikogo z edukacji. Moje dzieci są w ed, więc problemu nie mamy. Natomiast gdybym przyjęła inny model edukacyjny, walczyłabym o równe szanse dla niego. Choć równe i tak nigdy nie będą. Z różnych względów.
  • @Polly ; tu trzeba tłumaczyć takie proste rzeczy że trzeba pomóc skorzystać z toalety , że ktoś inny w związku z chorobą musi wyjść np co 30 minut do toalety, czy przyjąć leki 
    Unas jest dziewczynka z peegiem? Tak to się nazywa takie żywienie strzykawka do brzuszka po za tym uczy się bdb , grzeczna itd o określonej porze mama podaje jej te jedzenie i tyle
    Podziękowali 1Polly
  • Malgorzata powiedział(a):
    OlaOdPawla powiedział(a):
    Ależ ja się zgadzam, że osoby z zaświadczeniami powinni nie mieć wstępu na niektóre kierunki, jak pisałaś. Nauczyciel z dysortografią to porażka. Lata temu była w tv reklama "pełnosprawni w pracy" o nauczycielce bez rąk. No nie powierzyłabym małego dziecka, bez przesady. Ale osoba z dys może być inżynierem a niedosłysząca księgową. Ale do tego wszystkiego trzeba SP + matury a te powinny być tak skonstruowane, żeby ewentualne braki nie przekreślały innych talentów czy aspiracji.

    Pisałaś coś w stylu, że studia nie są dla każdego, a ja uważam że dla każdego kto jest dobry w danej dziedzinie. Tylko żeby dojść do tego etapu trzeba pokonać bariery w postaci testów, egzaminów, matury z rzeczy, z którymi w przyszłości nie będziesz mieć nic wspólnego i wykazać się umiejętnościami, które nie będą potrzebne (np zw ze zdrowym wzrokiem czy słuchem).
      Dziwnym trafem na studiach nikt nie wymaga żadnych zaświadczeń.
    A to peszek.

    Nie wiesz o wszystkim. Nie musisz.
    Podziękowali 1beatak
  • Trochę nie rozumiem problemu równych szans
    Mam kuzyna w moim wieku
    On jako dziecko był straszny ..można powiedzieć że miał ADHD
    Ale w tamtych czasach chyba to zaburzenie miało inną nazwę 
    Rozwalał lekcje w szkole więc miał nauczanie domowe w szkole podstawowej 
    Czyli miał taką samą szansę przerobić program co dzieci w szkole ale bez zakłócania lekcji innym dzieciom 
  • Dziecko może mieć braki w ortografii ale być świetnym lekarzem, może słabo odnajdywać się w hałasliwej klasie ale zostać świetnym architektem. Może super kłaść płytki ale bać się tłumów. Szkoła podstawowa powinna być taka żeby pomóc się każdemu odnaleźć w odpowiednim miejscu zawodowym.
  • @asiao, bo jest różnica między dzieckiem agresywnym wobec innych, "rozwalającym" lekcję swoją nadaktywnością a dzieckiem, któremu trzeba pomóc w toalecie, dzieckiem z niedosłuchem czy takim, które wymaga karmienia do żołądka. Trzy ostatnie przykłady dzieci mogą uczyć się w szkole ogólnodostępnej bez szkody dla innych. 
    Podziękowali 2nowa OlaOdPawla
  • monia3 powiedział(a):
    kociara powiedział(a):
    Może to,co napiszę bedzie niepopularne,ale z mojego doświadczenia wynika,ze jednostki typowo atypowe( mowa o zaburzeniach osobowości, neurotypiach itp) to marginalny margines.
    Znakomita większość problemów dotyczy dzieci,potem nastolatków wobec których  rodzice byli albo wybitnie wymagajacy albo wybitnie osłaniający,wyręczajacy itp,traktujący każdy normalny gest( wymagania,dyscyplina, wymaganie dostosowania się do norm współżycia społecznego, obowiazku,konsekwencje,kary/nagrody itp)jako zamach na psychikę ich dziecka,grożący załamaniem nerwowym i patologicznością i niedostosowaniem,wymuszajacych na ogóle specjalnego traktowania ich dziecka. 
    Jednostki niedostosowane,zaburzone,psychotyczne itp to zawsze jakis promil społeczeństwa. Ale bardzo niewielki w porównaniu do tych,ktore są niejako wytworem błędów wychowawczych czy systemowych 


    czyli wszystkiemu winni tylko rodzice :D
    jakie rozwiazanie proponujesz ?
    Za wychowanie sa odpowiedzialni rodzice.
    Jesli rodzic walczy ze szkołą o to,by jego pociecha nie doznala żadnej przykrosci ,dziecka nie wolno ukarać, bo od razu skargi i straszenie...malpia milosc...to wina nauczyciela czy rodzica jednak?

    Proponuje,jak zawsze-zdrowy rozsądek, zdrowe proporcje prawa-obowiazki, nietraktowanie dzieci jak pepkow swiata i ksiażątek
    Podziękowali 1beatak
  • a co jesli Rodzic sie do tego nie dostosuje ?
  • monia3 powiedział(a):
    a co jesli Rodzic sie do tego nie dostosuje ?
    Nic. Co ma byc? 
    Moze to,co obserwujemy codziennie w szkolach o o czym pisze sie przez x stron tego wątku 
    Podziękowali 1beatak
  • Ależ na studiach studiuje się tylko to co jest w programie studiów. I dlatego koleżanki ledwo zaliczajace matematykę czy fizykę w SP czy LO porobiły kilka fakultetów z jezykow obcych, roznych dziedzin sztuki, a ktoś inny powtarzajacy klase ze względu na język polski doszedł do doktoratu z informatyki. LO po prostu trzeba było przebrnąć w takim przypadku. 
  • W klasie sportowej są dzieci które zostały zaświadczenie od lekarza oraz zdały test sprawnosciowy. W klasie muzycznej tez musza zdać sprawdzian zdolności, podobnie plastycznej. Proszę, nie posuwajmy się do jakiś absurdalnych wydumanych sytuacji. 
  • Mysle ze to jednak spore uproszczenie - ze to co obecnie w szkole  to wina tylko i wylacznie poblazliwych lub surowych rodzicow
    Sa tez sytuacje rodzinne trudne np rozwod rodzicow, sa sytuacje ze to nauczyciel sobie nie radzi, sa miejsca w ktorych skupia sie mlodziez  "trudna" i srodowisko to ma najwiekszy wplyw, sa sytuacje ze rodzice bardzo sie staraja ale praca powoduje brak wiekszej ilosci czasu itd
    Poza tym jest jeszcze system - sytem w ktorym nie mozna ukarac za rozne czyny i zachowania (obnizenia oceny z zachowania trudno uznac za skuteczna kare) itd
  • Wg. mnie to ich problem nie moj jak maja zamiar potem pracować w zawodzie w którym trzeba liczyć. A jesli papiery są lewe to ktoś nieuczciwy chyba je wystawił? U moich licealistow nie było takich przypadków zresztą z tego co wiem, wiec nie wiem skąd ta statystyka? Dyslektycy czy dysgraficy prędzej, ale to mat fizy.
    Podziękowali 2nowa beatak
  • Elunia powiedział(a):
    Polly powiedział(a):
    Malgorzata powiedział(a):


    A skąd taki wniosek , że tylko łatwiejsze życie ktoś ma z racji pełnej sprawności???



    Dzieci/dorośli niepełnosprawni naprawdę mają trudniej we wszystkim właśnie z racji niepełnosprawności. Aż głupio pisać takie frazesy. Mój syn z problemami w samodzielnym chodzeniu np. potrzebuje asysty w skorzystaniu z toalety poza domem. Jego zdrowy rówieśnik jest w stanie zrobić kupę bez asysty. Fakt ten nie wyklucza (a przynajmniej nie powinien) wykluczać nikogo z edukacji. Moje dzieci są w ed, więc problemu nie mamy. Natomiast gdybym przyjęła inny model edukacyjny, walczyłabym o równe szanse dla niego. Choć równe i tak nigdy nie będą. Z różnych względów.
    I będziesz się starała żeby  miał też równe szanse w klasie sportowej i dodatkowy czaś na wykonanie ćwiczeń. A potem cudownie ozdrowieje idąc na AWF.
    Dalej uważasz, że o taką integrację chodzi?
    Ile jest szkół dostępnych dla niepełnosprawnych ruchowo? Ile toalet? Ile pomocy naukowych dla niedosłyszących. Może warto o to walczyć, a nie.o wynaturzoną integrację i lewe orzeczenia.


    Nie, nie będę się o nic starała, ponieważ moje dziecko oprócz niepłnosprawności ruchowej ma też autyzm, porażenie nerwów  czaszkowych,tracheostomię, padaczkę a z pega szczęśliwie kilka lat temu wyszliśmy. Nie będę się o nic starała, bo chrzanię tłumaczenie większości społeczeństwa, że nadal, mimo to, może uczyć się czytać, pisać, liczyć i mieć piątkę z j. angielskiego na świadectwie. Pomogę mu sama przy wsparciu ludzi, którzy to rozumieją.
    Gdyby "tylko" miał problem z poruszaniem się, nie walczyłabym o studia n AWF, ale o możliwość nauki w szkole masowej z pomocą osobistego asystenta.

    Ojejuju powiedział(a):
    Nigdzie nie pisałam, że studia są czymś do czego każdy ma prawo, i się należy a już szczególnie moim dzieciom się należy, że bez tego nie będzie się wiodło w życiu itp.

    Mój Aspergerowiec, złożył teraz papiery do szkoły branżowej, na stolarstwo. Jak się ogarnie z nauką, to będzie mnógł kontynuować naukę w technikum, żeby mieć lepsze papiery w zawodzie.
    Jak nie, to będzie po dwuletniej branżówce. Mimo tego, że w testach wychodziła mu bardzo wysoka inteligencja, a facet który robił mu testy, powiedział - ,,z testów wynika, że to geniusz ". Nie mam pretensji do wszystkich wokół, że mój ,,geniusz" będzie w zawodówce - skoro nie jest w stanie pewnych rzeczy ogarnąć, mimo pomocy. 
    Chciałabym, żeby umiał na siebie zarobić i umiał żyć wśród ludzi, tyle.
    Dziękuję. Myślę o moim dziecku bardzo podobnie.
    Podziękowali 1kiwi
  • A może z tymi pretensjami, że szkoła publiczna "równa w dół" przez dzieci z różnymi deficytami  czy zaburzeniami, zastanówmy się, co właściwie znaczy szkoła publiczna?

    Kiedyś ludzie mający możliwości, kształcili dzieci we własnym zakresie, zatrudniając guwernerów albo opłacając szkoły prywatne. Mogli w ten sposób decydować o poziomie wymagań czy profilu kształcenia.

    Szkoły publiczne powstały po to, żeby dzieci z ubogich rodzin mogły jakieś tam wykształcenie otrzymać. Społeczeństwo uznało, słusznie moim zdaniem, że powinno każdemu dziecku zapewnić edukację na chociaż podstawowym poziomie.

    Więc może nic w tym dziwnego, że jak kogoś stać, to decyduje się na ED albo posyła dzieci do dobrych szkół prywatnych, a szkolnictwo publiczne musi jakoś sobie radzić ze wszystkimi pozostałymi?
  • @Bagata, tak własnie jest choćby w USA i tam nikogo to nie dziwi. I nie twierdzę, że to model idealny, ale jest sporo racji w tym co piszesz.
  • edytowano maja 2019
    Bagata powiedział(a):
    A może z tymi pretensjami, że szkoła publiczna "równa w dół" przez dzieci z różnymi deficytami  czy zaburzeniami, zastanówmy się, co właściwie znaczy szkoła publiczna?

    Kiedyś ludzie mający możliwości, kształcili dzieci we własnym zakresie, zatrudniając guwernerów albo opłacając szkoły prywatne. Mogli w ten sposób decydować o poziomie wymagań czy profilu kształcenia.

    Szkoły publiczne powstały po to, żeby dzieci z ubogich rodzin mogły jakieś tam wykształcenie otrzymać. Społeczeństwo uznało, słusznie moim zdaniem, że powinno każdemu dziecku zapewnić edukację na chociaż podstawowym poziomie.

    Więc może nic w tym dziwnego, że jak kogoś stać, to decyduje się na ED albo posyła dzieci do dobrych szkół prywatnych, a szkolnictwo publiczne musi jakoś sobie radzić ze wszystkimi pozostałymi?
    Elunia powiedział(a):
    Bagata pełna zgoda tylko jeżeli nie korzystam to nie płacę. Bon edukacyjny i zero marudzenia. 


    Ale tym co zatrudniali guwetnantow czy oplacali sami szkoły prywatne nikt nie dawał żadnych bonów itp , oni nie korzystali ze szkół publicznych tylko je fundowali i utrzymywali 
    Podziękowali 1Agnieszka88
  • Elunia powiedział(a):
    Wiecie fajnie jest zabrać 1/3 pensji i kazać prywatnie odkładać na emeryturę, prywatnie uczyć i prywatnie chodzić do lekarza. Może zacznę jeszcze dopłacać za mieszkanie w PL? 
    Można wygrać jak ten szczęśliwiec 170 milionów ale i tak 17 milionow zabierze panstwo
  • Już Ula odpowiedziała o studiach, nie będę powtarzać. 
    Dodam, że w przypadku dysortografii większość problemu rozwiązuje fakt, że wszelkie prace zaliczeniowe pisze się na komputerze, więc problem ortografii odpada. Nie sądzę zresztą, żeby też ktoś oblał egzamin z geologii czy innej chemii bo porobił błędy ort. Tu nie trzeba zaświadczeń, na studiach sprawdzają (zasadniczo) wiedzę z konkretnej dziedziny, a nie otoczkę wokół (ortografię, kaligrafię, estetykę etc). 

    Oczywiście cały czas mówię o prawdziwych zaświadczeniach na prawdziwe dysfunkcje, a nie cudownych uzdrowieniach osoby z dyskalkulią, która idzie na fizykę czy coś tam.

    Podziękowali 2beatak nowa
  • OlaOdPawla powiedział(a):
    Już Ula odpowiedziała o studiach, nie będę powtarzać. 
    Dodam, że w przypadku dysortografii większość problemu rozwiązuje fakt, że wszelkie prace zaliczeniowe pisze się na komputerze, więc problem ortografii odpada. Nie sądzę zresztą, żeby też ktoś oblał egzamin z geologii czy innej chemii bo porobił błędy ort. Tu nie trzeba zaświadczeń, na studiach sprawdzają (zasadniczo) wiedzę z konkretnej dziedziny, a nie otoczkę wokół (ortografię, kaligrafię, estetykę etc). 

    Oczywiście cały czas mówię o prawdziwych zaświadczeniach na prawdziwe dysfunkcje, a nie cudownych uzdrowieniach osoby z dyskalkulią, która idzie na fizykę czy coś tam.



    to teraz pisze sie prace zaliczeniowe zamiast zdawac egzamin z danego przedmiotu ? no to fakt - mozna "sie slizgac" z roku na rok na kazdym kierunku tym sposobem

  • Napisałam dwa zdania, w pierwszym o pracach zaliczeniowych, w drugim o egzaminach.
    Studiowałam dwa kierunki, a obecnie robię dyplomówkę - za każdym razem jest coś na zaliczenie (praca zaliczeniowa), a zdobycie zaliczenia uprawnia do podejścia do egzaminu. Jeśli studiowałaś, to wiesz, czym zaliczenie różni się od egzaminu, bez jaj.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.