Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Rola mamy pracującej w domu i poza domem :D

1343537394044

Komentarz

  • Psychoterapię przyszłością ludzkości ..
    Podziękowali 1mamaw
  • @Malgorzata alez ja zupelnie nie o tym,ale skoro juz wspomjialas,to odpowiem-przed kilkoma wpisaki bylo,ze chodzi o więź z matką... ;) a tu ani na miedzy ani z guwernantką,ze o ochronce nie wspomnę to tej matki jakby mało...i tej mitycznej ( w tych przykładach) więzi...

    A chodziło mi ( no moze niezbyt jasno napisalam),ze gdzie jak nie tu bylo o tym,ze kazdy musi wybrac model optymalny dla swojej rodziny i ani nie oceniac innych wyborow ani nie dawac sie samemu oceniac
    I ze rodzicielstwo przez wieki to różne modele mialo,a juz na pewno nie bylo tego rodzicielstwa bliskosci a zycie dzieci nie bylo uslane różami.  
  • Moja mama pracowała w żłobku tygodniowym. A to nie były czasy jakieś zamierzchłe, ale za komuny. Od poniedziałku do piątku. Jak rodzic nie zabrał dziecka w piatek, to opiekunka odwozila do domu dziecka. Rodzice to i patologia, jak i robiący karierę aktorzy czy ludzie na swieczniku. 
  • A u mnie teraz wszystko na opak. Ja chodzę do pracy, a mąż został mamą, dla niemowlaka. Ale na odwrót byłoby dla nas teraz po prostu bardzo źle, z różnych przyczyn. Mam mieć wyjazd z pracy za miesiąc, na parę dni. Miałam jechać z małą i mężem. Ale okazało się, że nie da rady ich wziąć. No i co teraz? Sama się zgłosiłam, żeby skorzystać z tego, że on nie musi brać teraz urlopu na te moje wyjazdy. A w tym, co robię, zawsze będę miała wyjazdy. 

    Inna sprawa, że taka zmiana ról bardzo pomogła w zobaczenia perspektywy drugiej osoby. Obojgu to chyba dało do myślenia.

    Kiedyś chciałam dopasować zawód do życia rodzinnego. Ale jakoś teraz tak już tego nie widzę. Trzeba żyć i jakoś to sobie poukładać. Mi akurat praca daje takie paliwo,frajde,energię życiową. 

    W ciągu 6 lat, odkad są dzieci, przerobilismy wszystkie możliwe opcje - kto w domu, kto poza, przedszkola, nianie, klubiki, dziadki. Trzeba rzezbic w naszym przypadku. Może kiedyś przeskoczy mi w głowie jakaś klapka i ulozymy to wszystko jakoś inaczej. Na razie rzeźba. 


  • malagala - obawiam sie, że mniej też to czeka, taka zamiana. To może być trudne tak nagle zamienić się rolami.
  • edytowano styczeń 2020
    szczurzysko powiedział(a):
    malagala - obawiam sie, że mniej też to czeka, taka zamiana. To może być trudne tak nagle zamienić się rolami.
     przerobilismy już nawet kłótnie "jak wracam do domu z roboty, to chociaż obiad mogłabym dostać!" :D
    E: trudne, ale czasem śmieszne :) A czasem dolujace, że więź z matką, bla bla bla
  • @M_Monia z tym obiadem tak żartobliwie pisze. Po prostu zmienia się perspektywa. Trójka, ale starsi w przedszkolu. 
  • My zaś rzeźbimy w sprawach finansowych :D
  • No ale to chyba oczywiste i normalne, że przy małych dzieciach ma się mniej swobody. Dla mnie dziwne jest, żeby przed tym uciekać do pracy zawodowej.
    Podziękowali 1Katia
  • A może ja mam skrzywiony obraz, bo w domu miałam max pięcioro, a w pracy czasem z 10, a czasem i z 20 dzieci do lat 3 zostawałam sama. Więc zawsze w domu wychodził mi luz większy niż w pracy ;)
  • edytowano styczeń 2020
    Obiad to podstawa. Przyjemnie po pracy zjeść ciepły posiłek i później relaksować się bawiąc z dziećmi ;) Jak mąż miał urlop to oczekiwałam że po moim powrocie z pracy będzie obiad, nie musial być dwudaniowy, czasem  częściowo przygotowany  wcześniej przeze mnie np zamrożone kotlety mielone, czy mięso do spagetti ale musiał być. Przygotowanie obiadu nie zajmuje dużo, u mnie z reguły do 20 min, można częściowo zrobić wieczorem. 
  • edytowano styczeń 2020
    Malgorzata jak zawsze jesteś niezawodna w odpowiadaniu sobie na pytania,ktore sama sobie zadajesz  :D i dyskutujesz niby z kims innym ale tak naprawdę ze sobą  :D

    Ja to mam generalnie gdzies,naprawde nie jestes mnie w stanie obrazić ,mozesz mnie nadal pracowicie kasać i podgryzac mniej lub bardziej subtelnie ale ciekawam bardzo,czy z taką sama bezwzględnoscią jak piszesz potrafiłabyś powiedzieć to prosto w twarz tutejszym matkom,ze rozryĺy dzieciom mózg i z premedytacją krzywdziły,bo ich dzieci żlobkowe byly.

    Peesik: zaburzona więź może byc takze w przypadku dziecka będącego z mamą w domu...
  • Lepiej jednak mieć świadomość co z czego wynika, niż głosić głupoty o dobrodziejstwie np. żłobka 
    I co innego jest zadeklarować,że przedszkole jest super bo mam parę godzin na swoje sprawy.
    A co innego głosić dobrodziejstwo placówki opiekuńczej.

  • To nie Małgorzata, tylko solidna wiedza, tak to właśnie funkcjonuje. I nie stara wiedzą , bo jeszcze żadnemu naukowców i inaczej wyjść nie chce... Dziecko do około 3 roku życia ma bardzo wrażliwa psychikę, a najważniejszą jest matka. Wiadomo jak mus, to mus, ale znam osoby, które zostawiają niemowlęta z babcią, opiekunka, po to, żeby wyjechać na 2, 3 tygodnie na wakacje. Warto wiedzieć jaka to trauma dla małego dziecka,  jak śmierć matki.
    Podziękowali 2Joanna36 In Spe
  • To nie Małgorzata, tylko solidna wiedza, tak to właśnie funkcjonuje. I nie stara wiedzą , bo jeszcze żadnemu naukowców i inaczej wyjść nie chce... Dziecko do około 3 roku życia ma bardzo wrażliwa psychikę, a najważniejszą jest matka. Wiadomo jak mus, to mus, ale znam osoby, które zostawiają niemowlęta z babcią, opiekunka, po to, żeby wyjechać na 2, 3 tygodnie na wakacje. Warto wiedzieć jaka to trauma dla małego dziecka,  jak śmierć matki.
  • Mało się pisze o RAD. A tacy poranieni ludzie dorośli co nie są w stanie wejść w związek to może być to. Można mieć pełną rodzinę i RAD. A żłobek niestety temu sprzyja. Małgorzata dobrze pisze. 
    Podziękowali 1Katia
  • Żłobki cały czas są pokazywane w mediach jako recepta na większy przyrost naturalny, żeby każda kobieta miała gdzie zostawić dziecko i wrócić szybko do pracy.  Co jakiś czas temat wraca.
  • Na studiach nie wolno mowic, że żłobki są szkodliwe. :'(

    Prof. Ewa Budzyńska prowadziła zajęcia pt. „Międzypokoleniowe więzi w rodzinach światowych”. Ich celem było zapoznanie uczestników z rodziną jako elementem struktury społecznej oraz przedstawienie jakie formy przyjmowała ona na przestrzeni wieków w zależności od kształtującej ją kultury lub religii. W czasie zajęć studenci poznawali odmienności kulturowe rodzin wyznawców chrześcijaństwa, judaizmu, islamu czy hinduizmu. Po zajęciach dotyczących rodziny w kontekście nauki chrześcijańskiej grupa studentów złożyła do władz uczelni skargę na prof. Ewę Budzyńską. Zarzucali jej narzucanie słuchaczom „ideologii anti-choice, poglądów homofobicznych, antysemityzmu, dyskryminacji wyznaniowej, informacji niezgodnych ze współczesną wiedzą naukową oraz promowanie poglądów radykalno-katolickich”.

    Tym, co wzburzyło protestujących, było nazwanie człowieka w prenatalnej fazie rozwoju „dzieckiem” oraz pokazywanie modeli różnych faz rozwoju płodowego dziecka. Krytyka dotyczyła także zaprezentowania badań wskazujących na negatywny wpływ posyłania dzieci do żłobków na ich rozwój, a przede wszystkim samego zreferowania przez wykładowcę definicji rodziny jako podstawowej i naturalnej komórki społeczeństwa opartej o związek kobiety i mężczyzny. Nie do przyjęcia okazało się także zaprezentowanie publikowanych w prasie naukowej wyników badań na temat skutków wychowywania dzieci przez osoby pozostające w relacjach homoseksualnych. Skarga dotyczyła także krytycznego stosunku wykładowcy do eutanazji i jej rzekomego „antysemityzmu”.

  • edytowano styczeń 2020
    Link do całości:
    https://dzienniknarodowy.pl/uniwersytet-slaski-postepowanie-dyscyplinarne-wobec-wykladowczyni-za-przedstawienie-malzenstwa-jako-zwiazku-kobiety-i-mezczyzny/#

    Chory ten świat.  Co warte są teraz te studia? Studenci wymagają, żeby wykłady zgadzały się z ich światopoglądem. 
    Podziękowali 1AgaMaria
  • Dać można ale dla rocznego dziecka to nie jest dobre. Każdy psycholog Ci to powie.
    Podziękowali 4Aniuszka Zuzapola Katina Katia
  • Ja nie jestem przekonana co do tego, ze wszystkie 3 latki sie do przedszkola nadają... 
    a co dopiero żłobek! Po co dziecko, jak nie lubisz, nie możesz takiego minimum rok, dwa z nim przebywać tylko oddajesz do fabryki zwanej żłobkiem? Jeszcze co innego opiekunka, babcia, ciotka, ale nie instytucja... żal po prostu takie rzeczy czytac.
  • Łooo Paaani. Teraz to dopiero będzie systemowe rozwiazanie. W sensie system żłobków i klubikow. A przy galopujących cenach i masakrycznych podwyżkach wszędzie, wzroście cen za uslugi itp to moze się okazac,ze i tygodniowe będą popularne,bo rodzice będą kilka etatów ciągnąć. 
    A czy to się przełoży na dzietnosc to trudno powiedzieć 
  • J2017 Z zewnątrz tak się wydaje, że żłobek nie ma wpływu i wyrastają normalni ludzie, ale co oni wewnątrz przeżywają nie zgadniesz.
    Poczytaj, bo warto i wyczerpująco opisany temat:
    http://www.iumw.pl/wiez-kontra-zlobki.html
    Powinna to być lektura obowiązkowa, dla popierających żłobki. 
    Podoba mi się czeskie rozwiązanie.
  • edytowano styczeń 2020
    To nie jest taka prosta alternatywa.
    Kiedyś przeczytałem książkę o antropologi dzieciństwa. W pierwotnych kulturach zajmowanie się dziećmi wygladało w ten sposób, że faktycznie do ok. 1 roku zycia dziecko przebywało przede wszystkim z mamą, wisząc na piersi. Potem, gdy już potrafiło chodzić trafiało do plemiennej grupy dzieciaków i razem z nimi się "wychowywało". Dzieci zasadniczo były na samym dole hierarchii społecznej i nie zaprzątały zbytnio uwagi.

    Oczywiscie dziś jest mnóstwo badań, które pokazują jakie skutki powoduje oddanie dzieci do placówek (podniesiony kortyzol choćby i konsekwencje tego). Ale tutaj wcale nie chodzi o więź z matką na zasadzie ciągłych bliskich relacji. Tylko o poczucie bezpieczeństwa, które daje okreslona grupa bliskich, znanych ludzi. Problem placówki polega na tym, że dziecko trafia w obce miejsce bez możliwości stopniowej adaptacji. 

    Sytuacja, gdy matka zostaje sama w domu z gromadką dzieci z ograniczonym kontaktem z innymi ludźmi jest nie mniejszą abberacją, niż posyłanie dzieci do placówek, gdy są bardzo małe. Niektóre matki z troski o dzieci biorą całą abberacje na siebie, inne przerzucają na dziecko, inne szukają kompromisu lub umieją budować świetne więzi z innymi matkami, co choćby trochę przypomina te prymitywne plemiona w których wyewoluowały nasze systemy hormonalne. 
  • edytowano styczeń 2020
    My 2x próbowaliśmy z przedszkolem państwowym w pobliżu (na Pradze Północ są tylko takie)- kompletny brak elastyczności, bardzo dużo spraw, których nie mogliśmy zaakceptować.  Z większych afer: dziecko, które zmoczyło się było rozebrane i wyśmiewane publicznie (w XXI w.), dyrektorka wyleciała, ale zranienie zostało. Potem byłam na badaniach do ED w lokalnej PPP i pani psycholog również zalecała podobne metody w nauce spraw łazienkowych dziecka z problemami. Tak, że ja bym sprawdzała bardzo dokładnie lokalną mentalność. 

    Podziękowali 1Joanna36
  • Żłobek powinien być ostatecznością. Dziecko rodzi się z mózgiem, którego obszary mielinizują się w konkretnych latach, gdy jest prawidłowo stymulowany. Obszar rozwijający się w pierwszej kolejności to obszar odpowiedzialny za tworzenie więzi a stymulowany jest do dojrzewania poprzez odpowiednią opiekę przez jednego, stałego , (tego samego) opiekuna. Ta wiedza nikogo nie obraża. Co to w ogóle za pomysł żeby wiedza medyczna obrażała. Jak kiedyś zalecano pić wino w ciąży to teraz te matki powinny się obrazić na ludzi, którzy mówią o FASie?

    Podziękowali 3Skatarzyna Katanna Katia
  • @Anawim czytałeś "Białą Masajkę"? Struktura społeczna u Masajów to nie jest to samo do czego nasze mózgi są przystosowane. Dzieci tam nie są przywiązane do rodziców. Wioska jest podstawową komórką społeczną.
  • edytowano styczeń 2020
    To jest całe clue ..urazenie kogoś !
    Teraz każdy się może obrazić o wszystko.
    Jest też konkretna wiedza medyczna o homoseksualizmie, ale nie wolno jej wypowiadać na głos bo homoseksualista posmutnieje .
    Matki muszą zarabiać i jest im z tego powodu przykro i jeszcze jak ktoś przypomni o rozwoju małego człowieka to będzie im jeszcze bardziej przykro i źle na świecie ..Ma być miło i każdemu dobrze a wogole to dla zaburzonych są psychoterapię na wszystko i jest spoko..żłobki najlepiej zaraz po wyjściu z porodówki 

    Podziękowali 3Joanna36 Zuzapola Katia
  • Z punktu widzenia socjologicznego przez kilkanaście lat dzieci są przyzwyczajane do "szkolnej wioski" , załóżmy że im się buduje taki wzorzec , a potem spędzają życie jako dorośli bez grupy, w ruchu pomiędzy małymi grupkami zmieniających się pracowników, w domu samotność z jedną osobą i małą ilością dzieci lub w ogóle bez dzieci, to chyba jest rozdźwięk. Tak sama to wymyśliłam do dyskusji , nie obrażę się jeśli źle wnioskuję.
  • Dla mnie jasne jest ze tak do 3 roku życia żłobek powinien być ostatecznością. Małe dziecko potrzebuje bliskości rodziców, stabilizacji, dwulatek nie potrzebuje interakcji z innymi dziecki tak jak potrzebuje mamy. Ale 4-5 latki? Niektóre z was negują kompletnie fakt, ze są dzieci bardzo energiczne i towarzyskie które naprawdę bardzo lubią przedszkole. Nawet jesli maja w domu rodzeństwo w swoim wieku to dalej mogą chcieć więcej bawić się z innymi dziećmi, może lubić zabawy w grupie. Mówię to jako matka spokojnych introwertyków :) ale widze, ze dzieci są naprawdę bardzo różne. Poza tym naprawdę 5-letnie dziecko nie musi przebywać non stop z matka by mieli wspaniała wiez. To jest niesamowite, ze przy całym nostalgicznym wspominaniu jak to dobrze było kiedyś, dziecko chyba nigdy nie było takim pępkiem świata jak teraz i chyba nigdy nie postulowało się takiego "kwokowania" dzieciom byle nie odeszły za daleko od maminej spódnicy. Jakieś dowartościowywanie się za pomocą dziecka, ze jak nie będzie z mama w domu dzień w dzień dopóki nie pójdzie do szkoły (o ile pójdzie a nie zostanie w ED) to wpadnie w zagrożenia, będzie mieć kiepska wiez z mama Aha i osłabi sie tez jego wiara  :D
    Podziękowali 1Coralgol
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.