Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Na ilość? Egoistyczni rodzice jedynaków vs króliki

1202123252632

Komentarz

  • M_Monia powiedział(a):
    Tylko ostatnie. Czworke bym urodziła.  Ja tu wycieczek osobistych do ciebie nie robię a ty co chwilę

    Jesteś natka wielodzietna a takie rzeczy gadasz ze jak sobie przypomnę to mi słabo. To samo Beta. 

    Jakie rzeczy?
  • Sandyesa powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    Beta powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    a nie zależy Ci na losie Twojego dziecka, wnuków?
    na świecie w jakim będą żyli?
    Czy to, że masz daną ilość dzieci spowodowało, że świat w którym te dzieci żyją jest taki jak dla nich chciałeś?
    zdecydowanie,
    stanowią dla siebie oparcie
    Czyli jednak decydujesz sie miec wiecej dzieci ze wzgledow rodzinnych, ze wzgledu relacji a nie przez wglad na przetrwanie cywilizacji. 
    Wiec dalej nie wiem czemu to przetrwanie cywilizacji i zmniejszanie sie liczby ludnosci tak Ci lezy na watrobie, skoro w sensie globalnym jak napisales nie ma wplywu na Twoje dzieci
    oczywiście, chciałem mieć dużą rodzinę, bo bardzo lubię dzieci

    co nie zmienia pewnych oczywistych faktów
    że umrzemy,
    więc rodząc się i żyjąc, zaciągamy dług u społeczeństwa
    i odchodząc z tego świata, powinniśmy pozostawić go w stanie niepogorszonym,
    co najlepiej zrobić, czyniąc go lepszym miejscem do życia dla tych, co przyjdą po nas,
    czyli płodząc i wychowując możliwie największą ilość potomstwa
    Pioszo54 powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    Beta powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    a nie zależy Ci na losie Twojego dziecka, wnuków?
    na świecie w jakim będą żyli?
    Czy to, że masz daną ilość dzieci spowodowało, że świat w którym te dzieci żyją jest taki jak dla nich chciałeś?
    zdecydowanie,
    stanowią dla siebie oparcie
    Czyli jednak decydujesz sie miec wiecej dzieci ze wzgledow rodzinnych, ze wzgledu relacji a nie przez wglad na przetrwanie cywilizacji. 
    Wiec dalej nie wiem czemu to przetrwanie cywilizacji i zmniejszanie sie liczby ludnosci tak Ci lezy na watrobie, skoro w sensie globalnym jak napisales nie ma wplywu na Twoje dzieci
    oczywiście, chciałem mieć dużą rodzinę, bo bardzo lubię dzieci

    co nie zmienia pewnych oczywistych faktów
    że umrzemy,
    więc rodząc się i żyjąc, zaciągamy dług u społeczeństwa
    i odchodząc z tego świata, powinniśmy pozostawić go w stanie niepogorszonym,
    co najlepiej zrobić, czyniąc go lepszym miejscem do życia dla tych, co przyjdą po nas,
    czyli płodząc i wychowując możliwie największą ilość potomstwa
    To juz kwestia roznicy pogladow na to co jest najlepszym sposobem na splate tego dlugu. Pomijajac juz fakt ze nie mam poczucia zebym jakis dlug zaciagnela, to nawet jesli, splacam go obecnie wykonujac ciezka prace na rzecz spoleczenstwa jako lekarz, ponadto zostawiam po sobie wklad w rozwoj medycyny przez prace naukowa, a poza tym dzialam lokalnie na rzecz mojej waskiej spolecznosci i otoczenia w ktorym mieszkam. Nie zgadzam sie z tym ze plodzenie jak najwiekszej ilosci dzieci jest jedynym slusznym dzialaniem na rzecz spoleczenstwa. Skoro jako cywilizacja wymieramy, to wole sie skupic na tym zeby to nasze zycie tu i teraz i w bliskiej przyszlosci (a nie za 500lat) bylo dobre i dobrej jakosci. A nie isc na ilosc byleby tylko cywilizacja przetrwala- nie jest to moj cel.
    nie jest jedynym,
    ale jest pierwszym i najlepszym sposobem,
    sposobem, którego nie możemy przerzucić na innych
    ze wgl. na powszechną i skuteczną antykoncepcję
  • To bezczelne ustalać kto ile powinien mieć dzieci 
    Jak czworo to ok a jak 10 to nie ok

  • M_Monia powiedział(a):
    Wg mnie ma to wpływ na moje dzueci bardzo. W przedszkolu i szkole już jest obniżone nauczanie. Wszystko dostosowane do obcokrajowców. Mamy muzułmanów, Ukraina, Wietnamczycy. A może się jeszcze okazać że będziemy o nich walczyć bo robić komu nie ma komu. 
    Obcokrajowców z roku na rok coraz więcej. Czuję jak Polska nie jest jyz Polska a będzie tylko gorzej. To przykre. 

    Do wielu prac jak nie ma obcokrajowca to nie ma nikogo. Jakieś to takie przykre jest ze trzeba to oddać innej kulturze. 
    A co Ci przeszkadzaja obcokrajowcy?? Wietnamczycy Ci jakas krzywde zrobili? W moim przedszkolu jest dwojka wietnamskich dzieci, super rodziny, cieple, inteligentne matki, spotykamy sie tez z dziecmi na gruncie prywatnym. 
    Twierdzisz ze nie jestes rasistka ale rasizm az sie wylewa z Twoich wpisow. 

    Z reszta kto Ci broni wyjechac z Polski? Skoro tak zalujesz obcokrajowcom? Ja rodzinnie nie wykluczam wyprowadzki wlasnie na daleki wschod, ale na pewno nie dlatego ze mi obcokrajowcy przeszkadzaja. 
    I nie mialabym problemu z murzynem prezydentem, gdyby mial taka wiedze i klase jak Obama. 
    Podziękowali 1Coralgol
  • asiao powiedział(a):
    To bezczelne ustalać kto ile powinien mieć dzieci 
    Jak czworo to ok a jak 10 to nie ok

    przecież nie  ma sposobu, by ustalać,
    co najwyżej można stworzyć presję społeczną,
    co nam chyba w obecnym świecie nie grozi
  • Pioszo54 powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    Beta powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    a nie zależy Ci na losie Twojego dziecka, wnuków?
    na świecie w jakim będą żyli?
    Czy to, że masz daną ilość dzieci spowodowało, że świat w którym te dzieci żyją jest taki jak dla nich chciałeś?
    zdecydowanie,
    stanowią dla siebie oparcie
    Czyli jednak decydujesz sie miec wiecej dzieci ze wzgledow rodzinnych, ze wzgledu relacji a nie przez wglad na przetrwanie cywilizacji. 
    Wiec dalej nie wiem czemu to przetrwanie cywilizacji i zmniejszanie sie liczby ludnosci tak Ci lezy na watrobie, skoro w sensie globalnym jak napisales nie ma wplywu na Twoje dzieci
    oczywiście, chciałem mieć dużą rodzinę, bo bardzo lubię dzieci

    co nie zmienia pewnych oczywistych faktów
    że umrzemy,
    więc rodząc się i żyjąc, zaciągamy dług u społeczeństwa
    i odchodząc z tego świata, powinniśmy pozostawić go w stanie niepogorszonym,
    co najlepiej zrobić, czyniąc go lepszym miejscem do życia dla tych, co przyjdą po nas,
    czyli płodząc i wychowując możliwie największą ilość potomstwa
    Pioszo54 powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    Beta powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    a nie zależy Ci na losie Twojego dziecka, wnuków?
    na świecie w jakim będą żyli?
    Czy to, że masz daną ilość dzieci spowodowało, że świat w którym te dzieci żyją jest taki jak dla nich chciałeś?
    zdecydowanie,
    stanowią dla siebie oparcie
    Czyli jednak decydujesz sie miec wiecej dzieci ze wzgledow rodzinnych, ze wzgledu relacji a nie przez wglad na przetrwanie cywilizacji. 
    Wiec dalej nie wiem czemu to przetrwanie cywilizacji i zmniejszanie sie liczby ludnosci tak Ci lezy na watrobie, skoro w sensie globalnym jak napisales nie ma wplywu na Twoje dzieci
    oczywiście, chciałem mieć dużą rodzinę, bo bardzo lubię dzieci

    co nie zmienia pewnych oczywistych faktów
    że umrzemy,
    więc rodząc się i żyjąc, zaciągamy dług u społeczeństwa
    i odchodząc z tego świata, powinniśmy pozostawić go w stanie niepogorszonym,
    co najlepiej zrobić, czyniąc go lepszym miejscem do życia dla tych, co przyjdą po nas,
    czyli płodząc i wychowując możliwie największą ilość potomstwa
    To juz kwestia roznicy pogladow na to co jest najlepszym sposobem na splate tego dlugu. Pomijajac juz fakt ze nie mam poczucia zebym jakis dlug zaciagnela, to nawet jesli, splacam go obecnie wykonujac ciezka prace na rzecz spoleczenstwa jako lekarz, ponadto zostawiam po sobie wklad w rozwoj medycyny przez prace naukowa, a poza tym dzialam lokalnie na rzecz mojej waskiej spolecznosci i otoczenia w ktorym mieszkam. Nie zgadzam sie z tym ze plodzenie jak najwiekszej ilosci dzieci jest jedynym slusznym dzialaniem na rzecz spoleczenstwa. Skoro jako cywilizacja wymieramy, to wole sie skupic na tym zeby to nasze zycie tu i teraz i w bliskiej przyszlosci (a nie za 500lat) bylo dobre i dobrej jakosci. A nie isc na ilosc byleby tylko cywilizacja przetrwala- nie jest to moj cel.
    nie jest jedynym,
    ale jest pierwszym i najlepszym sposobem,
    sposobem, którego nie możemy przerzucić na innych
    ze wgl. na powszechną i skuteczną antykoncepcję
    To Twoja opinia ze najlepszym, bo masz inne priorytety- w kwestii ochrony przed wyginieciem to na pewno najlepszym. Ale mnie np wyginiecie w ogole nie interesuje, stad wole jakosc a nie ilosc.
  • Sandyesa powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    Beta powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    a nie zależy Ci na losie Twojego dziecka, wnuków?
    na świecie w jakim będą żyli?
    Czy to, że masz daną ilość dzieci spowodowało, że świat w którym te dzieci żyją jest taki jak dla nich chciałeś?
    zdecydowanie,
    stanowią dla siebie oparcie
    Czyli jednak decydujesz sie miec wiecej dzieci ze wzgledow rodzinnych, ze wzgledu relacji a nie przez wglad na przetrwanie cywilizacji. 
    Wiec dalej nie wiem czemu to przetrwanie cywilizacji i zmniejszanie sie liczby ludnosci tak Ci lezy na watrobie, skoro w sensie globalnym jak napisales nie ma wplywu na Twoje dzieci
    oczywiście, chciałem mieć dużą rodzinę, bo bardzo lubię dzieci

    co nie zmienia pewnych oczywistych faktów
    że umrzemy,
    więc rodząc się i żyjąc, zaciągamy dług u społeczeństwa
    i odchodząc z tego świata, powinniśmy pozostawić go w stanie niepogorszonym,
    co najlepiej zrobić, czyniąc go lepszym miejscem do życia dla tych, co przyjdą po nas,
    czyli płodząc i wychowując możliwie największą ilość potomstwa
    Pioszo54 powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    Beta powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    a nie zależy Ci na losie Twojego dziecka, wnuków?
    na świecie w jakim będą żyli?
    Czy to, że masz daną ilość dzieci spowodowało, że świat w którym te dzieci żyją jest taki jak dla nich chciałeś?
    zdecydowanie,
    stanowią dla siebie oparcie
    Czyli jednak decydujesz sie miec wiecej dzieci ze wzgledow rodzinnych, ze wzgledu relacji a nie przez wglad na przetrwanie cywilizacji. 
    Wiec dalej nie wiem czemu to przetrwanie cywilizacji i zmniejszanie sie liczby ludnosci tak Ci lezy na watrobie, skoro w sensie globalnym jak napisales nie ma wplywu na Twoje dzieci
    oczywiście, chciałem mieć dużą rodzinę, bo bardzo lubię dzieci

    co nie zmienia pewnych oczywistych faktów
    że umrzemy,
    więc rodząc się i żyjąc, zaciągamy dług u społeczeństwa
    i odchodząc z tego świata, powinniśmy pozostawić go w stanie niepogorszonym,
    co najlepiej zrobić, czyniąc go lepszym miejscem do życia dla tych, co przyjdą po nas,
    czyli płodząc i wychowując możliwie największą ilość potomstwa
    To juz kwestia roznicy pogladow na to co jest najlepszym sposobem na splate tego dlugu. Pomijajac juz fakt ze nie mam poczucia zebym jakis dlug zaciagnela, to nawet jesli, splacam go obecnie wykonujac ciezka prace na rzecz spoleczenstwa jako lekarz, ponadto zostawiam po sobie wklad w rozwoj medycyny przez prace naukowa, a poza tym dzialam lokalnie na rzecz mojej waskiej spolecznosci i otoczenia w ktorym mieszkam. Nie zgadzam sie z tym ze plodzenie jak najwiekszej ilosci dzieci jest jedynym slusznym dzialaniem na rzecz spoleczenstwa. Skoro jako cywilizacja wymieramy, to wole sie skupic na tym zeby to nasze zycie tu i teraz i w bliskiej przyszlosci (a nie za 500lat) bylo dobre i dobrej jakosci. A nie isc na ilosc byleby tylko cywilizacja przetrwala- nie jest to moj cel.
    nie jest jedynym,
    ale jest pierwszym i najlepszym sposobem,
    sposobem, którego nie możemy przerzucić na innych
    ze wgl. na powszechną i skuteczną antykoncepcję
    To Twoja opinia ze najlepszym, bo masz inne priorytety- w kwestii ochrony przed wyginieciem to na pewno najlepszym. Ale mnie np wyginiecie w ogole nie interesuje, stad wole jakosc a nie ilosc.
    nigdzie nie pisałem o wyginięciu,
    co najwyżej o pogorszeniu świata naszych dzieci i wnuków
  • Pioszo54 powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    Beta powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    a nie zależy Ci na losie Twojego dziecka, wnuków?
    na świecie w jakim będą żyli?
    Czy to, że masz daną ilość dzieci spowodowało, że świat w którym te dzieci żyją jest taki jak dla nich chciałeś?
    zdecydowanie,
    stanowią dla siebie oparcie
    Czyli jednak decydujesz sie miec wiecej dzieci ze wzgledow rodzinnych, ze wzgledu relacji a nie przez wglad na przetrwanie cywilizacji. 
    Wiec dalej nie wiem czemu to przetrwanie cywilizacji i zmniejszanie sie liczby ludnosci tak Ci lezy na watrobie, skoro w sensie globalnym jak napisales nie ma wplywu na Twoje dzieci
    oczywiście, chciałem mieć dużą rodzinę, bo bardzo lubię dzieci

    co nie zmienia pewnych oczywistych faktów
    że umrzemy,
    więc rodząc się i żyjąc, zaciągamy dług u społeczeństwa
    i odchodząc z tego świata, powinniśmy pozostawić go w stanie niepogorszonym,
    co najlepiej zrobić, czyniąc go lepszym miejscem do życia dla tych, co przyjdą po nas,
    czyli płodząc i wychowując możliwie największą ilość potomstwa
    czy nie (za)uważasz,
    że w wyniku Twojej decyzji,
    będzie w społeczeństwie, które po sobie zostawisz, mniej dobrych lekarzy?
    Czyli uwazasz ze plodzenie jak najwiekszej liczby dzieci zwieksza szanse na dobrze wyksztalconych lekarzy w spoleczenstwie? 
    IMO bzdura. 
    Znacznie wieksze szanse na zostanie dobrym lekarzem ma dziecko z rodziny 2+2 ktore bedzie zadbane i doinwestowane, rodzice beda go utrzymywac na studiach i wspierac, niz dziecko z rodziny 2+10 gdzie jest duzo mniej pieniedzy, duzo mniej uwagi statystycznie na dziecko, zero szans na pelne finansowanie na studiach itd. 
    Wiec Ty twardo idziesz na ilosc, ja wole na jakosc. 
  • M_Monia powiedział(a):
    Celine Dion Była Chyba 13.
    W rodzinach wielo łatwiej o geniusza. 

    Ale tak a prawdę i opiekun osób starszych jest potrzebny, a nie musi być tak wykształcony, a nie tylko lekarzejedyni niezbędni. 
    Odpowiadalam na zarzut Pioszo dotyczacy lekarzy. 
    A Celine to taki klasyk przypadku potwierdzajacego regule. Zapewne 90% geniuszy pochodzi jednak ze standardowych rodzin malo-srednio dzietnych. 
  • Sandyesa powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    Beta powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    a nie zależy Ci na losie Twojego dziecka, wnuków?
    na świecie w jakim będą żyli?
    Czy to, że masz daną ilość dzieci spowodowało, że świat w którym te dzieci żyją jest taki jak dla nich chciałeś?
    zdecydowanie,
    stanowią dla siebie oparcie
    Czyli jednak decydujesz sie miec wiecej dzieci ze wzgledow rodzinnych, ze wzgledu relacji a nie przez wglad na przetrwanie cywilizacji. 
    Wiec dalej nie wiem czemu to przetrwanie cywilizacji i zmniejszanie sie liczby ludnosci tak Ci lezy na watrobie, skoro w sensie globalnym jak napisales nie ma wplywu na Twoje dzieci
    oczywiście, chciałem mieć dużą rodzinę, bo bardzo lubię dzieci

    co nie zmienia pewnych oczywistych faktów
    że umrzemy,
    więc rodząc się i żyjąc, zaciągamy dług u społeczeństwa
    i odchodząc z tego świata, powinniśmy pozostawić go w stanie niepogorszonym,
    co najlepiej zrobić, czyniąc go lepszym miejscem do życia dla tych, co przyjdą po nas,
    czyli płodząc i wychowując możliwie największą ilość potomstwa
    czy nie (za)uważasz,
    że w wyniku Twojej decyzji,
    będzie w społeczeństwie, które po sobie zostawisz, mniej dobrych lekarzy?
    Czyli uwazasz ze plodzenie jak najwiekszej liczby dzieci zwieksza szanse na dobrze wyksztalconych lekarzy w spoleczenstwie? 
    IMO bzdura. 
    Znacznie wieksze szanse na zostanie dobrym lekarzem ma dziecko z rodziny 2+2 ktore bedzie zadbane i doinwestowane, rodzice beda go utrzymywac na studiach i wspierac, niz dziecko z rodziny 2+10 gdzie jest duzo mniej pieniedzy, duzo mniej uwagi statystycznie na dziecko, zero szans na pelne finansowanie na studiach itd. 
    Wiec Ty twardo idziesz na ilosc, ja wole na jakosc. 
    po kolei

    jako para dobrych lekarzy i ogólnie ogarniętych rodziców macie statystycznie większe szanse przekazania dzieciom zawodu

    mniej dzieci, to gorsza jakość wychowania,
    gdyż dzieci nabierają umiejętności głównie przez interakcje między sobą
    każdą wiedzę i umiejętności trzeba zdobyć samemu, więc pieniądze grają w tym procesie jedynie zastępczą rolę,
    o niebo ważniejsze jest zapewnienie dzieciom poczucia bezpieczeństwa i nauka czytania,
    co wymaga jedynie stałej obecności jednego rodzica gdzieś do lat wczesnoszkolnych

    więc, z mojego doświadczenia, wybierasz kiepską ilość i kiepską jakość
  • Pioszo54 powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    Beta powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    a nie zależy Ci na losie Twojego dziecka, wnuków?
    na świecie w jakim będą żyli?
    Czy to, że masz daną ilość dzieci spowodowało, że świat w którym te dzieci żyją jest taki jak dla nich chciałeś?
    zdecydowanie,
    stanowią dla siebie oparcie
    Czyli jednak decydujesz sie miec wiecej dzieci ze wzgledow rodzinnych, ze wzgledu relacji a nie przez wglad na przetrwanie cywilizacji. 
    Wiec dalej nie wiem czemu to przetrwanie cywilizacji i zmniejszanie sie liczby ludnosci tak Ci lezy na watrobie, skoro w sensie globalnym jak napisales nie ma wplywu na Twoje dzieci
    oczywiście, chciałem mieć dużą rodzinę, bo bardzo lubię dzieci

    co nie zmienia pewnych oczywistych faktów
    że umrzemy,
    więc rodząc się i żyjąc, zaciągamy dług u społeczeństwa
    i odchodząc z tego świata, powinniśmy pozostawić go w stanie niepogorszonym,
    co najlepiej zrobić, czyniąc go lepszym miejscem do życia dla tych, co przyjdą po nas,
    czyli płodząc i wychowując możliwie największą ilość potomstwa
    czy nie (za)uważasz,
    że w wyniku Twojej decyzji,
    będzie w społeczeństwie, które po sobie zostawisz, mniej dobrych lekarzy?
    Czyli uwazasz ze plodzenie jak najwiekszej liczby dzieci zwieksza szanse na dobrze wyksztalconych lekarzy w spoleczenstwie? 
    IMO bzdura. 
    Znacznie wieksze szanse na zostanie dobrym lekarzem ma dziecko z rodziny 2+2 ktore bedzie zadbane i doinwestowane, rodzice beda go utrzymywac na studiach i wspierac, niz dziecko z rodziny 2+10 gdzie jest duzo mniej pieniedzy, duzo mniej uwagi statystycznie na dziecko, zero szans na pelne finansowanie na studiach itd. 
    Wiec Ty twardo idziesz na ilosc, ja wole na jakosc. 
    po kolei

    jako para dobrych lekarzy i ogólnie ogarniętych rodziców macie statystycznie większe szanse przekazania dzieciom zawodu

    mniej dzieci, to gorsza jakość wychowania,
    gdyż dzieci nabierają umiejętności głównie przez interakcje między sobą
    każdą wiedzę i umiejętności trzeba zdobyć samemu, więc pieniądze grają w tym procesie jedynie zastępczą rolę,
    o niebo ważniejsze jest zapewnienie dzieciom poczucia bezpieczeństwa i nauka czytania,
    co wymaga jedynie stałej obecności jednego rodzica gdzieś do lat wczesnoszkolnych

    więc, z mojego doświadczenia, wybierasz kiepską ilość i kiepską jakość
    No nie dogadamy sie bo roznimy sie diametralnie w sprawach zupelnie podstawowych. 

    A w kwestii moich mozliwosci przekazania zawodu- ciekawe jakbym miala ta 10 utrzymac na studiach medycznych, zwlaszcza za granica (czego bym zyczyla mojemu dziecku). 
    Dwojke dzieci natomiast mam mozliwosc utrzymac. 
  • Pioszo54 powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    Beta powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    a nie zależy Ci na losie Twojego dziecka, wnuków?
    na świecie w jakim będą żyli?
    Czy to, że masz daną ilość dzieci spowodowało, że świat w którym te dzieci żyją jest taki jak dla nich chciałeś?
    zdecydowanie,
    stanowią dla siebie oparcie
    Czyli jednak decydujesz sie miec wiecej dzieci ze wzgledow rodzinnych, ze wzgledu relacji a nie przez wglad na przetrwanie cywilizacji. 
    Wiec dalej nie wiem czemu to przetrwanie cywilizacji i zmniejszanie sie liczby ludnosci tak Ci lezy na watrobie, skoro w sensie globalnym jak napisales nie ma wplywu na Twoje dzieci
    oczywiście, chciałem mieć dużą rodzinę, bo bardzo lubię dzieci

    co nie zmienia pewnych oczywistych faktów
    że umrzemy,
    więc rodząc się i żyjąc, zaciągamy dług u społeczeństwa
    i odchodząc z tego świata, powinniśmy pozostawić go w stanie niepogorszonym,
    co najlepiej zrobić, czyniąc go lepszym miejscem do życia dla tych, co przyjdą po nas,
    czyli płodząc i wychowując możliwie największą ilość potomstwa
    czy nie (za)uważasz,
    że w wyniku Twojej decyzji,
    będzie w społeczeństwie, które po sobie zostawisz, mniej dobrych lekarzy?
    Czyli uwazasz ze plodzenie jak najwiekszej liczby dzieci zwieksza szanse na dobrze wyksztalconych lekarzy w spoleczenstwie? 
    IMO bzdura. 
    Znacznie wieksze szanse na zostanie dobrym lekarzem ma dziecko z rodziny 2+2 ktore bedzie zadbane i doinwestowane, rodzice beda go utrzymywac na studiach i wspierac, niz dziecko z rodziny 2+10 gdzie jest duzo mniej pieniedzy, duzo mniej uwagi statystycznie na dziecko, zero szans na pelne finansowanie na studiach itd. 
    Wiec Ty twardo idziesz na ilosc, ja wole na jakosc. 
    po kolei

    jako para dobrych lekarzy i ogólnie ogarniętych rodziców macie statystycznie większe szanse przekazania dzieciom zawodu

    mniej dzieci, to gorsza jakość wychowania,
    gdyż dzieci nabierają umiejętności głównie przez interakcje między sobą
    każdą wiedzę i umiejętności trzeba zdobyć samemu, więc pieniądze grają w tym procesie jedynie zastępczą rolę,
    o niebo ważniejsze jest zapewnienie dzieciom poczucia bezpieczeństwa i nauka czytania,
    co wymaga jedynie stałej obecności jednego rodzica gdzieś do lat wczesnoszkolnych

    więc, z mojego doświadczenia, wybierasz kiepską ilość i kiepską jakość
    No nie dogadamy sie bo roznimy sie diametralnie w sprawach zupelnie podstawowych. 

    A w kwestii moich mozliwosci przekazania zawodu- ciekawe jakbym miala ta 10 utrzymac na studiach medycznych, zwlaszcza za granica (czego bym zyczyla mojemu dziecku). 
    Dwojke dzieci natomiast mam mozliwosc utrzymac. 
  • M_Monia powiedział(a):
    No to choć może spróbuj ta dwójkę. Zawsze to lepiej niż jedynak. 
    Nie, nie zawsze. Rozumiem przekaz, ale to jest zwyczajnie obraźliwe. Zostaw ludzi w spokoju.
  • M_Monia powiedział(a):
    Polska cierpi na brak dzieci i takie są fakty. Tu i teraz. 
    Tu i teraz to Polska cierpi na brak słońca 
    Podziękowali 1Sandyesa
  • edytowano 1 stycznia
    @M_Monia Oczywistą jest rzeczą, że wielodzietność czy 2 dzieci, to błogosławieństwo. Jednak posiadanie jednego dziecka samo w sobie nie jest złe. 
  • edytowano 1 stycznia
    @M_Monia Każdy ma prawo żyć po swojemu. Jeśli ktoś nie chce dwójki, nie może jej mieć, to nie musi. 
    Jeśli jednak @Sandyesa to poczuje, to będzie też dobrze. Wręcz bardzo dobrze. Kwestia danej osoby i jej relacji z mężem i sił.

     Odniosłam się do stwierdzenia, że „dwójka to zawsze lepiej niż jedynak”. Nie podoba mi się ono i nie musi. Tak jak Tobie, nie musi się podobać wszystko co pisze.
  • @Pioszo54, co Ty masz z tym czytaniem? To nie jest wybitna umiejętność, chyba że dziecko ma jakieś zaburzenia.
    Podziękowali 1paulaarose
  • edytowano 1 stycznia
    @Pioszo54 Przecież nie zawsze jest tak, że mając więcej rodzeństwa, ma się lepsze relacje czy silniejszy charakter…

     Często relacje w rodzinach wielodzietnych są dobre, na moje słabe oko. Jednak chyba sam wiesz, ze nieraz rodzeństwa może być dużo, a relacje są jakie są… Jak i kompetencje społeczne.

  • Beta powiedział(a):
    @Pioszo54, co Ty masz z tym czytaniem? To nie jest wybitna umiejętność, chyba że dziecko ma jakieś zaburzenia.
    No to jest podstawowa umiejętność. Jak ktoś nie umie, to jest problem i na ogół wynika z chorób lub zaburzeń. 
  • M_Monia powiedział(a):
    Czy jak komuś zależy, bardziej na jego cywilizacji nie na obcej, na obcej kulturze, na obcej religii to jest z automatu rasistą? 
    Tak, ktos kto jest nieprzychylnie nastawiony do ludzi innych nacji i ras, oraz przeszkadza mu ich obecnosc w jego otoczeniu jest 100% rasista.
  • @M_Monia No i jak chcesz zaradzić temu?
  • edytowano 1 stycznia
    @M_Monia Naprawdę wątpię w to, że Czeszki czy Izraelki aż tak kochają społeczeństwo. Pomyśl o swoich dzieciach i powiedz im, że urodziły się dla dobra Polski. Nie będzie im przykro?

    Dobroć dla drugiego i troska o dobro reszty, wynika z miłości i wolności. Obowiązki są wobec prawa i spraw prywatnych.
  • edytowano 2 stycznia
    Beta powiedział(a):
    @Pioszo54, co Ty masz z tym czytaniem? To nie jest wybitna umiejętność, chyba że dziecko ma jakieś zaburzenia.
    może nie zaznaczyłem odpowiednio

    chodzi mi o możliwie wczesne czytanie
    i obecność książek w życiu dziecka

    ostatnio spróbowałem zainteresować wnuka (przy  okazji 2 urodzin) literami i czytaniem, 
    i zadziałało

    oczywiści, co egzemplarz, to inne preferencje w nabywaniu różnych umiejętności
    ale u moich to było płynne (dorosłe) czytanie w wieku 5-7 lat,
    co daje kopa w nabywaniu wiedzy czyniąc szkołę (i korepetycje) właściwie (w tej funkcji) zbędną
    Podziękowali 1Coralgol
  • edytowano 2 stycznia
    Takie masz doświadczenie. Moje jest inne. Każde moje dziecko w innym czasie opanowało umiejętność czytania i widzę, że w perspektywie ten czas nie ma żadnego znaczenia. Po edukacji wczesnoszkolnej każde dziecko umie czytać i może tę umiejętność wykorzystać do zdobywania wiedzy. Jedyny plus, że dziecko umiejące czytać ma na początku szkoły łatwiej, bo samo czyta polecenia. I tyle. Z czasem różnice znikają, bo wszystkie dzieci umieją czytać. A czas kiedy się daną umiejętność zdobyło nie ma znaczenia, liczy się tylko końcowa umiejętność. 
    Poza tym nie uważam za dobre gdy czytanie jest dla dziecka istotnym sposobem na spędzanie czasu- dzieciństwo to czas na aktywne zabawy, a nie siedzenie z książką. Moje dzieci, które nauczyły się czytać w wieku przedszkolnym miały ograniczany czas na czytanie. 

  • edytowano 2 stycznia
    Beta powiedział(a):
    Takie masz doświadczenie. Moje jest inne. Każde moje dziecko w innym czasie opanowało umiejętność czytania i widzę, że w perspektywie ten czas nie ma żadnego znaczenia. Po edukacji wczesnoszkolnej każde dziecko umie czytać i może tę umiejętność wykorzystać do zdobywania wiedzy. Jedyny plus, że dziecko umiejące czytać ma na początku szkoły łatwiej, bo samo czyta polecenia. I tyle. Z czasem różnice znikają, bo wszystkie dzieci umieją czytać. A czas kiedy się daną umiejętność zdobyło nie ma znaczenia, liczy się tylko końcowa umiejętność. 
    Poza tym nie uważam za dobre gdy czytanie jest dla dziecka istotnym sposobem na spędzanie czasu- dzieciństwo to czas na aktywne zabawy, a nie siedzenie z książką. Moje dzieci, które nauczyły się czytać w wieku przedszkolnym miały ograniczany czas na czytanie. 

    coś mi się nie zgadza
    z Twoimi wcześniejszymi wpisami o dzieciach, o ich edukacji i nauce,
    o konieczności dodatkowych, płatnych zajęć
  • edytowano 2 stycznia
    Czytanie to nie wszystko.
  • M_Monia powiedział(a):
    Mi nie przeszkadza. Gdyby było mało. Jednak widzę że oddajemy Polskę. Bo staliśmy się wygodnym leniami jako cywilizacja zachodnia (dopusek:albo raczej coraz bardziej skupionym na sobie wolnymi elektronami, którzy coraz słabiej się wspieraja i cierpimy przez to) A to mi już przeszkadza. 

    Aha, czyli że Murzyn i Wietnamczyk to spoko, byleby nie było ich za dużo i żeby znali swoje miejsce czyli przypadkiem nie zajmowali wysokich stanowisk w rządzie i spółkach tak? Bo wtedy Polskę zabierają?
    Obrzydliwy rasizm, aż mi słabo.

    To ja Ci powiem że nie mam nic przeciwko oddawaniu Polski w MĄDRE ręce, niezależnie od tego jakiego są koloru, jakiej nacji, skąd pochodzą i jakiego Boga wyznają.
  • edytowano 2 stycznia
    .
  • edytowano 2 stycznia
    @Pioszo54 Pewnie dlatego, że własne doświadczenie uogólniasz. I myslisz, że jak u Ciebie bylo tak, to u innych też tak musi być. A w rzeczywistości wcale tak nie musi być.
  • Przeleciałam (z braku czasu) błyskawicznie dyskusję (więc proszę o wybaczenie, jeśli cos mi umknęło). Jest ona (jak dla mnie) jałowa, bo zaczepno-obronna. Człowiek wtedy nie szuka prawdy i nie jest na nią otwarty - zadaje ciosy i je odpiera, na tym tylko się skupiając.
    Natomiast mnie wydaje się jasne parę rzeczy:
    1. Nieprawdziwie przeciwstawiacie ilość jakości - owszem, więcej dzieci to mniej zasobów per capita - ale czy to oznacza mniejszą końcową efektywność ich wykorzystania? niekoniecznie - dużo można źle wykorzystać i przepuścić (vide syn marnotrawny), mało można maksymalnie obrócić w dobro. Takie przykłady widzę w swoim otoczeniu w każdą stronę.
    2. W społeczeństwie jako całości liczy się ilość, trend - nie jednostki. I tu zgadzam się z Monią - chcąc zmienić społeczeństwo należy wpływać na tzw. opinię społeczną, na modę, itp. To powoli zmieni nie wszystkich - ale wystarczająco wielu, by stworzyć tzw. masę krytyczną - a ta zmieni społeczeństwo.
    3. Czy należy to robić (zmieniać społeczeństwo)? Zdecydowanie tak - tak samo jak należy wychowywać dzieci i uczyć ich, kształtując ich w stronę, którą uważamy za słuszną. Czy one się temu poddadzą? Nie wszystkie i nie zawsze, ale jednak w swej masie ostatecznie najprawdopodobniej pójdą w stronę, w którą pchnęli je wychowawcy (niekoniecznie rodzice!!!). Czy jest to godna potępienia manipulacja? NIE - jeśli czynią to kochający ludzie, nie ukrywający swych prawdziwych celów.
    4. Czy wolność oznacza, że ludzie nie robią niczego, co "narzuca" im społeczeństwo? Że kierują się tylko własnymi celami, nie oglądając na tzw. "dobro ogółu"? Że jeśli robią coś dla "dobra ogółu" to mają wyprany mózg? NIE - Kant wg mnie dość słusznie twierdził, że "wolność to zrozumienie konieczności". Tak właśnie umarł Jezus - wypełniając wolę swego Ojca. Czy był niewolnikiem? Ale - żeby robiąc coś dla dobra innych nie stracić własnej wolności - trzeba tę konieczność ZROZUMIEĆ. I tutaj potrzeba wychowania, edukacji, perswazji, kształtowania opinii - coś co często tutaj jest odbierane jako "narzucanie poglądów" - a czasem właśnie czymś takim niestety jest... I wtedy odruch buntu - "nie mów mi, jak mam żyć". Recepta? Mądrość i pokora u " pouczających"  i umiłowanie prawdy u "pouczanych". Proste, nie? :)
    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!


Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.