Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Rola mamy pracującej w domu i poza domem :D

17810121344

Komentarz

  • Myślę dziś że lepiej byśmy wszyscy na tym wyszli,  gdybym miała nianię na 2-3 h dziennie.  
    _------
    Jak kogoś stać to najlepsze wyjście dla komfortu życia matki 
    Na pewno lepsze od żłobka 
  • Ja mam w niedzielę śniadanie do łóżka. Mąż robi, a czasem i dzieci. 
    Podziękowali 3mamaw Nika76 Nika76
  • MAFJa powiedział(a):
    Bo mega plus Ed jeśli chodzi o brak pośpiechu- u nas skończyłoby się brakiem nauki ;-) 
    Ale wiesz jak to jest w ED czasem się uczysz, a czasem nie. Czasem zaczynacie o 12, a czasem o 15, a bywa, ze o 19. 
    Zupełny luz. 
    Czasem godzinka, a czasem dwie, a czasem dziecko czyta, szydełkuje lub zajmuje się swoją pasją caly dzien.
  • Moje niestety maja jedna pasje.. bajki.. jeszcze granie na tablecie ale nie ma tabletka.. ;/) wiem sama winna ze pozwalam na te bajki.. jak nie ma to się czymś zajmą.. głównie barbie lub lego.. na długie godziny.. 
  • Nie wiem czy to publikować, bo to nic odkrywczego.
    Czy to nie jest tak @OlaOdPawla że przy 24/7 to już idzie w poświęcenie? Poświecenie, które obraca się przeciwko rodzinie. Gromadzą się w człowieku złe emocje z braku dystansu.
    Rejestruję to u siebie po kilku dobrych godzinach "służby" gdzie końca nie widać, wytchnienia nie będzie bo taki czas że męża nie ma do nocy, "wszelka pomoc" ma wychodne... Uciekam od dzieci, żeby mieć chwilę "spokoju", zamiast starsze poprosić o to wprost. Natomiast są dni, gdzie realizuję "swoje tematy" i mimo wstawania po 5:00 ciągnę z nimi do 21.
    Także generalnie idea bycia razem ok, nawet w ED (heh zwłaszcza odnośnie poranka i logistyki), ale jakieś momenty dla siebie, dla higieny muszą być. Na pewno dotyczy to też małżonków razem (czyli ta randka raz w tygodniu/miesiącu).

    PS. Czytam czasem różne inspiracje, i jak jest notka o mamie wielodzietniej która mimo zapewnienia funkcjonowania domu, realizuje się jeszcze w pracy społecznej, daje siebie innym na dużą skalę. Podziwiam. Może to ich pasja? Zazdroszczę. Świętość taka dla mnie. Nieosiągalna. Imponująca.
    Odnośnie roli mamy domowej poza domem.

    Podziękowali 3OlaOdPawla Joannna Basja
  • edytowano listopad 2019
    Ja nigdy nie marzyłam o  tym, żeby mieć nianię. Może jakaś zaborcza byłam.  Wydawało  mi się to nie do przyjęcia, żeby obca  kobieta opiekowała się moim dzieckiem. Czułam, że to dziecko będzie tęsknic za mną, bo ze mną czuje się bezpiecznie, choć nie umie tego jeszcze wyrazić i że zabrałabym mu coś najważniejszego dla niego i niezastąpionego.

     Z tymi więziami to myślę, że może bardziej chodzić o niezdolność do stworzenia trwałego związku. Jednak na pewno też duży wpływ ma wiara, charakter, temperament i wiele innych. Nie jest to na pewno takie proste przełożenie, ale warto to brać pod uwagę. 

    Podziękowali 2asiao Aniuszka
  • MonikaN powiedział(a):
    MAFJa powiedział(a):
    Bo mega plus Ed jeśli chodzi o brak pośpiechu- u nas skończyłoby się brakiem nauki ;-) 
    Ale wiesz jak to jest w ED czasem się uczysz, a czasem nie. Czasem zaczynacie o 12, a czasem o 15, a bywa, ze o 19. 
    Zupełny luz. 
    Czasem godzinka, a czasem dwie, a czasem dziecko czyta, szydełkuje lub zajmuje się swoją pasją caly dzien






    W 1-3 zgoda. Później to już insza inszość.
    Podziękowali 2E.milia Agnieszka82
  • MAFJa powiedział(a):
    Moje niestety maja jedna pasje.. bajki.. jeszcze granie na tablecie ale nie ma tabletka.. ;/) wiem sama winna ze pozwalam na te bajki.. jak nie ma to się czymś zajmą.. głównie barbie lub lego.. na długie godziny.. 
    Brak bajek lub ich niewielka ilość oraz brak smartfona skutkuje tym że dziś w aucie syn przeprowadzał wojnę między ludzikami. Nie, nie LEGO. Miał po prostu dwie zapałki.  :)
    Podziękowali 2E.milia Ania D.
  • edytowano listopad 2019
    ja mimo ED mam kłopot z ogarnięciem planu dnia.
    Popołudniami 4 dni w tygodniu dzieci mają zajęcia więc nauka o 16ej odpada.  Nie mam luzackiego temperamentu żeby odkładać wszystko na później i myśleć, że jakoś to będzie. Lubie mieć zaplanowane i mniej więcej pod kontrolą. Dzieci ręcz przeciwnie;-).

    a jednak w kl 4 i 5, choć to pewnie jeszcze pikuś przy starszych klasach, jest już konkretna wiedza i program. 1 dzień w tygodniu nam odpada zwykle, bo albo do kogoś jedziemy albo mamy ranne zajęcia. Czasem wypadają i dwa dni. Więc nie moge sobie pozwolić na za duży luz, bo w 5 klasie jest 7 egzaminów, w 4 sześc.

    Czas na naukę mamy więc od 8/9 rano. I też czasem ciężko zaplanować bo czasem po 1,5 godzinie jesteśmy po wszystkim a czasem po 2,5 stoimy na pierwszym ćwiczeniu, bo ktoś  ma wywalone albo się tak rozprasza, ze szok. Więc bywa, że to trwa i trwa. Gdyby nie było rozpraszaczy to myślę, że 3h w kl 5 3-4h w tygodniu to by załzawiły program dość szybko.
     A tak to tylko chyba moja upierdliwość i napominanie i ciągłe zmaganie się z chaosem daje nadzieję, że nie zginiemy, Czasemt o jest na takim biegu, że szok. Albo ja nie umiem tego ogarnąc, albo dzieci nie są poukładane.

    A w to wszystko chcę jeszcze wcisnąć spacer z najmłodszym lub pojechać z towarzystwem do lasu, na zakupy itp. oraz gotowanie obiadu, pranie i ogarnianie

    Jak mi znajoma opowiada jak ona 45 minut uczy się z dzieckiem i tak to super idzie to ręce opadają, No ale gdybym ja się z jednym dzieckiem w ciszy uczyła to byłoby inaczej. A tak przy jednym stole trzy różne przedmioty w tym samym czasie i mam wrażenie, że głowa mi eksploduje czasem

    A tak to wiecie, to wygląda jak w psychiatryku, jakbym się kiedyś nagrała to tak by wyglądała moja mowa:

    kiedy był zjazd gnieźnieński?
    nie rzucaj gumką w brata
    najpierw robisz działanie w nawiasie.
    nie rzona nie pisze się przez rz
    1000, tak racja
    S zrobił kupe idę przewinąć
    (z drugiego pokoju) możecie się nie bić??
    S nie ruszaj się tak bo Cie nie przewinę
    czemu się bawisz, przecież miał być zjazd gnieźnieński
    37+28 to nie jest 66, policz raz jeszcze
    rzułty też tak się nie pisze,
    dobrze poczytam Ci książeczkę - "Stoi na stacji lokomotywa...
    przestań go kopać pod stołem

  • @Aneczka08, rozumiem cię bardzo dobrze. ja mam do uczenia dwójkę, ale Wiktor nie zrobi sam zupełnie nic, może poza kolorowaniem dużych przestrzeni. Ma takie problemy manualne, że stale muszę mu pomagać, bez mojego aktywnego udziału, takiego na 100% (czytaj siedzenie i podtrzymywanie ręki, wycieranie śliny) nie ma jego nauki. Żeby to wszystko miało sens, żeby szedł do przodu, potrzebuje półtorej godziny dziennie (z rozsądnymi przerwami) pięć razy w tygodniu - wtedy widać stały postęp. W tym wszystkim mam jeszcze bardzo zdolnego Kubę, który jednak wymaga chociaż zlecenia zadań i sprawdzenia tego co zrobił i pomocy w poprawkach - zawsze wyjdzie co najmniej pół godziny, często godzina i dłużej. Do tego niemowlak, więc sama wiesz...
    To co mi się ewentualnie nasuwa jak cię czytam to pytanie czy oni faktycznie muszą uczyć się przy jednym stole? Może lepiej by się wam sprawdziło własnie zlecanie zadań, nawet nie dużo, powiedzmy po 1-2 zagadnienia i sprawdzanie? Wtedy dzieci mogłyby pracować oddzielnie. U nas ten rozdział musi być, bo pewnie działoby się jak u ciebie; kopanie, dokuczanie i wzajemne rozpraszanie. Z nauką przy rozproszeniach nawet Kubuś sobie słabo radzi, Wiktor musi mieć absolutny spokój, jego rozprasza nawet buczenie zmywarki. Po szczeknięciu psa, zapomina co przeczytał sekundę wcześniej.
    W sumie to jeszcze jedno. Odkryłam, że dzieci muszą mieć motywację, żeby skończyć- tylko wtedy nauka nie będzie się rozciągać w nieskończoność. U mnie chłopaki zaczynają też około 9 i wiedzą, że jeśli wyrobią się włącznie z poprawkami do 11, to przed obiadem mogą zagrać jeszcze w Osmo - super, naprawdę sensowne gry edukacyjne na tablet. Jak nie zdążą, idą prosto na obiad. Jak nie zdążą do obiadu (Kuba kilka razy przetestował stałość zasady ;)), zapraszam na obiad po zakończeniu zadań w porze kolacji, wcześniej można przegryźć banana, jabłko itp, bez smakołyków.
  • No właśnie @wiesia dla mnie to też trudne do przeskoczenia - zaangażowanie w różne działania zewnętrzne. Nie umiem tego przeskoczyć czasowo.
    Podziwiam mamy, które to umieją i działają.
  • @Polly Ty masz ed?

    czasem rozdzielam jak mają coś poczuytać w spokoju. czasem działa, czasem zastaję delikwenta po 40 minutach bawiącego się. No i to oznacza latanie między pokojami.

    Znajoma co ma ed od 20 lat, mówi, że najtrudniejsze są klasy 4-6 bo jest wymagana wiedza a dzieci nie są samodzielne jeszcze. I tego się trzymam.
    Podziękowali 1E.milia
  • Aneczka08 powiedział(a):
    MonikaN powiedział(a):
    MAFJa powiedział(a):
    Bo mega plus Ed jeśli chodzi o brak pośpiechu- u nas skończyłoby się brakiem nauki ;-) 
    Ale wiesz jak to jest w ED czasem się uczysz, a czasem nie. Czasem zaczynacie o 12, a czasem o 15, a bywa, ze o 19. 
    Zupełny luz. 
    Czasem godzinka, a czasem dwie, a czasem dziecko czyta, szydełkuje lub zajmuje się swoją pasją caly dzien






    W 1-3 zgoda. Później to już insza inszość.
    @Aneczka08, pisałam do @MAFJa, a Ona ma dzieci w 1-3 właśnie. Powinnam o liceum pisac ;)?
  • Nie wyczailam że do Mafji :D no w każdym razie potem to trochę inaczej wyglada
  • edytowano listopad 2019
    @Aneczka08, toż to wiem, z jednej strony trudniej, z drugiej jednak dziecko coraz bardziej samodzielne w nauce.

    Mimo, ze duzo nauki wymaga u mnie 1 dziecko,  rozdzielam. Od 1 klasy SP staram się rozdzielac dzieci na czas nauki.
    Drugie się na razie uczy malutko i mamy jeszcze 2,5 latka i mnie na wymioto mdlosci ;). Ciekawy zestaw ;).
  • Ja tam robiłam jak pisze @Aneczka08. I mi się odechcialo. Mogłabym 30-40 min poswiecic na każde dziecko osobno, razem nie. Ale nie było woli współpracy, syn nie chciał sam pracować, jak wyszłam z pokoju to czekał na mnie, "nie rozumiał" . Moja idea to było wytlumaczyc, zrobić wspólnie przykład jakiś a potem samodzielne. A zwłaszcza wszelkie czytanie, chciałam żeby sam czytał tekst, a on mówi że nie rozumie (polski, przyroda, bo matematykę mial po angielsku). Nie wyszlo.
    Inna corka rozwlekala prace, odchodzila od ksiazki, bawila sie. A ja chciałam w pół godziny skończyć - i to nawet obcinajac material, żeby nie było za dlugo. Też nie wyszlo.
    Starsza córka skończyła materiał z ja  nowego nie kupiłam jakoś mi się nie chce.

    Chyba trzeba zakończyć to ED choć robiłam to tylko częściowo, bez egzaminów, w szkole są 4 h, mają tam angielski, matematykę, ja miałam pracować nad polskim, przyroda i więcej matematyki robic.

    W sumie dzieci starsze, niby powinno być łatwiej a jest trudniej. Czasu mniej, co dziwne bo mając malutkie dzieci, mogłam ogarnąć wiecej i szybciej.

  • jak dziecko jest typem melancholika  to usiądzie i samo w miarę w ciszy zrobi , reszta potrzebuje dopilnowania. CVhoc widać różnicę i to się zmienia, więc już mogę najstarszego zostawić na 20 minut samego i coś będzie robił. ale to nie tak, że idzie robi 2h i wraca z tym co się nauczył. Na to jeszcze musze poczekac. Poza tym jak dzieci rozdzielone to co chwila wołają i musze biegać.

    Corka pracuje w mairę samodzielnie i w skupieniu choć najmłodsza
  • No, ja też próbowałam biegać tu i tam. Bez sensu, bo po schodach co pare minut, nie na moją kondycję. 
    Zresztą, u mnie to było kosztem obiadu czy prania. Za dużo czasu. 
    Podziękowali 1Agnieszka82
  • ja w zeszłym roku rozdzielalam, jak miałam 2 we wczesnoszkolnej i jedno w 4 klasie. życie straciłam latając w te i wewte po schodach a i tak efektu nie było no 4 klasistka nie umiała i nadal - teraz w 5 klasie - nie umie sama pracować. teraz mam 4 przy jednym stole za jednym posiedzeniem i nie muszę tyle latać. 
    @Aneczka08 ten dialog jak u nas tyle że u nas dodaje "przed chwilą było śniadanie A Ty znowu głodny!" - to do młodszych, którzy przyłażą jak na komendę jak tylko że starszymi zaczynam naukę. plus najmłodszy latający po stole.... muszę przed nim krzesła chować i nawet usiąść spokojnie nie mogę.

    Apropo niedzielnych śniadań- już siebie widzę latająca w ciazy rano i szykujaca z uśmiechem śniadanie dla wszystkich, żeby im było miło i przyjemnie...
    Podziękowali 2Wela Nika76
  • wiecie bo wkurza mnie czasem takie gadanie, że to tak ładnie i fajnie w ed wygląda. Zwłaszcza na FB wysyp czasem takich świadectw. No normalnie nic nie robią, tylko po lesie jeżdżą i zwiedzają a potem tę biologie i historię tak hop siu zdają:-))
    Może z jednym spokojnym dzieckiem;-)  i bardzo uzdolnionym. Ale to nie jest tak różowo, tylko czasem to jest ugór.

    Choć ostatnio jak się wywnętrzyłam gdzieś na jakiejś grupie na fb to znajoma mam ed napisała , szczerze napisane, tak jest.
    Podziękowali 4Wela Kasik Nika76 In Spe
  • Ja nie umiem robić kilka rzeczy na raz. Tzn jak tłumaczę zadanie, a ktoś chce do toalety (ktoś kto wymaga pomocy) to ja się gubię, trzeba od nowa itp. 
    Choć jedna córka (9 lat) od zawsze pracowała samodzielnie, sama rozpoczynala lekcje itp. Jak nie chciała, nie robiła, ale to było rzadko. Starała się sama wszystko zrobić. Jak nic nie rozumiala to dopiero pytała. 
    Myślę z nią tylko matematykę ciągnąć, bo ma ogromne trudności w tym temacie. 

    Ale ja sporo pracowałam Ed z najstarszym, i co z tego. Nie widzę, by ten czas spędzony w. domu miał przełożenie na efekty. 
    Do tego spędził rok w polskiej szkole. Co spowodowalo opóźnienie jak wrócił do UK. 
    Tyle że po polsku normalnie mówi, czyta i pisze. 
  • edytowano listopad 2019
    To proste nie jest, bo pracujesz z jednostką ludzką, @Aneczka08,  a każdy z nas ma swoje pomysły. Do tego dziecko trzeba ukierunkować i bez ED wychowanie dziecka to trud, ale i radość.
    Natomiast kazdy z nas ma wybór, dziecko nie musi być w ED. Nie musi być tez w szkole.
    I znow kazda rodzina wybiera swój model i swoje dobro.

    ED, to nie jest znow tylko sprawa matki i dzieci. Tutaj też ojciec ma swoją rolę. I spokojnie może dziecko edukować po pracy czy weekendem, a jeśli ten ojciec rodziny pracuje 24/h i weekend tez lub ma jakieś schorzenie, które nie pozwala Mu robić ED, to trzeba się zastanowić nad nauczycielem do niektórych przedmiotów. 
    Podziękowali 1Basja
  • no wiem, wiem, mój M ma akurat bdb godziny pracy i wcześnie jest w domu, on ogarnia historię bo to nie moja bajka. Ja uważam, że ed jest dla nas najlepsze, choć nie jest lekkie jak to czasem się przedstawia. Ale w sumie, najstarszy ma juz zdane 2 egz, średni jeden, w grudniu  kolejne dojdą więc ogarniamy
  • dla nas ED to najlepsza decyzja. Tylko to nie jest bułka z masłem, zwłaszcza jak ma się starsze dzieci , inaczej to wygląda jak jest tylko edukacja wczesnoszkolna i dwójka dzieci do nauczenia jak u Ciebie @MonikaN A inaczej jak jest ich więcej, klasy starsze plus młodsze plus maluchy i ciąża. Jeszcze inaczej kiedy ma się ten zestaw plus jeszcze młodzież- my tego etapu jeszcze nie mamy choć najstarszą ma prawie 12 lat. 
    u nas nauczanie dzieci ja ogarniam, narazie oprócz angielskiego nie potrzeba nam dodatkowego nauczyciela, w ciągu dnia, po południu starszaki mają zajęte popołudnia na swoje zajęcia i tu wozi je mąż- tak jak we wszystkie soboty. więc rolę podzielone - ja uczę i ogarniam egzaminy A mąż ogarnia zajęcia dodatkowe.

    Podziękowali 2Aneczka08 antonina
  • @Agnieszka82, wg mnie ED nigdy nie jest proste, zawsze musisz dac od siebie. 
    I ja się z tym zupełnie zgadzam, co napisałam powyzej. 
    Każda rodzina inna każda ma inne opcje dla siebie, najlepsze.
    Podziękowali 1Basja
  • @Aneczka08, mam ed od samego początku, od zerówki Wiktora. Też mnie wkurza lukrowanie nauki w domu, bo jednak realnie to jest ciężka praca. Mnie mąż nie może w tym akurat pomóc, wyjeżdża rano, wraca na 18 zmęczony, a u nas jest zasada, że do południa  kończymy naukę, o 20 starsi w piżamach w swoim pokoju. Bywają dni, kiedy jestem naprawdę bardzo zmęczona. Pocieszam się wtedy, że kiedy dzieci chodzą do szkoły, też trzeba się angażować. Wywiadówka, trudne zadanie do odrobienia wieczorem, biegać po mieście i szukać np. gliny na jutro na plastykę, prasówkę przygotować na jutro, do pani od matematyki we wtorek na 10, itp... Jak o tym pomyślę, tomi trochę lepiej.
  • Francja, mówię wam, jest przereklamowana!
    Właśnie tu mówią jakie Polki piękne i zadbane!
    ;)  
  • makodorzyk powiedział(a):
    Najlepsze i wręcz oszałamiające efekty u pań 50 i 60+ i może paru 40-stolatek. U młodszych ciekawe ale nie robiące dużej różnicy jeśli chodzi o efekt odmłodzenia. Ach, mogłabym się też tak dać wystylizować -ciekawa byłabym efektów. Następnie zrobić sobie  parę fotek na pamiątkę a potem z przyjemnoscią jednak zdjąć te wszystkie przebrania i "wrócić do siebie" ;)

    Daj mi zrobić taką metamorfozę. Tylko włosów nie obetnie ale ufarbować pięknie umiem.
  • @Aneczka08 Nie miałabyś łatwiej, jakbyś zdecydowała się na zwykłą szkołę? Masz jakieś mocne powody, żeby prowadzić ed? Mnie by taka sytuacja wykończyła psychicznie. Serio. Nie dałabym rady. U nas lepiej sprawdza się szkoła, rano odprowadzam z najmłodszym w wózku, idziemy na Mszę, potem spacer i zakupy po drodze i wracam robić obiad, posłucham jakiejś konferencji w trakcie. Młody wyspacerowany to się w tym czasie trochę sam pobawi. To przedpołudnie to jest czas dla mnie i najmłodszego. Jak reszta wraca zjada obiad odpoczywa i zabiera się do lekcji. Całej trójce w sumie nie pomagam w zadaniach dłużej niż godzinę, a często wcale nie ma takiej potrzeby. Lubię taki poukładany dzień.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.