Pięknie piszecie. Ktoś tutaj wspominał o seksie... wszystko pięknie ładnie ale czyż nie jest tak, że dziecko musi narodzić się w naszych sercach. Czasem jeden z małżonków, jest gotów by w każdym momencie z radością przyjąć nowe życie a drugi nie. Poprostu na pewnym etapie świadomie można zrezygnować z poczęcia. Dla takich sytuacji NPR jest rozwiązaniem. Bo tez nie wyobrażam sobie, żeby „wrobić męża w dziecko”. Fajnie byłoby przyjąć postawę „ile Bóg da” jednak nie każdy ma na tule odwagi. Dlatego z podziwem, szacunkiem ale tez nutą zazdrości czytam Was na tym forum.
Mnie bardzo męczy przymuszenie do nakarmienia całego towarzystwa dlatego rozeznalam że Bóg mnie kocha i nie chce mnie już zamęczyć na śmierć tym gotowaniem dla jeszcze większej liczby dzieci. Jakby wola Bożą było żebym gotowała dla wielu ludzi to bym pewnie była kucharka
Może tak może nie... Ja bym na pewno nie była kucharka w żadnym razie, tymczasem myślę że gotując dla 7zaraz 8 osób pelnie jakoś Jego Wolę, choć czasem miewam wątpliwości patrząc na efekty :-)
Chociaż z drugiej strony może ze słabości uciemiezonej matki ma się narodzić ktoś wyjątkowy kto zmieni świat? Tego nie wiemy. Każdy nowy człowiek rodząc się ma szansę coś odmienić w historii ludzkości
Gdzie w tym wszystkim jest kompromis? Dla dobra małżeństwa i rodziny jedna ze stron musi się podporządkować?
Bo to niestety taka sytuacja, gdzie trudno wypracowac kompromis i chyba jedna strona musi ustapic przy czym obie strony powinny miec swiadomosc jakie jest zdanie drugiej strony ... i ze ustapienie w tak delikatnej sprawie jest czyms trudnym - wymaga duzego poswiecenia i milosci
To znaczy kiedy są ustalane te kompromisy przed seksem w trakcie czy po ??? Po to już jakby pozamiatane
To jakaś giełda życzeń ??? Hossa i bessa ?? Czy może passa ??
Jak się jedna strona nie zgadza długi czas to odmawiacie współżycia, strzelacie ficha czy jak ??? czy idziecie w gumki czy tabletki czy o zgrozo przerywanki ???
Bo kompletnie odechciało by mi się gdyby mąż stałe obstawal na "nie i koniec "
Nie widzę w tej licytacji chcę nie chcę pożądania, jakiejś bardzo bliskiej relacji tylko kalkulacja "na zimno " . Jak w takich warunkach przeżywać radość współżycia i bliskości i pożądania??? I czuć w ogóle chęć zbliżeń???
Jak czytam tylko o tych kompromisach to już mi się odechciewa myśleć w ogóle o seksie.
ale ja nie napisalam ze ma byc kompromis - tylko ze trudno tu wypracowac kompromis
strzelac fochy nie ma sensu - tak mysle - mozna ze soba rozmawiac i probowac zrozumiec przyczyny takich a nie innych postaw kazdemu malzenstwu moga sie zdarzyc wzloty i upadki ...
temat delikatny kazde malzenstwo musi znalezc swoja droge
ale generalnie ja wielkiego doswiadczenia malzenskiego nie mam - w tym roku w sierpniu bedzie dopiero 7 lat stazu malzenskiego
Moim zdaniem iść na kompromis do wpadki mspanc Dzieci nie biorą się z chcenia ani brak dziecka nie bierze się z nie chcenia. Ja w ogóle nie wiem jak się stosuje to npr. Tzn. W sensie formalnym wiem jak się stwierdza dni nieplodne i płodne, tylko nie bardzo wiem jak to sobie komunikować w małżeństwie. Kochanie masz ochotę na seks bo mam dni niepłodne? Przez te 12 lat malzenstwa mój mąż nigdy mnie o to nie zapytał a ja go nie informowałam. Po takim pytaniu to by mi wszystkie chęci na seks opadły, serio. Skoro radzimy sobie z szesciorgiem to i siodmym sobie poradzimy. A gadać to każdy gada różne głupoty o chceniu bądź nie chceniu.
czytam różne opinie w tym wątku i sobie myśle ze ludzie potrafią dorabiać niesamowite teorie do własnych pragnień i planów nazywając to wola boza. Nie widze sensu w stanowisku "Bóg nie chce żebyśmy mieli teraz dzieci bo nie jesteśmy gotowi itd", No to chyba nie trzeba stosować npr bo ciąży i tak nie będzie?
I zawsze się zastanawiam jak się wrabia męża? Bo chyba moim zdaniem jesli podejmuje się współżycie to bierze się pod uwagę że wynikiem współżycia może być nowe życie. Hehe fajny styl wyszedł. Jak chodziłam na wdż w liceum to pani która prowadziła kursy dla narzeczonych mówiła że mężczyzna jest potencjalnie płodny zawsze. Więc zawsze mężczyzna musi mieć przed oczami tą odpowiedzialność za współżycie, bo może zawsze zostać ojcem. Bardzo mi to w pamięć zapadło. I dlatego co do współżycia zawsze zostawiam inicjatywę mężowi, to on musi chcieć, godząc się z ewentualnymi konsekwencjami. I tak jest lepiej.
Moim zdaniem iść na kompromis do wpadki mspanc Dzieci nie biorą się z chcenia ani brak dziecka nie bierze się z nie chcenia. Ja w ogóle nie wiem jak się stosuje to npr. Tzn. W sensie formalnym wiem jak się stwierdza dni nieplodne i płodne, tylko nie bardzo wiem jak to sobie komunikować w małżeństwie. Kochanie masz ochotę na seks bo mam dni niepłodne? Przez te 12 lat malzenstwa mój mąż nigdy mnie o to nie zapytał a ja go nie informowałam. Po takim pytaniu to by mi wszystkie chęci na seks opadły, serio. Skoro radzimy sobie z szesciorgiem to i siodmym sobie poradzimy. A gadać to każdy gada różne głupoty o chceniu bądź nie chceniu.
@Elunia, szykuj się na wnuki i prawnuki. Babcia mojego męża ma dwie córki, 5 wnucząt i czeka teraz na 14 prawnuczę. Jeden wnuk jeszcze nieżonaty. Dla wszystkich wciąż piecze i gotuje.
A co do kompromisu, to można wziąć przykład z księdza ze znanego dowcipu.
W czasach komuny proboszcz pyta drugiego proboszcza, jak mu się udało uzyskać zgodę na cztery ołtarze na procesję. "Poprosiłem o 14" - odpowiedział pytany.
Odrobinka co byś mówiła gdybyś zachodziła w ciaze za kazdym razem pół roku po porodzie, miała już 7 czy 8 dzieci i perspektywy finansowe kiepskie albo męża już schorowanego? Nie zastanawiałabys się tylko czy seks bedzie spontaniczny i udany... Różnie bywa więc czasami NPR przynajmniej na kilka cykli jest oddechem...
Odrobinka co byś mówiła gdybyś zachodziła w ciaze za kazdym razem pół roku po porodzie, miała już 7 czy 8 dzieci i perspektywy finansowe kiepskie albo męża już schorowanego? Nie zastanawiałabys się tylko czy seks bedzie spontaniczny i udany... Różnie bywa więc czasami NPR przynajmniej na kilka cykli jest oddechem...
Moja ciotka miała co roku dziecko. W 5 rocznice ślubu urodziła ostatnie piąte dziecko. W tym dwoje w jednym roku jedno z lutego drugie z grudnia. Mąż ciągle w polu a ona sama.
Komentarz
Nie wyobrażam sobie zmuszenia do wielodzietności. To chyba widać po takiej kobiecie. Smutne...
A ja widzę kobiety którym Bóg dał jakiś talent i się spełniają i widać to i pewnie jakby nie miały "tylko" dwójki czy trójki nie mogłyby służyć innym.
Bo tez nie wyobrażam sobie, żeby „wrobić męża w dziecko”.
Fajnie byłoby przyjąć postawę „ile Bóg da” jednak nie każdy ma na tule odwagi.
Dlatego z podziwem, szacunkiem ale tez nutą zazdrości czytam Was na tym forum.
To na pewno nie pasuje do katolickiego malzenstwa
Jakby wola Bożą było żebym gotowała dla wielu ludzi to bym pewnie była kucharka
Wszak sam się wrobil w małżeństwo
No chyba że ktoś go zmusił do małżeństwa.
Każdy nowy człowiek rodząc się ma szansę coś odmienić w historii ludzkości
Edit. W różnych wątkach
Dzieci nie biorą się z chcenia ani brak dziecka nie bierze się z nie chcenia.
Ja w ogóle nie wiem jak się stosuje to npr. Tzn. W sensie formalnym wiem jak się stwierdza dni nieplodne i płodne, tylko nie bardzo wiem jak to sobie komunikować w małżeństwie.
Kochanie masz ochotę na seks bo mam dni niepłodne?
Przez te 12 lat malzenstwa mój mąż nigdy mnie o to nie zapytał a ja go nie informowałam.
Po takim pytaniu to by mi wszystkie chęci na seks opadły, serio. Skoro radzimy sobie z szesciorgiem to i siodmym sobie poradzimy. A gadać to każdy gada różne głupoty o chceniu bądź nie chceniu.
Hehe fajny styl wyszedł.
Jak chodziłam na wdż w liceum to pani która prowadziła kursy dla narzeczonych mówiła że mężczyzna jest potencjalnie płodny zawsze. Więc zawsze mężczyzna musi mieć przed oczami tą odpowiedzialność za współżycie, bo może zawsze zostać ojcem.
Bardzo mi to w pamięć zapadło.
I dlatego co do współżycia zawsze zostawiam inicjatywę mężowi, to on musi chcieć, godząc się z ewentualnymi konsekwencjami. I tak jest lepiej.
co byś mówiła gdybyś zachodziła w ciaze za kazdym razem pół roku po porodzie, miała już 7 czy 8 dzieci i perspektywy finansowe kiepskie albo męża już schorowanego?
Nie zastanawiałabys się tylko czy seks bedzie spontaniczny i udany... Różnie bywa więc czasami NPR przynajmniej na kilka cykli jest oddechem...