Ten komu naprawdę zależy wróci i może nawet w tygodniu zacznie chodzić, kto udawał wiarę, Dobrze Jeśli stanie w prawdzie. Najgorzej oklamywac samego siebie.
Oby się nie okazało, że Miłość jednak nie jest kochana.
Poszliśmy z dziećmi na spacer. Na placu kościelnym kózki młode. W ten sposób załapaliśmy się na Drogę krzyżową w pustym kościele. Ksiądz otworzył drzwi na oścież. Staliśmy w ogrodzie. Po drodze krzyżowej Msza, bez wiernych, tylko z nami w ogrodzie. I kozy. Przystąpiliśmy do komunii.
Staram się być posłuszna ale kurka, nie jest łatwo cicho siedzieć. A już na pewno cieszyć się, jak by chcieli niektórzy , że mamy w końcu okazję dotknąć głębi chrześcijaństwa itp.
To trochę tak jak małżeństwo w rozjazdach. Prawdziwa miłość przetrwa.
Rzewne pierdolety z pensjonarskiego sztambucha. Ile znasz małżeństw w rozjazdach? Może zobacz Opole i okolice, i co tam się dzieje. A małżeństwa marynarzy, z mojej działki bardziej? Wiesz jak wyglądają po stałych rozjazdach? Nijak nie wyglądają. Powtarzanie romantycznych bredni, że rozłąka umacnia miłość jest głupotą. Miłość umacnia obecność, obcowanie, bliskość. Nie odległość, dystans i nieobecność.
Koronawirus ma też postać bezobjawowa, więc tak naprawdę nie wiesz kogo i kiedy możesz zarazić. Nie musisz mieć ani kaszlu ani gorączki... I co wtedy?
Jeśli odprawial, spowiadal i spotykał się, to pełnił swoją posługę, był na służbie, jak i pielęgniarki i lekarze. I nie zarażal umyślnie.
Takim myśleniem się daleko nie zajdzie. Owszem należy ograniczać kontakty, minimalizować ryzyko. Wszystko z głową.
Każda jedna ekspedientka może rozsiewac koronawirusa, każda jedna pielęgniarka i lekarz, obsługa stacji benzynowej, apteka, kurierzy, a nawet ktoś kto właśnie obok Ciebie przeszedł gdy szlas do samochodu.
Czy jeśli ten Ksiądz by nie spowiadal, to miałby spokojne sumienie?
Nie nam to sądzić, może dzięki Niemu ktoś odbył spowiedź po latach.
Nie da się sprawdzić czy Pan X w autobusie zarazil ileś osób, czy Pani Y w markecie zarazil ileś osób, tego chyba nikt nie sprawdza.
Chory Ksiądz, zaraz poszukiwanie wiernych.
Chory ekspedient=szukanie klientów? Chyba nie, przynajmniej ja o tym nie słyszałam.
Ksiądz spełniał swoją posługę! Ja i Ty też spełniamy. A jakby się okazało że przechodzimy bezobjawowo i pozarażałyśmy rodzine to co? A lekarze/pielęgniarki/ekspedientki/inni którzy wypełniają obowiązki....powinni zaprzestać? Pamiętam jak raz byliśmy na kolacji u znajomych....na drugi dzień po południu dostaliśmy jelitówki....wszyscy na raz...miski stały na korytarzu bo brakło miejsca dla "chętnych" w łazience. Okazało się że ich niemowlak nas pozarażał. Miał jednorazowy "zwrot" dzień wcześniej przed naszym przyjazdem i oni nie mieli pojęcia że czymś zaraża. To co może najbezpieczniej byłoby się izolować od wszystkich?
"Aniele Stróżu, pójdź za mnie do kościoła, uklęknij za mnie na Mszy
Świętej. Podczas Ofiarowania zabierz mnie do Pana Boga i podaruj Mu moją
służbę - to, czym jestem i to, co mam, ofiaruj jako moje dary. Podczas
Konsekracji adoruj mego Zbawcę prawdziwie obecnego, wznosząc modlitwy za
tych, którzy mnie kochają i tych, którzy mnie urazili, i za zmarłych,
aby Krew Chrystusa obmyła ich wszystkich. Podczas Komunii Świętej
przynieś mi Ciało i Krew Chrystusa, jednocząc Go ze mną w duchu,
by moje serce stało się Jego mieszkaniem. Nieś do Niego błagania, by
poprzez Jego Ofiarę wszyscy ludzie na ziemi zostali wybawieni. Gdy Msza św. dobiegnie końca, zanieś Błogosławieństwo Pana do mojego domu i do domu każdego bliźniego."
@E_milia, proszę Cię, to nie było miłe. I nie chodzi o mi o motyle w brzuchu, ale o decyzję. Jeśli miłość jest decyzją, to przetrwa. Zresztą to obok tematu. Takie tam luźne skojarzenie...
Nie wiem, ale spowiedź przed wielkanocą może była dla kogoś jedyną w roku, wynikającą z tradycyjnego przymusu.
Gwoli ścisłości - nie spowiedź przed Wielkanocą, tylko w okresie Wielkanocy. Czas do Zesłania Ducha Świętego. Znałam starszą panią, która faktycznie chodziła tylko wtedy, choć była na Mszy w każdą niedzielę i święto - dziwne, nie?
bardzo dziwne... jednak myślę, że wiele jest taki osób... mam nawet taką koleżankę, w sumie pobożna osoba, to nie jest tak, że robi tylko minimum, ale coś nie halo z tą spowiedzią, ma jakiś opór i chodzi tylko dlatego, że trzeba
@E_milia, proszę Cię, to nie było miłe. I nie chodzi o mi o motyle w brzuchu, ale o decyzję. Jeśli miłość jest decyzją, to przetrwa. Zresztą to obok tematu. Takie tam luźne skojarzenie...
Nadal bzdury. I ja również o woli piszę, o dezycji, nie o zakochaniu. Chyba że ktoś ma wolę ze spiżu, zupełnie odporną na pokusy. Nie tylko proste, skoku w bok chociażby, ale mniej oczywiste - "sama sobie poradzę" i takie tam. Ale ja to znam z własnego (mój mąż pływał 10 lat) i bliskiego doświadczenia, a Ty teoretyzujesz na poziomie nastolatki.
Przy pierwszych zachorowaniach pojechałam w niedzielę busem do Krakowa i czekałam godzinę na spowiedź u franciszkanów. Niestety, nie doczekałam się. Teraz już z naszym spowiednikiem umówić się nie uda. Smutno, ciężko, ale ufam.
Od zawsze Triduum to dla nas najważniejsze dni w roku, wszystko jest podporządkowane wyjściom do kościoła, nie tylko na liturgię, ale też na osobiste adoracje. W naszym domu już od wielkiego poniedziałku, zwyczajowo wszystko zamiera - zakupy, urzędy, lekarze, maile, telefony...
W tym roku perspektywa Triduum przez internet. Bogu niech będą dzięki i za to. Gdyby nie łączność, nie byłoby wcale.
Po raz kolejny potwierdza się moje - "należy wprowadzić spowiedź przez telefon". Bo, niby - dlaczego nie? Jeżeli możemy karmić się Ciałem Pańskim dzięki środkom przekazu, to i spowiedź też można by było w podobny sposób robić.
"Nie będzie też w tym czasie odwiedzin chorych." - To już jest szczyt wszystkiego. Jeszcze trochę, a upewnimy się, że księża nie są nam potrzebni.
PS: Ateusze mają teraz używanie. Z satysfakcją powiadają: "a mówiłam/mówiłem, że wasi księża to pasibrzuchy, tylko kasa ich obchodzi. Gdy przychodzi kataklizm, to już ich nie ma, co się będą narażać".
Ja już się umówiłam na komunię w niedzielę zaraz po mszy... Wolałabym inaczej, ale biorę, co dają
Bar Eucharystyczny - ech... Już nic nie będzie tak samo, w Kościele również. Po raz pierwszy pasterze opuścili swoje owce, zasłaniając się przy tym dobrem wiernych.
Popatrzcie na sprawę też z tej strony - tu ksiądz zanim dowiedział się, że jest zakażony odprawiał, spowiadał, spotykał się z ludźmi. Teraz szukają ludzi, którzy mogli mieć z nim kontakt. Już 200 osób jest w kwarantannie.
Żeby nie było ksiądz 42 lata, nie staruszek.
Jeśli ktoś zarazi się od niego i umrze to jak ten ksiądz potem to dźwignie? Co z jego sumieniem?
To nie jest atak na Kościół. Nikt nie żąda, żeby "odstąpił od swej posługi", ale żeby ją czasowo ograniczył, powstrzymał się w tym konkretnym czasie, wykorzystał inne środki. Chwilowo przecież, nie na zawsze, nie na stałe.
A bierzesz pod uwagę, że owe "czasowo" może potrwać kilka miesięcy, a nawet dłużej? Nie mam wątpliwości, że ktoś wpadł na szatański pomysł - „Uderz w pasterza, a owce rozbiegną się”.
Komentarz
Poszliśmy z dziećmi na spacer. Na placu kościelnym kózki młode. W ten sposób załapaliśmy się na Drogę krzyżową w pustym kościele. Ksiądz otworzył drzwi na oścież. Staliśmy w ogrodzie. Po drodze krzyżowej Msza, bez wiernych, tylko z nami w ogrodzie. I kozy. Przystąpiliśmy do komunii.
Do niedawna jeszcze słyszałam, że należy eliminować "bar eucharystyczny".
Jeśli odprawial, spowiadal i spotykał się, to pełnił swoją posługę, był na służbie, jak i pielęgniarki i lekarze.
I nie zarażal umyślnie.
Takim myśleniem się daleko nie zajdzie. Owszem należy ograniczać kontakty, minimalizować ryzyko. Wszystko z głową.
Każda jedna ekspedientka może rozsiewac koronawirusa, każda jedna pielęgniarka i lekarz, obsługa stacji benzynowej, apteka, kurierzy, a nawet ktoś kto właśnie obok Ciebie przeszedł gdy szlas do samochodu.
Czy jeśli ten Ksiądz by nie spowiadal, to miałby spokojne sumienie?
Nie nam to sądzić, może dzięki Niemu ktoś odbył spowiedź po latach.
Nie da się sprawdzić czy Pan X w autobusie zarazil ileś osób, czy Pani Y w markecie zarazil ileś osób, tego chyba nikt nie sprawdza.
Chory Ksiądz, zaraz poszukiwanie wiernych.
Chory ekspedient=szukanie klientów? Chyba nie, przynajmniej ja o tym nie słyszałam.
"Aniele Stróżu, pójdź za mnie do kościoła, uklęknij za mnie na Mszy Świętej.
Podczas Ofiarowania zabierz mnie do Pana Boga i podaruj Mu moją służbę - to, czym jestem i to, co mam, ofiaruj jako moje dary.
Podczas Konsekracji adoruj mego Zbawcę prawdziwie obecnego, wznosząc modlitwy za tych, którzy mnie kochają i tych, którzy mnie urazili, i za zmarłych, aby Krew Chrystusa obmyła ich wszystkich.
Podczas Komunii Świętej przynieś mi Ciało i Krew Chrystusa, jednocząc Go ze mną w duchu, by moje serce stało się Jego mieszkaniem.
Nieś do Niego błagania, by poprzez Jego Ofiarę wszyscy ludzie na ziemi zostali wybawieni.
Gdy Msza św. dobiegnie końca, zanieś Błogosławieństwo Pana do mojego domu i do domu każdego bliźniego."
autor nieznany, znalazłam na fb
Gwoli ścisłości - nie spowiedź przed Wielkanocą, tylko w okresie Wielkanocy. Czas do Zesłania Ducha Świętego. Znałam starszą panią, która faktycznie chodziła tylko wtedy, choć była na Mszy w każdą niedzielę i święto - dziwne, nie?
mam nawet taką koleżankę, w sumie pobożna osoba, to nie jest tak, że robi tylko minimum, ale coś nie halo z tą spowiedzią, ma jakiś opór i chodzi tylko dlatego, że trzeba
Po raz kolejny potwierdza się moje - "należy wprowadzić spowiedź przez telefon". Bo, niby - dlaczego nie? Jeżeli możemy karmić się Ciałem Pańskim dzięki środkom przekazu, to i spowiedź też można by było w podobny sposób robić.
"Nie będzie też w tym czasie odwiedzin chorych." - To już jest szczyt wszystkiego.
Jeszcze trochę, a upewnimy się, że księża nie są nam potrzebni.
PS: Ateusze mają teraz używanie. Z satysfakcją powiadają: "a mówiłam/mówiłem, że wasi księża to pasibrzuchy, tylko kasa ich obchodzi. Gdy przychodzi kataklizm, to już ich nie ma, co się będą narażać".
Bar Eucharystyczny - ech...
Już nic nie będzie tak samo, w Kościele również. Po raz pierwszy pasterze opuścili swoje owce, zasłaniając się przy tym dobrem wiernych.
Szkoda, że w czasach poprzednich epidemii (dżuma, hiszpanka) na to nie wpadli.
A bierzesz pod uwagę, że owe "czasowo" może potrwać kilka miesięcy, a nawet dłużej?
Nie mam wątpliwości, że ktoś wpadł na szatański pomysł - „Uderz w pasterza, a owce rozbiegną się”.