Jedna część różańca to 2 litry zebranych malin... Dzisiaj bolesną i chwalebną odmawiałam w malinach...
W sumie zebrałam 6 litrów malin... była jeszcze modlitwa codzienna za ośmiu adoptowanych kapłanów...
Znów jestem w tym transie modlitewnym... Nie wiem dlaczego mam takie wahania. Raz mogę się modlić niemal przez całe dnie i jest mi z tym dobrze, naprawdę dobrze, a później po kilku czy kilkunastu miesiącach mam trudności ze zwykłym pacierzem porannym czy wieczornym.
Dlatego powiem "chwilo trwaj!"...chociaż nie wiem czy wypada tak mówić w związku z modlitwą...?
Stara ignacjańska zasada posłyszana na rekol. 'Pamiętaj, tak zawsze nie będzie!"
A odnosi się i to fruwania i do orki pod górkę:bigsmile:
Dobrej nocy Wam życzę Pompejanie!
My done!
Rano Radosne i nawet wstaliśmy chwilę wcześniej.
Teraz pod rząd bolesne i chwalebne.
Nadal jest prosto. Choć jestem zmęczona, modlitwa daje mi spokój
[cite] pustynny_wiatr:[/cite]Letni Poranek, ja tez najbardziej lubie usiasc sobie z ksiazeczka i w spokoju medytowac. udawalo sie przez pierwsze 3 dni, teraz ciagle cos sie dzieje i odmawiam "w biegu", tzn. zmywajac, spacerujac, pilnujac corki na placu zabaw itp. Powoli ucze sie skupiac pomimo rozpraszaczy :bigsmile:
plusem takiego rozkawalkowania na caly dzien jest to, ze wtedy prawie caly dzien jest modlitwa
Czasami zauważam (i to jest bardzo miłe), że na pewne sprawy czy tematy mamy podbne zdanie i podbne zwyczaje :bigsmile:
W takim dłuższym, spokojnym seansie jest właśnie fajne to, że można odpłynąć i wczuć się w klimat. Ale z drugiej strony ciężko jest właśnie znaleźć na to aż tyle extra czasu, podczas gdy w innym miejscu, sie go marnuje. np. w drodze do pracy.
Dlatego takie wykorzystanie nadarzającej sie "pustej" chwili na coś konstrutywnego, jak rozmowa z Bogiem, jest bardzo fajnym rozwiązaniem :bigsmile:
Automatycznie kasuje się pretekst pt. "nie mam czasu", a modlitwa staje się bardziej naturalna i naprawdę cieszy :bigsmile:
Ja od jutra zamierzam robić wszystko "różańcowo" i już sie nie mogę doczekać - bo od razu mi się to mniej trudne i takie histerycznie niewykonalne wydaje :bigsmile:
A tak ogólnie to stwierdzam, że jak zwykle strach ma wielkie oczy :bigsmile:
Tak się bałam, że nie dam rady - wiem, że to sam początek i różnie jeszcze może być - ale póki co daje rade!! :er:
[cite] krzysztof12:[/cite]ja jak odmawiam np czesc bolesna to wyobrażam sobie ze jestem np pod krzyżem
lub idę droga krzyżowa razem z Jezusem
krzysztof pozwól, że ukradne Ci Twój patent
(jesli masz więcej takich pomysłów, to ja chętnie z nich skorzystam :shamed: )
Jakoś wcześniej nie wpadłam na to, że można tak realnie się spotykać np. z Maryją!
A pomysł wydaje się super i aż sama jestem zdziwiona, że wcześniej nie przyszło mi do głow, żeby tak "urealnić" modlitwę - dziękuję za pomysł! :bigsmile:
Zawsze wierni wspomnienie św. Jana Chryzostoma obchodzą 27 stycznia, w rocznicę przeniesienia relikwii do Konstantynopola. Obowiązkowe wspomnienie liturgiczne w Kościele katolickim obchodzone jest 13 września, w rocznicę narodzin świętego dla Nieba. Dziś rano słuchałam kazania o św. Janie - ciekawy człowiek:
"Udało mu się najpierw pojednać ze Stolicą Apostolską biskupa Antiochii, Flawiana. W ten sposób zakończyła się przykra schizma z Rzymem. Na swoim dworze zniósł wszelki przepych, jakim dotąd otaczali się jego poprzednicy. Zachęcał swoje duchowieństwo do podobnej reformy. Lud ujął sobie wspaniałymi kazaniami, jakie regularnie wygłaszał, i troską o jego potrzeby. Piętnował nadużycia, nie szczędząc także dworu cesarskiego. Podniósł splendor nabożeństw liturgicznych. Dla ubogich i bezdomnych wystawiał gospody i schroniska. Użyczył azylu nawet ministrowi cesarskiemu, kiedy ten popadł w niełaskę. Wysyłał misjonarzy na obszary objęte przez Arabów".
[cite] magmonda:[/cite]Zawsze wierni wspomnienie św. Jana Chryzostoma obchodzą 27 stycznia, w rocznicę przeniesienia relikwii do Konstantynopola. Obowiązkowe wspomnienie liturgiczne w Kościele katolickim obchodzone jest 13 września, w rocznicę narodzin świętego dla Nieba
@Magmonda: Oba kalendarze są dopuszczane, więc mogę sobie wybrać co dziś obchodzę.
[cite] magmonda:[/cite]Zawsze wierni wspomnienie św. Jana Chryzostoma obchodzą 27 stycznia, w rocznicę przeniesienia relikwii do Konstantynopola. Obowiązkowe wspomnienie liturgiczne w Kościele katolickim obchodzone jest 13 września, w rocznicę narodzin świętego dla Nieba
@Magmonda: Oba kalendarze są dopuszczane, więc mogę sobie wybrać co dziś obchodzę.
rzeczywistość jest taka, że Stolica Apostolska zezwala na "stary" ryt mszy a co za tym idzie na stary kalendarz liturgiczny. w ten sposób możemy obchodzić przerozmaite święta dwukrotnie.
Komentarz
W sumie zebrałam 6 litrów malin... była jeszcze modlitwa codzienna za ośmiu adoptowanych kapłanów...
Znów jestem w tym transie modlitewnym... Nie wiem dlaczego mam takie wahania. Raz mogę się modlić niemal przez całe dnie i jest mi z tym dobrze, naprawdę dobrze, a później po kilku czy kilkunastu miesiącach mam trudności ze zwykłym pacierzem porannym czy wieczornym.
Dlatego powiem "chwilo trwaj!"...chociaż nie wiem czy wypada tak mówić w związku z modlitwą...?
A odnosi się i to fruwania i do orki pod górkę:bigsmile:
Dobrej nocy Wam życzę Pompejanie!
Zawsze się wtedy namadlam na zapas, żeby mi na czas posuchy wystarczyło. :bigsmile:
DOE jedzie z pompa, biedak, zasypia i chrapie... nie wiem ile mu zajmie.
moja done
Rano Radosne i nawet wstaliśmy chwilę wcześniej.
Teraz pod rząd bolesne i chwalebne.
Nadal jest prosto. Choć jestem zmęczona, modlitwa daje mi spokój
Czasami zauważam (i to jest bardzo miłe), że na pewne sprawy czy tematy mamy podbne zdanie i podbne zwyczaje :bigsmile:
W takim dłuższym, spokojnym seansie jest właśnie fajne to, że można odpłynąć i wczuć się w klimat. Ale z drugiej strony ciężko jest właśnie znaleźć na to aż tyle extra czasu, podczas gdy w innym miejscu, sie go marnuje. np. w drodze do pracy.
Dlatego takie wykorzystanie nadarzającej sie "pustej" chwili na coś konstrutywnego, jak rozmowa z Bogiem, jest bardzo fajnym rozwiązaniem :bigsmile:
Automatycznie kasuje się pretekst pt. "nie mam czasu", a modlitwa staje się bardziej naturalna i naprawdę cieszy :bigsmile:
Ja od jutra zamierzam robić wszystko "różańcowo" i już sie nie mogę doczekać - bo od razu mi się to mniej trudne i takie histerycznie niewykonalne wydaje :bigsmile:
A tak ogólnie to stwierdzam, że jak zwykle strach ma wielkie oczy :bigsmile:
Tak się bałam, że nie dam rady - wiem, że to sam początek i różnie jeszcze może być - ale póki co daje rade!! :er:
krzysztof pozwól, że ukradne Ci Twój patent
(jesli masz więcej takich pomysłów, to ja chętnie z nich skorzystam :shamed: )
Jakoś wcześniej nie wpadłam na to, że można tak realnie się spotykać np. z Maryją!
A pomysł wydaje się super i aż sama jestem zdziwiona, że wcześniej nie przyszło mi do głow, żeby tak "urealnić" modlitwę - dziękuję za pomysł! :bigsmile:
Dopiero wstałam, ale zarasz ruszam do pompek:bigsmile:
Greg czy ja liczyć nie umiem czy tam na blogu jeszcze coś jest z dniami?
Jeszcze rok temu nie uwierzyłabym że się za to wezmę.
"Udało mu się najpierw pojednać ze Stolicą Apostolską biskupa Antiochii, Flawiana. W ten sposób zakończyła się przykra schizma z Rzymem. Na swoim dworze zniósł wszelki przepych, jakim dotąd otaczali się jego poprzednicy. Zachęcał swoje duchowieństwo do podobnej reformy. Lud ujął sobie wspaniałymi kazaniami, jakie regularnie wygłaszał, i troską o jego potrzeby. Piętnował nadużycia, nie szczędząc także dworu cesarskiego. Podniósł splendor nabożeństw liturgicznych. Dla ubogich i bezdomnych wystawiał gospody i schroniska. Użyczył azylu nawet ministrowi cesarskiemu, kiedy ten popadł w niełaskę. Wysyłał misjonarzy na obszary objęte przez Arabów".
całość tu
:bigsmile: