nie wyrabiam na zakrętach jestem zorganizowana i poukładana, i cóż z tego? ciągle coś zaniedbuję, a nie są to rzeczy z których mogę zrezygnować ileż można jeszcze obniżyć standardy?jak dla mnie to już bylejakość jest, nie umiem tego zaakceptować
jeszcze mąż ostatnio stwierdził, że fajnie byłoby teraz mieć czwarte, żeby nie było dużej różnicy wieku...no nie wyobrażam sobie tego
nie wiem co ja robię nie tak, jak wy sobie radzicie, czy ja po prostu za dużo od siebie wymagam
@Czekolada u mnie też tak jest :(jjeszcze do tego dochodzą wrzaski i kłótnie. Żyjemy nie tak jak bym chciala i nie chodzi tu o finanse. Ja sama zaczelam o nas myslec - wielodzietna patologia. Porażka. Rozumiem i współczuję
Tylko moje doswiadczenie ostatniego czasu pokazuje, że gaz się konczy wtedy kiedy mąż w pracy a ja jestem w polowie przygotowywania obiadu, ze jak zlapie wirusa i leżę z goraczka to zaraza sie ode mnie 4 naszych dzieci, jak przysypiam po poludniu to 5 latek spada z drabinki i lamie reke, jak myję kawalek podlogi to ten sam po kilku godz od zalozenia gipsu skurat tam wchodzi i sie przewraca, jak wreszcie uda mi sie pojechac na zakupy to albo ktores jest zmeczone, albo dostaje goraczki, albo jeczy co chwile bo cos chce, córka wraca z koloni i zaczyna od awantury, ide na prywatna wizyte do gina i okazuje sie ze jest duze opoznienie bo P doktor przed urlopem przyjmuje wiecej pacjentów wciakajac ich pomiedzy standardowe godziny, zamykaja jedyna rozsadna pizzerie w okolicy i okazuje sie to gdy wlasnie glodni cala rodzina po o ponad godzine oponionej wizycie jedziemy tam na obiad, nawet posiew moczu mi nie wyszedl choć przeprowadziłam jak zawsze i zawsze badanie wychodzilo a teraz i stracony czas i kasa, a to tylko wierzcholek gory lodowej. Buu
Nie pamietam kiedy u nas bylo czysto. Bo nawet w okolicach Wielkanocy ogarnelam tylko rynek. Juz do brudu prawie sie przyzwyczailam. Wstydze sie tylko wtedy gdy ktos obcy przyjdzie, albo "wazny".
gaz-kupiłam drugą butlę ,bo też mi tak się kończył .teraz jestem mądra bo dzieciaki duże ,gin -na ubezp raz jeden raz drugi do kogo uda się dostać mi wsio rybka ,badania robię też na nfz i nie zawsze wychodzą tak jak trzeba ,pech wizyty pourlopowe ,u nas słońce świeciło-tylko powiesiły córy pranie PADA leje ,ale to trudno może kiedyś przestanie a na razie niech pada bo susza tylko zboże do koszenia
Dziewczyny, jak miło czytać, że nie jest się jedyną ;-). Ja oznajmiłam towarzystwu, że nie są już niemowletami i parę minut bez jedzenia, siusiania i mamusi wytrzymają. Zrozumieli po tym, gdy odmówiłam wieczornego czytania, bo byłam zmęczona ich ciągłym marudzeniem. I jest ok. Zobaczymy jak długo. :-) A chorobami dziecięcymi i drobnymi wirusami przestałam się przejmować po tym, jak najmłodszy, będąc w żłobku co miesiąc jelitowke przynosił, a od niego cała rodzina łapala. Trwało to cały rok. Pogodziłam się z tym, że są. Wiem, mnie jest łatwo mówić, bo najmłodszy już 5 lat ma, ale uwierzcie, stan permanentnego rozgardiaszu minie
U nas tez druga butla jest - uzupelnianiem zapasow zajmuje sie maz i uzupelnia... Jak obie sa juz puste. A jak sie zdazy, że zapas mamy to i tak musze isc do kotlowni, poodstawiac rzeczy, ktore stoja mi na dodze i dostac sie do butli. Sporo czasu i wysilku i nerwow mnie to kosztuje.
no to u mnie ja się zajmuję uzupełnianiem ,i przeważnie mam jedną pełną a drugą butlę zaczętą ,sama po swojemu ustawiam ,@Laf2011 tak myślałam że ci zburzylam lad domowy ale to niespecjalnie ,
Jeszcze kiedyś zatęsknicie za dziećmi za bałaganem gdy cały dzień będzie na sprzątanie i nie będzie komu brudzić.
Cieszcie się tym co macie, kochajcie się wzajemnie bo tylko to ma wartość.
Myślę, że masz rację. Najstarsza córka ma już 17 lat. Zaraz będzie dorosła. Uwierzyć nie mogę. Nie ma jej od 3 tygodni. Tak trochę mniej mnie potrzebuje. Cieszę się, że mam jeszcze maluchy w domu, bo bym już się staro czuła.
Żeby to tylko o sprzątanie chodziło to by było proste..
choć nie przeczę lubię jak jest schludnie jestem też typem człowieka który wraz ze wzrostem bałaganu robi się nerwowy, rozdrażniony, nie mogę się skupić, zaczynam się miotać, krzyczeć na wszystkich więc choć ze względu na to muszę mieć jakiśtamwmiaręalebezprzesady porządek
wiadomo, nie jest to najważniejsze na świecie ale nie chce żeby dzieci widziały, że może być byle jak, brud, bałagan chce ich nauczyć pracowitości, dbania o schludny wygląd siebie i otoczenia
ale tu nie tylko o ogarnianie domu mi chodzi a tu różne zaległe sprawy, załatwienia, a gdzie tu czas dla męża, dzieci, o sobie nawet nie wspominając
Dla równowagi, jeśli chodzi o zrzedzenie ktore tez zle znosze: Jeden facet miał żonę która się wiele lat po nim darla. Po jej śmierci wielokrotnie mówił. .. ze brakuje mu tego jej darcia się. .. bardzo brakuje
ja mam takiego jednego marudę prawie siedmioletniego 'dzięki' niemu nauczyłam się cierpliwości i jestem w stanie naprawdę dużo znieść marudzenia, zrzędzenia, jojczenia
jestem kwiatem lotosu czy czymś tam pod warunkiem że nie jest za głośno nie ma zbytniego chaosu i bałaganu nie muszę się spieszyć
wtedy i siły mam i cierpliwość i wszystko idzie gładko, gotuje, sprzątam, zabawiam, czytam, śpiewam, tańczę i staję na rzęsach
generalnie daję radę, ale jak mam gorszy dzień...no sami widzicie wszystko się sypie i nie umiem dojść do ładu
Nie wiem jak to u was wygląda ale mam nadzieję że nie same dbacie o porządek. Dzieci też to robią stosownie do wieku i możliwości. Jeżeli same to powiem że też same jesteście sobie winne. Ale u was na pewno tak nie jest.
Jeszcze kiedyś zatęsknicie za dziećmi za bałaganem gdy cały dzień będzie na sprzątanie i nie będzie komu brudzić.
Cieszcie się tym co macie, kochajcie się wzajemnie bo tylko to ma wartość.
No my już coś wiemy na ten temat, gdy w domu głucho i pusto.
Czekolada to zapraszam do nas na tydzień na szkolenie z tego jak żyć w chaosie:) serio .....ZAPRASZAM! Okolica Rzeszowa.....pokochasz fakt posiadania 3 dzieci:)
Komentarz
ciągle coś zaniedbuję, a nie są to rzeczy z których mogę zrezygnować
ileż można jeszcze obniżyć standardy?jak dla mnie to już bylejakość jest, nie umiem tego zaakceptować
jeszcze mąż ostatnio stwierdził, że fajnie byłoby teraz mieć czwarte, żeby nie było dużej różnicy wieku...no nie wyobrażam sobie tego
nie wiem co ja robię nie tak, jak wy sobie radzicie, czy ja po prostu za dużo od siebie wymagam
Rozumiem i współczuję
Ogarniać sprawy niezbędne i cieszyć się życiem i rodzina
Mieć jedno pomieszczenie we w miarę posprzątanym stanie...
Jak jakaś zalegla robota jest to ja skreślić z listy i robić jak nerwy biorą bo wtedy idzie najlepiej, a bieżące porządki wtedy odpuscic
Są rzeczy na które może nigdy nie będzie czasu i im szybciej się z tym pogodzicie tym lepiej dla was
Odpoczywać jak trzeba i cieszyć się radością dzieci
Wychodzić z domu...
Albo się żyje żeby sprzątać albo się sprząta żeby żyć.
Bez sprzątania tez można żyć jak wyjścia nie ma...
Bo co to za życie jak się tylko sprząta, efekt zanika w godzinę a dzieci stanowia jedynie wnerwiajacy element brudzaco-balaganiacy?
Dac robotę, scedowac od siebie.
choć nie przeczę lubię jak jest schludnie
jestem też typem człowieka który wraz ze wzrostem bałaganu robi się nerwowy, rozdrażniony, nie mogę się skupić, zaczynam się miotać, krzyczeć na wszystkich
więc choć ze względu na to muszę mieć jakiśtamwmiaręalebezprzesady porządek
wiadomo, nie jest to najważniejsze na świecie
ale nie chce żeby dzieci widziały, że może być byle jak, brud, bałagan
chce ich nauczyć pracowitości, dbania o schludny wygląd siebie i otoczenia
ale tu nie tylko o ogarnianie domu mi chodzi
a tu różne zaległe sprawy, załatwienia, a gdzie tu czas dla męża, dzieci, o sobie nawet nie wspominając
Jeden facet miał żonę która się wiele lat po nim darla. Po jej śmierci wielokrotnie mówił. .. ze brakuje mu tego jej darcia się. .. bardzo brakuje
'dzięki' niemu nauczyłam się cierpliwości
i jestem w stanie naprawdę dużo znieść marudzenia, zrzędzenia, jojczenia
jestem kwiatem lotosu czy czymś tam pod warunkiem że
nie jest za głośno
nie ma zbytniego chaosu i bałaganu
nie muszę się spieszyć
wtedy i siły mam i cierpliwość i wszystko idzie gładko, gotuje, sprzątam, zabawiam, czytam, śpiewam, tańczę i staję na rzęsach
generalnie daję radę, ale jak mam gorszy dzień...no sami widzicie
wszystko się sypie i nie umiem dojść do ładu
dzięki, wygadałam się już mi lepiej
Już mam dość. Nie tak powinno być!!!!!!!!!!!!!!!!!
Chcę normalności !
Ale jest coś takiego w czystym i lśniącym i pachnącym mieszkaniu ze....
wszystko inne jest do zniesienia
Przynajmniej u mnie w głowie
Teraz pracuje nad tym by szczęśliwe dzieci i ja były jako priorytet. Nawet w bałaganie i bez dwudaniowego obiadu...
I jestem szczesliwsza