@mader, zgadzam się z tym co piszesz i też uważam, że sporo tu manipulacji. Sama zresztą pisałam, że wg znajomej nauczycielki miejsca są, tylko nie w topowych liceach. Z drugiej strony rozumiem rodziców, że się niepokoją, bo chcą dla dzieci jak najlepiej. Zresztą nawet Ci, co zwykle mówią, że zawodowka, czy szkoły branżowe, to nic złego i czas je reaktywowac, nie odnosza tego do własnych dzieci
U nas na wsi z 2 klas (jedna ósma,druga gimnazjalna) większość dzieci dostała się tam gdzie chciała. Do toretycznie najlepszego liceum różnica między tym a zeszłym rokiem była ok. 10-20pkt. w zależności od profilu klasy. Moje obie dziewczy się dostały do szkoły pierwszego wyboru czyli tego liceum. Miały jedna 140 a druga 150 punktów. W zeszłym roku z ok. 110 się podobno dostawali,w tym najmniej 120 parę-podobno,bo osobiście nie widziałam wszystkich list,tylko te z klas moich córek.
Dziwi mnie ta medialna histeria,bo nie widzę żeby było dużo bardziej trudno niż w ubiegłych latach. Te dzieci,które coś robiły, którym zależało podostawały się tam gdzie chciały. Moje uczyły się trochę więcej niż w zeszlych latach,widziałam,że im zależy, ale też bez przesady. Miały czas na inne rzeczy. Jak dla mnie nie było to 100% ich możliwości, ale może też nie o to w życiu chodzi No nie są typami kujonów. Na szczęście wystarczyło.
Tu bynajmniej nie chodzi o topowe licea, tylko licea, które mają jakiś przynajmniej średni poziom nauczania (choćby na podstawie wyników matur z poprzednich lat). Jest w Warszawie liceum, gdzie uwaga, w zeszłym roku (o ile te dane są prawdziwe) maturę rozszerzoną z matematyki pisała jedna osoba - zdała na kilka procent czy licea gdzie poziom zdawalności matur rozszerzonych jest na np poziomie 20 - 30 %. I co z tego, że pewnie będą miejsca w takich szkołach, skoro sporo osób zwyczajnie nie pośle dziecka do takiej szkoły, bo go szkoda. I nie wierzę, że nagle takie LO jak dostanie na skutek braku miejsc lepszych uczniów niż w poprzednich rocznikach to błyskawicznie podniesie EWD, bo na kiepski wynik nauczania pracuje też nienajlepsza kadra nauczycielska. @olgal u Ciebie 140-150 pkt wystarczyło, żeby się dostać do najlepszego LO w okolicy a w Warszawie prawdopodobnie będzie to za mało, że się dostać do średniego LO.
Tu bynajmniej nie chodzi o topowe licea, tylko licea, które mają jakiś przynajmniej średni poziom nauczania (choćby na podstawie wyników matur z poprzednich lat). Jest w Warszawie liceum, gdzie uwaga, w zeszłym roku (o ile te dane są prawdziwe) maturę rozszerzoną z matematyki pisała jedna osoba - zdała na kilka procent czy licea gdzie poziom zdawalności matur rozszerzonych jest na np poziomie 20 - 30 %. I co z tego, że pewnie będą miejsca w takich szkołach, skoro sporo osób zwyczajnie nie pośle dziecka do takiej szkoły, bo go szkoda. I nie wierzę, że nagle takie LO jak dostanie na skutek braku miejsc lepszych uczniów niż w poprzednich rocznikach to błyskawicznie podniesie EWD, bo na kiepski wynik nauczania pracuje też nienajlepsza kadra nauczycielska. @olgal u Ciebie 140-150 pkt wystarczyło, żeby się dostać do najlepszego LO w okolicy a w Warszawie prawdopodobnie będzie to za mało, że się dostać do średniego LO.
W Gdańsku 150, a nawet 158 nie wystarczyło, by dostać się do mojego liceum. Nie jest to liceum topowe, choć w tym roku najpopularniejsze w Trójmieście.
W Gdańsku 150, a nawet 158 nie wystarczyło, by dostać się do mojego liceum. Nie jest to liceum topowe, choć w tym roku najpopularniejsze w Trójmieście.
W Gdańsku 150, a nawet 158 nie wystarczyło, by dostać się do mojego liceum. Nie jest to liceum topowe, choć w tym roku najpopularniejsze w Trójmieście.
@olgal u Ciebie 140-150 pkt wystarczyło, żeby się dostać do najlepszego LO w okolicy a w Warszawie prawdopodobnie będzie to za mało, że się dostać do średniego LO.
Zapraszam na Podhale Po tym naszym niby słabszym od stolicowych liceum ludzie dostają się na najlepsze uczelnie i w Krakowie i dalej. Zdawalność matur podobno 100%. A tak serio to nie wierzę w przekładnię topowe liceum=szczęśliwe życie w przyszłości. Nieraz to krew,pot i łzy,nerwica i kryzysy... Skończyłam liceum zawodowe w dużym mieście na Śląsku w czasach wyżu demograficznego gdzie w mojej jednej na kilkanaście podstawówek w mieście było 9-10 klas w roczniku. Po mojej szkole średniej ludzie pokończyli studia na dobrych uczelniach.Jak ktoś się uczy i chce to po mniej topowym liceum też ma szanse na dobre studia,jestem pewna. Jedna z moich dziewczyn cały czas od jakiegoś półtora roku chciała startować zupełnie do innej szkoły, niby dużo niższej w rankingach zdawalności matur itp. Wspierałam ją w tym,bo się cieszyłam, że dziewczyna będzie miała w razie czego jakiś konkretny zawód "wyuczony",bo to było liceum zawodowe. W ostatniej chwili stwierdziła, że jednak próbuje do ogólniaka. Też wspierałam,ale bez ciśnienia i presji. No nie rozumiem tej całej histerii i tyle. Ale może dziwna jestem
Skad wiecie, ze dzieci juz sie gdzies dostaly? I jakie sa w tym roku progi? w systemie w naszym miescie jeszcze nic nie ma. Syn skladal tez w dwoch spoza elektronicznej rekrutacji i tam jeszcze tez cisza, przynajmniej w internecie (nic nie pisza ze listy juz sa wywieszone). Punktow mu naliczyli jakos dziwnie duzo (konkursy), wiec na spokojnie czekamy. No ale poki co czekamy
Też staram się nie popadać w histerię, ale moj syn w klasie mat fiz inf bedzie miał rozszerzoną matematykę oraz albo fizykę albo informatykę. Jeżeli wybierze rozszerzenie z informatyki, to bedzie miał jedną godzinę fizyki tygodniowo.... Ale! Uwaga: po jednej godzinie biologii, chemii, geografii, historii przez cale cztery lata. Wszędzie tak jest, ze uczeń na mat fiz musi uczyć się przez cztery lata biologii, chemii, geografii i historii?
U nas luz. Syna od trzech tygodni nie ma. Świadectwo bdb, egzaminy też, + różne dodatkowe punkty. Złożył nie do liceum, a technikum- dzięki temu będzie mógł w spokoju skończyć szkole muzyczną. Nic mu się nie stanie, jak po drodze zdobędzie zawód. Oprócz tego zawsze do kotleta będzie mógł zagrać, bo 2 stopień SM to przecież też szkoła zawodowa. Ważne, że jego wybór.
A na technikum namówił go wujek, który po politechnice ma tyle pracy, że przebiera w ofertach. A wcześniej też przeszedł te drogę. A dodatkowo zaliczył inne kierunki studiów już hobbystycznie.
Dobrze, ale co się tak diametralnie zmieniło? Lata temu, gdy zdawałam do LO będącego w 3 najlepszych, to było oczywiste, że na jedno miejsce jest ileś osób chętnych. Zawsze. I poza tymi najlepszymi były słabsze i bardzo słabe szkoły. Nie pamiętam, by były takie histerie, że biedne dzieci nie dostaną się tam, gdzie chcą.
Dobrze, ale co się tak diametralnie zmieniło? Lata temu, gdy zdawałam do LO będącego w 3 najlepszych, to było oczywiste, że na jedno miejsce jest ileś osób chętnych. Zawsze. I poza tymi najlepszymi były słabsze i bardzo słabe szkoły. Nie pamiętam, by były takie histerie, że biedne dzieci nie dostaną się tam, gdzie chcą.
Aniu, w tym roku problem polega na tym, że miejsc jest proporcjonalnie o wiele mniej niż kandydatów i dzisiejsi kandydaci z bardzo wysoką punktacją (okupioną wielkim wysiłkiem i ciężką pracą) nie maja szans na średnie nawet szkoły (podczas gdy w zeszłym roku dostaliby się bez najmniejszego problemu). Piszę o wielkich miastach, w tym o Trójmieście, gdzie w szkołach miały miejsce sceny wręcz dantejskie.
I jeszcze jedno - w tym roku niektóre dobre dzieci nie mają szans na dostanie się nawet do szkół uważanych dotąd za słabe. Bo te szkoły nie są z gumy i nie pomieszczą podwójnego rocznika, nawet jeśli dodadzą jedną, czy dwie dodatkowe klasy.
Wiecie co? To jest jakaś komedia. Na studia dostaje się młodzież ze zdaną maturą na 30% i rozszerzeniem na 5%. 30% to za moich czasów było ndst, a 5% to pusta kartka.
Raczej na jakieś tragiczne kierunki. Na te porządne trzeba niemal zmaksować.
Wiecie co? To jest jakaś komedia. Na studia dostaje się młodzież ze zdaną maturą na 30% i rozszerzeniem na 5%. 30% to za moich czasów było ndst, a 5% to pusta kartka.
Raczej na jakieś tragiczne kierunki. Na te porządne trzeba niemal zmaksować.
Ale za te tragiczne też podatnik płaci, a potem nie ma pracy dla ludzi z wyższym. Zaczyna się to od LO dla każdego i programu matura+ Zdana matura to powinna być podstawa min.50%, a rozszerzanie 30.
Z progami zdawalności matury zgadzam się z Tobą. Byłabym nawet bardziej surowa: 60%.
Wiecie co? To jest jakaś komedia. Na studia dostaje się młodzież ze zdaną maturą na 30% i rozszerzeniem na 5%. 30% to za moich czasów było ndst, a 5% to pusta kartka.
Kiedy zdawałam na studia, było 9 osób na miejsce, a z tych co się dostali i tak z 10 % takich, którzy się nie nadawali. A to nie był trudny kierunek .
Ale popularny, skoro było tylu chętnych. Możesz zdradzić jaki to kierunek?
Psychologia. Popularny , ale nie trudny. Dostałam się po prowincjonalnym , o zgrozo, liceum Na wiele kierunków było sporo chętnych, studiowało 7% społeczeństwa i uważam, że to było całkiem sensowne.
Psychologia faktycznie nie jest mega trudna, ale jednak kandydatów zawsze wielu, więc gratuluję.
Dlaczego? Wszystko jest dla wszystkich. Co do płatności, to można dyskutować, ale dlaczego nie pozwolić ludziom się uczyć i studiować? Może zdawalność matury podnieść do 50%, ale wówczas zlikwidować obowiązkową matematykę i język obcy.
Dlaczego? Wszystko jest dla wszystkich. Co do płatności, to można dyskutować, ale dlaczego nie pozwolić ludziom się uczyć i studiować? Może zdawalność matury podnieść do 50%, ale wówczas zlikwidować obowiązkową matematykę i język obcy.
Ha ha ha.
No i koniec z reformą, status quo to świętość i ruszać się nie godzi... A budżet państwa... kogo to obchodzi?
Ja mam taką samą sytuację, bez studiów nie mogę już wrócić do pracy tam gdzie pracowałam wczesniej. Smutne to, ale wynika z tego że trzeba dzieci pchać na studia jednak.
Komentarz
Z drugiej strony rozumiem rodziców, że się niepokoją, bo chcą dla dzieci jak najlepiej. Zresztą nawet Ci, co zwykle mówią, że zawodowka, czy szkoły branżowe, to nic złego i czas je reaktywowac, nie odnosza tego do własnych dzieci
większość dzieci dostała się tam gdzie chciała.
Do toretycznie najlepszego liceum różnica między tym a zeszłym rokiem była ok. 10-20pkt. w zależności od profilu klasy. Moje obie dziewczy się dostały do szkoły pierwszego wyboru czyli tego liceum. Miały jedna 140 a druga 150 punktów.
W zeszłym roku z ok. 110 się podobno dostawali,w tym najmniej 120 parę-podobno,bo osobiście nie widziałam wszystkich list,tylko te z klas moich córek.
Te dzieci,które coś robiły, którym zależało podostawały się tam gdzie chciały.
Moje uczyły się trochę więcej niż w zeszlych latach,widziałam,że im zależy, ale też bez przesady.
Miały czas na inne rzeczy. Jak dla mnie nie było to 100% ich możliwości, ale może też nie o to w życiu chodzi
No nie są typami kujonów.
Na szczęście wystarczyło.
I co z tego, że pewnie będą miejsca w takich szkołach, skoro sporo osób zwyczajnie nie pośle dziecka do takiej szkoły, bo go szkoda. I nie wierzę, że nagle takie LO jak dostanie na skutek braku miejsc lepszych uczniów niż w poprzednich rocznikach to błyskawicznie podniesie EWD, bo na kiepski wynik nauczania pracuje też nienajlepsza kadra nauczycielska.
@olgal u Ciebie 140-150 pkt wystarczyło, żeby się dostać do najlepszego LO w okolicy a w Warszawie prawdopodobnie będzie to za mało, że się dostać do średniego LO.
Po tym naszym niby słabszym od stolicowych liceum ludzie dostają się na najlepsze uczelnie i w Krakowie i dalej. Zdawalność matur podobno 100%.
A tak serio to nie wierzę w przekładnię topowe liceum=szczęśliwe życie w przyszłości.
Nieraz to krew,pot i łzy,nerwica i kryzysy...
Skończyłam liceum zawodowe w dużym mieście na Śląsku w czasach wyżu demograficznego gdzie w mojej jednej na kilkanaście podstawówek w mieście było 9-10 klas w roczniku.
Po mojej szkole średniej ludzie pokończyli studia na dobrych uczelniach.Jak ktoś się uczy i chce to po mniej topowym liceum też ma szanse na dobre studia,jestem pewna.
Jedna z moich dziewczyn cały czas od jakiegoś półtora roku chciała startować zupełnie do innej szkoły, niby dużo niższej w rankingach zdawalności matur itp. Wspierałam ją w tym,bo się cieszyłam, że dziewczyna będzie miała w razie czego jakiś konkretny zawód "wyuczony",bo to było liceum zawodowe.
W ostatniej chwili stwierdziła, że jednak próbuje do ogólniaka. Też wspierałam,ale bez ciśnienia i presji.
No nie rozumiem tej całej histerii i tyle. Ale może dziwna jestem
A na technikum namówił go wujek, który po politechnice ma tyle pracy, że przebiera w ofertach. A wcześniej też przeszedł te drogę. A dodatkowo zaliczył inne kierunki studiów już hobbystycznie.
I jeszcze jedno - w tym roku niektóre dobre dzieci nie mają szans na dostanie się nawet do szkół uważanych dotąd za słabe. Bo te szkoły nie są z gumy i nie pomieszczą podwójnego rocznika, nawet jeśli dodadzą jedną, czy dwie dodatkowe klasy.