Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Rola mamy pracującej w domu i poza domem :D

1262729313244

Komentarz

  • Bo odrobinka ważne jest zaryzykować i pozwolić sobie na start z niższego stanowiska. Czasem tylko ambicją nie pozwala.
  • Odrobinka powiedział(a):
    I tak jak @Elunia pisze nie da się jednocześnie być pelnoetatowa mamą i robić karierę zawodową.  Trzeba wybrać. Ja właśnie przed takim wyborem stoję. I mam spory zgryz co wybrać. Bo w sumie gdybym zatrudniła panią do sprzątania to miałabym czas i na pracę i dla rodziny i dla siebie. Najwięcej zabiera mi sprzątanie.
    Zależy, co nazywamy ,,karierą''. Dla mnie chodzenie do pracy na cały etat, a potem powrót z niej po to, by mieć pensję, nie jest karierą, tylko zwykłą czynnością życiową wykonywaną w celu przeżycia/zarobienia na własne utrzymanie i na utrzymanie tychże dzieci.

    Zaś chodzenie do tej pracy, poświęcanie jej także godzin nadliczbowych, wyjazdy, pięcie się na szczeblach, ciągłe awansowanie - na to już faktycznie trzeba sporo czasu i wysiłku i taką karierę trudno pogodzić z byciem pełnoetatową mamą. 

    Z trzeciej zaś strony zastanawiam się co to znaczy być ,,pełnoetatową'' mamą. Bycie do dyspozycji 24h? Gotowanie, pranie, sprzątanie od rana do wieczora? Usługiwanie? Odrabianie lekcji? Wyręczanie męża/dzieci, bo in pracuje, a one się uczą? Bo wychodzi na to, że albo praca albo etat matki i nic pośredniego. 
    Jeszcze się zastanawiam, czy to na pewno takie dobre, to bycie ,,pełnoetatową '' mamą. Dobre dla dziecka, mam na myśli.
  • beatak powiedział(a):

    Jeszcze się zastanawiam, czy to na pewno takie dobre, to bycie ,,pełnoetatową '' mamą. Dobre dla dziecka, mam na myśli.
    Pewnie tak, jak z innymi wyborami. Dla jednych dzieci b. dobre, wręcz niezastąpione dla innych niekoniecznie. 
    My z mężem mamy pewność, że dla naszych dzieci i dla naszej rodziny, to najlepsza opcja.

    Podziękowali 1Katia
  • Zaczęłam czytać 
    To były czasy. Żeby spotkać się z córką trzeba było przekazać jej przez służbę liścik podając godzinę spotkania w pokoju salonowym... 
    A przed wyjściem przychodziła pokojówka i pomagała dobrać odpowiednią francuska suknie na najbliższy dzien
    To były czasy! Teraz to nie ma czasów 


  • Ja lubię gotować i lubię dobre jedzenie, ale przez brak czasu wychodzi to trochę po macoszemu - najprostsze szybkie dania na ogół. Chciałabym przez połowę miesiąca catering, u męża w pracy jest taka opcja, ale drogo, niestety.
  • Ja bym chętnie oddała sprzątanie i gotowanie ale ta Pani chyba musiała by z nami mieszkać żeby to miało sens
  • @Elunia, ale tak po prawdzie tempo tego nadrabiania zaległości w stosunku do koleżanki, ktora nie miała czasu na dzieci nie musi być takie, ze do emerytury się nie nadrobi. Tak jak napisałaś, zależy od wielu czynników, a dzieci są, po 40-50 prace jeszcze nadrobisz, a dzieci już nie.
  • Nie rozumiem wyśmiewania się z tego, że ktoś potrafi, mając małe dzieci, dorobić sobie tysiąc złotych. To jest mało? Będąc na etapie, gdy ciągle się człowiek uczy i doskonali? Ja nie wiem jaka to musiałaby być branża, żeby ot tak założyć sobie działalność i natychmiast zarabiać duuużo.  Normalna droga, że najpierw nauka, poznawanie, potem powolne zarabianie i praca po kosztach albo poniżej kosztów, a dopiero potem rozkręca się zarabianie. Ale właśnie taka osoba, która dobrze poznała swoją dziedzinę, zjadła na niej prawie zęby, to najlepsza osoba do dobrych zarobków. Bo poznała wszystko od podszewki. Dla mnie wielki szacun, że @Dorotak to chce i potrafi. Niedawno czekałam długo w poczekalni. Jedna z dziewczyn rozmawiała przez telefon z klientem. Jedna z kobiet ją zagadała. Okazało się, że ta dziewczyna ma firmę i piecze torty na zamówienie. Nie wszystkie zamówienia przyjmuje, jako jedyna w mieście stosuje tylko naturalne składniki, nie korzysta z gotowców dla przemysłu piekarniczego. Ma własną pracownię, stronę w necie, robi torty dla 50, 100, 300 osobowe przyjęcia. I na wielkie wzięcie. Ma też dzieci w wieku przedszkolnym.
    Moja przyjaciółka zaczynała jako krawcowa, ale nie chciała szyć. Potem pracowała w sklepie, potem założyła swój sklep stacjonarny. Wszystko z czasem padło, bo banki wypychały innych z najlepszych miejsc na najlepszych ulicach. Znajoma już wcześniej zrobiła sobie szkołę biznesu. Wychowując drugie dziecko robiła za darmo projekty wnętrz innym rodzicom. Bo tym się interesowała zawsze, bo była wygadana i bezpośrednia, bo szybko się uczyła. Poznała rynek, weszła dobrze w branżę. Dokładała oczywiście do tego, bo dużo jeździła swoim autem, bo poświecała dużo czasu i to wszystko za "dziękuję" lub za czekoladki. Potem, znając już dobrze realia pracy, założyła firmę. Ma tyle zleceń, że nie daje rady ogarnąć tego. Ceny ma wysokie.
    Nie rozumiem tego,  że każda matka, która kończy studia powinna koniecznie po latach pracować w swoim zawodzie wyuczonym. A ile osób bez rodzin nie pracuje w wyuczonym zawodzie? I spoko.  Jedne mogą, inne niekoniecznie, ale czy muszą? Te lata spędzone w domu to niesamowity czas na rozwijanie swoich umiejętności i nabywanie nowych. Zwłaszcza teraz. I podstawa to chcieć i się rozwijać (tak, wiem @Malgorzata :-)  )Można to robić na wiele sposobów. W wielu dziedzinach. I naprawdę teraz, jak ktoś chce, to dużo może. Właśnie wychowując dzieci jest czas na czytanie, próbowanie, testowanie. Można pogardzać kobietą, która zajmuje się rękodziełem. Ale ona może potem, znając super tę branżę (co idzie, co nie, co warto, skąd warto ściągać, jakie nowinki, jakie tradycje, gdzie są zainteresowani gotowym wyrobem, a gdzie elementami do wyrobu etc) może założyć super sklep internetowy. Bo jest w tym dobra, bo ma zacięcie, bo jej zależy. Pamiętam przed chyba 5 laty rozmowę z naszą księgową. Ona powiedziała, że jak ktoś ma pasję, to też ma duże szanse na powodzenie swojego interesu. To podstawa. Oczywiście inne rzeczy też są ważne, ale doskonałe poznanie od podszewki swojej dziedziny daje mocne podstawy.
    Nie mówię, że każda kobieta powinna i ma pracować. Jedne chcą i mogą. Inne muszą, bo taką mają sytuację domową. Ale w moim otoczeniu widzę, że jak ktoś ma pasję, staje się coraz lepszy, uczy się (w dobie netu to nawet nie wymaga wysiłku jak kiedyś, prawie wszystko jest podane na tacy) i chce, to może coś robić.
    Szacun dla Doroty, że uczy się, że chce, że jest wytrwała. Bo tak właśnie powstają własne firmy. A nie dla każdego najważniejsze jest, by iść gdzieś do pracy, a zwłaszcza do korpo.
    A człowiek zmienia się całe życie i to, że jakieś studia robił nie znaczy, że musi koniecznie wykonywać dany zawód.
    Podziękowali 2beatak Odrobinka
  • Malgorzata powiedział(a):
    Izka powiedział(a):
    Miekkie kompetencje liczą się coraz bardziej, umiejętność uczenia się, elastyczność 
    Ale nadal nie są najważniejszymi  kompetencjami .
    I nigdy nie będą .
    Zgoła wręcz przeciwnie. Postępująca automatyzacja i uczenie maszynowe powoduje, że zawody merytoryczne będą przejmowane przez sztuczną inteligencję. Np. lekarz pierwszego kontaktu zamieni się pewnie na systemy biometryczne i wymianę danych z serwerem z odpowiednim oprogramowaniem. Skomplikowaną operację w znieczuleniu też zrobi robot - lepiej niż człowiek. Ale pielęgniarkę umiejącą zrobić zastrzyk mdlejącemu mężczyźnie tak łatwo robot nie zastąpi. 
  • Pracuję od 15 lat w korpo.
    Potwierdzam, że do zarzadzania logistyką nie wezmą doświadczonej wielo matki z logistyką dojazdów i obiadów w malym palcu.
    Jednak twarde kompetencje się liczą. 



  • Wszędzie się trzeba namachać, ale nie wszędzie dobrze płacą. W zawodach artystycznych i naukowych trzeba się wybitnie dużo napracować, żeby coś z tego było.

    Patrząc w pracy na koleżanki, które też wychowują (dość) małe dzieci, obserwuję, że to mistrzynie wykorzystania czasu i często tempa, często chyba osoby pracowite.
    Domowe życie chyba też chroni je przed zwariowaniem, żeby drobne problemy w pracy nie urastały do kataklizmów. Z drugiej strony często są w tym napięciu. Ale to dotyczy też osób bezdzietnych. Wybieranie. A wymagania w pracy (niezależnie od płacy) są coraz większe.
  • Malgorzata, napisałaś: Poza tym tyle było  o rozwoju  , to skoro  się  Ktoś  dobrze rozwija i rozwinął  czy jest lepszy powinien coraz więcej  zarabiać .
    Inaczej to stoi w miejscu z tym tysiakiem .


    Ja piszę o tym, że powstanie każdej firmy to czas, nauka i wkładanie w to własnych pieniędzy, a nie zarabianie. Najpierw nauka, wkładanie i wkładanie i nauka. Dopiero potem zarabianie. A że u nas na start jak tylko ktoś chce coś robić, to od razu ponosi koszty ZUS i inne sprawia, że ludzie się najpierw uczą i próbują zarabiać bez zakładania działalności i  bez ponoszenia obciążeń. A przecież zdobycie doświadczenia, poznanie rynku i wielu elementów wymaga czasu i nie jest to czas, w którym się zarabia. Nie rozumiem więc zupełnie tego docinka, że jak się już rozwija, to powinien więcej zarabiać niż tysiak. I tyle.

  • Nie jestem do końca przekonana,że wymagania coraz  większe..
    W naszej fabryce wyraźnie widzę spadek kompetencji i zaangażowania w wykonywane obowiązki. Widać zdecydowanie work life balance,z naciskiem na life i nieadekwatnie wysokie wymagania zarobkowe.
    Ale wokół duża konkurencja,więc i starać się mozna mniej. 


  • edytowano stycznia 2020
    Na uczelniach zrobiło się konkurencyjnie i trochę korporacyjnie. Zarobki szalone nie są. Nasi absolwenci pewnie zarabiają od razu tyle, ile my po latach.
    Wymagania na pewno są większe. Wiem, co piszę, bo pracuję już prawie 30 lat. Obserwuję zmiany. Pracę bardzo lubię. Nie chcę innej. Traktuję ją trochę jak powołanie. Co nie zmienia faktu, że bliscy czasem mają tego dosyć.
    Takie zawody absorbujące. 
    Do tego wielowątkowość w tej robocie. Tu kilka przedmiotów do poprowadzenia, w tym może być parę nowych, autorskich. I jednocześnie piszę na raz kilka publikacji. I promotorstwo, i recenzowanie, i czytanie literatury fachowej. I uczestnictwo w konferencjach. Lubię tę różnorodność. Ale często jest ona wyczerpująca.

    Nie bez przyczyny u nas w pracy sporo osób bezdzietnych.

    Ale są też małżeństwa z kilkorgiem dzieci u nas w pracy. I chyba się wymieniają. Kilka lat mąż bardzo dużo pisał, publikował, kiedy dzieci były małe. Teraz dzieci większe, mama kończy habilitację. 
    Urlopy macierzyńskie wydłużają czas zatrudnienia.
    Podziękowali 1Gloria
  • O drodze do własnej działalności.
  • Nieprawda. Może mieć firme córkę. Jedna daje dochód, druga układy i bangla.
  • Obserwuję osobę, która kiedyś postawiła na rodzinę. Dzieci dorosły. Ma własną działalność, pracuje całe dnie i dość cienko przędzie. Ale jest niezależna.
    I znam osoby samotne, które pracują w dużych firmach, wariują i chorują od wymagań, od samotności, od systemów punktowych. Punkty są podobno nawet już za sprzedaż w aptekach.
  • Też widzę że osoby bezdzietne zdecydowanie łatwiej dają się zmielić korporacji.
    Mam jedną dobrą koleżankę, która z braku prawdziwych problemów naprawdę bierze na siebie wszystkie problemy firmy...
    I tu matka wielo ma zdecydowanie lżej. 
    Paaani, taki problem to nie problem.

    Podziękowali 1AgaMaria
  • Małgorzata, przecież Dorota nie zajmuje się tym od dziesięcioleci :-) Tylko jest to sprawa w miarę świeża. Przecież to jasne, że pracuje się po to, by zarobić konkretnie. Ale czas nauki to ciągle czas nauki. I tu na szczęście może ciągle wybierać ile chce robić i  ile jest w stanie.
    My się z mężem utrzymujemy z własnej dg, ja zrezygnowałam z pewnej i stałej pracy. Bo tak wolę. I wiem jak wygląda zakładanie działalności i jej rozwój od początku. Od początku, gdy ma się małe finanse, a wszystko jest potrzebne.
    Podziękowali 2AgaMaria Aga85
  • Mam ogromny szacunek dla osób pracujących na własny rachunek, prowadzące wlasną działalność.

  • Aga85 powiedział(a):
    Istnieje coś takiego jak działalność nierejestrowana, dla mikrofirn, które nie przekraczają 1000 zł dochodu.
    ...
    Oczywiście nie każda działalność się łapie . Moja np nie  :'(
    @Aga85 czy jest gdzieś wykaz działalności, które można w ten sposób realizować? Szukałam ale nie znalazłam.
  • Pewnie jesteśmy różni. Za Chiny - jak to się kiedyś mówiło - nie chciałabym mieć własnej działalności. A może nie wiem, jak to jest super!?  ;)
    Ale są osoby, które z różnych przyczyn nie mogą być zależne od etatu albo dla nich tego etatu nie ma, wtedy czapki z głów, że działają samodzielnie.

    W tej własnej działalności, też pewnie trzeba się "wszystkim" zająć. I najgorsza ta niepewność finansowa. Zyski pewnie większe, ale zmienne.
    Chyba noce ciągle bezsenne, że coś nie wypali, że bankructwo. Trzeba mieć odporność.

    Z drugiej strony w pracy na etacie jest jednak ta zależność od szefów, od szefów szefów itp. itd.
    W pracy, jak to się mówi, też nie raz trzeba przełknąć żabę.
    Pomaga skupianie się na pracy i niezwracanie uwagi na intrygi.

    Ale też człowiek przywiązuje się czasem do miejsca, do ludzi, do środowiska, to też jest pewna wartość, chociaż przejściowa, przemijająca.
  • kika0 powiedział(a):
    Aga85 powiedział(a):
    Istnieje coś takiego jak działalność nierejestrowana, dla mikrofirn, które nie przekraczają 1000 zł dochodu.
    ...
    Oczywiście nie każda działalność się łapie . Moja np nie  :'(
    @Aga85 czy jest gdzieś wykaz działalności, które można w ten sposób realizować? Szukałam ale nie znalazłam.
    Nie mogą to być zawody zaufania publicznego. 
    Wydaje mi się, że niestety też te, gdzie kontrolę prowadzi sanepid- np przy żywności.

    Podziękowali 1kika0
  • Teraz przez pierwsze 6 m-cy dg płaci się tylko składkę zdrowotną- 360 zł, potem dwa lata preferencyjny ZUS. 
    Podziękowali 1kika0
  • Anawim powiedział(a):
    Malgorzata powiedział(a):
    Izka powiedział(a):
    Miekkie kompetencje liczą się coraz bardziej, umiejętność uczenia się, elastyczność 
    Ale nadal nie są najważniejszymi  kompetencjami .
    I nigdy nie będą .
    Zgoła wręcz przeciwnie. Postępująca automatyzacja i uczenie maszynowe powoduje, że zawody merytoryczne będą przejmowane przez sztuczną inteligencję. Np. lekarz pierwszego kontaktu zamieni się pewnie na systemy biometryczne i wymianę danych z serwerem z odpowiednim oprogramowaniem. Skomplikowaną operację w znieczuleniu też zrobi robot - lepiej niż człowiek. Ale pielęgniarkę umiejącą zrobić zastrzyk mdlejącemu mężczyźnie tak łatwo robot nie zastąpi. 
    Nie zgadzam się @Anawim, póki co zawsze będzie jeszcze człowiek, który musi nacisnąć enter. I ten człowiek musi być fachowcem. Tak samo jest z tłumaczeniami - maszynowe tłumaczenia musi przejrzeć człowiek, który jest tłumaczem, i do dobrym, takim który będzie w stanie wykryć pomyłkę maszyny
  • edytowano stycznia 2020
    Może zabrzmi to brutalnie ale jeśli mam być uczciwie otwarta na kolejne nowe dziecko z mężem to oczekiwała bym, żeby mąż zarobil ten "tysiac" więcej
    Nie wiem czemu tutaj większość kobiet radośniel zachwala dokładanie sobie roboty  
    Mąż idzie na osiem godzin do roboty a kobiety się licytują ile zajebistych rzeczy są w stanie wykonać w ciągu doby w asyście dzieci
    Chyba, że rozmawiamy o rozwoju nerwic,natrectw, bezsenności i innych chorób psychicznych ...

  • Każda działalność z dochodem do pewnej granicy jest legalna i bez ZUS i podatku.
  • Nie prawda
  • I ja podziwiam aktywność np Dorotak
    czy np Uja 
    Ale kojarzy mi się że ktoś pisał że śpi po 4godziny
    Nic nie ma za darmo
    Podziękowali 1malagala
  • @asiao, też tak to widzę. 
    Tyle, że jak już wcześniej było powiedziane, " dziś prawdziwych ułanów już nie ma"
     :D 
    Podziękowali 1asiao
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.