Jestem przekonany, że zaopiekowałaś się nim najlepiej jak potrafiłaś. Ale nie wierzę, że taka cholera nie dała mu czasem nieźle popalić
Bez bicia przyznaję - pod koniec jego życia bywało, gdy nie chciał się słuchać moich zaleceń, co skracało jego pobyt na ziemi. Ale naprawdę kochałam go bardzo - rzuciłam palenie papierosów dla niego, gdy się okazało, że jemu już palić nie można. To był tak heroiczny czyn, że po dzień dzisiejszy znajomi podziwiają.
oj tak od dłuższego czasu obserwuję co się z nami dzieje i smutno mi... tym bardziej, że nie wiadomo co będzie z tym wszystkim i powinniśmy się wspierać, wymieniać doświadczeniem rozumiem jednak, ze jednomyślność jest niemożliwa... jednak jako realistko-pesymistka myślę, że jesteśmy na przegranej pozycji ... dotychczasowy świat przeminął bezpowrotnie dlatego szczególnie teraz powinniśmy trzymać się razem
kiedy czytam co to sama napisałam wyżej, wydaje się naiwne i że to takie pobożne życzenia...
jeśli dalej będziemy się dawać podpuszczać rządowi i muss-mediom to wszystko skończy się bardzo źle mam wrażenie, że rząd opamięta się dopiero po pierwszych koktajlach mołotowa rzuconych we własne okna ale wtedy będzie za późno
@Cart&Pud fakt. Może masz chociaż jakieś nożyczki coby jej dać możliwość pisania i wklejania tylko np. w określonych godzinach? W sumie jak buszowała głównie nocą jeszcze jakoś tu było, po prostu rano się przewijało dwie strony wywodów monologowych i wklejanek. Potem można było normalnie ze rozmawiać a teraz...ech.
Serio??? Jakaś niekumata jestem, bo nie zauważyłam. Nawalanki, jak zawsze, tylko temat nowy. A mimo nawalanek, jakoś nie mam wątpliwości, że gdyby ktoś się znalazł w potrzebie, to pospieszą z pomocą dyskutanci z każdej strony sporu. Naiwna jestem?
@Katarzyna nie chodzi mi o ludzi, tylko o samo forum jako miejsce dyskusji. Chyba jeszcze nigdy nie było tak, by jeden temat zdominował tak wiele wątków. I w każdym nawalanki oraz mięso przerzucane z jednej barykady na drugą
@Gosia5 - czas jest trudny. Ludzie żyją w stresie wielkim. I to widać w dyskusjach. W monotematyczności, w nerwowości, wzajemnych atakach. Jak dla mnie, to nie znaczy, że forum kończy się czy umiera. Po prostu, reaguje na zmiany w otoczeniu. Dla mnie ważne jest, że mimo tego przerzucanego przez barykadę mięsa, tu mogę liczyć na wsparcie. Mam wrażenie, że pod tym względem nic się nie zmieniło.
Przynajmniej za siebie mogę powiedzieć. Jak zawsze, wiele osób na forum mnie wkurza. A niektórzy nawet bardzo mnie wkurzają. Oj, tylko ja sama wiem, jak bardzo! Nie zmienia to faktu, że gdyby ktokolwiek z tutejszej społeczności potrzebował pomocy (choćby był z grupy tych najbardziej dla mnie wkurzających), to zrobię, co będę mogła. Po prostu, ja już taką mama naturę paskudną, że mnie ludzie wkurzają. I muszę z tym jakoś żyć.
Myślę sobie, że w tych trudnych covidowych warunkach większość ludzi może mieć mniejszą tolerancję na innych. I tak sobie patrzę z wielkim zrozumieniem na tych, co tej tolerancji teraz nie mają. Ja to znam. Od zawsze mam z tym problem. I ciężko pracuję, żeby sobie jakoś z tym radzić i nie być dla otoczenia bardzo uciążliwą. Ale inni mogą nie mieć tyle doświadczenia, co ja i jak ich teraz dopadło, to sobie mogą nie radzić. Tym bardziej potrzebują mojej wyrozumiałości.
Z wyjątkiem pojedynczych osób, które życzą innym choroby, reszta mam wrażenie, że pomimo nawalania pomogli by innym w problemie. Niezależnie od poglądów.
A myślę, że i ta osoba co życzy innym najgorzej, jakby co zimny prysznic i też by pomogła.
A, że są nawalanki? Dla mnie super, lubię ostre dyskusje. A najbardziej Wasze riposty, niektóre mistrzostwo
Bez przesady, forum nigdy nie było grupą pluszowych misiów. Co zresztą bardzo dobrze , że nigdy nie było.
Ja tam bym czasem chciała, żeby było. Nikt by mnie nie wkurzał wtedy. A tak, w każdym wątku ktoś wkurzający. Nawet jak się staram, żeby merytorycznie, to ktoś mi wtargnie z nawalankami. Aż mnie czasem mocno korci, żeby się w te nawalanki wdać. Na szczęście piszę wolniej niż myślę i często zanim skończę, to już dojdę do rozumu i mam czas wykasować...
Z wyjątkiem pojedynczych osób, które życzą innym choroby, reszta mam wrażenie, że pomimo nawalania pomogli by innym w problemie. Niezależnie od poglądów.
A myślę, że i ta osoba co życzy innym najgorzej, jakby co zimny prysznic i też by pomogła.
(...)
Eh, jakie szczęście, że nikt nie wie, czego ja w myślach czasem życzę różnym tutejszym dyskutantom... No paskudna ze mnie osoba. Mimo to, nie potrzebuję nawet zimnego prysznica, by pomocy udzielić. Wierzę, że inni, jak im się takie głupoty wyrywają z tymi życzeniami choroby, czy innych trudnych doświadczeń, nie są ode mnie gorsi. Może tylko nieco bardziej popędliwi w słowach.
Bez przesady, forum nigdy nie było grupą pluszowych misiów. Co zresztą bardzo dobrze , że nigdy nie było.
Ja tam bym czasem chciała, żeby było. Nikt by mnie nie wkurzał wtedy. A tak, w każdym wątku ktoś wkurzający. Nawet jak się staram, żeby merytorycznie, to ktoś mi wtargnie z nawalankami. Aż mnie czasem mocno korci, żeby się w te nawalanki wdać. Na szczęście piszę wolniej niż myślę i często zanim skończę, to już dojdę do rozumu i mam czas wykasować...
Bardzo daleko mi do flegmatyka. Oraz w ogóle nie myślę o tym czy mnie Ktoś lubi czy nie . Piszę sobie i tyle .
Nawalanki?? Jakoś nie wiem skąd się to tak utarło. Ot rozmowa na ostrzu noża A z wieloma bym się po takiej rozmowie napiĺa kielicha.
Ty byś się kielicha napiła, a ja po takiej nawalance miałabym ochotę tętnice poprzegryzać. No, za grosz nie mam spontanicznego dystansu. Muszę go sobie tytanicznym wysiłkiem narzucać. I przekonywać się, że to pięknie że się tak różnimy...
@Katarzyna bo to jest piękne, że się tak różnimy, gdybyśmy sobie ciągle pili z dzióbków i przytakiwali nikt by na forum już po kilku tygodniach nie wchodził
(...)
Coś Ty! Ja bym wchodziła! Byłoby to moje absolutnie ulubione miejsce! Takie azylum...
@asia - też o nikim nie myślę jako o wrogu. Co nie zmienia faktu, że żebym się poczuła urażona trzeba bardzo niewiele. Myślę sobie, że to całe szczęście, że nikt z tu obecnych nie ma pojęcia jak często czuję się różnymi wypowiedziami dotknięta. Już pomijam ten drobiazg, że uznalibyście mnie za histeryczkę taką, że nikt z najbardziej histerycznych użytkowników forum nie byłby się w stanie ze mną równać. Po prostu, szkoda żeby ktoś się miał poczuć winny mojego dyskomfortu. Ja mam świadomość, że mój dyskomfort w przytłaczającej większości przypadków wynika z mojej specyfiki. Ot - człowiek cokolwiek zaburzony, to wszystko przyjmuje bardzo ksobnie.
Skutek uboczny bywa taki, że jak się rozpędzę w tym narzucaniu sobie dystansu, to nie reaguję nawet jak ktoś mi chce zupełnie celowo dowalić, bo uznaję, że to nada moja nadwrażliwość. Też niedobrze, bo czasem należałoby komuś odwinąć wychowawczo. Dla jego własnego dobra.
Mam wrażenie,że jednak obecny czas jest wyjątkowo ciężki dla wszystkich i widać to także tutaj. Ja na pewno mam dużo mniejszą tolerancję i dużo bardziej mnie dotykają różne przykre komentarze. A i sama nieraz piszę szybko,pod wpływem emocji chwili i pewnie ranię. Mimo wszystko też marzy mi się miejsce spokojne,środowisko ciepłe,akceptujące,a tego w życiu jak na lekarstwo. W necie to już w ogóle nierealne spotkać. Dawniej,mimo różnych nawalanek,nie miałam co drugi dzień ochoty skasować tutaj konta. W ostatnim czasie pokusa ogromna.
A mnie denerwują. W cudzych i w moich. W moich mogę poprawić i kompulsywnie to robię. W cudzych nie mogę, to mnie denerwują jeszcze bardziej.
A najbardziej mnie denerwuje, jak ktoś zacytuje mój post z literówką, zanim zdążę poprawić. I w tym cytacie już nie mogę poprawić. Frustracja ogromna.
Mnie nie denerwują ani moje ani cudze literówki,ale właśnie nieraz różne osoby pisały,że tak mają datego często edytuję i poprawiam z miłości do bliźniego właśnie
Nie ma jak pogodzić. Jedni, do których się zaliczam, traktują dyskusje jako sport i współzawodnictwo z dyskutantem. Rzadko więc ktoś jest mnie w stanie wyprowadzić z równowagi, a jak już to na chwilę. Z drugiej osoby wrażliwe, które biorą treść dyskusji do siebie.
Da się. Wymaga to tylko znajomości siebie na tyle dużej, by wiedzieć, co, z tego, co odbieramy, pochodzi z innych, a co z nas. Jest taki mechanizm w psychologii, który się nazywa projekcja. Bardzo nośny termin.
Ja tam wiem, że by mi się marzyło, tak, jak to opisała @olgal, miejsce w sieci, gdzie jest milutko, cieplutko, sympatycznie, wszyscy się do siebie uśmiechają, do nóg się sobie ścielą i biegną z pomocą, gdy tylko ktoś tego potrzebuje. Tyle, że mam świadomość, że to tylko moja fantazja, to miejsce. A rzeczywistość jest, jaka jest. Mało kto poza mną (i może @olgal) w takim miejscu by wytrzymał. Ludzie są ludzcy i potrzeby mają różne. A skoro to forum może zaspakajać potrzeby ludzi tak różnych jak ja i @PawelK, to czemu nie? Warunek, że każdy będzie chciał się pogodzić z tym, że to nie jest miejsce szyte wyłącznie na jego potrzeby i każdy weźmie stąd to, co jemu potrzebne i nie będzie się obrażał, że w danym momencie inni potrzebują czegoś innego.
Co nie zmienia faktu, że pofantazjować na temat idealnego miejsca sobie można. Byle nie stracić kontaktu z rzeczywistością i świadomości, że fantazja pozostaje fantazją. Bo nie jest dobrze, gdy ktoś ma żal do rzeczywistości, że nie jest z tą fantazją zgodna. Rzeczywistość zupełnie się naszymi fantazjami nie zamierza przejmować. Ani tym, że możemy chcieć się na nią obrażać za to, że nie przystaje do naszych pięknych wyobrażeń.
@Malgorzata - jesteś mało wrażliwa, to możesz mieć problem ze zrozumieniem kogoś bardziej wrażliwego. Patrzę z innej perspektywy. Wylogowanie się nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem. Czasem, okresowo jedynym słusznym. Jednak na dłuższą metę brak kontaktów z otoczeniem może człowiekowi bardzo zaszkodzić. Szczególnie, gdy ktoś tych kontaktów potrzebuje. I jest w sytuacji patowej - kontakt z ludźmi niesie cierpienie i brak tego kontaktu też niesie cierpienie. Jedyne, co pomoże, to namierzenie źródła cierpienia i próba zadziałania na przyczynę. Jeśli źródłem cierpienia są w istocie inni ludzie, to należy zmienić otoczenie - bez sensu się męczyć z dokuczliwymi ludźmi, lepiej znaleźć sobie niedokuczliwych. Jeśli jednak źródło leży w odbiorcy, to jedyne, co można zrobić sensownego, to poznać siebie i pracować nad sobą, a nie oczekiwać, że wszyscy wokół się dostosują, bo ktoś cierpi w kontakcie społecznym. Tu się z Tobą zgodzę.
Komentarz
Czy Sars-cov-2 jest uprzedzony rasowo? O statystykach zgonów na Covid-19 w USA
https://www.salon24.pl/u/spodlasuwidok/1090336,czy-wirus-sars-cov-2-jest-uprzedzony-rasowo-o-statystykach-zgonow-na-covid-19-w-usa
Bez bicia przyznaję - pod koniec jego życia bywało, gdy nie chciał się słuchać moich zaleceń, co skracało jego pobyt na ziemi.
Ale naprawdę kochałam go bardzo - rzuciłam palenie papierosów dla niego, gdy się okazało, że jemu już palić nie można. To był tak heroiczny czyn, że po dzień dzisiejszy znajomi podziwiają.
od dłuższego czasu obserwuję co się z nami dzieje i smutno mi...
tym bardziej, że nie wiadomo co będzie z tym wszystkim i powinniśmy się wspierać, wymieniać doświadczeniem
rozumiem jednak, ze jednomyślność jest niemożliwa...
jednak jako realistko-pesymistka myślę, że jesteśmy na przegranej pozycji ...
dotychczasowy świat przeminął bezpowrotnie
dlatego szczególnie teraz powinniśmy trzymać się razem
kiedy czytam co to sama napisałam wyżej, wydaje się naiwne i że to takie pobożne życzenia...
Wystarczy, że Klarcia znajdzie sobie jakieś zajęcie i będzie git.
jeśli dalej będziemy się dawać podpuszczać rządowi i muss-mediom to wszystko skończy się bardzo źle
mam wrażenie, że rząd opamięta się dopiero po pierwszych koktajlach mołotowa rzuconych we własne okna
Może masz chociaż jakieś nożyczki coby jej dać możliwość pisania i wklejania tylko np. w określonych godzinach? W sumie jak buszowała głównie nocą jeszcze jakoś tu było, po prostu rano się przewijało dwie strony wywodów monologowych i wklejanek. Potem można było normalnie ze rozmawiać a teraz...ech.
Jakaś niekumata jestem, bo nie zauważyłam. Nawalanki, jak zawsze, tylko temat nowy. A mimo nawalanek, jakoś nie mam wątpliwości, że gdyby ktoś się znalazł w potrzebie, to pospieszą z pomocą dyskutanci z każdej strony sporu.
Naiwna jestem?
A myślę, że i ta osoba co życzy innym najgorzej, jakby co zimny prysznic i też by pomogła.
A, że są nawalanki? Dla mnie super, lubię ostre dyskusje. A najbardziej Wasze riposty, niektóre mistrzostwo
Ja na pewno mam dużo mniejszą tolerancję i dużo bardziej mnie dotykają różne przykre komentarze. A i sama nieraz piszę szybko,pod wpływem emocji chwili i pewnie ranię.
Mimo wszystko też marzy mi się miejsce spokojne,środowisko ciepłe,akceptujące,a tego w życiu jak na lekarstwo. W necie to już w ogóle nierealne spotkać.
Dawniej,mimo różnych nawalanek,nie miałam co drugi dzień ochoty skasować tutaj konta. W ostatnim czasie pokusa ogromna.
Jedni, do których się zaliczam, traktują dyskusje jako sport i współzawodnictwo z dyskutantem. Rzadko więc ktoś jest mnie w stanie wyprowadzić z równowagi, a jak już to na chwilę.
Z drugiej osoby wrażliwe, które biorą treść dyskusji do siebie.
No nie da się pogodzić
O tak! Pokusa byłaby ogromna, żeby z takiego guziczka skorzystać i wykreować sobie forum na miarę swoich potrzeb...