E tam, herbata i tak nie jest skuteczna...Ale piję ją profilaktycznie...
A jeśli chodzi o wypatrywanie...Mąż co godzinę dzwoni z pracy i się dopytuje czy coś się nie dzieje? A ja już chyba sobie odpuściłam... Bo i tak nic zrobić się nie da...
Wolę zająć się czymś innym niż tylko skupiać się na temacie porodu...
Meteopaci wszystkich krajów łączcie się! :devil:
Witaj Marcelino! Dziś lepiej, ale cały tydzień znosiłam głowę w imadle i inne tego typu ciekawe wrażenia, zwłaszcza jak wiało popołudniami . Raz się złamałam z przeciwbólową tabletką, a unikam :shamed:
Dzień dobry!
Chociaż czy będzie dobry, to się dopiero okaże... Sądząc po nastroju, jaki mnie dopadł z samego rana- marne szanse...Zdążyłam się już nieźle nazłościć, pokłócic z mężem przed jego wyjściem do pracy, wyryczeć, zrobić bilans swoich nieszczęść, itp... Jak kogoś dziś nie pobiję czy też nie uduszę, to będzie dobrze...:devil::devil::devil:
Dzień dobry wszystkim!! Ja już po śniadaniu, chłopcy w przedszkolu. Zabieram się szybko za gotowanie, bo lecę na kawe do znajomej, potem z dzieciakami twórcze robienie pisanek na konkurs. Bożego dnia wszystkim:bigsmile:
Małgorzata jutro będzie lepiej, pozdrawiam :iq:
Witam wszystkich. od rana bardzo mi smutno bo wyprawiłam męża do szpitala. Niby nic poważnego, planowa operacja, najpewniej w sobotę przywiozę go do domu, ale ze stresu pożarłam całą czekoladę:shamed: i to nie gorzką o nie.
Humor nieco poprawiło mi przeczytanie zaległego wątku, o katoliczce i biuście. Nie ma to jak forum... Uciekam gotować obiad.
Pouczyłam się matematyki z córką. Efekt zawsze ten sam. Ja w głębi dusz powtarzam: "Za co to, za co...", ona plecie głupstwa, ja dochodzę do wniosku, że może lepiej byłoby uczyć oślicę gotowania, na koniec płaczę z bezradności, ona też i mówi: "Przepraszam cię, mamo, że jestem taka głupia."
A ja, dla odmiany, matematykę lubię bardzo :bigsmile: Nawet we wczesnej młodości korepetycji udzielałam z tego pięknego przedmiotu i sukcesy mam na koncie :cool: Może podeślijcie mite Wasze "antymatematyczne" dzieci?
[cite] Katarzyna:[/cite]A ja, dla odmiany, matematykę lubię bardzo :bigsmile: Nawet we wczesnej młodości korepetycji udzielałam z tego pięknego przedmiotu i sukcesy mam na koncie :cool: Może podeślijcie mite Wasze "antymatematyczne" dzieci?
Nade mną Opatrzność się zlitowała i podesłała matematycznego męża i matematyczną teściową z talentem korepetytorskim. Uf. Ja się nie uważam za głąba, ale miałam wyjątkowego pecha do matematyczek, wbito mi do głowy, żem "humanistka" i mam po prostu straszne dziury w podstawach.
Najgorsze, że nadal to uchodzi być "głąbem" matematycznym, a humanistycznym już nie:shocked:
Jest kilka pozycji dotyczących nauki dzieci matematyki, jak znajdę to podeślę. A w jakim wieku są wasze dzieciaki? Mam głównie rzeczy dotyczące szkoły podstawowej. Mój "problem" jest co prawda odwrotny, bo moi mają zdecydowanie umysły ścisłe, w szczególności najstarszy syn, ale i tak musiałam zgłębić temat, bo oboje wracali z córką mówiąc, że matma w szkole jest bardzo nudna, że muszą robić ciągle jakieś głupoty, a panie mi tłumaczyły, że przez to muszą przejść wszyscy i jakie to przydatne, dopiero te książki otworzyły mi oczy, że wcale nie musi tak być.
Co do matematyki to mój syn przynosi uwagi typu Kuba nie chce robić obliczeń na tablicy. A syn twierdzi że skoro podszedł i wpisał właściwe wyniki to po co mu obliczenia ważne że się wynik zgadza. Wścielkizny dostanę, nie wiem jak mu wytłumaczyć że ma liczyć tak jak inni.
[cite] Anka:[/cite]
Jest kilka pozycji dotyczących nauki dzieci matematyki, jak znajdę to podeślę. A w jakim wieku są wasze dzieciaki? Mam głównie rzeczy dotyczące szkoły podstawowej.
[cite] Anka:[/cite]Najgorsze, że nadal to uchodzi być "głąbem" matematycznym, a humanistycznym już nie:shocked:
Mnie nie chodzi to, jak to wygląda, tylko o to, co jest obiektywnie. Ona przy prostych działaniach myśli, myśli, rozszerza oczy i na koniec mówi bzdury. A młodsza o rok siostra siedzi obok, bawi się i podpowiada jej.
Kurcze, termin mam na dziś, choć w wątku przy nadziei omyłkowo na jutro. Ale niech tak zostanie... Zresztą i tak dziś nie przewiduję, że coś się wydarzy...Jakoś tak sobie myslę, że do niedzieli nie urodzę. Szkoda, bo nadzieja na wyjazd do Polski topnieje z dnia na dzień...
Aktuaklnie odstresowuję sie wypadami na miasto. Mam Mateusza w domu, a więc bez problemu zostaje z Julką na kilka godzin. A ja normalnie zaliczm wszystkie sklepy, choć nie mam wyraźnej porzeby zakupowej. Ale to tak w ramach rozrywki...
Dziś nastrój już lepszy...Też mam zamiar wybyć z domu...Ale tym razem chyba gdzieś blisko. Bo mnie z rana jakieś pojedyncze skurczyki dopadły...Ale takie mało obiecujące...
Zresztą dziś piątek i młodsze dzieci wcześniej ze szkoły wracają...
A jutro mamy doroczną paradę kwiatów. Niesamowite widowisko:
Komentarz
A jeśli chodzi o wypatrywanie...Mąż co godzinę dzwoni z pracy i się dopytuje czy coś się nie dzieje? A ja już chyba sobie odpuściłam... Bo i tak nic zrobić się nie da...
Wolę zająć się czymś innym niż tylko skupiać się na temacie porodu...
AB, masz szansę mnie wyprzedzić :bigsmile:
Choć u mnie to się też jakoś ta teoria nie sprawdziła...
Witaj Marcelino! Dziś lepiej, ale cały tydzień znosiłam głowę w imadle i inne tego typu ciekawe wrażenia, zwłaszcza jak wiało popołudniami . Raz się złamałam z przeciwbólową tabletką, a unikam :shamed:
Panie Boże dziękuję za szczęśliwą noc.
Chociaż czy będzie dobry, to się dopiero okaże... Sądząc po nastroju, jaki mnie dopadł z samego rana- marne szanse...Zdążyłam się już nieźle nazłościć, pokłócic z mężem przed jego wyjściem do pracy, wyryczeć, zrobić bilans swoich nieszczęść, itp... Jak kogoś dziś nie pobiję czy też nie uduszę, to będzie dobrze...:devil::devil::devil:
Mam mega doła!!!!!
U nas deszcz i znowu pogoda jak zwykle...
Zaraz wychodzę robić za taksówkę - męża do roboty, syna do szkoły.
M32 - :sad:
Małgorzata jutro będzie lepiej, pozdrawiam :iq:
Humor nieco poprawiło mi przeczytanie zaległego wątku, o katoliczce i biuście. Nie ma to jak forum... Uciekam gotować obiad.
Urocze, nie?
Odpowiedz pozytywna.
Pocztą?:surprised:
Jest kilka pozycji dotyczących nauki dzieci matematyki, jak znajdę to podeślę. A w jakim wieku są wasze dzieciaki? Mam głównie rzeczy dotyczące szkoły podstawowej. Mój "problem" jest co prawda odwrotny, bo moi mają zdecydowanie umysły ścisłe, w szczególności najstarszy syn, ale i tak musiałam zgłębić temat, bo oboje wracali z córką mówiąc, że matma w szkole jest bardzo nudna, że muszą robić ciągle jakieś głupoty, a panie mi tłumaczyły, że przez to muszą przejść wszyscy i jakie to przydatne, dopiero te książki otworzyły mi oczy, że wcale nie musi tak być.
Co do matematyki to mój syn przynosi uwagi typu Kuba nie chce robić obliczeń na tablicy. A syn twierdzi że skoro podszedł i wpisał właściwe wyniki to po co mu obliczenia ważne że się wynik zgadza. Wścielkizny dostanę, nie wiem jak mu wytłumaczyć że ma liczyć tak jak inni.
Nieuk humanistyczny dorobił się nawet eleganckiej nazwy: dyslektyk.
Moja ma dziesięć lat.
Mnie nie chodzi to, jak to wygląda, tylko o to, co jest obiektywnie. Ona przy prostych działaniach myśli, myśli, rozszerza oczy i na koniec mówi bzdury. A młodsza o rok siostra siedzi obok, bawi się i podpowiada jej.
Zresztą i tak dziś nie przewiduję, że coś się wydarzy...Jakoś tak sobie myslę, że do niedzieli nie urodzę. Szkoda, bo nadzieja na wyjazd do Polski topnieje z dnia na dzień...
Aktuaklnie odstresowuję sie wypadami na miasto. Mam Mateusza w domu, a więc bez problemu zostaje z Julką na kilka godzin. A ja normalnie zaliczm wszystkie sklepy, choć nie mam wyraźnej porzeby zakupowej. Ale to tak w ramach rozrywki...
Dziś nastrój już lepszy...Też mam zamiar wybyć z domu...Ale tym razem chyba gdzieś blisko. Bo mnie z rana jakieś pojedyncze skurczyki dopadły...Ale takie mało obiecujące...
Zresztą dziś piątek i młodsze dzieci wcześniej ze szkoły wracają...
A jutro mamy doroczną paradę kwiatów. Niesamowite widowisko:
http://en.bloemencorso-bollenstreek.nl/
I myślę intensywnie czy się też nie wybrać? Ale chyba nie zaryzykuję...Bo to jakieś ponad dwie godziny jazdy od nas...
Tym bardziej, że to bardzo fajna data urodzin.:cool: