@Arletta, gdzie mieszkasz, że tak zapytam bezczelnie? Ja mogę wysłać, tylko poproszę praktykującego wysyłacza zakwasu o instrukcję edit: przepis na zakwas też chętnie napiszę, ale to później. Jakbyś w ciągu doby nie dostała to mnie ponaglij.
Potwierdzam, ja bym z ichniego przepisu zrobiła (tej drugiej opcji), ja mój robiłam bardzo podobnie, tyle że codziennie przed dokarmieniem część zakwasu odlewałam.
wody,przykrywasz słoik i na 12 godzin, po 12 godzinach powtarzasz
procedurę i odstawiasz na kolejne 12
4 dzień: odlewasz połowę, szklanka mąki, wody i odstawiasz na 12
godzin, po 12 godzinach znowu odlewasz,dajesz mąkę i wodę i odstawiasz
na 12 godzin.
Po czterech dniach teoretycznie można na nim już piec. Jak robiłam ostatnio to dawałam na każdym etapie po pół szklanki mąki, bo mi szkoda było. Jak słoika nie przykrywałam to mi zakwas konsekwentnie nie wychodził.
@Predikata - a nie szkoda Ci wywalać mąki? To samo wyjdzie i bez wywalania, tylko na koniec będzie więcej zakwasu. Można też mniej tej mąki i wody dodawać - zamiast po szklance, to po łyżce. Po czterech dniach, to może jeszcze samodzielnie taki zakwas chleba nie udźwignąć, ale jakby troszkę drożdży do wypieku dodać (po odjęciu porcji na kolejny zakwas), to na pewno piękny chlebek z tego będzie.
No właśnie szkoda, dlatego ostatnio już ograniczyłam porcję mąki. Zmodyfikowałam trochę przepis Liski słynnej, ona tam na swoim blogu pisała, że jak się odleje to cały ten nabój nabiera mocy. Ale pisała też, żeby niczym nie przykrywać, a bez przykrywania mi uparcie gnił. Następnym razem będę zapewne robić i z małych porcji, i zupełnie bez odlewania, bo nie mogłam tego psychicznie przetrawić.
Mam pytanie... Macie jakiś sprawdzony przepis na chleb żytni z miodem? P.kupił taki chleb właśnie i ten słodkawy posmak bardzo nam się spodobał:) Ale po co kupować, jak samamogę spróbować zrobić?:D
Ja mieszkałam w małym miasteczku ale moi rodzice też robili masło, wędliny. Smak chleba wiejskiego dopiero poznałam u babci mojej przyjaciółki. A od wielodzietnych nauczyłam się go piec. I dziś znów piekę:)
Moje dzieci 5 lat "dorastały" do tego, że domowy chleb smaczniejszy. Ostatnio nawet wprost gdzieś powiedziały, że chlebek ze sklepu im nie smakuje. A może po prostu to ja nabrałam na tyle wprawy, że smaczniejszy :-))
I to taki świeżo nastawiony, ma raptem parę dni, jeszcze nic na nim nie upiekłam. Od 2 miesięcy mam pszenny i działa bez zarzutu, nic mu nie jest, a żytni, ten nowy, z którym stoją słoik w słoik, pokrył się od ostatniego - wczorajszego - karmienia - włochatym nalotem tu i tam na ściankach słoika.
Sam zakwas nie wydaje się zajęty, nie widzę tych kłaczków na jego powierzchni, bąbluje, na powierzchni lekko spieniony...
Więc może to tylko na tych ściankach?
Przyznaję - nie wyparzyłam słoika przez nastawieniem zakwasu, jakoś się spieszyłam, wzięłam pierwszy lepszy ze spiżarni, wydawał się czysty, nawet go chyba nie umyłam w tym pośpiechu ">
No i teraz pytanie - czy to możliwe, żeby sam zakwas był OK, a tylko ścianki słoika powyżej poziomu zakwasu był skolonializowane przez wstrętnego lokatora?
I pytanie nr 2 - kombinować z wyjmowaniem zakwasu z zainfekowanego słoika? Nawet nie wiem, czy to w ogóle technicznie możliwe, bez wpadnięcia po drodze na tę pleśń śliczniutką...
Napiszcie coś, mądre głowy
A ja obiecuję już ładnie myć i wyparzać słiki przeznaczone na szczytny cel zwany zakwasem
Komentarz
Uczę się rozpoznawać zapach zakwasu. Po dokarmieniu pachnie inaczej i pracuje. jak postoi w cieple.
Ja też zachwilę robię kolejny. Bardzo wszystkim smakuje.
albo przepis na zakwas?
edit: przepis na zakwas też chętnie napiszę, ale to później. Jakbyś w ciągu doby nie dostała to mnie ponaglij.
Ale dam Ci znać , spróbuje tej strony, co poleca Katarzyna.
Dzięki Katarzyno
1 dzień: szklanka mąki żytniej, szklanka wody letniej (dobrej
jakości),dokładnie mieszasz, przykrywasz słoik wieczkiem (ja w słoiku
robię), ale nie zakręcasz na fest i odstawiasz na 24 godziny
2 dzień: odlewasz połowę zawartości (mówiąc brutalnie wyrzucasz
niestety), szklanka mąki żytniej,szklanka mąki, przykrywasz słoik i
odstawiasz na 24 godziny
3 dzień: odlewasz połowę zawartości, szklanka mąki, szklanka
wody,przykrywasz słoik i na 12 godzin, po 12 godzinach powtarzasz
procedurę i odstawiasz na kolejne 12
4 dzień: odlewasz połowę, szklanka mąki, wody i odstawiasz na 12
godzin, po 12 godzinach znowu odlewasz,dajesz mąkę i wodę i odstawiasz
na 12 godzin.
Po czterech dniach teoretycznie można na nim już piec.
Jak robiłam ostatnio to dawałam na każdym etapie po pół szklanki mąki, bo mi szkoda było. Jak słoika nie przykrywałam to mi zakwas konsekwentnie nie wychodził.
edit: pogrubiłam to i owo
Następnym razem będę zapewne robić i z małych porcji, i zupełnie bez odlewania, bo nie mogłam tego psychicznie przetrawić.
się naczytałam mądrego wątku i się udało, dziękuję!
P.kupił taki chleb właśnie i ten słodkawy posmak bardzo nam się spodobał:) Ale po co kupować, jak samamogę spróbować zrobić?:D
Zakwas mi spleśniał!!
I to taki świeżo nastawiony, ma raptem parę dni, jeszcze nic na nim nie upiekłam. Od 2 miesięcy mam pszenny i działa bez zarzutu, nic mu nie jest, a żytni, ten nowy, z którym stoją słoik w słoik, pokrył się od ostatniego - wczorajszego - karmienia - włochatym nalotem tu i tam na ściankach słoika.
Sam zakwas nie wydaje się zajęty, nie widzę tych kłaczków na jego powierzchni, bąbluje, na powierzchni lekko spieniony...
Więc może to tylko na tych ściankach?
Przyznaję - nie wyparzyłam słoika przez nastawieniem zakwasu, jakoś się spieszyłam, wzięłam pierwszy lepszy ze spiżarni, wydawał się czysty, nawet go chyba nie umyłam w tym pośpiechu
No i teraz pytanie - czy to możliwe, żeby sam zakwas był OK, a tylko ścianki słoika powyżej poziomu zakwasu był skolonializowane przez wstrętnego lokatora?
I pytanie nr 2 - kombinować z wyjmowaniem zakwasu z zainfekowanego słoika? Nawet nie wiem, czy to w ogóle technicznie możliwe, bez wpadnięcia po drodze na tę pleśń śliczniutką...
Napiszcie coś, mądre głowy
A ja obiecuję już ładnie myć i wyparzać słiki przeznaczone na szczytny cel zwany zakwasem