Jak ktoś jest dorosły to jego sprawa co je. Najbardziej nie rozumiem ludzi zmuszających bardzo małe dzieci do przejęcia ich czasem bardzo dziwnej ideologii kulinarnej.
a nie lepiej zachować zdrowy rozsądek?
A zdrowy rozsądek to po prostu umiar a nie całkowite wykluczenie posiłków, ktore może i zbyt zdrowe nie są ale i nie są też truciznami.
Spiochu, ludzie roznie oceniaja co jest dla nich zdrowe, a co nie.
Dla jednych znajomych jestem jakas fanatyczka zdrowego jedzenia, dla innych jem niezdrowo. Jedni ludzie nie widza np. problemu w tym, zeby dzieciom slodycze czy inne chipsy dawac, dla mnie to nie do pomyslenia. Jesli ktos uwaza, ze cos mu nie sluzy, to jego sprawa.
A macie taką potrawę, której nigdy przenigdy byście nie zjedli?
chyba wlasnie takie typu wnetrznosci, fuj!
Chociaz kiedys sie odwazylam i zjadlam grilowanego konika polnego i jednego takiego bialego, tlustego robala :bigsmile:
,, jądra barana"
Niektóre potrawy azjatyckie np. psinina ( to taki trochę kanibalizm ), kocina, głowizna i jądra czyjekolwiek oraz np. dżdżownice oraz różne robale. Nie cierpię ostryg i ślimaków oraz zgliwiałego sera smażonego :il: a także kapusty zakiszanej stopami, w życiu nie wypiłabym soczków robionych z liści przez szamanów afrykańskich , amazońskich przez międlenie w ustach tychże a potem wypluwanych. Nie widziałam tego na własne oczy ale ponoć tak się robi.
[cite] Katarzyna:[/cite]@prowincjuszka - a ja nie rozumiem ludzi zmuszających swoje bardzo małe dzieci do jedzenia mieszanek mlekozastępczych i słoiczkowego jedzenia.
MSPANC
Katarzyno znaczy się o mleku mod piszesz? Ja niewiem co jest niby złego w mleku mod,moje dziewczyny wszystkie były/są uczulone na mleko krowie i o ile są w stanie przyswoic mleczne rzeczy o tyle samego mleka krowiego do 2rż nie mogły pić,więc pozostawało mleko modyfikowane.nie widze w tym nic złego.słoiczek od wielkiego dzwonu jak się dziecku da to też nic złego.
Śpiochu, nie zjem takiego kurczaka, bo nie jadam mięsa od ponad 20 lat. Myślę, że śladowe ilości dzieci są karmione mięsem ekologicznym. Nawet jak jadłam mięso, to też były rzeczy, których nie ruszyłam, typu flaki i tatar. Nie wiem, jak kiedyś będzie wyglądało nasze menu, na razie żyjemy w warunkach, gdzie jest tyle innego pokarmu, że mięso nie jest nam potrzebne o konieczne do życia.
Prowincjuszko, jak piszesz o mnie, to pisz, a nie tak ukradkiem i naokoło. Moje dzieci nie dostają mleka i sera, jajek też nie. To chyba naturalne, że rodzice wychowują dzieci tak, jak uważają dla nich za najlepsze i wg wiedzy, jaką mają. Ty wychowujesz i karmisz tak, jak karmisz, już bez wchodzenia w szczegóły. Ja robię tak, jak uważam i jest to korzystne dla ich zdrowia. Moje dzieci od zawsze słyszą, że mięso, nabiał etc to nie są produkty dla nich zakazane, jesli będą chciały je kiedyś jeść, to będą jadły.
Wegetarianim wzbudza wiele emocji, włącznie do mówienia, że nie jedzenie jest najważniejsze etc. Dla organizmu, który dopiero buduje swoje tkanki jest najważniejsze. Ale najważniejsze to nie znaczy takie, które się kupi w sklepie (słoiczki, gotowe kaszki, ciasteczka, danonki etc), ale proste, przygotowane w domu z prostych składników pokarmowych.
Dziwne jest dla mnie rozmawiać z kimś o odzywianiu, kto ma wiedzę pochodzącą z gazet, przyjmowaną bezkrytycznie. Wiele osób oburza się na forum, że media kłamia na temat rodzin wielodzietnych, że pokazują wypaczony obraz katolika (mohera bez rozumu) etc, ale w innych sprawach przyjmuje bez reflekcji to, co się im podaje. śmieszą mnie bardzo argumenty, że w takiej wegediecie brakuje cynku, żelaza, chromu (u nas te i inne składniki są zawsze dużo wyższe niż przewidują normy). Po prostu wypowiadają się ludzie, co nie mają wiedzy i jak zabierze im się z talerza schabowego, mielone i parówki, to zostaje im już tylko do jedzenia chleb, ziemniaki i pomidor. Takie rzeczy jak sezam, migdały etc, będące kopalnią wapnia, cynku etc nie są im osobiście znane.
[cite] Maciejka:[/cite]Agnieszko, no kazdy ma swoja granice oceny co dobre, a co nie.
Osobiscie uwazam, ze mleko, szczegolnie krowie nie jest dzieciom potrzebne.
moje lubią mleko pić:/ już się naczytałam o mleku w wątku o mleku
Jedno z moich dostało obrzydzenia przez to, że kiedyś na wakacjach przez źle pojętą grzeczność zostało zmuszone przez babcię do wypicia ugotowanego, przypalonego mleka z kożuchami przez pewną gospodynię. Długo trwało kombinowanie jak podać mleko w formie , która nie będzie jej się z tym przykrym przeżyciem kojarzyła ( oprócz innego nabiału). Aż w końcu przeprosiła się z mlekiem i zaczęła pić .
Nikogo też nie zmuszam do picia i jedzenia jeśli nie chce bo zmuszanie do czegokolwiek skutek ma zwykle odwrotny....Ale kategorycznie zabronić , szaleć przy zakupach czy to ekologiczne czy zgodne z dietą naszych jedzących korzonki praprzodków czy nie? To sie może skończyć nerwicą....
Śpioch, jak masz zróżnicowaną dietę, to nie do ciebie oczywiście będzie. Z moich doświadczeń wynika jednak, że ci to tak strasznie zacietrzewiają się, jak słyszą o diecie wege, sami mają dietę niezwykle ubogą, parówki, schabowy, buła z kiełbachą, wszystko popijane colą, czy jak starsi to piwem... My nie jesteśmy wege, nie zawsze jemy bardzo zdrowo, ale bardzo lubię czytać Anię D, jest dla mnie wielkim autorytetem żywieniowym i inspiracją:)
Może to będzie trochę OT, ale w czasie tegorocznych wakacji przeraziło mnie, że co raz więcej jest otyłych dzieci, koszmar. Choć to, to nie tylko zła dieta, ale przede wszystkim brak ruchu.
Moj najstarszy jaglankę tylko z mięsem:). I jak pisałam, my wege nie jesteśmy, głównie z powodu tego, że lubimy mięso, nie mówiąc już o rybach.
W ogóle przy naszym trybie życia trudno oprzeć się tylko na tym co się samemu ugotuje, dlatego, jak mogę to gotuję najzdrowiej jak się da, żeby zasilić wszystkich na zapa:)
[cite] Spioch:[/cite]Tak się dzieje ponieważ wielu ludzi wybiera wegetarianizm nie tyle z powodów zdrowotnych co ideologicznych. Przeważa błędnie pojmowane przykazania "nie zabijaj", które rozciąga się na zwierzęta lub wpływy innych błędnych religii wschodnich.
Protestantyzm a wtym i ADS nie są kościołem ze wschodu ani blidkiego ani dalekiego a stosują się do PŚ.
Jak widzę ładowane do rzeźnika świnie sąsiada to też serce mi się kraje, aż się odechciewa mięsa jakiegokolwiek. Jednak z niepiciem mleka przez dzieci w wieku przedszkolnym to mi się wydaje przesadne. I ta obsesja na zakupach u znajomych wegan ( - to nie o Ani D. bo jej nie znam ).
Jednak z niepiciem mleka przez dzieci w wieku przedszkolnym to mi się wydaje przesadne.
chyba bylo juz kiedys dyskusja o mleku, nie chce znow zaczynac od nowa, powiem tylko jak to u nas jest: oboje nie lubimy mleka, wiec automatycznie nie ma go w domu. Poza tym mleko czesto wywoluje alergie, jest zle przyswajane itd. , ale przekwaszone mleko (jugurty, sery, kefir) juz nie. Dlatego wole, zeby mlody wlasnie jogurt zjadl, a nie mleka sie napil.
Komentarz
MSPANC
a znasz takich ? Bo ja nie.
A zdrowy rozsądek to po prostu umiar a nie całkowite wykluczenie posiłków, ktore może i zbyt zdrowe nie są ale i nie są też truciznami.
Dla jednych znajomych jestem jakas fanatyczka zdrowego jedzenia, dla innych jem niezdrowo. Jedni ludzie nie widza np. problemu w tym, zeby dzieciom slodycze czy inne chipsy dawac, dla mnie to nie do pomyslenia. Jesli ktos uwaza, ze cos mu nie sluzy, to jego sprawa.
bardzo wiele, ku oburzeniu znajomych...
chyba wlasnie takie typu wnetrznosci, fuj!
Chociaz kiedys sie odwazylam i zjadlam grilowanego konika polnego i jednego takiego bialego, tlustego robala :bigsmile:
Niektóre potrawy azjatyckie np. psinina ( to taki trochę kanibalizm ), kocina, głowizna i jądra czyjekolwiek oraz np. dżdżownice oraz różne robale. Nie cierpię ostryg i ślimaków oraz zgliwiałego sera smażonego :il: a także kapusty zakiszanej stopami, w życiu nie wypiłabym soczków robionych z liści przez szamanów afrykańskich , amazońskich przez międlenie w ustach tychże a potem wypluwanych. Nie widziałam tego na własne oczy ale ponoć tak się robi.
Ej ej tylko ludzi nie jedz
Osobiscie uwazam, ze mleko, szczegolnie krowie nie jest dzieciom potrzebne.
Prowincjuszko, jak piszesz o mnie, to pisz, a nie tak ukradkiem i naokoło. Moje dzieci nie dostają mleka i sera, jajek też nie. To chyba naturalne, że rodzice wychowują dzieci tak, jak uważają dla nich za najlepsze i wg wiedzy, jaką mają. Ty wychowujesz i karmisz tak, jak karmisz, już bez wchodzenia w szczegóły. Ja robię tak, jak uważam i jest to korzystne dla ich zdrowia. Moje dzieci od zawsze słyszą, że mięso, nabiał etc to nie są produkty dla nich zakazane, jesli będą chciały je kiedyś jeść, to będą jadły.
Wegetarianim wzbudza wiele emocji, włącznie do mówienia, że nie jedzenie jest najważniejsze etc. Dla organizmu, który dopiero buduje swoje tkanki jest najważniejsze. Ale najważniejsze to nie znaczy takie, które się kupi w sklepie (słoiczki, gotowe kaszki, ciasteczka, danonki etc), ale proste, przygotowane w domu z prostych składników pokarmowych.
Dziwne jest dla mnie rozmawiać z kimś o odzywianiu, kto ma wiedzę pochodzącą z gazet, przyjmowaną bezkrytycznie. Wiele osób oburza się na forum, że media kłamia na temat rodzin wielodzietnych, że pokazują wypaczony obraz katolika (mohera bez rozumu) etc, ale w innych sprawach przyjmuje bez reflekcji to, co się im podaje. śmieszą mnie bardzo argumenty, że w takiej wegediecie brakuje cynku, żelaza, chromu (u nas te i inne składniki są zawsze dużo wyższe niż przewidują normy). Po prostu wypowiadają się ludzie, co nie mają wiedzy i jak zabierze im się z talerza schabowego, mielone i parówki, to zostaje im już tylko do jedzenia chleb, ziemniaki i pomidor. Takie rzeczy jak sezam, migdały etc, będące kopalnią wapnia, cynku etc nie są im osobiście znane.
Nikogo też nie zmuszam do picia i jedzenia jeśli nie chce bo zmuszanie do czegokolwiek skutek ma zwykle odwrotny....Ale kategorycznie zabronić , szaleć przy zakupach czy to ekologiczne czy zgodne z dietą naszych jedzących korzonki praprzodków czy nie? To sie może skończyć nerwicą....
Może to będzie trochę OT, ale w czasie tegorocznych wakacji przeraziło mnie, że co raz więcej jest otyłych dzieci, koszmar. Choć to, to nie tylko zła dieta, ale przede wszystkim brak ruchu.
W ogóle przy naszym trybie życia trudno oprzeć się tylko na tym co się samemu ugotuje, dlatego, jak mogę to gotuję najzdrowiej jak się da, żeby zasilić wszystkich na zapa:)
chyba bylo juz kiedys dyskusja o mleku, nie chce znow zaczynac od nowa, powiem tylko jak to u nas jest: oboje nie lubimy mleka, wiec automatycznie nie ma go w domu. Poza tym mleko czesto wywoluje alergie, jest zle przyswajane itd. , ale przekwaszone mleko (jugurty, sery, kefir) juz nie. Dlatego wole, zeby mlody wlasnie jogurt zjadl, a nie mleka sie napil.