Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Nowenna Pompejanska!

15758606263111

Komentarz

  • Monika, bolesne za Ciebie odmówione.
  • Fajnie by było aby każdy z zaległości wyszedł i dziękczynna zaczął na czysto.A jak Gregorius u Ciebie?i komu co brakuje by być bez zaległości?
  • a to taki tu handel odpustami odchodzi...:bigsmile:
    no ładnie...:bigsmile::bigsmile::bigsmile:
  • Pudło. Ani handel, ani odpusty:bigsmile:
  • [cite] Bridget:[/cite]Fajnie by było aby każdy z zaległości wyszedł i dziękczynna zaczął na czysto.A jak Gregorius u Ciebie?i komu co brakuje by być bez zaległości?

    Fajny pomysł. Choć u mnie za późno:sad:, bo dziś odmawiałam część wczorajszej, no ale skończyłam. Mam sporo czasu dziś wieczorem, więc kto jest w potrzebie? Marcelina? MonikaMa? Bridget? Gregorius? Wszystkich nie dam rady:wink:, ale...

    Przyjmuję zgłoszenia do 14, potem niestety wychodzę z pracy.
  • Każdy za siebie...
    każdy za siebie...

    pamiętacie tę zabawę w chowanego z dzieciństwa?

    :bigsmile:

    nie ma tak łatwo.
  • Dziś św. Faustyny!!!

    faustyna.jpg

    Misericordias Domini in aeternum cantabo (Ps 89 [88], 2).
    Do głosu Najświętszej Maryi Panny, Â?Matki MiłosierdziaÂ?, do głosu nowej świętej, która w niebiańskim Jeruzalem śpiewa hymn na cześć miłosierdzia wraz z wszystkimi przyjaciółmi Boga, dołączmy nasz głos także my, Kościół pielgrzymujący.

    Ty zaś, Faustyno, darze Boga dla naszej epoki, darze polskiej ziemi dla całego Kościoła, wyjednaj nam, abyśmy mogli pojąć głębię Bożego Miłosierdzia, pomóż nam, abyśmy osobiście go doświadczyli i świadczyli o nim braciom. Twoje orędzie światłości i nadziei niech się rozprzestrzenia na całym świecie, niech przynagla grzeszników do nawrócenia, niech uśmierza spory i nienawiści, niech uzdalnia ludzi i narody do czynnego okazywania braterstwa. My dzisiaj, wpatrując się razem z tobą w oblicze zmartwychwstałego Chrystusa, powtarzamy twoją modlitwę ufnego zawierzenia i mówimy z niezłomną nadzieją: Jezu, ufam Tobie.

    Jan Paweł II[align=right][/align]
  • Dziś też bł. Bartłomieja Longo!!!

    [img]data:image/jpg;base64,/9j/4AAQSkZJRgABAQAAAQABAAD/2wCEAAkGBhQSEBURExQWFRQVFhUUFhQYFBsWGxcaFRcYFBkWGhUXGyYeGRsjGhQUITsgIzMpLCwsFR4xNTAqNSYrLCkBCQoKDQwOGA8PFSkcHBwpLCkpKSk2KTYpKSksKSwpKSkpLC4sLCkpNSkpKSksKSkpKSkpKSksLCkpLCkpLCkpKf/AABEIAF0ARAMBIgACEQEDEQH/xAAcAAACAwADAQAAAAAAAAAAAAAFBgAEBwECAwj/xAA1EAABAwIFAgMFBgcAAAAAAAABAgMRAAQFBhIhMUFRE2GBIiNxkaEUMmLB0eEHQlJyorHw/8QAGAEAAwEBAAAAAAAAAAAAAAAAAQIDAAT/xAAaEQEBAQEBAQEAAAAAAAAAAAAAARECMSES/9oADAMBAAIRAxEAPwDa3V0Kvrjmrtyral7F7rSkqPABJ8oqfSvECMaxNwktsgKc5g8AdyaBnBsRcM+MhA22ifrRTA3ysFZEajJ6do9aOBzap4qRMQtb+0SVqCbhsbkpkLAHkeRXtl7MIuEBaSQeCk8pJ4BpveuOnIrM7uzFpiR0+yhwiANgQvYj5/Kh4LUcMuyetMdo7tSThd1FM9ndTT80vU0VXUrz1VKrqGK90/Snm94C1eUQTDatgYJ8po1e3ETStmtwKtHpTqhExAJiRqIn8M1G1aQk4Fnl0uNtIZGlaggQ5qMnpxttRi+zldNv+H9nToBgqhajG28InvVXBMQa+026UrSAJWATwNJ2E9eRTSxiTRMa0K6GFhWmeAqOCfypTPNjHAtRSoaSBMQQfgQRI+XrSNnq6dcuG0NIUVpTMRBiZmJ6RyYp/u75KRI4HHw7DtSsm0+2OEwEgKGsEffRpIKTG8yQfSsI3h7/AH/49aZcOuKWGGNMDsAJ7xtRuwc6VoN8NSX9hUqg2owN6lWSxRxB2Zigd8QW3AogAoWCTxBSQT6DeiV2+N6GXCUqSUq3BBBHcGp0zBnXCuEAElJiR9d6ZMHzL4DXhgaZ3VwoE/pFHMSy9b29ypzdKFwdMccJgK6fzH1rlVjaOsLWILkFSpPCgJMfAmtaWSxF5nC24JEdYP8AryG9XsCW7rJKz4SkhQb2iTtPE8Dv1pEy3gy7l3w20qIJ9qN9p38ht50/5nxVvD3re3mSE+/A30pIQECBvq2UY7Uthp0Oof33q5ZXG9CWQlwBaFakq+6oGQat2ytNaKG1l/apQVvEtqlOTHe5Zk1SuVJbSVrUEpHJJgD4k7VznPM7Vg2FuArUokIQCBqjkz/SKw7M2bH71cuKhAPstpkJT6dT5mhObS3rDVnDNbNwnw7eVqb1L1xCYEBQE7naN6TGsVWQWwYSSTpH4p2nk80PZeKFBQO49Z8j5U12eOAsoS1Zsm5KwEuAEmTxpb6q+Mjyp8kT21qWGBOCYQHFp985BIMA6lCQN+QkEcdaxPFMVW+6p1wytZ1H4/tXniF+64sl5anFgmVKVrJI66iTPNVddDB0awLND1qfdkFJ5QrdJ9Oh8xWj4Dnli5ISr3Th6KPsnySvv8ayRsfOrLDMnpQsNza39uykVKz/AAPNV00yGwqQONSdXpJ3IqUFQb+LGJF/EXRMpahpI/t5/wAyv5mkdQpox6wX47hVuSqSfMyT9TQK4t4pp05+p9DzVu3u1oMpUQdJTI5hXMdpG1eam67aNqfS48zzXZLe9dw11rnrQ0zsqr+H/eFU00VwlkkiBtME1On59OmE2ClNA8T5CpTpgeAnwEzUoYo649kUOFSwOtZxi2TlpURHJ2r6UWyDtFBcQwBtZ3HT5UbziU61824tlXwnYElMDcnnzjp29KHO2Z46VvOMZWaA/OKU7rKbcEz9P3oW035jL/sxqGy2rQhlhHf6Vat8oNk8nr0/ehtb8s2t8OJPFal/DnKSoS6pMoVyD0I4NH8t5JZ3J327U94PhyWmkpTwP1ppNb5y4bswkBI4AqVccFSqpa//2Q==[/img]

    Podczas studiów na uniwersytecie neapolitańskim uległ fascynacji prądami laickimi, odszedł od wiary i zaczął występować przeciw Kościołowi. Pochłonęły go praktyki spirytystyczne, a w kręgach satanistów został wyświęcony na "kapłana"! Miał wówczas przeżyć wizję szatana pod postacią św. Michała. Publicznie odcinał się od Kościoła, wyśmiewał się z księży, biskupów, obrzędów liturgicznych. Brał udział w antypapieskich demonstracjach.

    Ostre posty oraz potworne doświadczenia, przez jakie przeszedł w sekcie, nadwerężyły jego zdrowie. Był chory, niespokojny i pogrążony w depresji. Wydawało mu się, że czasem słyszy głos swojego zmarłego ojca wołający: "Wróć do Boga!". Rodzina Bartłomieja modliła się w jego intencji.

    Z Neapolu wyjechał do Lecco, gdzie kształcił się pod okiem znakomitych profesorów. Do religii powrócił pod wpływem człowieka żarliwej wiary, profesora Wincentego Pepe, z którym się zaprzyjaźnił. Poznał także pewnego światłego dominikanina, który dopomógł mu przezwyciężyć trudności w wierze. W 1864 r., po uzyskaniu doktoratu z prawa, Bartłomiej powrócił w rodzinne strony, ale niebawem ks. Emanuel Ribera - redemptorysta, przepowiedział mu, że Bóg chce od niego wielkich rzeczy. Złożył więc ślub dozgonnej czystości, a kiedy hrabina Marianna de Fusco powierzyła mu opiekę nad synami i zarządzanie swoimi dobrami w Pompei, podjął dzieło katechizacji miejscowej ludności.

    Pewna zakonnica ofiarowała mu obraz Matki Bożej Królowej Różańca, który po odnowieniu umieścił w kościele parafialnym. Niebawem obraz zasłynął łaskami i zaczęli przybywać do niego pielgrzymi, toteż Bartłomiej przystąpił do wznoszenia dużej świątyni; to początek słynnego sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. Założył przy nim sierociniec oraz instytut opieki nad dziećmi więźniów; wydawał także czasopismo różańcowe.

    Bartłomiej Longo w nowej świątyni zaszczepił modlitwę różańcową. W 1884 postało czasopismo "Różaniec i Nowe Pompeje". Dziś jego nakład przekracza 300 000 egzemplarzy!!!

    Zmarł piątego października 1926 roku, mając 85 lat. W ostatnich słowach powierzył się Matce Bożej. Został beatyfikowany w 1980 roku. Papież Jan Paweł II nazwał go wzorem dla współczesnych świeckich katolików.
  • Wiecie, że Jan Paweł II wygłosił ponad siedemset homilii kanonizacyjnych i beatyfikacyjnych, a pierwszą z nich (26 X 1980) poświęcił m.in. właśnie bł. Bartłomiejowi Longo!

    Myślę, że warto przytoczyć to, co wtedy powiedział, a ponieważ te słowa nie są łatwo dostępne, pozwolę sobie na dłuższy cytat:

    I oto, w końcu, jeszcze Bartolo Longo, fundator sławnego sanktuarium w Pompei, dokąd z głęboką pobożnością udałem się przed rokiem; jest on apostołem Różańca; człowiek świecki, który żył całkowicie swoim obowiązkiem kościelnym.
    Bartolo Longo był narzędziem Opatrzności dla obrony i wyznawania wiary chrześcijańskiej oraz dla uwielbienia Najświętszej Maryi w bolesnym okresie sceptycyzmu i antyklerykalizmu.

    Wszystkim znane jest jego długie życie, przepojone prostą i bohaterską wiarą oraz pełne sugestywnych epizodów, w czasie którego powstał i rozwinął się cud Pompei. Rozpoczynając od pokornej katechezy dla mieszkańców Valle di Pompei i odmawiania Różańca przed sławnym obrazem Madonny, aż do erekcji wspaniałego sanktuarium i do założenia dzieł miłosierdzia dla synów i córek więźniów, Bartolo Longo prowadził dalej z nieustraszoną odwagą wielkie dzieło, które jeszcze dzisiaj wprawia nas w zdumienie i podziw.

    Ale nade wszystko łatwo jest zauważyć, że cała jego egzystencja była wytężoną i ustawiczną służbą Kościołowi w imię i z miłości Maryi. Tercjarza Zakonu Dominikańskiego i założyciela Instytutu Sióstr â?žCórek Różańca Świętego z Pompeiâ?, Bartolo Longo, można zgodnie z rzeczywistością określić jako â?žczłowieka Madonnyâ?: dzięki miłości Maryi stał się pisarzem, apostołem Ewangelii, krzewicielem Różańca, fundatorem sławnego sanktuarium wśród niezwykłych trudności i przeciwności; dzięki miłości Maryi stworzył instytuty miłosierdzia, stał się kwestarzem dla ubogich dzieci, przekształcił Pompeję w żywą twierdzę dobroci ludzkiej i chrześcijańskiej; dzięki miłości Maryi w milczeniu znosił udręki i oszczerstwa przechodząc przez długie Getsemani, zawsze ufny w Opatrzność, zawsze posłuszny papieżowi i Kościołowi.

    Z Różańcem w ręku mówi on również do nas, chrześcijan końca XX wieku: â?žOżyw swoją ufność w Najświętszej Dziewicy Różańcowej... Winieneś mieć wiarę Hioba!... Święta Matko uwielbiona, w Tobie składam wszelkie moje strapienie, wszelką nadzieję, wszelką ufność!â? (11 marca 1905).

    Najdrożsi! Dzisiaj Kościół przedstawia nam jako przedmiot rozważania i naśladowania kapłana, zakonnicę i laika: doprawdy znamienna jest ta zbieżność trzech â?žstanówâ? życia! Można powiedzieć, że jest to wydarzenie i zachęta dla wszystkich kategorii, które tworzą lud Boży, które stanowią Kościół pielgrzymujący ku niebu: wszyscy jesteśmy powołani do świętości; dla wszystkich istnieją łaski konieczne i wystarczające; nikt nie jest wykluczony! Jak podkreślił II Sobór Watykański: â?žWszyscy chrześcijanie jakiegokolwiek stanu i zawodu, powołani są do pełni życia chrześcijańskiego i do doskonałości miłości... W rozmaitych rodzajach życia i powinnościach jedną świętość uprawiają wszyscy, którymi kieruje Duch Boży, a posłuszni głosowi Ojca, podążają za Chrystusem ubogim, pokornym i dźwigającym krzyż, aby zasłużyć na uczestnictwo w Jego chwaleâ?. I jeszcze: â?žWszyscy więc chrześcijanie zachęcani są i zobowiązani do osiągania świętości i doskonałości własnego stanuâ?.
    Ksiądz Orione, siostra Maria Anna i Bartolo Longo, przypominając tę podstawową doktrynę, dają nam lekcję najwyższej wagi: o konieczności własnego uświęcenia, zdobywanego poważnie, szczerze, pokornie i stale: â?žStarajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość!â? (Mt 6,33) upominał Jezus.
    Pokusa najbardziej podstępna i ciągle powracająca polega na tym, że chce się zmienić społeczeństwo zmieniając jedynie struktury zewnętrzne; że chce się uczynić człowieka szczęśliwym na ziemi, zaspokajając jedynie jego potrzeby i jego pragnienia. Nowi Błogosławieni, do których dzisiaj się modlimy, mówią wszystkim, kapłanom, zakonnikom i świeckim, że pierwszym i najważniejszym obowiązkiem jest zmienić siebie samych, uświęcić siebie samych, przez naśladowanie Chrystusa, przez metodyczną i wytrwałą ascezę codzienną: w następstwie przyjdzie reszta.
    Wznieśmy ufnie naszą modlitwę do nowych Błogosławionych, którzy już osiągnęli wieczną radość nieba:

    Księże Luigi Orione, siostro Mario Anno Sala, Bartolo Longo, módlcie się za Kościół, który tak bardzo umiłowaliście! Wspierajcie nas, oświecajcie nas, idźcie z nami naszą drogą, zawsze naprzód, z Maryją! Ogarnijcie waszym spojrzeniem i waszą miłością całą ludzkość, potrzebującą pewności i zbawienia! I oczekujcie nas w chwale nieba, którą już posiadacie! Amen! Amen! Alleluja!


    [Pogrubienia są moje]
    :bx:
  • Magmonda :bt:
  • Kurczaczku, lecę za Ciebie bolesne. Z tego drugiego zaległego dnia. 3M się. Intencję sama mów.
  • Komu, komu, bo idę do domu???

    Opóźnieni, dajcie znać, niech nie marnuję dzisiejszego wieczora, pls:aa:
  • Pompejanki i Pompejanie!

    Czuje się zlekceważona:wink:. Zabieram moje szmatki i lalki i idę do domu:cry:

    PS.Ale nie liczcie na to, że przestanę się z Wami bawić:ae: Do jutra, kochani!
  • Wczoraj przeczytałam mój ulubiony fragment Pisma Świętego (Flp4,4nn) i "rzuciło" mi się szczególnie w oczy parę słów:
    Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się!
    Niech będzie znana wszystkim ludziom wasza wyrozumiała łagodność: Pan jest blisko!
    O nic się już zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem!
    A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie.

    Błaganie i dziękczynienie...:bigsmile:
  • Odmówiłam dziś dodatkowe radosne i bolesne. Może ktoś ma zaległości, to by się przydały...
  • a ja dodatkowe bolesne, są do wzięcia, kto się zgłasza?
  • [cite] Cart&Pud:[/cite]Odmówiłam dziś dodatkowe radosne i bolesne. Może ktoś ma zaległości, to by się przydały...
    [cite] Iśka:[/cite]a ja dodatkowe bolesne, są do wzięcia, kto się zgłasza?

    ja mam zaległe chwalebne z jednego dnia i cały jeden
    tak do kupy licząc
    i dzis jeszcze nic

    wysiadam

    a intencja nie moja

    może dlatego tak trudno, że wcisnęłam w nią aż cztery osoby




    chyba przesunę dziękczynne
    ale nie wyrabiam teraz z porządkami po tym remoncie i z opanowaniem całości rzeczywistości
  • mi jeszcze troszkę pompowania zostało...ale pocieszam się, żem nie jedyny pompująca nocną porą:fw:
  • Mój mąż ma zaległości z dwóch dni - wszystkie wczorajsze i dzisiejsze.
    Jak nie nadrobi (na razie się wzbrania) będziemy prosić o pomoc bo przezywa chłopina kryzys :wink:
  • Ciezka orka.



    Nie zagladalam do tego watka od 3 tygodni, zmagajac sie sama z potwornym wysilkiem. Nie, nie chodzi o trud samego odmawiania, o to ze non stop mam gosci, malowanie, itp.

    Jak tylko zaczynam odmawiac, milion rozproszen.

    Ale one tez nie sa najgorsze.

    Jak tylko zaczynam, rzuca mna nad otchłan. Otchlan niewiary. Ocieram sie o cos, czego nie doswiadczyłam chyba nigdy w zyciu, nawet wtedy, gdy jeszcze nie byłam ochrzczona - o wizje swiata bez Boga, o mysl, ze to wszystko fikcja, jakis zart, modlitwa?, Matka Boska?, pfff, co za bzdety!. Straszne sa te mysli. Zabijaja dusze.

    Trwam. Na przekor.

    Wiecie, chyba dziwna jestem. Jakas taka... na odwrot. Doszłam do wiary w duzej czesci rozumowo, bardzo nieemocjonalnie, i tak w niej trwam. I moj swiat drzy w posadach, gdy musze sie zawierzyc w modlitwie POZORNIE bardzo mało racjonalnej, szalonej, pełnej ufnosci w Niewytłumaczalne.

    Przepraszam, nie umiem tego wytłumaczyc, slowa wymykaja sie temu doswiadczeniu.

    Cała soba czuje, ze to ogromna tajemnica, cos co mnie wiekuiscie przerasta.


    A jednoczesnie widze w tym taka spojnosc i taka logike, ze az mnie poraza.

    I trwam dalej.

    Cos przemiela moja dusze na drobne kawaleczki, i widze z wielka wyrazistoscia moje wady, smiesznostki, niedoskonałosci. Boli. Jasne ze boli. Jasne ze wolałabym nie widziec. Ale widze.

    I staram sie nie odwracac wzroku, choc tak fajnie byłoby wierzyc, jakim to sie jest super gosciem.

    Wybaczcie ten chaos. Dzisiaj nagle musiałam sie z Wami tym podzielic.


    Jak to było? "Czarna noc wiary"? Czy to jest własnie to doswiadczenie, o ktorym mowiła Teresa z Kalkuty i sw. Augustyn (jesli czegos nie pomieszałam)?


    Wiecie, to takie schizofreniczne przezycie. Ja czuje istnienie Boga tak, jak czuje, ze mam ciało, nawet gdy zamkne oczy i go nie widze. A jednoczesnie, jakas negacja sie we mnie wlamuje podczas modlitwy, takie osmieszenie wiary, wykpienie, wykazanie mi punkt po punkcie, ze to sie kupy nie trzyma, ze nie pasuje do naszej rzeczywistosci.

    Jeszcze raz przepraszam za ten choatyczny "strumien swiadomosci".


    :shamed:
  • Ale wiem, ze sie nie dam. Twarda jestem :wink:
  • (a moja pycha umrze dłuuugo po mnie :wink:)
  • @pustynny-wiatr - ja mam nieraz podobnie, może zwłaszcza wtedy, gdy więcej sie modlę. Wierzę, mam pewność, że jest Bóg, że jest miłością, a jednocześnie wszystko wydaje się bezsensem i nieprawdą.

    Nie wiem czasami czy to normalne pokusy, czy po prostu zranienia z przeszłości, a może jakieś przekazy ideologiczne we mnie są i odzywają się...

    Ja też nieraz mam straszny opór, żeby się modlić, tak że biorę sie z niechęcią, prawie ze złością za różaniec - ale obowiązek to obowiązek:wink:

    No i oczywiście widzę swoją straszną nędzę i słabości kiedy sie modlę, choc nie modlę się za siebie - "co za psychoterapia" jak to już ktoś powiedział. Może stąd ten opór i niechęć do modlitwy:fq:
  • [cite] Marcelina:[/cite]To znowu ja, miszczyni zaległości. Tym razem się mnie nazbierało pełne dwa dni i bardzo bym Was prosiła o pomoc w nadrobieniu - żeby się nie pogubić...

    A intencję mam nie dla siebie - dlatego tak Was męczę o tę pomoc, bo to nie o mnie chodzi, a strasznie chcę, żeby to naparzanie w drzwi Pana Boga się nie przerwało przez moją słabość.

    BTW, taką mam właśnie wizję Pompy i jej skuteczności. "Kołaczcie, a otworzą wam". Chyba każdy by otworzył komuś, kto tłucze w drzwi przez 54 dni, z czego przez 27 naparza i wrzeszczy "dziękuję, że otworzyłeś"!
    :bigsmile:




    Nie wiem, czy aktualne, ale odmówiłam w twojej intencji trzy części różańca z modlitwą błagalną. Pewnie sie nie zmarnuje:bigsmile:
  • Pustynny ..... jak ja Cię rozumię .... może u mnie nie jest to tak nasilone ale rozum zaczyna negować wszystko..... jaak wiara , jaki Chrystus , Pismo Święte .... a może jakaś banda oszołomów wymyślila sobie to wszystko ..... a później mówie sama sobie jakby chcąc się przekonać ,że tyle milionów ludzi wierzy i nie możę to być przecież jakiś bubel , tyle laski już dostałam i dowodów ,że to nie jest jednak żart.

    Jestem w 5 tc ciąży i niewątpliwie jest to łaska (miała to być nawet moja intencji) bo udało się tak przypadkiem , za pierwszym razem i to właściwie wtedy kiedy nie do końca powinno , codzienna przemiana mojego męża ( to moja intencja) i wiele innych takich drobnych łask czy nawet tak przyziemnych jak finansowe (oj tu było bardzo źle) a w tej chwili popsuła nam się pralka a ja miałam pieniądze ,żeby kupić nową. CUD bo ja nigdy nie mam kasy w zanadrzu .... . Po takich oględzinach ( i kiedy poczytam sobie forum i wiem ,że Celinka będzie się modliła za mnie i moje dziecko aż do rozwiązania) i tych innych cudach które się dzieją u innych to wiem ,że to PRAWDA ,że moja wiara to nie jakiś bzdet wymyślony przez kogoś , kto biegał w jakiś kieckach i rzemykowych sandałkach 1000 lat temu .

    Trzymaj się dzielnie i nie poddawaj :bigsmile:
  • Credo, quia absurdum. (Tertulian)
    Mnie ta myśl pomaga.
  • Pustynna, musisz Jana od Krzyza poczytac. Mysle, ze Ci sie bedzie podobal.
  • O tym samym pomyślałam (o św. Janie od Krzyża).

    Tu w zakładce Klasyka można znaleźć Noc ciemną na przykład.
    Warto też zajrzeć do zakładki Lektorium

    :iq:
  • Dziewczyny - Matka Teresa przetrwała tak pięćdziesiąt lat!
    A więc świętość przed Wami.Prawie każdy święty przeżywał "ciemną noc wiary".
    Ostatnio coraz jaśniej widzę, że to wszystko co tu się dzieje przygotowuje nas do tego byśmy umieli się znaleźć, gdy już będziemy po tamtej stronie - w Niebie. Dużo musimy w sobie zwyciężyć, przebudować, przemienić by "pasować" do Nieba. Jak sobie pomyślę, że przede mną tam będzie żul spod budki z piwem i ten facet co mi drogę zajechał pchając się na miejsce, na które czekałam na parkingu, i ta kobieta, które każde dziecko ma z kim innym i sama nie wie z kim dokładnie ... to mnie krew zalewa - a przecież oni tam będą przede mną i ... będę musiała z nimi tam wytrzymać całą Wieczność!!!
    Tak trudne doświadczenia jak Wasze z pewnością mają utemperować naszą pychę, nasze poczucie doskonałości, wyższości - no bo w końcu jaka jestem świetna, że codziennie cały różaniec odmawiam! - A to właśnie jest Łaska - Łaską jest, ze trafiłam na Forum, że spotkałam tu ludzi, którzy znają NP, że chcą razem ja odmawiać, ze zostałam wpisana na listę nim się do końca zdecydowałam, że Anioł Stróż nieźle się natrudzi, by mnie dobudzać, bym codziennie wszystko odmówiła - tak nie wiele w tym wszystkim zależy ode mnie, a wszystko jest Łaską, która ma mnie przemieniać, bym "pasowała" do Nieba ...
  • Ja tez mam zwątpienie, że moja modlitwa nie ma szans być wysłuchaną - ja w swej mądrości nie widzę wyjścia, to co, Bóg zobaczy? :wink: Maryja coś zrobi? Przecież jakby wyjście było, to powiedziałabym im dokładnie, czego oczekuję, a tak to się modle bez sensu...

    ...ale mam spokój w sercu i poczucie wielkiej łaski...
    i tak jakoś.
    Trwam (choć mam 2 części zaległe z wczoraj, a mąż 2 całe dni - bo wczoraj "zasnął w Duchu z różańcem")
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.