Gdyby to zależało ode mnie, to zamiast wos wok itp wprowadziłabym geopolitykę historyczną. Dużo pracy z mapami historycznymi i do współczesnego świata. Odkrywanie zależności. Wrogowie sojusze, te sprawy. Na geografii uczyliby się tylko geografii fizycznej. A na historii historii Polski.
@Skatarzyna, fajny plan sama bym poszła na takie zajęcia. widziałabym te zajęcia raczej ze starszymi 7-8 klasa a może nawet LO, ale to przydałoby się wszystkim uczniom tym w szkołach branżowych też.
Postulaty, spisane w jednym miejscu przez jednego z forumowiczów, jak również lista osób z forum i spoza forum które deklarowały się do udziału w okrągłym stole ws. oświaty - to wszystko zostało przekazane do kancelarii premiera - dziś rano dostałem potwierdzenie. Pozostaje mieć nadzieję że ktoś z osób które się zgłosiły otrzyma zaproszenie na obrady i będzie mógł to przedstawić. Na te decyzje już nie mam wpływu...
W
opinii bardzo dużej części społeczeństwa obecny system edukacji w Polsce
zupełnie się nie sprawdza. Aktualny strajk jest wyrazem narosłej latami
frustracji nauczycieli, ale również rodzice zgłaszają liczne uwagi, zaś
najbardziej poszkodowani są - uczniowie.
Zdecydowana większość
moich rozmówców, jak i ja sama, jestem zdania że wszelkie „kosmetyczne”
poprawki istniejącej formuły oświaty nie mają najmniejszego sensu, każdorazowo
wywołują falę sprzeciwu albo ze strony pracowników oświaty, albo społeczeństwa,
albo obydwu stron (np. wprowadzanie ∕
likwidacja gimnazjów, skracanie ∕ wydłużanie trwania poszczególnych
etapów edukacyjnych itp.). Tego rodzaju zmiany nie są prawdziwą reformą.
Tymczasem sytuacja w oświacie jest alarmująca. Potrzeba zapewne długofalowych,
ale radykalnych zmian.
Jakie
są główne problemy:
- Jednakowa, sztucznie narzucona
ścieżka edukacyjna dla każdego.
W obecnym systemie każdy
uczeń zobowiązany jest do ukończenia długoletniej szkoły podstawowej, po której
z reguły (w wyniku powstałej latami swoistej presji społecznej) stara się
dostać do liceum ogólnokształcącego, po czym ukończyć bądź to szkołę
policealną, bądź to studia wyższe. W efekcie mamy dwa skutki: po pierwsze
dewaluację szkolnictwa wyższego, czego dowodem jest ogromna liczba absolwentów
wyższych uczelni z tytułem magistra, którzy nie znajdują na rynku pracy zajęcia
ani zgodnego ze swoim wykształceniem, ani nawet zgodnego z aspiracjami
(przysłowiowy magister na kasie w markecie), po drugie zanik kształcenia
zawodowego, które w opinii społecznej zaczęło być uważane za „gorsze” i jest
obecnie niedofinansowane i zaniedbane (bardzo słabe przygotowanie absolwentów
do pracy w wybranej dziedzinie).
Bardzo interesującym
pomysłem wydaje się być skrócenie nauki w szkole podstawowej – w istocie uważam
że wystarczające byłyby cztery - pięć lat nauki. Edukacja na poziomie szkoły
podstawowej powinna koncentrować się na nauce czytania, pisania, matematyki w
podstawowym zakresie, historii, geografii, podstawach literatury i sztuki .
Wzorem systemów w innych państwach, np. Szwajcarii, na etapie ukończenia szkoły
podstawowej powinna następować wczesna selekcja dzieci zdolnych i ambitnych
oraz dzieci bez predyspozycji do kształcenia i nim nie zainteresowanych. Dzieci
zdolne kontynuowałyby naukę w szkole średniej, ogólnokształcącej, dającej
wykształcenie klasyczne. Stopniowo rozwijając zainteresowania i predyspozycje
kierunkowałyby swoją edukację w stronę odpowiadającej im uczelni wyższej. Kryterium
decydujące o kształceniu powinno być tylko jedno – faktyczne zdolności i chęci
kandydata, dlatego musiałby istnieć system dofinansowania dla uczniów z rodzin
o złej sytuacji materialnej.
Uczniowie nie
zainteresowani zdobywaniem wykształcenia powinni mieć do wyboru bogatą ofertę
szkół zawodowych (branżowych), a dodatkowo – odrodzonego systemu czeladnictwa i
nauczania cechowego. Fach powinien zostać przywrócony jako wartość, kształcenie
zawodowe musi być oczyszczone z naleciałości miernoty i bylejakości. Posiadanie
tytułu mistrza w danej dziedzinie powinno świadczyć o umiejętnościach. Zdobywanie
zawodu w cechu nie powinno być związane ze szkolnictwem i koniecznością
posiadania uprawnień pedagogicznych przez mistrza.
Istnieją dzieci, które
wolniej dojrzewają i troszkę później niż rówieśnicy „zaskakują intelektualnie”,
dlatego tez powinna istnieć możliwość przejścia na ścieżkę kształcenia ogólnego
z zawodowej, jeśli uczeń rokuje. Wczesna selekcja nie oznaczałaby zamknięcia w
obranej ścieżce edukacyjnej bez możliwości późniejszego zdobycia wykształcenia.
Podczas wymiany zdań na
temat szkolnictwa często stykam się ze zdaniem że obowiązek nauki powinien
zostać skrócony do 16 rż. Obecny system rozmija się zupełnie z naturalnym
rozwojem młodego człowieka.
Takie rozwiązania
zwiększyłyby realną efektywność nauczania. Wyeliminowany zostałby problem
licznej klasy, w której dzieci zdolne tracą,
dzieci słabsze cierpią, a nauczyciel nie jest w stanie wszystkich
prowadzić na tym samym poziomie.
Tam gdzie szkoła jest
przywilejem a nie obowiązkiem, istnieje też szacunek ucznia do nauczyciela.
Rozszerzona wiedza z
zakresu nauk humanistycznych (poza historią, w której akcent powinien być
przełożony z uczenia historii starożytnej na nowożytną) i przyrodniczych (w tym
fizyka czy chemia) naprawdę nie jest potrzebna każdemu. Powinniśmy wyjść z
myślenia o szkole jako miejscu kształcenia wszystkich jednakowo i na najwyższym
poziomie. Jest to absurd i nie tylko nie skutkuje powstawaniem społeczeństwa
ludzi oczytanych i wykształconych, ale w rzeczywistości wpędza we frustrację wielu
uczniów i rodziców.
Obecny system pomocy
uczniom z problemami w uczeniu się i z zachowaniem społecznym jest iluzoryczny.
Sprowadza się do klas integracyjnych oraz proceduralnej pomocy w szkołach
zwykłych, takich jak zajęcia wyrównawcze z pedagogiem. Te rozwiązania absolutnie
nie dają spodziewanych rezultatów, co stwierdzam jako matka dziecka z dysleksją
rozwojową i adhd. W Toruniu znajduje się jedyna w Polsce (!) publiczna szkoła
terapeutyczna (podstawowa), w której uczą się dzieci z różnego rodzaju
dysfunkcjami i dysleksją. Jest to zupełnie inny sposób nauczania, podejścia do
ucznia, inne techniki pedagogiczne. Sytuacja dziecka z tego rodzaju problemami
w zwykłej szkole jest dramatyczna. Nauczyciele nie są przygotowani, ani nie
mają warunków, do prowadzenia takiego ucznia w sposób jakiego on potrzebuje i
wymaga. Odbija się to w zaniedbaniu edukacyjnym. W obliczu rosnącej liczby
diagnoz dysleksji i dysfunkcji układu nerwowego trzeba pomyśleć o systemowym
wsparciu takich uczniów, którzy często są bardzo zdolni, ale nie mają szansy na
właściwą edukację. Szkoły i klasy dedykowane takim uczniom, mało liczne,
prowadzone przez pedagogów o kierunkowym wykształceniu i umiejętnościach,
metodami właściwymi dla tych dzieci.
- Funkcja edukacyjna szkoły
Bolączką wielu rodziców
jest brak efektów nauczania podczas godzin lekcyjnych. Znakiem tych czasów jest
konieczność pomocy dzieciom w nauce w domu, a właściwie konieczność tłumaczenia
materiału od podstaw, czyli de facto nauczania dziecka w domu, mimo iż chodzi
ono do szkoły. Korepetycje stały się normą. Mówimy o dzieciach uczących się w
szkole podstawowej! Taka sytuacja jest postawieniem wszystkiego na głowie. Jak
przywrócić szkole jej skuteczność w nauczaniu?
Należy zacząć od
oczyszczenia środowiska pracowników oświaty. Przywrócić etos zawodu
nauczyciela. Obecnie wiele osób decyduje się na pracę w szkole w sytuacji gdy
nie udało im się uzyskać innej pracy. Jest to stosunkowo proste gdyż wystarczy
kurs pedagogiczny i studia. Należy to zmienić. Nauczyciel powinien być to
świadomie wybrany zawód, przygotowanie do niego powinna dawać odpowiednia
wyższa szkoła pedagogiczna lub specjalizacja pedagogiczna na studiach
kierunkowych. Warunkiem koniecznym powinny być testy psychologiczne
sprawdzające predyspozycje, w szczególności w przypadku nauczycieli najmłodszych
dzieci!
Wysokie wynagrodzenie –
owszem, ale przy jednoczesnej ostrej selekcji kandydatów do zawodu.
Odejście od zadań
domowych. Projekty, wypracowania czy inne prace domowe powinny być czymś
sporadycznym. Nauka powinna się odbywać w szkole i być skuteczna i efektywna.
Nauczyciel powinien być oceniany na podstawie diagnoz zewnętrznych swoich
uczniów.
Odejście od zaangażowania
rodziców w życie szkolne. W dobie dzienników elektronicznych liczne zebrania są
niepotrzebne. Ale chodzi również o cedowanie obowiązków edukacyjnych na dom
rodzinny. Zadania domowe, liczne prace plastyczne ∕ techniczne do wykonania,
nierzadko w grupach co w przypadku młodszych dzieci zmusza rodziców do
aranżowania spotkań, brak umiejętności nauczycieli, co ceduje nauczanie na
rodzica.
Szkoła jako miejsce
licznych eventów, imprez masowych, wyjść, wyjazdów i wycieczek, w których
organizację są zaangażowani rodzice, jest dla nich męcząca, zaś stanowisko
nauczycieli jakie do mnie w tej sprawie dociera jest takie, że narzucona
odgórnie (wymuszona procedurami) konieczność aranżowania tego typu działań
pochłania dużo czasu, co wpływa negatywnie na jakość nauczania. A to nauczanie powinno być jedynym
obowiązkiem nauczyciela. Wróćmy do szkoły, która jest miejscem edukowania. Rozdzielmy szkołę od życia
rodzinnego.
- Funkcja opiekuńcza szkoły
Żyjemy w czasach gdy w
większości rodzin oboje rodzice pracują zawodowo. Gigantycznym problemem
rodziców najmłodszych dzieci szkolnych jest ilość dni wolnych od zajęć
dydaktycznych oraz przerw w pracy szkoły. Ilość ta jest nieprzystająca do
realnych możliwości zapewnienia dziecku opieki przeciętnego rodzica,
zatrudnionego na Kodeks Pracy. W związku z tym konieczna jest likwidacja Karty Nauczyciela i zatrudnianie
nauczycieli w ramach Kodeksu Pracy. Szkoła podstawowa powinna zatrudniać
nauczycieli przedmiotów oraz pedagogów ∕ opiekunów, którzy sprawowaliby opiekę
nad dziećmi poza lekcjami dydaktycznymi. Należałoby zlikwidować świetlice i
stworzyć system zajęć dodatkowych – sportowych, kulturalnych, rozwijających
zainteresowania – podczas których najmłodsze dzieci miałyby zapewnioną opiekę w
sposób zaplanowany, ciekawy, rozwijający. Świetlice są przechowalnią. Układ
dnia w szkole powinien uwzględniać licznych uczniów przebywających w niej wiele
godzin. Blok zajęć powinien być rozłożony od godziny 8 do minimum godziny 16.
Jednocześnie po zakończeniu lekcji w szkole uczeń powinien mieć realny czas
odpoczynku, własnych zajęć, czas dla rodziny i kolegów.
Z rozmów z nauczycielami,
jakie miałam okazję przeprowadzić, oraz z lektury wypowiedzi tego środowiska w
internecie wynika, że czują się oni obarczeni nadmierną ilością pracy
niewidocznej dla rodziców, ale przez obecny system wymaganej, która z jednej
strony pochłania ich czas (zabierany uczniom), z drugiej zaś – w powiązaniu z obowiązującymi procedurami ogranicza mocno w
pracy dydaktycznej. Tu z pewnością konkretniej wypowiedzą się osoby z tego
środowiska. Wspominam o tym, ponieważ uważam, że narzucone procedury są przyczyną wielu
konfliktów na linii nauczyciel – uczeń – rodzic.
W obecnym kształcie
sztywne trzymanie się procedur doprowadziło do wrogości między rodzicami a
nauczycielami. Uczeń nie ma twarzy ani indywidualnych potrzeb, ponieważ
nauczyciel jest rozliczany z tego czy skrupulatnie zachował procedury w swoim
postępowaniu. To rodzi rozgoryczenie rodziców. Szkoła już dawno przestała być
miejscem przyjaznym. Oczywiście to dzieci są tymi, którzy przede wszystkim na
tym cierpią.
Jest to chyba główna
przyczyna wypalenia zawodowego nauczycieli, co jest kolejnym czynnikiem
wpływającym na zanik prestiżu tego zawodu. Nauczyciele są przez społeczeństwo
postrzegani jako formaliści, nie potrafiący (nie mający możliwości przez
związanie przepisami?) realnie wesprzeć uczniów z problemami.
Jestem zdania że nauczyciel powinien mieć
autonomię. Dzieci nie podlegają schematom, wymagają indywidualnego podejścia,
co bardzo często uniemożliwiają ograniczenia jakimi obwarowany jest nauczyciel.
Znowu - powrót do roli nauczyciela jaką jest nauczanie, uwolnijmy nauczycieli od
zalewu wymagań realizacji projektów i dokonań. System sprawdzania jakości
nauczania przez regularne diagnozy pisane przez uczniów, sprawdzane
zewnętrznie. System płac uzależniony od wyników diagnoz. Rażąco złe wyniki
podstawą zwolnienia.
-
Bon oświatowy
Wielu rodziców postuluje
uwolnienie bonu i umożliwienie w ten sposób podjęcia decyzji w jakiej placówce
ma się kształcić ich dziecko, rozszerzając konkurencyjność na szkoły prywatne.
Ponadto, w przypadku Edukacji Domowej dysponowanie bonem przez rodzica ogromnie
zwiększałoby możliwości prowadzenia ED.
-
Edukacja Domowa
Liczna grupa rodziców
edukuje bądź planuje uczyć swoje dzieci w ramach ED. Proszą oni o uwzględnienie
tej formy nauczania jako równorzędnej alternatywy dla szkolnictwa publicznego i
prywatnego, i nie tworzenia przeszkód dla prowadzenia takiego nauczania.
-
Model fiński
Jednym z
najskuteczniejszych i najbardziej cenionych systemów nauczania jest model
fiński. Warto przyjrzeć się i zastanowić co można z niego zaczerpnąć.
Mnie np brakuje punktu o wydłużeniu pensum i przeznaczania przez nauczycieli części godzin w szkole na przygotowanie do lekcji, sprawdzanie klasowek itp.
No. Super. Z jednej strony pełen kapitalizm ale koniecznie jak w socjalizmie.
Czyli pracujcie z dzieckiem jak w oslawionej fińskiej szkole ale zajmujcie sie dziecmi jak w socjalistycznej szkole w Polsce. A najlepiej z noclegiem w szkole.
Też tego nie rozumiem, @MAFJa. Jak i braku wstępu rodzica do szkoły. Niech za progiem robią sobie z dziećmi co chcą? Wątpię bym do takiej szkoły dzieci posłała. No chyba, że miałabym 100% zaufanie, ale jakoś nie widzę podstaw.
Minimum od 8 do 16 ,bo zwyczajne chodzi nie tylko o nauke ale o zapewnienie opieki w biurach pracuje się 7/7,30-15/15,30 na taśmie zmiany 6-14, 14-22 , 22-6 jeden rodzic zawiezie drugi dobierze , no i taniej komuś zapłacić za 2 godziny opieki niż np za 5 godzin
Fajny pomysł 8 godzin w szkole ,nauczycie mają caly czas pilnować ich , jednocześnie przygotować materiały na następny dzień , sprawdzać jakieś prace , zrobić zebranie z rodzicami , no i te zebrania będą się odbyć przy dzieciach bo przecież sa w klasach dzieci a na zebraniach nie tylko planuje się wycieczki jest też informacja o dniach wolnych, o konkursach , systemie ocenianie procedurach przy egzaminie , dostaje się np prace klasowe do wgladu dzieci itd itp , wyieczki choinki itp to głównie inicjatywa rodziców, a najciekawiej to zwłaszcza u wychowawców w klasie 1-3 gdy mają te 25 cały czas na stanie , a nie przepraszam jest ze 4 godz angielskiego w tygodniu no i 2 religii I bardzo proszę nie wyjezdzajcie z dziennikiem elektronicznym bo tego w bardzo wielu szkolach nie ma , Są takie szkoły gdzie jest praca domowa napisz email i go wyslij = napisz w zeszycie jak wysłać nie wiem Zrób prezentacja multimedialna czyli wstaw zdjęcia ,jakiś slajd z informacja do przeczytania ,utwór muzyczny czy filmik wideo znowu w zeszycie , szkola nie ma sprzętu do sprawdzenia prac np z jakiegoś nośnika danych , Na całą szkołę jest 1 drukarka , stop urządzenie 3 w 1 czyli jak pani od matematyki drukuje to pani od geografii nie ma jak xserowac , jest 1 komputer u dyrektora , 1 radio itd
@mader, na spokojnie sama przeczytaj. Zajęcia popołudniowe dla chętnych w szkole do 16 ok. Blok zajęć (w domyśle obowiązkowy) do 16 to częściowe zamieszkanie dziecka w szkole. Dla niektórych nie do przyjęcia. Mnie świetlica wkurzała kiedy panie organizowały zajęcia mniej lub bardziej ciekawe (raczej dla moich mniej) i NIE POZWALAŁY odrabiać lekcji. A dzieciaki były ogarniete i chciały efektywnie czas wykorzystać. Później naprawdę nie było na to czasu. Myślę, że na zajęcia dodatkowe jest wiele miejsc ciekawszych i bardziej kompetentnych niż szkoła, ale ta musi zostawić na to trochę czasu.
Pokłosiem współczesnej edukacji jest silne zakorzenienie w glebokim,siermięznym socjalizmie. Szkola państwowa w założeniu ma byc dla wszystkich,z kazdego środowiska. Podobnie jak panstwowa sluzba zdrowia. Dobra,bliska prostego czlowieka wladza nie znizy sie do tego,by promowac jednostkę. I tak mamy taki właśnie twór dziwo. Ktory ma zabezpieczac potrzeby wszystkich jednoczesnie stwarzac pozory dbania o indywidualizm i jednostki. A jednoczesnie ma wychodzic daleko poza mury wkraczajac w rodzinę dla jej dobra oczywiscie,jednoczesnie głosząc pelną odpowiedzialność rodzica i jego pełną decyzyjnosc. No ale zeby to zrozumieć,trzeba w tym siedziec głębiej . Naprawde z perspektywy rodzica nie widać tych absurdów. A na pewno nie wszystkie. Zaczęłam przeciez pisac o tych absurdach. I co? Gladko zostaly pominięte. Lepiej udac,ze ich nie ma i przez dziesiątki stron najezdzac na nauczycieli.
Bo to jest podobnie jak z rodzicielstwem-niby rodzic decyduje,ale jest milion zakazow i nakazow wynikajacych z "przepisow".
Więc zapomnijcie o obnizeniu wieku w obowiazku szkolnym,szkolach dla trudnej młodzieży .
A da się? Tak,zeby wszyscy byli zadowoleni? Serio?
Wybacz,ale skoro nawet na tym forum uczestnicy nie mają jednakowego zdania w kwestiach teoretycznie łączących wszystkich uczestników? Chocby kwestie npr, wspólnot religijnych,formacji itp. Wystarczy poczytac te dyskusje, by dostrzec,ze i tu jest kilka roznych stanowisk. A dyskutanci jasno okreslaja swój swiatopoglad.
To teraz przełóż to na szkołę, gdzie przekrój jest znacznie bardziej zroznicowany
@kociara "Szkola państwowa w założeniu ma byc dla wszystkich,z kazdego środowiska. Podobnie jak panstwowa sluzba zdrowia. Dobra,bliska prostego czlowieka wladza nie znizy sie do tego,by promowac jednostkę. I tak mamy taki właśnie twór dziwo. Ktory ma zabezpieczac potrzeby wszystkich jednoczesnie stwarzac pozory dbania o indywidualizm i jednostki"
W pełni się zgadzam że to jest główna przyczyna problemu.
No. To znamy diagnozę. Tylko caly czas dyskusja jakby pomija ten jakze istotny fakt.
Większość dyskutuje o tym,jak ma byc nie dostrzegajac tego,jak jest
A mi się wydaje, że postulowanie tu wielokrotnie uwolnienia bonu oświatowego, jak najbardziej dowodzi, że dyskutanci zdają sobie sprawę ze zróżnicowanych oczekiwań wobec szkoły. Niech każdy sobie wybierze taką szkołę, jaką chce.
@Bagata jest subwencja oświatowa czy ktoś myśli że będą dodatkowo środki z budżetu tzw bon oświatowy? Przecież teraz nie ma rejonizacji szkół, subwencje dostaje ta szkoła do której uczeń uczęszcza, czyli ta gdzie zapisza rodzice lub nastolatek chce się uczyć , To co się zmieni jesli zamiast szkoły dostanę te pieniądze ja -nic bo i tak zapiszę do tej szkoly, szkola dostanie tyle samo pieniędzy z których to ja się będę musiała dodatkowo rozliczyć .....
Toz i teraz mam wybór zapisuję tu gdzie się da dojechać , mogę wybrać KAŻD Ą szkołę no może po za ED- Ale tego nie wiem , szkola w której dziecko z ed zdaje egzaminy dostaje subwencja , no a tak będę musia zanieść tam ten bon Moje nie chodzą do rejonowej bo bym musiała wozić zapisalam je na terenie gminy do innej szkoły tam gdzie jest transport gminny, a pewnie od września corka będzie kończyć podstawówkę jeszcze po za gminą Teraz tez szkoły muszą że tak powiem walczyć o uczniów , nie ma uczniów=nie ma subwencji czyli kasy Mimo braku rejonizacji wraz dzieci się zapisuje gdzie najbliżej jest
Mader bylby lament bo mało kogo stać na szkoły prywatne, ale by było łatwo bo czytać pisać by część ludzi nie potrafiła, dzieciaki znudzone po ulicach się walesajace ,
Komentarz
Na geografii uczyliby się tylko geografii fizycznej. A na historii historii Polski.
widziałabym te zajęcia raczej ze starszymi 7-8 klasa a może nawet LO, ale to przydałoby się wszystkim uczniom tym w szkołach branżowych też.
przygotowane pracowicie i zebrane przez mader
cz1
W opinii bardzo dużej części społeczeństwa obecny system edukacji w Polsce zupełnie się nie sprawdza. Aktualny strajk jest wyrazem narosłej latami frustracji nauczycieli, ale również rodzice zgłaszają liczne uwagi, zaś najbardziej poszkodowani są - uczniowie.
Zdecydowana większość moich rozmówców, jak i ja sama, jestem zdania że wszelkie „kosmetyczne” poprawki istniejącej formuły oświaty nie mają najmniejszego sensu, każdorazowo wywołują falę sprzeciwu albo ze strony pracowników oświaty, albo społeczeństwa, albo obydwu stron (np. wprowadzanie ∕ likwidacja gimnazjów, skracanie ∕ wydłużanie trwania poszczególnych etapów edukacyjnych itp.). Tego rodzaju zmiany nie są prawdziwą reformą. Tymczasem sytuacja w oświacie jest alarmująca. Potrzeba zapewne długofalowych, ale radykalnych zmian.
Jakie są główne problemy:
- Jednakowa, sztucznie narzucona ścieżka edukacyjna dla każdego.
W obecnym systemie każdy uczeń zobowiązany jest do ukończenia długoletniej szkoły podstawowej, po której z reguły (w wyniku powstałej latami swoistej presji społecznej) stara się dostać do liceum ogólnokształcącego, po czym ukończyć bądź to szkołę policealną, bądź to studia wyższe. W efekcie mamy dwa skutki: po pierwsze dewaluację szkolnictwa wyższego, czego dowodem jest ogromna liczba absolwentów wyższych uczelni z tytułem magistra, którzy nie znajdują na rynku pracy zajęcia ani zgodnego ze swoim wykształceniem, ani nawet zgodnego z aspiracjami (przysłowiowy magister na kasie w markecie), po drugie zanik kształcenia zawodowego, które w opinii społecznej zaczęło być uważane za „gorsze” i jest obecnie niedofinansowane i zaniedbane (bardzo słabe przygotowanie absolwentów do pracy w wybranej dziedzinie).
Bardzo interesującym pomysłem wydaje się być skrócenie nauki w szkole podstawowej – w istocie uważam że wystarczające byłyby cztery - pięć lat nauki. Edukacja na poziomie szkoły podstawowej powinna koncentrować się na nauce czytania, pisania, matematyki w podstawowym zakresie, historii, geografii, podstawach literatury i sztuki . Wzorem systemów w innych państwach, np. Szwajcarii, na etapie ukończenia szkoły podstawowej powinna następować wczesna selekcja dzieci zdolnych i ambitnych oraz dzieci bez predyspozycji do kształcenia i nim nie zainteresowanych. Dzieci zdolne kontynuowałyby naukę w szkole średniej, ogólnokształcącej, dającej wykształcenie klasyczne. Stopniowo rozwijając zainteresowania i predyspozycje kierunkowałyby swoją edukację w stronę odpowiadającej im uczelni wyższej. Kryterium decydujące o kształceniu powinno być tylko jedno – faktyczne zdolności i chęci kandydata, dlatego musiałby istnieć system dofinansowania dla uczniów z rodzin o złej sytuacji materialnej.
Uczniowie nie zainteresowani zdobywaniem wykształcenia powinni mieć do wyboru bogatą ofertę szkół zawodowych (branżowych), a dodatkowo – odrodzonego systemu czeladnictwa i nauczania cechowego. Fach powinien zostać przywrócony jako wartość, kształcenie zawodowe musi być oczyszczone z naleciałości miernoty i bylejakości. Posiadanie tytułu mistrza w danej dziedzinie powinno świadczyć o umiejętnościach. Zdobywanie zawodu w cechu nie powinno być związane ze szkolnictwem i koniecznością posiadania uprawnień pedagogicznych przez mistrza.
Istnieją dzieci, które wolniej dojrzewają i troszkę później niż rówieśnicy „zaskakują intelektualnie”, dlatego tez powinna istnieć możliwość przejścia na ścieżkę kształcenia ogólnego z zawodowej, jeśli uczeń rokuje. Wczesna selekcja nie oznaczałaby zamknięcia w obranej ścieżce edukacyjnej bez możliwości późniejszego zdobycia wykształcenia.
Podczas wymiany zdań na temat szkolnictwa często stykam się ze zdaniem że obowiązek nauki powinien zostać skrócony do 16 rż. Obecny system rozmija się zupełnie z naturalnym rozwojem młodego człowieka.
Takie rozwiązania zwiększyłyby realną efektywność nauczania. Wyeliminowany zostałby problem licznej klasy, w której dzieci zdolne tracą, dzieci słabsze cierpią, a nauczyciel nie jest w stanie wszystkich prowadzić na tym samym poziomie.
Tam gdzie szkoła jest przywilejem a nie obowiązkiem, istnieje też szacunek ucznia do nauczyciela.
Rozszerzona wiedza z zakresu nauk humanistycznych (poza historią, w której akcent powinien być przełożony z uczenia historii starożytnej na nowożytną) i przyrodniczych (w tym fizyka czy chemia) naprawdę nie jest potrzebna każdemu. Powinniśmy wyjść z myślenia o szkole jako miejscu kształcenia wszystkich jednakowo i na najwyższym poziomie. Jest to absurd i nie tylko nie skutkuje powstawaniem społeczeństwa ludzi oczytanych i wykształconych, ale w rzeczywistości wpędza we frustrację wielu uczniów i rodziców.
- Brak wsparcia dla uczniów z dysfunkcjami
Obecny system pomocy uczniom z problemami w uczeniu się i z zachowaniem społecznym jest iluzoryczny. Sprowadza się do klas integracyjnych oraz proceduralnej pomocy w szkołach zwykłych, takich jak zajęcia wyrównawcze z pedagogiem. Te rozwiązania absolutnie nie dają spodziewanych rezultatów, co stwierdzam jako matka dziecka z dysleksją rozwojową i adhd. W Toruniu znajduje się jedyna w Polsce (!) publiczna szkoła terapeutyczna (podstawowa), w której uczą się dzieci z różnego rodzaju dysfunkcjami i dysleksją. Jest to zupełnie inny sposób nauczania, podejścia do ucznia, inne techniki pedagogiczne. Sytuacja dziecka z tego rodzaju problemami w zwykłej szkole jest dramatyczna. Nauczyciele nie są przygotowani, ani nie mają warunków, do prowadzenia takiego ucznia w sposób jakiego on potrzebuje i wymaga. Odbija się to w zaniedbaniu edukacyjnym. W obliczu rosnącej liczby diagnoz dysleksji i dysfunkcji układu nerwowego trzeba pomyśleć o systemowym wsparciu takich uczniów, którzy często są bardzo zdolni, ale nie mają szansy na właściwą edukację. Szkoły i klasy dedykowane takim uczniom, mało liczne, prowadzone przez pedagogów o kierunkowym wykształceniu i umiejętnościach, metodami właściwymi dla tych dzieci.
- Funkcja edukacyjna szkoły
Bolączką wielu rodziców jest brak efektów nauczania podczas godzin lekcyjnych. Znakiem tych czasów jest konieczność pomocy dzieciom w nauce w domu, a właściwie konieczność tłumaczenia materiału od podstaw, czyli de facto nauczania dziecka w domu, mimo iż chodzi ono do szkoły. Korepetycje stały się normą. Mówimy o dzieciach uczących się w szkole podstawowej! Taka sytuacja jest postawieniem wszystkiego na głowie. Jak przywrócić szkole jej skuteczność w nauczaniu?
Należy zacząć od oczyszczenia środowiska pracowników oświaty. Przywrócić etos zawodu nauczyciela. Obecnie wiele osób decyduje się na pracę w szkole w sytuacji gdy nie udało im się uzyskać innej pracy. Jest to stosunkowo proste gdyż wystarczy kurs pedagogiczny i studia. Należy to zmienić. Nauczyciel powinien być to świadomie wybrany zawód, przygotowanie do niego powinna dawać odpowiednia wyższa szkoła pedagogiczna lub specjalizacja pedagogiczna na studiach kierunkowych. Warunkiem koniecznym powinny być testy psychologiczne sprawdzające predyspozycje, w szczególności w przypadku nauczycieli najmłodszych dzieci!
Wysokie wynagrodzenie – owszem, ale przy jednoczesnej ostrej selekcji kandydatów do zawodu.
Odejście od zadań domowych. Projekty, wypracowania czy inne prace domowe powinny być czymś sporadycznym. Nauka powinna się odbywać w szkole i być skuteczna i efektywna. Nauczyciel powinien być oceniany na podstawie diagnoz zewnętrznych swoich uczniów.
Odejście od zaangażowania rodziców w życie szkolne. W dobie dzienników elektronicznych liczne zebrania są niepotrzebne. Ale chodzi również o cedowanie obowiązków edukacyjnych na dom rodzinny. Zadania domowe, liczne prace plastyczne ∕ techniczne do wykonania, nierzadko w grupach co w przypadku młodszych dzieci zmusza rodziców do aranżowania spotkań, brak umiejętności nauczycieli, co ceduje nauczanie na rodzica.
Szkoła jako miejsce licznych eventów, imprez masowych, wyjść, wyjazdów i wycieczek, w których organizację są zaangażowani rodzice, jest dla nich męcząca, zaś stanowisko nauczycieli jakie do mnie w tej sprawie dociera jest takie, że narzucona odgórnie (wymuszona procedurami) konieczność aranżowania tego typu działań pochłania dużo czasu, co wpływa negatywnie na jakość nauczania. A to nauczanie powinno być jedynym obowiązkiem nauczyciela. Wróćmy do szkoły, która jest miejscem edukowania. Rozdzielmy szkołę od życia rodzinnego.
- Funkcja opiekuńcza szkoły
Żyjemy w czasach gdy w większości rodzin oboje rodzice pracują zawodowo. Gigantycznym problemem rodziców najmłodszych dzieci szkolnych jest ilość dni wolnych od zajęć dydaktycznych oraz przerw w pracy szkoły. Ilość ta jest nieprzystająca do realnych możliwości zapewnienia dziecku opieki przeciętnego rodzica, zatrudnionego na Kodeks Pracy. W związku z tym konieczna jest likwidacja Karty Nauczyciela i zatrudnianie nauczycieli w ramach Kodeksu Pracy. Szkoła podstawowa powinna zatrudniać nauczycieli przedmiotów oraz pedagogów ∕ opiekunów, którzy sprawowaliby opiekę nad dziećmi poza lekcjami dydaktycznymi. Należałoby zlikwidować świetlice i stworzyć system zajęć dodatkowych – sportowych, kulturalnych, rozwijających zainteresowania – podczas których najmłodsze dzieci miałyby zapewnioną opiekę w sposób zaplanowany, ciekawy, rozwijający. Świetlice są przechowalnią. Układ dnia w szkole powinien uwzględniać licznych uczniów przebywających w niej wiele godzin. Blok zajęć powinien być rozłożony od godziny 8 do minimum godziny 16. Jednocześnie po zakończeniu lekcji w szkole uczeń powinien mieć realny czas odpoczynku, własnych zajęć, czas dla rodziny i kolegów.
- Procedury i biurokratyzacja szkoły
Z rozmów z nauczycielami, jakie miałam okazję przeprowadzić, oraz z lektury wypowiedzi tego środowiska w internecie wynika, że czują się oni obarczeni nadmierną ilością pracy niewidocznej dla rodziców, ale przez obecny system wymaganej, która z jednej strony pochłania ich czas (zabierany uczniom), z drugiej zaś – w powiązaniu z obowiązującymi procedurami ogranicza mocno w pracy dydaktycznej. Tu z pewnością konkretniej wypowiedzą się osoby z tego środowiska. Wspominam o tym, ponieważ uważam, że narzucone procedury są przyczyną wielu konfliktów na linii nauczyciel – uczeń – rodzic.
W obecnym kształcie sztywne trzymanie się procedur doprowadziło do wrogości między rodzicami a nauczycielami. Uczeń nie ma twarzy ani indywidualnych potrzeb, ponieważ nauczyciel jest rozliczany z tego czy skrupulatnie zachował procedury w swoim postępowaniu. To rodzi rozgoryczenie rodziców. Szkoła już dawno przestała być miejscem przyjaznym. Oczywiście to dzieci są tymi, którzy przede wszystkim na tym cierpią.
Jest to chyba główna przyczyna wypalenia zawodowego nauczycieli, co jest kolejnym czynnikiem wpływającym na zanik prestiżu tego zawodu. Nauczyciele są przez społeczeństwo postrzegani jako formaliści, nie potrafiący (nie mający możliwości przez związanie przepisami?) realnie wesprzeć uczniów z problemami.
Jestem zdania że nauczyciel powinien mieć autonomię. Dzieci nie podlegają schematom, wymagają indywidualnego podejścia, co bardzo często uniemożliwiają ograniczenia jakimi obwarowany jest nauczyciel. Znowu - powrót do roli nauczyciela jaką jest nauczanie, uwolnijmy nauczycieli od zalewu wymagań realizacji projektów i dokonań. System sprawdzania jakości nauczania przez regularne diagnozy pisane przez uczniów, sprawdzane zewnętrznie. System płac uzależniony od wyników diagnoz. Rażąco złe wyniki podstawą zwolnienia.
- Bon oświatowy
Wielu rodziców postuluje uwolnienie bonu i umożliwienie w ten sposób podjęcia decyzji w jakiej placówce ma się kształcić ich dziecko, rozszerzając konkurencyjność na szkoły prywatne. Ponadto, w przypadku Edukacji Domowej dysponowanie bonem przez rodzica ogromnie zwiększałoby możliwości prowadzenia ED.
- Edukacja Domowa
Liczna grupa rodziców edukuje bądź planuje uczyć swoje dzieci w ramach ED. Proszą oni o uwzględnienie tej formy nauczania jako równorzędnej alternatywy dla szkolnictwa publicznego i prywatnego, i nie tworzenia przeszkód dla prowadzenia takiego nauczania.
- Model fiński
Jednym z najskuteczniejszych i najbardziej cenionych systemów nauczania jest model fiński. Warto przyjrzeć się i zastanowić co można z niego zaczerpnąć.
Z jednej strony pełen kapitalizm ale koniecznie jak w socjalizmie.
Czyli pracujcie z dzieckiem jak w oslawionej fińskiej szkole ale zajmujcie sie dziecmi jak w socjalistycznej szkole w Polsce. A najlepiej z noclegiem w szkole.
Jak i braku wstępu rodzica do szkoły. Niech za progiem robią sobie z dziećmi co chcą?
Wątpię bym do takiej szkoły dzieci posłała. No chyba, że miałabym 100% zaufanie, ale jakoś nie widzę podstaw.
Fajny pomysł 8 godzin w szkole ,nauczycie mają caly czas pilnować ich , jednocześnie przygotować materiały na następny dzień , sprawdzać jakieś prace , zrobić zebranie z rodzicami , no i te zebrania będą się odbyć przy dzieciach bo przecież sa w klasach dzieci a na zebraniach nie tylko planuje się wycieczki jest też informacja o dniach wolnych, o konkursach , systemie ocenianie procedurach przy egzaminie , dostaje się np prace klasowe do wgladu dzieci itd itp , wyieczki choinki itp to głównie inicjatywa rodziców, a najciekawiej to zwłaszcza u wychowawców w klasie 1-3 gdy mają te 25 cały czas na stanie , a nie przepraszam jest ze 4 godz angielskiego w tygodniu no i 2 religii
I bardzo proszę nie wyjezdzajcie z dziennikiem elektronicznym bo tego w bardzo wielu szkolach nie ma ,
Są takie szkoły gdzie jest praca domowa napisz email i go wyslij = napisz w zeszycie jak wysłać nie wiem
Zrób prezentacja multimedialna czyli wstaw zdjęcia ,jakiś slajd z informacja do przeczytania ,utwór muzyczny czy filmik wideo znowu w zeszycie , szkola nie ma sprzętu do sprawdzenia prac np z jakiegoś nośnika danych ,
Na całą szkołę jest 1 drukarka , stop urządzenie 3 w 1 czyli jak pani od matematyki drukuje to pani od geografii nie ma jak xserowac , jest 1 komputer u dyrektora , 1 radio itd
Myślę, że na zajęcia dodatkowe jest wiele miejsc ciekawszych i bardziej kompetentnych niż szkoła, ale ta musi zostawić na to trochę czasu.
Szkola państwowa w założeniu ma byc dla wszystkich,z kazdego środowiska. Podobnie jak panstwowa sluzba zdrowia. Dobra,bliska prostego czlowieka wladza nie znizy sie do tego,by promowac jednostkę.
I tak mamy taki właśnie twór dziwo. Ktory ma zabezpieczac potrzeby wszystkich jednoczesnie stwarzac pozory dbania o indywidualizm i jednostki. A jednoczesnie ma wychodzic daleko poza mury wkraczajac w rodzinę dla jej dobra oczywiscie,jednoczesnie głosząc pelną odpowiedzialność rodzica i jego pełną decyzyjnosc. No ale zeby to zrozumieć,trzeba w tym siedziec głębiej . Naprawde z perspektywy rodzica nie widać tych absurdów. A na pewno nie wszystkie. Zaczęłam przeciez pisac o tych absurdach. I co? Gladko zostaly pominięte. Lepiej udac,ze ich nie ma i przez dziesiątki stron najezdzac na nauczycieli.
Bo to jest podobnie jak z rodzicielstwem-niby rodzic decyduje,ale jest milion zakazow i nakazow wynikajacych z "przepisow".
Więc zapomnijcie o obnizeniu wieku w obowiazku szkolnym,szkolach dla trudnej młodzieży .
Serio?
Wybacz,ale skoro nawet na tym forum uczestnicy nie mają jednakowego zdania w kwestiach teoretycznie łączących wszystkich uczestników?
Chocby kwestie npr, wspólnot religijnych,formacji itp.
Wystarczy poczytac te dyskusje, by dostrzec,ze i tu jest kilka roznych stanowisk. A dyskutanci jasno okreslaja swój swiatopoglad.
To teraz przełóż to na szkołę, gdzie przekrój jest znacznie bardziej zroznicowany
Tylko caly czas dyskusja jakby pomija ten jakze istotny fakt.
Większość dyskutuje o tym,jak ma byc nie dostrzegajac tego,jak jest
Przecież teraz nie ma rejonizacji szkół, subwencje dostaje ta szkoła do której uczeń uczęszcza, czyli ta gdzie zapisza rodzice lub nastolatek chce się uczyć ,
To co się zmieni jesli zamiast szkoły dostanę te pieniądze ja -nic bo i tak zapiszę do tej szkoly, szkola dostanie tyle samo pieniędzy z których to ja się będę musiała dodatkowo rozliczyć .....
Moje nie chodzą do rejonowej bo bym musiała wozić zapisalam je na terenie gminy do innej szkoły tam gdzie jest transport gminny, a pewnie od września corka będzie kończyć podstawówkę jeszcze po za gminą
Teraz tez szkoły muszą że tak powiem walczyć o uczniów , nie ma uczniów=nie ma subwencji czyli kasy
Mimo braku rejonizacji wraz dzieci się zapisuje gdzie najbliżej jest
nie będzie inaczej.
założenie, że "finanse nie mogą być wyznacznikiem kształcenia" bardzo mi się podoba ALE ja mam socjalizm we krwi