Przetrwaj, nawet jak nie masz siły.
Może najważniejsze jest to, żebyś w tym trudnym czasie po prostu się modliła, może ta modlitwa po prostu trzyma Cię przy życiu, może ta Nowenna tylko po to dla Ciebie jest, żebyś przetrwała ten bardzo trudny czas...
Niestety nie mogę powiedzieć, że dzisiaj jestem już w lepszym stanie.po przepłakanje nocy wygądamjak zombi, faktycznie chyba z tego wszystkiego dopadła mnie migrena i ogólnie nawet do pacy dzisiaj nie byłam w stanie pójść.
Właściwie dopiero teraz mam trochę siły żeby wstać.
Nowenna idzie mi dzisiaj strasznie, cały dzień się do niej zabierałam i po wielu próbach zaczynania od początku udało mi się z trudem jedną taemnice odmówić.
Chciałabym, żeby to była taka ostatnia burza i Bóg jeszcze mnie wysłucha.
W końcu nie mam jakiejś szkodzącej kmukolwiek intencji, tylko naprawde dobrą i taką, która jest dla wszystkich korzystna! :
Od wczoraj cały czas kołacze mi się myśl jak strasznie złym człowiekiem muszę być, jak okropnym i beznadziejnym, że tak wszystko źle wygląda
Kiedy zaczynałam Nowennę sprawa wyglądała dośc optymistycznie, było mniej więcej 50% na 50%, że wszystko zakończy się dobrze.
A od kiedy ją zaczęłam omawiać,okazuje sie, że z każdym dniem Nowenny sytuacja się pogarsza i pogarsza, aż do stanu katastroficznego wczoraj.
Teraz to jest już modlitwao cud, bo jest już tak źle.
Nie mogę sie oprzec wrażeniu, że to wszystko przeze mnie, przez to, że pewnie nie potrafię się modlić, że jestem takim złym i niemiłym Bogu człowiekiem, że chociaż poprosiłam o coś dobrego, to dla mnie nie ma dobrego i nawet nie powinnam mieć takich bezczelnych mysli, że mogłam śmieć miec jakąklowiek nadzieję, że mogłabym zrobic cos dobrego i coś dobrego dostać:(
A najbrdziej boli mnie to, że cierpią na tym niewinne osoby, którymi świat własnie teraz też wali się na głowę
Aż niemoge na siebie patrzeć, że to przezemnie cala sytuacja tak strasznie zmieniła się na beznadziejną
I do tegotak strasznie to boli!
Ta Nowenna to była dla mnie całkowitanowość. Bardzo bałam się, że nie da rady wytrwać tyle dni. Ale jednoczśnie doszłam do wniosku, że pownieważ to ma trwać tyle dni, to ona będzie skuteczna i dlatego warto zawalczyć.
I badzo starałam się do niej przygotować, żeby wszystko było tak, jak powinno.
I o dziwo, tak jak sie bałam, że nie ytrwam, tak szło mi naprawdę dobrze - modlitwa przynosiła mi wielką radość, a codzienne odmawianie wcale nie było trudne. Tak naprawdę było łate i przyjemne.
A teraz się dowiaduję, że z każdym dniem tej mojej "łatwej i przyjemnej" modlitwy niszczyłam temat, którego pozytywne rozwiązanie było bardzo prawdopodbne, a teraz żeby się tak zakończyło, musiałby się stac cud
Nie rozumiem tego:(
Dlaczego Bóg nie dał i żadnych znaków, albo tej osobie jakiegoś ostrzeżenia, że moja modlitw jest niemile widziana i Bóg jej sobie nie życzy?
Od wczoraj czuje się jak w jakimś amoku, ta migrena, wymioty, łzy i ten straszny ból, że jest źle i ogromne poczucie winy, że to przeze mnie, bo jestem złym człowiekiem!
Nie wiem co mam ze soba zrobić:( Nie mam siły nawet oddychać
Letni Poranku- nie wiem czy mogę, ale chciałabym napisać:módl się dalej, nie ustawaj. Módl się w swojej intencji prosząc o nią, jeśli jest zgodna z wolą Pana Boga.
Wiem jedno- Pan Bóg nie zasmuca, nie przygniata do ziemi, nie dołuje. Te myśli:jakim jestem złym człowiekiem,itp. od Niego nie pochodzą. Dobrze wiemy, kto jest ojcem smutku, przygnębienia, beznadziei- na PEWNO NIE B??G....
Nie daj mu się!!!!
W sobotę jadę na całodniowy dzień skupienia-w intencji mojej koleżanki, która przechodzi kryzys- teraz dołączam i Ciebie- Wy dwie będziecie w tę sobotę szczególnie w moim sercu, zwłaszcza podczas Mszy św. A to akurat 1 października- wspaniały dzień dla Pompejan i Pompejanek-początek miesiąca różańcowego...
Iguś kochana, daję Ci upoważnienie do opisania naszych owoców. Bardzo przepraszam, ale mam strasznie dużo pracy. Jak znajdę chwilę to coś dopiszę, ale na teraz to tylko powiem jedno
NIE USTAWAJCIE W MODLITWIE!!!
Po pierwsze. Jaka Twoja wina? Pokaż tu Twoją winę. Że się zaczęłaś modlić i wszystko się zaczęło psuć? To ma być Twoja wina? To rzeczywiście â?žwielka winaâ?.
Że jesteś złym człowiekiem?? Pokaż â?ždobregoâ?.
Tylko Bóg jest Święty, i godzien wszelkiej chwały i Doskonały. My nie. My możemy i powinniśmy dążyć do doskonałości aby się Bogu podobać i osiągnąć Życie Wieczne w Niebie.
A Bóg nie odwraca się od nas grzesznych.
"Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię" (Mt 1, 28).
A takie myślenie, â?žsamodołowanieâ?, do niczego dobrego nie prowadzi.
Tak jak napisała agnieszkamamaani, to nie są myśli pochodzące od Boga i nie rozważaj już tego. Zostaw to i trwaj w uwielbieniu Boga.
Jeśli chcesz to wezmę część, której nie jesteś w stanie odmówić, tylko napisz co. O jutro też się nie martw, że nie podołasz. Jutro też mogę wziąć. Ja jeszcze swojej NP., nie zaczęłam.
"Iluż to dworzan po sto razy pojawia się w obecności króla, nie po to, żeby mu coś powiedzieć lub go posłuchać, ale po prostu żeby ich zobaczył i ze względu na tę ich systematyczność uznał ich za swe solidne sługi.
Ten sposób wystawania przed Bogiem, mający na celu jedynie zamanifestowanie naszej woli okazania się Jego sługami, jest najświętszy, najwspanialszy, najczystszy i najdoskonalszy. (...)"
fr. rozważania na 27 września z książki: 365 dni z ojcem Pio, wyd. W drodze.
[cite] Letni Poranek:[/cite]Dziękuję Wam za wparcie.
Niestety nie mogę powiedzieć, że dzisiaj jestem już w lepszym stanie.po przepłakanje nocy wygądamjak zombi, faktycznie chyba z tego wszystkiego dopadła mnie migrena i ogólnie nawet do pacy dzisiaj nie byłam w stanie pójść.
Właściwie dopiero teraz mam trochę siły żeby wstać.
Nowenna idzie mi dzisiaj strasznie, cały dzień się do niej zabierałam i po wielu próbach zaczynania od początku udało mi się z trudem jedną taemnice odmówić.
Chciałabym, żeby to była taka ostatnia burza i Bóg jeszcze mnie wysłucha.
W końcu nie mam jakiejś szkodzącej kmukolwiek intencji, tylko naprawde dobrą i taką, która jest dla wszystkich korzystna! :
Od wczoraj cały czas kołacze mi się myśl jak strasznie złym człowiekiem muszę być, jak okropnym i beznadziejnym, że tak wszystko źle wygląda
Kiedy zaczynałam Nowennę sprawa wyglądała dośc optymistycznie, było mniej więcej 50% na 50%, że wszystko zakończy się dobrze.
A od kiedy ją zaczęłam omawiać,okazuje sie, że z każdym dniem Nowenny sytuacja się pogarsza i pogarsza, aż do stanu katastroficznego wczoraj.
Teraz to jest już modlitwao cud, bo jest już tak źle.
Nie mogę sie oprzec wrażeniu, że to wszystko przeze mnie, przez to, że pewnie nie potrafię się modlić, że jestem takim złym i niemiłym Bogu człowiekiem, że chociaż poprosiłam o coś dobrego, to dla mnie nie ma dobrego i nawet nie powinnam mieć takich bezczelnych mysli, że mogłam śmieć miec jakąklowiek nadzieję, że mogłabym zrobic cos dobrego i coś dobrego dostać:(
A najbrdziej boli mnie to, że cierpią na tym niewinne osoby, którymi świat własnie teraz też wali się na głowę
Aż niemoge na siebie patrzeć, że to przezemnie cala sytuacja tak strasznie zmieniła się na beznadziejną
I do tegotak strasznie to boli!
Ta Nowenna to była dla mnie całkowitanowość. Bardzo bałam się, że nie da rady wytrwać tyle dni. Ale jednoczśnie doszłam do wniosku, że pownieważ to ma trwać tyle dni, to ona będzie skuteczna i dlatego warto zawalczyć.
I badzo starałam się do niej przygotować, żeby wszystko było tak, jak powinno.
I o dziwo, tak jak sie bałam, że nie ytrwam, tak szło mi naprawdę dobrze - modlitwa przynosiła mi wielką radość, a codzienne odmawianie wcale nie było trudne. Tak naprawdę było łate i przyjemne.
A teraz się dowiaduję, że z każdym dniem tej mojej "łatwej i przyjemnej" modlitwy niszczyłam temat, którego pozytywne rozwiązanie było bardzo prawdopodbne, a teraz żeby się tak zakończyło, musiałby się stac cud
Nie rozumiem tego:(
Dlaczego Bóg nie dał i żadnych znaków, albo tej osobie jakiegoś ostrzeżenia, że moja modlitw jest niemile widziana i Bóg jej sobie nie życzy?
Od wczoraj czuje się jak w jakimś amoku, ta migrena, wymioty, łzy i ten straszny ból, że jest źle i ogromne poczucie winy, że to przeze mnie, bo jestem złym człowiekiem!
Nie wiem co mam ze soba zrobić:( Nie mam siły nawet oddychać
[cite] Letni Poranek:[/cite]Dziękuję Wam za wparcie.
Niestety nie mogę powiedzieć, że dzisiaj jestem już w lepszym stanie.po przepłakanje nocy wygądamjak zombi, faktycznie chyba z tego wszystkiego dopadła mnie migrena i ogólnie nawet do pacy dzisiaj nie byłam w stanie pójść.
Właściwie dopiero teraz mam trochę siły żeby wstać.
Nowenna idzie mi dzisiaj strasznie, cały dzień się do niej zabierałam i po wielu próbach zaczynania od początku udało mi się z trudem jedną taemnice odmówić.
Chciałabym, żeby to była taka ostatnia burza i Bóg jeszcze mnie wysłucha.
W końcu nie mam jakiejś szkodzącej kmukolwiek intencji, tylko naprawde dobrą i taką, która jest dla wszystkich korzystna! :
Od wczoraj cały czas kołacze mi się myśl jak strasznie złym człowiekiem muszę być, jak okropnym i beznadziejnym, że tak wszystko źle wygląda
Kiedy zaczynałam Nowennę sprawa wyglądała dośc optymistycznie, było mniej więcej 50% na 50%, że wszystko zakończy się dobrze.
A od kiedy ją zaczęłam omawiać,okazuje sie, że z każdym dniem Nowenny sytuacja się pogarsza i pogarsza, aż do stanu katastroficznego wczoraj.
Teraz to jest już modlitwao cud, bo jest już tak źle.
Nie mogę sie oprzec wrażeniu, że to wszystko przeze mnie, przez to, że pewnie nie potrafię się modlić, że jestem takim złym i niemiłym Bogu człowiekiem, że chociaż poprosiłam o coś dobrego, to dla mnie nie ma dobrego i nawet nie powinnam mieć takich bezczelnych mysli, że mogłam śmieć miec jakąklowiek nadzieję, że mogłabym zrobic cos dobrego i coś dobrego dostać:(
A najbrdziej boli mnie to, że cierpią na tym niewinne osoby, którymi świat własnie teraz też wali się na głowę
Aż niemoge na siebie patrzeć, że to przezemnie cala sytuacja tak strasznie zmieniła się na beznadziejną
I do tegotak strasznie to boli!
Ta Nowenna to była dla mnie całkowitanowość. Bardzo bałam się, że nie da rady wytrwać tyle dni. Ale jednoczśnie doszłam do wniosku, że pownieważ to ma trwać tyle dni, to ona będzie skuteczna i dlatego warto zawalczyć.
I badzo starałam się do niej przygotować, żeby wszystko było tak, jak powinno.
I o dziwo, tak jak sie bałam, że nie ytrwam, tak szło mi naprawdę dobrze - modlitwa przynosiła mi wielką radość, a codzienne odmawianie wcale nie było trudne. Tak naprawdę było łate i przyjemne.
A teraz się dowiaduję, że z każdym dniem tej mojej "łatwej i przyjemnej" modlitwy niszczyłam temat, którego pozytywne rozwiązanie było bardzo prawdopodbne, a teraz żeby się tak zakończyło, musiałby się stac cud
Nie rozumiem tego:(
Dlaczego Bóg nie dał i żadnych znaków, albo tej osobie jakiegoś ostrzeżenia, że moja modlitw jest niemile widziana i Bóg jej sobie nie życzy?
Od wczoraj czuje się jak w jakimś amoku, ta migrena, wymioty, łzy i ten straszny ból, że jest źle i ogromne poczucie winy, że to przeze mnie, bo jestem złym człowiekiem!
Nie wiem co mam ze soba zrobić:( Nie mam siły nawet oddychać
Dziewczyno, powiem krótko:
skoro jest tak źle to NAPRAWDĘ JEST DOBRZE!!!!!
"W życiu musi być dobrze i niedobrze, bo jak jest tylko dobrze, to jest niedobrze":) - ks. Twardowski
[cite] Kresowianka:[/cite]Pro Mamo, to było niesamowite!!! Kobieto, co za heroizm! :shocked:
:bt::bt::bt:
Kresowianko, chcialam odpisac wczesniej...
Nie czuje heroizmu, tylko obowiazek. To taki dziwny obowiazek, nie umiem wytlumaczyc. Slowa sa tu bez sensu.
Tak samo ze Szkalperzem Sw. - Maryja sobie zyczla by rozpowszechniac, to rozpowszechniac. Jej sluzyc, do dla mnie zaszczyt.
Nie wchodze w to glebej. Jak mi ktos dziekuje prywatnie czy tu, za powiedzenie o NP, to naprawde, calkowicie szczerze - mnie to dziwi. Nie czuje zadnej swojej zaslugi, a to dziwne, bo uwielbiam byc chwalona. To jest jakies nadzwyczajne.
[cite] agnieszkamamaani:[/cite]skończyłam pompować na dziś.
W dalszym ciągu jestem z siebie niezadowolona-modlitwa byle jaka, a ja chciałabym tak wzniośle, gorliwie itp.:ak:
Aga - powiem to, co kiedyś usłyszałam - przestań skupiać się na sobie! Ja i ja, moja modlitwa taka a nie inna - nie wolno! Bóg cieszy się z każdej naszej decyzji poświęcenia Mu czasu. On nas kocha najmocniej na świecie! Czy byłabyś zła, gdyby przyszedł Twój mąż, żeby pobyć z Tobą, ale nie śpiewałby peanów ani nie recytował wierszy, tylko np powiedział: "wiesz, jestem dziś zmęczony - ale chcę żebyś wiedziała, że Cię kocham... "No powiedz, no...Jeżeli tylko jest wola - jest sukces! Naprawdę, spróbuj wyobrazić sobie czas modlitwy tak: siedzisz na kolanach Taty i opowiadasz Mu różne rzeczy które są dla Ciebie istotne, a On Cię przytula i uśmiecha się czule..
W ramach takiego malego świadectwa powiem wam jak to jest u mnie. Ciągle też nie umie się skupić , mylę tajemnice , czasami jedną odmawiam 3 razy , wracam ,zaczynam od początku i tak sobie nawet pomyślałam nieraz ,że o kant to rzucić ale nawet ta moaj licha modlitwa działa. Modlę się o nawrócenie męża i zaczynają się pojawiać owoce. Najpierw stwierdził ,że wróci do odmawiania brewiarza i nagle bach jak grom z jasnego nieba wszystko zaczęło się walić. Nic mojemu mężowi nie wychodziło , najprostrze i błahe sprawy. Ciągle coś gubił , coś mu się psuło nie wychodziło. Mąż zaczął wątpić był kompletniie bezradny. Jak strasznie bolało mnie serce gdy tak na niego patrzyłam , próbowałam pocieszać i okazywało się ,że jest jeszcze gożej. M zaczął odpuszczą i znowu gadać bezsensu ,że Pan Bóg ma nas gdzieś itd. , ja trwałam w modlitwie i ze łzami prosiłam o wsparcie Maryji.... i pomału zaczynamy wychodzić z tej beznadzieji a wlaściwie mąż. W niedzielę sam zapragnął iść nawet do kościoła ( obecnie chodzi jedynie przez wzgląd na dziecii )i do spowiedzi św ( nie było dobrych kilka lat) i niestety pomylil godziny :sad: , i znowu smutek ale tym razem jego smutek rozradował moje serce bo był prawdziwy , smutek i tęsknota za Panem Bogiem .Mam nadzieję ,że jego serce się budzi i obudzi się na dobre. Mam inne ważne jeszcze intencje ale ta jest dla mnie najważniejsza ,chodzi o życie wieczne mojego męża i jak będzie trzeba to po skonczeniu tej nowenny zacznę kolejną dopóki moj mąz się nie obudzi i nie zacznie żyć naprawdę. Mogę się mylić , mówić po kilka razy jedno i to samo ale wierzę ,że Pan Bóg napewno wysłucha i pomoże , może nie tak jak ja tego będę chciała ale tak jak on będzie chciał.
Wiele rzeczy teraz układa się nie po mojej myśli - głównie z pracą.
Intencję jednak mam taką, że to jest wskazane wręcz, choć dla mnie niezwykle trudne do przyjęcia.
Komentarz
Celinus,spójrz w priv:ih:
Przytulam mocno :hugging:
Przetrwaj, nawet jak nie masz siły.
Może najważniejsze jest to, żebyś w tym trudnym czasie po prostu się modliła, może ta modlitwa po prostu trzyma Cię przy życiu, może ta Nowenna tylko po to dla Ciebie jest, żebyś przetrwała ten bardzo trudny czas...
Westchnę za Tobą w modlitwie +++
Niestety nie mogę powiedzieć, że dzisiaj jestem już w lepszym stanie.po przepłakanje nocy wygądamjak zombi, faktycznie chyba z tego wszystkiego dopadła mnie migrena i ogólnie nawet do pacy dzisiaj nie byłam w stanie pójść.
Właściwie dopiero teraz mam trochę siły żeby wstać.
Nowenna idzie mi dzisiaj strasznie, cały dzień się do niej zabierałam i po wielu próbach zaczynania od początku udało mi się z trudem jedną taemnice odmówić.
Chciałabym, żeby to była taka ostatnia burza i Bóg jeszcze mnie wysłucha.
W końcu nie mam jakiejś szkodzącej kmukolwiek intencji, tylko naprawde dobrą i taką, która jest dla wszystkich korzystna! :
Od wczoraj cały czas kołacze mi się myśl jak strasznie złym człowiekiem muszę być, jak okropnym i beznadziejnym, że tak wszystko źle wygląda
Kiedy zaczynałam Nowennę sprawa wyglądała dośc optymistycznie, było mniej więcej 50% na 50%, że wszystko zakończy się dobrze.
A od kiedy ją zaczęłam omawiać,okazuje sie, że z każdym dniem Nowenny sytuacja się pogarsza i pogarsza, aż do stanu katastroficznego wczoraj.
Teraz to jest już modlitwao cud, bo jest już tak źle.
Nie mogę sie oprzec wrażeniu, że to wszystko przeze mnie, przez to, że pewnie nie potrafię się modlić, że jestem takim złym i niemiłym Bogu człowiekiem, że chociaż poprosiłam o coś dobrego, to dla mnie nie ma dobrego i nawet nie powinnam mieć takich bezczelnych mysli, że mogłam śmieć miec jakąklowiek nadzieję, że mogłabym zrobic cos dobrego i coś dobrego dostać:(
A najbrdziej boli mnie to, że cierpią na tym niewinne osoby, którymi świat własnie teraz też wali się na głowę
Aż niemoge na siebie patrzeć, że to przezemnie cala sytuacja tak strasznie zmieniła się na beznadziejną
I do tegotak strasznie to boli!
Ta Nowenna to była dla mnie całkowitanowość. Bardzo bałam się, że nie da rady wytrwać tyle dni. Ale jednoczśnie doszłam do wniosku, że pownieważ to ma trwać tyle dni, to ona będzie skuteczna i dlatego warto zawalczyć.
I badzo starałam się do niej przygotować, żeby wszystko było tak, jak powinno.
I o dziwo, tak jak sie bałam, że nie ytrwam, tak szło mi naprawdę dobrze - modlitwa przynosiła mi wielką radość, a codzienne odmawianie wcale nie było trudne. Tak naprawdę było łate i przyjemne.
A teraz się dowiaduję, że z każdym dniem tej mojej "łatwej i przyjemnej" modlitwy niszczyłam temat, którego pozytywne rozwiązanie było bardzo prawdopodbne, a teraz żeby się tak zakończyło, musiałby się stac cud
Nie rozumiem tego:(
Dlaczego Bóg nie dał i żadnych znaków, albo tej osobie jakiegoś ostrzeżenia, że moja modlitw jest niemile widziana i Bóg jej sobie nie życzy?
Od wczoraj czuje się jak w jakimś amoku, ta migrena, wymioty, łzy i ten straszny ból, że jest źle i ogromne poczucie winy, że to przeze mnie, bo jestem złym człowiekiem!
Nie wiem co mam ze soba zrobić:( Nie mam siły nawet oddychać
Nie znam sprawy, ale bardzo mi przykro...
Boje sie troche naciagac Joanne9 do swadectwa... ale ona tez modlila sie o cos - a dostala zupelnie co innego.
Jak to mawia naszy przyaciel kapucyn - Ty widzisz tylko pewien odcinek drogi, Bog widzi calosc
Wiem jedno- Pan Bóg nie zasmuca, nie przygniata do ziemi, nie dołuje. Te myśli:jakim jestem złym człowiekiem,itp. od Niego nie pochodzą. Dobrze wiemy, kto jest ojcem smutku, przygnębienia, beznadziei- na PEWNO NIE B??G....
Nie daj mu się!!!!
W sobotę jadę na całodniowy dzień skupienia-w intencji mojej koleżanki, która przechodzi kryzys- teraz dołączam i Ciebie- Wy dwie będziecie w tę sobotę szczególnie w moim sercu, zwłaszcza podczas Mszy św. A to akurat 1 października- wspaniały dzień dla Pompejan i Pompejanek-początek miesiąca różańcowego...
NIE USTAWAJCIE W MODLITWIE!!!
:heartbounce:
nie umiem, nie wiem czy nie powiem za duzo ... lepiej poczekam.
Pracuj dzielna kobieto izraelska!
Po pierwsze. Jaka Twoja wina? Pokaż tu Twoją winę. Że się zaczęłaś modlić i wszystko się zaczęło psuć? To ma być Twoja wina? To rzeczywiście â?žwielka winaâ?.
Że jesteś złym człowiekiem?? Pokaż â?ždobregoâ?.
Tylko Bóg jest Święty, i godzien wszelkiej chwały i Doskonały. My nie. My możemy i powinniśmy dążyć do doskonałości aby się Bogu podobać i osiągnąć Życie Wieczne w Niebie.
A Bóg nie odwraca się od nas grzesznych.
"Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię" (Mt 1, 28).
A takie myślenie, â?žsamodołowanieâ?, do niczego dobrego nie prowadzi.
Tak jak napisała agnieszkamamaani, to nie są myśli pochodzące od Boga i nie rozważaj już tego. Zostaw to i trwaj w uwielbieniu Boga.
Jeśli chcesz to wezmę część, której nie jesteś w stanie odmówić, tylko napisz co. O jutro też się nie martw, że nie podołasz. Jutro też mogę wziąć. Ja jeszcze swojej NP., nie zaczęłam.
Ten sposób wystawania przed Bogiem, mający na celu jedynie zamanifestowanie naszej woli okazania się Jego sługami, jest najświętszy, najwspanialszy, najczystszy i najdoskonalszy. (...)"
fr. rozważania na 27 września z książki: 365 dni z ojcem Pio, wyd. W drodze.
Dziewczyno, powiem krótko:
skoro jest tak źle to NAPRAWDĘ JEST DOBRZE!!!!!
"W życiu musi być dobrze i niedobrze, bo jak jest tylko dobrze, to jest niedobrze":) - ks. Twardowski
W dalszym ciągu jestem z siebie niezadowolona-modlitwa byle jaka, a ja chciałabym tak wzniośle, gorliwie itp.:ak:
Kresowianko, chcialam odpisac wczesniej...
Nie czuje heroizmu, tylko obowiazek. To taki dziwny obowiazek, nie umiem wytlumaczyc. Slowa sa tu bez sensu.
Tak samo ze Szkalperzem Sw. - Maryja sobie zyczla by rozpowszechniac, to rozpowszechniac. Jej sluzyc, do dla mnie zaszczyt.
Nie wchodze w to glebej. Jak mi ktos dziekuje prywatnie czy tu, za powiedzenie o NP, to naprawde, calkowicie szczerze - mnie to dziwi. Nie czuje zadnej swojej zaslugi, a to dziwne, bo uwielbiam byc chwalona. To jest jakies nadzwyczajne.
Mimo chęci i prób nie dałam dzisiaj rady
Zostały mi aż dwie części
Będę jeszcze dalej dzisiaj próbować, ale obawiam się, że nie uda mi się jej dokończyć.
I dziękuję Wam za wsparcie - jak będę czuła się bardziej na siłach, postaram się na te posty odpowiedzieć.
Dziękuję.
Dziękuję Beatko za pmoc!
Aga - powiem to, co kiedyś usłyszałam - przestań skupiać się na sobie! Ja i ja, moja modlitwa taka a nie inna - nie wolno! Bóg cieszy się z każdej naszej decyzji poświęcenia Mu czasu. On nas kocha najmocniej na świecie! Czy byłabyś zła, gdyby przyszedł Twój mąż, żeby pobyć z Tobą, ale nie śpiewałby peanów ani nie recytował wierszy, tylko np powiedział: "wiesz, jestem dziś zmęczony - ale chcę żebyś wiedziała, że Cię kocham... "No powiedz, no...Jeżeli tylko jest wola - jest sukces! Naprawdę, spróbuj wyobrazić sobie czas modlitwy tak: siedzisz na kolanach Taty i opowiadasz Mu różne rzeczy które są dla Ciebie istotne, a On Cię przytula i uśmiecha się czule..
Pozdrawiam Diana
Intencję jednak mam taką, że to jest wskazane wręcz, choć dla mnie niezwykle trudne do przyjęcia.
Blog[/quote][/quote]
Mimo chęci, ja nie daję rady...:sad:
W redagowanie bloga się włączyć nie daję rady...
Z modlitwą jakoś daję radę.