Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Czy Bóg prosi o heroizm, pyta katolicka teolożka

PaxPax
edytowano marzec 2009 w Arkan Noego
Dyskusja dotyczy artykułu "Czy Bóg prosi o heroizm?"

* * *

"Proste zaufanie Jego czułej miłości sprawi, że On sam uczyni z nas duchowych herosów. Zdolnych nawet do męczeństwa, współcześnie rozgrywającego się już nie na arenie, lecz niekiedy w małżeńskiej sypialni."

Co autor ma na myśli?
«13456789

Komentarz

  • Mit przykazanej wielodzietności. Nie jest prawdą, że "otwarcie na życie" oznacza bierność człowieka, zupełne niebaczenie na rytm płodności i otwarcie się na wolę Bożą, tak jakby tylko od niej miała zależeć liczba naszych dzieci. Niepokojące jest głoszenie takiej nauki przez niektóre katolickie środowiska.

    Autorkę niepokoi, że ludzie zaufają Bożej Opatrzności. Mnie niepokoi, że panią Wałejko to niepokoi. Szczególnie biorąc pod uwagę obfitość jej tytułów i funkcji.

    MAŁGORZATA WAŁEJKO ur. 1977, żona i matka, świecka dominikanka, teolog małżeństwa, dr nauk humanistycznych z zakresu pedagogiki, adiunkt w Instytucie Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Szczecińskiego, autorka wielu artykułów o tematyce teologicznej, filozoficznej i pedagogicznej, mieszka w Szczecinie.
  • [cite] kasiapiw:[/cite]Ja znam Gosie:)studiowalysmy razem i naprawde to b rzetelna osoba.Moze warto poczytac wiecej jej tekstow- troche jest w necie.
    Mnie nawet nie dziwi, że jesteś z nią po imieniu.
  • MAŁGORZATA WAŁEJKO ur. 1977, żona i matka, świecka dominikanka, teolog małżeństwa, dr nauk humanistycznych z zakresu pedagogiki, adiunkt w Instytucie Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Szczecińskiego, autorka wielu artykułów o tematyce teologicznej, filozoficznej i pedagogicznej, mieszka w Szczecinie.

    Wszystko to teoria. A ile ma dzieci?
  • Nie wątpię, że jest rzetelna i że zawsze stosuje się do ograniczeń prędkości na drodze. Nie zmienia to faktu, że jej stanowisko jest niekatolickie. W pierwszym rzędzie powinniśmy opierać się na zaufaniu w Boży Plan względem nas. Dopiero jeżeli kogoś to przerasta, Kościół dopuszcza "koła ratunkowe" w postaci kombinowania z cyklami płodności.
  • Myślę, że kto tego doświadcza, ten nie potrzebuje podpowiedzi.
  • Wszystko to teoria. A ile ma dzieci?
    Co za głupie pytanie. Tyle ile zaplanowała.
  • [cite] Taw:[/cite]"Proste zaufanie Jego czułej miłości sprawi, że On sam uczyni z nas duchowych herosów. Zdolnych nawet do męczeństwa, współcześnie rozgrywającego się już nie na arenie, lecz niekiedy w małżeńskiej sypialni."

    Co autor ma na myśli?
    Autorka uważa, że heroizmem, a nawet męczeństwem jest wstrzemięźliwość seksualna w małżeństwie. Ale moim zdaniem to brzmi jak herezja.
  • Małgorzato, może napisałabyś jakiś artykulik do W drodze?
    Mogłabyś oświecić to wielmożne towarzystwo:bigsmile:
  • Obawiam się, że oni są już oświeceni...

    "Onegdaj został opublikowany w "Naszym Dzienniku" mój artykuł pt. "Fundacja Batorego â?? otwieranie na zło" Wymieniłem w nim wśród wielu instytucji biorących pieniądze od Fundacji Batorego również dominikańskie wydawnictwo "W Drodze" i dominikański miesięcznik "W Drodze", jezuickie Wydawnictwo Apostolstwa Modlitwy i jezuicki "Przegląd Powszechny". Następnie stwierdziłem: "ciekawe byłyby tu bardzo np. analizy porównawcze zawartości czasopism "W Drodze" i "Przeglądu Powszechnego" w okresie przed braniem pieniędzy od fundacji i okresie w trakcie brania pieniędzy. Jakoś bardzo dużo ostatnio pojawiło się tam materiałów optujących za Unią Europejska i społeczeństwem otwartym." (przypomnę, że "społeczeństwo otwarte" to społeczeństwo ideowo "pluralistyczne", które, w praktyce odrzucając obiektywne kategorie prawdy i dobra, traktuje w równy sposób wszystkie religie, światopoglądy, ideologie, filozofie i moralności)."
    Źródło

    Sam mam jeszcze gdzieś okładkę numeru "W drodze" z podziękowaniami za pieniądze od Fundacji Batorego.
  • [cite] juka:[/cite]skąd w takim razie tak negatywne oceny rodziców jedynaków?
    Nie wiem. A kto ich krytykuje?
  • ten artykuł to kwintesencja INORa (nauk o rodzinie). Jestem absolwentką INOR kulowskiego, który za moich czasów był bardzo przyzwoity pod względem poziomu nauczania, ale oblężony przez apostołów npr, którzy chlubili się swoimi starannie zaplanowanymi dziećmi w liczbie dwojga lub trojga. I wtedy nie potrafiłam z ich wywodów wywnioskować, czym się ma ten npr od antykoncepcji różnić, poza tym, że zdrowy i ekologiczny, i nadal, już z perspektywy żony i matki - ni chu chu nie rozumiem. Jaka to ma być, do jasnej anielki, współpraca z Bożą wolą i zamysłem stwórczym, kiedy jestem obwarowana milionem reguł, przerażona "nietypowym cyklem" i skazana na heroiczną wstrzemięźliwość. A Pan Bóg złośliwie mi podetknie kolejne NIEPLANOWANE dziecko, jeśli nie będę uważać. Do dupy z taką współpracą.
    Mimo, że autorka zastrzega, że artykuł dotyczy "sytuacji wyjątkowych", to całość jej podejścia mi się nie podoba. To pogardliwe "jakoś to będzie... pomogą dziadkowie, opieka społeczna..."... Bo przecież nie Bóg, który współpracuje tylko wtedy, kiedy pilnujemy trzeciej fazy...
  • @juka
    No dokładnie tak. Dlatego nie lubię npr i naprawdę się nie dziwię ludziom, którzy nie uzyskując odpowiedzi na to pytanie - gdzie różnica - stwierdzają, że npr jest wyrazem złośliwości/zacofania Kościoła i sobie odpuszczają. I to jest wina i błąd katolickich poradni, które próbują się "dostosować do wymagań obecnych czasów" i chromolą o współpracy polegającej na starannym planowaniu, zamiast wspierać i popierać zaufanie do Boga (które przecież wcale się wielodzietności nie równa, znam sporo dwudzietnych rodzin, gdzie termometru się używa tylko przy przeziębieniu :bigsmile: )
  • Myślę, że problemem ludzi zaangażowanych w NPR jest porzucenie spontaniczności i pewnej przypadkowości w stosunkach małżeńskich. Tak samo, jak pilnie celują ze współżyciem w okresy niepłodne, tak wydaje im się, że para kochająca się wtedy, kiedy może i ma ochotę będzie równie pieczołowicie wybierać fazę płodną. Stąd katastroficzne wyobrażenia o tłumach dzieci, które niechybnie spłodzą, jeżeli tylko przestaną się pilnować. Tymczasem życie samo decyduje, kiedy okazja się znajdzie, a kiedy nie. Jest milion możliwości, aby w okresie płodnym nie współżyć wcale nie z powodu świadomej decyzji, ale dlatego, że tak się ułożyło. Myślę, że przez te trudno nawet zauważalne sytuacje Pan Bóg kieruje nas w stronę takiej rodziny, jaką dla nas zaplanował. Jak wynika z tego, ci, którym wydaje się, że współpracują z Bogiem w planowaniu liczby dzieci w rzeczywistości z wielkim wysiłkiem starają Mu się przeszkadzać. Nie wydaje mi się, aby takie podejście było godne naśladowania.
  • [cite] Marcelina:[/cite]
    No dokładnie tak. Dlatego nie lubię npr i naprawdę się nie dziwię ludziom, którzy nie uzyskując odpowiedzi na to pytanie - gdzie różnica - stwierdzają, że npr jest wyrazem złośliwości/zacofania Kościoła i sobie odpuszczają. I to jest wina i błąd katolickich poradni, które próbują się "dostosować do wymagań obecnych czasów" i chromolą o współpracy polegającej na starannym planowaniu, zamiast wspierać i popierać zaufanie do Boga (które przecież wcale się wielodzietności nie równa, znam sporo dwudzietnych rodzin, gdzie termometru się używa tylko przy przeziębieniu :bigsmile: )
    To też wina takich artykułów "katolickich" jak zacytowany na wstępie
  • ot to .....też tak sądzę
  • Ależ myśmy się zastanawiali.
    To, co napisałam, to wynik tych przemyśleń. Myślę, że z Małgorzatą było podobnie:wink:

    Z całego serca podzielam opinię, że należy oddać się Opatrzności i na modlitwie, namyśle, wsłuchiwaniu w głos Boży rozeznawać wszystko, w tym zwłaszcza liczbę dzieci.
    Jak się "rozeznaje" liczbę dzieci? Proszę o jasną instrukcję.

    Nikt, także Kościół w swoim miłosierdziu, nie może oceniać wewnętrznej gotowości (i psychicznej, i ekonomicznej i wszelakiej) innego człowieka i liczby dzieci, którą planuje.
    A więc jednak...
  • Naprawde warto czasem sie 3 razy zastanowic jak sie cos wpisze tutaj.
    No... ale... gdybym się zastanawiał i do tego przeczytał tyle mądrych książek... to pewnie by mnie tu nie było...., a tego byśmy chyba nie chcieli...?
  • My?
    :crazy::crazy::crazy:
  • [cite] Cart&Pud:[/cite]My?
    :crazy::crazy::crazy:
    Nie sądzisz że tej pustki nic by nie było w stanie wypełnic?
  • To nie osąd, to pewność.:wink:
  • [cite] kasiapiw:[/cite]Wkleje wypowiedz autorki tekstu-Malgosi Walejko- mam nadzieje,ze to cos Wam wyjasni.
    Witam.
    Tekst "Czy Pan Bóg prosi o heroizm" był napisany na prośbę spowiedników, którzy napotykają niemało sytuacji osób szczerze chcących stosować npr i dobrze w nich wyedukowanych, które doświadczają na tyle poważnych chorób, zaburzeń, które zarazem: poważnie ograniczają pewność obserwacji npr, jak i mogą zagrozić życiu lub zdrowiu matki i mogącego począć się dziecka (toczeń, nowotwory, przewlekłe choroby autoimmunologiczne, etc).
    Zatem jaki jest sens drukowania takich artykułów w popularnym czasopiśmie?!:shocked:
    Problem małżeństw o jakich pisze autorka nie dotyczy OGÓŁU, czy wiekszości lecz pewnego marginesu małżeństw katolickich. A "dzięki" takim artykułom w popularnym piśmie rozszerzana jest na OGÓŁ. To budzi postawy lękowe u ogółu katolików.
  • [cite] kasiapiw:[/cite]Naprawde warto czasem sie 3 razy zastanowic jak sie cos wpisze tutaj.
    Naprawdę warto myć uszy i szyję. Naprawdę warto zachowywać ciszę na cmentarzu. Naprawdę warto kasować bilet w tramwaju. Naprawdę warto kłaniać się sąsiadom. Naprawdę warto...
  • rozmawiac?
  • Taka długotrwała wstrzemięźliwość jest doświadczeniem niesłychanie trudnym i to nie jest herezja, lecz doświadczenie znanych mi par.
    Pisząc herezja miałam na myśli to, że trwanie we wstrzemięźliwości seksualnej w małżeństwie nie jest męczeństwem (śmiercią za wiarę katolicką) ani heroizmem, chociaż jest bardzo trudne. Tutaj trzeba się "tylko" powstrzymywać.
    Dla mnie heroizmem jest - no, może nie męczeństwem, :wink:w dzisiejszych czasach - urodzić 12 dzieci.
  • ale Pani Małgorzata nie jest księdzem... chyba... powiem szczerze gdyby miała 12 dzieci to by była dla mnie bardziej wierygodna a tak sprawia wrazenie osoby która dorobiła ideologię do swojej sytuacji.
  • Tutaj trzeba się "tylko" powstrzymywać.
    a jak nie trzeba to co? Pamietam z któregos pisma jak kobieta obiecała mężowi urodzic dziecko. Odrzuciła chemie i urodziła dziecko i zmarła. To jest dla mnie heroizm.
  • Tak Taw, w 100% się z Tobą zgadzam. Nie miałam tylko odwagi tego napisać.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.