no nie wiem, ale duzo dobrego slyszalam o tym katolickim przedszkolu, wiec chyba warto zaryzykowac. Powiem wam, ze chyba najchetniej zostawilabym go w domu, ale nie wiem jak bym sobie z nim i niemowlakiem poradzila, jak to by bylo, jak kiedys do pracy bym wrocic musiala no i najwazniejsze: co z jezykiem? W przedszkolu przynajmniej po niemiecku mowi i sie uczy, tak nie mialby prawie w ogole kontaku z niemieckim, a my jeszcze 3,5 roku tu zostajemy, czyli do szkoly bedzie musial isc tutaj.
A on, jak inteligentny, to w swoim czasie z językiem też sobie poradzi.
A na razie maluchem jest i musi sobie dużo trudnych rzeczy poukładać w swoim dwujęzycznym świecie - to mu nie ułatwia bycia z grupą w przedszkolu - nie dość, że jest w obcym środowisku, co dla niektórych dzieci jest baardzo trudne do przeskoczenia, sam bez mamy i rodzeństwa (?), to jeszcze wszyscy mówią w obcym języku - chciałabyś tak się znaleźć na jego miejscu?
Wprawdzie nie poranek, ale kontynuuje temat.
Bylismy dzisiaj z M. u lekarza (dzieciecego) i na cale szczescie potwierdzil nasze przypuszczenia, ze to bardziej panie w przedszkolu maja problem, niz M. :bigsmile:
Motoryke mamy sami w domu cwiczyc, bo M. jest chetny i czesto bawimy sie w jakies wycinanki, malowanki, precyzyjne roboty. Ponoc jeszcze wszystko w normie i terapie nie sa potrzebne, mozna samemu dzialac, bardziej zwracac uwage.
Ale zmieniamy jednak przedszkole. Moze uda nam sie dostac do katolickiego, jak nie bedziemy probowac w takim prywatnym sportowym, otwieraja je ale dopiero na wiosne/ w lato.
Dzieki za wszystkie rady, wsparcie, pocieszenia, jakos pomoglo nam to otrzasnac sie z szoku, jakim byla ta rozmowa w piatek.
Szczęść Boże wszystkim. Dziś od rana powtarzam sobie wczorajsze słowa Agi Marii o nieporównywaniu, bo mam wrażenie, że wszyscy mają lepiej od nas
Dopadła mnie taka złość na Pana Boga, że innym pomaga i błogosławie więcej niż nam. Dzieci, domy, wszystko się układa.
Czasem trzeba sie i na Boga pozloscic, ale dalej z Nim rozmawiac, "wygarnac" Mu wszystko. Takie szczere modlitwy duzo daja.
I pozwole sobie na troche bezczelnosci: jak wydaje mi sie, ze jest mi zle w zyciu przypominam sobie co widzialam w Indiach: ludzi, ktorzy naprawde nie mieli nic poza ty, co mieli na sobie. To stawia do pionu.
Nie jesteście już obcymi i przychodniami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga - zbudowani na fundamencie apostołów i proroków,
gdzie kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus. W Nim zespalana cała budowla rośnie na świętą w Panu świątynię, w Nim i wy także wznosicie się we
wspólnym budowaniu, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha.:ek:
A propos porównywania się w różnych dziedzinach (mój problem niestety)
"(...) zrozumiałam, że wszystkie kwiaty przez Niego stworzone są piękne, że przepych róży i biel Lilii nie ujmują woni małemu fiołkowi ani zachwycającej prostoty stokrotce... Zrozumiałam, że gdyby wszystkie małe kwiatki chciały być różami, natura straciłaby swą wiosenną krasę, pola nie byłyby umajone kwieciem. Podobne dzieje się w świecie dusz, w tym ogrodzie Jezusa" św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Dzieje duszy
Ostatni dzień u Anny & L .
Po śniadaniu powoli się pakujemy i do domu.
Dziękuję Ci Panie Boże za te wspaniałe chwile spędzone u siostry mojej żony.
Dziękuję że mogliśmy sie dzisiaj obudzić i chwalić Ciebie.
Prosimy o bezpieczną drogę do domu.
Witam i ja. U nas trzeci dzien juz geste mgly, tak ze nie wiadomo, czy to rano, wieczor, poludnie... Tylko spac sie chce... Depresja po prostu. Bylismy za to wczoraj w Alpach: wspaniale slonce, kolorowe liscie, od razu inaczej sie poczulam.
a u nas sloneczko, w radio leci jakas ladna piosenka chyba Norah Jones... Mala sie bawi krzeselkiem do karmienia, ktore wlasnie zupelnie "przypadkiem" dostala od starszej kuzynki, wlasnie gdy juz musielismy oddac pozyczone znajomym, bo ich kolejne dziecie doroslo...nie zrobilo mi sie slabo rano przy pobieraniu krwi.. i w ogóle serce roście
echhhh.lepiej nie mówić o pogodzie, bo dół
U nas ksiądz wczoraj bardzo dobre kazanie powiedział.
Zapamiętałam, że święci tak jak my byli trochę dobrzy i trochę źli, ale to co było w nich silne, dobre oddawali na chwałę Boga, a to co słabe i grzeszne umacniało się dzięki łasce.
Podniosło mnie to na duchu, bo ostatnio mam siebie dość.
Nikt zaś z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc i w śmierci należymy do Pana. Po to bowiem Chrystus umarł i powrócił do życia, by zapanować tak nad umarłymi, jak nad żywymi. Dlaczego więc ty potępiasz swego brata? Albo dlaczego gardzisz swoim bratem? Wszyscy przecież staniemy przed trybunałem Boga. Napisane jest bowiem: Na moje życie - mówi Pan - przede Mną klęknie wszelkie kolano. a każdy język wielbić będzie Boga. Tak więc każdy z nas o sobie samym zda sprawę Bogu.
Komentarz
no nie wiem, ale duzo dobrego slyszalam o tym katolickim przedszkolu, wiec chyba warto zaryzykowac. Powiem wam, ze chyba najchetniej zostawilabym go w domu, ale nie wiem jak bym sobie z nim i niemowlakiem poradzila, jak to by bylo, jak kiedys do pracy bym wrocic musiala no i najwazniejsze: co z jezykiem? W przedszkolu przynajmniej po niemiecku mowi i sie uczy, tak nie mialby prawie w ogole kontaku z niemieckim, a my jeszcze 3,5 roku tu zostajemy, czyli do szkoly bedzie musial isc tutaj.
A on, jak inteligentny, to w swoim czasie z językiem też sobie poradzi.
A na razie maluchem jest i musi sobie dużo trudnych rzeczy poukładać w swoim dwujęzycznym świecie - to mu nie ułatwia bycia z grupą w przedszkolu - nie dość, że jest w obcym środowisku, co dla niektórych dzieci jest baardzo trudne do przeskoczenia, sam bez mamy i rodzeństwa (?), to jeszcze wszyscy mówią w obcym języku - chciałabyś tak się znaleźć na jego miejscu?
Bylismy dzisiaj z M. u lekarza (dzieciecego) i na cale szczescie potwierdzil nasze przypuszczenia, ze to bardziej panie w przedszkolu maja problem, niz M. :bigsmile:
Motoryke mamy sami w domu cwiczyc, bo M. jest chetny i czesto bawimy sie w jakies wycinanki, malowanki, precyzyjne roboty. Ponoc jeszcze wszystko w normie i terapie nie sa potrzebne, mozna samemu dzialac, bardziej zwracac uwage.
Ale zmieniamy jednak przedszkole. Moze uda nam sie dostac do katolickiego, jak nie bedziemy probowac w takim prywatnym sportowym, otwieraja je ale dopiero na wiosne/ w lato.
Dzieki za wszystkie rady, wsparcie, pocieszenia, jakos pomoglo nam to otrzasnac sie z szoku, jakim byla ta rozmowa w piatek.
Dopadła mnie taka złość na Pana Boga, że innym pomaga i błogosławie więcej niż nam. Dzieci, domy, wszystko się układa.
Proszę o modlitwę.
+++
Czasem trzeba sie i na Boga pozloscic, ale dalej z Nim rozmawiac, "wygarnac" Mu wszystko. Takie szczere modlitwy duzo daja.
I pozwole sobie na troche bezczelnosci: jak wydaje mi sie, ze jest mi zle w zyciu przypominam sobie co widzialam w Indiach: ludzi, ktorzy naprawde nie mieli nic poza ty, co mieli na sobie. To stawia do pionu.
Nie daj sie jesiennym smutkom!
:hugging:
gdzie kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus. W Nim zespalana cała budowla rośnie na świętą w Panu świątynię, w Nim i wy także wznosicie się we
wspólnym budowaniu, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha.:ek:
nie mogę sobie dziś miejsca znaleźć (szczegóły w nowennie forumowej); takie rzeczy nie powinny się dziać...
rodzimy się, by wiecznie żyć.
pozdrawiam wszystkich,u nas szarówka za oknem.
"(...) zrozumiałam, że wszystkie kwiaty przez Niego stworzone są piękne, że przepych róży i biel Lilii nie ujmują woni małemu fiołkowi ani zachwycającej prostoty stokrotce... Zrozumiałam, że gdyby wszystkie małe kwiatki chciały być różami, natura straciłaby swą wiosenną krasę, pola nie byłyby umajone kwieciem. Podobne dzieje się w świecie dusz, w tym ogrodzie Jezusa" św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Dzieje duszy
Tobie ziemia, Tobie morze,
Tobie śpiewa żywioł wszelki,
Bądź pochwalon, Boże wielki!
A człowiek, który bez miary,
Obsypany Twymi dary,
Coś go stworzył i ocalił,
A czemuż by Cię nie chwalił?
Ledwie oczy przetrzeć zdołam,
Wnet do mego Pana wołam,
Do mego Boga na niebie,
I szukam Go koło siebie.
Wielu snem śmierci upadli,
Co się wczoraj spać pokładli,
My się jeszcze obudzili,
Byśmy Cię, Boże chwalili,
Każdemu z osobna-Bożego dnia.
Po śniadaniu powoli się pakujemy i do domu.
Dziękuję Ci Panie Boże za te wspaniałe chwile spędzone u siostry mojej żony.
Dziękuję że mogliśmy sie dzisiaj obudzić i chwalić Ciebie.
Prosimy o bezpieczną drogę do domu.
Bylismy za to wczoraj w Alpach: wspaniale slonce, kolorowe liscie, od razu inaczej sie poczulam.
Póki co, nastrój taki jak pogoda za oknem.
U nas ksiądz wczoraj bardzo dobre kazanie powiedział.
Zapamiętałam, że święci tak jak my byli trochę dobrzy i trochę źli, ale to co było w nich silne, dobre oddawali na chwałę Boga, a to co słabe i grzeszne umacniało się dzięki łasce.
Podniosło mnie to na duchu, bo ostatnio mam siebie dość.
więc i w śmierci należymy do Pana. Po to bowiem Chrystus umarł i powrócił do życia, by zapanować tak nad umarłymi, jak nad żywymi. Dlaczego więc ty
potępiasz swego brata? Albo dlaczego gardzisz swoim bratem? Wszyscy przecież staniemy przed trybunałem Boga. Napisane jest bowiem: Na moje życie - mówi Pan
- przede Mną klęknie wszelkie kolano. a każdy język wielbić będzie Boga. Tak więc każdy z nas o sobie samym zda sprawę Bogu.