Gdy urodziło się nasze pierwsze dziecko, wszystkie ubranka dziecięce prałam w specjalnych płynach do roku i z namaszczeniem je prasowałam, układałam równiutko. Dziecko kąpałam w emolientach, smarowałam oliwkami, balsamami. Do kąpieli używałam termometru. Pierwsze posiłki były wprowadzane po łyżeczce w odpowiedniej kolejności zaleconej przez pediatrę. Z katarkiem biegałam do lekarza. Gdy urodziło się drugie- do pół roku prałam w "dziecięcych proszkach", prasowałam w miarę wolnego czasu. Oliwką smarowałam, gdy widziałam, że ma suchą skórę. Gdy urodziło się trzecie dziecko przestałam prasować....A Wy, czego już nie robicie?
Komentarz
I tak trzymam. Uważam że wystarczy powiesić jak trzeba.
Raz lub dwa razy w roku prasuję ręczniki, serwetki, obrusy bo mniej miejsca zajmuje.
A z ubrań li i jedynie na szybko bo koszula na niedzielę lub sukienka.
Nie udało nam sie karmić tyle ile bym chciała- bo tylko ok trzech tyg, nad czym ubolewam, ale tez nie rwę wlosow z głowy, bo innego wyjścia nie było.
Wiec była butla.
Czasem maz po omacku podał zalane mleko zimna woda a ja po omacku, w półśnie taka dałam Młodemu.
Jak miał ok 3 M-cy maz w bezsilności- bo Młody wiecznie głodny- dał mu w butli zmiksowanej grochówki.
Prócz śpiochów piżamy obsranych po pachy nic sie nie stało )
Nie ograniczałam ni krowizny, ni pszenicy i innych ni jajek.
Miał fazy np na banany - jadł non stop kilka dni, to samo z jajkami czy innymi
. Truskawki i inne owoce jadł jak tulko sie pojawiły (Młody jest z poczatku listopada) tak samo z warzywami.
Dostawał zupy z porozgniatanymi widelcem warzywami czy kawałkami mięsa. Nie gotowałam ani pod Niego ani specjalnie dla niego.
Nigdy nic nie wyparzalam, jak dpadlo na ziemie to i tak był szybszy niz ja wiec otarł z piachu i jadł dalej skoro był
Szybszy i zdarzył zjeść to juz z paszczy nie wyciągałam.
Nie wygotowywalam ciuchów, nie prałam w specjalnych proszkach, termometr nam sie strzaskał jakos zima, wiec jak był malutki, do tej pory nie mam. Nie prasuje do dziś nic co trzeba juz, takze jak trzeba to wytaszczenie żelazko i z bólem serca prasuje
Jak chciał chodzić boso to chodził, jak chciał w kapciach to chodził w kapciach.
Nie chuchalam, nie dmuchalam i tak jest do dziś.
Szybko zaczął mowić, chodzić i ........ rozrabiać aż nadto.
Nie choruje, nie ma alergii - choć straszyło nas tym sporo osób, ze to jedzenie szybciej niz powinno sie podawać czy to owoców, czy nabiału czy innych wyjdzie Mu kiedyś w postaci nietolerancji pokarmowych a nam rym samym to "lajtowe" traktowanie wyjdzie bokiem.
Nie mamy póki co problemów, żadnych!
No, jest dosc spory, ma nadwagę.
Badania wszystkie robiliśmy, badania ok, wysiłkowe ponad normę.
Powoli cis tam dociera, mize dotrze bardziej, bo jak sam w tym kierunku nie zadziała to ja nic nie pomogę.
Nigdy nie posiłkowałam sie zadnymi poradnikami, książkami czy jakimiś wytycznymi typu - dziecko w rakiem a takim wieku nie moze wiecej niz 100 ml mleka czy cos tam po skończeniu 12 M-ca
Żyjemy wszyscy
Cieszę sie ze 16 lat temu orga nie było )
Bo bym zwariowała doszukując sie w każdej krostce, suchszym kawałku skory czy "brzydszej" kupie nietolerancji czy innych dolegliwości )
:-D
ja tam nie przestałam prasować, niemniej jednak nigdy nie uważałam, że niemowlę musi mieć ciuchy uprasowane więc żadne nie miało. No Klimusiowi się poszczęściło i mu na narodziny pajaca przeprasowałam, niech ma. Za to mąż uprasowane do roboty mieć musi więc jestem dobrą żoną, w końcu za coś mi płaci
Pieluchy, śpiochy, bieliznę spodnią, dresy, dżinsy, trykoty, ręczniki i inny podobny asortyment prasuję na mokro :-D Znaczy się, rozwieszam tak, żeby po wyschnięciu wyglądało jak uprasowane :-D
:-)
lubię, żeby było wyprasowane, no po prostu lubię, a z żelazkiem kupionym dzięki @Maciejka, to i prasowanie bardzo lubię
To, że kąpię moje dzieci (póki same nie potrafią się wykąpać) też nie znaczy, że robię to kompulsywnie codziennie lub że sprawdzam termometrem temperaturę wody.
Generalnie, jestem zwolenniczką ułatwiania sobie życia, a nie utrudniania, ale nie orędowniczką lenistwa i flejowatości.
ścierki dyżurny przepuszcza przez maglownicę
k
Na szczescie ani maz, ani syn w koszulach nie chadzaja, no moze od swieta. Nienawidze prasowania koszul, a do tego nie potrafie tego dobrze robic ">
moje tak kupione!
Linka dawaj, @Skatarzyna, a nie naigrawaj się!
No, i to jest konkret
Zycie stalo sie prostsze. Ufff... #:-S
Z prasowania - odzież wierzchnią przed wyjściem, ręczniki czasem, pościel nadal zawsze - nie poprasowana wygląda fatalnie.
Z rzeczy, które odpuściłam - przede wszystkim spinkę, że wszystko musi być idealnie. Staram się, ale nie zawsze listę zadań odhaczę do końca. Mniej w życiu codziennym gazetowych nowinek i utartych schematów, więcej korzystania z doświadczenia swojego i innych matek wielodzietnych.
Z czasem też i ze zwiększeniem ilości osób w rodzinie pozmieniały się priorytety i akcenty.
Jak już raz na rok coś koszulowatego trzeba założyć - to owszem, mogę uprasować.
Wyciągnęłam ze strychu rzeczy dla noworodka, tylko je uprałam. Prasować ich nie będę.
Coz ja prasowac jakos lubie i chociaz nie mam czasu i pranie lezy calymi dniami na kupie, to nie lubie wkladac do szafy nieuprasowanego. Prasowanie sprawia mi przyjemnosc, a potem to tak ladnie rowno wyglada :) Poza tym czuje sie usprawiedliwiona ogladajac w tym czasie tv
Ale zakladam ze kiedys z tego zrezygnuje.
...
A z czego zrezygnowalam?
pierwsze dziecko - noszone w chuscie, stosowalam Naturalna Higiene Niemowlat czyli odpieluchowywalam zaraz po urodzeniu ze skutkiem roznym, nosilam w chuscie po domu, lecialam na pierwszy placz dziecka. Jedzenie wpowadzalam wg schematu. Gotowalam pierwsze zupki sama.
Drugie dziecko - okazalo sie ze noszenie w chusci nie jst dla niego dobre, wiec nie nosilam, w gre wchodzily na szczescie tylko pampersy, pierwsze zupki byly ze sloiczkow bo nie chcialo mi sie gotowac dla jednej lyzeczki czegos. Nie lece na pierwszy placz, bo jest drugi malec co potrzebuje mojej uwagi.
Nadal piore w proszkach dla dzieci, nadal prasuje, nadal kapie codziennie.