Nie wszyscy są tacy sami to oczywiste. Ale wielu katolików jest uformowanych nie po katolicku i trudno im lubić to co jest dobre, trudno znosić dyskomfort , trudno też zorganizować się żeby było miło i po bożemu. W nowej sytuacji macierzyństwa nie wiadomo ile i czego wymagać od męża, ile i w jaki sposób zapewnić sobie higieny psychicznej. Oddanie dziecka pod opiekę innych ludzi te zagwostki oddala, ale jak,widać po demografii jeszcze mniej kłopotu to W ogóle dzieci nie mieć.
OK. Ale pojawiło się tu mnóstwo wpisów jawnie negujących czyjeś doświadczenia, które nie pasują do tezy "Dla wszystkich dzieci w wieku 3 lat najlepiej jest nie chodzić w ogóle do przedszkola i być w domu z matką i bawić się z rodzeństwem." Twoje nie ma rodzeństwa w podobnym wieku? Na pewno jakieś ma! Nudzi mu się? Tylko ci się tak zdaje. Zaczęło chodzić do przedszkola? Przecież tego nie lubi! Lubi? Tym gorzej! Rówieśnicy je zdemoralizują.
Ja nawet nie uważam, że przedszkole to zło. Raczej, że lepiej jest jak dziecko może być w fajny sposób z matką i ta matka nie jest "psychicznie wykończona" swoim dzieckiem. Problem jest w tym, że mało kobiet (ja też) umie fajnie być z dzieckiem. Większość ma dzieci ale żeby nie za długo z nimi być bo są męczące. Ciekawe czy żony też są męczące dla niektórych mężów. Obserwuję u nas, że dużo kobiet pracujących daje dziecko do 13 do przedszkola i odbiera je babcia, babcia się nie urobi bo bierze dziecko wybawione i po obiedzie, posiedzi z wnukiem 3 godziny, pobędą sobie razem.
Moje chodziły do żłobka. Jeszcze tego brakuje, zebym po latach miała z tego powodu jakieś poczucie winy, ale co poniektóre wpisy cóz - przyjemne nie są. Zaburzenia więzi tez specjalnie nie widze, widze, ze te już dorosłe z trudem oddzielaja sie od rodziny. Może nadrobiłam 2-3 letnim karmieniem piersią i wspólnym zasypianiem (przez lata). Obawiam się, ze budowanie czy tez burzenie więzi z dzieckiem nie jest takie zero jedynkowe, jak by się mogło wyłaniac z powyższych wpisów.
Ja tak jak @Joanna36. Przedszkole nie jest złe. Złe jest to, że traktuje się je jako remedium na brak umiejętności radzenia sobie z frustracją przez matkę i nieumiejętność rozeznania na ile chcę/mogę/umiem/powinnam dawać siebie innym. Inaczej nazywa się to też brakiem granic
A żłobki na pewno dobre nie są, co nie zmienia faktu, że i one bywają czasem koniecznością i jakoś z tym faktem poradzić sobie trzeba.
Polly, u mnie tak samo. Najmłodszego kładę spać po południu, a reszta w tym czasie sama wymyślą sobie zajęcia. To jest mój czas na odpoczynek, czytanie książki lub internetów.
Zajęcia dla starszych są, nawet na tańce Weronika chodzi teraz w 6rż, nie dlatego, że wcześniej by jej to szkodziło ale nie dała się wynieść z sali jak miała 4 lata. Zależy co jest alternatywą, dla starszych dzieci lepiej iść na sport niż przesiedzieć przed komputerem. Dla młodszych lepszy balet niż godzina bajek. Realnie trzeba patrzeć, u ludzi telewizor chodzi od rana, dziecko ogląda wszystko jak leci, kryminały, seriale, programy pseudodokumentalne o detektywach i zdradach małżeńskich. Widzę na discordzie ile rówieśników chłopców siedzi na komputerze. Z całej 20 osobowej klasy 7. syna do kościoła regularnie chodzą 2 osoby.
Ja wypisałam swoje dziewczyny z jednych zajęć które były dwa razy w tygodniu i jestem zachwycona ilością czasu jaki teraz mam i braku presji że gdzieś muszę zdążyć .. rewelacja
Jakaś schizofrenia jednak panuje na tym forum o niskim poziomie. Niby placówki złe, niby po katolicku trzeba być z dziećmi w domu, żeby je "formować", a jak się poczyta inne wątki, to grafiki zapchane zajęciami dodatkowymi
Żadna schizofrenia. Bardzo zgodne z nieustannym rozwijaniem się .
Katolicy to tylko po zmroku wychodzą i tylko do Kościoła
Dajcie spokój z tymi dawnymi czasami , wojen nie było non stop, pijaństwa, zabójstw? Ani nie ma co się wzorować na murzynach w Afryce ani na chłopach pańszczyznianych, ani na Spartanach.
Tutaj nikt nie pisze, że żłobek to super rozwiązanie, ale poza tym forum wiele osób tak uważa... Np. żeby się dziecko (roczniak!) socjalizowal, żeby kontakt z rówieśnikami miał, żeby mama miała czas na zajęcie się młodszym dzieckiem, które się niedawno urodziło, albo miała dla niemowlaka (takiego już starszego) czas na chodzenie na zajęcia sensoryczna, czy basen I to są powody z życia wzięte, które na własne uszy słyszałam...
Nawet na pobranie krwi, z osobą dorosłą, a 17 lat ma. Ja kiedyś już w szkole podstawowej sama lekarzy załatwialam i testy alergiczne i zastrzyki, a teraz....
Monia, gdyby chodziło o to, co piszesz w porzakadle było by cała rodzina, czy plemię, ród, co bądź. Tu chodzi o innych i o znacznie wiecej interakcji niż wśród krewnych i powinowatych.
Oczywiscie. Nie tyle zawsze sama co zawsze z dzieckiem bo inni boja sie lub nie chca zostac z malym dzieckiem bez niej. Wszedzie nawet do sklepu z wozkiem bo maz wraca o 21 a babcia nic nie musi itd i tak co najmniej 2 lata lub dluzej. Prawie nigdy bez dziecka. Moze raz w miesiacu na chwilke albo i nie.
No dobra a co z ojcem dziecka? Codziennie wraca o 21? Znają się wogole ?
Komentarz
Myślę, że dlatego, że ci, którzy sądzą inaczej niż "Przedszkole to zło", już się po prostu nie odzywają. Została tylko niezmordowana M_Monia
Ale pojawiło się tu mnóstwo wpisów jawnie negujących czyjeś doświadczenia, które nie pasują do tezy "Dla wszystkich dzieci w wieku 3 lat najlepiej jest nie chodzić w ogóle do przedszkola i być w domu z matką i bawić się z rodzeństwem."
Twoje nie ma rodzeństwa w podobnym wieku? Na pewno jakieś ma!
Nudzi mu się? Tylko ci się tak zdaje.
Zaczęło chodzić do przedszkola? Przecież tego nie lubi!
Lubi? Tym gorzej! Rówieśnicy je zdemoralizują.
Inaczej to pusty slogan.