Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Rola mamy pracującej w domu i poza domem :D

1141517192044

Komentarz

  • Żaden konkurs, jak pisałam, nie robie kariery. Myślę, że w zasadzie w każdej pracy ludzie lubią pogadać, skonsultować ze sobą. 
  • No ale to zależy gdzie się pracuje. I w jakim celu. Ja pracuję po to żeby kasa była nie dla fanu i rozwoju. Moja praca to uzupełnianie tabelek w Excelu,  rozmowy z klientami, wystawianie zleceń. Generalnie administracyjna obluga klienta. Przygotowywanie zleceń do fakturowania, żeby zgadzaly się wszystkie dane. Bardzo tego dużo jest. I wymagane jest zebym była bezbłędna. Tak że to dość monotonna praca, mało twórcza i męcząca, aczkolwiek towarzystwo w pracy jest fajne i atmosfera. Przede wszystkim nienajgorsza pensja iblisko domu.
    Podziękowali 1Małgorzata32
  • edytowano styczeń 2020
    OlaOdPawla powiedział(a):
    No właśnie,  konkurs świadectw,  dowiemy się, które branże takie nierozwijające!
    O nie, tylko nie konkurs świadectw!  :s :smiley:
  • Jakichś bliższych kontaktów nie mam z ludzmi zpracy. Bliżej mi do spotkań z sąsiadami:)
  • Tak ale nie pisałam o sobie tylko o tym o czym rozmawiałam z innymi kobietami. Np na placu zabaw. Ja lubię takie rzeczy z ludzi wyciągać i generalnie nie mam oporów przed kontaktami z nieznajomymi.
  • Tak to już jest, że trudno mieć ciastko i zjeść ciastko.
    @MonikaN, też tak widzę sprawę. Elastyczność bardzo pomaga w wielu sprawach wielo. 
    I pozytywne spojrzenie.
    I wsparcie męża.
    I wydobycie się postawy "niedasie".
    Podziękowali 3Izka Karolinka Tusia
  • Strasznie drogie te przedszkola macie. U nas gminne ok 200 zł z wyżywieniem a prywatne od 600 zł miesięcznie 
  • edytowano styczeń 2020
    A może po prostu  nie da się ciągnąc wszystkich srok za ogon mając kilkoro malutkich dzieci na stanie, 
    wszystko ma swój czas
    Ja swój czas poświeciłam rodzinie, ale też sobie, przez czas rodzenia dzieci studiowałam zaocznie, dużo czytałam.
    Jak mięliśmy wspólny weekend to nie musiałam nadganiać tygodnia tylko z mężem i dziećmi szliśmy chociażby na całodniowy piknik do lasu. Pracujące panie latały z praniem, zakupami itp. ja luz. 
    Co dwa tygodnie nie było mnie na 2, 3 dni, 
    mąż sobie radził, jak umiał tak radził, jeszcze teraz mi przypomina, że mu mówiłam, że najważniejsze dzieci, dom się wysprząta  itd.
    Było bardzo biednie, ale mimo tego warto było. 
    Teraz jest tak jak pisałam ileś tam postów wcześniej, kasy więcej, ale czas szybciej mi  ucieka, do tego zmęczenie  i ciągłe poczucie niewyrabiania.

    Podziękowali 3Izka September Katia
  • U mnie przedszkole to koszt 100 PLN za dziecko. Tylko trzeba śniadanie dziecko do sniadaniowki dać.
    Nie ma fajerwerków ,normalność w cenie.
  • edytowano styczeń 2020
    Bea powiedział(a):
    beatak powiedział(a):
    Aga85 powiedział(a):
    mader powiedziała Praca zawodowa jak bardzo nie bylaby twórcza i ambitna NIE JEST ROZWIJAJACA na dłuższą metę, to oczywistosc ;) 
    Mow za siebie, mnie praca rozwija. Jestem coraz lepsza w mojej dziedzinie. W ogóle nie ma porównania zaraz po studiach a teraz.
    W ogóle skąd pomysł że praca nie rozwija? Uczy dyscypliny, wymaga stałego dokształcania się, czytania fachowej literatury. Praca na rzecz innych może być wielka wartością!
    O tym, że nie rozwija piszą najczęściej osoby, które nie pracują. Albo pracowały i faktycznie były słabe, leniwe lub mało kreatywne, więc takie mają zdanie - na podstawie własnego doświadczenia.
    I pozamiatałaś. 
    Czuję się obrażona
    Bea, przepraszam, Ciebie akurat naprawdę nie miałam zamiaru urazić, bo bardzo Cię szanuję i lubię. Zresztą, nigdy nie pisałaś, że żadna praca nie rozwija. Nie pamiętam nawet byś pisała, że Twoja Cię nie rozwija. 
    Wkurzają mnie niesłychanie ;ludzie, którzy na podstawie nie wiadomo właściwie czego rzucają twierdzenia, które są właściwie obraźliwe dla wszystkich pracujących. Zakładam, że mówią z własnego doświadczenia. Albo z jego braku.
  • edytowano styczeń 2020
    Bea powiedział(a):
    Zasadniczo rozwój w pracy dynda mi i powiewa.
    Chodzę do pracy od zawsze zarabiać niezbędne do życia pieniądze. Były czas, że nie musiałam. U olewam nad tym, że teraz muszę i szukam innej alternatywy.
    Wierz mi @beatak, że jestem wystarczająco zajętym człowiekiem i rozwoju nie wiążę z pracą. Są ważniejsze rzeczy  ;)
    Bea, dla mnie też są ważniejsze rzeczy niż rozwój w pracy, bo też jestem niezwykle zajętym człowiekiem, który nie wie w co ręce włożyć, pracując na 1,5 etatu, mając dzieci, robiąc obiady, dorabiając  do nędznej pensji, i spędzając w aucie co najmniej 2 h dziennie itp.
    Jednak mimo że ten rozwój (tak jak Tobie) zasadniczo mi dynda i powiewa, to ma on jednak miejsce, bo widzę jak pracowałam  i co umiałam np. 10 lat temu w porównaniu z tym, co jest teraz.
    I dlatego teksty w stylu ,,żadna praca na dłuższą metę nie rozwija'' są dla mnie obraźliwe i deprecjonujące to co robię. Nie każdy może sobie pozwolić na luksus niepracowania; ja nie mogę. 
  • Dużo bym dała, żeby zostać z dziećmi w domu. Ale tu gdzie mieszkam z moim wykształceniem muszę szanować swoją prace bo nie prędko taka się znów pojawi. 
    Mam koleżanki, które nie pracują i są zawsze wypoczęte i bez spiny wszystko ogarniają. Czasem zazdroszczę 
    Podziękowali 2beatak Kasik
  • Bea powiedział(a):
    @beatak poniekąd muszę Ci przyznać rację.
    Tylko na co mi ta wiedza? Pomijając kwestię owej pracy?
    No. Chyba tylko po to, by pomóc innym.
    Bo do niczego w życiu codziennym jej nie wykorzystam.
    By uczyć swoje dzieci pedagogika nie jest mi potrzebna. Zresztą i tak mówią, że kiepski ze mnie nauczyciel. Studia podstawowe też praktycznego zastosowania nie mają. Zawód etyczny tylko w pracy ma zastosowanie.
    Języków nie znam. Reszta hobbystycznie ;)
    Za to praca nad sobą i rodzina dają mi satysfakcję. Tylko pieniądze za tym nie idą.
    Bea, nie wiem. Może jednak na coś się przyda, na coś, czego się nawet nie spodziewasz.

    Może jednak trzeba na poważnie pomyśleć o przekwalifikowaniu się. 
    I zrobić konkretny plan pod to przekwalifikowanie. Za mało o Tobie wiem, by coś radzić na poważnie, przepraszam.
  • Bea powiedział(a):
    Ale latem wybieram się w Twój rejon. Będzie okazja na wspólną kawę :)
    Wow! super, czekam!
    \
  • Ale rozwój jest czymś tak różnie pojmowanym że ciężko mi np.nazwać rozwojem to co robię w pracy. Bardziej uważam za rozwój ciekawą rozmowę z drugim człowiekiem,  nauczenie się nowego wzorku na lalkę,  uszycie firanek, napisanie piosenki, przeczytanie ciekawej książki, posluchanie ciekawego wykladu niż to co robię obecnie. Szczęściem slucham sobie przy pracy kursów językowych,  wykładów historycznych i politycznych bo mogę. 
    Podziękowali 2Ida mamaw
  • edytowano styczeń 2020
    M_Monia powiedział(a):
    A zlobki jak u Was poza Warszawa? To jest najdrozsze bo tu gdzie ja mieszkam sa tylko prywatne panstwowych brak.

    @M_Monia zobacz może tutaj może się załapiesz na żłobek ,bo coś tam się w Warszawskich żłobkach z punktacją zmieniło

    A druga sprawa,część żłobków prywatnych dostaje dofinansowanie od miasta i przyjmuje na zasadach żłobków państwowych.Też możesz sprawdzić czy gdzieś blisko was,taki żłobek jest.
  • Podobno rozwijają nas wszystkie sytuacje życiowe. Was na pewno rozwinęło wychowywanie dzieci. Mogę pracować do utraty tchu, bo dzieci nie mam, i co z tego... I tak mam nadzieję, że Pan Bóg nad tym wszystkim czuwa i jest tak, jak ma być. Ale i tak pewnie oprócz pracy rozwijają wszystkie życiowe doświadczenia, spotkania, trudności, cierpienia. Tego się trzymam.
    Podziękowali 3Polly Ida Rejczel
  • Ja nie wiem ale jak dla mnie rozwój to coś innego i więcej niż zdobycie nowych umiejętności zawodowych,  doświadczeń itp, może zależy co dla kogo jest naprawdę ważne. Ja rozwijać się chcę w tym co jest moim powołaniem -czyli, nawet sferę duchową zostawiając jako odrębną kategorię, najpierw bycie żoną, potem matką, pewnie jeszcze kilka innych i dopiero potem inżynierem... a bardzo lubię swój zawód, jestem w nim na tyle dobra że nie ja szukam zleceń ale mnie szukają, biorę coraz bardziej skomplikowane zlecenia więc najwidoczniej się rozwijam... ale dla mnie to środek a nie cel, środek dzięki któremu mogę wspomóc męża w utrzymaniu rodziny -i tyle... rozwijam się jak uda mi się być choć ciut lepszą żoną lub matką, znaleźć się trochę bliżej nieba (no nie dam rady ominąć zupełnie :) )
    Podziękowali 1Gloria
  • AgaMaria powiedział(a):
    Podobno rozwijają nas wszystkie sytuacje życiowe. Was na pewno rozwinęło wychowywanie dzieci. Mogę pracować do utraty tchu, bo dzieci nie mam, i co z tego... I tak mam nadzieję, że Pan Bóg nad tym wszystkim czuwa i jest tak, jak ma być. Ale i tak pewnie oprócz pracy rozwijają wszystkie życiowe doświadczenia, spotkania, trudności, cierpienia. Tego się trzymam.
    Bo to prawda, zwłaszcza, gdy człowiek wyciaga wnioski. 
  • @Wela, a gdybyś mogła finansowo sobie na to pozwolić,  to zrezygnowałabyś z pracy na te 10 czy 15 lat?
  • Ja choć lubię moja pracę, nawet bardzo i cały czas mam poczucie rozwijania się w niej, to gdybysmy tylko mogli się obyć bez mojej pensji, to bym bardzo chętnie w domu została z dziećmi. Wszystko się da pogodzić, jeśli taka potrzeba, ale praca na znaczną część etatu matki małych dzieci wg mnie zawsze będzie trudna, ze szkodą dla rodziny. Czas nie jest z gumy, siły też są ograniczone. 
    Podziękowali 2OlaOdPawla mamaw
  • edytowano styczeń 2020
    @Wela a jesteś inżynierem od czego jeśli można wiedzieć? Ja jestem inżynierem budownictwa, praca w urzędzie, teraz macierzyński, ale myślę o wychowawczym, chciałabym cos się nauczyć aby dorobić np kosztorysowanie. Zrobiłabym kurs i byłabym chętna na zlecenia. Czy może potrzebowalabys takiego wyrobnika? 
  • Siedząc okrakiem na niewidzialnej barykadzie widzę sens różnych rozwiązań. 
    Jedna z moich ulubionych koleżanek na dyżur zabiera niemowlę z niańką. 
    Podziękowali 1OlaOdPawla
  • OlaOdPawla powiedział(a):
    @Wela, a gdybyś mogła finansowo sobie na to pozwolić,  to zrezygnowałabyś z pracy na te 10 czy 15 lat?
    Tak
    Dopowiem tylko że ani razu nie pracowałam na etacie, na zewnątrz, zawsze od ponad 14 lat na swój rachunek i biorąc te zlecenia które chciałam, pracuję w domu -ale tu piszę o pracy zawodowej -mi wystarczy komputer i internet do komunikacji, i nienormowany czas pracy da się połączyć z ED i dziećmi cały czas w domu
    Ale zdaję sobie sprawę że jest to dość nietypowe
    Podziękowali 1OlaOdPawla
  • M_Monia powiedział(a):
    O "towarzystwo w pracy". Czy to takie dziwne ze mama bedaca sama wiele godzin z malymi dziecmi. Jednym, drugim,trzecim, czwartym ..... marzy zeby czesciej spotykac sie z ludzmi doroslymi i satysfakcjonuja ja ludzie z pracy? Niby mozna wszystko bedac nawrt z gromadka malych dzieci ale jak przychodzi co do czego to nie jest tak rozowo bo czasu brak, lub brak osob w pidobnej sytuacji lub maz calymi dniami w pracy do późna ciagnie wiecej niz 8 godzin i wyrwac sie trudno.
    A czy to takie dziwne, że dla małego dziecka ( poniżej 3 lat) satysfakcjonujące jest przebywanie pod opieką matki, a nie obcych osób? Pomijając fakt, że tam większość dzieci chorych przychodzi, to naprawdę nie jest nic rozwojowego, ot przechowalnia.
    Podziękowali 2Aniuszka Katia
  • M_Monia powiedział(a):
    O "towarzystwo w pracy". Czy to takie dziwne ze mama bedaca sama wiele godzin z malymi dziecmi. Jednym, drugim,trzecim, czwartym ..... marzy zeby czesciej spotykac sie z ludzmi doroslymi i satysfakcjonuja ja ludzie z pracy? Niby mozna wszystko bedac nawrt z gromadka malych dzieci ale jak przychodzi co do czego to nie jest tak rozowo bo czasu brak, lub brak osob w pidobnej sytuacji lub maz calymi dniami w pracy do późna ciagnie wiecej niz 8 godzin i wyrwac sie trudno.



    Nie no, więcej czasu na spotkania z innymi dorosłymi ma się będąc w domu moim zdaniem. Biorę dzieci i idę. Ja mało towarzyska jestem, więc nie zabiegalam jakoś specjalnie za kontaktami z innymi, ale łatwiej do fryzjera czy dentysty nie pracując niż pracując. Albo umawiam się jak mąż w domu. A jak pracujesz to w środku dnia nie wyskoczysz. 

    Nie wiem, mi dobrze w domu z dziecmi, ale ze coraz większe, a i pracy w domu coraz mniej, to o pracy poza domem warto pomyslec. Ale raczej nie dla ludzi, ale żeby się czegoś nauczyc, rozwinąć pasję itp. Póki co jestem w domu, szkole się i zobaczę co czas pokaze.



    Podziękowali 1mamaw
  • mamaw powiedział(a):
    M_Monia powiedział(a):
    O "towarzystwo w pracy". Czy to takie dziwne ze mama bedaca sama wiele godzin z malymi dziecmi. Jednym, drugim,trzecim, czwartym ..... marzy zeby czesciej spotykac sie z ludzmi doroslymi i satysfakcjonuja ja ludzie z pracy? Niby mozna wszystko bedac nawrt z gromadka malych dzieci ale jak przychodzi co do czego to nie jest tak rozowo bo czasu brak, lub brak osob w pidobnej sytuacji lub maz calymi dniami w pracy do późna ciagnie wiecej niz 8 godzin i wyrwac sie trudno.
    A czy to takie dziwne, że dla małego dziecka ( poniżej 3 lat) satysfakcjonujące jest przebywanie pod opieką matki, a nie obcych osób? Pomijając fakt, że tam większość dzieci chorych przychodzi, to naprawdę nie jest nic rozwojowego, ot przechowalnia.
    Cały dzień w żłobku na pewno.
    Ale 3-4 godziny dziennie z nianią czy kameralnym klubiku nie sądzę, by zaszkodziły dzieciom 1-3l.
    Podziękowali 1Dorotak
  • To wszystko jest zależne od sytuacji. Jeżeli jest zagrożona ciąża, trzeba leżeć, nie mozna nosic,   nie ma nikogo do pomocy, to wtedy faktycznie żłobek może być dobrym rozwiązaniem, żeby maleństwo w brzuchu zdrowo donosić.
    Jednak ja bardziej odniosłam się do sytuacji powrotu do pracy z powodów towarzyskich. 
  • OlaOdPawla powiedział(a):
    mamaw powiedział(a):
    M_Monia powiedział(a):
    O "towarzystwo w pracy". Czy to takie dziwne ze mama bedaca sama wiele godzin z malymi dziecmi. Jednym, drugim,trzecim, czwartym ..... marzy zeby czesciej spotykac sie z ludzmi doroslymi i satysfakcjonuja ja ludzie z pracy? Niby mozna wszystko bedac nawrt z gromadka malych dzieci ale jak przychodzi co do czego to nie jest tak rozowo bo czasu brak, lub brak osob w pidobnej sytuacji lub maz calymi dniami w pracy do późna ciagnie wiecej niz 8 godzin i wyrwac sie trudno.
    A czy to takie dziwne, że dla małego dziecka ( poniżej 3 lat) satysfakcjonujące jest przebywanie pod opieką matki, a nie obcych osób? Pomijając fakt, że tam większość dzieci chorych przychodzi, to naprawdę nie jest nic rozwojowego, ot przechowalnia.
    Cały dzień w żłobku na pewno.
    Ale 3-4 godziny dziennie z nianią czy kameralnym klubiku nie sądzę, by zaszkodziły dzieciom 1-3l.
    Tu się zgodzę. Jednak najczęściej mamy wracają na pełny etat i dziecko zostaje ponad 8 godzin. Często przychodzi chore, rodzice usprawiedliwiają, że to alergiczny katar. Albo przy przyjęciu mówią że zdrowe, a przy przewijaniu wypada czopek z pupy. Ehh. Pracowałam w żłobku, wiem że często rodzice nie mieli wyboru i musieli iść do pracy.
  • Też żłobek żłobkowi nie równy. Akurat ten w ktorym pracowałam to taki rodem z PRL, tam jakby się czas zatrzymał. Klubiki takie nieduże na pewno są lepiej prowadzone.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.