[cite] mama_asia:[/cite]A ja znowu mam tyły. Nie wiem czy to ma sens.
W ciągu dnia nie bardzo mam jak odmawiać, a ostatnio około 21 jak usypiam Hanię film mi się urywa i usypiam razem z nią. W każdej ciąży tak mam, że padam pod wieczór.Rozmawiałam ostatnio z księdzem na temat NP i powiedział, że takie nieodmówienie jednego dnia, a za to więcej drugiego to czysty faryzeizm. Bo nie chodzi o to żeby się zgadzała ilość zdrowasiek tylko o systematyczność w modlitwie.
Kilka patentów:
10 magnesików na lodówce. gotuję, sprzątam, odmawiam różaniec, aby się nie pogubić - przesuwam magnesy na lodówce. Spokojnie codziennie jedną część różańca odmawiałam w kuchni.
Odprowadzanie dziecka do szkoły, przedszkola, podróże komunikacją miejską - mały różańczyk (jedno-dziesiątkowy) w garści ukrytej w kieszeni (jakoś mi było głupio paradować z różańcem na wierzchu a długi się plątał w kieszeni) - kolejna część różańca.
Po jednej dziesiątce - rano przed wstaniem z łóżka, wieczorem przy usypianiu dzieci. W ten sposób zostawały mi trzy dziesiątki w innych momentach.
Kilka razy (no z 6-7) zdarzyło mi się nie wyrobić - nadrabiałam następnego dnia i rzeczywiście potem mi się myliło, co zaległe, co bieżące, ale... systematyczność systematycznością. Matka Boska myślę rozumie, że to nie z olewania modlitwy czy lenistwa było, tylko z prostego faktu bycia matką wielodzietną. Zresztą jestem przekonana, że mi w tym przedsięwzięciu sama osobiście bardzo pomagała. jak wielokrotnie pisałam - mam takie problemy z samodyscypliną, systematycznością itp. że samo zakończenie z sukcesem nowenny jest w moim przypadku cudem.
A wątpliwości "czy ma to sens" ewidentnie podsuwa czarny. Niczego i nikogo się nie boi tak, jak różańca i Matki Boskiej.
No, u mnie tak samo, cały dzień po kawałeczku. Tylko ponieważ lodówkę mam daleko od kuchenki to ustawiam sobie pięć kubeczków plastikowych i przestawiam o dwie pozycje. To mój osobisty patent.
Na wieczór zostawiam sobie jedną część i kawałek drugiej. W tym czasie usypiam Jurka (sam zasypia w łóżeczku, ja tylko jestem przy nim) i ćwiczę na kocyku.
Rozmawiałam ostatnio z księdzem na temat NP i powiedział, że takie nieodmówienie jednego dnia, a za to więcej drugiego to czysty faryzeizm. Bo nie chodzi o to żeby się zgadzała ilość zdrowasiek tylko o systematyczność w modlitwie.
Zaczęłam pisać, że miał rację, jeśli chodzi o systematyczność, ale skasowałam. Systematyczność jest kluczowa, np. w nauce języka czy w ćwiczeniach fizycznych. W ćwiczeniach duchowych chodzi o ducha.
Nieraz nie wyrabiałam z Pompą (w ogóle modlitwa to mój wielki problem, stąd zdecydowałam się na NP;), nigdy nie prosiłam Was o pomoc, nie żebym była taka samodzielna, tylko wiem, że w większości jesteście bardziej ode mnie zapracowani. Muszę nauczyć się gospodarować czasem. Bardzo ciężko mi to idzie
PS. A jeśli chodzi o intencje, "poszłam na łatwiznę". Mam 100% pewności, że te dwie (a 120, że pierwsza z nich) są zgodne z Wolą Bożą. Mam więc nadzieję, że moje niedociągnięcia nie stanowią problemu.
PPS. W przypadku Duchowej Adopcji po prostu przedłuża się ją o ten dzień czy dwa (czy kilkanaście;), więc czemuż tu miało by być inaczej? Co innego, gdyby chodziło o "zwykłą" nowennę - głupio by było nie wytrzymać głupich 9 dni
Ja myślę, ze wytrwałość jest najważniejsza.
Co wcale nie znaczy, że jak się nie da rady to od razu trzeba zrezygnować.
Dla mnie ta wytrwałość jest takim batem, że boję się nie dać sobie rady i "na rzęsach" staję, żeby mimo wszystko odmówić - ostatni weekend był pod tym względem katastrofalny, ale się udało!
Z drugiej strony Pan Bóg to nie Wielki Matematyk, tylko Samo Miłosierdzie - widzi nasze słabości i je rozumie
TA nowenna idzie mi bardzo trudno, nieustannie pod górę..
Ale intencja POPRZEDNIEJ nowenny, o której myślałam, że się nie zrealizowała właśnie się realizuje ku memu ogromnemu zdumieniu i w sposób na który nigdy bym nie wpadła :bigsmile:
po niedzieli jak się wykrystalizuje pewna decyzja to napisze więcej na świadectwo.
Dobra biorę się od nowa za nowennę :-) po tym jak córka biegała zróżancem na szyji już i tak nic nie zdziwi moich facetów. Oczywiście o Róży nie zamierzam zapominać:-)
Mi się wszystko pokiełbasiło i nie wiem ile mam zaległości
Odmawiam teraz po prostu codziennie tyle, ile się da i przedłużę nowennę o 2 dni. Nie rzucę modlitwy na finiszu.
Na próżno staramy się powstrzymać upadek cywilizacji, jeśli nie sprowadzimy do podstaw Ewangelii rodziny, fundamentu i zasady społeczeństwa. Oświadczamy, że najskuteczniejszym sposobem urzeczywistnienia tego celu jest modlitwa różańcowa w rodzinie. Pius XII
I już powoli widać koniec - ktoś startuje znowu... ja sie przymierzam, bo w końcu teraz chciałabym poprosić dość egoistycznie o dar dla siebie i swojej rodziny
Podziwiam Was- ja ledwo ledwo... i wciąż myślę o odpoczynku po tej mojej pierwszejNP. Wciąż mam jakieś przeciwności, nawet dziwne dolegliwości chorobowe, więc i zaległości się pojawiają, ale potem z łatwością je nadrabiam i tak w kółko. Z drugiej strony widzę wspaniałe owoce( choć nie po mojej myśli, ale na pewno po Bożej), więc naprawdę warto podjąć kolejne wyzwanie. Z Wami na pewno sobie poradzę:bigsmile: No bo jakże to nagle odmawiać tylko 2 dziesiątki- nie da się
Ja planuję kolejną NP po skończeniu obecnej - czas ucieka a tyle spraw do omodlenia.
Rok temu zmarła moja ukochana babcia, ona zawsze wszystkich na różańcu omadlała. Myślę, że nadszedł czas kontynuować tę nieustanną modlitwę różańcową - takie mam postanowienie na rocznicę narodzin dla Nieba mojej babci i wiem, że ona mnie w tym wesprze.:fw:
No ja właśnie też tak czuję - ale wiem, że zawsze najtrudniej mam w weekend, kiedy wszyscy w domu i mnóstwo zaległych spraw do nadgonienia. Dlatego wolałabym chociaż na same Święta zrobić przerwę.
Ale bardzo chcę modlić się we wspólnocie z Wami więc się dostosuję.
Komentarz
10 magnesików na lodówce. gotuję, sprzątam, odmawiam różaniec, aby się nie pogubić - przesuwam magnesy na lodówce. Spokojnie codziennie jedną część różańca odmawiałam w kuchni.
Odprowadzanie dziecka do szkoły, przedszkola, podróże komunikacją miejską - mały różańczyk (jedno-dziesiątkowy) w garści ukrytej w kieszeni (jakoś mi było głupio paradować z różańcem na wierzchu a długi się plątał w kieszeni) - kolejna część różańca.
Po jednej dziesiątce - rano przed wstaniem z łóżka, wieczorem przy usypianiu dzieci. W ten sposób zostawały mi trzy dziesiątki w innych momentach.
Kilka razy (no z 6-7) zdarzyło mi się nie wyrobić - nadrabiałam następnego dnia i rzeczywiście potem mi się myliło, co zaległe, co bieżące, ale... systematyczność systematycznością. Matka Boska myślę rozumie, że to nie z olewania modlitwy czy lenistwa było, tylko z prostego faktu bycia matką wielodzietną. Zresztą jestem przekonana, że mi w tym przedsięwzięciu sama osobiście bardzo pomagała. jak wielokrotnie pisałam - mam takie problemy z samodyscypliną, systematycznością itp. że samo zakończenie z sukcesem nowenny jest w moim przypadku cudem.
A wątpliwości "czy ma to sens" ewidentnie podsuwa czarny. Niczego i nikogo się nie boi tak, jak różańca i Matki Boskiej.
Na wieczór zostawiam sobie jedną część i kawałek drugiej. W tym czasie usypiam Jurka (sam zasypia w łóżeczku, ja tylko jestem przy nim) i ćwiczę na kocyku.
Świetnie na przykład odlicza się paciorki na kopytkach.
(ziemniaczanych - w trakcie robienia)
Zaczęłam pisać, że miał rację, jeśli chodzi o systematyczność, ale skasowałam. Systematyczność jest kluczowa, np. w nauce języka czy w ćwiczeniach fizycznych. W ćwiczeniach duchowych chodzi o ducha.
Nieraz nie wyrabiałam z Pompą (w ogóle modlitwa to mój wielki problem, stąd zdecydowałam się na NP;), nigdy nie prosiłam Was o pomoc, nie żebym była taka samodzielna, tylko wiem, że w większości jesteście bardziej ode mnie zapracowani. Muszę nauczyć się gospodarować czasem. Bardzo ciężko mi to idzie
PS. A jeśli chodzi o intencje, "poszłam na łatwiznę". Mam 100% pewności, że te dwie (a 120, że pierwsza z nich) są zgodne z Wolą Bożą. Mam więc nadzieję, że moje niedociągnięcia nie stanowią problemu.
PPS. W przypadku Duchowej Adopcji po prostu przedłuża się ją o ten dzień czy dwa (czy kilkanaście;), więc czemuż tu miało by być inaczej? Co innego, gdyby chodziło o "zwykłą" nowennę - głupio by było nie wytrzymać głupich 9 dni
Co wcale nie znaczy, że jak się nie da rady to od razu trzeba zrezygnować.
Dla mnie ta wytrwałość jest takim batem, że boję się nie dać sobie rady i "na rzęsach" staję, żeby mimo wszystko odmówić - ostatni weekend był pod tym względem katastrofalny, ale się udało!
Z drugiej strony Pan Bóg to nie Wielki Matematyk, tylko Samo Miłosierdzie - widzi nasze słabości i je rozumie
Ale intencja POPRZEDNIEJ nowenny, o której myślałam, że się nie zrealizowała właśnie się realizuje ku memu ogromnemu zdumieniu i w sposób na który nigdy bym nie wpadła :bigsmile:
po niedzieli jak się wykrystalizuje pewna decyzja to napisze więcej na świadectwo.
Odmawiam teraz po prostu codziennie tyle, ile się da i przedłużę nowennę o 2 dni. Nie rzucę modlitwy na finiszu.
Bogu Dzięki także za to że dał nam Maryję!!!
Rok temu zmarła moja ukochana babcia, ona zawsze wszystkich na różańcu omadlała. Myślę, że nadszedł czas kontynuować tę nieustanną modlitwę różańcową - takie mam postanowienie na rocznicę narodzin dla Nieba mojej babci i wiem, że ona mnie w tym wesprze.:fw:
I bardzo podoba mi się to, co napisała Iśka.
Potwierdzam, że z każdą kolejną NP pojawiają się nowe, bardzo ważne i pilne intencje.
Nie sposób przerwać modlitwę...
Ale bardzo chcę modlić się we wspólnocie z Wami więc się dostosuję.