Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Czy Bóg prosi o heroizm, pyta katolicka teolożka

2456789

Komentarz

  • Kasiu, spokojnie.
    Nam naprawdę nie chodzi o ilość dzieci autorki wypowiedzi.
    Ja natomiast widzę niebezpieczną zbieżność jej sytuacji "ilościowej" z jej poglądami.
    Teksty teologiczne mogą być dobre lub złe. Mogą mieć dobre, lub złe podstawy.
    Jeśli jeszcze do tego dołożymy to, o co intuicyjnie zapytaliśmy, to mamy całkowity obraz.
    Dla mnie to, co autorka napisała nie jest po prostu wiarygodne.
  • [cite] kasiapiw:[/cite]To jest chore by pytac autora tekstu(jakiegokolwiek) o liczbe dzieci,status majatkowy itd,chyba raczej o wyksztalcenie,dorobek naukowy itd.
    Oprócz dorobku naukowego, naukowiec powinien mieć odrobinę zdrowego rozsądku. I nie rozszerzać marginesu patologii (niemozność spłodzenia potomstwa) na ogół małżeństw.
  • Powiem Ci szczerze Kasiu, że gdybym wiedział, że będziesz w taki sposób nadużywać naszego spotkania i wykorzystywać je teraz do kopania mnie po kostkach, to bym się wcześniej zastanowił nie trzy razy, ale trzydzieści trzy. Tyle dobrego, że wśród wielu osób z forum, które mogłem poznać osobiście, taka postawa jest odosobniona.

    Twoja znajoma napisała długi artykuł o swoim poglądzie na małżeństwo. Ja skomentowałem raptem trzy zdania. Mam do tego prawo i pohukiwanie na mnie o jadzie i ranach, które zadałem, jest zupełnie absurdalne.
  • A ja się obawiam, że to nie taki margines tych, którzy mają problemy z płodnością.
  • [cite] kasiapiw:[/cite]To jest chore by pytac autora tekstu(jakiegokolwiek) o liczbe dzieci,status majatkowy itd,chyba raczej o wyksztalcenie,dorobek naukowy itd.
    Eee tam... jak ktoś ma więcej fakultetów niz dzieci to jakis taki przeuczony mi się wydaje. W życiu najważniejsze są proporcje.
  • No to idziemy się dokształcać! :tongue:
  • Mnie jest przykro, że Pani Małgorzacie jest przykro, ale opinii o artykule nie zmienię, z powodów, które podałam powyżej. Gdyby chodziło tylko o kwestię wyjątkowych, trudnych sytuacji, to dałoby się rozwiać wątpliwości w trzech zdaniach, a rozpisywanie się o micie wielodzietności stałoby się zbędne.
    Z artykułu można wywnioskować, że to postawa zaufania Bogu w kwestii liczby dzieci jest niekatolicka i wręcz wątpliwa moralnie, bo pozbawiona koniecznego namysłu, rozeznania i - a jakże - współpracy. I przeciwko takiemu stwierdzeniu, nawet nie wyrażonemu wprost, będę stanowczo protestować.
    Ja tam nie oceniam ludzi po liczbie ich dzieci, oceniam tylko ich poglądy,z których czasem ta liczba wynika (bo nie zawsze).
  • [cite] anna30:[/cite]A ja się obawiam, że to nie taki margines tych, którzy mają problemy z płodnością.
    Dla mnie to jednak margines. Wszędzie mówi się, że problemami płodności dotkniętych jest 25% małżeństw, natomiast TRZY razy więcej to małżeństwa zdrowe, które w większości boją się mieć więcej dzieci. Szczególnie jak czytają takie artykuły jak ten we wstępie.
  • [cite] Cart&Pud:[/cite]No to idziemy się dokształcać! :tongue:
    My?
  • [cite] Taw:[/cite]
    [cite] Cart&Pud:[/cite]No to idziemy się dokształcać! :tongue:
    My?
    My z mężem naszym:wink:
  • Sprawdziłem, że szkodnikami najczęściej atakującymi draceny są wciornastki, przędziorki i czerwce. Czyli tę przynajmniej rzecz mamy wyjaśnioną.

    Co do wywlekania spraw prywatnych, to niestety sama Draceno podjęłaś tę konwencję wyjaśniając ile masz dzieci i dlaczego tyle. Nie było takiej konieczności i jest to sprawa najmniej istotna dla tematu tego wątku. Mnie bardziej interesuje zrozumienie Twojego stanowiska w kwestii współpracy małżonków z Bogiem przy powoływaniu nowych istot ludzkich na świat. Jak napisałem na początku, taka wersja, jaka znalazła się w podlinkowanym przez Kasię artykule, jest dla mnie nie do przyjęcia.
  • Wydaje mi się, że reakcje Forumowiczów były takie a nie inne wyłącznie z powodu treści artykułu - przecież nikt nie wiedział o sytuacji prywatnej Autorki. może i niektóre wpisy są utrzymane w ostrym tonie, ale to chyba naturalny odruch ze strony radykała, któremu zarzuca się brak rozeznania i lekkomyślność. Wielodzietni naprawdę są pod wieczną presją społeczną i chcieliby (chyba) żeby chociaż wewnątrz Kościoła rozumiano i doceniano ich powołanie. I kiedy czytają w katolickim miesięczniku o NIEPLANOWANYCH TRZECH CIĄŻACH i o pomocy społecznej, i o koniecznym namyśle, to trochę się irytują, że nawet bracia chrześcijanie lepiej od Pana Boga wiedzą, ile dzieci na rodzinę jest zgodne z Jego zamysłem.

    Padło pytanie, czy jesteśmy za prezerwatywami, że tak atakujemy. Wręcz przeciwnie. Reprezentujemy opcję, dla której ten artykuł jest za miętki. Ja to ja, skromny adept. Ale tutaj są himalaiści, którzy czytają w magazynie branżowym, że w górach jest zimno i wysoko i każdy powinien się pięć razy zastanowić, zanim wejdzie na Morskie Oko. Sama nie czuję, że rymuję.
  • [cite] kasiapiw:[/cite]A czy to,ze specjalizuje sie w jakiejs dziedzinie i publikuje i jest po prostu naukowcem to nic nie znaczy?Napisz taki tekst Taw- przeciez mozesz.I czy kazda matka majaca 12 czy 14 dzieci bedzie pisac ot tak teksty teologiczne,dotykajace materii etyki seksualnej?Czy ksieza,naukowcy uczacy teologii malzenstwa i rodziny musza miec dzieci by pisac i nauczac?Czy lekarz musi przejsc raka zoladka by umiec dobrze leczyc?
    I tu sprawdza się to, o czym często mówi Korwin. Kobiety nie powinny być naukowcami :confused:
    Każdą polemikę będą traktować jako osobistą potwarz. Gdyby ten artykuł napisał prawdziwy chłop na pewno nie zareagowałby tak emocjonalnie.
    Pani Małogorzato, proszę trochę dystansu. Każdy ma rawo mieć swoje zdanie. Jeśli wypowiada je Pani publicznie jako naukowiec proszę liczyć się z krytyką. Tymbardziej, że ta krytyka pada z ust ludzi, o których Pani pośrednio pisze....
  • To ciekawe, swoją drogą, jak wiele fanek ma Korwin, zważywszy na to, co mówi :bigsmile:
    Ja też go szanuję i po namyśle najczęściej muszę się z nim zgodzić, choć forma (typowo wszak męska) jego wypowiedzi mnie wkurza. Taki offtop.
  • Ja tam jego fanką nie jestem, ale często ma rację...
  • Jeśli chodzi o JKM, to tu można znaleźć wywiad z tym panem:
    http://czytelnia.onet.pl/wideo/283,4766 ... arzaj.html
  • Draceno, przykro mi, że Ci przykro.
    I tak precyzując, co mi się najbardziej nie podobało w Twoich wypowiedziach (artykuł+tłumaczenie artykułu na forum) to stwierdzenie, że "gotowość ekonomiczna" jest konieczna do rodzenia dzieci.
    Gdyby tak było, to zapewniam Cię, że nie miałabym ani jednego dziecka!

    Pierwsze dziecko poczęło się gdy mieszkaliśmy kątem u moich rodziców, ja nie pracowałam a mąż po trzech miesiącach stracił pracę. Dziecko się urodziło. Wynajęliśmy mieszkanie w innym mieście, bo mąż tam dostał pracę. Urodziło się drugie dziecko. Kupiliśmy mieszkanie. Urodziło się trzecie. Kupiliśmy samochód. Urodziło się czwarte. Kupiliśmy większy samochód.
    To nie jest tak, że masz pieniądze na koncie więc decydujesz się na dziecko, a jak ich nie masz- to "współpracujesz z Panem Bogiem" stosując npr, żeby ich nie mieć.
    Może to jest tak, że Pan Bóg kocha wariatów, którzy się decydują dawać świadectwo jego miłości? Znam naprawdę dużo rodzin, które najpierw decydują się na dzieci a potem proszą Boga o pomoc, żeby wychować potomstwo. Dla mnie to postawa oczywista. Na tym polega między innymi zaufanie do Ojca! I ten Najlepszy z Ojców zawsze pomaga!
  • Problemem nie jest to, że ktoś nie chce dzieci - jego sprawa, jego życie.
    Gorzej jak ktoś chce, a nie może. I tak jak wielodzietni są wytykani palcami bo "nie uważali", tak bezdzietni lub małodzietni są "egoistami". I jedni i drudzy nawzajem się obrzucają błotem.

    Wiecie czemu ja nie decyduję się na razie na trzecie dziecko? Bo przed poczęciem go powinnam odbyć wizytę u położnej i lekarza. I wykonać trochę badań. Ale boję się, że mogę coś nieciekawego usłyszeć... Dlatego mówię sobie: może jeszcze nie dziś...
  • Ale nie myślcie, że stosuję NPR skrupulatnie... Wiem mniej więcej, który jest dzień cyklu. I niech się dzieje co chce.
  • po raz kolejny i w kolejnym już wątku pojawia się problem nie zawsze słusznej krytyki i też nie pełnego zrozumienia....
  • Aniu, do lekarza marsz!
    W Twojej sytuacji to nie strach przed trzecią ciążą, tylko ryzykowanie dobra dwójki, którą już masz.
    Tak na to spójrz.
    Jeśli zaniedbasz swoje zdrowie, może okazać się, że ucierpią na tym Twoje dzieci.
    Po za tym uczono mnie, że zaniedbywanie swojego zdrowia jest przeciwne piątemu przykazaniu.
    Dodam jeszcze, że diabeł posługuje się również naszym strachem...gra na nim, jak na skrzypcach:devil:
  • anno30, temat wzajemnego obrzucania się błotem już był tu poruszany. Ja naprawdę nie wnikam, dlaczego ktoś ma dwoje dzieci. Ale jeśli mi powie, że ma dwoje, bo więcej w tych czasach to głupota, albo ma dwoje, bo więcej mu się nie chce, to mam prawo powiedzieć, że według mnie ta postawa nie jest słuszna, szczególnie, jeśli rozmówca się deklaruje jako katolik. Motywacje ludzi niewierzących mogą być dowolne, bo oni nie przyrzekali podczas ślubu przyjąć i po katolicku wychować potomstwa, którym ich Bóg obdarzy. Nic w tym przyrzeczeniu nie ma o warunkach ekonomicznych, by the way.
  • Chwileczkę, to nie zmieniono jeszcze słów przysięgi na "przyjmę potomstwo o ile będę miał taki plan"? Podobno austriaccy katolicy z diecezji Linz się tego domagali.
  • A ja mam pytanie czy "przyjmę potomstwo" tyczy sie tylko poczęcia?
  • Masz na myśli adopcję?
  • nie Taw jest przekorny.....przyjąć a potem aborcja
  • ja nie widze powodu by się domyślać, dlatego wolę dopytać o konkrety
  • Ja tam nie mam wątpliwosci i to pytanie jest z serii retoryczne ale skoro już mamy teologów na forum... co prawda miał byc kapłan ale i za to trzeba byc Mackowi wdziecznym.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.