Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Rozeznawanie woli Bożej w kwestii liczby potomstwa

1356762

Komentarz

  • No jacy my wredni jesteśmy. Fuj, fuj, nieładnie.
  • Monia, wybacz, ale jak Cię dzisiaj czytam tu i ówdzie, to jednak mam wrażenie, że nie każdy.
  • No pewnie, tylko niech się nie dziwi, że nieraz dostaje bęcki, jak je publicznie wygłasza.
  • [cite] Witek (dawniej RiW):[/cite]Płodność jako choroba -- to właśnie jeden z owoców NPR.
    nie, no oni kontemplują cykl płodności, nie czytałeś Marcinkowskich?:bigsmile:
  • Witek w zależnosci w jakim srodowisku dane rzeczy mówisz za to mozesz dostać bęcki.
    Nie przeczę.

    Co do poglądów -- podobnież tylko krowa ich nie zmienia. A zmienić poglądy na lepsze to żaden wstyd.
  • wśród lewicowców, że in vitro zabija zarodki i nazwali mnie zacofaną.
    bo lewicowcy są ciemni, że nawet tego nie wiedzą
  • Ja może to ujmę w ten sposób.
    Jest małżeństwo, boi się począć dziecko, bo... tu wstaw ważny powód, stosuje npr.
    Dla mnie OK.

    Tylko niech do jasnej ... wstaw odpowiednio soczyste słowo... nie zasłania się w tym "rozeznaniem, że Pan Bóg nie chce byśmy mieli więcej dzieci".

    To taka hipokryzja, że normalnie szlag mnie trafia.

    "Boję się zajść w ciążę, bo kolejne dziecko oznaczałoby że przekroczymy granicę nędzy" - OK, rozumiem.

    "Boję się zajść w ciążę, bo jestem w takim wieku że zwiększa się prawdopodobieństwo, że urodzę dziecko z zespołem Downa" - OK rozumiem.

    "Boję się zajść w ciążę, bo biorę silne leki" - OK rozumiem.

    Ale nie akceptuję zasłaniania się "modliliśmy się i rozeznaliśmy wolę Boga". Kogo właściwie ludzie chcą oszukać? Siebie? Spowiednika? Pana Boga?

    A chyba najbardziej mnie denerwuje reklamowanie tej hipokryzji w mediach katolickich.
    Podziękowali 2Katia Agmar
  • I co Ty ciągle o tym strachu? Moim zdaniem często jest odwrotnie, np. Maciek w innym wątku napisał, że robi dobre rzeczy ze strachu przed piekłem, a nie z miłości do Boga. Mozna więc uznać, że także płodzenie dzieci ma te samą motywację.
  • Mateusz. Bądźmy uczciwi. Nie napisał tak, to Twoja interpretacja.
    Czy ty jesteś tym "Mateuszem-misjonarzem" z datą przy niku?
  • Nawet przy takiej pokrętnej interpretacji Mateusza to Maciek przyznaje, że boi sie piekła, a nasi uduchowieni NPRowcy są przekonani, że oni tak rozeznają i robią bo Pan Bóg tak chce.
  • Mój mąż stwierdził, że rozeznanie woli Bożej jest proste. Żadnych npr, robić swoje i zobaczyć, ile dzieci z tego wyjdzie :smile: Często gęsto niekoniecznie małżeństwo stanie się w ten sposób wielodzietne. Znam sporo takich, co bez npr mają dziecko jedno. I niestety czasem i taka może być wola Boża.
  • Twój mąż mądrze powiada.
  • [cite] Mateusz:[/cite]I co Ty ciągle o tym strachu? Moim zdaniem często jest odwrotnie, np. Maciek w innym wątku napisał, że robi dobre rzeczy ze strachu przed piekłem, a nie z miłości do Boga. Mozna więc uznać, że także płodzenie dzieci ma te samą motywację.

    Co ja ciągle o tym strachu? Bo u źródeł problemów z seksualnością i relacją między małżonkami najczęściej jest strach przed poczęciem dziecka.Martwi mnie, że mało kto potrafi się do tego przyznać, czy nawet to zauważyć.
  • Bogna, z ust mi to wyjęłaś. Śledzę wątek o NPR od początku, chociaż nie zabierałam głosu, bo temat jakby nie dotyczy mnie bezpośrednio (czekamy własnie na nasze pierwsze dziecko, oboje chcemy ich mieć dużo, sytuacja materialna i zdrowotna OK, wiec w sumie nie ma powodów do stosowania NPR - być może kiedyś się to zmieni i pojawią się jakieś dylematy ale na razie ich nie ma).

    I tak sobie czytam wypowiedzi zwolenników NPR i widzę w sumie dwie postawy: Pierwsza to Ci, którzy otwarcie mówią o swoim strachu (obojętnie czym motywowanym). Muszę powiedzieć, że mam do takich osób sporo szacunku - przynajmniej stają w prawdzie wobec własnych ograniczeń, lęku czy nieumiejętności zaufania Bogu. Myślę, że takim ludziom najbardziej może pomóc nie krytyka ale pozytywne świadectwa, (których mnóstwo na tym forum) - no i oczywiście modlitwa.

    Ale druga postawa - czyli NPR propagowany jako odpowiedzialny i jedyny właściwy dla chrześcijanina STYL ŻYCIA - razi mnie bo omija istotę rzeczy.
    I mam wrażenie, że jest to po prostu dorabianie sobie wygodnej i mile głaszczącej ego teorii do praktyki, która - jest jaka jest. Lęk przed poczęciem, czy niechęć do niego jest przykrywana hasłami o rozważności i odpowiedzialności, rozeznaniu i czym tam jeszcze....

    No i nic na to nie poradzę, że mi to brzmi po prostu fałszywie.
    Podziękowali 1Katia
  • KotekMamrotek OK

    Właśnie - o tym zapomnialam - bywa też wstręt do dzieci (pedofobia) spowodowana własnymi traumatycznymi przeżyciami.

    Tutaj mówienie o "rozeznawaniu woli Boga" jest po prostu mechanizmem obronnym.
  • Riposta po czterech miesiącach, brawo !
  • Rzadko tu zaglądam. Chyba za mało przeczytałam Waszych wypowiedzi, bo nie bardzo rozumiem. Jeśli nie stosujecie NPR to co?
  • Ja stosuję NPR i zawsze wydawało mi się, że jest to słuszne. A teraz mam wrażenie, że powinnam się z tego spowiadać. Moja mama ma dziewięcioro dzieci i zawsze mówiła mi o NPR. Stało się to dla mnie pewną zasadą. Mam dwójkę dzieciaków, planuję kolejne dziecko. Czy takie "planowanie" w założeniu "Wielodzietnych" jest niemoralne?
  • liwka - poczytaj wątek NPR jest OK? - masz tam kupę informacji
  • Ja też. :cool:
  • [cite] liwka:[/cite]Rzadko tu zaglądam. Chyba za mało przeczytałam Waszych wypowiedzi, bo nie bardzo rozumiem. Jeśli nie stosujecie NPR to co?

    A jest jakiś mus na stosowanie czegokolwiek?
    Podziękowali 1Katia
  • Ludzie, po co rozciągać ten wątek w nieskończoność ? Jeśli ktoś ma prawdziwe problemy to niech sobie stosuje npr czy coś na co ma pozwolenie ( oby tylko nie panikował i nie obraził się na Boga gdy npr ,, zawiedzie") a kto ma ochotę nic nie stosować i wesprzeć rozwój tego kraju to czapki z głów przed nim.
    Zamiast wzajemnie obrzucać się błotem powinniśmy raczej trzymać wspólny front skoro jesteśmy chrześcijanami a mamy przeciwko sobie poważne lobby wczesnoporonno- aborcyjne.
  • Wielkie dzięki, ruda fiono, za ten głos rozsądku.
  • Nie wiem, czy to głos rozsądku, raczej przedstawienie pewnego spojrzenia na rzeczywistość. Ale jest jeszcze inne. Takie, gdzie bierzemy pod uwagę stosunek do dzietności i rodzicielstwa. Znakomita część katolików znajdzie się wtedy po jednej stronie razem z antykoncepcjonistami. Od strony technicznej będą OK, bo zamiast tabsów, czy kondomów stosują NPR, ale postawa będzie jednakowa - wrogość wobec potomstwa. Jak mamy z nimi trzymać wspólny front?
  • Wiecie co, ja też nigdy nie rozumiałam tego "rozeznawania woli Bożej". Nie mam śmiałości żeby z całym przekonaniem stwierdzić, że Bóg chce dla mnie tyle i tyle dzieci. I stosowałam NPR ze strachu przed poczęciem, ze strachu, że sobie nie poradzę ze studiami, ze strachu co powiedzą rodzice, ze strachu o nasz byt materialny. I Bóg uszanował mój lęk. Ale nie poprzestał na tym. Krok po kroczku mnie z tego lęku uwalniał. Ukoronowaniem tego procesu była pierwsza dyskusja z wami na forum.
    I po miesiącu, czy dwóch dwie kreski na teście. Nieplanowane. Przyjęte z radością.
    Bóg wiedział wcześniej ode mnie, że jestem na to dziecko gotowa. I dał mi je właśnie teraz, a nie pół roku temu, kiedy przyjęłabym je pewnie z potwornym lękiem.

    I nie chcę już wracać do NPR-u. Pewnie będę musiała, bo mój mąż nie jest gotowy na pełną otwartość i nie wiem, czy kiedykolwiek będzie.

    I to jest w sumie do d... metoda. Zwłaszcza dla kobiety.

    Ale wiem jedno. Gdyby nie NPR, pewnie dziś byłabym na tabletkach anty i nie byłoby tej kochanej fasolki w moim brzuchu.
    Podziękowali 1Katia
  • I nie chcę już wracać do NPR-u. Pewnie będę musiała, bo mój mąż nie jest gotowy na pełną otwartość i nie wiem, czy kiedykolwiek będzie

    Marteczka - a napuść małżonka na nasz główny wątek NPR-owy, a nuż? :wink:
  • [cite] Agnieszka&5:[/cite]I nie chcę już wracać do NPR-u. Pewnie będę musiała, bo mój mąż nie jest gotowy na pełną otwartość i nie wiem, czy kiedykolwiek będzie

    Marteczka - a napuść małżonka na nasz główny wątek NPR-owy, a nuż? :wink:

    Agnieszko, ja cały czas go proszę, żeby was trochę poczytał! I was bez przerwy cytuję, w dyskusjach:smile: ale jak groch o ścianę... No nie mam u niego autorytetu w tych sprawach, bo to zawsze on był tym co mnie zbłąkaną owieczkę nawracał...
    :shamed:

    Ale nie będę się poddawać:wink:
  • Marteczko, ludzie na szczescie sie zmieniaja :) bedziemy bombardowac modlitewnie :)

    zreszta, on jeszcze nie wie co to radosc ojcostwa, poczekaj az sie zakocha w swoim potomku, duuuuzo sie moze zmienic :)

    Nie martw sie na zapas, tak czy inaczej masz przed soba sporo czasu bez NPR-u :)

    zobacz ile w Tobie sie zmienilo przez kilka miesiecy, a Twoj maz ma tego czasu wiecej!!!

    ja czuje ze bedzie dobrze :D
  • a tak w temacie, nazwijcie mnie leniem albo czym chcecie, ale ja sie nie czuje kompetenta w tym rozeznawaniu i nie mam zadnych ciagot w tym kierunku. Nie mam pojecia, ile bede miec dzieci, nie mam pojecia, jakiej beda plci, i nie mam ochoty ani zamiaru w to ingerowac.

    I choleeeeernie mi z tym dobrze :D
    Podziękowali 1Katia
  • Pustynna on już się zakochał:bigsmile: To takie urocze, naprawdę nie poznaję mojego męża:bigsmile: Fasolka jeszcze nic nie słyszy, ale on już do niej gada, głaszcze, całuje:bigsmile: Pierwszego czerwca obudził mnie składając życzenia "z okazji dnia dziecka" naszemu potomkowi:rolling:

    I w sumie to nie chciałam marudzić, też czuję, że będzie dobrze...
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.