@anawim to że KEP ma układ z komuchami to ja wiem nie bez przyczyny podpisali cyrograf w Magdalence i się go kurczowo trzymają. Tylko wybacz, ale takie postępowanie prowadzi do tego, że prędzej nazwę ich szujami niż pasterzami.
Tak Berenika, bardziej mi chodzi o pawtarzanie tego "3%", które już się w wątku pojawiało wielokrotnie, m.in przez @Maciek_bs i innych, a oznacza bardzo wysoką tendencję, wbrew pozorom.
@Monika73@Polly i wszyscy inni, którym te 2 (słownie: dwa!) opisane przeze mnie przypadki szklanej szyby aż tak zadziałały na wyobraźnię: dopisałam wyjaśnienie powyżej. Nie mówię o żadnej odgórnej normie wstawiania szklanych szyb wszędzie. Nie snuję wizji świata szklanych toalet
Nigdzie nie napisałam o ZAKAZIE, OK?
Dopowiadacie sobie i to ostro. Człowiek napisze jedną rzecz, a co cudza wyobraźnia z tym uczyni, to już ciężko przewidzieć
To jeszcze raz, inny przykład.
Dużo ludzi lubi jeździć latem nad morze. Taka plaża to dopiero „przeszklona” przestrzeń, o rety, jak ci biedni ludzie to znoszą! Wszystko na widoku! Tylko jakoś nikomu to zdaje się nie przeszkadza.
I teraz wyobraźmy sobie, że idzie pani w bikini, mężatka, i spotyka żonatego mężczyznę. Na powitanie okazują sobie dużo serdeczności: 3 tradycyjne pocałunki w policzek albo nawet wyściskują się i umawiają się wieczorem na piwo do kanjpy, ponieważ ich rodziny się przyjaźnią, a dawno się nie widzieli i mają dużo do obgadania.
Czy naruszają tu jakieś normy (oprócz brawariowych)?
A teraz wyobraźmy sobie tych samych ludzi wyściskujących się serdecznie, w identycznym stopniu roznegliżowanych, za zamkniętymi drzwiami hotelowymi – ci sami ludzie, ten sam strój, ten sam gest, ta sama cielesna bliskość.
Jest różnica?
W niektórych relacjach pewne gesty przystoją tylko publicznie. W niektórych relacjach i sytuacjach nie przebywa się sam na sam z drugim człowiekiem.
Czyli jak ta pani z plaży pójdzie spontanicznie ze znajomym na kolację do restauracji i sobie serdecznie pogadają, nie będzie w tym przecież nic zdrożnego. Ale w momencie, gdy zaczną się regularnie umawiać na prywatne kolacje u niego w biurze po godzinach, żeby sobie poćwierkać radośnie, będzie to już przekroczenie pewnej granicy i proszenie się o kłopoty, nawet, jeśli początkowo intencje mają czyste.
Wcale nie marzę o sterylnym świecie międzyludzkiego chłodu i kontroli. Nie widzę nic złego w księdzu wyściskującym moje dziecko, biorącym je na kolana, kładącym po ojcowsku rękę na ramieniu, patrzącym mu głęboko w oczy – są to naturalne, zdrowe gesty ludzkiej czułości i serdeczności.
Ale jednak nie powinien ani ksiądz, ani dziecko, ani rodzic, szukać okazji do takich spotkań i takich gestów czynionych w odosobnieniu, za zamkniętymi drzwiami, w ukryciu.
Niektóre gesty i niektóre relacje w zdrowym społeczeństwie jak najbardziej mają i powinny mieć miejsce, ale jawnie i publicznie.
Jaśniej nie umiem. Proszę nie sprowadzajcie tego, co piszę do absurdu, i nie imputujcie mi pomysłów, których nigdzie nie przedstawiłam (odgórny zakaz spotkań dla dorosłej kobiety, obowiązek wstawiania szyb itp.).
Nic dziwnego, że potem piszecie, że by Was taki świat przerażał. No OK, tylko ja nie o tym.
I nie uważam, że pojechałam z telemarketerem. To jest całkiem dobry przykład stawiania granic i uczenia dzieci tego stawiania granic, grzecznie.
Co jest złego w kontekście całego tego wątku i tematu, że piszę o uczeniu dziecka, że ma prawo odmówić udzielenia informacji, pójścia gdzieś, że ja je w tym wspieram, jeśli czuje się skrępowane, niepewne itp.?
Przecież to jak najbardziej ma wiele wspólnego z tematem, właściwie to w dużym stopniu clou problemu.
Rozumiem @pustynny_wiatr i wydaje mi się, że wiem co ma na myśli Zetknęłam się ze szklanymi szybami, drzwiami, a nawet ścianami. Jest to wygodne jak dla mnie. Dla społeczeństwa oczywiste. Nawet czasami łapię się na tym, że dziwnie mi, że u nas zazwyczaj drzwi pełne, bez okna, szczelnie, niewidocznie....
Tylko o czym my tu piszemy? O przestępstwie pedofilii, czy o zdradzie małżeńskiej, która przestępstwem nie jest. Jak ktoś sam się nie upilnuje, to żadna szyba mu nie pomoże. To samo dotyczy złamania celibatu przez księży, o ile nie wiąże się z popelnieniem przestępstwa
ja piszę o budynku kościoła i parafii przykładowej lub szkole podstawowej
i nie chodzi, zeby wszystko przeszklić tylko tak zaplanować, zeby osoba z zewnątrz bez przeszkadzania mogła zobaczyć co się dzieje wewnątrz i osoba wewnątrz ma swiadomosc, ze moze byc obserwowana takie oczywistosci piszę
Ja też napisałam wyżej, że dipuszczalsbym tę przysłowiową szybę w przypadku kontaktu dziecka z księdzem, nauczycielem itp. Natomiast zaraz padły przykłady dotyczące kontaktów dorosłych kobiet z dorosłymi mężczyznami, jak dla mnie dość egzotyczne.
@Malgorzata Ale ja rozumiem, o co Ci chodzi, tylko piszę, żebyś się tej wizji szklanej tak nie czepiała, bo tego nie postuluję jako systemowego rozwiązania mającego nas uratować przed pedifilią.
Raczej mi chodzi o stawianie granic w relacjach, jawność w niektórych relacjach.
Tak jak piszesz, nie wysyła się dziecka na weekend sam na sam z innym dorosłym, dla Ciebie to oczywistość, ale jak widać dla rodziców ofiar oczywiste to nie było, więc gdzieś coś zaszwankowało.
Pewne relacje nie dzieją się prywatnie. O to mi chodzi.
Proszę, nie pisz po raz kolejny, że się zafiksowałam na szybach, OK?
„Nie chce mi sie kłócić” w sensie kolokwialnym, nie odbieram naszej wymiany zdań jako kłótni jako takiej.
@Monika73 a to mi te przykłady obowiązkowych szyb dla osób dorosłych chyba umknęły. I jeśli ktoś uzna wstawienie paru szyb za rozwiązanie problemu, to już faktycznie lepiej nic nie pisać w internecie, bo każdy pomysł może jak widać zostać zinterpretowany dowolnie.
Nie, nie przyszło mi do głowy, że ktoś może uznać, że wstawimy szybkę i problem pedofilii z głowy.
Dobra, robota wzywa.
To jeszcze raz, podsumowuję: chodzi i jawność i przejrzystość niektórych relacji.
Galopująca wyobraźnia co do szklanego świata to nie mój pomysł.
@Odrobinka to raczej intuicyjne i osoba dorosła może oczywiście mieć to w nosie, nie chodzi o prawne regulacje wszelkich spotkań.
Dlatego pisałam, że to aspekt obyczajowy i pewne rzeczy powinny być w zdrowym społeczeństwie oczywiste. Malgorzata napisała, że dla niej są, np. żeby nie wysyłać dziecka gdzieś w pewnych okolicznościach.
Ale jak widać obyczajowo, społecznie, pewne rzeczy się rozjechały, zatarły, wszyscy moga wszystko, wszędzie, i potem zdziwienie.
Nie mam na myśli ingerencji w niczyją autonomię i bardzo cenię cudzą wolność i prywatność (swoją też).
Raczej o zdroworozsądkowe podejście do kwestii zaufania, relacji.
Nie mam zamiaru nic nikomu narzucać odgórnie milionem kruczków prawnych.
@pustynny_wiatr, nie chcę, żebyś odniosła wrażenie, że cię krytykuję. Nie, po prostu dyskutuję I jak najbardziej rozumiem, że pisanie stwarza ryzyko nadinterpretacji o wiele większe niż zwyczajna rozmowa. Rozumiem twoją potrzebę jasnych relacji, ale mimo wszystko ponad przejrzystość stawiałabym jednak sumienie. Np. coś co z zewnątrz wygląda na romans, może być piękną przyjacielską relacją. Ludzie i tak zobaczą to co chcą.
Znam przykład zakonnika, który pomagał swojej samotnej penitentce i znajomej w wychowaniu dwóch adoptowanych córek - bo bardzo potrzebowały męskiego wzorca. Nie chodził tam co dzień na obiad, ale raz w miesiącu przyłaczał się do wyjścia na spacer czy do kina. Jak dla mnie, piękny wyraz międzyludzkiej solidarności, choć gdyby ktoś się czegoś doszukiwał... Zanim wyszłam za mąż, także gościłam w swoim mieszkaniu ksieży, bywało że sam na sam. W kontekście tego co dzieje się teraz, bardzo ich podziwiam, że się nie bali, co więcej, że wszystko to było tak naturalne; nie pomyślałabym nawet, że robię coś dziwnego. Sama całkiem niedawno byłam w odwiedziny u księdza w jego mieszkaniu. Cieszę się, że znam taki normalny Kościół.
@Polly nie odebrałam żadnego Twojego wpisu jako krytyki A nawet jeśli ktoś coś tu skrytykował, to dany pomysł (lub jego luźną interpretację), nie (moją czy inną) osobę.
I ja całkowicie rozumiem o co Ci chodzi i też uważam takie relacje jakie opisujesz, za normę ludzkiej serdeczności. Ale też nie widzę tu żadnego ukrycia, zwłaszcza w pójściu do kina czy na spacer
I ja też znam normalny kościół, ba, zdarza mi się być z księdzem sam na sam za zamkniętymi drzwiami – ale w takich ogólnych okolicznościach, że nie ma problemu.
Chodzi o całokształt, a nie wyrwane pojedyncze elementy, bo wtedy faktycznie łatwo o absurd.
Jeśli ktoś boi się rozmawiać z księdzem sam na sam to ja to szanuję. Ale sama absolutnie się nie boję i nie zamierzam takich sytuacji unikać. Mój ksiądz proboszcz też lubi że mną rozmawiać i nie mam żadnego problemu z tego typu sytuacjami. Z innymi też rozmawia, często ludzie witają się z nim i żegnaja uściskami, bo to niesamowicie serdeczny człowiek.
Porto czerwone @Monika73 przecież ja wiem, nikt tu nikogo nie atakuje Zaraz zacziemy się wszyscy zapewniać o wzajemnej przyjaźni i miłości Platonicznej ofkors
@Malgorzata ale w kawiarni przecież też się miesza sfera prywatna i publiczna
Komentarz
Zagadnienie, wiadomo, trudne, szybkie wnioskowanie wydaje się niezasadne.
Nigdzie nie napisałam o ZAKAZIE, OK?
Dopowiadacie sobie i to ostro. Człowiek napisze jedną rzecz, a co cudza wyobraźnia z tym uczyni, to już ciężko przewidzieć
To jeszcze raz, inny przykład.
Dużo ludzi lubi jeździć latem nad morze. Taka plaża to dopiero „przeszklona” przestrzeń, o rety, jak ci biedni ludzie to znoszą! Wszystko na widoku! Tylko jakoś nikomu to zdaje się nie przeszkadza.
I teraz wyobraźmy sobie, że idzie pani w bikini, mężatka, i spotyka żonatego mężczyznę. Na powitanie okazują sobie dużo serdeczności: 3 tradycyjne pocałunki w policzek albo nawet wyściskują się i umawiają się wieczorem na piwo do kanjpy, ponieważ ich rodziny się przyjaźnią, a dawno się nie widzieli i mają dużo do obgadania.
Czy naruszają tu jakieś normy (oprócz brawariowych)?
A teraz wyobraźmy sobie tych samych ludzi wyściskujących się serdecznie, w identycznym stopniu roznegliżowanych, za zamkniętymi drzwiami hotelowymi – ci sami ludzie, ten sam strój, ten sam gest, ta sama cielesna bliskość.
Jest różnica?
W niektórych relacjach pewne gesty przystoją tylko publicznie. W niektórych relacjach i sytuacjach nie przebywa się sam na sam z drugim człowiekiem.
Czyli jak ta pani z plaży pójdzie spontanicznie ze znajomym na kolację do restauracji i sobie serdecznie pogadają, nie będzie w tym przecież nic zdrożnego. Ale w momencie, gdy zaczną się regularnie umawiać na prywatne kolacje u niego w biurze po godzinach, żeby sobie poćwierkać radośnie, będzie to już przekroczenie pewnej granicy i proszenie się o kłopoty, nawet, jeśli początkowo intencje mają czyste.
Wcale nie marzę o sterylnym świecie międzyludzkiego chłodu i kontroli. Nie widzę nic złego w księdzu wyściskującym moje dziecko, biorącym je na kolana, kładącym po ojcowsku rękę na ramieniu, patrzącym mu głęboko w oczy – są to naturalne, zdrowe gesty ludzkiej czułości i serdeczności.
Ale jednak nie powinien ani ksiądz, ani dziecko, ani rodzic, szukać okazji do takich spotkań i takich gestów czynionych w odosobnieniu, za zamkniętymi drzwiami, w ukryciu.
Niektóre gesty i niektóre relacje w zdrowym społeczeństwie jak najbardziej mają i powinny mieć miejsce, ale jawnie i publicznie.
Jaśniej nie umiem. Proszę nie sprowadzajcie tego, co piszę do absurdu, i nie imputujcie mi pomysłów, których nigdzie nie przedstawiłam (odgórny zakaz spotkań dla dorosłej kobiety, obowiązek wstawiania szyb itp.).
Nic dziwnego, że potem piszecie, że by Was taki świat przerażał. No OK, tylko ja nie o tym.
Od czego są organy ścigania w państwie, skoro biskupi mają zajmować się karaniem za pedofilię?
Zdecydowanie poniosła Was wyobraźnia z tymi szybami.
NIE POSTULUJĘ WSTAWIANIA SZYB WSZĘDZIE GDZIE SIĘ DA.
To były tylko takie przykłady, może niedostatecznie wyjaśniłam, o co mi chodzi, o sobie każdy dopowiedział.
Co jest złego w kontekście całego tego wątku i tematu, że piszę o uczeniu dziecka, że ma prawo odmówić udzielenia informacji, pójścia gdzieś, że ja je w tym wspieram, jeśli czuje się skrępowane, niepewne itp.?
Przecież to jak najbardziej ma wiele wspólnego z tematem, właściwie to w dużym stopniu clou problemu.
Zetknęłam się ze szklanymi szybami, drzwiami, a nawet ścianami. Jest to wygodne jak dla mnie.
Dla społeczeństwa oczywiste.
Nawet czasami łapię się na tym, że dziwnie mi, że u nas zazwyczaj drzwi pełne, bez okna, szczelnie, niewidocznie....
Tylko że dla wielu ludzi tak nie jest i to jest problem. Ufają innym dorosłym tylko i wyłącznie dlatego, że są dorośli.
Zmuszanie małego dziecka do pocałowania znajomej osoby dorosłej też trochę wkracza w ten temat. Bo to dorosły, to dziecko ma obowiązek.
lub szkole podstawowej
i nie chodzi, zeby wszystko przeszklić tylko tak zaplanować, zeby osoba z zewnątrz bez przeszkadzania mogła zobaczyć co się dzieje wewnątrz
i osoba wewnątrz ma swiadomosc, ze moze byc obserwowana
takie oczywistosci piszę
Nic już nie tłumaczę, witki opadają.
Zastąp dwóch dorosłych ludzi księdzem i dzieckiem, jak już chcesz: publiczne wyściskanie OK, niepubliczne nie OK.
dobra, ja ewidentnie nie umiem gadac w internecie chyba po prostu
Pax między krześcijany, nie chce mi się kłócić
Kto chce i tak na podstawie 3 wpisów na krzyż uzna mnie za oszołoma śniącego po nocach o szybach na każdym kroku.
Ale ja rozumiem, o co Ci chodzi, tylko piszę, żebyś się tej wizji szklanej tak nie czepiała, bo tego nie postuluję jako systemowego rozwiązania mającego nas uratować przed pedifilią.
Raczej mi chodzi o stawianie granic w relacjach, jawność w niektórych relacjach.
Tak jak piszesz, nie wysyła się dziecka na weekend sam na sam z innym dorosłym, dla Ciebie to oczywistość, ale jak widać dla rodziców ofiar oczywiste to nie było, więc gdzieś coś zaszwankowało.
Pewne relacje nie dzieją się prywatnie. O to mi chodzi.
Proszę, nie pisz po raz kolejny, że się zafiksowałam na szybach, OK?
@Monika73 a to mi te przykłady obowiązkowych szyb dla osób dorosłych chyba umknęły.
I jeśli ktoś uzna wstawienie paru szyb za rozwiązanie problemu, to już faktycznie lepiej nic nie pisać w internecie, bo każdy pomysł może jak widać zostać zinterpretowany dowolnie.
Nie, nie przyszło mi do głowy, że ktoś może uznać, że wstawimy szybkę i problem pedofilii z głowy.
Dobra, robota wzywa.
To jeszcze raz, podsumowuję: chodzi i jawność i przejrzystość niektórych relacji.
Galopująca wyobraźnia co do szklanego świata to nie mój pomysł.
Na forum mamy chyba włączoną funkcję „lost in translation”.
Nie, nie każde spotkanie dwóch osób musi być jawne.
Nie wiem, ile razy użyłam słowa niektóre: niektóre relacje, niektóre sytuacje.
Dla mnie to zbytnia ingerencja w autonomię.
Dlatego pisałam, że to aspekt obyczajowy i pewne rzeczy powinny być w zdrowym społeczeństwie oczywiste. Malgorzata napisała, że dla niej są, np. żeby nie wysyłać dziecka gdzieś w pewnych okolicznościach.
Ale jak widać obyczajowo, społecznie, pewne rzeczy się rozjechały, zatarły, wszyscy moga wszystko, wszędzie, i potem zdziwienie.
Nie mam na myśli ingerencji w niczyją autonomię i bardzo cenię cudzą wolność i prywatność (swoją też).
Raczej o zdroworozsądkowe podejście do kwestii zaufania, relacji.
Nie mam zamiaru nic nikomu narzucać odgórnie milionem kruczków prawnych.
I ja całkowicie rozumiem o co Ci chodzi i też uważam takie relacje jakie opisujesz, za normę ludzkiej serdeczności. Ale też nie widzę tu żadnego ukrycia, zwłaszcza w pójściu do kina czy na spacer
I ja też znam normalny kościół, ba, zdarza mi się być z księdzem sam na sam za zamkniętymi drzwiami – ale w takich ogólnych okolicznościach, że nie ma problemu.
Chodzi o całokształt, a nie wyrwane pojedyncze elementy, bo wtedy faktycznie łatwo o absurd.
@Malgorzata ale w kawiarni przecież też się miesza sfera prywatna i publiczna
Ale zostawmy już te nieszczęsne szyby
Ale czerwone porto załatwia sprawę