W zasadzie można powiedzieć, że Święte Oficjum a potem Kongregacja Nauki Wiary służyły także papieżom doprecyzowując różne kwestie i wydając opinie. Weźmy choćby przypadek deklaracji "Dominus Iesus" kard. Ratzingera, która określała różne kwestie, niekoniecznie tak ujęte w praktyce duszpasterskiej św. Jana Pawła II.
"Jego Świątobliwość Jan Paweł II, w czasie audiencji udzielonej 16 czerwca 2000 r. niżej podpisanemu Kardynałowi Prefektowi Kongregacji Nauki Wiary, kierując się niezawodną wiedzą i działając na mocy swej władzy apostolskiej zatwierdził i uprawomocnił niniejszą Deklarację, uchwaloną na Zebraniu Plenarnym Kongregacji, oraz polecił jej opublikowanie.
Rzym, w siedzibie Kongregacji Nauki Wiary, 6 sierpnia 2000 r., w Święto Przemienienia Pańskiego.
JOSEPH Kard. RATZINGER Prefekt
Tarcisio Bertone S.D.B. Emerytowany arcybiskup Vercelli Sekretarz"
Kongregacja Nauki Wiary, Deklaracja o jedyności i powszechności zbawczej Jezusa Chrystusa i Kościoła "Dominus Jesus"
"W ten sposób, rozeznanie mające na celu „uświadomienie sobie swojej sytuacji przed Bogiem” (300) może doprowadzić do osądu sumienia, który dokonałby się „szczerze i uczciwie” i który byłby następujący:
Słuchałem z „pokorą, dyskrecją i miłością do Kościoła” (300) duszpasterza, który towarzyszy mi i pomaga w „tworzeniu prawidłowej oceny” (300) mojej sytuacji, w rozeznaniu, które „nigdy nie może nie brać pod uwagę wymagań ewangelicznej prawdy (300), zrozumiałem, ze jestem „w sytuacji, która odbiega od [katolickiej] koncepcji małżeństwa” (303), że jestem „w obiektywnej sytuacji grzechu” (305). Nie próbuję „stawiać moich pragnień ponad dobro wspólne Kościoła” (300), ale chciałbym, aby udało mi się dojść „do pełniejszego uczestnictwa w życiu Kościoła” (300). Uważam jednak, że nie mogę w tym momencie wyjść z tej sytuacji bez popełnienia nowego błędu (por. 298, 301); i mimo że znajduję się w „sytuacji zwanej ‘nieregularną’” (301), to „mogę żyć w łasce Bożej, mogę kochać, a także mogę wzrastać w życiu łaski i miłości, otrzymując w tym celu pomoc Kościoła” (305), a nawet „pomoc sakramentów” (przypis 351). Pozostając „otwartym na nowe etapy rozwoju”, odkryłem „z jakąś pewnością moralną, że jest to dar, jakiego wymaga sam Bóg pośród konkretnej złożoności ograniczeń, chociaż nie jest to jeszcze w pełni obiektywny ideał” (303)."
A nie mogą tak wszyscy razem żyć? x,x,y,n i wszystkie dzieci?
Gdyby nie pokomplikowali, to by problemu nie było. Komunia mimo grzechu ma być rozwiązaniem? Znacie jakieś sensowne wyjście z tej sytuacji?
Jedynym sensownym wyjściem jest powrót do współmałżonka, a jeżeli jest to niemożliwe, mimo że współmałżonek żyje, życie w samotności.
"Nauczanie Kościoła stwierdza istnienie piekła i jego wieczność. Dusze tych, którzy umierają w stanie grzechu śmiertelnego, bezpośrednio po śmierci idą do piekła, gdzie cierpią męki, "ogień wieczny". Zasadnicza kara piekła polega na wiecznym oddzieleniu od Boga; wyłącznie w Bogu człowiek może mieć życie i szczęście, dla których został stworzony i których pragnie". Katechizm Kościoła Katolickiego, 1035
"Nikt nie może być potępiony na zawsze" Amoris Laetitia, 297
Amoris Laetitia 296. Synod odniósł się do różnych sytuacji słabości i niedoskonałości. W związku z tym, chcę
przypomnieć to, co chciałem z jasnością przedstawić całemu Kościołowi, aby się nam nie
przytrafiło pomylenie dróg: „Dwie logiki spotykamy w całych dziejach Kościoła: usuwanie
na margines i włączanie [...]. Drogą Kościoła, począwszy od Soboru Jerozolimskiego, jest
zawsze droga Jezusa: droga miłosierdzia i integracji [...]. Drogą Kościoła jest niepotępianie
nikogo na wieczność; ofiarowanie miłosierdzia Boga wszystkim ludziom, którzy szczerym
sercem o to proszą [...]. Prawdziwa miłość zawsze jest bowiem niezasłużona, bezwarunkowa i
bezinteresowna!” . Dlatego „trzeba unikać osądów, które nie uwzględniają złożoności różnych sytuacji i koniecznie zwracać uwagę na sposób, w jaki ludzie żyją i cierpią z powodu
stanu, w jakim się znajdują” .
Amoris Laetitia 297. Chodzi o włączenie wszystkich. Trzeba pomóc każdemu w znalezieniu jego sposobu
uczestnictwa we wspólnocie kościelnej, aby czuł się przedmiotem „niezasłużonego,
bezwarunkowego i bezinteresownego” miłosierdzia. Nikt nie może być potępiony na zawsze,
bo to nie jest logika Ewangelii! Nie mam na myśli tylko rozwiedzionych, żyjących w nowych
związkach, ale wszystkich niezależnie od sytuacji, w jakiej się znajdują. Oczywiście, jeśli
ktoś afiszuje się z obiektywnym grzechem tak, jakby był częścią ideału chrześcijańskiego, czy
chciałby narzucić coś innego od tego, czego naucza Kościół, to nie może domagać się, by
uczyć katechizmu czy przepowiadać, i w tym sensie istnieje coś, co go oddziela od wspólnoty
(por. Mt 18, 17). Musi na nowo usłyszeć Ewangelię i wezwanie do nawrócenia. Nawet jednak
dla takiej osoby może istnieć jakiś sposób uczestniczenia w życiu wspólnoty: w pracy
socjalnej, w spotkaniach modlitewnych lub w tym, co może sugerować jego osobista
inicjatywa wraz z rozeznaniem duszpasterza. W odniesieniu do różnych sytuacji zwanych
„nieregularnymi”, Ojcowie synodalni osiągnęli ogólny konsensus, który popieram: „By
podejść duszpastersko do osób, które zawarły małżeństwo cywilne, rozwiedzionych żyjących
w nowych związkach, lub które jedynie mieszkają razem, obowiązkiem Kościoła jest
ukazanie im Bożej pedagogii łaski w ich życiu i dopomożenie im w osiągnięciu pełni planu
Boga” , co jest zawsze możliwe z mocą Ducha Świętego
"297. Chodzi o włączenie wszystkich. Trzeba pomóc każdemu w znalezieniu jego sposobu
uczestnictwa we wspólnocie kościelnej, aby czuł się przedmiotem „niezasłużonego,
bezwarunkowego i bezinteresownego” miłosierdzia. Nikt nie może być potępiony na zawsze,
bo to nie jest logika Ewangelii!"
"argumenty Maćka, że nie można od nikogo wymagać heroizmu. Nie przypomina Wam to czegoś? Hint: debata o aborcji. "
Nienienie. Pisałem o sytuacji, kiedy jedno z małżonków zostało porzucone i ma trwać w samotności choćby i do końca życia. To z aborcją nie ma nic wspólnego.
"Nauczanie Kościoła stwierdza istnienie piekła i jego wieczność. Dusze tych, którzy umierają w stanie grzechu śmiertelnego, bezpośrednio po śmierci idą do piekła, gdzie cierpią męki, "ogień wieczny". Zasadnicza kara piekła polega na wiecznym oddzieleniu od Boga; wyłącznie w Bogu człowiek może mieć życie i szczęście, dla których został stworzony i których pragnie". Katechizm Kościoła Katolickiego, 1035
"Nikt nie może być potępiony na zawsze" Amoris Laetitia, 297
Czy w tym wyciętym zdaniu chodzi o to, że nikt nie może być potępiony na zawsze za życia (przez ludzi, Kościół) czy po śmierci (na Sądzie Ostatecznym)? W poprzednim punkcie papież mówi o osądzaniu.
Bronku, ale co nas obchodzą wytyczne dla diecezji rzymskiej? Nas obchodzi to, co mówi abp Hoser. Jeżeli znajdziesz w Jego słowach cokolwiek niepokojącego, daj znać.
"Gdyby ktoś mówił, że Kościół jest w błędzie, gdy nauczał i naucza zgodnie z nauką Ewangelii i apostołów, iż z powodu cudzołóstwa jednego z małżonków węzeł małżeński nie może być rozwiązany, i żadna ze stron, nawet niewinna, która nie dała powodu do cudzołóstwa, nie może zawrzeć innego małżeństwa za życia swego małżonka, oraz że cudzołoży mąż, który opuściwszy cudzołożną żonę pojął inną, i żona, która opuściwszy cudzołożnego męża wyszła za innego - niech będzie wyklęty."
Sobór Trydencki, Kanony o sakramencie małżeństwa, kanon 7.
Myślę, że takie wycinanie jednego zdania z kontekstu jest nie w porządku.
Tylko w przypadku zniekształcenia. Nie w porządku byłoby np. cytowanie fragmentu psalmu 52: «Nie ma Boga» dla udowodnienia, że Pismo Święte głosi ateizm, ponieważ tekst mówi: "Mówi głupi w swoim sercu: «Nie ma Boga»".
Nie w porządku jest cytowanie urwanego fragmentu "Gaudium et spes" (51), aby zachęcać do cudzołóstwa. Natomiast samo w sobie cytowanie pojedynczych zdań lub fragmentów jest czymś normalnym.
"I tak oto kroczył cesarz w procesji pod wspaniałym baldachimem, a wszyscy na ulicy i w oknach mówili: - Boże, jakież te nowe szaty cesarza są piękne! Jaki wspaniały tren, jak świetny krój. Nikt nie chciał po sobie pokazać, że nic nie widzi, bo wtedy okazałoby się, że nie nadaje się do swego urzędu albo że jest głupi. Żadne szaty cesarza nie cieszyły się takim powodzeniem jak te właśnie. - Patrzcie, przecież on jest nagi! - zawołało jakieś małe dziecko. - Boże, słuchajcie głosu niewiniątka - powiedział wtedy jego ojciec i w tłu mie jeden zaczął szeptem powtarzać drugiemu to, co dziecko powiedziało. - On jest nagi, małe dziecko powiedziało, że jest nagi: - On jest nagi! - zawołał w końcu cały lud. Cesarz zmieszał się, bo wydawało mu się, że jego poddani mają słuszność, ale pomyślał sobie: "Muszę wytrzymać do końca procesji". I wyprostował się jeszcze dumniej, a dworzanie szli za nim, niosąc tren, którego wcale nie było."
152. Co należy wiedzieć o innych dekretach doktrynalnych, które wydaje Stolica Apostolska w sprawach nauki wiary i obyczajów bądź wprost od siebie, bądź też przez święte kongregacje rzymskie?
Inne dekrety doktrynalne, które Stolica Apostolska w sprawach wiary i obyczajów wydaje bądź wprost od siebie, bądź przez święte kongregacje rzymskie, winniśmy przyjmować z obowiązku sumienia gwoli posłuszeństwa względem Stolicy Apostolskiej, która także tym sposobem spełnia urząd nauczycielski, powierzony jej przez Chrystusa Pana.
Dopiero teraz przeczytałam ten wątek. Dużo cennych uwag. Tak, nie mam zaufania do Franciszka. Boli mnie to bardzo. Jak również zmienność interpretacji kościelnego nauczania odnośnie małżeństwa i rodziny. Ja osobiście mówię sobie tak: kochaj papieża swego, możesz mieć gorszego.... Bo jak sobie wyobrażacie następny pontyfikat? Moim zdaniem następnemu papieżowi niezmiernie trudno będzie głosić jasno naukę, nastawać w porę i nie w porę, mówić niemiłą prawdę prosto w oczy.
W jakim sensie nauczanie Kościoła odnośnie rodziny stało się inne? Dla nas jest ono jasne. Kochaj męża swego nie dlatego, że możesz mieć gorszego, ale dlatego, że ten właśnie jest twoim mężem i takie jest twoje powołanie, by o zbawienie jego i własne w tym małżeństwie należy zawalczyć.
Gdy wyszedł stamtąd, uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli gwałtownie nastawać na Niego i wypytywać Go o wiele rzeczy. Czyhali przy tym, żeby Go podchwycić na jakimś słowie.
Kościół jest naszym światem. Tu mamy powietrze, jedzenie i schronienie. Dlatego całe to narzekanie jest bezproduktywne. Co wynika z krytyki adhortacji? Mam się przenieść do protestantów? A może przyjąć postawę faryzeusza, który doskonale udaje osobę wierzącą, choć w głębi serca we wszystko już zwątpił?
Komentarz
Rzym, w siedzibie Kongregacji Nauki Wiary, 6 sierpnia 2000 r., w Święto Przemienienia Pańskiego.
JOSEPH Kard. RATZINGER
Prefekt
Tarcisio Bertone S.D.B.
Emerytowany arcybiskup Vercelli
Sekretarz"
Kongregacja Nauki Wiary, Deklaracja o jedyności i powszechności zbawczej Jezusa Chrystusa i Kościoła "Dominus Jesus"
Ciekawa kombinacja sformułowań z adhortacji:
"W ten sposób, rozeznanie mające na celu „uświadomienie sobie swojej sytuacji przed Bogiem” (300) może doprowadzić do osądu sumienia, który dokonałby się „szczerze i uczciwie” i który byłby następujący:
Słuchałem z „pokorą, dyskrecją i miłością do Kościoła” (300) duszpasterza, który towarzyszy mi i pomaga w „tworzeniu prawidłowej oceny” (300) mojej sytuacji, w rozeznaniu, które „nigdy nie może nie brać pod uwagę wymagań ewangelicznej prawdy (300), zrozumiałem, ze jestem „w sytuacji, która odbiega od [katolickiej] koncepcji małżeństwa” (303), że jestem „w obiektywnej sytuacji grzechu” (305). Nie próbuję „stawiać moich pragnień ponad dobro wspólne Kościoła” (300), ale chciałbym, aby udało mi się dojść „do pełniejszego uczestnictwa w życiu Kościoła” (300). Uważam jednak, że nie mogę w tym momencie wyjść z tej sytuacji bez popełnienia nowego błędu (por. 298, 301); i mimo że znajduję się w „sytuacji zwanej ‘nieregularną’” (301), to „mogę żyć w łasce Bożej, mogę kochać, a także mogę wzrastać w życiu łaski i miłości, otrzymując w tym celu pomoc Kościoła” (305), a nawet „pomoc sakramentów” (przypis 351). Pozostając „otwartym na nowe etapy rozwoju”, odkryłem „z jakąś pewnością moralną, że jest to dar, jakiego wymaga sam Bóg pośród konkretnej złożoności ograniczeń, chociaż nie jest to jeszcze w pełni obiektywny ideał” (303)."
Źródło: http://christianitas.org/news/odnosnie-do-amoris-laetitia/
Można, a nawet trzeba, ale tylko jeśli sformułowania są na tyle nieprecyzyjne i wieloznaczne, że niełatwą jest sztuką odkryć prawdziwy zamysł autora.
Co do magisterium - rzecz powinna być jasna i czysta. AL ponoć urasta do kategorii magisterium.
Katechizm Kościoła Katolickiego, 1035
"Nikt nie może być potępiony na zawsze"
Amoris Laetitia, 297
http://www.vicariatusurbis.org/wp-content/themes/abba/DOCUMENTI/Cardinale/VALLINI/RelazioneSacerdoti20160919.pdf
Amoris Laetitia 297. Chodzi o włączenie wszystkich. Trzeba pomóc każdemu w znalezieniu jego sposobu uczestnictwa we wspólnocie kościelnej, aby czuł się przedmiotem „niezasłużonego, bezwarunkowego i bezinteresownego” miłosierdzia. Nikt nie może być potępiony na zawsze, bo to nie jest logika Ewangelii! Nie mam na myśli tylko rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach, ale wszystkich niezależnie od sytuacji, w jakiej się znajdują. Oczywiście, jeśli ktoś afiszuje się z obiektywnym grzechem tak, jakby był częścią ideału chrześcijańskiego, czy chciałby narzucić coś innego od tego, czego naucza Kościół, to nie może domagać się, by uczyć katechizmu czy przepowiadać, i w tym sensie istnieje coś, co go oddziela od wspólnoty (por. Mt 18, 17). Musi na nowo usłyszeć Ewangelię i wezwanie do nawrócenia. Nawet jednak dla takiej osoby może istnieć jakiś sposób uczestniczenia w życiu wspólnoty: w pracy socjalnej, w spotkaniach modlitewnych lub w tym, co może sugerować jego osobista inicjatywa wraz z rozeznaniem duszpasterza. W odniesieniu do różnych sytuacji zwanych „nieregularnymi”, Ojcowie synodalni osiągnęli ogólny konsensus, który popieram: „By podejść duszpastersko do osób, które zawarły małżeństwo cywilne, rozwiedzionych żyjących w nowych związkach, lub które jedynie mieszkają razem, obowiązkiem Kościoła jest ukazanie im Bożej pedagogii łaski w ich życiu i dopomożenie im w osiągnięciu pełni planu Boga” , co jest zawsze możliwe z mocą Ducha Świętego
Nienienie. Pisałem o sytuacji, kiedy jedno z małżonków zostało porzucone i ma trwać w samotności choćby i do końca życia. To z aborcją nie ma nic wspólnego.
Bronku, ale co nas obchodzą wytyczne dla diecezji rzymskiej? Nas obchodzi to, co mówi abp Hoser. Jeżeli znajdziesz w Jego słowach cokolwiek niepokojącego, daj znać.
lol
Sobór Trydencki, Kanony o sakramencie małżeństwa, kanon 7.
Ktoś tak mów?
Tylko w przypadku zniekształcenia. Nie w porządku byłoby np. cytowanie fragmentu psalmu 52: «Nie ma Boga» dla udowodnienia, że Pismo Święte głosi ateizm, ponieważ tekst mówi: "Mówi głupi w swoim sercu: «Nie ma Boga»".
Nie w porządku jest cytowanie urwanego fragmentu "Gaudium et spes" (51), aby zachęcać do cudzołóstwa. Natomiast samo w sobie cytowanie pojedynczych zdań lub fragmentów jest czymś normalnym.
- Boże, jakież te nowe szaty cesarza są piękne! Jaki wspaniały tren, jak świetny krój.
Nikt nie chciał po sobie pokazać, że nic nie widzi, bo wtedy okazałoby się, że nie nadaje się do swego urzędu albo że jest głupi. Żadne szaty cesarza nie cieszyły się takim powodzeniem jak te właśnie.
- Patrzcie, przecież on jest nagi! - zawołało jakieś małe dziecko.
- Boże, słuchajcie głosu niewiniątka - powiedział wtedy jego ojciec i w tłu mie jeden zaczął szeptem powtarzać drugiemu to, co dziecko powiedziało.
- On jest nagi, małe dziecko powiedziało, że jest nagi:
- On jest nagi! - zawołał w końcu cały lud.
Cesarz zmieszał się, bo wydawało mu się, że jego poddani mają słuszność, ale pomyślał sobie: "Muszę wytrzymać do końca procesji". I wyprostował się jeszcze dumniej, a dworzanie szli za nim, niosąc tren, którego wcale nie było."
Jan Chrystian Andersen, Nowe szaty cesarza
152. Co należy wiedzieć o innych dekretach doktrynalnych, które wydaje Stolica Apostolska w sprawach nauki wiary i obyczajów bądź wprost od siebie, bądź też przez święte kongregacje rzymskie?
Inne dekrety doktrynalne, które Stolica Apostolska w sprawach wiary i obyczajów wydaje bądź wprost od siebie, bądź przez święte kongregacje rzymskie, winniśmy przyjmować z obowiązku sumienia gwoli posłuszeństwa względem Stolicy Apostolskiej, która także tym sposobem spełnia urząd nauczycielski, powierzony jej przez Chrystusa Pana.
Katechizm kard. Gasparriego
Już kilkanaście lat temu ktoś miał wizję:
http://www.fronda.pl/a/sobor-watykanski-iii-clerical-fiction,40230.html
Ja sobie nie wyobrażam, bo i po co? Nie wiem, czy dożyję następnego dnia.
Gdy wyszedł stamtąd, uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli gwałtownie nastawać na Niego i wypytywać Go o wiele rzeczy. Czyhali przy tym, żeby Go podchwycić na jakimś słowie.