[cite] Paweł i Ola:[/cite]Nie jest. Pius XI uczył, że od łokcia w górę jest grzech. Brawario, że nie, bo i sam t-shirty nosi...
Rozumiem, że uważasz szczególik z nauczania Piusa XI o zakrywaniu łokci za niezmienne i ponadczasowe? Choć sam tego nie uważam, to cieszę się z tego, że istnieją ludzie, którzy tak uważają. Lepsze to niż twierdzić, że ewolucja kultury czy warunki klimatyczne czynią skromnym zwyczaj publicznego pokazywania się w samej bieliźnie.
[cite] Milagro:[/cite]Czyli które to zasady dokładnie?
Napisałem już powyżej - te, które tradycyjna moralistyka katolicka zwykła nazywać mianem "mniej skromnych": piersi, uda, pośladki, łono, brzuch, plecy.
Za czasów Piusa XI miała miejsce szokująca zmiana mody. Stało się to nagle i w sposób dość konsekwentny. Panie z długich sukien z długimi rękawami, stójką pod szyją , gorsetów bardzo sztywnych, kapeluszy i woalek nagle ni z tego ni z owego przerzuciły się na suknie- worki przypominające halki, które były cieniutkie, nieco po za kolano lub,, co gorsza" przed, całkowicie bez rękawów ( czyli gołe ramię ), z wielkimi , luźnymi dekoltami a na domiar złego pozbyły się gorsetów a jeszcze nie zakładały stanika więc widok mógł być wątpliwie estetyczny zwłaszcza gdy tak odziane modnisie nie miały 18 lat tylko 40. To był szok kulturowy i obyczajowy bo razem z tym przyszła tez moda na przebywanie w nocnych klubach, kopcenie papierochów ( co prawda w lufce) przez kobiety i rozwody. Trendy było stać się ,, rozwódką" ( oczywiście z majątkiem)być na bakier z kościołem oraz przypominać wyglądem i zachowaniem tancerki z Moulin Rouge. Trochę się ówczesnemu papieżowi nie dziwię. Ale teraz, żeby szaleć z tym niechodzeniem na basen czy rozdzielaniem małżeństw to trochę przesada.
[cite] hipolit:[/cite]....jeden będzie fantazjował widząc całkowicie nagą kobietę
a drugi będzie się "ślinił" na widok gołej stopy czy nie do końca odsłoniętego karku kobiecego......
Ale przyznaj, ze w koncowych przykladach kobieta jest niewinna
Ale branie przykładu z krajów muzułmańskich jakie tam oni mają super procedury rzekomo chroniące dobre obyczaje to trochę dziwne. Nie chcę oceniać tych ludzi ale tam to nie ma nic wspólnego z szacunkiem do naszej płci. Nawet starożytni bardzo pobożni Żydzi tak sie nie wygłupiali z burkami, kwefami i kamionowaniem niewiast z byle powodu.
Oni wcale nie są tacy cnotliwi, faceci potrafią być lubieżni,hedonistyczni i wykorzystywać przewagę siłową i prawną jaką mają nad kobietą.
Zresztą wystarczy przypadkiem natknąć się na satelicie na arabskie telewizje...żenuła po prostu. No i jak oni sobie wyobrażają Niebo...Nie tak jak my , że tam wszyscy są jak aniołowie. Oni twierdzą, że tam czekają na nich jakieś hurysy (nie żony) i wieczna impreza.
[cite] Paweł i Ola:[/cite]Nie jest. Pius XI uczył, że od łokcia w górę jest grzech. Brawario, że nie, bo i sam t-shirty nosi...
Rozumiem, że uważasz szczególik z nauczania Piusa XI o zakrywaniu łokci za niezmienne i ponadczasowe? Choć sam tego nie uważam, to cieszę się z tego, że istnieją ludzie, którzy tak uważają. Lepsze to niż twierdzić, że ewolucja kultury czy warunki klimatyczne czynią skromnym zwyczaj publicznego pokazywania się w samej bieliźnie.
Źle rozumiesz. Chodziło o to, że wybierasz co Ci wygodne. Albo zgadzasz się w 100% albo o kant dupy Twoje argumenty, bo ustawiasz je pod siebie czy pod cokolwiek...
[cite] Paweł i Ola:[/cite]Nie jest. Pius XI uczył, że od łokcia w górę jest grzech. Brawario, że nie, bo i sam t-shirty nosi...
Rozumiem, że uważasz szczególik z nauczania Piusa XI o zakrywaniu łokci za niezmienne i ponadczasowe? Choć sam tego nie uważam, to cieszę się z tego, że istnieją ludzie, którzy tak uważają. Lepsze to niż twierdzić, że ewolucja kultury czy warunki klimatyczne czynią skromnym zwyczaj publicznego pokazywania się w samej bieliźnie.
Źle rozumiesz. Chodziło o to, że wybierasz co Ci wygodne. Albo zgadzasz się w 100% albo o kant dupy Twoje argumenty, bo ustawiasz je pod siebie czy pod cokolwiek...
Rozumiem więc, że nie zgadzasz się z tym, iż nauczanie Piusa XI jest aktualne w 100 procentach (to znaczy nawet trochę nie uważasz je za aktualne)? Tak też myślałem. Z pewnością niemożliwością byłoby wszak wpasowanie go w tezę o skromności i wstydliwości publicznego pokazywania się w samej bieliźnie.
Muszę jednak przyznać, że troszeczkę mnie zawstydziłeś :shamed: Być może i błądzę twierdząc, iż nie wszystkie ze szczegółów nauczania tego papieża są dziś aktualne. Ale przynajmniej nie idę w tym tak daleko by usprawiedliwiać publiczne pokazywanie się w bieliźnie.
Mimo wszystko uważam jednak, że z nawet z nauczania Kościoła lub też wybitnych autorytetów kościelnych, po którym widać, iż w pewnej mierze albo odnosiło się do danych okoliczności kulturowych albo nawet popadało w pewną przesadę (w tym miejscu nie mówię o nauczaniu Kościoła, lecz o nauczaniu ludzi Kościoła) zawsze można wyodrębnić pewien podstawowy zrąb, który tak naprawdę się nie zmienia. Można np. zżymać się na różne orzeczenia soborów i synodów, w których nakazywano separować żydów od społeczeństwa chrześcijańskiego, ale gdy zważymy na to, iż żydzi (oraz Żydzi) rzeczywiście w ciągu wieków często działali na szkodę społeczeństw chrześcijańskich to już się na to nieco inaczej patrzy (chociaż sam segregacji względem żydów i Żydów nie popieram, popieram jedynie zachowywanie pewnej ostrożności względem nich). Można łapać się za głowę czytając wypowiedzi np. św. Jana Chryzostoma o tym, iż "w każdym tańcu jest czart", ale gdy spokojnie popatrzymy na historię i teraźniejszość tańców to nawet jeśli uznamy, że nieco on przesadzał łatwo będzie nam stwierdzić, iż nie przesadzał zbytnio w tym względzie. Podobnie też i można dziwować się pewnym szczegółowym kanonom skromności ustanawianym niegdyś przez Kościół, ale spokojne przyjrzenie się im pozwala dostrzec co było w nich pewną historyczną przypadłością, a co uniwersalną zasadą.
Mnie w tym wszystkim zastanawia jedno- z jednej strony mężczyzna jest głową kobiety- jest bardziej opanowany, wg niektórych bardziej inteligentny i dzięki temu psychologicznie silniejszy od kobiety. Z drugiej strony uważa się mężczyznę za całkowicie pozbawionego jakiejkolwiek logiki i skłonnego pogonić za przykrótką spódniczką.
Wydaje mi się, że te dwie wizje do siebie nie pasują.
No bo nie wyobrażam sobie powierzyć siebie i oddać decyzje i wszystko istocie, która nie potrafi nad sobą panować widząc kawałek piersi czy pośladka innej kobiety.
Panowie, jak to w końcu z wami jest?
Witam wszystkich :) Trafilam kiedys na tytulowy artykul , z ciekawosci poszukalam na ten temat wiecej i tak trafilam na to forum. Poglądy autora dosc mocno mnie zaszokowały i postanowiłam wtrącić coś od siebie. Szczerze mowiac, przed ich przeczytaniem nigdy nie przyszlo mi do glowy ze mozna tak oceniac chodzenie na plaze i w ten sposob widziec plazowiczow. Przebywanie na plazy kojarzylam wylacznie z rozrywka i odpoczynkiem. Zapewne po wczytaniu sie w tezy Brawaria zaczne zwracac baczniejsza uwage na wyglad innych plazowiczow, jako ze w te lato wybieram sie nad morze :wink:
Osobiscie przy zakupie stroju kapielowego kieruje sie wygoda, kolorem i tym czy kroj pasuje do mojej figury. Pierwsze slysze by kobiety siedzace w bikini na plazy mialy zamiar powodowac u facetow fantazje erotyczne, czy chocby przyciaganie spojrzen, mysli z podtekstami . Chyba ze autor w ten sposob rozumie zwykla chec podobania sie innym, co nie musi byc koniecznie zwiazane z powyzszym. Dlaczego kobiety nosza na plazy skape stroje? Bo chca sie opalic, lubia sie smazyc na sloncu, w upal czuja sie lepiej w skapym stroju, wokol wiekszosc kobiet jest ubrana podobnie o to stroj typowy na plaze, gdzie poza lezeniem na sloncu i kapaniem sie duzego wyboru spedzania czasu nie ma :wink: Sama mam stroj dwuczesciowy, ale w stylu sportowym, bardziej zabudowany niz typowe bikini. Do plywania ok, na plazy sie nie sprawdza, nie jest zbyt wygodny i zostawia widoczne slady po opalaniu, dlatego planuje kupic typowo "plazowe", troche bardziej wyciete bikini. Kwestia wygody.
Ktos wspomnial ze niektore osoby, np kobiety z nadwaga, wstydza sie latem isc na plaze co ma wskazywac na erotyczny "charakter" tego miejsca. Wydaje mi sie ze taka osoba generalnie ma opory przed ubraniem sie w letni/ duzo odslaniajacy stroj i nie ma to nic wspolnego z seksualnoscia tylko postrzeganiem swojego ciala, samoocena. Taka kobieta rownie dobrze moze obawiac sie pogardliwych spojrzen i komentarzy ze strony innych kobiet.
Co do podzialu na plaze damsko-meskie, wg mnie pomysl jest kompletnie niedorzeczny. Oprocz tego co napisala hipolit, czy wytlumaczenie np malej dziewczynce dlaczego nie moze isc pobawic sie na plazy z tata, bratem i kolegami nie bedzie mialo skutkow w negatywnym postrzeganiu przez dziecko swojego ciala, jak i plci przeciwnej? Jak w ogole uzasadnic dziecku cos takiego? Tym bardziej nie wyobrazam sobie rozdzielania rodzin i ludzi ktorzy przyjechali by spedzac czas razem, a nie izolowac sie od siebie z racji wlasciwie czego? I czy taki panstwowy nakaz podzialu plci mialby obowiazywac na wszystkich polskich plazach? Myslalam ze zwlaszcza ludzie wielodzietni sprzeciwiaja sie ingerencji w rodzine, ktora nakazuje co jej wolno a co nie, ale moze pod tym wzgledem widzicie to inaczej. Pozdrawiam :smile:
No bo nie wyobrażam sobie powierzyć siebie i oddać decyzje i wszystko istocie, która nie potrafi nad sobą panować widząc kawałek piersi czy pośladka innej kobiety.
Panowie, jak to w końcu z wami jest?
---
Ja odpowiem za siebie przykładem, o którym już wspomniałem: nie zauważyłbym wielkiego dekoltu koleżanki, gdyby nie powiedzieli mi o nim kumple z roku. Chcieć to móc.
zawsze można wyodrębnić pewien podstawowy zrąb, który tak naprawdę się nie zmienia.
---
Tym zrębem jest to, by nie ubierać się wyuzdanie. Nie są nim pierdoły mówiące o grubości ramiączek, długości nogawek i rękawów i ile cycka może wystawać przez dekolt, a ile nie.
Jest już jeden erotoman gawędziarz co knotzi w kwestiach seksualnych i jak mu to wychodzi - widzimy.
Nasz popęd czyni nas podatnymi na grzech, ale od tego mamy silną wolę, aby mu się nie poddawać. Można dać się zakwefić, ubierać się jak kobiety Duggerow... Tyle co to daje .
Pomiędzy tym, a wyuzdanym, tandetnym strojem jest cała gama możliwości. Inaczej ubieramy się do kościoła, pracy, inaczej uprawiając sport, jeszcze inaczej na imprezę w gronie znajomych. Nie widzę nic złego w tym, zeby na tą ostatnią ubrać się atrakcyjnie, co nie znaczy jednak wyuzdanie. Czy rzeczywiście nasza cielesność jest taka zła i powinnismy ją całkowicie skrywać?
Cielesność jest "bardzo dobra" i nie ja to pierwszy powiedziałem :cool: A złe jest to co wychodzi z serca człowieka, a nie to co wchodzi (to też nie ja pierwszy powiedziałem).
[cite] Paweł i Ola:[/cite]zawsze można wyodrębnić pewien podstawowy zrąb, który tak naprawdę się nie zmienia.
---
Tym zrębem jest to, by nie ubierać się wyuzdanie. Nie są nim pierdoły mówiące o grubości ramiączek, długości nogawek i rękawów i ile cycka może wystawać przez dekolt, a ile nie.
Jakoś nie zauwyżełem, by ktoś w tym wątku rozwodził się zbytnio nad szczegółami skromnego stroju. Kwestia stosowności publicznego pokazywania się w bikini daleko wychodzi poza kwestię tym podobnych szczegółów. Przypominam jeszcze raz tu nie chodzi o to, czy dekolt może być na dwa palce czy na cztery palce, albo czy można odsłaniać łokcie czy też nie. Tu chodzi o to, czy istnieją pewne uniwersalne i ponadkulturowe zasady skromnego ubierania się i czy w ich ramach mieści się publiczne odsłanianie i eksponowanie bardzo najbardziej intymnych sfer ciała (a coś takiego własnie zaklada noszenie bielizny zwanej bikini). Jestem przekonany, że nie. Nakazywane przez Kościół szczegóły skromnego ubioru zmieniały się w czasie, ale nigdy nie było tak, by za skromność i wstydliwość uznawano publiczne pokazywanie się w bieliźnie.
A określanie szczegółów odnośnie skromnego stroju jest z pewnością potrzebne, choćby po to, by niektórzy ludzie kierując się swą słabością, niewiedzą bądź przewrotnością nie twierdzili, że skromnym strojem są minisukienki, głębokie dekolty, obcisłe bluzki czy też bikini. Szkoda, że w dobie obecnej takie bardziej szczegółowe zasady są podawane przez autorytety kościelne w zasadzie tylko w kontekście wizyt w kościołach (i to tylko niektórych kościołach). Przez brak określonych, szczegółowych zasad skromnego ubioru, demony mają bardzo dużo swobody w kuszeniu niewiast do przekraczania kolejnych barier wstydliwości.
Brawario, a jak myślisz, jak zareagowałaby by 19-wieczna matrona gdybyś jej powiedział, że skromnym strojem jest sukienka odsłaniająca łydki? Bo mam takie dziwne wrażenie, że byłaby by tym tak samo zniesmaczona jak ty strojem bikini.
Kanony tego co wypada, a czego nie wypada nosić zmieniają się. Z tego co się orientuje Adamowi i Ewie wystarczyły uplecione z gałązek przepaski, aby poczuć się "ubranym"
Nie pochwalam ekstremalnych mini ani bluzek z mega-dekoltami. Nie wydaje mi się taki strój ani ładny ani pociągający. Mój mąż na tak ubrane panienki także spogląda z niesmakiem, więc chyba nie wywołują w nim one "nieczystych myśli". Ubieranie się nieadekwatnie do sytuacji jest po prostu niesmaczne.
Ale z drugiej strony nie doszukiwałabym się złych intencji u kobiet, które szorty, czy bikini zakładają na plażę. Czy to ci się podoba czy nie Brawario taki strój na plażach obowiązuje i nikt kogo znam mu się nie dziwi, ani specjalnie nim nie podnieca. Normy przestają być podniecające, a bikini na plaży jest NORMĄ, a nie wynikiem wyuzdania kobiet. Może się lepiej zastanów, czy te prowokujące sygnały które waszym zdaniem wysyłają do was plażowiczki nie są tylko w waszych głowach...
[cite] marteczka:[/cite]Brawario, a jak myślisz, jak zareagowałaby by 19-wieczna matrona gdybyś jej powiedział, że skromnym strojem jest sukienka odsłaniająca łydki? Bo mam takie dziwne wrażenie, że byłaby by tym tak samo zniesmaczona jak ty strojem bikini.
Może i by tak było, a może nie. To jest trochę gdybologia. Ja widzę "naturalną" różnicę pomiędzy takimi częściami ciała jak łydki, dłonie czy twarz, a piersiami, pośladkami, udami, brzuchem czy łonem. Po prostu, te drugie są już albo bardzo intymne, albo też są położone w okolicach miejsc bardzo intymnych. I dlatego są zdecydowanie bardziej seksualne niż te pierwsze.
[cite] marteczka:[/cite]Kanony tego co wypada, a czego nie wypada nosić zmieniają się. Z tego co się orientuje Adamowi i Ewie wystarczyły uplecione z gałązek przepaski, aby poczuć się "ubranym"
Owszem Adam i Ewa upletli sobie przepaski, jednak Bóg dał im jako okrycie odzienie ze skór. Przepaski były więc ludzkim pomysłem na okrycie wstydu, zaś odzienie zakrywające więcej stanowiło Boży pomysł.
Oczywistością jest, że kanony się zmieniają, tyle, że nie zawsze dzieje się to w dobrym kierunku.
[cite] marteczka:[/cite]Nie pochwalam ekstremalnych mini ani bluzek z mega-dekoltami. Nie wydaje mi się taki strój ani ładny ani pociągający. Mój mąż na tak ubrane panienki także spogląda z niesmakiem, więc chyba nie wywołują w nim one "nieczystych myśli". Ubieranie się nieadekwatnie do sytuacji jest po prostu niesmaczne.
Bikini odsłania i eksponuje jeszcze więcej niż spódniczki mini czy bluzki z głębokim dekoltem.
[cite] marteczka:[/cite]Ale z drugiej strony nie doszukiwałabym się złych intencji u kobiet, które szorty, czy bikini zakładają na plażę. Czy to ci się podoba czy nie Brawario taki strój na plażach obowiązuje i nikt kogo znam mu się nie dziwi, ani specjalnie nim nie podnieca. Normy przestają być podniecające, a bikini na plaży jest NORMĄ, a nie wynikiem wyuzdania kobiet. Może się lepiej zastanów, czy te prowokujące sygnały które waszym zdaniem wysyłają do was plażowiczki nie są tylko w waszych głowach...
Nie trzeba mieć złe intencje by wyrządzić komuś szkodę. Kierowca jadący 130 na godzinę, też może nie mieć intencji spowodowania wypadku, ale nie zmienia to faktu, iż postępując w ten sposób, znacznie podwyższa ryzyko zaistnienia takiegoż. Podobnie jest zapewne często z niewiastami noszącymi bikini czy minispódniczki.
Negliż atrakcyjnej niewiasty jest już poniekąd sam w sobie uwodzicielski i pociągający. Dlatego sytuacje w których zezwala się na takowy w obecności osób innych niż mąż powinny być rzadkie i motywowane odpowiednio ważnymi racjami (np. wizyta u lekarza). To, że będziemy tłumaczyć publiczny (prawie) negliż modą, konwencją, zmianą reagowania na różne bodźce i tak nie zmieni naszej (męskiej) natury. Po prostu, mężczyzn pociąga widok ładnego, atrakcyjnego, odsłoniętego ciała. Tak już zostaliśmy stworzeni przez Boga. Nie każdy z mężczyzn się do tego przyzna, ale tak właśnie jest.
Kierowca jadący 130/h polną drogą jest nie na miejscu i sam się prosi o wypadek. Taka sama prędkość na autostradzie jednak okazuje się całkowicie bezpieczna i wręcz zalecona (powolne pojazdy muszą być oznakowane!)
Podobnie z bikini- w środku miasta jest nie na miejscu- na plaży - jak najbardziej :bigsmile:
[cite] Milagro:[/cite]Podobnie z bikini- w środku miasta jest nie na miejscu- na plaży - jak najbardziej :bigsmile:
A co zmienia plaża odnośnie bikini? Czy mężczyźni przestają być na plaży wzrokowcami? Czy fakt występowania w danym miejscu sporej ilości piasku sprawia, iż niemal całkowity negliż przestaje być atrakcyjny i pociągający?
Pozwolę sobie jeszcze zauważyć, iż konwencja plaży jako rzekomo usprawiedliwiająca panujący tam negliż słabo się ma do pewnych innych konwencji, w których mogą czynić obcowanie z nagością dozwolonym. Ot, przykładowo, dobry lekarz czy ginekolog bez potrzeby nie przedłuża sytuacji, w których niewiasta jest przed nim obnażona.
Brawario: (...) Negliż atrakcyjnej niewiasty jest już poniekąd sam w sobie uwodzicielski i pociągający(...)
To znaczy, że te panie, które nie są atrakcyjne -powiedzmy dość zaniedbane , mogą sobie paradować w bikini, topless czy nawet nago bo nie są uwodzicielskie i pociągające dla mężczyzn? Czyli, "młodym, ładnym, zgrabnym i powabnym "- mówi stanowcze NIE A pozostałym pozwalamy.
Komentarz
PS. Co sie naoglądałeś szukając, to Twoje
Oni wcale nie są tacy cnotliwi, faceci potrafią być lubieżni,hedonistyczni i wykorzystywać przewagę siłową i prawną jaką mają nad kobietą.
Zresztą wystarczy przypadkiem natknąć się na satelicie na arabskie telewizje...żenuła po prostu. No i jak oni sobie wyobrażają Niebo...Nie tak jak my , że tam wszyscy są jak aniołowie. Oni twierdzą, że tam czekają na nich jakieś hurysy (nie żony) i wieczna impreza.
Muszę jednak przyznać, że troszeczkę mnie zawstydziłeś :shamed: Być może i błądzę twierdząc, iż nie wszystkie ze szczegółów nauczania tego papieża są dziś aktualne. Ale przynajmniej nie idę w tym tak daleko by usprawiedliwiać publiczne pokazywanie się w bieliźnie.
Mimo wszystko uważam jednak, że z nawet z nauczania Kościoła lub też wybitnych autorytetów kościelnych, po którym widać, iż w pewnej mierze albo odnosiło się do danych okoliczności kulturowych albo nawet popadało w pewną przesadę (w tym miejscu nie mówię o nauczaniu Kościoła, lecz o nauczaniu ludzi Kościoła) zawsze można wyodrębnić pewien podstawowy zrąb, który tak naprawdę się nie zmienia. Można np. zżymać się na różne orzeczenia soborów i synodów, w których nakazywano separować żydów od społeczeństwa chrześcijańskiego, ale gdy zważymy na to, iż żydzi (oraz Żydzi) rzeczywiście w ciągu wieków często działali na szkodę społeczeństw chrześcijańskich to już się na to nieco inaczej patrzy (chociaż sam segregacji względem żydów i Żydów nie popieram, popieram jedynie zachowywanie pewnej ostrożności względem nich). Można łapać się za głowę czytając wypowiedzi np. św. Jana Chryzostoma o tym, iż "w każdym tańcu jest czart", ale gdy spokojnie popatrzymy na historię i teraźniejszość tańców to nawet jeśli uznamy, że nieco on przesadzał łatwo będzie nam stwierdzić, iż nie przesadzał zbytnio w tym względzie. Podobnie też i można dziwować się pewnym szczegółowym kanonom skromności ustanawianym niegdyś przez Kościół, ale spokojne przyjrzenie się im pozwala dostrzec co było w nich pewną historyczną przypadłością, a co uniwersalną zasadą.
Wydaje mi się, że te dwie wizje do siebie nie pasują.
No bo nie wyobrażam sobie powierzyć siebie i oddać decyzje i wszystko istocie, która nie potrafi nad sobą panować widząc kawałek piersi czy pośladka innej kobiety.
Panowie, jak to w końcu z wami jest?
Osobiscie przy zakupie stroju kapielowego kieruje sie wygoda, kolorem i tym czy kroj pasuje do mojej figury. Pierwsze slysze by kobiety siedzace w bikini na plazy mialy zamiar powodowac u facetow fantazje erotyczne, czy chocby przyciaganie spojrzen, mysli z podtekstami . Chyba ze autor w ten sposob rozumie zwykla chec podobania sie innym, co nie musi byc koniecznie zwiazane z powyzszym. Dlaczego kobiety nosza na plazy skape stroje? Bo chca sie opalic, lubia sie smazyc na sloncu, w upal czuja sie lepiej w skapym stroju, wokol wiekszosc kobiet jest ubrana podobnie o to stroj typowy na plaze, gdzie poza lezeniem na sloncu i kapaniem sie duzego wyboru spedzania czasu nie ma :wink: Sama mam stroj dwuczesciowy, ale w stylu sportowym, bardziej zabudowany niz typowe bikini. Do plywania ok, na plazy sie nie sprawdza, nie jest zbyt wygodny i zostawia widoczne slady po opalaniu, dlatego planuje kupic typowo "plazowe", troche bardziej wyciete bikini. Kwestia wygody.
Ktos wspomnial ze niektore osoby, np kobiety z nadwaga, wstydza sie latem isc na plaze co ma wskazywac na erotyczny "charakter" tego miejsca. Wydaje mi sie ze taka osoba generalnie ma opory przed ubraniem sie w letni/ duzo odslaniajacy stroj i nie ma to nic wspolnego z seksualnoscia tylko postrzeganiem swojego ciala, samoocena. Taka kobieta rownie dobrze moze obawiac sie pogardliwych spojrzen i komentarzy ze strony innych kobiet.
Co do podzialu na plaze damsko-meskie, wg mnie pomysl jest kompletnie niedorzeczny. Oprocz tego co napisala hipolit, czy wytlumaczenie np malej dziewczynce dlaczego nie moze isc pobawic sie na plazy z tata, bratem i kolegami nie bedzie mialo skutkow w negatywnym postrzeganiu przez dziecko swojego ciala, jak i plci przeciwnej? Jak w ogole uzasadnic dziecku cos takiego? Tym bardziej nie wyobrazam sobie rozdzielania rodzin i ludzi ktorzy przyjechali by spedzac czas razem, a nie izolowac sie od siebie z racji wlasciwie czego? I czy taki panstwowy nakaz podzialu plci mialby obowiazywac na wszystkich polskich plazach? Myslalam ze zwlaszcza ludzie wielodzietni sprzeciwiaja sie ingerencji w rodzine, ktora nakazuje co jej wolno a co nie, ale moze pod tym wzgledem widzicie to inaczej. Pozdrawiam :smile:
Panowie, jak to w końcu z wami jest?
---
Ja odpowiem za siebie przykładem, o którym już wspomniałem: nie zauważyłbym wielkiego dekoltu koleżanki, gdyby nie powiedzieli mi o nim kumple z roku. Chcieć to móc.
---
Tym zrębem jest to, by nie ubierać się wyuzdanie. Nie są nim pierdoły mówiące o grubości ramiączek, długości nogawek i rękawów i ile cycka może wystawać przez dekolt, a ile nie.
Jest już jeden erotoman gawędziarz co knotzi w kwestiach seksualnych i jak mu to wychodzi - widzimy.
Nasz popęd czyni nas podatnymi na grzech, ale od tego mamy silną wolę, aby mu się nie poddawać. Można dać się zakwefić, ubierać się jak kobiety Duggerow... Tyle co to daje .
Pomiędzy tym, a wyuzdanym, tandetnym strojem jest cała gama możliwości. Inaczej ubieramy się do kościoła, pracy, inaczej uprawiając sport, jeszcze inaczej na imprezę w gronie znajomych. Nie widzę nic złego w tym, zeby na tą ostatnią ubrać się atrakcyjnie, co nie znaczy jednak wyuzdanie. Czy rzeczywiście nasza cielesność jest taka zła i powinnismy ją całkowicie skrywać?
PS. Czepiam się literówek, bo to ważne literówki.
No Ty na pewno tego nie wiesz:cool:
A określanie szczegółów odnośnie skromnego stroju jest z pewnością potrzebne, choćby po to, by niektórzy ludzie kierując się swą słabością, niewiedzą bądź przewrotnością nie twierdzili, że skromnym strojem są minisukienki, głębokie dekolty, obcisłe bluzki czy też bikini. Szkoda, że w dobie obecnej takie bardziej szczegółowe zasady są podawane przez autorytety kościelne w zasadzie tylko w kontekście wizyt w kościołach (i to tylko niektórych kościołach). Przez brak określonych, szczegółowych zasad skromnego ubioru, demony mają bardzo dużo swobody w kuszeniu niewiast do przekraczania kolejnych barier wstydliwości.
Kanony tego co wypada, a czego nie wypada nosić zmieniają się. Z tego co się orientuje Adamowi i Ewie wystarczyły uplecione z gałązek przepaski, aby poczuć się "ubranym"
Nie pochwalam ekstremalnych mini ani bluzek z mega-dekoltami. Nie wydaje mi się taki strój ani ładny ani pociągający. Mój mąż na tak ubrane panienki także spogląda z niesmakiem, więc chyba nie wywołują w nim one "nieczystych myśli". Ubieranie się nieadekwatnie do sytuacji jest po prostu niesmaczne.
Ale z drugiej strony nie doszukiwałabym się złych intencji u kobiet, które szorty, czy bikini zakładają na plażę. Czy to ci się podoba czy nie Brawario taki strój na plażach obowiązuje i nikt kogo znam mu się nie dziwi, ani specjalnie nim nie podnieca. Normy przestają być podniecające, a bikini na plaży jest NORMĄ, a nie wynikiem wyuzdania kobiet. Może się lepiej zastanów, czy te prowokujące sygnały które waszym zdaniem wysyłają do was plażowiczki nie są tylko w waszych głowach...
Owszem Adam i Ewa upletli sobie przepaski, jednak Bóg dał im jako okrycie odzienie ze skór. Przepaski były więc ludzkim pomysłem na okrycie wstydu, zaś odzienie zakrywające więcej stanowiło Boży pomysł.
Oczywistością jest, że kanony się zmieniają, tyle, że nie zawsze dzieje się to w dobrym kierunku.
Bikini odsłania i eksponuje jeszcze więcej niż spódniczki mini czy bluzki z głębokim dekoltem.
Nie trzeba mieć złe intencje by wyrządzić komuś szkodę. Kierowca jadący 130 na godzinę, też może nie mieć intencji spowodowania wypadku, ale nie zmienia to faktu, iż postępując w ten sposób, znacznie podwyższa ryzyko zaistnienia takiegoż. Podobnie jest zapewne często z niewiastami noszącymi bikini czy minispódniczki.
Negliż atrakcyjnej niewiasty jest już poniekąd sam w sobie uwodzicielski i pociągający. Dlatego sytuacje w których zezwala się na takowy w obecności osób innych niż mąż powinny być rzadkie i motywowane odpowiednio ważnymi racjami (np. wizyta u lekarza). To, że będziemy tłumaczyć publiczny (prawie) negliż modą, konwencją, zmianą reagowania na różne bodźce i tak nie zmieni naszej (męskiej) natury. Po prostu, mężczyzn pociąga widok ładnego, atrakcyjnego, odsłoniętego ciała. Tak już zostaliśmy stworzeni przez Boga. Nie każdy z mężczyzn się do tego przyzna, ale tak właśnie jest.
Podobnie z bikini- w środku miasta jest nie na miejscu- na plaży - jak najbardziej :bigsmile:
Pozwolę sobie jeszcze zauważyć, iż konwencja plaży jako rzekomo usprawiedliwiająca panujący tam negliż słabo się ma do pewnych innych konwencji, w których mogą czynić obcowanie z nagością dozwolonym. Ot, przykładowo, dobry lekarz czy ginekolog bez potrzeby nie przedłuża sytuacji, w których niewiasta jest przed nim obnażona.
(...) Negliż atrakcyjnej niewiasty jest już poniekąd sam w sobie uwodzicielski i pociągający(...)
To znaczy, że te panie, które nie są atrakcyjne -powiedzmy dość zaniedbane , mogą sobie paradować w bikini, topless czy nawet nago bo nie są uwodzicielskie i pociągające dla mężczyzn?
Czyli, "młodym, ładnym, zgrabnym i powabnym "- mówi stanowcze NIE
A pozostałym pozwalamy.