Podział rodziny może być na 1) mąż + (żona z dziećmi) lub 2) (mąż+ żona) + dzieci. Ten pierwszy układ nie mieści się często w kręgu ambicji kobiety, z drugim mężczyźni mają często problem.
Mi brakuje zwracania uwagi na mężczyzn. Jak dziecko, to kobieta. Nie ma dzieci, bo kobiety studiują, nie ma dzieci, bo kobiety chcą sie rozwijać zawodowo, nie ma dzieci, bo kobiety chcą podróżować itd. No właśnie nie. Kobieta może studiować, może pracować na ciekawych stanowiskach, może prowadzić aktywne życie. I dziecko w tym nie jest przeszkodą. Przeszkodą jest wtedy, gdy nie ma obok mężczyzny, który by rozumiał, że dziecko to nie sprawa głównie kobiety i chciał mieć dziecko na takich warunkach.
Czyli że opisany w "Zeszytach Oświęcimskich" plan depopulacyjny Słowian polegający głównie na promocji odpowiednich wzorców i zachowań uważasz za nieskuteczny? Bo historia jednak mówi co innego i dzisiejsza demografia jest m.in. skutkiem tamtych działań.
Zaraza propagandy rozlała się szerzej niż przewidywali twórcy. Głównie za sprawą ideologii neomaltuzjańskich i wydanej w 1972 roku przez Klub Rzymski książki "Granice wzrostu". Wykorzystano istniejące już narzędzie i wdrożono na całym świecie rozszerzając działanie na wszystkie grupy etniczne. Przykładem tej fascynacji depopulacją była polityka jednego dziecka w Chinach.
Jak będziesz doszukiwać się przyczyn niskiej dzietności w planach depopulacyjnych nazistów, w życiu nie zrozumiesz, co rzeczywiście kieruje młodymi przy podejmowaniu decyzji. Wśród moich bliskich znajomych, którzy poprzestali na jednym dziecku, przyczyny były różne np.:
jedna para - poznali się i pobrali dosyć późno, wcześniej funkcjonowali w innych związkach narzeczeńskich, które mimo wysiłków się rozpadły, długo starali się o to jedno dziecko, były poronienia, w końcu się udało i są bardzo szczęśliwi.
inna para - obydwoje jedynacy, model rodziny wyniesiony z domu, od początku chcieli mieć "jedno, maksymalnie dwoje dzieci", bo ten układ u nich w domach się sprawdzał (myślę, że to właśnie to, o czym pisze Beta - dziewczyna w dzieciństwie postanawia sobie ile będzie mieć dzieci i to realizuje);
jeszcze inna para - ona ogólnie chciała mieć dzieci, ale nie od razu po wyjściu za mąż, on ją przekonał do dziecka zaraz po studiach. Zrezygnowała na tamtym etapie z różnych swoich planów i pasji, tymczasem on w ogóle jej nie wspierał przy wychowaniu dziecka - on ze swojej kariery przecież nie mógł zrezygnować. Czuła się w tym straszliwie przytłoczona i przede wszystkim samotna. Później nie chciała już mieć więcej dzieci, pojawiła się nawet perspektywa rozwodu - ale ciągle walczą o małżeństwo, tzn. ona walczy.
A, akurat, polityka jednego dziecka w Chinach (która dla mnie jest czymś maksymalnie przerażającym i dehumanizującym) to jest wynik skrajnego przeludnienia i kompletnie odwrotnej sytuacji demograficznej niż w Europie. Tych metod nie da się w żaden sposób usprawiedliwić, natomiast - chodziło o zapobiegnięcie głodowi na gigantyczną skalę - takiemu jak był w Chinach w czasach rewolucji kulturalnej i jeszcze wiele dekad później był problemem m.in w sąsiednich Indiach.
Mi brakuje zwracania uwagi na mężczyzn. Jak dziecko, to kobieta. Nie ma dzieci, bo kobiety studiują, nie ma dzieci, bo kobiety chcą sie rozwijać zawodowo, nie ma dzieci, bo kobiety chcą podróżować itd. No właśnie nie. Kobieta może studiować, może pracować na ciekawych stanowiskach, może prowadzić aktywne życie. I dziecko w tym nie jest przeszkodą. Przeszkodą jest wtedy, gdy nie ma obok mężczyzny, który by rozumiał, że dziecko to nie sprawa głównie kobiety i chciał mieć dziecko na takich warunkach.
no można chwytać się prawą ręką za lewe ucho, kto hm, bogatemu zabroni, jednak, jak już wyżej zaznaczyłem, płcie się różnią i różne zadania wykonują optymalnie
to się nazywa rodzina tradycyjna
tylko prosiłbym, by rozmowa dotyczyła ogółu, nie przypadków szczególnych, tzn, wszyscy jesteśmy przypadkami szczególnymi, jednak historia społeczeństw, ich rozwoju i upadku, czyli tradycja, wyznacza ogół
Mi brakuje zwracania uwagi na mężczyzn. Jak dziecko, to kobieta. Nie ma dzieci, bo kobiety studiują, nie ma dzieci, bo kobiety chcą sie rozwijać zawodowo, nie ma dzieci, bo kobiety chcą podróżować itd. No właśnie nie. Kobieta może studiować, może pracować na ciekawych stanowiskach, może prowadzić aktywne życie. I dziecko w tym nie jest przeszkodą. Przeszkodą jest wtedy, gdy nie ma obok mężczyzny, który by rozumiał, że dziecko to nie sprawa głównie kobiety i chciał mieć dziecko na takich warunkach.
no można chwytać się prawą ręką za lewe ucho, kto hm, bogatemu zabroni, jednak, jak już wyżej zaznaczyłem, płcie się różnią i różne zadania wykonują optymalnie
to się nazywa rodzina tradycyjna
tylko prosiłbym, by rozmowa dotyczyła ogółu, nie przypadków szczególnych, tzn, wszyscy jesteśmy przypadkami szczególnymi, jednak historia społeczeństw, ich rozwoju i upadku, czyli tradycja, wyznacza ogół
Więc ogólnie społeczeństwa sie zmieniają, nikt nie żyje obecnie jak jego dziadkowie, ba, często nawet nie jak rodzice. I kobiety odrzuciły ten stary model sprowadzający je do kury domowej. Kształcą się, pracują, rozwijają. Ale mężczyźni nie chcą dzielić obowiązków związanych z dziećmi. Efekt- nie ma komu się zajmować dziećmi, więc ich jest mniej.
no można chwytać się prawą ręką za lewe ucho, kto hm, bogatemu zabroni, jednak, jak już wyżej zaznaczyłem, płcie się różnią i różne zadania wykonują optymalnie
to się nazywa rodzina tradycyjna
tylko prosiłbym, by rozmowa dotyczyła ogółu, nie przypadków szczególnych, tzn, wszyscy jesteśmy przypadkami szczególnymi, jednak historia społeczeństw, ich rozwoju i upadku, czyli tradycja, wyznacza ogół
Więc ogólnie społeczeństwa sie zmieniają, nikt nie żyje obecnie jak jego dziadkowie, ba, często nawet nie jak rodzice. I kobiety odrzuciły ten stary model sprowadzający je do kury domowej. Kształcą się, pracują, rozwijają. Ale mężczyźni nie chcą dzielić obowiązków związanych z dziećmi. Efekt- nie ma komu się zajmować dziećmi, więc ich jest mniej.
cieszę się, że sama to zauważyłaś
ale dzieci trzeba najpierw urodzić, więc zwalanie niskiej dzietności na zachowanie mężczyzn (dawniej się mówiło o"księciu na białym koniu") jest dość słabą wymówką
I tak i nie. Czytałam że teraz to częściej kobiety nie chcą dzieci. Choćby dlatego, że facet za nie nie urodzi i nie wykarmi piersią nawet jest nie wiem jak wielkie równouprawnienie byśmy mieli.
Tak. Jedynie ciąża i poród to kwestie zarezerwowane dla kobiety. To 9 miesięcy, potem mężczyzna wszystko może robić przy dziecku. Piersią karmić nie trzeba.
I tak i nie. Czytałam że teraz to częściej kobiety nie chcą dzieci. Choćby dlatego, że facet za nie nie urodzi i nie wykarmi piersią nawet jest nie wiem jak wielkie równouprawnienie byśmy mieli.
Tak. Jedynie ciąża i poród to kwestie zarezerwowane dla kobiety. To 9 miesięcy, potem mężczyzna wszystko może robić przy dziecku. Piersią karmić nie trzeba.
nie trzeba ale jest lepiej opiekować się może facet, ale kobiety, średnio, robią to lepiej facet, średnio, lepiej zadba o utrzymanie i bezpieczeństwo rodziny
czyli zacytowane jest przepisem na klęskę społeczności - demograficzną, gospodarczą, polityczną
Tak karmić piersią nie trzeba, w ogóle nic nie trzeba,.Trzeba zbudować roboty a samemu oddać się temu życiu jakie oferuje swiat
Kto by chciał tak się wysilać jak nasze babki. No więc mamy to co mamy.
Nie widzę powodu dla którego kobieta ma żyć jak jej babka, a raczej prababka. I dziwne, że akurat kobieta tak broni tego podziału, gdzie mężczyzna sie rozwija, jest aktywny, a kobieta żyje wg zasad sprzed 100 lat.
Edit. W sumie nie. Kobieta ma żyć teraz tak, by mężczyźnie było wygodniej. Razem z mężczyzną zarabiać na rodzinę, ale dbac o dom i dzieci to jak kobiety dawniej ma sama.
Tak karmić piersią nie trzeba, w ogóle nic nie trzeba,.Trzeba zbudować roboty a samemu oddać się temu życiu jakie oferuje swiat
Kto by chciał tak się wysilać jak nasze babki. No więc mamy to co mamy.
Nie widzę powodu dla którego kobieta ma żyć jak jej babka, a raczej prababka. I dziwne, że akurat kobieta tak broni tego podziału, gdzie mężczyzna sie rozwija, jest aktywny, a kobieta żyje wg zasad sprzed 100 lat.
Edit. W sumie nie. Kobieta ma żyć teraz tak, by mężczyźnie było wygodniej. Razem z mężczyzną zarabiać na rodzinę, ale dbac o dom i dzieci to jak kobiety dawniej ma sama.
i mąż, i żona powinni dbać o rodzinę, każde jak najlepiej potrafi
Tak karmić piersią nie trzeba, w ogóle nic nie trzeba,.Trzeba zbudować roboty a samemu oddać się temu życiu jakie oferuje swiat
Kto by chciał tak się wysilać jak nasze babki. No więc mamy to co mamy.
Nie widzę powodu dla którego kobieta ma żyć jak jej babka, a raczej prababka. I dziwne, że akurat kobieta tak broni tego podziału, gdzie mężczyzna sie rozwija, jest aktywny, a kobieta żyje wg zasad sprzed 100 lat.
Edit. W sumie nie. Kobieta ma żyć teraz tak, by mężczyźnie było wygodniej. Razem z mężczyzną zarabiać na rodzinę, ale dbac o dom i dzieci to jak kobiety dawniej ma sama.
i mąż, i żona powinni dbać o rodzinę, każde jak najlepiej potrafi
No właśnie. Bez zrzucania, że kobieta ma się głównie sama zajmować dziećmi i domem.
Tak karmić piersią nie trzeba, w ogóle nic nie trzeba,.Trzeba zbudować roboty a samemu oddać się temu życiu jakie oferuje swiat
Kto by chciał tak się wysilać jak nasze babki. No więc mamy to co mamy.
Nie widzę powodu dla którego kobieta ma żyć jak jej babka, a raczej prababka. I dziwne, że akurat kobieta tak broni tego podziału, gdzie mężczyzna sie rozwija, jest aktywny, a kobieta żyje wg zasad sprzed 100 lat.
Edit. W sumie nie. Kobieta ma żyć teraz tak, by mężczyźnie było wygodniej. Razem z mężczyzną zarabiać na rodzinę, ale dbac o dom i dzieci to jak kobiety dawniej ma sama.
i mąż, i żona powinni dbać o rodzinę, każde jak najlepiej potrafi
No właśnie. Bez zrzucania, że kobieta ma się głównie sama zajmować dziećmi i domem.
ale i bez narzucania mężowi wykonywania czynności, w których nie najlepiej się czuje
spełnianie zachcianek żony, tylko do pewnego stopnie mieści się w pojęciu dbania o rodzinę
Tak karmić piersią nie trzeba, w ogóle nic nie trzeba,.Trzeba zbudować roboty a samemu oddać się temu życiu jakie oferuje swiat
Kto by chciał tak się wysilać jak nasze babki. No więc mamy to co mamy.
Nie widzę powodu dla którego kobieta ma żyć jak jej babka, a raczej prababka. I dziwne, że akurat kobieta tak broni tego podziału, gdzie mężczyzna sie rozwija, jest aktywny, a kobieta żyje wg zasad sprzed 100 lat.
Edit. W sumie nie. Kobieta ma żyć teraz tak, by mężczyźnie było wygodniej. Razem z mężczyzną zarabiać na rodzinę, ale dbac o dom i dzieci to jak kobiety dawniej ma sama.
i mąż, i żona powinni dbać o rodzinę, każde jak najlepiej potrafi
No właśnie. Bez zrzucania, że kobieta ma się głównie sama zajmować dziećmi i domem.
ale i bez narzucania mężowi wykonywania czynności, w których nie najlepiej się czuje
spełnianie zachcianek żony, tylko do pewnego stopnie mieści się w pojęciu dbania o rodzinę
Hmm, nie bardzo wiem o czym mówisz. Zabrzmiało jakby mężczyzna miał prawo w domu robić tylko to chce, a resztą ma się zająć kobieta.
A napiszesz co miałeś na myśli? Małżeństwo wg tego co napisałeś to układ gdzie żona rozdziela prace domowe, a mąż jest jedynie wykonawcą, z pominięciem czynności, "w których nie najlepiej się czuje". W takim ukladzie nie ma równości, bo dom jest na głowie kobiety, a mąż jej pomaga.
A napiszesz co miałeś na myśli? Małżeństwo wg tego co napisałeś to układ gdzie żona rozdziela prace domowe, a mąż jest jedynie wykonawcą, z pominięciem czynności, "w których nie najlepiej się czuje". W takim ukladzie nie ma równości, bo dom jest na głowie kobiety, a mąż jej pomaga.
co do zasady, tak
ale co para to układ
no i głównym zadaniem jest spłodzenie, a potem wychowanie, potomstwa nie ma ważniejszych rzeczy
z tym, że przed upowszechnieniem antykoncepcji, było to dużo łatwiejsze, dzieci się po prostu pojawiały a teraz potrzebny jest do tego akt woli
A napiszesz co miałeś na myśli? Małżeństwo wg tego co napisałeś to układ gdzie żona rozdziela prace domowe, a mąż jest jedynie wykonawcą, z pominięciem czynności, "w których nie najlepiej się czuje". W takim ukladzie nie ma równości, bo dom jest na głowie kobiety, a mąż jej pomaga.
co do zasady, tak
ale co para to układ
Wyobraź sobie, że mało która kobieta ma chęć bycia z kimś kogo trzeba prowadzić we wspólnym życiu i obowiązkach za raczkę.
no i głównym zadaniem jest spłodzenie, a potem wychowanie, potomstwa nie ma ważniejszych rzeczy
z tym, że przed upowszechnieniem antykoncepcji, było to dużo łatwiejsze, dzieci się po prostu pojawiały a teraz potrzebny jest do tego akt woli
Tak, tylko nie może być podział obowiązków polegający na tym, że zadanie mężczyzny ogranicza się do spłodzenia, a resztę obowiazków związanych z dzieckiem zostawia kobiecie.
A napiszesz co miałeś na myśli? Małżeństwo wg tego co napisałeś to układ gdzie żona rozdziela prace domowe, a mąż jest jedynie wykonawcą, z pominięciem czynności, "w których nie najlepiej się czuje". W takim ukladzie nie ma równości, bo dom jest na głowie kobiety, a mąż jej pomaga.
co do zasady, tak
ale co para to układ
Wyobraź sobie, że mało która kobieta ma chęć bycia z kimś kogo trzeba prowadzić we wspólnym życiu i obowiązkach za raczkę.
no i głównym zadaniem jest spłodzenie, a potem wychowanie, potomstwa nie ma ważniejszych rzeczy
z tym, że przed upowszechnieniem antykoncepcji, było to dużo łatwiejsze, dzieci się po prostu pojawiały a teraz potrzebny jest do tego akt woli
Tak, tylko nie może być podział obowiązków polegający na tym, że zadanie mężczyzny ogranicza się do spłodzenia, a resztę obowiazków związanych z dzieckiem zostawia kobiecie.
poza obowiązkami związanymi z dzieckiem, są też inne, równie ważne dla rodziny
z tym, że powyższe zdanie, to Twoje wyobrażenie o moich poglądach - wielokrotnie pisałem, że obowiązkiem (i przywilejem) męża, jest opieka nad maluchami, czytanie im książek, nauka czytania, podsuwanie lektur, wspieranie w ich talentach itd.
Wg mnie warto tworzyć warunki ( żeby brzydko mówiąc się opłacało mieć dzieci) i pisać takie rzeczy zeby promować małżeństwo i dzietność. Tylko tyle i aż.
W jakim sensie "opłacało"?
Tak jak nie wierzę w moc artykułów w zniechęceniu, tak samo nie wierzę w ich skutek w promowanie. Ważniejsze jest doświadczenie własne, rodziny, znajomych, sąsiadów. Słowa, przykład osób realnych, a nie wymyślonych dla klikalności, czy celebrytów oderwanych od zwykłego życia.
Mówienie o motywacji osób, których się nie zna jest zabawą w zgadywanie.
Niby na jakiej podstawie uważasz, że czyjeś wybory wynikają z przekazu z
artykułów?
Na tym podstawie nauki jaką jest inżynieria społeczna oraz wiedzy o reklamie i marketingu.
Kobiety dawniej miały więcej dzieci nie z tradycji, a z ograniczonej możliwości wyboru.
Jakbyś przejrzała kilka tysięcy metryk, to zauważyłabyś, że sporo kobiet
jednak miało wybór między mniejszą, a większą liczbą dzieci. Było też
sporo jedynaków. Dawniej jednak nie było emerytur i dzieci dawały jakąś
gwarancję normalnego życia po upływie wieku produkcyjnego. Dzisiaj wcale
nie ma większego wyboru niż kiedyś skoro jedna pensja najczęściej nie
wystarcza do utrzymania rodziny.
Jak będziesz doszukiwać się przyczyn niskiej dzietności w planach depopulacyjnych nazistów, w życiu nie zrozumiesz, co rzeczywiście kieruje młodymi przy podejmowaniu decyzji.
Jak będziesz patrzeć tylko na efekty końcowe, nigdy nie zrozumiesz procesów jakie zachodziły w społeczeństwie. Plany depopulacyjne sięgały dużo wcześniej niż propaganda nazistowska, ale dopiero Ci ostatni stworzyli kompletne narzędzie propagandowe, które wykorzystuje się do dziś. I nie ma znaczenia motywacja jednej czy drugiej osoby. Ważne jest przesuwanie granic mentalnych całego społeczeństwa i tworzenie atmosfery przyzwolenia na dalsze zmiany.
Poza tym pokazałem Ci na tym przykładzie, że kwestionowanie wpływu propagandy na mentalność jest błędem. Tak mówi nauka. Jeżeli jednak wolisz żyć w swoim matrixie, to nie moja sprawa, każdy ma prawo do do swoich błędów.
Jak taka karykatura propagandy partyjnej albo prześmiewcze przedstawienie umęczonej matki wielodzietnej, która nie chce, by inni mieli lepiej, skoro ona ma ciężko
Nie. No. U nas we wsi już drugi rok działa przedszkole. Super jest. Małgosia aż sześć razy w tym roku w przedszkolu była. Józek trochę więcej. Znów są chorzy.
Komentarz
i niezastąpiony
oraz odsuwanie tego momentu w czasie skutkuje niższą dzietnością w społeczeństwie
jednak, jak już wyżej zaznaczyłem, płcie się różnią
i różne zadania wykonują optymalnie
to się nazywa rodzina tradycyjna
tylko prosiłbym, by rozmowa dotyczyła ogółu, nie przypadków szczególnych,
tzn, wszyscy jesteśmy przypadkami szczególnymi, jednak historia społeczeństw, ich rozwoju i upadku, czyli tradycja, wyznacza ogół
Więc ogólnie społeczeństwa sie zmieniają, nikt nie żyje obecnie jak jego dziadkowie, ba, często nawet nie jak rodzice. I kobiety odrzuciły ten stary model sprowadzający je do kury domowej. Kształcą się, pracują, rozwijają. Ale mężczyźni nie chcą dzielić obowiązków związanych z dziećmi. Efekt- nie ma komu się zajmować dziećmi, więc ich jest mniej.
ale dzieci trzeba najpierw urodzić, więc zwalanie niskiej dzietności na zachowanie mężczyzn (dawniej się mówiło o"księciu na białym koniu")
jest dość słabą wymówką
Piersią karmić nie trzeba.
opiekować się może facet, ale kobiety, średnio, robią to lepiej
facet, średnio, lepiej zadba o utrzymanie i bezpieczeństwo rodziny
czyli zacytowane jest przepisem na klęskę społeczności - demograficzną, gospodarczą,
polityczną
Nie widzę powodu dla którego kobieta ma żyć jak jej babka, a raczej prababka. I dziwne, że akurat kobieta tak broni tego podziału, gdzie mężczyzna sie rozwija, jest aktywny, a kobieta żyje wg zasad sprzed 100 lat.
Edit. W sumie nie. Kobieta ma żyć teraz tak, by mężczyźnie było wygodniej. Razem z mężczyzną zarabiać na rodzinę, ale dbac o dom i dzieci to jak kobiety dawniej ma sama.
każde jak najlepiej potrafi
No właśnie. Bez zrzucania, że kobieta ma się głównie sama zajmować dziećmi i domem.
spełnianie zachcianek żony, tylko do pewnego stopnie mieści się w pojęciu dbania o rodzinę
ale co para to układ
no i głównym zadaniem jest spłodzenie, a potem wychowanie, potomstwa
nie ma ważniejszych rzeczy
z tym, że przed upowszechnieniem antykoncepcji, było to dużo łatwiejsze, dzieci się po prostu pojawiały
a teraz potrzebny jest do tego akt woli
Tak, tylko nie może być podział obowiązków polegający na tym, że zadanie mężczyzny ogranicza się do spłodzenia, a resztę obowiazków związanych z dzieckiem zostawia kobiecie.
z tym, że powyższe zdanie, to Twoje wyobrażenie o moich poglądach - wielokrotnie pisałem, że obowiązkiem (i przywilejem) męża, jest opieka nad maluchami, czytanie im książek, nauka czytania, podsuwanie lektur, wspieranie w ich talentach itd.
W jakim sensie "opłacało"?
Tak jak nie wierzę w moc artykułów w zniechęceniu, tak samo nie wierzę w ich skutek w promowanie. Ważniejsze jest doświadczenie własne, rodziny, znajomych, sąsiadów. Słowa, przykład osób realnych, a nie wymyślonych dla klikalności, czy celebrytów oderwanych od zwykłego życia.
Nie idź tą drogą
Krew pot i łzy.
Tony prania
Hektolitry szamba.
Gdzie ja miałam rozum!
Ale tacy wspaniali są.