Rozszerzanie diety jest jak najbardziej w wieku niemowlęcym! w przedszkolnym, to się można martwić, tym że dziecko samowolnie chce rozszerzać dietę w złym kierunku.
A to sie tak da ze zamiast jednego posilku mlecznego da sie marchewke i na 3 godz spokój? Po pierwsze moze pluć i nie zjesc calej porcji. Po drugie ta marchewka przelatuje w calosci nie strawiona wcale poczatkowo wiec moze na 1,5 albo dwie godz plakac ze głodny. Nie ma tak latwo ze od razu sie przestawi i zje 200 ml słoiczka. Jednemu smakuje inny nie chce. Jeden ma zaparcia i nie chce wody za nic. Drugi chetnie pije wodę
A to sie tak da ze zamiast jednego posilku mlecznego da sie marchewke i na 3 godz spokój? Po pierwsze moze pluć i nie zjesc calej porcji. Po drugie ta marchewka przelatuje w calosci nie strawiona wcale poczatkowo wiec moze na 1,5 albo dwie godz plakac ze głodny. Nie ma tak latwo ze od razu sie przestawi i zje 200 ml słoiczka. Jednemu smakuje inny nie chce. Jeden ma zaparcia i nie chce wody za nic. Drugi chetnie pije wodę
Jasne że się nie da przewidzieć pewnych rzeczy. Mój pije chetnie wodę lub herbatkę. Pierwsze próby z ziemniakami i marchewką mamy za sobą. Na razie nie pluje. Żyje nadzieja że będę sukcesywnie zwiekszać posilki i je wzbogacać a wycofywać tzn zmniejszać porcje mleka. Akurat mamy ten posilek przedstrategiczną bo ostatnią drzemką. Choć zdaje sobie sprawe że może to trochę trwać. Mam nadzieję że będzie ok inaczej bedzir trzeba tak przenieść posilek żeby drzemki nie zawalać ale to sie w praniu okaże.
Przedszkolny moze byc niewidoczny dla kazdego ale sie zgadzam ze lepszy na rozkminy kto ile spi Na rozszerzanie diety byly tez inne watki.
Jak @wiesia znasz nazwe wątku dietowego to ja bardzo chetnie. Nie wiem czy przedszkole ma takie doświadczenie jak wy tu w tym wątku. Jeśli go zaśmiecam.... cóż przepraszam nowa jestem i też nie za bardzo mam czas grzebać w dalekich watkach forum.
Załozyłam nowy wątek. Może inni też skorzystają:bigsmile:
Mojemu maluchowi ropieją oczka. Zwłaszcza po spaniu ma "zaklejone". Wiem, że to dośc częsty problem i moze się wiązać z zatkaniem kanalika łzowego. Póki co, doraźnie przemywam wodą. Ale może znacie jakieś bardziej skuteczne sposoby?
Raczej tu nie zaglądam, choc sama założyłam ten wątek. Przeczytałam mój pierwszy post w tym wątku z maja 2011 i sie wzruszyłam. I na powrót zapachniało mi niemowlakiem Wrawdzie mi akurat dzieci nie przybyło, ale moj "maluch" juz idzie do szkoły.
A nasz najmlodszy skonczyl dzis 5 miesięcy. I przyznam fajnie się czyta te rozkminy nad jedzeniem z usmiechem trochę, bo kazdy poczatkujacy tak ma, ale przy piatym to juz nawet takie pomysly do glowy nie przychodza ani takie pytania, wszystko na wyczucie idzie. I dziecko żyje, także nie potrzeba sie zbytnio stresowac. Ja rozszerzalam diete zaczynajac od sloiczkow( o zgrozo!) owocowych, najpierw jeden na dwa dni, jak zasmakowalo to do tego kaszki troszke-gotowca. To tak az nauczy sie polykac i sprawnie jesc. Potem jak juz wieksze ilosci to gotuje owoce sama i platki jaglane, albo zupki.Ale na poczatku wdg. mnie sie nie oplaca takich malych ilosci przygotowywac samemu.
A ja czytam i zastanawiam się czy za bardzo wyluzowana nie jestem Nie wiem nawet jak, kiedy i w jakiej kolejności wprowadzalam pokarmy. Jako pierwszy dawałam chleb- skórki do ciamkania
@mamaw, a wg mnie jak najbardziej się opłaca przygotować samemu. Mały garnuszek, kawałeczek warzywa, pokroić i bardzo szybko gotowe. Po co kupować coś, co stoi miesiącami w słoiku?
Mój skończył 7 miesięcy 2 tygodnie temu a dopiero zaczynam mu dawać stałe pokarmy bo remont miałam i nie bawię się w jakieś obserwacje. Zupka z warzyw ...
Najszybciej - płatki jaglane (2-3 łyżki) na gotująca się wodę. Do ugotowanych (moment) zetrzeć na drobnych oczkach jabłko. Od razu temperatura posiłku do podania małej paszczy. Płatki jaglane odkryłam przy 6 dziecku .
A nasz najmlodszy skonczyl dzis 5 miesięcy. I przyznam fajnie się czyta te rozkminy nad jedzeniem z usmiechem trochę, bo kazdy poczatkujacy tak ma, ale przy piatym to juz nawet takie pomysly do glowy nie przychodza ani takie pytania, wszystko na wyczucie idzie. I dziecko żyje, także nie potrzeba sie zbytnio stresowac. Ja rozszerzalam diete zaczynajac od sloiczkow( o zgrozo!) owocowych, najpierw jeden na dwa dni, jak zasmakowalo to do tego kaszki troszke-gotowca. To tak az nauczy sie polykac i sprawnie jesc. Potem jak juz wieksze ilosci to gotuje owoce sama i platki jaglane, albo zupki.Ale na poczatku wdg. mnie sie nie oplaca takich malych ilosci przygotowywac samemu.
No właśnie i żeby na wyczucie robić doświadczenie trzeba mieć. No i jak każda matka chciałabym aby wszystko odbyło się płynnie bez zakłóceń tak żeby i dziecku i mnie było dobrze a tak nie zawsze się da....
@Tesska, generalnie dziecko (dzieci) jest dobrym, nieustającym bodźcem uczącym rodziców elastyczności i pokory wobec tego, co by rodzic chciał. Czasami te "chcenia" są zbieżne, np. można zaobserwować regularność drzemek i tak "ustawiać" dzień, aby dziecko wtedy mogło zasnąć. A czasami tej regularności nie ma i trzeba nauczyć reagować się "tu i teraz" - o, TERAZ jest zmęczony, TERAZ jest głodny, TERAZ trzeba wszystko odłożyć i zająć się dzieckiem.
Niezadowolone z życia dziecię będzie najprawdopodobniej płakać/ marudzić itp. Wtedy sprawdzamy: czy pielucha ok., czy nie za ciepło/ za zimno (karczek) - zwykle chłopcy wolą mieć chłodniej, niż się mamom wydaje, i - czy GŁODNE. I dajemy jeść.
Warto swoje "dorosłe" jedzenie tak gotować, żeby od razu Małemu Człowiekowi ze wspólnego garnka dawać. Teraz jest super sezon - tylko brać i gotować zupy-kremy, z wkładką np. z jaglanki. Moje nie na mm, ale w 5 msc. najmłodszy syn wcinał jako pierwszą zupę cukiniową, a potem całą resztę (był na diecie 3xbez, więc warzywa, kasze i mięso indyka było podstawą naszego żywienia). Zupa zastąpiła posiłek mleczny. Zupy najlepiej "monotematyczne", żeby wyłapać ew. alergen. Ja duszę na oliwie warzywa, dolewam wodę, przyprawiam, gotuję do miekkości i blenuję. Potem można w słoiczki po gerberach i ma się zapas. Mrozić można.
ja moim w sloiki duze po majonezie wale... wczoraj po sloiczkowych marchewce z jabluszkiem i platkami jaglanymi darli sie caly dzien..ale to chyba z glodu
@Karolinka, różnie robię. Mroziłam kiedyś, teraz - przy dużej rodzinie i dużym dziecku (15 msc.) nie ma konieczności. Bo muszę mieć codziennie obiad, albo choć zupę .
Wiadomo - świeże lepiej, ale jak swoje zamrozisz to też ok. Można też zawekować, ale to zawsze przekraczało moje możliwości - wtedy masz "swoje" słoiczki, gotowe do jedzenia. Myślę, że łatwiej by nawet mrozić w formie do muffinek, bo wtedy lepiej wyciągać porcje kolejne.
Od trzeciego dziecka gotuję wspólne jedzenie dla wszystkich, wtedy zawsze mogę zostawić trochę zupy na drugi dzień dla malucha, bez konieczności specjalnej obróbki. Co polecam.
Zupa warzywna to jest pół godziny pracy. Cukiniowa, dyniowa, jarzynowa, brokułowa, marchewkowa, szpinakowa... Mniam.
Już gdzieś pisałam, ale powtórze, bo może się przyda - takim jeszcze nie gryzącym szykowałam specjalne mięso do wzbogacania zupek warzywnych. Gotowałam królika, starannie oddzielałam od kości i blendowałam gładko, pierwsze porcje jeszcze przecierałam przez sitko, ciut starszemu juz nie. I teraz pomysł, z ktorego jestem dumna na tacę, na papier do pieczenia narzucałam takie kupki papki, jak bezy i tak zamrażałam, po zamrożeniu pakowałam te pojedyncze porcje po kilka do woreczków i tak przechowywałam w zamrażarce. Do świeżo ugotowanej zupy wrzucałam taką porcję i gotowe. A zupa z samych warzyw, to naprawdę chwila.
Planowanie jest bardzo dobre. Pozwala zobaczyć, gdzie w ciągu dnia jesteśmy, co miałyśmy zrobić np. ważnego (mi przy małych dzieciach wylatuje wszystko z pamięci). Ale, ale plan jest dla nas, a nie my dla planu. I plan jest po to, żeby go zmieniać, jak mawiał mój mądry hufcowy. Czyli - umiejętność rezygnacji z planu, jeśli się NIE DA. Najtrudniej się na to samemu zgodzić. Na zmianę MOICH planów. Oczywiście - najlepszych. Są dni, gdzie wszystko idzie jak po sznurku. A potem - dzień, gdzie nic nie idzie. Albo leży i kwiczy, i my też. Życie.
@Tesska, generalnie dziecko (dzieci) jest dobrym, nieustającym bodźcem uczącym rodziców elastyczności i pokory wobec tego, co by rodzic chciał. Czasami te "chcenia" są zbieżne, np. można zaobserwować regularność drzemek i tak "ustawiać" dzień, aby dziecko wtedy mogło zasnąć. A czasami tej regularności nie ma i trzeba nauczyć reagować się "tu i teraz" - o, TERAZ jest zmęczony, TERAZ jest głodny, TERAZ trzeba wszystko odłożyć i zająć się dzieckiem.
Niezadowolone z życia dziecię będzie najprawdopodobniej płakać/ marudzić itp. Wtedy sprawdzamy: czy pielucha ok., czy nie za ciepło/ za zimno (karczek) - zwykle chłopcy wolą mieć chłodniej, niż się mamom wydaje, i - czy GŁODNE. I dajemy jeść.
Warto swoje "dorosłe" jedzenie tak gotować, żeby od razu Małemu Człowiekowi ze wspólnego garnka dawać. Teraz jest super sezon - tylko brać i gotować zupy-kremy, z wkładką np. z jaglanki. Moje nie na mm, ale w 5 msc. najmłodszy syn wcinał jako pierwszą zupę cukiniową, a potem całą resztę (był na diecie 3xbez, więc warzywa, kasze i mięso indyka było podstawą naszego żywienia). Zupa zastąpiła posiłek mleczny. Zupy najlepiej "monotematyczne", żeby wyłapać ew. alergen. Ja duszę na oliwie warzywa, dolewam wodę, przyprawiam, gotuję do miekkości i blenuję. Potem można w słoiczki po gerberach i ma się zapas. Mrozić można.
Ja właśnie tak buduje schemat drzemek. To znaczy 2x tak było i jak ustalaliśmy 4 drzemki i potem przy ustalaniu 3. Było tak że przez pewien czas trybiły jak w zegarku 4 drzemki, potem widziałam że trudniej mu się zasypia że jakoś te drzemki trzeszczą, że ich zadużo i pewnego dnia odmowił jednej z drzemek (żeby się rodzice nie nudzili 2 dni przed chrztem) no i później kładliśmy malego jak był na prawdę zmeczony i spał do oporu. Oczywiście pare razy się zdarzyły 4 drzemki i po mniej wiecej 2 tygodniach się unormowało na ok 1 miesiac. Teraz drzemki nie trzeszczą tzn wszystkie są potrzebne ale stały się plastyczne. Czasem ciut wcześniej się kładzie czasem ciut później. Do nastepnej zmiany jeszcze czas ale synek uczy nas plastyczności. Myślę że drzemki zależą od tego jak bardzo jest aktywny w ciągu dnia i co się dzieje.
Jeśli chodzi o jedzenie to jesteśmy na samym początku. Na razie 3 dni była marchewka i było ok. Dziś trzeci dzień ziemniaki. Na razie było smakowanie a teraz myślę żeby przez kolejne 6 dni podawać na zmiane i zobaczę ile jest w stanie zjeść i jak to się ma do ilości mleka. Potem kolejne produkty. Myślę jeszcze o dyni i brokule, a potem będę zupkę wzbogacać w kolejne produkty. Bardzo cenna jest ta rada o monotematycznosci i chyba trzeba do tego dodać aby się nie śpieszyć. Ale jak pójdzie zależy od jutra, bo dziś się wściekał przy jedzeniu mleka i muszę jutro sprawdzić dlaczego. Smakowało mu bardzo. Jak widzi łyżeczkę to się trzęsie z radości. Bardzo ładnie je mimo że jezyk pracuje jak przy ssaniu, podczas jedzenia papki był zadowolony ale zdenerwował się jak poszłam po butelkę. Na chwilę sie uspokoił a potem się trochę denerwował i na zmianę uspokajał. Nie wiem czy to wynikało być może z tego że mleko jeszcze było a on się już najadał. Zostawil 10ml z 150ml a zjadl 40g papki ziemniaczanej. To sie zbiega też z tym że dziś odkrył jak z pleców przewracać się na brzuch i jest za fascynowany i strasznie się frustruje że się meczy. Wiec takie dwa w jednym odkrywa że ma nową umiejetność motoryczną i że najada się inaczej. Muszę jutro sprawdzić przy tej samej wielkościowo porcji jak bedzie reagował. Być może marudzenie to nadmiar wrażeń. No i tak kalkuluje ale głównie obserwuję i modyfikuje choć staram się go prowadzić ku nowym doświadczeniom ale nie chcę działać za szybko.
Z tymi zupkami super pomysł ale pewnie jak będzie trochę bardziej doświadczony żywieniowo? O matko! Ale się rozpisałam.
Komentarz
w przedszkolnym, to się można martwić, tym że dziecko samowolnie chce rozszerzać dietę w złym kierunku.
Na rozszerzanie diety byly tez inne watki.
Mój pije chetnie wodę lub herbatkę.
Pierwsze próby z ziemniakami i marchewką mamy za sobą.
Na razie nie pluje.
Żyje nadzieja że będę sukcesywnie zwiekszać posilki i je wzbogacać a wycofywać tzn zmniejszać porcje mleka.
Akurat mamy ten posilek przedstrategiczną bo ostatnią drzemką.
Choć zdaje sobie sprawe że może to trochę trwać.
Mam nadzieję że będzie ok inaczej bedzir trzeba tak przenieść posilek żeby drzemki nie zawalać ale to sie w praniu okaże.
Nie wiem czy przedszkole ma takie doświadczenie jak wy tu w tym wątku.
Jeśli go zaśmiecam.... cóż przepraszam nowa jestem i też nie za bardzo mam czas grzebać w dalekich watkach forum.
Przeczytałam mój pierwszy post w tym wątku z maja 2011 i sie wzruszyłam.
I na powrót zapachniało mi niemowlakiem
Wrawdzie mi akurat dzieci nie przybyło, ale moj "maluch" juz idzie do szkoły.
Nie wiem nawet jak, kiedy i w jakiej kolejności wprowadzalam pokarmy. Jako pierwszy dawałam chleb- skórki do ciamkania
Płatki jaglane odkryłam przy 6 dziecku .
W zależności od sezonu wrzucamy inne owoce.
No i jak każda matka chciałabym aby wszystko odbyło się płynnie bez zakłóceń tak żeby i dziecku i mnie było dobrze a tak nie zawsze się da....
Czasami te "chcenia" są zbieżne, np. można zaobserwować regularność drzemek i tak "ustawiać" dzień, aby dziecko wtedy mogło zasnąć. A czasami tej regularności nie ma i trzeba nauczyć reagować się "tu i teraz" - o, TERAZ jest zmęczony, TERAZ jest głodny, TERAZ trzeba wszystko odłożyć i zająć się dzieckiem.
Niezadowolone z życia dziecię będzie najprawdopodobniej płakać/ marudzić itp. Wtedy sprawdzamy: czy pielucha ok., czy nie za ciepło/ za zimno (karczek) - zwykle chłopcy wolą mieć chłodniej, niż się mamom wydaje, i - czy GŁODNE. I dajemy jeść.
Warto swoje "dorosłe" jedzenie tak gotować, żeby od razu Małemu Człowiekowi ze wspólnego garnka dawać. Teraz jest super sezon - tylko brać i gotować zupy-kremy, z wkładką np. z jaglanki.
Moje nie na mm, ale w 5 msc. najmłodszy syn wcinał jako pierwszą zupę cukiniową, a potem całą resztę (był na diecie 3xbez, więc warzywa, kasze i mięso indyka było podstawą naszego żywienia). Zupa zastąpiła posiłek mleczny.
Zupy najlepiej "monotematyczne", żeby wyłapać ew. alergen.
Ja duszę na oliwie warzywa, dolewam wodę, przyprawiam, gotuję do miekkości i blenuję.
Potem można w słoiczki po gerberach i ma się zapas. Mrozić można.
zakręcasz te słoiki gerberki i mrozisz ?
wracam do pracy i może tych zup trochę bym pomroziła
Wiadomo - świeże lepiej, ale jak swoje zamrozisz to też ok. Można też zawekować, ale to zawsze przekraczało moje możliwości - wtedy masz "swoje" słoiczki, gotowe do jedzenia.
Myślę, że łatwiej by nawet mrozić w formie do muffinek, bo wtedy lepiej wyciągać porcje kolejne.
Od trzeciego dziecka gotuję wspólne jedzenie dla wszystkich, wtedy zawsze mogę zostawić trochę zupy na drugi dzień dla malucha, bez konieczności specjalnej obróbki.
Co polecam.
Zupa warzywna to jest pół godziny pracy.
Cukiniowa, dyniowa, jarzynowa, brokułowa, marchewkowa, szpinakowa... Mniam.
Gotowałam królika, starannie oddzielałam od kości i blendowałam gładko, pierwsze porcje jeszcze przecierałam przez sitko, ciut starszemu juz nie.
I teraz pomysł, z ktorego jestem dumna na tacę, na papier do pieczenia narzucałam takie kupki papki, jak bezy i tak zamrażałam, po zamrożeniu pakowałam te pojedyncze porcje po kilka do woreczków i tak przechowywałam w zamrażarce.
Do świeżo ugotowanej zupy wrzucałam taką porcję i gotowe.
A zupa z samych warzyw, to naprawdę chwila.
jak ja to ogarnę, mam też opiekunkę
rożne są sposoby
koleżanka robi jedzenie w niedzielę aż do czwartku, u mnie to się nie sprawdzi
obiad będe robić codziennie wieczorem
i jeszcze gotuję 6 psom, ale to co 2 dzień się wydarza
Planowanie jest bardzo dobre. Pozwala zobaczyć, gdzie w ciągu dnia jesteśmy, co miałyśmy zrobić np. ważnego (mi przy małych dzieciach wylatuje wszystko z pamięci).
Ale, ale
plan jest dla nas, a nie my dla planu.
I plan jest po to, żeby go zmieniać, jak mawiał mój mądry hufcowy.
Czyli - umiejętność rezygnacji z planu, jeśli się NIE DA. Najtrudniej się na to samemu zgodzić. Na zmianę MOICH planów. Oczywiście - najlepszych.
Są dni, gdzie wszystko idzie jak po sznurku. A potem - dzień, gdzie nic nie idzie. Albo leży i kwiczy, i my też. Życie.
To znaczy 2x tak było i jak ustalaliśmy 4 drzemki i potem przy ustalaniu 3.
Było tak że przez pewien czas trybiły jak w zegarku 4 drzemki, potem widziałam że trudniej mu się zasypia że jakoś te drzemki trzeszczą, że ich zadużo i pewnego dnia odmowił jednej z drzemek (żeby się rodzice nie nudzili 2 dni przed chrztem) no i później kładliśmy malego jak był na prawdę zmeczony i spał do oporu. Oczywiście pare razy się zdarzyły 4 drzemki i po mniej wiecej 2 tygodniach się unormowało na ok 1 miesiac. Teraz drzemki nie trzeszczą tzn wszystkie są potrzebne ale stały się plastyczne. Czasem ciut wcześniej się kładzie czasem ciut później. Do nastepnej zmiany jeszcze czas ale synek uczy nas plastyczności. Myślę że drzemki zależą od tego jak bardzo jest aktywny w ciągu dnia i co się dzieje.
Jeśli chodzi o jedzenie to jesteśmy na samym początku. Na razie 3 dni była marchewka i było ok. Dziś trzeci dzień ziemniaki. Na razie było smakowanie a teraz myślę żeby przez kolejne 6 dni podawać na zmiane i zobaczę ile jest w stanie zjeść i jak to się ma do ilości mleka. Potem kolejne produkty. Myślę jeszcze o dyni i brokule, a potem będę zupkę wzbogacać w kolejne produkty.
Bardzo cenna jest ta rada o monotematycznosci i chyba trzeba do tego dodać aby się nie śpieszyć.
Ale jak pójdzie zależy od jutra, bo dziś się wściekał przy jedzeniu mleka i muszę jutro sprawdzić dlaczego.
Smakowało mu bardzo. Jak widzi łyżeczkę to się trzęsie z radości. Bardzo ładnie je mimo że jezyk pracuje jak przy ssaniu, podczas jedzenia papki był zadowolony ale zdenerwował się jak poszłam po butelkę. Na chwilę sie uspokoił a potem się trochę denerwował i na zmianę uspokajał. Nie wiem czy to wynikało być może z tego że mleko jeszcze było a on się już najadał. Zostawil 10ml z 150ml a zjadl 40g papki ziemniaczanej.
To sie zbiega też z tym że dziś odkrył jak z pleców przewracać się na brzuch i jest za fascynowany i strasznie się frustruje że się meczy.
Wiec takie dwa w jednym odkrywa że ma nową umiejetność motoryczną i że najada się inaczej. Muszę jutro sprawdzić przy tej samej wielkościowo porcji jak bedzie reagował. Być może marudzenie to nadmiar wrażeń.
No i tak kalkuluje ale głównie obserwuję i modyfikuje choć staram się go prowadzić ku nowym doświadczeniom ale nie chcę działać za szybko.
Z tymi zupkami super pomysł ale pewnie jak będzie trochę bardziej doświadczony żywieniowo?
O matko! Ale się rozpisałam.