Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Rola mamy pracującej w domu i poza domem :D

1313234363744

Komentarz

  • I to na dobrym poziomie
  • Na razie zarabiam średnio dobrze, bo pracuje na pol etatu. Ale gdyby trzeba było to bym mogła przejść na cały etat, wiadomo, ze wtedy pensja pełna, wiec całkiem dobra.
  • Mąż kochający żonę o nią dba.
    Jak bardzo ta żona musi pracować za złotówki,  niech pracuje. Jak musi, ale złotówki nieważne, niech będzie wolontariat. Jak  nie musi, niech leży j pachnie.  Albo spaceruje, albo robi gobeliny. Co nam do tego? 
    Podziękowali 3Ida Katia Ona64
  • matka-Olka powiedział(a):
    To Ty Maciejka musisz naprawdę nieźle zarabiać, jeżeli z wlasnej pracy jesteś w stanie utrzymać wielodzietną rodzinę.



    W wielu zawodach mimo wszystko kobiety zarabiają podobnie jak mężczyźni,  co w tym dziwnego,  że  M może sama utrzymać rodzinę,  skoro większość tutejszych mężów też może?
    Podziękowali 2Skatarzyna asiao
  • M_Monia powiedział(a):
    To tez jest dla wielu wazne. Niezaleznosc.  Kazda ma inaczej ale ja tez tak sie lepiej czuję 
    Małżeństwo to jest zależność. Nie mówię o finansowej. Ogólnie jest zależnością. 
    Jeśli ktoś ceni niezależność powinien zostać w stanie bezżennym  
  • OlaodPawla
    Mężowie mogą bardziej, ponieważ wielodzietność nie wpływa na  ich zycie zawodowe w takim stopniu jak matki wielodzietnej. To chyba jasne, zwłaszcza w przypadku wielodzietności konkretnej a nie 2+3. Dziwię się, ale tak raczej pozytywnie, bo nie mam wkoło siebie zbyt wielu podobnych przykładów jak nasza Maciejka. I tyle.
    Podziękowali 3OlaOdPawla Bagata Katia
  • matka-Olka powiedział(a):8
    To Ty Maciejka musisz naprawdę nieźle zarabiać, jeżeli z wlasnej pracy jesteś w stanie utrzymać wielodzietną rodzinę.



    Dlaczeg to tak dziwi w przypadku kobiety, a jest wymagane wręcz od mężczyzny?
  • @makodorzyk az sobie poczytałam o rentach i to wcale tak różowo nie wyglada. W najlepszym przypadku dostajesz tej renty 55% (55% renty, a nie zarobków!), dzieci dostaja tak śmieszne pieniadze (około 60€ pierwsze, dalsze mniej), ze az żal. Z tego sie nie da przeżyć. 
    My mamy jakieś dodatkowe ubezpieczenia na życie, ale to tez nie załatwi ci sprawy dochodów na resztę zycia, raczej luz na jakis czas.
  • edytowano stycznia 2020
    Maciejka żyje w swoim świecie, który z jakiejś przyczyny z uporem maniaka ciągle tu przytacza  jako real dla nas. To nic, że tu inna rzeczywistość i realia pracy, płacy, szkolnictwa, ubezpieczeń, leczenia itp...ale 


    Ekspert
    Podziękowali 1Kasik
  • @joachm1 moze warto czytac to co pisze, a nie swoje projekcje, szkoda słów..
  • Agnieszka powiedział(a):
    Paprotka powiedział(a):
    No mnie to nie dziwi, bo też nie czułabym się komfortowo gdybym sama nic nie zarabiała. To nie musi chodzić o poczucie niezależności, ale o to, że też dokłada się do budżetu domowego.




    żona bezsprzecznie dokłada się do budżetu wychowując dzieci, dbając o dom, męża i dzieci.  Wszystkie prace okolo dzieciowe to bezcenne dokładnie się do budżetu, wykonuje mnóstwo zawodów w tym samym czasie i 24 h na dobę, jej zaangażowanie nie ma ceny.
    Także nie rozumiem jak kobieta może twierdzić, że nie dokłada do budżetu domowego, to kompletnie zmanipulowany jeszcze za czasów PRL- u sposób myślenia, który się nadal ciągnie jak widać, ludzie są nim przesiąknięci do DNA i przekazują dalej 
    Skoro mówimy o pracy zawodowej i budżecie to chyba jasne, ze mowa o wymiarze finansowym. Ale widać niekoniecznie jasne. A może ta nadinterpretacja to jakis kompleks, uderz w stół...
  • Paprotka powiedział(a):
    Agnieszka powiedział(a):
    Paprotka powiedział(a):
    No mnie to nie dziwi, bo też nie czułabym się komfortowo gdybym sama nic nie zarabiała. To nie musi chodzić o poczucie niezależności, ale o to, że też dokłada się do budżetu domowego.




    żona bezsprzecznie dokłada się do budżetu wychowując dzieci, dbając o dom, męża i dzieci.  Wszystkie prace okolo dzieciowe to bezcenne dokładnie się do budżetu, wykonuje mnóstwo zawodów w tym samym czasie i 24 h na dobę, jej zaangażowanie nie ma ceny.
    Także nie rozumiem jak kobieta może twierdzić, że nie dokłada do budżetu domowego, to kompletnie zmanipulowany jeszcze za czasów PRL- u sposób myślenia, który się nadal ciągnie jak widać, ludzie są nim przesiąknięci do DNA i przekazują dalej 
    Skoro mówimy o pracy zawodowej i budżecie to chyba jasne, ze mowa o wymiarze finansowym. Ale widać niekoniecznie jasne. A może ta nadinterpretacja to jakis kompleks, uderz w stół...


    Nie @Paprotka , sądzę że to nie kompleks, tylko zwyczajne wyjaśnienie oczywistych rzeczy Tobie.
    Nie gniewaj się , proszę, bo nie chciałabym Cię w żaden sposób urazić, ale w swojej wypowiedzi zaprezentowałaś prostackie myślenie deprecjonujące wartość konkretnej i mierzalnej pracy w domu (za które np.pomoc domowa otrzymuje wynagrodzenie) a także zanegowałaś wartość niemierzalnej a bezcennej pracy jaką wykonują matki wychowując nowe pokolenia.
    Wielu niewdzięcznych mężczyzn prezentuje takie właśnie myślenie, jakie Ty ujawniłaś @Paprotka . Aż mnie to zdziwiło, bo zwykle mądrze gadasz  :)

    Mnie też możesz dokuczyć, że "uderz w stół a nożyce się odezwą", ale to nic nie szkodzi, bo mi są całkowicie obojętne opinie innych ludzi na temat tego, że nie zarabiałam, tylko pracowałam w domu i wychowywałam nasze dziecko.
     Jest mi wszystko jedno co na tenże temat sądzą inni, ponieważ po pierwsze ZAWSZE robię to, o czym jestem głęboko przekonana, że to jest dobre, i nie oglądam się na opinie  innych, a po drugie widzę teraz , po latach efekty takiego wyboru - u mnie i u moich przyjaciółek, które też były w domu.
    A te efekty są fenomenalne.

  • Ida, mowa była o pracy zarobkowej i z mojego posta jasno wynika, ze pisałam o ZARABIANIU pieniędzy przez kobiete, nie musisz mi tłumaczyć co tak naprawdę miałam na myśli :) napastliwe odpowiedzi kogos kto uznał, ze stwierdzenie faktu braku zarabiania pieniędzy na rzecz rodziny oznacza wytykanie mu braku wartości pracy w domu świadczą o jakims przeczuleniu na tym tle, niestety. A może to brak poczucia słuszności własnego wyboru. I w sumie nic dziwnego ze o zależności w małżeństwie i poddaństwie wobec męża najgłośniej krzycza te właśnie nicki.
  • edytowano stycznia 2020
    M_Monia powiedział(a):
    Ida masz 1 dziecko tylko?

    Mama wielodzietna z kilkoma drobiazgami czasem nie da rady ugotowac 2 daniowy obiad na 14 bez pomocy 

    Moniu w moim wpisie chciałam podkreślić poczucie bezpieczeństwa i spokoju jakie dawał mi dom dziadków i jakie to jest potrzebne każdemu dziecku. Ten obiad to był taki stały punkt dnia, ale to byli dziadkowie a nie rodzice, więc też ich życie inaczej wyglądało.
    Nie to chciałam przekazać, że obiad musi być o 14 i dwudaniowy, ale to, że dziecku potrzeba stałych punktów dnia, pewnej przewidywalności i czasu rodziców, żeby czuło się bezpieczne. Nie mogą oboje ganiać z pracy do pracy i kariery robić, bo to chaos dla małych dzieci. W przypadku większych zaś można nie zauważyć ważnych sygnałów, że dziecko ma jakiś problem.
    Podziękowali 2Aniuszka Katia
  • No to nie jest zadna wiedza objawiona, zreszta duzo o nieodpłatnej pracy klient mówią tez feministki, np. Agnieszka Graff. Ale uwaga, w wymiarze finansowym to dalej nie jest wnoszenie gotowki do budżetu domowego, a to nie każdej kobiecie odpowiada, i wcale nie musi oznaczac ze ma męża ktory zle ja z tego powodu traktuje. Tylko widać nie każdy potrafi to zrozumieć :) 
  • Paprotka powiedział(a):
    w wymiarze finansowym to dalej nie jest wnoszenie gotowki do budżetu domowego, a to nie każdej kobiecie odpowiada, i wcale nie musi oznaczac ze ma męża ktory zle ja z tego powodu traktuje.
    Jeśli mąż traktuje ją dobrze, a ona nadal czuje się winna, bo "nie zarabia", to znaczy, że sama siebie traktuje źle.
    Podziękowali 3Skatarzyna Tusia Katia
  • Przy wszystkim co robisz w domu jako nieodpłatna prace domowa, sprzątanie, gotowanie, itd, korzystasz z pieniędzy. Nie wykonasz swojej pracy nieodpłatnej bez pieniędzy które zarobi Twój mąż. Nie sorry, jedno nie zaistnieje bez drugiego. I niektóre kobiety po prostu nie chcą by mąż był jedyna osoba w rodzinie, która te pieniądze zapewnia. Proste. 
  • Po co mi gotówką, jak mogę zrobić przelew? :sweat_smile:
    Podziękowali 2Hope Wela
  • Najczęściej ta jedna pensja jest niewystarczająca i to jest ten główny powód dlaczego kobiety pracuję. Są też inne powody ale ten jest najważniejszy.
  • edytowano stycznia 2020
    Paprotka powiedział(a):
    I niektóre kobiety po prostu nie chcą by mąż był jedyna osoba w rodzinie, która te pieniądze zapewnia. Proste. 
    A to już jest problem w rozumieniu duchowej istoty małżeństwa. Tu wszystko jest wspólne. Jeśli mąż zarabia, to znaczy, że zarobiliśmy pieniądze. Jeśli ja uczę dzieci, to edukujemy dzieci w domu.
    Gdy rozumie się to tak, że ty przynosisz pieniądze a ja myję gary, to faktycznie coś jest nie tak. I nie z myciem garów, tylko z dojrzałością do zależności w byciu jednością. Nie piszę tu o pracy jako pasji, zainteresowaniach, itp. Jak najbardziej można je mieć i mogą być związane z pracą zawodową. Piszę o braku zaufania, rywalizacji i lęku, jakimi jest podszyte takie myślenie.

    I żeby nie było, mam swoje pieniądze. Nie zrobiłoby mi różnicy, gdybym ich nie miała, tzn. gdyby cały dochód był po stronie męża.
    Podziękowali 4Wela Tusia Malena Katia
  • ela99 powiedział(a):
    Najczęściej ta jedna pensja jest niewystarczająca i to jest ten główny powód dlaczego kobiety pracuję. Są też inne powody ale ten jest najważniejszy.
    Inny wazny powod to odciazenie meza, by finansowe utrzymywanie domu nie bylo ciezarem ktory spada wylacznie na niego. Dla nadinterpretujacych zaznacze ze chodzi o sytuacje gdy jest to mozliwe. Jesli dzieci i tak chodza do szkoly a najmlodsze dziecko ma np. 4-5 lat i spokojnie moze isc do przedszkola albo pod opieke babci, a maz ma problemy zdrowotne, niestabilna prace czy tez kobieta widzi ze on jest pod duza presja utrzymywania rodziny, to normalne jest ze tez idzie do pracy zarabiac na dom...mezczyzni i tak statystycznie zyja krocej, stres dusza w sobie przez co inaczej objawiaja sie u nich np. depresje, i o tym tez warto pomyslec zamiast zaslaniac sie ideami zycia w tradycyjnej rodzinie.
    Podziękowali 1Maciejka
  • Polly powiedział(a):
    Paprotka powiedział(a):
    w wymiarze finansowym to dalej nie jest wnoszenie gotowki do budżetu domowego, a to nie każdej kobiecie odpowiada, i wcale nie musi oznaczac ze ma męża ktory zle ja z tego powodu traktuje.
    Jeśli mąż traktuje ją dobrze, a ona nadal czuje się winna, bo "nie zarabia", to znaczy, że sama siebie traktuje źle.
    A to nie musi byc koniecznie poczucie winy, to moze byc tez swiadomosc niewykorzystywania swoich mozliwosci w pelni czy wlasnie tego ze nie odciaza sie zarobkowo meza. Moze nie uogolniaj, ja tez nie stawiam diagnoz jak i dlaczego musi sie czuc nigdy nie pracujaca zona :)
  • Jak mąż niedomaga, to nawet gdy dziecko ma 4 miesiące, a nie lata, to trzeba męża wspomagać, oczywista oczywistość. 
    Jedność na tym też polega. 
    Małżeństwo to my, razem, wspólnota. Nie inaczej.
  • Lubię pracować,  lubię się rozwijać,  lubię zarabiać i nawet lubię wydawać, to co zarobię. Ale absolutnie NIE potrzebuję niezależności finansowej! Tego naprawdę nie pojmuję...
  • Ja nie do konca wiem jak w tym kontekście rozumieć niezależność finansowa. Jakaś kwotę na własne wydatki typu kosmetyki, ciuchy? Takiej prawdziwej niezależności to chyba nie da sie mieć w związku skoro dom prowadzi się wspólnie, razem robi się zakupy a większe wydatki konsultuje z partnerem czy współmałżonkiem. Jesli ta niezależność finansowa w małżeństwie polega na tym ze kobieta wydaje ile chce na cokolwiek bo to jej pensja i mężowi wara od tego, to tez nie pojmuje i nie potrzebuje.
    Podziękowali 1tryna
  • @Paprotka, nie zarzucaj mi uogólniania, gdy nie wyrażasz się precyzyjnie. Jest ogromna różnica w postawie "nie mogę nie zarabiać, gdy on zarabia" i "chcę odciążyć męża, bo go kocham i widzę, że tego potrzebuje". Skomentowałam pierwszą z nich, bo tylko o tym początkowo napisałaś.
  • Tylko ze ta pierwsza postawę to jakby sama dopisałas sobie do moich wpisów. A najśmieszniejsze ze w pierwszym poście na ten temat pisałam o sobie, ze JA nie czułabym się komfortowo gdyby tylko mąż zarabiał na nasza rodzine, na co kilka osób poczuło się w obowiązku  przekonywać ze ich praca w domu to tez wkład finansowy a w ogole to ludzie (w tym ja) myślą jak w PRL-u i nikt nie docenia ile one robią. No i niestety racja, widać ze nikt nie docenia, skoro reakcje są takie przeczulone. 
    Podziękowali 1Coralgol
  • Taaa pensja żony idzie na wydatki żony a pensja męża na opłacenie wspólnych kosztów zycia  
    Ale mi niezależność finansowa  :D
  • Agnieszka, ale czego nie rozumiesz w tym ze nie kazda kobieta bedzie sie czula dobrze z tym ze nie zarabia na swoja rodzine, dom? Naprawde musisz dorabiac do tego jakies smieszne teorie, ze w takim razie ma mozg przezarty mysleniem prlu, albo niewdziecznego meza, albo musi ja sytuacja zmuszac? Uwaga, poza koniecznoscia i presja otoczenia w gre moga wchodzic naprawde rozne powody - np ukonczone dobre studia, dobre perspektywy zawodowe, wzorce rodzinne (wlasna matka aktywna zawodowo) czy ambicja. 
    Ciesze sie ze jednak masz przekonanie o slusznosci swojego wyboru :)
  • Agnieszka powiedział(a):
    Ojejuju powiedział(a):
    Ależ ja doskonale rozumiem,  ze tym kobietom chodzi o gotówkę. Nie mam problemu ze zrozumieniem tego. 
    Pytanie,  dlaczego te kobiety nie rozumieją, ze wkład finansowy jest nie tylko wtedy, kiedy wnoszą do domu gotówkę.  Ze och praca to tez konkretny wkład finansowy.  Czemu same deprecjonują wartość takiej pracy. 

    Ponieważ są w związku partnerskim i czują się niekomfortowo, jeśli nie przynoszą gotówki czy wyciągu z banku do domu :P

    Otóż to. Można być małżeństwem i nadal żyć jak w związku partnerskim.

    @Paprotka, no to ten pierwszy mój wpis możesz odnieść wprost do siebie. Bez uogólnień.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.