Pan Bóg zna, Liwka chce kolejnego dziecka, ale mąż się obawia i jego obawy są uzasadnione. Liwka może go przekonywać i modlić się o większe zaufanie dla niego, ale w międzyczasie co? Całkowicie odmawiać współżycia? Czy okłamywać go kiedy ma dni płodne?
Ja nie mam żadnych problemów zdrowotnych, ale mój mąż uważa otwartość za fanaberię nawiedzonych i co ja mam w takiej sytuacji zrobić? Zwłaszcza, że sama do niedawna tak uważałam? A przecież mój problem jest dużo mniejszy niż Liwki.
Właśnie chyba tej wiary mi brakuje. Ale będę namawiać męża, aby mi też w tym pomagał. On pomija temat kolejnego dziecka.
Zapewne wynika to z troski, może strachu.
Liwko, tylko większość ludzi jest normalna, mogą rodzić ile wlezie ale nie chcą, wolą skończyć na 1 ewentualnie dwójce i po to im NPR , tylko po co dorabiać do tego ideologie o rzekomo realizowaniu bożej woli poprzez współżycie w czasie niepłodnym ?
Ja Twoje obawy DOSKONALE rozumiem bo sama też mam na sumieniu strach. Ale nie okłamuję siebie, że npr uszlachetnia.
Liwko, nie wiem czy pisałaś w jakim wieku masz dzieci? Jeżeli malutkie, to na razie odpocznij, módl się jak radzą dziewczyny, skonsultuj może z innymi lekarzami, rozmawiaj z mężem i czekaj co przyniesie przyszłość.
Jak dla mnie NPR jest dla ludzi, ale nie po to, żeby móc sobie zaplanować idealną dwójeczkę co dwa lata, ale żeby móc w sytuacjach do tego koniecznych odłożyć poczęcie...
To się pomądrzyłam, a teraz droga Redakcjo - co mam robić? Jakoś nie widzę siebie, mamą większej liczby dzieci niż 5. Z całą pewnością muszę wreszcie zrobić zaległą operację, potem rehabilitacja, no ale max dwa lata mi to zajmie, a potem co? Ważne powody się kończą....
Zgadzam się z tym.
Czasami na siłę ludzie szukają powodów, by nie rodzić dzieci.
Znam dziewczynę, która przez 8 lat leczyła bezpłodność.
I udało się. Urodziła dziecko.
Po pewnym czasie zaczęła sprzedawać rzeczy po dziecku, bo chce mieć tylko jedno.
Mówiła, że się oblepi plastrami, byle tylko "nie wpaść".
Ja czytałam, chyba na Feminotece, o dziewczynie, która po dwóch iV zaszła naturalnie w trzecią ciążę i ją usunęła. Było to opisane - jako cudowny triumf wolności i przykład jak wspaniale mają kobiety w postępowych krajach!!!
[cite] Anka:[/cite]Ja czytałam, chyba na Feminotece, o dziewczynie, która po dwóch iV zaszła naturalnie w trzecią ciążę i ją usunęła. Było to opisane - jako cudowny triumf wolności i przykład jak wspaniale mają kobiety w postępowych krajach!!!
Tymczasem jak człowiek rozejrzy się po otaczających go jedynakach:
- jedna z wadą nerek wykluczających ciążę
- jeden z wadą serca wierzący w kosmitów
- jedna z niedorozwojem jajników bez szans na dzieci
- jeden po urazie głowy w wyniku wypadku samochodowego
- jedna po urazie głowy w wyniku upadku z konia
Ja nie mówię o tym, że w rodzinach dzietnych nie ma wypadków i chorób. Tylko oczekiwania rodziców są rozłożone na wszystkie dzieci.
I mam wrażenie, że wśród jedynaków jest więcej rozpaczy.
A z tymi chłopami, dziwna sprawa. Pisałam, że reakcje na nasze piąte są rózne, charakterystyczne dla rodzin trójkowych są... dyskusje małżeńskie, tzn mężowie, głosem pełnym wyrzutu mówią "no popatrz, oni mogą piąte, a my czwartego nie możemy":surprised:
Zresztą przy dwójkowych też spotykam się z reakcjami, że panowie by jeszcze chcieli, a panie mówią stop.
Jedni nasi znajomi (trójka dzieci, niemalże rok po roku) to po niusie o mojej ciąży mieli cały weekend zmarnowany, bo tak zażarcie dyskutowali:bigsmile:
I tu właśnie chodzi o to, aby się dogadać.Myślę, że większość małżeństw przeżywa tego rodzaju trudności-AB.wiem, że na wszystko lekarstwem jest gorliwa modlitwa-pisała o tym Małgosia
AB- jest dokładnie tak jak piszesz. Panowie pracują bardzo dużo, zarabiają tez dobrze, wiec w domu jest np gosposia, ale trudno im zrozumieć, że pomimo, ze taka pani to ogromna pomoc, to odpowiedzialności nie przejmuje i to zupełnie inna bajka, niż tata który by był wiecej. Ale zeby byc sprawiedliwą, muszę napisać ze każdy z tych panów każdą poza pracową chwilę spędza bardzo aktywnie z rodziną. To samo tyczy się zresztą moejgo męża. Zresztą nie mam co marudzic, po ostatnio pracuje znacznie mniej niż kiedyś, nie mówiąc o możliwościach przedłużania sobie wknd w okresie letnio zimowym.
Pisze jednak tylko o moich znajomych, którzy są w sumie bardzo konserwatywni tzn rodzinni. Gdzieś tam jednak na obrErzach lewitują bardzo dziwne rodziny, słyszę np o wyjazdach dwutyg samych mężczyzn, bo przecież muszą od pracy prawdziwie odpocząć, tarusiów, którzy w życiu w kuchni nie byli, nie uspili własnego dziecka, nie byli gdzieś sami z dziećmi. Pamietam jakie poruszenie u niektórych panów w pracy mojego męża wywołała wiad, ze pojechał sam z trójka na wakacje (ja wylądowałam wtedy w szpitalu) i nie wziął nikogo do pomocy!!! A to my dla tamtych uchodzimy za konserwę, oni zaś uważają się za niezwykle postępowych, a gdyby nie gosposie, opiekunki, to ich zony były by totalnie ze wszystkim same...
[cite] liwka:[/cite]Pozwólcie, że skupię się na sobie lub osobach w podobnej sytuacji.
Otóż mam dwoje dzieci, pomimo, że lekarze (ginekolog, endokrynolog i kardiolog) próbowali mnie skutecznie zniechęcić do drugiej ciąży. Jednak ja nie bardzo wierzę w ich medyczne przesłanki, a poza tym chęć posiadania dzieci była silniejsza.
Pragnę trzeciego dziecka, ale mój mąż boi się o moje zdrowie.
Wydaje mi się, że pozostaje mi to naukowe NPR (mierzenie, zapisywanie).
Co innego mogę zrobić?
Modlić się o otwarcie na wolę Boga dla Was i czekać :cool:
[cite] Anka:[/cite]Ja czytałam, chyba na Feminotece, o dziewczynie, która po dwóch iV zaszła naturalnie w trzecią ciążę i ją usunęła. Było to opisane - jako cudowny triumf wolności i przykład jak wspaniale mają kobiety w postępowych krajach!!!
[cite] AB:[/cite]Anka, a jak duży udzial w zyciu dzieci i obowiązkach domowych biora ci panowie??? Bo wiesz, jak on pracuje a potem ma prawo do odpoczynku, a one pracuja i maja obowiązki domowe i dzieci, to ja się im nie dziwię w sumie...
Tu jest miejsce na odpowiedzialność lub jej brak. Otwartośc na życie u mężczyzny nie kończy się na położeniu spać po stosunku, tylko na opiece nad dziećmi do dorosłości i pomocy żonie w obowiązkach domowych Tak naszym mężom katechiści kładą do głów :cool:
Komentarz
Ja nie mam żadnych problemów zdrowotnych, ale mój mąż uważa otwartość za fanaberię nawiedzonych i co ja mam w takiej sytuacji zrobić? Zwłaszcza, że sama do niedawna tak uważałam? A przecież mój problem jest dużo mniejszy niż Liwki.
Zapewne wynika to z troski, może strachu.
Ja nie boję się o swoje zdrowie.
Ale chyba nie potrafiłabym.
Ja Twoje obawy DOSKONALE rozumiem bo sama też mam na sumieniu strach. Ale nie okłamuję siebie, że npr uszlachetnia.
Jak dla mnie NPR jest dla ludzi, ale nie po to, żeby móc sobie zaplanować idealną dwójeczkę co dwa lata, ale żeby móc w sytuacjach do tego koniecznych odłożyć poczęcie...
To się pomądrzyłam, a teraz droga Redakcjo - co mam robić? Jakoś nie widzę siebie, mamą większej liczby dzieci niż 5. Z całą pewnością muszę wreszcie zrobić zaległą operację, potem rehabilitacja, no ale max dwa lata mi to zajmie, a potem co? Ważne powody się kończą....
Czasami na siłę ludzie szukają powodów, by nie rodzić dzieci.
Znam dziewczynę, która przez 8 lat leczyła bezpłodność.
I udało się. Urodziła dziecko.
Po pewnym czasie zaczęła sprzedawać rzeczy po dziecku, bo chce mieć tylko jedno.
Mówiła, że się oblepi plastrami, byle tylko "nie wpaść".
Szokujące. niezrozumiałe!
:shocked::shocked::shocked:
Tymczasem jak człowiek rozejrzy się po otaczających go jedynakach:
- jedna z wadą nerek wykluczających ciążę
- jeden z wadą serca wierzący w kosmitów
- jedna z niedorozwojem jajników bez szans na dzieci
- jeden po urazie głowy w wyniku wypadku samochodowego
- jedna po urazie głowy w wyniku upadku z konia
Ja nie mówię o tym, że w rodzinach dzietnych nie ma wypadków i chorób. Tylko oczekiwania rodziców są rozłożone na wszystkie dzieci.
I mam wrażenie, że wśród jedynaków jest więcej rozpaczy.
To tak jak św Józef...też wolał opuścić Maryję bo bał się co ludzie we wsi powiedzą...
A swoją droga każda wymówka dla chłopa jest dobra...bardzo dobra...najlepsza... :cool:
no no ..jak nie chce dzieci to niech nie wkłada nigdzie niczego ...dlaczego kobiety w ten sposób nie stawiają sprawy tylko łapią się za termometr ?
obowiązkiem małżeństwa jest przyjmowanie potomstwa, jakimi ich Bóg obdarzy!
A z tymi chłopami, dziwna sprawa. Pisałam, że reakcje na nasze piąte są rózne, charakterystyczne dla rodzin trójkowych są... dyskusje małżeńskie, tzn mężowie, głosem pełnym wyrzutu mówią "no popatrz, oni mogą piąte, a my czwartego nie możemy":surprised:
Zresztą przy dwójkowych też spotykam się z reakcjami, że panowie by jeszcze chcieli, a panie mówią stop.
Jedni nasi znajomi (trójka dzieci, niemalże rok po roku) to po niusie o mojej ciąży mieli cały weekend zmarnowany, bo tak zażarcie dyskutowali:bigsmile:
Pisze jednak tylko o moich znajomych, którzy są w sumie bardzo konserwatywni tzn rodzinni. Gdzieś tam jednak na obrErzach lewitują bardzo dziwne rodziny, słyszę np o wyjazdach dwutyg samych mężczyzn, bo przecież muszą od pracy prawdziwie odpocząć, tarusiów, którzy w życiu w kuchni nie byli, nie uspili własnego dziecka, nie byli gdzieś sami z dziećmi. Pamietam jakie poruszenie u niektórych panów w pracy mojego męża wywołała wiad, ze pojechał sam z trójka na wakacje (ja wylądowałam wtedy w szpitalu) i nie wziął nikogo do pomocy!!! A to my dla tamtych uchodzimy za konserwę, oni zaś uważają się za niezwykle postępowych, a gdyby nie gosposie, opiekunki, to ich zony były by totalnie ze wszystkim same...
Się wtrące: a co jeśli oboje współmałżonków twierdzi, ze jemu pan Bóg mówi co innego niż temu drugiemu?
Taka ideologia społeczna - "Pan zarabia, Panu się odpoczynek i spokój należy"
Nie ćwiczyło się za młodości to i kondycji brak