Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Na ilość? Egoistyczni rodzice jedynaków vs króliki

1232426282932

Komentarz

  • Pioszo54 powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    wątpię
    Uwazasz ze wszystkie rodziny sa kochajace? 
    Pioszo, wyjdz spod kamienia ... 
    W wigilie na dyzur mi przywiezli 2latka z obiema zlamanymi raczkami- tatusia nerwy poniosly, wg ciebie zapewne z milosci. 

    A te wszystkie zaniedbane dzieci, nawet nie bite, nawet nakarmione i ubrane, ale tak potwornie zaniedbane emocjonalnie, bo wazniejszy jest alkohol, czy nowi wujaszkowie ktorych sprowadza matka, czy tez kariera i dziecko upychane od jednej nianki do drugiej
    ... 
    Juz sie odkleiles Pioszo, sorry. 
    albo mówimy o normie
    albo o ekstremalnych od niej odchyleniach

    albo o krzywych drzewach
    albo o lesie

    kto się więc odkleił?
    Zyjesz w swojej bance ultrakatolickich rodzin. Wiec Twoj las jest inny niz moj. 
    I jakbys wyjzal ze swojego lasu to zauwazylbys ze to co Tobie wydaje sie byc ekstremalnym odchyleniem, jest duuuzo czestsze niz Ci sie wydaje.
    Zaniedbanie i brak milosci ma rozne oblicza i nie zawsze musi byc siniakiem. 
    Wystarczy narcystyczna matka, wystaczy nadmierna parentyfikacja, wystarczy ozieblosc emocjonalna nawet przy deklarowaniu uczuc- to juz jest zaniedbanie i nie mozna mowic ze rodzina z takimi problemami jest kochajaca. 
    Pomijajac juz oczywiste przypadki jak przemoc fizyczna, przemoc lub zaniedbanie psychiczne, lub tez skrajna bieda. 
    1. nie jestem katolikiem
    2. większość moich znajomych ma poglądy gazetowyborcze
    3. wszystkich tych deficytów rodzicielskich doświadczyła moja żona, co nie
    przeszkodziło jej być świetną matką
    Czyli Twoja wlasna zona wychowala sie w rodzinie z takimi deficytami i nadal uwazasz ze nie istnieja rodziny bez milosci? Majac taka pod nosem? 

    A to ze jest swietna matka akurat mnie nie dziwi, tu zazwyczaj jest zero-jedynkowo, albo sie powiela wzorzec z domu rodzinnego i kontynuuje pokoleniowa patologie, albo wlasnie przepracowuje sie temat i staje sie naprawde dobrym rodzicem przerywajac ta generational trauma. 
    tak, nadal uważam,
    że rodziny bez miłości,
    to margines marginesu

    i nawet ta niepełna miłość wystarcza, by wyrósł pełnowartościowy człowiek
    1. Ok, podejme ostatnia probe. Sprawdz statystyki ile jest zalozonych w Polsce niebieskich kart i dodaj do tego odsetek osob uzaleznionych od alkoholu. Tylko tyle- nadal uwazasz ze to margines? 
    A pomijam tu wszystkie subtelniejsze deficyty milosci. 
    2. Skoro uwazasz ze wystarcza niepelna milosc .... czyli akceptujemy bylejakosc, byleby tylko wychowac kolejnego obywatela. To juz lepiej niech ta cywilizacja wyginie, niz mamy na taka bylejakosc pozwalac 
    świetne usprawiedliwienie dla własnych wyborów,

    strażnik standardów

    :)


    a jeszcze mi się przypomniało,
    to już było,
    w I poł. XX wieku,
    było popularne w USA, Skandynawii, Niemczech
    nazywało się, to dbanie o standardy,

    eugenika

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Eugenika


    Przeczytales to co zalinkowales?? 
    Pozwole sobie skopiowac: 

    W zakres eugeniki wchodzą m.in. zwalczanie chorób wenerycznych, działania zapobiegawcze higieny pracyporadnictwo genetyczne, zwalczanie alkoholizmu, propagowanie zachowań prozdrowotnych, działania w zakresie higieny psychicznej i świadome rodzicielstwo[1].

    Definicja eugeniki z Twojego linku. 

    Rozumiem ze wszystko powyzsze jest zle i wykluczamy bo to ta brzydka i zla eugenika?
  • @M_Monia co za różnica jakie pochodzenie, kolor skóry ma dany człowiek? Ważne jaki jest. 
  • edytowano 2 stycznia
    Sandyesa powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    wątpię
    Uwazasz ze wszystkie rodziny sa kochajace? 
    Pioszo, wyjdz spod kamienia ... 
    W wigilie na dyzur mi przywiezli 2latka z obiema zlamanymi raczkami- tatusia nerwy poniosly, wg ciebie zapewne z milosci. 

    A te wszystkie zaniedbane dzieci, nawet nie bite, nawet nakarmione i ubrane, ale tak potwornie zaniedbane emocjonalnie, bo wazniejszy jest alkohol, czy nowi wujaszkowie ktorych sprowadza matka, czy tez kariera i dziecko upychane od jednej nianki do drugiej
    ... 
    Juz sie odkleiles Pioszo, sorry. 
    albo mówimy o normie
    albo o ekstremalnych od niej odchyleniach

    albo o krzywych drzewach
    albo o lesie

    kto się więc odkleił?
    Zyjesz w swojej bance ultrakatolickich rodzin. Wiec Twoj las jest inny niz moj. 
    I jakbys wyjzal ze swojego lasu to zauwazylbys ze to co Tobie wydaje sie byc ekstremalnym odchyleniem, jest duuuzo czestsze niz Ci sie wydaje.
    Zaniedbanie i brak milosci ma rozne oblicza i nie zawsze musi byc siniakiem. 
    Wystarczy narcystyczna matka, wystaczy nadmierna parentyfikacja, wystarczy ozieblosc emocjonalna nawet przy deklarowaniu uczuc- to juz jest zaniedbanie i nie mozna mowic ze rodzina z takimi problemami jest kochajaca. 
    Pomijajac juz oczywiste przypadki jak przemoc fizyczna, przemoc lub zaniedbanie psychiczne, lub tez skrajna bieda. 
    1. nie jestem katolikiem
    2. większość moich znajomych ma poglądy gazetowyborcze
    3. wszystkich tych deficytów rodzicielskich doświadczyła moja żona, co nie
    przeszkodziło jej być świetną matką
    Czyli Twoja wlasna zona wychowala sie w rodzinie z takimi deficytami i nadal uwazasz ze nie istnieja rodziny bez milosci? Majac taka pod nosem? 

    A to ze jest swietna matka akurat mnie nie dziwi, tu zazwyczaj jest zero-jedynkowo, albo sie powiela wzorzec z domu rodzinnego i kontynuuje pokoleniowa patologie, albo wlasnie przepracowuje sie temat i staje sie naprawde dobrym rodzicem przerywajac ta generational trauma. 
    tak, nadal uważam,
    że rodziny bez miłości,
    to margines marginesu

    i nawet ta niepełna miłość wystarcza, by wyrósł pełnowartościowy człowiek
    1. Ok, podejme ostatnia probe. Sprawdz statystyki ile jest zalozonych w Polsce niebieskich kart i dodaj do tego odsetek osob uzaleznionych od alkoholu. Tylko tyle- nadal uwazasz ze to margines? 
    A pomijam tu wszystkie subtelniejsze deficyty milosci. 
    2. Skoro uwazasz ze wystarcza niepelna milosc .... czyli akceptujemy bylejakosc, byleby tylko wychowac kolejnego obywatela. To juz lepiej niech ta cywilizacja wyginie, niz mamy na taka bylejakosc pozwalac 
    świetne usprawiedliwienie dla własnych wyborów,

    strażnik standardów

    :)


    a jeszcze mi się przypomniało,
    to już było,
    w I poł. XX wieku,
    było popularne w USA, Skandynawii, Niemczech
    nazywało się, to dbanie o standardy,

    eugenika

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Eugenika


    Przeczytales to co zalinkowales?? 
    Pozwole sobie skopiowac: 

    W zakres eugeniki wchodzą m.in. zwalczanie chorób wenerycznych, działania zapobiegawcze higieny pracyporadnictwo genetyczne, zwalczanie alkoholizmu, propagowanie zachowań prozdrowotnych, działania w zakresie higieny psychicznej i świadome rodzicielstwo[1].

    Definicja eugeniki z Twojego linku. 

    Rozumiem ze wszystko powyzsze jest zle i wykluczamy bo to ta brzydka i zla eugenika?


    przeczytałem, jednak to co zacytowałaś, nie oddaje nijak istoty,
    którą właśnie było "zachowanie standardów"

    zresztą, kto chce, niech zerknie

    :)
  • Sandyesa powiedział(a):

    Rozumiem ze wszystko powyzsze jest zle i wykluczamy bo to ta brzydka i zla eugenika?

    Typowe argumentacja rozwadniająca temat, tak samo jak u nas w jednej ustawie zaproponowali podwyżkę dla nauczycieli oraz 3 mld na telewizje dla PO, a gdy prezydent zawetował to krzyczeć że to przez niego nauczyciele nie dostali podwyżek.

    Tak właśnie ma być, jeśli wśród dobrych przepisów jest choć jeden zły należy całość zablokować. I tak jest z eugeniką.
  • edytowano 2 stycznia
    @M_Monia Tendencje są różne, nierzadko negatywne. Lecz za każdą tendencja stoi człowiek, skąd wiemy jakie ma problemy? Jak był wychowywany i czego potrzebuje? 
    Problemem jest raczej, w moich oczach- narzucanie pewnych rzeczy, jako jedynie słusznych. Media i social media przyczyniają się do tego.
  • edytowano 2 stycznia
    Nie podoba mi się dla przykładu to, że w social mediach, nierzadko widuję wypowiedzi, wręcz pogardliwe dla rodzin. Pełne agresji i nienawiści. 
    Osoby, które w ten sposób wypowiadają się, pewnie mają swoje problemy, ale przez powszechność mediów, ludzie biorą do siebie to co przeczytają, obejrzą i dalej przekazują.

    Jestem przeciwna promowaniu aborcji, jako czegoś dobrego. Uważam, że jest to poważny grzech.  A młode kobiety atakowane są jedynym słusznym przekazem, że jest to najlepsze rozwiazanie i tu masa argumentów za, a żadnych przeciw. Jest też przekaz katolicki, czy ogólnie odwrotny, ale wiadomo jak to wygląda. Kto go zrozumie, to zrozumie, a tu trzeba dotrzeć inaczej mam wrażenie.

    A gdy zacznie się dyskusja na ten temat, to na ogół jest ona pełna agresji.

    Jednak też, nierzadko ludzie nie chcą podawać prawdziwych powodów swoich wyborów czy poglądów. Bo może być tak, że osoba, która nie chce mieć dzieci, parę razy poronila, nie może mieć dzieci, albo jej na nie nie stac. 

    A może faktycznie być tak, że ma swoje problemy, które prowokują do unikania pewnej odpowiedzialności. 
  • M_Monia powiedział(a):
    Coralgol powiedział(a):
    @Pioszo54 @M_monia

    Możecie bic pianę w nieskończoność, ale dla prawie nikogo nie jest przekonujący, że samo rozmnażanie się na potęgę (gdy brakuje miłości i odpowiedzialności) to jakaś szczególna zasługa. Raczej egoizm.
    A kto powiedział że ma brakować miłości i odpowiedzialności i kto powiedział, że na potęgę? Jesteśmy z tej samej gliny ulepione wiesz i każde kolejne dziecko to nie egoizm a wyrzeczenia, miłość i  zobowiazanie. Egocentrycy raczej tego się nie chcą podjąć nigdy, a przeciętny człowiek czasami też się boi, co jest całkowicie naturalne bo dziecko zmienia życie w taki sposób że to już nie "ja" jestem w centrum. W szczególności wiele dzieci. Nie znam nikogo kto sobie płódzi dzieci ile wlezie ze swojego egoizmu. No ale rozumiem że dziś wszelkie wartości się dewaluuje i stawia na głowie to i tą. Wszak skoro aborcja ma być z miłości (są tacy co tak uważają gdy np ciąża niechciana) to dlaczego nie bezdzietnośc z wyboru z altruizmu i odpowiedzialnisci. 

    Egoizm to raczej jest w tym że nie chce się brać odpowiedzialności, ucieka się od niej. To trawi wspolczesnych ludzi zachodu i w tym jest problem, a nie w tym że ktoś ma dużo dzieci ze swojego egoizmu. Każdy wie z czym to się wiąże i ostatnia rzeczą jaką by mi przyszła do głowy to to że ktoś współcześnie na potęgę chce rodzic wiele dzieci ze swojego egoizmu. Chyba że masz ludzi za głupków, którzy nie są świadomi co oznacza wiele dzieci. Ale to chyba wtedy jakies zaburzenie a nie norma. 
    A ja rozumiem przekaz Co@M_Monia

    Bo jesli mieszkasz w dwoch pokojach, bez widokow na zmiane mieszkania na dwukrotnie wieksze, masz piatke dzieci i plodzisz sobie w takiej sytuacji szoste, to jest to skrajny egoizm.
  • edytowano 2 stycznia
    @Sandyesa Tu też różnie wychodzi ludziom, ale fakt faktem, takie warunki nie są komfortowe… Jednak wtedy już zostaje tylko ludziom pomóc i chyba, myślę… motywować do zmiany, towarzysząc. I myślę, że największą rola w tym jest u Boga. My możemy mniej, niż On
  • Ten motyw z mieszkaniem to słaby bo już znamy przypadek celebrytki ze usunela ciążę z powodu za małego mieszkania. To bardzo słabe jest.
  • @asiao Nie chodzi o to, aby abortować dziecko, bo mieszkanie jest za małe. Jednak warunki też mają znaczenie, raczej nikt nie powie, że nie.
  • edytowano 2 stycznia
    Sandyesa powiedział(a):
    M_Monia powiedział(a):
    Coralgol powiedział(a):
    @Pioszo54 @M_monia

    Możecie bic pianę w nieskończoność, ale dla prawie nikogo nie jest przekonujący, że samo rozmnażanie się na potęgę (gdy brakuje miłości i odpowiedzialności) to jakaś szczególna zasługa. Raczej egoizm.
    A kto powiedział że ma brakować miłości i odpowiedzialności i kto powiedział, że na potęgę? Jesteśmy z tej samej gliny ulepione wiesz i każde kolejne dziecko to nie egoizm a wyrzeczenia, miłość i  zobowiazanie. Egocentrycy raczej tego się nie chcą podjąć nigdy, a przeciętny człowiek czasami też się boi, co jest całkowicie naturalne bo dziecko zmienia życie w taki sposób że to już nie "ja" jestem w centrum. W szczególności wiele dzieci. Nie znam nikogo kto sobie płódzi dzieci ile wlezie ze swojego egoizmu. No ale rozumiem że dziś wszelkie wartości się dewaluuje i stawia na głowie to i tą. Wszak skoro aborcja ma być z miłości (są tacy co tak uważają gdy np ciąża niechciana) to dlaczego nie bezdzietnośc z wyboru z altruizmu i odpowiedzialnisci. 

    Egoizm to raczej jest w tym że nie chce się brać odpowiedzialności, ucieka się od niej. To trawi wspolczesnych ludzi zachodu i w tym jest problem, a nie w tym że ktoś ma dużo dzieci ze swojego egoizmu. Każdy wie z czym to się wiąże i ostatnia rzeczą jaką by mi przyszła do głowy to to że ktoś współcześnie na potęgę chce rodzic wiele dzieci ze swojego egoizmu. Chyba że masz ludzi za głupków, którzy nie są świadomi co oznacza wiele dzieci. Ale to chyba wtedy jakies zaburzenie a nie norma. 
    A ja rozumiem przekaz Co@M_Monia

    Bo jesli mieszkasz w dwoch pokojach, bez widokow na zmiane mieszkania na dwukrotnie wieksze, masz piatke dzieci i plodzisz sobie w takiej sytuacji szoste, to jest to skrajny egoizm.
    ciekawe, co sądzą o tym te dzieci/dorośli

    o tym egoistycznym powołaniu ich do życia
  • Ale to jest cienka granica w myśleniu, że mieszkanie za małe, brak warunków więc nieodpowiedzialnie jest urodzić kolejne dziecko.
  • @Pioszo54 Pewnie to samo, co o powołaniu ich dla dobra ojczyzny. Tak serio, to nie wiem. Egoizmu wolę już innym nie zarzucać, niech każdy w swoim sercu to rozważa.
  • M_Monia powiedział(a):
    Coralgol powiedział(a):
    @Pioszo54 @M_monia

    Możecie bic pianę w nieskończoność, ale dla prawie nikogo nie jest przekonujący, że samo rozmnażanie się na potęgę (gdy brakuje miłości i odpowiedzialności) to jakaś szczególna zasługa. Raczej egoizm.
    A kto powiedział że ma brakować miłości i odpowiedzialności i kto powiedział, że na potęgę? Jesteśmy z tej samej gliny ulepione wiesz i każde kolejne dziecko to nie egoizm a wyrzeczenia, miłość i  zobowiazanie. Egocentrycy raczej tego się nie chcą podjąć nigdy, a przeciętny człowiek czasami też się boi, co jest całkowicie naturalne bo dziecko zmienia życie w taki sposób że to już nie "ja" jestem w centrum. W szczególności wiele dzieci. Nie znam nikogo kto sobie płódzi dzieci ile wlezie ze swojego egoizmu. No ale rozumiem że dziś wszelkie wartości się dewaluuje i stawia na głowie to i tą. Wszak skoro aborcja ma być z miłości (są tacy co tak uważają gdy np ciąża niechciana) to dlaczego nie bezdzietnośc z wyboru z altruizmu i odpowiedzialnisci. 

    Egoizm to raczej jest w tym że nie chce się brać odpowiedzialności, ucieka się od niej. To trawi wspolczesnych ludzi zachodu i w tym jest problem, a nie w tym że ktoś ma dużo dzieci ze swojego egoizmu. Każdy wie z czym to się wiąże i ostatnia rzeczą jaką by mi przyszła do głowy to to że ktoś współcześnie na potęgę chce rodzic wiele dzieci ze swojego egoizmu. Chyba że masz ludzi za głupków, którzy nie są świadomi 
    M_Monia powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    Bo jesli mieszkasz w dwoch pokojach, bez widokow na zmiane mieszkania na dwukrotnie wieksze, masz piatke dzieci i plodzisz sobie w takiej sytuacji szoste, to jest to skrajny egoizm.

    A czy Ty trochę znasz się na ludzkiej psychice? Mało prawdopodobne że ktos celowo zajdzie w ciążę w takiej sytuacji. Bardziej prawdopodobne jest to że była to ciąża nieplanowana a odpowiedzialność polega na tym że nawet jak dziewczyna na początku płacze i się boi to rodzi, opiekuje się i kocha. 

    Zakładając że jest typową wpadką, czyli mimo iż para robiła wszystko żeby ciąży zapobiec to jednak dziecko się poczeło. To owszem, wtedy się popłacze i potem bierze na klate. Natomiast jeśli para mimo dramatycznych warunków finansowych i gromadki dzieci jest sobie radośnie i lekkomyślnie otwarta na życie to jest to EGOIZM. Bo w tym wypadku ważniejsze są moje idee, moje przekonania i wizje, od tego czy dzieci które na świat powołuję mają odpowiednie warunki do rozwoju.
  • asiao powiedział(a):
    Ten motyw z mieszkaniem to słaby bo już znamy przypadek celebrytki ze usunela ciążę z powodu za małego mieszkania. To bardzo słabe jest.

    Wiesz, ale jest dużo pomiędzy usuwaniem ciąży z powodu małego metrażu, a lekkomyślnym podejściem do prokreacji mimo złych warunków mieszkaniowo-finansowych.

    I to "pomiędzy" jest dość szeroką strefą, w której myślę każdy z nas odnajdzie swoje miejsce.
  • Pioszo54 powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    M_Monia powiedział(a):
    Coralgol powiedział(a):
    @Pioszo54 @M_monia

    Możecie bic pianę w nieskończoność, ale dla prawie nikogo nie jest przekonujący, że samo rozmnażanie się na potęgę (gdy brakuje miłości i odpowiedzialności) to jakaś szczególna zasługa. Raczej egoizm.
    A kto powiedział że ma brakować miłości i odpowiedzialności i kto powiedział, że na potęgę? Jesteśmy z tej samej gliny ulepione wiesz i każde kolejne dziecko to nie egoizm a wyrzeczenia, miłość i  zobowiazanie. Egocentrycy raczej tego się nie chcą podjąć nigdy, a przeciętny człowiek czasami też się boi, co jest całkowicie naturalne bo dziecko zmienia życie w taki sposób że to już nie "ja" jestem w centrum. W szczególności wiele dzieci. Nie znam nikogo kto sobie płódzi dzieci ile wlezie ze swojego egoizmu. No ale rozumiem że dziś wszelkie wartości się dewaluuje i stawia na głowie to i tą. Wszak skoro aborcja ma być z miłości (są tacy co tak uważają gdy np ciąża niechciana) to dlaczego nie bezdzietnośc z wyboru z altruizmu i odpowiedzialnisci. 

    Egoizm to raczej jest w tym że nie chce się brać odpowiedzialności, ucieka się od niej. To trawi wspolczesnych ludzi zachodu i w tym jest problem, a nie w tym że ktoś ma dużo dzieci ze swojego egoizmu. Każdy wie z czym to się wiąże i ostatnia rzeczą jaką by mi przyszła do głowy to to że ktoś współcześnie na potęgę chce rodzic wiele dzieci ze swojego egoizmu. Chyba że masz ludzi za głupków, którzy nie są świadomi co oznacza wiele dzieci. Ale to chyba wtedy jakies zaburzenie a nie norma. 
    A ja rozumiem przekaz Co@M_Monia

    Bo jesli mieszkasz w dwoch pokojach, bez widokow na zmiane mieszkania na dwukrotnie wieksze, masz piatke dzieci i plodzisz sobie w takiej sytuacji szoste, to jest to skrajny egoizm.
    ciekawe, co sądzą o tym te dzieci/dorośli

    o tym egoistycznym powołaniu ich do życia

    Ja zdecydowanie wolałabym się NIE URODZIĆ WCALE niż urodzić się jako szóste dziecko w skrajnie biednej rodzinie. Życie tak, ale nie za wszelką cenę. Az tak ważna dla świata nie jestem.
  • M_Monia powiedział(a):
    A jeśli ktoś chce mieć bardzo dużo dzieci nie mając warunków to przecież każde kolejne jeszcze bardziej mu ten brak warunków odbierze. Znaczy że ma w sobie dużo miłości.

    Nie widzę egoizmu ani w bardziej prawdopodobny scenariuszu ani w tym bardzo mało. W jednym i drugim kobieta oddaje cześć siebie.

    Scenariusz że ktoś rodząc piąte, chce zajść w ciążę z szóstym mając dodatkowo tylko 2 pokoje, jest znów tak bardzo mało prawdopodobny, że szkoda się tym zajmować. 

    Ależ niech sobie kobieta oddaje z siebie ile części chce. W tej hipotetycznej rodzinie jest już 5 dzieci, i  kobieta nie tylko z SIEBIE daje ale też powołując na swiat szóste dziecko mimo braku warunków, odbiera zasoby pozostałej piątce która już na swiecie jest. I to jest ten EGOIZM o którym piszę,  jeśli mysli się tylko o sobie w kontekscie rozrodu, zapominając już o dzieciach które na swiat się powołało.
    Co więcej, nie ma dla mnie znaczenia czy para kolejne dziecko spładza z pobudek religijnych, czy światopoglądowych, czy też może tzw wścieku macicy, pragnienia posiadania syna przy pięciu córkach- nie ważne. O ile nie jest w stanie zapewnić swoim potomkom właściwych warunków do rozwoju to jest to egoizm i choćbyście mnie kołem łamali to nie dam sobie przemówić że jest inaczej.
    Podziękowali 1Coralgol
  • Sandyesa powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    M_Monia powiedział(a):
    Coralgol powiedział(a):
    @Pioszo54 @M_monia

    Możecie bic pianę w nieskończoność, ale dla prawie nikogo nie jest przekonujący, że samo rozmnażanie się na potęgę (gdy brakuje miłości i odpowiedzialności) to jakaś szczególna zasługa. Raczej egoizm.
    A kto powiedział że ma brakować miłości i odpowiedzialności i kto powiedział, że na potęgę? Jesteśmy z tej samej gliny ulepione wiesz i każde kolejne dziecko to nie egoizm a wyrzeczenia, miłość i  zobowiazanie. Egocentrycy raczej tego się nie chcą podjąć nigdy, a przeciętny człowiek czasami też się boi, co jest całkowicie naturalne bo dziecko zmienia życie w taki sposób że to już nie "ja" jestem w centrum. W szczególności wiele dzieci. Nie znam nikogo kto sobie płódzi dzieci ile wlezie ze swojego egoizmu. No ale rozumiem że dziś wszelkie wartości się dewaluuje i stawia na głowie to i tą. Wszak skoro aborcja ma być z miłości (są tacy co tak uważają gdy np ciąża niechciana) to dlaczego nie bezdzietnośc z wyboru z altruizmu i odpowiedzialnisci. 

    Egoizm to raczej jest w tym że nie chce się brać odpowiedzialności, ucieka się od niej. To trawi wspolczesnych ludzi zachodu i w tym jest problem, a nie w tym że ktoś ma dużo dzieci ze swojego egoizmu. Każdy wie z czym to się wiąże i ostatnia rzeczą jaką by mi przyszła do głowy to to że ktoś współcześnie na potęgę chce rodzic wiele dzieci ze swojego egoizmu. Chyba że masz ludzi za głupków, którzy nie są świadomi co oznacza wiele dzieci. Ale to chyba wtedy jakies zaburzenie a nie norma. 
    A ja rozumiem przekaz Co@M_Monia

    Bo jesli mieszkasz w dwoch pokojach, bez widokow na zmiane mieszkania na dwukrotnie wieksze, masz piatke dzieci i plodzisz sobie w takiej sytuacji szoste, to jest to skrajny egoizm.
    ciekawe, co sądzą o tym te dzieci/dorośli

    o tym egoistycznym powołaniu ich do życia

    Ja zdecydowanie wolałabym się NIE URODZIĆ WCALE niż urodzić się jako szóste dziecko w skrajnie biednej rodzinie. Życie tak, ale nie za wszelką cenę. Az tak ważna dla świata nie jestem.
    Trzeba by się zapytać 6tych dzieci jak się czują 
  • @Sandyesa Różnie ludziom wychodzi.  
  • Nie chciałabym mieć gromadki dzieci w kiepskich warunkach. Ale z drugiej strony znam ludzi, którym takie warunki w domu rodzinnym w niczym nie przeszkodziły.
    W domu rodzinnym jest się kilkanaście lat, ile lat w tym czasie dziecku faktycznie przeszkadzają warunki? A resztę życia można sobie zorganizować po swojemu.
  • Tak mi się przypomniało akurat, że byłam siódmym dzieckiem w dwupokojowym mieszkaniu.
    Podziękowali 1Chaber
  • Ostatnio przyśnił mi się na jawie koszmar, że za dwadzieścia lat mieszkam na moich 3 pokojach sama.
  • Berenika powiedział(a):
    Ostatnio przyśnił mi się na jawie koszmar, że za dwadzieścia lat mieszkam na moich 3 pokojach sama.
    Można sprzedać w sumie, jeśli metraż byłby za duży.
  • Beta powiedział(a):
    Nie chciałabym mieć gromadki dzieci w kiepskich warunkach. Ale z drugiej strony znam ludzi, którym takie warunki w domu rodzinnym w niczym nie przeszkodziły.
    W domu rodzinnym jest się kilkanaście lat, ile lat w tym czasie dziecku faktycznie przeszkadzają warunki? A resztę życia można sobie zorganizować po swojemu.
    Też znam takich ludzi, którzy do matury mieszkali w ciasnym mieszkaniu z licznym rodzenstwem i nie wspominają tego źle. Ale nie były to rodziny skrajnie biedne, tylko raczej rodzice bojący się wykonać radykalnych kroków w kierunku zmiany mieszkania. Więc mieli ciasno, ale finanse na rozwój, rozrywki itd były.

    A z drugiej strony moja pierwszy chłopak z czasów licealnych mieszkał z dwiema siostrami w jednym pokoju, w mieszkaniu 47metrów. I szczerze tego nienawidził, znienawidził swoje siostry, rodziców obwiniał za to że nawet nie próbują tego zmienić, wielokrotnie mówił jak bardzo czuje się upokorzony. Przesiadywał u mnie w domu ile się dało, dobrze że moja mama była tolerancyjna, rozumiała jego odczucia...
    Wyprowadził się natychmiast po skonczeniu 18 lat, z siostrami ma sporadyczny kontakt, lepszy z mamą, z ojcem nie rozmawia z tego co wiem, bo jego właśnie obwiniał za tą sytuację i za to że nic z tym nie robi.
    Pamiętam bardzo tą jego gorycz...

  • edytowano 2 stycznia
    Moje rodzeństwo cioteczne mieszkało w małym pokoju, przez ponad 20 lat. Gdy rodzina się zmniejszyła, to się odłączyli. Cieszę się, że żyją oboje, bo to moja najbliższa rodzina poza rodzicami. Jednak myślę, że w pewnym momencie mogło być im niezbyt komfortowo.
  • Sandyesa powiedział(a):
    Beta powiedział(a):
    Nie chciałabym mieć gromadki dzieci w kiepskich warunkach. Ale z drugiej strony znam ludzi, którym takie warunki w domu rodzinnym w niczym nie przeszkodziły.
    W domu rodzinnym jest się kilkanaście lat, ile lat w tym czasie dziecku faktycznie przeszkadzają warunki? A resztę życia można sobie zorganizować po swojemu.
    Też znam takich ludzi, którzy do matury mieszkali w ciasnym mieszkaniu z licznym rodzenstwem i nie wspominają tego źle. Ale nie były to rodziny skrajnie biedne, tylko raczej rodzice bojący się wykonać radykalnych kroków w kierunku zmiany mieszkania. Więc mieli ciasno, ale finanse na rozwój, rozrywki itd były.

    A z drugiej strony moja pierwszy chłopak z czasów licealnych mieszkał z dwiema siostrami w jednym pokoju, w mieszkaniu 47metrów. I szczerze tego nienawidził, znienawidził swoje siostry, rodziców obwiniał za to że nawet nie próbują tego zmienić, wielokrotnie mówił jak bardzo czuje się upokorzony. Przesiadywał u mnie w domu ile się dało, dobrze że moja mama była tolerancyjna, rozumiała jego odczucia...
    Wyprowadził się natychmiast po skonczeniu 18 lat, z siostrami ma sporadyczny kontakt, lepszy z mamą, z ojcem nie rozmawia z tego co wiem, bo jego właśnie obwiniał za tą sytuację i za to że nic z tym nie robi.
    Pamiętam bardzo tą jego gorycz...

    To już naprawdę kiepski argument, teraz dzieci mają ogromne pretensje, nawet kiedy są rozpieszczone i wszystko mają. Pretensje dzieci mogą być o nadmiar rodzeństwa, o brak rodzeństwa, o za mały pokój, o mieszkanie w mieście lub poza miastem, itp... A skłócone rodzeństwa znam osobiście, chociaż sytuacja materialna bardzo dobra i każdy miał swój pokój..

    Podziękowali 1Chaber
  • Zuzapola powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    Beta powiedział(a):
    Nie chciałabym mieć gromadki dzieci w kiepskich warunkach. Ale z drugiej strony znam ludzi, którym takie warunki w domu rodzinnym w niczym nie przeszkodziły.
    W domu rodzinnym jest się kilkanaście lat, ile lat w tym czasie dziecku faktycznie przeszkadzają warunki? A resztę życia można sobie zorganizować po swojemu.
    Też znam takich ludzi, którzy do matury mieszkali w ciasnym mieszkaniu z licznym rodzenstwem i nie wspominają tego źle. Ale nie były to rodziny skrajnie biedne, tylko raczej rodzice bojący się wykonać radykalnych kroków w kierunku zmiany mieszkania. Więc mieli ciasno, ale finanse na rozwój, rozrywki itd były.

    A z drugiej strony moja pierwszy chłopak z czasów licealnych mieszkał z dwiema siostrami w jednym pokoju, w mieszkaniu 47metrów. I szczerze tego nienawidził, znienawidził swoje siostry, rodziców obwiniał za to że nawet nie próbują tego zmienić, wielokrotnie mówił jak bardzo czuje się upokorzony. Przesiadywał u mnie w domu ile się dało, dobrze że moja mama była tolerancyjna, rozumiała jego odczucia...
    Wyprowadził się natychmiast po skonczeniu 18 lat, z siostrami ma sporadyczny kontakt, lepszy z mamą, z ojcem nie rozmawia z tego co wiem, bo jego właśnie obwiniał za tą sytuację i za to że nic z tym nie robi.
    Pamiętam bardzo tą jego gorycz...

    To już naprawdę kiepski argument, teraz dzieci mają ogromne pretensje, nawet kiedy są rozpieszczone i wszystko mają. Pretensje dzieci mogą być o nadmiar rodzeństwa, o brak rodzeństwa, o za mały pokój, o mieszkanie w mieście lub poza miastem, itp... A skłócone rodzeństwa znam osobiście, chociaż sytuacja materialna bardzo dobra i każdy miał swój pokój..


    Oj no jasne że można mieć dobre relacje na małym metrażu i kiepskie w 300m willi. Wiadomo że to wieloczynnikowe. Ale nie udawajmy że mieszkanie w 8 osób w dwóch pokojach jest wspaniałe. No nie.

    A co do roszczeń dzieci, to każdy z nas się będzie z nimi mierzył jak nasze dzieci dorosną. I nie mam złudzeń, że każdy z nas się nasłucha co zrobił źle ;) ( przynajmniej ja wolałabym się nasłuchać, niż żeby moje dziecko miało swoje pretensje kisić w sobie),
    Więc ostatecznie każdy z nas w swoim sumieniu i zgodnie ze swoimi przekonaniami/standardami/celami musi podejmować decyzje co do rozmiarów swojej rodziny.
    To co dla jednego będzie wydumaną potrzebą/zbytkiem, dla drugiego będzie absolutnym minimum. Ale dzieci głupie nie są, na bezludnej wyspie nie mieszkają, i zwłaszcza w pewnym wieku mają potrzebę porównywania się z innymi. I z tych naszych przekonań co do potrzeb wydumanych lub nie to już nas nasze dzieci rozliczą. 
  • Sandyesa powiedział(a):
    Ale nie udawajmy że mieszkanie w 8 osób w dwóch pokojach jest wspaniałe. No nie.
    Tak realnie, to ile lat konkretne dziecko mieszka w takich warunkach? A okres, w którym mu to przeszkadza to w ogóle mały ułamek życia. 
    U nas życie toczy się w jednym pomieszczeniu. Mają swoje pokoje ale dzieci wolą być z nami w salonie.
    Podziękowali 1Chaber
  • Beta powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    Ale nie udawajmy że mieszkanie w 8 osób w dwóch pokojach jest wspaniałe. No nie.
    Tak realnie, to ile lat konkretne dziecko mieszka w takich warunkach? A okres, w którym mu to przeszkadza to w ogóle mały ułamek życia. 
    U nas życie toczy się w jednym pomieszczeniu. Mają swoje pokoje ale dzieci wolą być z nami w salonie.
    Mieszka w takich warunkach zazwyczaj cale swoje dziecinstwo. Wiadomo ze to ulamek zycia, ale dosc wazny bo ksztaltuje czlowieka, taki element zycia troche nie do podrobienia- bo w doroslosci masz duzo roznych rol, duzo etapow, niektore rzeczy mozna "zaczac od poczatku"... ale dziecinstwa nie powtorzysz.

    A to o czym piszesz, ze zycie toczy sie w salonie mimo ze dzieci posiadaja wlasne pokoje- no to wlasnie jest sytuacja idealna. Lubicie przebywac ze soba, nie macie potrzeby "chowania" sie u siebie,  chcecie byc razem. Ale jesli ktores potrzebuje prywatnosci, chce przyjac gosci, czy pobyc sam, przespac sie, pomedytowac, czy czuje sie zle- to MOZE. Bo zadbalas o to zeby Twoje dzieci mialy taka mozliwosc. 
    Myslisz ze tak samo dobrze spedzaloby sie Wam czas w tym salonie gdyby to byl przymus? Gdybyscie nie mieli ten wolnosci, nie mieli wyboru? 
    Wiadomo ze gdybamy ale ... 
  • Jakbyśmy tak żyli od początku, to jestem pewna że wszystko by się ułożyło naturalnie. Zawsze jest coś, czego nie da się zrobić, czy mieć, jest granica.
    Tak sobie myślę, że jakby nie było miejsca na przyjmowanie gości, to byśmy ich nie przyjmowali. Można spotykać się poza domem. Jakby nie było wolnego pokoju, by pobyć samemu w spokoju, to zawsze zostaje łazienka, kuchnia albo spacer... Itd. 
    Podziękowali 4Joannna Chaber Zuzapola Ata
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.