Nikt nie ocenia. To Ty napisalas, ze sie nie da przy dzieciach. Gdybym nie poszla do szpitala przy 3 dzieci, i to nie raz, tylko przez 4 msc 6 razy, to by moje dzieci byly polsierotami. Gdybym musiala isc lezec w ciazy, to obowiazkiem mojego meza jest stanac na glowie i znalezc opieke dla dzieci. Moim obowiazkiem w tym czasie jest zrobic wszystko co jest potrzebne dla malego czlowieka w moim brzuchu.
@MamaWeroni Znam kobiety, co musiały być w domu w takiej sytuacji, bo nie miały kogo do starszego dziecka zorganizować. Mimo pobytu w domu urodziły w terminie zdrowe dzieci. Każdy robi jak uważa i jakie ma możliwości logistyczne.
Skoro mogły być w domu, problem jednak nie był taki ogromny. I nie wierzę, że przy małych dzieciach dasz radę oszczędzać się jak podczas pobytu w szpitalu. Nie będę pisać, że wszystko można. Ale takie bierne podejście...
Mama i teściowa nie mają pełni dyspozycyjności.. Ale fakt że z pomocą rodziny ogarnęlismy się. No ale ja mówię co wiem.. Decyz ja o pozostaniu w szpitalu była po części moja choć sugerowana mocno przez lekarzy bo nie wszystko było ok. Jakbym nie została to bym nie miała ich raczej albo miała dużo za wcześnie a tak tylko 6tyg... Byłam pod kloszem, a w domu miałam dwójkę małych dzieci. Jak dziecko ma mieć operacje ratująca życie to są zbiórki które czesto przekraczają roczny budżet rodziny czy zarobku męża. A jak może być kwestia żyć albo nie żyć dzieci w brzuchu to nie da się bo męża praca.. Nie wiem do kościoła bym poszła, do proboszcza, żeby pomógł mi znaleźć emerytka do dzieci, do mopru.i nie jest to goloslowie bo Po trojaczkach na prawdę nauczyłam się prosić o pomoc.. I ludzie są gotowi pomagac. Ale trzeba odrzucić" niedasie" i trochę pokory.. Bo prosić.upokorzyc się. Ze jednak nie jestesmy samowystarczalni. Narazić na osadzenie..
@mader u nas rodzina nie pomagała ale tez nie musiala. Jak w ostatniej ciąży pod koniec bylam w szpitalu na patologii ciąży dwa razy, poród i dwa razy z małym na pediatrii (w sumie uzbieralo sie ok 1,5 miesiąca) to mąż zostawał z trójką dzieci w domu. W dzień ogarniał dom, nocami pracował (ma możliwość pracy zdalnej), ma własną działalność więc po prostu mniej zarobił. Ale gdyby pracował poza domem pewnie by bral urlopy, znajomych bysmy prosili na zmiane różnych.
@mader nie mam mamy, mój ojciec ma nową rodzinę i mieszka daleko, teściowie mieszkają jeszcze dalej i jeszcze nigdy nas w nowym domu nie odwiedzili, bo nas w ogóle nie odwiedzają. W sytuacji szpitalnej byłaby straszna kiepa. Nie wiem co byśmy zrobili. Mamy znajomych, przyjaciół. Jak trzeba to wesprą, ale nie długofalowo. Mąż ma działalność, jak nie pracuje to nie zarabia. Nigdy nie mieliśmy takiej sytuacji, żeby ktoś musiał być w szpitalu. Myślę, że to chyba łaska Boża.
No ale ja serio pytam. Abstrahując od kwestii ratowania życia itd. Konkrety, jak sobie radziliście? Bo jeśli jednak rodzina to nie mamy o czym gadać. Byłam w szpitalu i mąż wziął zwolnienie ale to było kilka dni. Kilka tygodni czy miesięcy nie wchodzi w rachubę. Śpiączka itp to od czapy argument bo raczej pracodawca inaczej by spojrzal, tak myślę. Ja nie mam problemu z proszeniem o pomoc, inaczej byśmy rady nie dali z wieloma rzeczami, mamy dobrych przyjaciół. Ale przecież kilka miesięcy całodziennie niemożliwe. Każdy pracuje itd. @MAFJa ty pisałaś o mamie i tesciowej. Ja rozumiem że nie są na okrągło ale chyba w takiej podbramkowej sytuacji pomogłyby? Czy w ciąży z trojaczkami mąż był na zwolnieniu cały czas szpitala?... Po prostu o konkrety pytam. Bo jeśli to "da się" to pomoc rodziny to zwyczajnie pytam co jeśli tej pomocy nie byłoby, bo u nas po prostu nie i tyle. I czy to taka wyjątkowa sytuacja u nas?
Skoro u Was nie byłoby komu pomagać to nie spotkało Was takie doświadczenie ,po prostu.
Dokładnie tak. Pan Bog zsyłając/dopuszczając jakieś doświadczenie w naszym życiu nigdy nie daje takiego, z ktorym nie bylibyśmy sobie w stanie poradzic. Nawet jak początkowo wydaje się, ze to koniec świata, ŻE SIĘ NIE DA, to tak naprawde jakieś rozwiązanie zawsze jest możliwe. Wiem z autopsji. Człowiek tak naprawde sam nie wie naile go stac w sytuacji nieszczęścia, wyzwania, kryzysu... A juz w sytuacji, kiedy chodzi o życie drugiego (choćby najmniejszego) człowieka nie ma opcji, zeby np. nie zorganizowac opieki do dzieci. Nawet jesli rodzina daleko. Nawet jesli nie ma komu z bliskich. Przeciez są znajomi, przyjaciele...A jesli i Ci nie mogą pomóc to istnieją tez platne opiekunki.
Zakladanie z góry, że się nie da jest bez sensu.
Teoretycznie trudno odpowiedziec na pytanie co knkretnie bym zrobiła w takiej czy innej sytuacji. Ale na pewno szukałabym rozwiazan. I wiem, że zawsze jakies rozwiązanie by sie znalazło.
Nie wiem o jak małych dzieciach mówimy, ale moje np. były w przedszkolu lub o zgrozo w żłobku i w sytuacji podbramkowej mąż wcale nie misial się nimi zajmować cala dobę. A od tego, ze przez miesiąc czy dwa jest w pracy trochę mniej dyspozycyjny tak od razu jej nie straci. Wiem, ze sytuacje są bardzo rozne, ale akurat mamy takie jak tutaj, ktre nie naduzywaja placówek, są mniejszością
24/25. Poszłam tylko na sterydy na parę dni. Gwałtownie spadła po nich hemoglobina, która nie była wysoka i przedtem i ciężko było ustalić przyczyne.. Miałam nerwowe transfuzje, a potem diagnozę niestety nieskuteczna i wyrównywanie anemii z przygodsmi bo mój organizm sprzeciwil się wszelkiej suplementacji.. Potem skuteczne hamowanie pary razy rozpoczynającej się akcji skurczowej pomimo wielce już oszczędnego trybu życia..
Moja teściowa ma bardzo dobre powiedzenie na takie sytuacje: Przyjdzie czas, będzie rada. A i w Ewangelii napisane jest: Dość ma dzień swojej biedy... Nie ma co się na zapas martwić!
My mielismy szczescie - jak lądowalam w szpitalu to kolezanka nas ratowala (nasze dzieci razem chodza do klas), odbierala wszystkie razem ze szkoly i przedszkola, karmila, uczyla, czesala itd jak to sie mowi prawdziwych przyjaciol poznaje sie w biedzie
Dziś w pewnym sensie trochę tak to wspominam, niemniej ileś tam przeplakalam z tęsknoty i żalu za dziećmi. Choć odwiedzały mnie i siedziały mi w łóżku... Akurat szczęśliwie taki oddział otwarty i personel no i sezon letni niechorobowy.
@mader różnie bywa, ale nawet w dużo mniej dramatycznych sytuacjach wielokrotnie doświadczyłem różnorodnej pomocy. I również wiele razy pomagałem, czasem trwało to długo (miesiące). Czasem wystarczy pomoc pojedynczej osoby, czasem trzeba zaangażować społeczność. Na forum wiele razy i na różne sposoby też organizujemy się do pomocy. Różnej.
To prawda. Ja leżałam w jednej ciąży- piatej -przez 2 miesiące w domu. Bardzo trudny czas, a bardzo malutkich dzieci nie mieliśmy. Zaangażowany był mąż, koleżanka, której udało się nawet na parę tygodni u nas zamieszkać, tesciowie i na końcu moja ciocia, sama w kiepskim stanie psychicznym, ale przyjechała i pomogła. W razie czego byliśmy przygotowani na płatną pomoc. Życie naszej coreczki było dla nas priorytetem.
Pewnie dla takiej matki wielodzietnej to
taki pobyt w szpitalu to normalnie jak spa, odpoczynek od licznych
obowiazkow...
@apolonia ,nie mam pojęcia jaka pokręcona jesteś... Ale nie zrozumiałaś, więc zejdę do Twojego poziomu: NIE PIERDOL O CZYMŚ, O CZYM PRZECZYTAŁAŚ W KOLOROWYCH GAZETKACH.
@M_Monia nie , nie odpowiem na Twoje pytanie. Nie wiem jakbym sie zachowala konkretnej sytuacji. Moglabym pisav farmazony jak to bym sie poswiecala i postapila zgodnie z nauczaniem Kk. Ale prawda jest taka ze tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono. Mowisz o eksatremalnych sytuacjach. Dla wiekszosci ludzi to bedzie abstrakcja wiec glupie jest pisanie ze postapilabym tak czy inaczej.
@madzik to takie samo pierdolenie jak to ze potencjalne poronienie rozwiazuje czyjes problemy i jest komus na reke. Czy tylko jak zwykle jedna strona ma prawo pierdolic?
Ja nie latam. Z zadnym nie bylam na badaniu przeziernosci i przyjelabym dziecko w kazdym stanie i chorobą. W ogóle w ciąży unikam badań usg, ktg i innych takich. Też w sumie mało odpowiedzialnie wg niektórych ale chodzę do lekarza w ciąży dopiero w 12 tygodniu, żeby mnie nie kierowali na jakieś prenatalne badania. Wtedy nie muszę tłumaczyć czemu nie skorzystam, tylko mówię że już i tak za późno na ewentualną aborcję. No chyba że coś by mnie zaniepokoilo. Apolonia sobie sama swiadectwo wystawia. I jeszcze można mieć jakieś odmienne poglądy, ale jesli za tym idzie brak szacunku do innych i arogancja to sorry, ale słów takiego kogoś nie bierze się na poważnie.
@Elunia no tak. Do tej pory chodziłam wczesniej jak mnie coś niepokoilo. Owszem mialam dwa poronienia na bardzo wczesnym etapie, ale wtedy czułam się gorzej i byłam u lekarza bardzo wcześnie. I z drugą lezalam dwa miesiące od 9tego tygodnia. Później już wszystko było ok. O tym że jestem w trzeciej ciąży zorientowalam się w 28 tygodniu ciąży i wszystko było ok. Więc potem jakoś przestałam wcześnie chodzić. A badań prenatalnych typu przeziernosci i usg genetyczne zawsze odmawialam, tak samo jak amniopunkcji. Jeśli dziecko ma być chore to i tak wyjedzie na pózniejszym etapie ciąży i bedzie bardziej prawdopodobne niż okreslanie tego badaniami we wczesnym okresie.
Komentarz
Gdybym musiala isc lezec w ciazy, to obowiazkiem mojego meza jest stanac na glowie i znalezc opieke dla dzieci. Moim obowiazkiem w tym czasie jest zrobic wszystko co jest potrzebne dla malego czlowieka w moim brzuchu.
Skoro mogły być w domu, problem jednak nie był taki ogromny. I nie wierzę, że przy małych dzieciach dasz radę oszczędzać się jak podczas pobytu w szpitalu. Nie będę pisać, że wszystko można. Ale takie bierne podejście...
Pan Bog zsyłając/dopuszczając jakieś doświadczenie w naszym życiu nigdy nie daje takiego, z ktorym nie bylibyśmy sobie w stanie poradzic.
Nawet jak początkowo wydaje się, ze to koniec świata, ŻE SIĘ NIE DA, to tak naprawde jakieś rozwiązanie zawsze jest możliwe.
Wiem z autopsji.
Człowiek tak naprawde sam nie wie naile go stac w sytuacji nieszczęścia, wyzwania, kryzysu...
A juz w sytuacji, kiedy chodzi o życie drugiego (choćby najmniejszego) człowieka nie ma opcji, zeby np. nie zorganizowac opieki do dzieci. Nawet jesli rodzina daleko. Nawet jesli nie ma komu z bliskich. Przeciez są znajomi, przyjaciele...A jesli i Ci nie mogą pomóc to istnieją tez platne opiekunki.
Zakladanie z góry, że się nie da jest bez sensu.
Teoretycznie trudno odpowiedziec na pytanie co knkretnie bym zrobiła w takiej czy innej sytuacji. Ale na pewno szukałabym rozwiazan. I wiem, że zawsze jakies rozwiązanie by sie znalazło.
Wiesz ze czasem naprawdę wystarczy dziękuje ? Ludzie robią takie rzeczy z serca, nie oczekują wynagrodzenia.
Szczyt marzeń po prostu!
@apolonia ,nie mam pojęcia jaka pokręcona jesteś...
Ale nie zrozumiałaś, więc zejdę do Twojego poziomu: NIE PIERDOL O CZYMŚ, O CZYM PRZECZYTAŁAŚ W KOLOROWYCH GAZETKACH.
Też w sumie mało odpowiedzialnie wg niektórych ale chodzę do lekarza w ciąży dopiero w 12 tygodniu, żeby mnie nie kierowali na jakieś prenatalne badania. Wtedy nie muszę tłumaczyć czemu nie skorzystam, tylko mówię że już i tak za późno na ewentualną aborcję. No chyba że coś by mnie zaniepokoilo.
Apolonia sobie sama swiadectwo wystawia. I jeszcze można mieć jakieś odmienne poglądy, ale jesli za tym idzie brak szacunku do innych i arogancja to sorry, ale słów takiego kogoś nie bierze się na poważnie.