Ale katechizm nie nakazuje nam tak wierzyć, tylko polecać nasze dzieci Miłosierdziu Bożemu. I tu jest podstawowy problem, bo jeżeli wierzymy, że są zbawione, to nie modlimy się już w ich intencji.
Rozumiem Cię... ale ja mam głębokie, wewnętrzne przekonanie, że Bóg mnie już wysłuchał. Tak jak wysłuchał w innych sprawach... a w innych nie, albo jeszcze nie.... Jego wola.
Savia nei czytaj tych wątków, to do niczego dobrego nie prowadzi, była już tu kiedyś o tym dyskusja. Po prostu nie czytaj.
@Prayboy Mam taki spokój w sercu, że nic mi go nie zachwieje. Boże spokój. A poprzednich stron nie czytałam, bo.... szkoda mi czasu. Szkoda tylko osób którym zasieje to wątpliwość i sprawi wewnętrzny ból...
Savia: rozumiem, że masz dogmatyczne nauczanie Kościoła głęboko gdzieś, bo koliduje z Twoim osobistym przekonaniem? Ależ ta protestantyzacja się posunęła.
Gregorius, nie jesteś kobietą, prawda? Czułeś jak umiera kawałek Ciebie? Nigdy sobie tego nie wyobrazisz. Daruj sobie, wystarczy to co czuła Mona po takim pisaniu na forum. To jest ohydne. Potrafisz sobie darować? Umartwić się i nie ciągnąć tematu?
"Savia nei czytaj tych wątków, to do niczego dobrego nie prowadzi, była już tu kiedyś o tym dyskusja. Po prostu nie czytaj."
Wiesz co, Prayboy, mi już powiedział jeden ksiądz, że moje dziecko jest zbawione i nie muszę się za nie modlić. W świetle tego, co jest napisane w Katechizmie, zwyczajnie mnie oszukał. Nie wiem, jak tłumaczyć taki sabotaż, kiedy odwodzi się rodziców od pomocy modlitewnej ich własnym dzieciom, ale dla mnie to zalatuje siarką.
Ja bym raczej tej katechizmowej nadziei na Miłosierdzie Boże upatrywał gdzieś indziej. Mianowicie zdaniem św. Tomasza (który nie uznawał niepokalanego poczęcia Maryi), niektórzy ludzie zostali oczyszczeni z grzechu pierworodnego (dosłownie: napełnieni łaską) nim zaczęli używać rozumu. Tak miałoby być z Maryją, Janem Chrzcicielem chyba niektórymi prorokami ST, którzy łaskę otrzymali w okresie prenatalnym. Tomasz wyraźnie zaznacza, że nie powinno się tych przypadków rozciągać na inne, które nie mają potwierdzenia w Piśmie Świętym. Ale dlaczego nie?
Argument, że aborcja byłaby chwalebnym czynem otwierającym niebo jest tyle wart, co argument na rzeczy rytualnego zabijania po nałożeniu białej szatki.
Wyobrazi sobie kolega, ze moja dwójka przedwcześnie zmarłych dzieci tez coś dla mnie znaczyła. w pewnym sensie czułem, że trace coś z siebie. Wiec sobie kolega daruje. Uczucia nie są usprawiedliwieniem do uprawiania protestantyzmu.
Savia: rozumiem, że masz dogmatyczne nauczanie Kościoła głęboko gdzieś, bo koliduje z Twoim osobistym przekonaniem? Ależ ta protestantyzacja się posunęła.
Greg, posuwasz się za daleko.
Jest jeszcze coś takiego jak osobiste relacje z Chrystusem. Jest jeszcze coś takiego jak "Proście, a będzie Wam dane" i Pan Bóg wiele czyni duszy, która mu serce oddaje. I w niczym to nie przeczy nauczaniu KK.
Przeczytaj "Dzienniczek" s. Faustyny. Może Ci serce otworzy na prawdziwą wiarę i pójdziesz krok dalej, bo teraz to Cię zatrzymało na paragrafach... Ale w Twoich oczach ona pewnie też zalatuje protestantyzmem... Tylko czemu ją Kościół ogłosił świętą?
Wiesz co, Prayboy, mi już powiedział jeden ksiądz, że moje dziecko jest zbawione i nie muszę się za nie modlić. W świetle tego, co jest napisane w Katechizmie, zwyczajnie mnie oszukał.
No, chyba, ze miał wizje jak s. Faustyna... Ona też miała pewność co do niektórych dusz, ze dostąpiły zbawienia...
Dzienniczek nic nie mówi na temat nieochrzczonych jakoby byli by mocą modlitwy wyrwani z otchłani. Ale skoro koleżanka wierzy w taką moc( taka, znaczy większą niż dogmaty ustanowione przez Święty Kościół) swojej modlitwy, to może i modlitwa za zlikwidowanie piekła by zadziałała? albo chociaż za powrót diabłów w szeregi niebiańskich aniołów?
Moje jedno także. Ale nie nosiłem go w sobie i ty też, prawda?
no właśnie - w pewnym sensie... dobrze mówisz.
Jak to było z faryzeuszami co wyżej stawiali literę prawa nad miłość?
Mylisz miłość z pobłażliwością. Miłość nakazuje ukazywanie nawet mało przyjemnej prawdy. A prawda jest raczej taka, iż nie wiemy, że dzieci zmarłe bez chrztu są zbawione. Nauka Kościoła wskazuje raczej co innego.
Mówienie o pewności zbawienia mocno zalatuje protestancką predestynacją.
KKK 1261 Jeśli chodzi o dzieci zmarłe bez chrztu, Kościół może tylko polecać je miłosierdziu Bożemu, jak czyni to podczas przeznaczonego dla nich obrzędu pogrzebu.
oznacza to, ze KK nie naucza, ze Dzieci nienarodzone sa w otchłani, w miejscu skad nie ma powrotu. A Ty lepiej wiesz i w otchłań je wsadziłeś.
Moja wiara nie ma mocy. Ale moja wiara mówi, ze Bóg ma moc i miłość niepojetą.
Mądremu dość. A jak ktoś głupi i o zatwardziałym sercu to i tak nie pojmie.
Mylisz miłość z pobłażliwością. Miłość nakazuje ukazywanie nawet mało przyjemnej prawdy.
Wg Pisma, wystarczy napomnieć raz, drugi, a jak nie dociera strzepać pył z sandałów i odejść... Powiedziałeś swoje, powinność swą wypełniłeś... Czemu więc Greg ciągle gnębisz? Ty jesteś jak taki insekt, co dziurki nie zrobi a krew wypije...
Zastanawiam się jakie osobiste przesłanki - a nie pokazywane tylko paragrafy za tym stoją ... czy Bóg musi być przewidywalny, taki którego Ty rozumiesz i pojmujesz? Czy paradoksy które tu padają coś mówią o Bogu? Tak, wg mnie to że On jest większy od wszystkich ludzi razem wziętych i tym co ludzie wymyślą ...
Skorek. To nie tak. Bog jest niepojęty, to jasne. Znaczy, nie wszystko możesz pojąć i zrozumieć, Ale równocześnie nie może On przeczyć logice. Pewność zbawienia (powtarzam: pewność, nie nadzieja) przeczy logice oraz istnieniu grzechu pierworodnego.
Mylisz miłość z pobłażliwością. Miłość nakazuje ukazywanie nawet mało przyjemnej prawdy.
Wg Pisma, wystarczy napomnieć raz, drugi, a jak nie dociera strzepać pył z sandałów i odejść... Powiedziałeś swoje, powinność swą wypełniłeś... Czemu więc Greg ciągle gnębisz? Ty jesteś jak taki insekt, co dziurki nie zrobi a krew wypije...
a propos insektów:
"Przewodnicy ślepi, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda!"
Savia: cytować dogmat? KKK nie jest dokumentem dogmatycznym . Ale ty wiesz lepiej.
KKK jest dane szarym ludziom by jakoś mogli pojąć nauki i czemuś dostosować swoje życie. I jeśli ktoś się tam pomylił to on za to odpowie. KKK ma imprimatur. Nie mam obowiązku czytać wszystkich dokumentów kościoła, ba ja może nawet nie mam możliwości ich pojąć. Kościół daje mi KKK i ja mam to przyjąć. Ja mam być posłuszna, nawet gdy KK się myli. Tak jak mam być posłuszna spowiednikowi, nawet gdyby on się mylił. O tym mówił Jezus do s. Faustyny.
Komentarz
Wiesz co, Prayboy, mi już powiedział jeden ksiądz, że moje dziecko jest zbawione i nie muszę się za nie modlić. W świetle tego, co jest napisane w Katechizmie, zwyczajnie mnie oszukał. Nie wiem, jak tłumaczyć taki sabotaż, kiedy odwodzi się rodziców od pomocy modlitewnej ich własnym dzieciom, ale dla mnie to zalatuje siarką.
Jest jeszcze coś takiego jak osobiste relacje z Chrystusem. Jest jeszcze coś takiego jak "Proście, a będzie Wam dane" i Pan Bóg wiele czyni duszy, która mu serce oddaje. I w niczym to nie przeczy nauczaniu KK.
Przeczytaj "Dzienniczek" s. Faustyny. Może Ci serce otworzy na prawdziwą wiarę i pójdziesz krok dalej, bo teraz to Cię zatrzymało na paragrafach... Ale w Twoich oczach ona pewnie też zalatuje protestantyzmem... Tylko czemu ją Kościół ogłosił świętą?
Mówienie o pewności zbawienia mocno zalatuje protestancką predestynacją.
KKK 1261 Jeśli chodzi o dzieci zmarłe bez chrztu, Kościół może tylko
polecać je miłosierdziu Bożemu, jak czyni to podczas przeznaczonego dla
nich obrzędu pogrzebu.
oznacza to, ze KK nie naucza, ze Dzieci nienarodzone sa w otchłani, w miejscu skad nie ma powrotu. A Ty lepiej wiesz i w otchłań je wsadziłeś.
Moja wiara nie ma mocy. Ale moja wiara mówi, ze Bóg ma moc i miłość niepojetą.
Mądremu dość. A jak ktoś głupi i o zatwardziałym sercu to i tak nie pojmie.
Mi tak powiedział egzorcysta - że moja Tereska jest już zbawiona.
Każdy ksiądz mi to mówi ale jakoś nie mam pewności.
Ufam w Boże Miłosierdzie
Lada dzień mija dwa lata, znów zamówiłam Mszę Świętą. Przecież się nie zmarnuje :-)
Savia: cytować dogmat? KKK nie jest dokumentem dogmatycznym . Ale ty wiesz lepiej.