@Felicyta - nie mam żadnego doświadczenia ze szkolnymi pielęgniarkami (poza własnym, wiele lat temu), ale bez Twojej indywidualnej zogdy, to ona nawet nie ma prawa sprawdzić, czy Twoje dziecko ma czystą głowę. Pogoń babę i tyle.
W zeszłym roku miałam przeprawę z dyrekcją szkoły moich dzieci ponieważ dziewczynki nie chciały żeby pielęgniarka sprawdzała im głowy w szkole. Przyniosły zgody,ja na ich prośbę napisałam że zgody nie wyrażam i zaraz miałam telefon od dyrektorki. Okazało się,że źle zrozumiałam pismo Miałam po prostu wyrazić zgodę,bo to nie był wybór dla rodzica a jedynie formalność,żeby mogli to dzieciom robić,a bez zgody nie mogą.Pół godziny dyskutowałyśmy o tym jak taką zgodę rozumieć Nie pomogły tłumaczenia,że moje dzieci wszy nie mają,że po ogłoszeniu na drzwiach szkoły,które było wcześniej powieszone,włosy im srawdziłam i nic nie ma. W finale dostałam polecenie przyniesienia zaświadczenia z ośrodka zdrowia,że dzieci nie mają wszy,bo inaczej naślą na mnie sanepid,opiekę społeczną itd. ponieważ są rodzice,którzy bezskutecznie walczą z wszawicą u swoich dzieci i nie mogą zwalczyć przez takich,którzy nic z tym nie robią... Nie maiłam siły ani ochoty dalej walczyć z wiatrakami,podpisałam te zgody.Szkolna pielęgniarka oczywiście i tak nic nie znalazła.
Mam 4-letnie dziecko z przyjętą 1 dawką Tetany, czy jest sensowne badanie poziomu przeciwciał na tężec, czy możliwe, że już wytworzyło się chroniące miano przeciwciał?
@Elunia dyrektorka nie zachowała się dobrze,nie ma prawa mnie do niczego zmuszać wbrew mojej zgodzie,począwszy od tych włosów po inne bardziej istotne i delikatne tematy. Jeśli w takiej sprawie teraz zostałam zmuszona kto wie do czego będą zmuszać w przyszłości? W tej akurat sprawie odpuścilam,ale i tak nie uważam, że to było w porządku.
@ELunia - nie, dyrektorka nie zachowała się dobrze! Ona nie ma prawa nikogo zmuszać do podpisania jakiejkolwiek zgody na interwencje pielęgniarki przy jego dziecku! Jakkolwiek niezrozumiałe mi się wydaje nie wyrażenie takiej zgody przez rodzica, to jednak to rodzic decyduje. Podoba mi się ustalenie, że, skoro rodzic nie wyraża zgody na przegląd wykonany przez pielęgniarkę szkolną, to niech przyniesie zaświadczenie od pielęgniarki POZ, że sprawdziła i dziecko wszy nie ma. Skoro w szkole jest problem z wszami, to dobrze, że dyrekcja dokłada starań, by problem zwalczyć. Nie może jednak działać wbrew obowiązującym przepisom, a te mówią dość jasno, że pielęgniarka szkolna nie może dokonać żadnej interwencji u dziecka bez zgody rodzica. Można te przepisy lubić albo nie, ale skoro takie są, to należałoby ich przestrzegać. Można więc rodzica ładnie poprosić o zgodę, przekonywać podając racjonalne argumenty itp. ale gadka o tym, że ta zgoda to jest formalność i obowiązkiem rodzica jest jej podpisanie, jest działaniem niezgodnym z prawem. Nawet, jeśli podjętym w dobrej wierze.
@Eleonora - podstawowy cykl szczepień p/tężcowi to 3-4 dawki. Po jednej nie licz na długotrwałą odporność.
A na wszy najlepszą metodą jest grzebyk ASSY2000 (do znalezienia w necie). Serio! I producent nic mi nie płaci za reklamę. Po prostu, wypróbowałam różne specyfiki i sposoby i to jest jedyne co działa i nie rujnuje mnie czasowo, ani finansowo. Od zakupu grzebyka (koszt ok. 80 zł z przesyłką) nie wydałam już ani grosza na żadne środki przeciw wszom. A jeszcze kilka sąsiadek okazjonalnie korzysta, gdy powezmą podejrzenie, że ich dzieci przyniosły coś z placówki.
no niestety w tym przypadku tez jestem za rownaniem do patologii.. mij tato jako dyr sxkoly tez mial problem z rodzivami... nie wiem jak czlowiek sam nie chce tego syfu z domu/ glowy sie pozbyc to dla mnie dziwne..
@Elunia - no, czy to się nam podoba, czy nie, takie są przepisy, że na wszystko pielęgniarka musi mieć zgodę. I nie rozstrzygają, czy dotyczy to dziecka przedszkolnego, czy licealnego - póki nie dorosłe, to rodzic decyduje. Mnie też dziwi, że ktoś nie wyraża zgody na sprawdzenie głowy dziecka w szkole/przedszkolu, bo to przecież w interesie wszystkich, żeby było wiadomo, które dzieci wymagają tępienia lokatorów. Jednak fantazję mam bujna i tak sobie myślę, że ktoś może mieć jakieś swoje osobiste powody, dla których nie życzy sobie, by właśnie ta konkretna pielęgniarka zaglądała do głowy jego dziecka - może ona plotkara jest i potem jakimś wspólnym znajomym nie wiadomo co naopowiada? A może brudas z niej, nie myje rąk pomiędzy sprawdzaniem kolejnych głów i jest ryzyko, że tylko przeniesie wszy z innego dziecka na moje (a ja wiem, że moje nie ma)? No, tak sobie fantazjuje. Skoro prawo zapewnia rodzicowi, że nie musi zgody wyrazić, to nie musi. Z mojej perspektywy, pomysł z zaświadczeniem z POZ jest dobry.
@MAFJa oczywiście,że jesli by był problem to wszystkimi siłami rodzic (ja) chciałby się tego problemu pozbyć,ale ostatnią instytucją,która mi do tej pomocy jest potrzebna to szkoła. Moje dziewczyny widziały jak wyglądało badanie włosów w szkole jeśli chodzi o dyskrecję i co działo się potem,po badaniu gdy na kogoś padło podejrzenie,że te wszy ma. Poza tym wolały żebym to ja czy babcia sprawdziła im włosy a nie obca kobieta z całą klasą stojącą pod drzwiami i liczacą minuty-czy szuka krótko (bo wtedy pewnie dziecko wszy nie ma) czy długo (o ta to na pewno ma wszy bo jej długo grzebie,nieważne że to ktoś kto ma własnie długie i gęste włosy...) Jedna z nich wręcz płakała,bo jej pielęgniarka rozwaliła fryzurę Są różne strony medalu. Mnie bardziej przeraziło,że jest taka możliwość,żeby tak jak w czasach głębokiej komuny,rodzic nie miał nic do gadania,że jest władza,która rządzi i decyduje za rodzica.Za chwilę mogę być zmuszona do innych rzeczy wbrew mojemu czy dzieci sumieniu,poglądom,bo ktoś stwierdzi,że to jest ok.
Ale czy pielęgniarka szkolna ma prawo wymagać informacji dotyczących np.szczepień? Jeden z moich synów ma celiakię i to w moim interesie jest powiadomienie szkoły o jego chorobie,aby zmniejszyć ryzyko podania glutenu. To jasne. Ale to MOJA decyzja,a nie zadania pielegniarki.
@Felicyta ja byłam w dwóch przychodniach i w obu dostałam karty do rejestracji i od razu mówiłam, że my z zagranicy i jaka jest sytuacja ze szczepieniami i nie było żadnych problemów (w jednej pani tylko poinformowała, że później sanepid sprawdza karty i może się przyczepić). Zobaczymy, jak będzie dalej, ale na tym etapie nie stwarzały problemów. A red book sama myślałam, że zaniosę, bo coś Młody marnie rośnie, ale u niego to wogóle mało jest w tej książeczce.
Olgal ale to nie chodzi o to ze podejrzewam , ze Ty sprawdzisz niedokladnie, tylko ze jakis gupi rodzic sie zaprze nie da sprawdzic, a wiadomo ze ma syf i ze prawfopodobnie u niego te szy i przez to Twoje dzieci jak nie dzis to jutro wroca ze zwierzyncem.. walczylabym raczej o warunki sprawdzania jak takie upokarzajace sa niz to zeby go nie bylo wcale..
@MAFJa - moje doświadczenie jest takie, że w kwestii wszy, to podstawowa walka, to z rodzicami w kwestii mentalności. Ja się zderzyłam z tym, ze wszy się pleniły w różnych środowiskach, bo rodzicom wstyd się było przyznać, że u swoich dzieci znaleźli. No, gorzej o głupsze postępowanie. Dlatego ja się nie krępuje mówić, że moim dzieciom zdarza się z różnych miejsc lokatorów do domu przynosić. Jak tylko się tacy nieproszeni goście pojawiają, to wszystkim znajomym mamom, z których dziećmi moi miewają kontakt daję sygnał, żeby u swoich też głowy sprawdziły. Większość dała się moim przykładem przekonać (tym bardziej, że chętnie dorzucam informację, że wbrew powszechnym opiniom, że wszy są z brudu, to jest to zwyczajna choroba zakaźna; co więcej, wszy wolą głowy czyste od brudnych, jeśli mają wybór) i odwzajemnia się tym samym - szybkim sygnałem, jeśli coś wypatrzą u swoich pociech. Jedna sąsiadka, niby wykształcona kobieta, ale mimo upływu lat nadal ma z tym problem. Na tą mam taki sposób, że przekonała się do użycia mojego super-grzebyka, więc kiedy przychodzi pożyczyć grzebyk, to ja mam sygnał, że moich też muszę prewencyjnie wyczesać. Wracając do mentalności - skoro rodzice uważają, że stwierdzenie wszy u ich dzieci, to powód do wstydu, to i same dzieci tak uważają. Jeśli tak jest, to każda szkolna akcja sprawdzania głów będzie świetnym pretekstem, żeby sobie na kimś poużywać. Pod byle pretekstem.
prawda. mysmy tez obdzwaniali wszystkich.. szczegolnie kolezanke obok ktorej siedzialam na zeslaniu Ducha sw. i pamietam ze tej nocy wyjatkowo mnie glowa swierzbila.. a wlosy do pasa rozpuszczone.. :-) ale u dzieci tylko jajek pare znalazla.. tylko ze jej dzieci tez w zawszonej muzycznej ;-)
Po wczorajszym szczepieniu błonica tężec krztusiec mój pięciolatek non stop od rana kaszle i kicha.Dzwoniłam do przychodni czy nie są to jakieś powikłania ,kazali obserwować.Ktoś z Was słyszał o powikłaniach po tym szczepieniu,może jakiś artykuł? Martwię się bardzo.:(
@Kika39 - Piszą w ulotce od DTP produkcji Biomedu, że obserowowano takie reakcje na szczepionkę i wiążą to z reakcją alergiczną: Tutaj możesz przeczytać. Pkt. 4 Tylko nie wiem, czy Twój syn dostał szczepionkę Biomedu, czy jakiś inny preparat.
Dzięki @Katarzyna . Dzwoniłam się zapytać jaką był szczepiony, to pani niezbyt miłym tonem stwierdziła , że Biomedu po czym powiedziała żebym nie siała takiej paniki ,bo to że kaszle to może być zbieg okoliczności i że może się przeziębił. Jak się będzie nasiłał ten kaszel to wieczorem podskoczę na dyżur do szpitala.
@Kika39 - ztcw, to szczepionka Biomedu zawiera pełnokomórkową komponentę krztuścową, a w kalendarzu szczepień obowiązkowych dla dzieci w 6 roku życia (ukończone 5 lat), jako dawka przypominająca powinno się podawać szczepienie z acelularną komponentą krztuścową (do sprawdzenia w Dzeinniku Ustaw). Coś mi się widzi, że ktoś tu popełnił błąd. Nie pozwalaj się zbywać, bo na pewno będą chcieli bagatelizować objawy u Twojego dziecka i wmawiać Ci, że tylko Ci się zdaje. Szczególnie, jeśli są świadomi, że błąd popełnili. Mogą się obawiać, że będziesz dochodzić praw swoich i swojego dziecka i przypuścić na Was atak uprzedzający wmawiając Ci, że: 1. Dziecku infekcja rozwijała się już wcześniej i nie ma nic wspólnego ze szczepieniem - ot zwykła zbieżność w czasie. 2. To co się dzieje jest normalne, nic poważnego, nie ma się czym przejmować, jesteś matką histeryczką i robisz z igły widły, powinnaś wiedzieć, że przecież po szczepieniu może tak się zdarzyć, itp.
Szła bym w retorykę: 1. Skoro objawy są niezwiązane ze szczepieniem, to lekarz kwalifikujący do szczepienia popełnił błąd - zakwalifikował dziecko, u którego rozpoczynała się choroba. lub 2. Objawy jednak są związane z podaniem szczepienia. A szczepionka była niezgodna z zaleceniem, bo dziecko dostało DTPw zamiast DTPa - kto za to odpowie? Proponuję wydrukować sobie całą ulotkę producenta i wspierać się informacjami z niej.
Komentarz
W zeszłym roku miałam przeprawę z dyrekcją szkoły moich dzieci ponieważ dziewczynki nie chciały żeby pielęgniarka sprawdzała im głowy w szkole.
Przyniosły zgody,ja na ich prośbę napisałam że zgody nie wyrażam i zaraz miałam telefon od dyrektorki.
Okazało się,że źle zrozumiałam pismo
Miałam po prostu wyrazić zgodę,bo to nie był wybór dla rodzica a jedynie formalność,żeby mogli to dzieciom robić,a bez zgody nie mogą.Pół godziny dyskutowałyśmy o tym jak taką zgodę rozumieć
Nie pomogły tłumaczenia,że moje dzieci wszy nie mają,że po ogłoszeniu na drzwiach szkoły,które było wcześniej powieszone,włosy im srawdziłam i nic nie ma.
W finale dostałam polecenie przyniesienia zaświadczenia z ośrodka zdrowia,że dzieci nie mają wszy,bo inaczej naślą na mnie sanepid,opiekę społeczną itd.
ponieważ są rodzice,którzy bezskutecznie walczą z wszawicą u swoich dzieci i nie mogą zwalczyć przez takich,którzy nic z tym nie robią...
Nie maiłam siły ani ochoty dalej walczyć z wiatrakami,podpisałam te zgody.Szkolna pielęgniarka oczywiście i tak nic nie znalazła.
W tej akurat sprawie odpuścilam,ale i tak nie uważam, że to było w porządku.
@Eleonora - podstawowy cykl szczepień p/tężcowi to 3-4 dawki. Po jednej nie licz na długotrwałą odporność.
A na wszy najlepszą metodą jest grzebyk ASSY2000 (do znalezienia w necie). Serio! I producent nic mi nie płaci za reklamę. Po prostu, wypróbowałam różne specyfiki i sposoby i to jest jedyne co działa i nie rujnuje mnie czasowo, ani finansowo. Od zakupu grzebyka (koszt ok. 80 zł z przesyłką) nie wydałam już ani grosza na żadne środki przeciw wszom. A jeszcze kilka sąsiadek okazjonalnie korzysta, gdy powezmą podejrzenie, że ich dzieci przyniosły coś z placówki.
Mnie też dziwi, że ktoś nie wyraża zgody na sprawdzenie głowy dziecka w szkole/przedszkolu, bo to przecież w interesie wszystkich, żeby było wiadomo, które dzieci wymagają tępienia lokatorów. Jednak fantazję mam bujna i tak sobie myślę, że ktoś może mieć jakieś swoje osobiste powody, dla których nie życzy sobie, by właśnie ta konkretna pielęgniarka zaglądała do głowy jego dziecka - może ona plotkara jest i potem jakimś wspólnym znajomym nie wiadomo co naopowiada? A może brudas z niej, nie myje rąk pomiędzy sprawdzaniem kolejnych głów i jest ryzyko, że tylko przeniesie wszy z innego dziecka na moje (a ja wiem, że moje nie ma)? No, tak sobie fantazjuje. Skoro prawo zapewnia rodzicowi, że nie musi zgody wyrazić, to nie musi. Z mojej perspektywy, pomysł z zaświadczeniem z POZ jest dobry.
Moje dziewczyny widziały jak wyglądało badanie włosów w szkole jeśli chodzi o dyskrecję i co działo się potem,po badaniu gdy na kogoś padło podejrzenie,że te wszy ma.
Poza tym wolały żebym to ja czy babcia sprawdziła im włosy a nie obca kobieta z całą klasą stojącą pod drzwiami i liczacą minuty-czy szuka krótko (bo wtedy pewnie dziecko wszy nie ma) czy długo (o ta to na pewno ma wszy bo jej długo grzebie,nieważne że to ktoś kto ma własnie długie i gęste włosy...)
Jedna z nich wręcz płakała,bo jej pielęgniarka rozwaliła fryzurę
Są różne strony medalu.
Mnie bardziej przeraziło,że jest taka możliwość,żeby tak jak w czasach głębokiej komuny,rodzic nie miał nic do gadania,że jest władza,która rządzi i decyduje za rodzica.Za chwilę mogę być zmuszona do innych rzeczy wbrew mojemu czy dzieci sumieniu,poglądom,bo ktoś stwierdzi,że to jest ok.
wypełniam jedynie ankietkę z danymi dziecka + danymi kontaktowymi do rodziców
Wracając do mentalności - skoro rodzice uważają, że stwierdzenie wszy u ich dzieci, to powód do wstydu, to i same dzieci tak uważają. Jeśli tak jest, to każda szkolna akcja sprawdzania głów będzie świetnym pretekstem, żeby sobie na kimś poużywać. Pod byle pretekstem.
o HPV w Danii:
http://www.dailymotion.com/video/x2t7s1o_zaszczepione-dziewczeta-dunski-dokument-o-powiklaniach-po-szczepionce-hpv-maj-2015_people
Ten film o MMR, który został wycofany z festiwalu filmowego jakiegoś (nie pamietam jakiego):
(bez pl napisów niestety)
A film bym chętnie zobaczyła, tylko chyba tego w kinach polskich nie będzie?
http://wolna-polska.pl/wiadomosci/vaxxed-caly-film-z-polskimi-napisami-wideo-2016-09
Tylko nie wiem, czy Twój syn dostał szczepionkę Biomedu, czy jakiś inny preparat.
1. Dziecku infekcja rozwijała się już wcześniej i nie ma nic wspólnego ze szczepieniem - ot zwykła zbieżność w czasie.
2. To co się dzieje jest normalne, nic poważnego, nie ma się czym przejmować, jesteś matką histeryczką i robisz z igły widły, powinnaś wiedzieć, że przecież po szczepieniu może tak się zdarzyć, itp.
Szła bym w retorykę:
1. Skoro objawy są niezwiązane ze szczepieniem, to lekarz kwalifikujący do szczepienia popełnił błąd - zakwalifikował dziecko, u którego rozpoczynała się choroba.
lub
2. Objawy jednak są związane z podaniem szczepienia. A szczepionka była niezgodna z zaleceniem, bo dziecko dostało DTPw zamiast DTPa - kto za to odpowie? Proponuję wydrukować sobie całą ulotkę producenta i wspierać się informacjami z niej.