> Ale ok, do analogii statku się nie odniosles bo jest trafna.
Już się odnoszę. Nie połowa załogi się buntuje, tylko cała. I ja też razem z nimi. Dlaczego? Bo tak samo wybieram zło, którego nie chcę, zamiast dobra, które chcę. Ale w nieprawdopodobny sposób, mimo tego całego pieprznika, statek płynie dalej tam, gdzie miał płynąć. Choćby bez śruby, choćby z dziurawym dnem.
To jest rzeczywistość Kościoła, który codziennie się rozpada i codziennie Duch Święty go składa na nowo. Jeżeli ktoś oczekuje świętych obcowania, to sorry, ale nie po tej stronie Nieba. Dlatego właśnie buntowanie się przeciwko hierarchom nie ma sensu. Oni z natury są identyczni jak my - są kłamcami, kierują się niskimi namiętnościami, są pyszni i aroganccy, mają słabości i nałogi. Ale mają też coś ekstra - wsparcie Ducha Świętego, który ze słabych ludzi czyni Następców Apostołów.
I rację ma Pioszo, że to nie jest coś, o czym dawniej też wiedziałem. Przekonałem się, gdy nasz skauting Mamy Róży zaczął wrastać w Kościół, stawać się Jego integralną częścią. Spod pozłotki wypłynęło szambo i wiele razy mnie już zalewało. Gdybym nie kierował się miłosierdziem, to dawno bym uciekł.
To jest rzeczywistość Kościoła, który codziennie się rozpada i codziennie Duch Święty go składa na nowo. Jeżeli ktoś oczekuje świętych obcowania, to sorry, ale nie po tej stronie Nieba. Dlatego właśnie buntowanie się przeciwko hierarchom nie ma sensu. Oni z natury są identyczni jak my - są kłamcami, kierują się niskimi namiętnościami, są pyszni i aroganccy, mają słabości i nałogi. Ale mają też coś ekstra - wsparcie Ducha Świętego, który ze słabych ludzi czyni Następców Apostołów.
Jeśli u nas w Polsce pojawi się ksiądz, który zacznie w kościele błogosławić związki homoseksualne, a biskupi będą milczeć, to my mamy się tylko przyglądać? Pytam, bo ostatnio była taka sytuacja w Austrii.
A jeśli o. Pelanowski (za którego od piątku się modlę) w konferencji do wiernych nazywa wprost urzędującego papieża antychrystem, to serio mamy rozważać czy tak jest? Czy raczej modlić się o powrót zagubionego kapłana?
Edit: @Zuzapola, nie chciałam cię zaatakować za to co napisałaś, jakby co. Pytam tylko o drugą stronę medalu .
Jeśli u nas w Polsce pojawi się ksiądz, który zacznie w kościele błogosławić związki homoseksualne, a biskupi będą milczeć, to my mamy się tylko przyglądać? Pytam, bo ostatnio była taka sytuacja w Austrii.
A jeśli o. Pelanowski (za którego od piątku się modlę) w konferencji do wiernych nazywa wprost urzędującego papieża antychrystem, to serio mamy rozważać czy tak jest? Czy raczej modlić się o powrót zagubionego kapłana?
Edit: @Zuzapola, nie chciałam cię zaatakować za to co napisałaś, jakby co. Pytam tylko o drugą stronę medalu .
Modlitwa ważna, ale jak nie znasz tła sytuacji o.A to nie pisz więcej w temacie.
@PawelOdOli, nie oceniam go jako kapłana ani człowieka, nie oceniam całości jego kaznodziejstwa ani duszpasterstwa. Odnoszę się do tej konkretnej wypowiedzi. Dlaczego miałabym tego nie robić? Słowa padły, dlaczego więc nie może paść ich krytyka?
Jakoś mi to wybrzmiało jako niekonsekwencja u ciebie; można krytykować tych wyzwolonych a tych, którzy plują na nich, już nie? Jeśli możesz, wyjaśnij sytuację, jeśli nie, nie dziw się, że katolika bulwersuje gdy kapłan Kościoła Katolickiego nazywa publicznie głowę Kościoła antychrystem. Gdyby rozważał swoje lęki, dylematy czy nawet poznania w rozmowach ze spowiednikiem, kierownikiem duchowym, można by faktycznie pozostać tylko przy modlitwie za niego. Gdy mówi to do ludzi jako pasterz, należy także napomnieć. Z miłością, bo troszkę go dawno temu słuchałam i wierzę, że szczerze szuka Boga i jest dobrym człowiekiem.
@PawelOdOli, ok, przyjmuję do wiadomości. Natomiast konferencje mnie bulwersują i tyle. Mam nadzieję, że ktoś coś z tym robi i o. Augustyn ma pomoc duchową i wszelką inną, której potrzebuje, by się z tego wykaraskać bez szkody na duszy i ciele. I tym bardziej, będę o nim pamietać.
Problem w tym, że konferencja jest o posłuszeństwie Kościołowi i o nim piszemy. A gros uczestników dyskusji odnosi sie do jednostkowych doniesień medialnych, nawet nie faktów. I to im bardzo rzutuje na całościowy odbiór. Że udowodnione przestępstwa należy ścigać i karać nikt nie
przeczy. Że należy przez ich pryzmat patrzec na Ciało Chrystusa - nie
mogę się zgodzić.
Było tych newsów ostatnio kilka (co niewątpliwie nie jest działaniem przypadkowym). Ale po pierwsze jaka to skala do całości? Po drugie domniemanie niewinności i dowody często szwankują. Po trzecie to nie pierwszy kryzys, Kościół już wiele "unicestwień" ma za sobą a Chrystus Pan nie dał mu zginąć. Obietnice są jasne ale wymagają wierności prymatowi Piotra. Nawet gdyby ów Piotr upadał. Istotą Kościoła jest to co mówi o nim Chrystus Pan a nie media. Stąd lepiej skupić się na pracy nad własną i swojej rodziny wiernością, świętością i świadectwem, na co mamy niejaki wpływ, niż rozpaczać nad domniemaną grzesznoscią innych na którą osobiście wpływu nie mamy. Czynienie dobra jest korzystniejsze dla świata, Kościoła i duszy niż tropienie zła.
"Coraz wiecej pasterzy ma.odwage powiedzieć głośno - to jest czas wyboru. I tego wyboru nikt nie uniknie chocby nie wiem jak chowal głowę w piasek."
Oczywiście, każdy ma wybór, czy pozostać w Kościele Chrystusowym, czy z niego odejść, bo mu się nie podoba jakiś biskup, czy Papież. O tym właśnie piszę.
"Coraz wiecej pasterzy ma.odwage powiedzieć głośno - to jest czas wyboru. I tego wyboru nikt nie uniknie chocby nie wiem jak chowal głowę w piasek."
Oczywiście, każdy ma wybór, czy pozostać w Kościele Chrystusowym, czy z niego odejść, bo mu się nie podoba jakiś biskup, czy Papież. O tym właśnie piszę.
Mogę pisać tylko za siebie, są rzeczy które mnie niepokoją i widzę to wyraźnie, jestem świadoma problemu , ale nigdzie nie zamierzam odchodzić, modlę się za księży, biskupów, papieża i za cały kościół. Modlę się właśnie o to aby nikt nigdzie nie chciał i nie musiał odchodzić , pomimo tych złych rzeczy których jesteśmy świadkami.
Może niech ci biskupi którzy zmieniają zasady wiary się wypiszą z KK i stworzą sobie nowy? Skoro do tej pory Kościół nie spełniał ich zdaniem swojej roli to po co w nim trwają? I nie ze krytykuje. Mnie daleko do krytyki duchownych i papieża. Aczkolwiek łatwo się pogubić w dzisiejszych czasach.
Berenika, na czym ma polegać obrona? Bo mam wrażenie, że na udawaniu ślepego. Nie wiem też, czemu przeciwstawiacie nazywanie grzechu po imieniu modlitwie - moim zdaniem jedno nie tylko może, ale i powinno towarzyszyć drugiemu. Nie do końca się też się zgadzam z Malgorzatą, że skoro wrogowie kościoła go atakują, to my powinniśmy twierdzić, że wszystko jest w porządku, choćby nie wiem co. Moim zdaniem ich nienawiść do Kościoła wykorzystuje nasze chowanie głowy w piasek - mają argument, że oni powinni to robić.
Grzech nazwać po imieniu - zgoda. Ale czemu cudzy przede wszystkim? Wszyscy ci rzucający kamieniami są bez grzechu?
Nie przeciwstawiam modlitwie, tylko modlitwa jest jedyną bronią, jakim dysponuję w odniesieniu do grzechów np. biskupa z miasta X.
Obrona polega na tym, że nie milczę, gdy obok mnie mówi się źle o Kościele - w linkowanej konferencji było piękne porównanie do rodziny. Myślę, że wielu spośród wypowiadających się nie słuchało jej w całości: nie milczymy, gdy ktoś obok nas mówi źle o naszych bliskich, nawet gdy mówi prawdę.
Chować głowę w piasek, a powstrzymać się od sądów, to dwie różne rzeczy.
@jukka, ale w konferencji nie ma mowy o hipokryzji. Jest mowa o tym, że mama na skargę nauczycielki na syna, odpowie, że owszem, gałgan, ale ma dobre serce i np. umie się dzielić. Tak ja to zrozumiałam.
(...) nie milczymy, gdy ktoś obok nas mówi źle o naszych bliskich, nawet gdy mówi prawdę.
To co robimy, gdy słyszymy przykrą prawdę o naszych bliskich?
No właśnie, co robimy?
Wyobraźmy sobie, że ktoś raczy nas jakimś oskarżeniem dotyczącym kochanej przez nas osoby: matki/ współmałżonka/dziecka. Co robimy? Dajemy wiarę z marszu i przyłączamy sie do chóru oskarżycieli? Czy może jednak inaczej?
Komentarz
Już się odnoszę. Nie połowa załogi się buntuje, tylko cała. I ja też razem z nimi. Dlaczego? Bo tak samo wybieram zło, którego nie chcę, zamiast dobra, które chcę. Ale w nieprawdopodobny sposób, mimo tego całego pieprznika, statek płynie dalej tam, gdzie miał płynąć. Choćby bez śruby, choćby z dziurawym dnem.
To jest rzeczywistość Kościoła, który codziennie się rozpada i codziennie Duch Święty go składa na nowo. Jeżeli ktoś oczekuje świętych obcowania, to sorry, ale nie po tej stronie Nieba. Dlatego właśnie buntowanie się przeciwko hierarchom nie ma sensu. Oni z natury są identyczni jak my - są kłamcami, kierują się niskimi namiętnościami, są pyszni i aroganccy, mają słabości i nałogi. Ale mają też coś ekstra - wsparcie Ducha Świętego, który ze słabych ludzi czyni Następców Apostołów.
I rację ma Pioszo, że to nie jest coś, o czym dawniej też wiedziałem. Przekonałem się, gdy nasz skauting Mamy Róży zaczął wrastać w Kościół, stawać się Jego integralną częścią. Spod pozłotki wypłynęło szambo i wiele razy mnie już zalewało. Gdybym nie kierował się miłosierdziem, to dawno bym uciekł.
Tak, w lustrze. Ktoś tam stchórzył, nie wytrzymał naporu świata. Ale czy ja nie tchórzę w ten sam sposób?
To jest rzeczywistość Kościoła, który codziennie się rozpada i codziennie Duch Święty go składa na nowo. Jeżeli ktoś oczekuje świętych obcowania, to sorry, ale nie po tej stronie Nieba. Dlatego właśnie buntowanie się przeciwko hierarchom nie ma sensu. Oni z natury są identyczni jak my - są kłamcami, kierują się niskimi namiętnościami, są pyszni i aroganccy, mają słabości i nałogi. Ale mają też coś ekstra - wsparcie Ducha Świętego, który ze słabych ludzi czyni Następców Apostołów.
---
Czyli de facto mówimy o tym samym. Na szczęście:)
Cieszę się, że wysłuchać mogłam.
Podziękowania dla @Maciek_bs
Kościół jak rodziną, którą się kocha, nawet gdy jej członkowie przynoszą wstyd, zadają rany, grzeszą.
A jak się kocha, to się nie krytykuje, nie wytyka, nie obśmiewa, lecz broni i szuka lekarstwa.
Nie wiem co na twoje pytanie odpisać bo wiesz o czym pisałam
Oj, Gregu, Gregu.
Oczywiście, każdy ma wybór, czy pozostać w Kościele Chrystusowym, czy z niego odejść, bo mu się nie podoba jakiś biskup, czy Papież. O tym właśnie piszę.
I nie ze krytykuje.
Mnie daleko do krytyki duchownych i papieża. Aczkolwiek łatwo się pogubić w dzisiejszych czasach.
Nie przeciwstawiam modlitwie, tylko modlitwa jest jedyną bronią, jakim dysponuję w odniesieniu do grzechów np. biskupa z miasta X.
Obrona polega na tym, że nie milczę, gdy obok mnie mówi się źle o Kościele - w linkowanej konferencji było piękne porównanie do rodziny. Myślę, że wielu spośród wypowiadających się nie słuchało jej w całości: nie milczymy, gdy ktoś obok nas mówi źle o naszych bliskich, nawet gdy mówi prawdę.
Chować głowę w piasek, a powstrzymać się od sądów, to dwie różne rzeczy.