Uważam, że na dzietność duży wpływ mają sprawy mieszkaniowe. To jest w sumie podstawowy problem. 500+ w tym niestety nic nie pomaga, bo nie wlicza się do dochodu np.przy kredycie. Dobrym pomysłem by było odciążenie rodziny choć z części kredytu przy każdym kolejnym dziecku ponad 3.
Kto jest tym najsłabszym? Socjal częściej karmi cwaniaków niż potrzebujących. Plus związany jest z zakazem pracy częstokroć, przynajmniej za godne stawki i oficjalnie.
Dodatkowo moim zdaniem pomoc instytucjonalna odczłowiecza pomoc i nie jest w stanie ocenić właściwie komu i na jakich zasadach pomóc. Ogranicza też często dobroczynność, bo skoro istnieje pomoc społeczna to po co ja mam dodatkowo pomagać.
A ja mysle, ze to nie za ładny wybieg eurystyczny, zeby zarzucać ludziom z inna koncepcja na państwo i gospodarkę zle cechy charakteru. Ale jasne, wtedy świat jest bardziej czarno- biały i to przeciwnik jest ten czarny Ale warto sie trzymać jednak faktów, a nie schodzić na poziom personalny.
@M_Monia. Do czasu. Tam gdzie było dużo katolików różnice byly mniejsze a w początkach XX w wprowadzano rozwiązania z Katolickiej Nauki Społecznej. Np w Bawarii i u Forda w Stanach gdzie pracowało mnóstwo Polaków. W państwach protestanckich wykorzystywano do bólu. A to dlatego że protestanci mieli inną wykładnię zbawienia i sprawiedliwości społecznej. Według protestantów zbawienie otrzymuje się od razu już będąc na ziemi a zbawionemu Bóg błogosławi, więc skoro ktoś jest biedny to znaczy ze nie. Taki protestantyzm był w XIX/ XX w. I dlatego przy wysokiej moralności społeczeństwa możliwa była niemal niewolnicza praca robotników
@makodrzyk, już chyba wszystko w temacie napisałam i troche już mi sie nie chce powtarzać, ale nie uważam 500+ za dobre rozwiązanie, bo to ryba a nie wędka, tak w zasadzie główny problem (niskie zarobki) jak był tak jest. Ale chodziło mi o to, ze znowu w jednym poście wrzucasz jedna myśl, mieszając z brakiem wdzięczności i pychy. I zabawa w kotka (cos dzisiaj koty popularne tu ) i myszkę znowu sie zaczyna, bo najpierw wycofasz sie rakiem, ze wcale nie, a później będziesz jednak próbowała tego dowieść. Tak sie nie dyskutuje, bo to nie sa fakty, tylko twoje wyobrażenia. No na serio nie chce mi sie po raz n-ty udowadniać, ze nie jestem wielbłądem, bo Tobie sie tak wydaje. Męczące to. Moze zamiast dyskutowac ze swoimi wyobrażeniami co „niektóre nicki” myślą podyskutuj merytorycznie.
Uważam, że na dzietność duży wpływ mają sprawy mieszkaniowe. To jest w sumie podstawowy problem. 500+ w tym niestety nic nie pomaga, bo nie wlicza się do dochodu np.przy kredycie. Dobrym pomysłem by było odciążenie rodziny choć z części kredytu przy każdym kolejnym dziecku ponad 3.
W niektórych bankach dzięki 500+ nie obniża się zdolności kredytowej z powodu dzieci. Więc jednak trochę pomaga, zwłaszcza, że każde kolejne dziecko to sporo mniej do zdolności.
W żadnym kraju poza Polską nie spotkałam się z negatywnym stosunkiem do wielodzietności. Bylam w Grecji, Szwajcarii, Belgii, Francji, we Włoszech. Wszędzie traktuje się to jako wybór danej rodziny i brak jest zlosliwych komentarzy o patologii. Serio.
@makodrzyk mam dla ciebie dobra rade: napisz wprost, ze x, czy y jest głupi i sobie ulżyj. Po prostu nie ładnie jest pisać już któryś raz o „niektórych nickach” ciagle imputując ludziom cos, co nie napisali. Albo obrażając całe grupy społeczne („elity żyjące w dobrobycie”), bo sobie wyobrażasz, co odczuwają albo nie.
Pewnie, ze masz prawo, wszystko wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść.
Zadziwiające, że nagle wyśmiewacie argumenty, które powtarzaliście przez wiele stron jako uzasadnienie dla dotowania Was pięćsetkamki. Rozdwojenie jaźni?
Zaproponuj @matuleczka cos lepszego niż 500+ co doraźnie poprawi byt rodzinom i wyrówna szanse? Gadać to sobie można, ze każdy powinien mieć prace i moc zarabiać na siebie......a najlepiej to być zawsze zdrowym, utalentowanym wszechstronnie i nie chorowac. Rozumiem, że negujesz role państwa jako opiekuńcze i w tym jakiekolwiek pomysły na pomoc i dotowanie bezpośrednio w ludzi z budżetu?
Ale Wy rozmawiacie o pomocy istniejącym rodzinom czy o rozwiązaniu kryzysu demograficznego? Bo jedna pisze, że na kryzys demograficzny nie pomoże 500+ a druga odpowiada, że 500+ jest spoko, bo dzięki temu mniej biedy. Czytacie siebie nawzajem, czy odpowiadacie na argumenty z innego wątku?
No to moze przestań po prostu ludziom imputować pychę i niewdzięczność, wtedy temat sie skończy. Uważam po prostu za niesprawiedliwe takie prowadzenie dyskusji.
to tylko statystyka: liczba kobiet w wieku 15-49 (czyli urodzonych w latach XX-XX) podzielić przez liczbę dzieci (osób urodzonych w latach YY - YY). i ponownie wychodzi, że statystyka to wielkie kłamstwo bo statystycznie dzieci matek 50+ są "przypisane" nastolatkom (nie wiem czy dobrze to ujęłam).
Gdybym miała dzielić ten urlop z mężem, to pewnie bym na jednym dziecku poprzestała... I nigdy mnie nie kręciło, by z faceta zrobić twór, który rozprawia ciągle o kupkach, kolkach i rodzaju sztucznego mleka.
Monia, bardzo Cię lubię, ale tak z boku wygląda, jakbyś bardzo chciała od swoich dzieci gdzieś uciec. Albo rodzina, albo wioska albo tatę przymusić. Dla mnie to dziwne, nie rozumiem tego. Cóż te 4 miesiące miałoby zmienic?
Moj by wziął, żeby nie przepadło i razem byśmy chodzili na długie spacery z dzieckiem. Jednak gdyby miał zostać z dzieckiem a ja do pracy, to by nie chciał raczej, źle by się z tym czuł jako mężczyzna.
Komentarz
Ale warto sie trzymać jednak faktów, a nie schodzić na poziom personalny.
(Wyrwane z kontekstu)
Brak kota to robi
-> zgadzam sie Brak kota zawsze zły!
Ale chodziło mi o to, ze znowu w jednym poście wrzucasz jedna myśl, mieszając z brakiem wdzięczności i pychy. I zabawa w kotka (cos dzisiaj koty popularne tu ) i myszkę znowu sie zaczyna, bo najpierw wycofasz sie rakiem, ze wcale nie, a później będziesz jednak próbowała tego dowieść. Tak sie nie dyskutuje, bo to nie sa fakty, tylko twoje wyobrażenia. No na serio nie chce mi sie po raz n-ty udowadniać, ze nie jestem wielbłądem, bo Tobie sie tak wydaje. Męczące to. Moze zamiast dyskutowac ze swoimi wyobrażeniami co „niektóre nicki” myślą podyskutuj merytorycznie.
i ponownie wychodzi, że statystyka to wielkie kłamstwo bo statystycznie dzieci matek 50+ są "przypisane" nastolatkom (nie wiem czy dobrze to ujęłam).