Mój też nocne wstawanie zalicza i je po 40 minut wtedy. A potem budzi się między 5, a 6 i wyje, bo spać nie chce, więc ląduje koło mnie i się wierci, stęka, kwęka, ale chyba do tej ósmej śpi.
Jak dzieci miały ferie, to bez problemu siedziałam do 2.00 albo 2.30. Rano czwórka sobie radziła sama a my z Żurkiem spaliśmy do oporu. Opór był tak około 10.00:shamed:
Teraz już nie ma dobrze i żeby rano wstać- trzeba iść spać wcześniej. A tak lubię siedzieć sobie w nocy w ciszy...:bigsmile:
To ja tez witam o poranku, my (tzn ja i maluch) od 1,5 godz na nogach, wszystkie książeczki przeczytane, piosenki zaspiewane, na razie bez kawy:). Trochę mi się nudzi, bo starszyzna śpi...
My z najmłodszą też w gotowości bojowej:bigsmile:
Reszta wyprawiona do szkoły. Mąż dopiero wieczorem wraca z wyjazdu służbowego...
A ja od rana jakiś niepokój mam w sercu. A to dlatego, że nakrzyczałam na najstarszego. Rano najpierw jak zwykle miał problemy ze wstaniem. Potem narzekał, że go głowa boli. Pokazywał, że ma niby jakieś dwa guzy z tyłu. Obejrzałam, ale jakoś te guzy niewielkie... No i do szkoły pojechał.
A teraz sobie myślę, że mógł zostać w domu. I mam wyrzuty sumienia...Bo to nigdy nic nie wiadomo...
I się niepokoję, żeby co z tego niedobrego nie było...
Komentarz
Były pod materacem w łóżku.
A Żurek twardy był- do końca się nie wygadał...:tooth:
moje wstaja o 6.00
najmlodszy wstanie o 01.00 potem o 3.00 a potem o 6.00 a potem o 8.00
Promamo masz kawo wspomaganie, a ja nie.
Jeszcze kwestia pójścia spać, moja kruszynka mówi nam "dobranoc" najwcześniej o 22.
A Twoje dzieci Promamo?
Uwielbiam kawe
To czemu ją pijesz? Znaczy kawę odchorowujesz?
Teraz już nie ma dobrze i żeby rano wstać- trzeba iść spać wcześniej. A tak lubię siedzieć sobie w nocy w ciszy...:bigsmile:
Sową byłam w młodości, teraz zdecydowanie zmieniłam się w skowronka. A pracować trzeba dzień cały i nie tylko.
Współczuję, Lila, tej przedporodowej udręki nocnej. Już niedługo!
Reszta wyprawiona do szkoły. Mąż dopiero wieczorem wraca z wyjazdu służbowego...
A ja od rana jakiś niepokój mam w sercu. A to dlatego, że nakrzyczałam na najstarszego. Rano najpierw jak zwykle miał problemy ze wstaniem. Potem narzekał, że go głowa boli. Pokazywał, że ma niby jakieś dwa guzy z tyłu. Obejrzałam, ale jakoś te guzy niewielkie... No i do szkoły pojechał.
A teraz sobie myślę, że mógł zostać w domu. I mam wyrzuty sumienia...Bo to nigdy nic nie wiadomo...
I się niepokoję, żeby co z tego niedobrego nie było...
Dziś święto Matki Boskiej z Lourdes i Światowy Dzień Chorego.
Niecierpliwie czekamy na Mszę Św. z sakramentem dla chorych.
Miłego dnia!
Kwestia organizacji czasu